Dwie strony pędolino
Zdarzyło mi się ostatnio dwa razy podróżować pociągami, takimi wypasionymi, które teraz ma Intercity (to pędolino ?)
Raz do Warszawy na mecz, wielkie nieporozumienie, w drodze powrotnej cały nasz wagon zrobił awanturę na koniec, gdyż stwierdzili ludzie, że takiego horroru w pociągu nie mieli. I mieli rację, ale cóż zrobić, kibice to kibice, musiałem całą dyskusję przenieść na tory wyzywania od inteligencji szpagatowej (ostatecznie poszło o zaczepienie jakiegoś śniadego gościa skąd jest, no tego już nie wytrzymali). Nigdy więcej. W przedziałach się da nad tym jakoś zapanować.
I w poniedziałek. Z Białegostoku wyjechałem do Krakowa o 5.20, wróciłem o 20.40. W jedną stronę jechałem szybką koleją, w drugą typową. Podróż do Krakowa zajęła mi 5 godzin ! No, to już piękny wynik, strzała z Warszawy do Krakowa ma jedną stację, końcową. W przyszłym roku mają zejść do 2 godzin (czyli 4.2 h z Białegostoku). Cena biletu to jednak kpina 160 PLN (powrotny tylko 70), ale czas to pieniądz, a w stosunku do paliwa samochodowego wychodzi dobrze. Zmęczenie podróżą nieporównywalne.
Nie wiem jak wy, ale ja nie trawię jazdy samochodem, coś we mnie pękło już dobrych parę lat temu, generalnie nie lubię drogi. Gdyby jeszcze były tanie samoloty, ale u nas lotniska chyba nie będzie nigdy. Cóż, pociągi mnie się podobają coraz bardziej.
Raz do Warszawy na mecz, wielkie nieporozumienie, w drodze powrotnej cały nasz wagon zrobił awanturę na koniec, gdyż stwierdzili ludzie, że takiego horroru w pociągu nie mieli. I mieli rację, ale cóż zrobić, kibice to kibice, musiałem całą dyskusję przenieść na tory wyzywania od inteligencji szpagatowej (ostatecznie poszło o zaczepienie jakiegoś śniadego gościa skąd jest, no tego już nie wytrzymali). Nigdy więcej. W przedziałach się da nad tym jakoś zapanować.
I w poniedziałek. Z Białegostoku wyjechałem do Krakowa o 5.20, wróciłem o 20.40. W jedną stronę jechałem szybką koleją, w drugą typową. Podróż do Krakowa zajęła mi 5 godzin ! No, to już piękny wynik, strzała z Warszawy do Krakowa ma jedną stację, końcową. W przyszłym roku mają zejść do 2 godzin (czyli 4.2 h z Białegostoku). Cena biletu to jednak kpina 160 PLN (powrotny tylko 70), ale czas to pieniądz, a w stosunku do paliwa samochodowego wychodzi dobrze. Zmęczenie podróżą nieporównywalne.
Nie wiem jak wy, ale ja nie trawię jazdy samochodem, coś we mnie pękło już dobrych parę lat temu, generalnie nie lubię drogi. Gdyby jeszcze były tanie samoloty, ale u nas lotniska chyba nie będzie nigdy. Cóż, pociągi mnie się podobają coraz bardziej.
0
Ta dyskusja została zamknięta.
Komentarz
Trasa Kraków-Warszawa - to nawet 15 lat temu były niecałe 3 godziny i 3 stacje (Kraków Główny, Warszawa Zachodnia, Warszawa Centralna). Teraz jest ile - 2 godziny 40? Czyli pendolino wyciąga 20 minut szybszy wynik na 300 km, tak??
Oczywiście, że pociąg to komfort nieporównywalny z czymkolwiek innym, nawet porządnym liniowym autokarem i jazdą na siedzeniu pasażera w aucie. Natomiast jak jedziesz w 2-3 osoby autem, to paliwo wychodzi bardziej korzystnie. Po drugie, przynajmniej w Małopolsce jest wiele miejsc, gdzie kolej po prostu nie dochodzi. A jazda autem to jednak o wiele większa wygoda niż jazda jakimś busikiem, nawiasem mówiąc też nie zawsze dostępnym.
Ja ciągle czekam na dobre połączenie Kraków-Katowice. To jest 80 km, powinna być godzina, jest dwie (średnia prędkość - 40 km / h !!!) chętni by się znaleźli nawet za wyższą cenę niż 14 zł (tyle kosztuje autokar liniowy).
napisał romeck - co miał pół rodziny od mamy w PKP.
Na rowerku, oj chciałbym.
Ale to nie koniec postępu. Ma być szybciej. W każdym razie, nawet te prędkości już stanowią przewagę wobec samochodów. Bo nawet jeżeli autostradami się dwie paki jedzie to wysiada się wyprutym, a biorąc pod uwagę średnią (jakieś postoje, bramki) i fakt np. konieczności wbicia się do centrum to wychodzi, że pociąg zawsze będzie szybszy.
Aeroplany. Wewnętrzna sieć tanich połączeń lotniczych, przecież przy powszechności to jest do zrobienia.
Ja ostatnio pokonałam trasę W-wa Częstochowa w dwóch wariantach. Tam autostradami do Piotrkowa (koszmar, zwłaszcza ostatni, betonowy, huczący odcinek, jako żywo przypominający dawną autostradę podwrocławską) i z powrotem gierkówką (pustą, niemal idealną:).
Pociągów nie znoszę. Ale podejrzewam, że to mi zostało po latach tłuczenia się z bagażami i małym dzieckiem oraz dojazdach do pracy w pachnących inaczej, zatłoczonych pociągach podmiejskich.
Kompletnie nie rozumiem, dlaczego obecnie wagony nie posiadają przedziałów. Tzn. mogę sobie wyobrazić oszczędności z tym związane, ale wygody dla pasażerów z pewnością nie.
To jest w ogóle temat dla CBA - dziwna symbioza PKP PLK i Torpolu, która pozwala na takie tempo prac (termin wydatkowania funduszy na ten projekt upłynął zdaje się z końcem 2015 r.), standard wykonania, gehennę ludzi mieszkających na trasie remontu, czy kolejny cyrk z ekranami akustycznymi.
Pociąg bez przedziałów to kpina.
Ja bardzo nie lubię przemieszczać się autobusem. Samochodem i pociągiem luzik.
To wszystko prawda. Chociaż nie do końca, bo przykład Lublina (niewielkie lotnisko w Świdniku) wykazuje, że teraz ludziska głównie latają do pracy na Zachodzie. Ale nie wiem, jak wygląda opłacalność tego lotniska.
I ja preferuję. Taki samolot na kółkach.
I oczywiście, na trasach "do pracy", czyli krótkch, np. Katowice-Warszawa, gdzie chyba 80 % pasażerów dojeżdża do pracy.