Skip to content

Refleksja umiarkowanie równościowa

1235»

Komentarz

  • pawel.adamski napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Kazus samochodowo-odszkodowaniowy jest z tego samego szynela. Nie ma tu rozwiązania logicznego; każde jest polityczne.
    No to rozważmy wady i zakety obu rozwiązań:
    Aktualne zakłada możliwie pełne pokrycie wycenialnch szkód materialnych przez ubezpieczyciela sprawcy. Tyle, że czasami oznacza to, że próżnemu właścicielowi wypasionej fury wymieni się zdezak za równowartość Pandy. I koszta te wezmą na siebie klienci firmy, w której był ubezpieczony sprawca.
    Kol. Szturmowcowy pomysł to limit odpowiedzialności. Jego słabością jest to, że już z założenia wyłącza pewną grupę z ogólnej zasady naprawienia szkód. A tym samym osłabia tę zasadę. W imię czego? Obniżenia składek OC? Ale, żeby ono było odczuwalne, nie wystarczy wyjąć spod ochrony właścicieli Porszaków i Maybachów - bo tych aut jest za mało. Trzeba definicję "fanaberii" rozciągać coraz bardziej w dół. Co najmniej do poziomu zderzaków w kolorze nadwozia.... A to już oznacza pozbawienie praw do odszkodowania znacznie większej grupy osób....
    A nie nie, tak bym daleko nie szedł.
  • No wiesz, Urząd Do Ustalania Co Wolno a Co Nie na różne pomysły mógłby wpaść.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    pawel.adamski napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Kazus samochodowo-odszkodowaniowy jest z tego samego szynela. Nie ma tu rozwiązania logicznego; każde jest polityczne.
    No to rozważmy wady i zakety obu rozwiązań:
    Aktualne zakłada możliwie pełne pokrycie wycenialnch szkód materialnych przez ubezpieczyciela sprawcy. Tyle, że czasami oznacza to, że próżnemu właścicielowi wypasionej fury wymieni się zdezak za równowartość Pandy. I koszta te wezmą na siebie klienci firmy, w której był ubezpieczony sprawca.
    Kol. Szturmowcowy pomysł to limit odpowiedzialności. Jego słabością jest to, że już z założenia wyłącza pewną grupę z ogólnej zasady naprawienia szkód. A tym samym osłabia tę zasadę. W imię czego? Obniżenia składek OC? Ale, żeby ono było odczuwalne, nie wystarczy wyjąć spod ochrony właścicieli Porszaków i Maybachów - bo tych aut jest za mało. Trzeba definicję "fanaberii" rozciągać coraz bardziej w dół. Co najmniej do poziomu zderzaków w kolorze nadwozia.... A to już oznacza pozbawienie praw do odszkodowania znacznie większej grupy osób....
    A nie nie, tak bym daleko nie szedł.


    Zanegował kolega ogólną zasadę, że szkodę należy wyrównać, "teraz się targujemy, że polecę klasyką...
  • pawel.adamski napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    pawel.adamski napisal(a):
    Trzeba definicję "fanaberii" rozciągać coraz bardziej w dół. Co najmniej do poziomu zderzaków w kolorze nadwozia.... A to już oznacza pozbawienie praw do odszkodowania znacznie większej grupy osób....
    A nie nie, tak bym daleko nie szedł.
    Zanegował kolega ogólną zasadę, że szkodę należy wyrównać, "teraz się targujemy, że polecę klasyką...

    Nie ma takiej zasady "zawsze a wszędzie każda szkoda ma być wyrównana". Neguję z ostrożności procesowej.
    Natomiast co do tego, jaką szkodę należy wyrównać, bo to godne i sprawiedliwe - tak, to jest kwestia targowania.
  • edytowano June 2016
    zawsze a wszędzie każda szkoda ma być wyrównana

    Oko za oko ząb za ząb

    Porsze za Porsze

    Błotnik z Jaga za błotnik z Jaga

    Tyle w tomacie.
  • Ubezpieczenia komunikacyjne, szczególnie OC, to jest poręczne narzędzie zapewniania pokoju społecznego.No bo przedstawcie sobie sytuację, że skasowaliśmy przez nieuwagę jakiegoś Aston Martina za powiedzmy 3 miliony złotych. Nie ma OC i trzeba naprawić szkodę, czyli kupić jego dumnemu właścicielowi nowego. Jak by na mnie trafiło to i tak bym nie miał na to zadośćuczynienie. No ale mogliby zlicytować cały mój majątek i posłać do więzienia za długi, albo zabierać mi cały dochód do końca życia powyżej 500 złotych na miesiąc.Tak byłoby zdaniem niektórych tutaj sprawiedliwie. Otóż ja bym, na początek, rąbnął właściciela tegoż Aston Martina w mordę, jeśliby jeszcze po wypadku była cała. Co dalej bym się zastanowił zależnie od dostępnych sił i środków. Stojąc wobec perspektywy utraty dorobku życia zastanowiłbym się poważnie czy to jest sprawiedliwa kara za nieuwagę przy zmianie pasa ruchu, czy też może to jest przemoc państwowa w służbie luksusowej konsumpcji.
  • Karą za nieuważną zmianę pasa ruchu może być równie dobrze śmierć nieuważnego kierowcy na miejscu. A czy ona jest adekwatna? No może i nie, ale tak bywa.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Karą za nieuważną zmianę pasa ruchu może być równie dobrze śmierć nieuważnego kierowcy na miejscu. A czy ona jest adekwatna? No może i nie, ale tak bywa.
    Myli Kolega karę z konsekwencją, czy szydzi?
  • Doskonale wychwycone. A teraz - odszkodowanie to bardziej kara czy konsekwencja?
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Doskonale wychwycone. A teraz - odszkodowanie to bardziej kara czy konsekwencja?
    To je umowne Kolego. Ta umowa to zdaje się prawo się zwie. I to prawo to sobie suweren może uchwalić i zmienić. Sporo więc zależy od tego jaki też światopogląd u owego suwerena, jeśli jest nim lud, przeważa. Trudności się pojawiają jak suweren nie ma żadnego światopoglądu, albo jest skłócony w tej sprawie. W demokracjach liberalnych próbuje się ten problem rozwiązać poprzez wyznaczenie suwerena zastępczego w postaci różnych gremiów prawniczych czy tez administracyjnych. Wtedy umowy zawierają lub interpretują te gremia i mamy nowy zarys nowego ustroju gotowy. Ta obiecująca, pokojowa zmiana jednak napotyka na pewne trudności wynikające z różnych archaicznych tradycji oraz przesądów narodowych i demokratycznych.
  • No niech będzie, że umowne. To jak się chcemy umówić i dlaczego? O tym chyba ten wątek właśnie.
  • Ja bym skłaniał się do propozycji limitowania odpowiedzialności na wysokim poziomie. W naszych realiach np 400 tysięcy za autko. Tyle kosztuje chyba średnio wypasiony Range Rover. Ta kwota to oczywiście przedmiot politycznego uzgodnienia. Większość forumowych kierowców pewnie by wolała 200 tysięcy.Trochę trudniej zalimitować naprawę, ale w zasadzie można by redukować w proporcji wartość nowego autka do powyższego limitu 400 tysięcy. Właściciele droższych autek mogliby się dobrowolnie ubezpieczyć indywidualnie na powyżej owego limitu. Takie rozwiązanie powinno przynieść obniżkę składek rynkowych OC.
  • Prawdę mówiąc, ciekawie by się zrobiło, gdybyśmy mieli dane - ile setek tysięcy limitu by się przekładało na ile złociszów zniżki w OC.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Doskonale wychwycone. A teraz - odszkodowanie to bardziej kara czy konsekwencja?
    No waśnie - odszkodowanie to bardziej kara czy konsekwencja?

    Na boku: uwielbiam to powtarzanie po 50 razy pytania, które rozmówca chce ominąć wzrokiem.

  • Ale wiecie, że te limity już są, ale w zupełnie innym miejscu niż się spodziewacie? A może wiecie, w końcu jesteście prawnikami czy ekonomistami. Otóż są w waszych umowach odpowiedzialności cywilnej. Ubezpieczyciel nie pokryje powyżej jakiejś tam kwoty, ale wy z własnej kiesy. Jak chodzi o same szkody aut to ciężko przekroczyć. Problem zaczyna się przy jakichś skomplikowanych szkodach na osobie, zwłaszcza jak ktoś przeżyje, ale wymaga kosztownej rehabilitacji i utraci możliwości zarobkowania. I znowu - jak był bogaty i zarobkował dużo, będzie to większa kasa niż jak był biedny i zarobkował mało.
  • Cała ta dyskusja jest głupia. Zanegowanie obowiązku naprawienia szkody na rzecz bliżej nieokreślonej umowy "do jakiej wysokości", zawsze prowadzi do wynaturzeń wypływających z ułomności natury ludzkiej. Wprowadzenie limitu, zrodzi półoficjalny sejmowy lobbing ubezpieczalni, które są zainteresowane w płaceniu jak najmniej, przy możliwie najwyższej składce. Dlatego pytanie "ile setek limitu..." jest bez sensu, bo to tajemnica biznesowa firm z branży, a jeżeli nawet ktoś podałby jakieś dane, to dużym prawdopodobieństwem wiadomo, że nie będzie to wynik czysto arytmetyczny, tylko liczba określona ostatecznie przez strategię biznesową firmy, ergo oderwana od fundamentów.

    Jakby było mało istniejących patologii, chce kolega wyprodukować następną.

  • @rvk
    Te limity były od zarania. Obecnie wynoszą (oidp) kilkanaście milionów złotych i więcej.
  • No aktuariusze zajmują się tego rodzaju obliczeniami. KNF ma dane do obliczeń. Dałoby się wyliczyć znając szkodowość koszty ubezpieczalni przy różnych limitach.
  • edytowano June 2016
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    Ale wiecie, że te limity już są, ale w zupełnie innym miejscu niż się spodziewacie? A może wiecie, w końcu jesteście prawnikami czy ekonomistami. Otóż są w waszych umowach odpowiedzialności cywilnej. Ubezpieczyciel nie pokryje powyżej jakiejś tam kwoty, ale wy z własnej kiesy. Jak chodzi o same szkody aut to ciężko przekroczyć. Problem zaczyna się przy jakichś skomplikowanych szkodach na osobie, zwłaszcza jak ktoś przeżyje, ale wymaga kosztownej rehabilitacji i utraci możliwości zarobkowania. I znowu - jak był bogaty i zarobkował dużo, będzie to większa kasa niż jak był biedny i zarobkował mało.
    Wiemy i nawet było to wspomniane:
    pawel.adamski napisal(a):
    marniok napisal(a):

    I OC pokrywa wsio czy do jakiejś kwoty?
    Jeżeli chodzi o mienie to w zasadzie wszystko (limity jeżeli są, to jakieś niebotyczne). Natomiast NNW nie tylko ma limity ale też są one średnio wysokie.

  • No dobra zatem następny krok to przekazanie OC ( albo jego czesci) do NFZtu
    Leczymy ofiary wypadkow z ubezpieczenia spolecznego, pracowniczego ale jeśli ktoś ma polise na zycie to przy drogim leczeniu następstw wypadku podniosa mu stawkę - niech zatem OC sprawcy pokrywa część/całość kosztów....tylko czy obejmie to leczenie bezpośrednich skutków zdarzenia czy również następstw tych zdarzeń?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.