No ten wątek, przynajmniej w zamiarze, jest monotematyczny. Jeżeli się komuś chce przywalić to można go oskarżyć o rozwalanie wątku poprzez wypowiadanie się w temacie wątku.
Rafał napisal(a): No ten wątek, przynajmniej w zamiarze, jest monotematyczny. Jeżeli się komuś chce przywalić to można go oskarżyć o rozwalanie wątku poprzez wypowiadanie się w temacie wątku.
Bartłomiej Misiewicz był tak zajadle atakowany przez internetowe trole ( Na marginesie to pytanie z wyraźną tezą że atakujący byli trolami internetowymi. Oczywiście można próbować argumentować, ze nie było słowa "tylko" ale jasne że taka teza jest. Druga teza lekko lepiej ukryta to że krytyka była atakiem. Czyli samo pytanie wątkotwórcze jest tendencyjne i z góry ustawia oponentów w sytuacji atakujących troli. ) bo: - Został nierozsądnie wystawiony w dwojaki sposób na atak: Po pierwsze poprzez odznaczenie go odznaczeniem resortowym po bardzo krótkiej praktyce w MON, bez doświadczenia i kwalifikacji w zakresie obronności. Uzasadnieniem znanym szerzej był w zasadzie udział w jednej akcji pacyfikacji niesubordynowanych oficerów o podejrzanych związkach z dawnymi służbami związanymi ze służbami obcego mocarstwa ulokowanych w niezbyt znaczącej ale prestiżowej instytucji związanej z NATO. Po drugie zaś poprzez mianowanie go do Rady Nadzorczej największego i jedynego państwowego koncernu zbrojeniowego w Polsce. To mianowanie nastąpiło bez formalnych kwalifikacji wymaganych w takich mianowaniach przez prawo (nawiasem mówiąc uważam te wymogi za idiotyczne, ale nikt ich nie usunął i istnieją) oraz jak wyżej bez praktyki i doświadczenia obszarze działania koncernu. - Stał się poprzez powyższe wystawienie użytecznym instrumentem ataku faktycznie skierowanego na Ministra Macierewicza i jego skądinąd bardzo ważną, niezbędną i dotychczas skuteczną politykę w zakresie obronności kraju.Szerzej został wykorzystany do ataku na rząd, PiS i jego politykę kadrową i obronną. To wystawienie Pana Misiewicza wystawiło na ryzyko wizerunek rządu i jego poparcie.
Przedmiotem moich i niektórych innych komentarzy w tym wątku było wskazanie tego błędu i próba wyjaśnienia jego przyczyn i skutków. Część dyskutantów, a przynajmniej ja, jest zdania że nawet bardzo zdolny młodzieniec, wieloletni asystent wybitnego polityka, z zasługami w brawurowych akcjach kadrowo-organizacyjnych, jednak bez wykształcenia i doświadczenia merytorycznego w wieku poniżej 30 lat nie nadaje się na takie funkcje. Takie awanse czynią, moim zdaniem, więcej szkody niż pożytku awansującym i awansowanym oraz reprezentowanym przez nich sprawom i ideom.
Rafał napisal(a): Został nierozsądnie wystawiony w dwojaki sposób na atak: Po pierwsze poprzez odznaczenie go odznaczeniem resortowym po bardzo krótkiej praktyce w MON, bez doświadczenia i kwalifikacji w zakresie obronności.
Wałkowalim to już wielokrotnie. Insze kawalery i damy posiadawsze tegoż samego ordera, nie mają nic wspólnego z MON, kwalifikacji w zakresie obronności, a jedyną ich zasługą jest praca w radio na Myśliwieckiej item podobne ibidem. Więc to co szanowny kolega napisał, silnie świadczy za Misiewiczem a nie przeciwko.
To, że inni przed nami czynili ohydę i kpinę z polityki orderowej nie oznacza, że mamy robić to samo, tylko trochę kulturalniej. Nie, albo #dobrazmiana będzie dobrą w każdym aspekcie, albo tylko kłapaniem jęzorem i kpieniem z tych, którzy poważnie do niej podchodzą i za poważną ją uważają
Współmierność kary do winy jest cechą boską, diabeł posługuje się odwrotną zasadą - niewspółmierności kary. Zadręczony z wyjątkowym okrucieństwem dr Ratajczak nie był jakimś szczególnym bojownikiem antysystemowym, tak samo nasz kolega Korn, któremu wyszykowano taki sam los. Dlaczego więc wybrano ich? Zadecydował przypadek ale o tym, że decyduje przypadek, zdecydowano świadomie.
Nie inaczej jest z Misiewiczem - nie jego postępowanie sprawiło, że uruchomiono machinę piekielną. Po prostu oni tak walczą.
Akurat z Misiewiczem bym się wstrzymał. Ewidentnie jest to jeden z najbliższych, a zarazem eksponowany medialnie (czyli przygotowany do politycznych zadań) współpracownik Antuana. Cóż to oznacza? Otóż jest to hodowany przez Antuana jego klon, który pełną sprawność bojową uzyska za ok. 10 lat. Przez ten czas miał się uczyć, opatrzać, osmotycznie nasiąkać macieryzmem. Piachu dosypano mu w trybiki, pytanie czy zmieli, czy się zatrze.
Innymi słowy wygłaszam pogróżkę lokalniejszym estetom- plwając na Misiewicza, plwacie na Antuana. Ruskie z czoła wyrastające, czy jak to tam szło
Klon Ministra ? Przykro mi nie kupuję klonów. W każdym razie prototypów nie. Właśnie o to chodzi. Trza przejść cały cykl wprowadzania do użytku, a nie na skróty.
Noji? Racją ma kol. Rafał, że trochę się Wielki Antwan zbłaźnił, wstawiając do RN człenia bez kryteriów formalnych. Trochę też racji widzę w jednak młodym wieku danego człenia - trochę wcześnie do RN, ale tu podkreślę jednak komponent obrokowy zasiadania w takiej radzie.
@los No bez przesady. Pan Misiewicz nie jest bynajmniej "zaszczuwany" - jedyna realna przykrość jaka go spotkała to konieczność rezygnacji z synekury, do której nie miał formalnych uprawnień, a bardzo możliwe, że i kwalifikacji. Plus szeregu wrednych komentarzy prasowych. Ja nawet nie muszę teraz z budynku wychodzić, żeby zobaczyć 3 osoby, które z powodu "PiS-owskich poglądów" zostały bardziej konkretnie przeczołganie i poszczute.
Jeżeli taki raban miałby pana Misiewicza "zaszczuć" to znaczy, że ma on za miękką skórę do zajmowania się polityką.
I teraz pytanie ogólne. Czy Jarosław Kaczyński, z rezerwą odnoszący się do umieszczenia Misiewicza w Radzie Nadzorczej PGZ (i to co najmniej dwukrotnie) też "szczuje"?
KazioToJa napisal(a): jakie trzeba mieć kwalifikacje do rady nadzorczej? Taki kurs na jakim Sawicka poznała agenta Tomka?
Mówimy o formalnych czy rzeczywistych? Bo jeżeli chodzi o formalne to panu Misiewiczowi brakowało (i) wykształcenia wyższego, (ii)zdanego egzaminu (nie muszą go mieć osoby wybrane po raz pierwszy przez pracowników - ale mają rok na uzupełnienie)
Ważniejsze są jednak kwalifikacje rzeczywiste. Zbrojeniówka to bardzo specyficzna i specjalistyczna dziedzina. Bo oprócz wiedzy fachowej dotyczącej produkcji, wdrożeń itp jest cały bardzo szeroki kontekst polityczny. I wielu rzeczy nie pozna się z książek tylko trzeba naprawdę głęboko wgryźć się w tematykę. Inaczej łatwo stać się paprotką, albo kozłem ofiarnym rozgrywanym przez starych wygów.....
EDIT Oczywiście jak napisał kol los wymogi formalne dotyczą rad nadzorczych SP, bo to innych to chyba tylko niekaralność jest wymagana...
1. czy to rozporządzenie wprowadzające wymóg wykształcenia wyższego precyzuje, że ma to być wykształcenie wyższe magisterskie?
2. uwielbiam pieśni o kwalifikacjach i doświadczeniu w kraju, w którym zdobywanie szansa zdobycia kwalifikacji i doświadczenia były mieli wyłącznie członkowie partii rządzącej. W rzeczywistości te toki mają utrzymać władzę w tych przedsiębiorstwach w rękach tych samych ludzi.
3. Macierewicz jasno mówi - potrzebował swoich oczu i uszu w tej radzie. Nie przypuszczam by Misiewicz nie potrafił udźwignąć takiego zadania.
A właśnie !! Komponent obrokowy jest istotny. I to nie jest żadna uszczypliwość. Wynagrodzenia wysokich urzędników administracji państwowej są śmiesznie i głupio niskie. Była niedawno próba ich podniesienia ale skończyła się wrzaskiem opozycji i mediów i wycofaniem się. Oczywiście obecna opozycja i biznes, a ściślej jego lobbyści, wolą taką sytuację bo łatwiej wtedy lobbować i zdobywać haki na polityków i urzędników. To zresztą powszechna praktyka na Zachodzie. Korupcja kwitnie, a gęby pełne frazesów o transparentności, misji i wysokich standardach. To praktyka doprowadzona prawie do mistrzostwa i już mocno wyrafinowana, trudno wykrywalna i powszechna oraz szeroka bo obejmująca też media, instytucje kontrolne i NGOsy monitorujące, w tym stowarzyszenia profesjonalistów no i oczywiście arbitrów w sądach arbitrażowych. Nie jakieś proste łapówy, zastraszenia i przemoc na rympał jak w Moskwie.
No i jeśli nasz rząd dobrej zmiany chce wynagrodzić, przytrzymać i pozyskać dobrych i lojalnych fachowców i fajterów to musi stosować sprawdzone praktyki poprzedników - różne synekury w tym w radach nadzorczych itp. Trza było Misiewicza wstawić gdzieś do spółki parterowej holdingu albo dwóch i byłoby to mniej widoczne. Albo trzeba było zlecić jego kuzynowi druk dwóch milionów wizytówek, albo zasilić fundację wspierania weteranów, w której przez przypadek dyrektorem biura jest jego dziewczyna. Po rady jak to robić trzeba się udać do mistrzów - są tacy blisko bo w warszawskim magistracie. To oczywiście gorzki żart. Naszym wolno mniej i jeszcze długo muszą pracować za grosze. Trzeba by chyba wspierać prywatnymi datkami fundacje i think tanki w których mogliby dorobić do słabych wynagrodzeń z budżetu.Ja się dorzucę.
KazioToJa napisal(a): 1. czy to rozporządzenie wprowadzające wymóg wykształcenia wyższego precyzuje, że ma to być wykształcenie wyższe magisterskie?
Misiewicz nie ma licencjatu.
KazioToJa napisal(a):
2. uwielbiam pieśni o kwalifikacjach i doświadczeniu w kraju, w którym zdobywanie szansa zdobycia kwalifikacji i doświadczenia były mieli wyłącznie członkowie partii rządzącej. W rzeczywistości te toki mają utrzymać władzę w tych przedsiębiorstwach w rękach tych samych ludzi.
Bez przesady. W zbrojeniówce pracuje mnóstwo ludzi niekoniecznie z nadania. Poza tym doświadczenie managerskie można zdobyć choćby zarządzając jakimś projektem - naprawdę daje to trochę inne spojrzenie. Pan Misiewicz nie ma żadnego doświadczenia.
KazioToJa napisal(a):
3. Macierewicz jasno mówi - potrzebował swoich oczu i uszu w tej radzie. Nie przypuszczam by Misiewicz nie potrafił udźwignąć takiego zadania.
Nawet najbardziej zaufana osoba bez obeznania w branży albo nie zauważy wałków, albo zobaczy je tam gdzie ich nie ma, albo zostanie przez starych wyjadaczy-aferzystów wypuszczona do straw man attack. Czy naprawdę PiS nie ma zaufanych i znających się na zbrojeniówce osób? Byłoby to dziwne, biorąc pod uwagę bardzo rozsądne decyzje AM w dziedzinie działania samej Armii i OT. Chociaż z drugiej strony niektóre wypowiedzi dotyczące np produkcji helikopterów z Ukrainą (jeżeli odrzucić hipotezę, że były one elementem zagrywek okołonegocjacyjnych) mogą wskazywać, że rzeczywiście jest z tym problem.
pawel.adamski napisal(a): Czy naprawdę PiS nie ma zaufanych i znających się na zbrojeniówce osób?
Na zbrojeniówce się nie znam ale znam się na kilku innych dziedzinach. I tam istotnie - PiS nie ma zaufanych i znających się na rzeczy osób. Ani jednego.
Kolega wyraźnie przecenia jakość populacji zamieszkującej teren między Odrą a Bugiem.
pawel.adamski napisal(a): Czy naprawdę PiS nie ma zaufanych i znających się na zbrojeniówce osób?
Na zbrojeniówce się nie znam ale znam się na kilku innych dziedzinach. I tam istotnie - PiS nie ma zaufanych i znających się na rzeczy osób. Ani jednego.
Kolega wyraźnie przecenia jakość populacji zamieszkującej teren między Odrą a Bugiem.
Może dlatego, że w tych niewielu dziedzinach na których się znam dobrych "PiS-owskich" fachowców jest sporo. Przy czym otwarta pozostaje kwestia tego co uznać za kryterium "zaufania". Jeżeli przyjąć, że "zaufany" to ktoś, kto przez lata publicznie wspierał PiS swoim autorytetem, świadomie godząc się na związane z tym mniejsze lub większe nieprzyjemności to ławka stale jest długa. Gwałtownie skraca się dopiero przy kryterium - członkowstwa oraz utrzymywania kontaktów towarzyskich z etatowymi politykami PiS...
To uściślę. "PiS ma" rozumiem jako "utrzymuje w sposób ciągły kontakty, obdarza zaufaniem i korzysta z ekspertyz." Na PiS glosowało prawie sześć milionów ludzi, więc pewnie wielu z nich wpada w kategorię "przez lata publicznie wspierał PiS swoim autorytetem, świadomie godząc się na związane z tym mniejsze lub większe nieprzyjemności." W zasięgu mego wzroku zbiory "PiS ma" oraz "jest kompetentny i lojalny" są rozłączne.
los napisal(a): W zasięgu mego wzroku zbiory "PiS ma" oraz "jest kompetentny i lojalny" są rozłączne.
Tak sobie właśnie uświadomiłem, że w "zasięgu mojego wzroku" są dwie osoby, które pod względem kwalifikacji są w Polsce absolutną czołówką. I co najmniej od 2005r. próbują się do władz PiS przebijać z konkretnymi rozwiązaniami pozwalającymi uniknąć kłopotów lub zaistniałe rozwiązać. Zupełnie za darmo - pro publico bono.Niestety natrafiały na mur, w którym jedyny wyłom stanowił śp. Przemysław Gosiewski. Kolega, o ile dobrze pamiętam, coś podobnego pisał o ekonomistach - tak, że ta krótka ławka nie wzięła się z powietrza
Był jeden taki, co trochę ten mur rozmontowywał, to go odwołali z hukiem i bez wypowiedzenia, przypomnijmy, jak już się na kombatiarskie wspominki zebrało.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Był jeden taki, co trochę ten mur rozmontowywał, to go odwołali z hukiem i bez wypowiedzenia, przypomnijmy, jak już się na kombatiarskie wspominki zebrało.
Bez stawiania konkretnych zarzutów ale z publicznym demonstrowaniem obrzydzenia.
żaden specjalista nie będzie oczami i uszami Macierewicza. Specjaliści powinni być zatrudnieni w zbrojeniówce, rada nadzorcza jest specyficznym miejscem.
KazioToJa napisal(a): żaden specjalista nie będzie oczami i uszami Macierewicza. Specjaliści powinni być zatrudnieni w zbrojeniówce, rada nadzorcza jest specyficznym miejscem.
Które wymaga wiedzy - inaczej oczy i uszy będą podatne na dezinformację....
Komentarz
Bartłomiej Misiewicz był tak zajadle atakowany przez internetowe trole ( Na marginesie to pytanie z wyraźną tezą że atakujący byli trolami internetowymi. Oczywiście można próbować argumentować, ze nie było słowa "tylko" ale jasne że taka teza jest. Druga teza lekko lepiej ukryta to że krytyka była atakiem. Czyli samo pytanie wątkotwórcze jest tendencyjne i z góry ustawia oponentów w sytuacji atakujących troli. ) bo:
- Został nierozsądnie wystawiony w dwojaki sposób na atak: Po pierwsze poprzez odznaczenie go odznaczeniem resortowym po bardzo krótkiej praktyce w MON, bez doświadczenia i kwalifikacji w zakresie obronności. Uzasadnieniem znanym szerzej był w zasadzie udział w jednej akcji pacyfikacji niesubordynowanych oficerów o podejrzanych związkach z dawnymi służbami związanymi ze służbami obcego mocarstwa ulokowanych w niezbyt znaczącej ale prestiżowej instytucji związanej z NATO. Po drugie zaś poprzez mianowanie go do Rady Nadzorczej największego i jedynego państwowego koncernu zbrojeniowego w Polsce. To mianowanie nastąpiło bez formalnych kwalifikacji wymaganych w takich mianowaniach przez prawo (nawiasem mówiąc uważam te wymogi za idiotyczne, ale nikt ich nie usunął i istnieją) oraz jak wyżej bez praktyki i doświadczenia obszarze działania koncernu.
- Stał się poprzez powyższe wystawienie użytecznym instrumentem ataku faktycznie skierowanego na Ministra Macierewicza i jego skądinąd bardzo ważną, niezbędną i dotychczas skuteczną politykę w zakresie obronności kraju.Szerzej został wykorzystany do ataku na rząd, PiS i jego politykę kadrową i obronną. To wystawienie Pana Misiewicza wystawiło na ryzyko wizerunek rządu i jego poparcie.
Przedmiotem moich i niektórych innych komentarzy w tym wątku było wskazanie tego błędu i próba wyjaśnienia jego przyczyn i skutków. Część dyskutantów, a przynajmniej ja, jest zdania że nawet bardzo zdolny młodzieniec, wieloletni asystent wybitnego polityka, z zasługami w brawurowych akcjach kadrowo-organizacyjnych, jednak bez wykształcenia i doświadczenia merytorycznego w wieku poniżej 30 lat nie nadaje się na takie funkcje. Takie awanse czynią, moim zdaniem, więcej szkody niż pożytku awansującym i awansowanym oraz reprezentowanym przez nich sprawom i ideom.
Insze kawalery i damy posiadawsze tegoż samego ordera, nie mają nic wspólnego z MON, kwalifikacji w zakresie obronności, a jedyną ich zasługą jest praca w radio na Myśliwieckiej item podobne ibidem. Więc to co szanowny kolega napisał, silnie świadczy za Misiewiczem a nie przeciwko.
Nie inaczej jest z Misiewiczem - nie jego postępowanie sprawiło, że uruchomiono machinę piekielną. Po prostu oni tak walczą.
Innymi słowy wygłaszam pogróżkę lokalniejszym estetom- plwając na Misiewicza, plwacie na Antuana.
Ruskie z czoła wyrastające, czy jak to tam szło
Co nadto jest, od złego pochodzi; tak to widzę.
No bez przesady. Pan Misiewicz nie jest bynajmniej "zaszczuwany" - jedyna realna przykrość jaka go spotkała to konieczność rezygnacji z synekury, do której nie miał formalnych uprawnień, a bardzo możliwe, że i kwalifikacji. Plus szeregu wrednych komentarzy prasowych.
Ja nawet nie muszę teraz z budynku wychodzić, żeby zobaczyć 3 osoby, które z powodu "PiS-owskich poglądów" zostały bardziej konkretnie przeczołganie i poszczute.
Jeżeli taki raban miałby pana Misiewicza "zaszczuć" to znaczy, że ma on za miękką skórę do zajmowania się polityką.
I teraz pytanie ogólne. Czy Jarosław Kaczyński, z rezerwą odnoszący się do umieszczenia Misiewicza w Radzie Nadzorczej PGZ (i to co najmniej dwukrotnie) też "szczuje"?
Bo jeżeli chodzi o formalne to panu Misiewiczowi brakowało (i) wykształcenia wyższego, (ii)zdanego egzaminu (nie muszą go mieć osoby wybrane po raz pierwszy przez pracowników - ale mają rok na uzupełnienie)
Ważniejsze są jednak kwalifikacje rzeczywiste. Zbrojeniówka to bardzo specyficzna i specjalistyczna dziedzina. Bo oprócz wiedzy fachowej dotyczącej produkcji, wdrożeń itp jest cały bardzo szeroki kontekst polityczny. I wielu rzeczy nie pozna się z książek tylko trzeba naprawdę głęboko wgryźć się w tematykę. Inaczej łatwo stać się paprotką, albo kozłem ofiarnym rozgrywanym przez starych wygów.....
EDIT
Oczywiście jak napisał kol los wymogi formalne dotyczą rad nadzorczych SP, bo to innych to chyba tylko niekaralność jest wymagana...
Czyli całe formalne zarzuty wobec Misiewicza są wyssane z brudnego palucha, chwilę wcześniej wyjętego z brunatnej... WSI?
2. uwielbiam pieśni o kwalifikacjach i doświadczeniu w kraju, w którym zdobywanie szansa zdobycia kwalifikacji i doświadczenia były mieli wyłącznie członkowie partii rządzącej. W rzeczywistości te toki mają utrzymać władzę w tych przedsiębiorstwach w rękach tych samych ludzi.
3. Macierewicz jasno mówi - potrzebował swoich oczu i uszu w tej radzie. Nie przypuszczam by Misiewicz nie potrafił udźwignąć takiego zadania.
No i jeśli nasz rząd dobrej zmiany chce wynagrodzić, przytrzymać i pozyskać dobrych i lojalnych fachowców i fajterów to musi stosować sprawdzone praktyki poprzedników - różne synekury w tym w radach nadzorczych itp. Trza było Misiewicza wstawić gdzieś do spółki parterowej holdingu albo dwóch i byłoby to mniej widoczne. Albo trzeba było zlecić jego kuzynowi druk dwóch milionów wizytówek, albo zasilić fundację wspierania weteranów, w której przez przypadek dyrektorem biura jest jego dziewczyna. Po rady jak to robić trzeba się udać do mistrzów - są tacy blisko bo w warszawskim magistracie. To oczywiście gorzki żart. Naszym wolno mniej i jeszcze długo muszą pracować za grosze. Trzeba by chyba wspierać prywatnymi datkami fundacje i think tanki w których mogliby dorobić do słabych wynagrodzeń z budżetu.Ja się dorzucę.
Kolega wyraźnie przecenia jakość populacji zamieszkującej teren między Odrą a Bugiem.