Polacy właśnie zdobyli pierwszy w historii medal MŚ w siatkówce plażowej. Wczoraj mieli szanse na finał. Było blisko, 2 meczbole. Niestety się nie udało, ale dziś się odkuli.
Huhu wygrał turniej rangi Masters 1000 w finale pokonując kacapa.
Ewolucja euro zmierza w tym samym żenującym kierunku co mistrzostwa świata, z tendencją do zwiększania liczby uczestników.
Skutkiem jest m.in. wynalazek w postaci miejsc na turnieju dla zwycięzców wydumanych baraży z tytułu ligi narodów. Tą drogą pewnie uda się doczołgać Polsce do euro. O grupie eliminacyjnej można zapomnieć.
@celnik.mateusz powiedział(a):
Widziałem wczoraj fragment meczu reprezentacji U18 ze Słowacją. Różnica stylu pomiędzy seniorami to jest przepaść. Chłopaki się nie boją grać do przodu, wchodzić w drybling. Pressing, technika, to wszystko fajnie wygląda. Ja wiem, że to tylko U18, ale po cichu liczę na zmianę pokoleniową.
Piłka nożna juniorska tak do u18 czy u19 to jest trochę osobna dyscyplina sportu. Przeskok do seniora to i przepaść i loteria.
@Tomek powiedział(a):
Czekam na komentarz Kolegi trepa do Superpucharu, bo chyba było ciekawie.
No, to był niesamowity mecz. 0-2 i 13-19 i dwóch kontuzjowanych podstawowych zawodników w drużynie Zaksy. W ogóle kontuzji jest tam mnóstwo, więc praktycznie nie było zmian. Kaczmarek miał naciągniętą łydkę a jego zmiennik nie mógł grać. Trener wpuścił więc czwartego przyjmującego (trzeci miał niedawno operację i dochodzi do siebie). Czwartym przyjmującym jest osiemnastoletni Rumun - kupiony "transferem piłkarskim", co jest w siatkówce rzadkością - tj. na kilka lat, w nadziei, że się kiedyś zwróci. Ale raz, że to dziecko, dwa że przyjmujący, a nagle musiał grać na ataku (główna różnica to konieczność ataku z pierwszej strefy, czyli prawej obrony). Janusza z kolei zastąpił Stępień, odbiegający mocno klasą zawodnik (dwa mecze później też się kontuzjował i Zaksa musiała kupić trzeciego rozgrywającego - z obcej ligi). Wydawało się, że to już poddanie meczu, ale ten chłopak zagrał świetnie. Zaksa wyrównała, gra była na przewagi, gdzie JW miał jeszcze kilka setboli, niewykorzystanych. Czwarty i piąty set był już wyraźnie na korzyść Zaksy. Jastrzębianie się rozkleili. Dwóch głównych zawodników, którzy przez trzy sety grali wzorowo, zaczęło kaszanić i tytuł trafił do Kędzierzyna. Faktycznie niecodzienne okoliczności. Jeszcze nie widziałem, żeby osiemnastolatek uratował mecz na takim poziomie.
Żeby było śmieszniej, latem były grane kwalifikacje olimpijskie i w b. słabej kadrze Rumunii ten koleś grzał ławę.
Jak pisałem wyżej, uważam, że lepiej te grupowe eliminacje przegrać. To może być jakieś otrzeźwienie, dla związku i dla publiki. Do baraży i tak się powinniśmy zakwalifikować z LN. Wtedy znowu jakiś gość od zadań specjalnych i może publika doceni znowu top8 w Europie.
Probierz wczoraj chciał zwycięstwo ... wyszarpać, wywalczyć. Dlatego taki skład wystawił. Dwóch przecinaków w środku i gryziemy trawę, najlepiej z kontry, najlepiej po przechwycie. Zastosował ligowy sposób na kryzys, jak ci nie idzie skoncentruj się na zero z tyłu i walce. Finezję zostaw na lepsze czasy.
Futbol pragmatyczny. Pokolenie naszych 50 latków doszło w tym do perfekcji. Czesio, Probierz, Skorża, ale też i Papszun, niestety, jego Raków grał skutecznie, ale topornie (u niego nie zaistniał żaden napastnik). Prawdę powiedziawszy rzygać mi się chce jak na to patrzę.
Piłkarz mają grać w piłkę. Starać się finezyjnie rozegrać od tyłu, nawet jeżeli będą straty, błędy, porażki wybaczę, minimalizmu, zachowawczości i braku myślenia perspektywicznego - nigdy.
No cóż, może to dopiero tylko parę meczy, ale nasza kadra gra jak ... Cracovia. Michał gdzieś zbłądził, zabarykadował się mentalnie, on za czasów Jagiellonii jednak był ciut inny.
Jak pisałem wyżej, uważam, że lepiej te grupowe eliminacje przegrać. To może być jakieś otrzeźwienie, dla związku i dla publiki. Do baraży i tak się powinniśmy zakwalifikować z LN. Wtedy znowu jakiś gość od zadań specjalnych i może publika doceni znowu top8 w Europie.
Brak wyjścia z grupy jest prawie niewykonalny.
A jednak
Zdarzają się eliminacje, co jakiś czas, które po prostu nie wychodzą. Te eliminacje ustawiły dwa absurdalne wydarzenia, 0-2 po 5 minutach w debiucie Santosa i nienormalne, chore zablokowanie się po świetnej I połowie meczu z Mołdawią (2-0) do przerwy. Bywa i tak. Bym nie dramatyzował, piłkarzy mamy niezłych, tych na już, ale młodych też jest sporo.
Natomiast nie widzę perspektyw w przypadku decyzyjności w PZPN i jakości zarządzania związkiem (i kadrą). A także atmosfera jest zła. Tych kibiców, którzy tworzą smak wojny, który niesie piłkarzy, tworzy całą otoczkę, reprezentacja Polski kompletnie nie interesuje. Nie utożsamiają się. Narodowy jest chyba najbardziej znienawidzonym stadionem w Polsce. Co rozumiem, ja po prostu meczy tam rozgrywanych nie trawię, a byłem ponad 20 razy (ale już nie jeżdżę, szlag mnie trafia).
Jak pisałem wyżej, uważam, że lepiej te grupowe eliminacje przegrać. To może być jakieś otrzeźwienie, dla związku i dla publiki. Do baraży i tak się powinniśmy zakwalifikować z LN. Wtedy znowu jakiś gość od zadań specjalnych i może publika doceni znowu top8 w Europie.
Brak wyjścia z grupy jest prawie niewykonalny.
A jednak
Zdarzają się eliminacje, co jakiś czas, które po prostu nie wychodzą. Te eliminacje ustawiły dwa absurdalne wydarzenia, 0-2 po 5 minutach w debiucie Santosa i nienormalne, chore zablokowanie się po świetnej I połowie meczu z Mołdawią (2-0) do przerwy. Bywa i tak. Bym nie dramatyzował, piłkarzy mamy niezłych, tych na już, ale młodych też jest sporo.
Natomiast nie widzę perspektyw w przypadku decyzyjności w PZPN i jakości zarządzania związkiem (i kadrą). A także atmosfera jest zła. Tych kibiców, którzy tworzą smak wojny, który niesie piłkarzy, tworzy całą otoczkę, reprezentacja Polski kompletnie nie interesuje. Nie utożsamiają się. Narodowy jest chyba najbardziej znienawidzonym stadionem w Polsce. Co rozumiem, ja po prostu meczy tam rozgrywanych nie trawię, a byłem ponad 20 razy (ale już nie jeżdżę, szlag mnie trafia).
Ja światełka nie widzę ...
Jak sprawdzisz wygrane eliminacje, np. Nawałka na mundial, pierwszy Beenhakker, Engel, Brzęczek, to też się zdarzały niewytłumaczalne porażki*. Ale był awans, bo inne mecze wygrywano. A tu wygrali raz z Albanią i dwa razy z Wyspami Owczymi. To nie są wpadki, to zejście na poziom Fornalika i późnego Beenhakkera. To już Sousa sobie lepiej dawał radę.
Był jeden trener bezbłędny w eliminacjach, owszem przegrał 2 mecze z silniejszym rywalem, ale resztę wygrał co do jednego. Janas.
Trener polskiej repry jest najniżej cenionym zawodem w Polsce obok moderatora forum osiedla w Jagodnie. Szukanie pozytywnych przykładów traci sens. Nie mają znaczenia wyniki trenera, co pokazał przypadek Michniewicza. Dobrym wyjściem byłoby zastąpienie trenera pozorantem hologramem z wmontowanym AI, który przez cały dzień machał by polskim kibicom z katowickiego spodka, a w tym czasie faktyczny trener z reprą by się zabunkrował i na ripleju studiował pierwszą połowę meczu z Francją.
"Jakbyście się znali na kobietach to byście wiedzieli, że zawsze się trochę gwałci.
Jakbyście się znali na polityce to byście wiedzieli, że zawsze się trochę nie wchodzi do Sejmu.
Jak byście się znali na piłce nożnej to byście wiedzieli, że zawsze się trochę nie awansuje."
Jak pisałem wyżej, uważam, że lepiej te grupowe eliminacje przegrać. To może być jakieś otrzeźwienie, dla związku i dla publiki. Do baraży i tak się powinniśmy zakwalifikować z LN. Wtedy znowu jakiś gość od zadań specjalnych i może publika doceni znowu top8 w Europie.
"Na portalu Gazety Wyborczej pojawił się tekst Rafała Steca, w którym powołuje się on na anonimowego informatora i punktuje kadencję Cezarego Kuleszy. To właśnie zachowanie prezesa PZPN miało być bardzo dużą cegiełką do odejścia Paulo Sousy.
Rafał Stec jest autorem tekstu, który rozgrzał dziś piłkarskich kibiców do czerwoności. Anonimowy informator, którym według wielu kibiców to szukający zemsty po zwolnieniu z PZPN Jakub Kwiatkowski, przekazuje newsy dotyczące tego, jak wygląda panowanie Cezarego Kuleszy od środka.
Najbardziej podkreślany jest temat libacji alkoholowych. Prezes PZPN miał je często urządzać, przynajmniej w trakcie pracy Paulo Sousy. Po jednej z nich nie był nawet w stanie stawić się na umówionym z Portugalczykiem spotkaniu. Było to po meczu z Węgrami, kiedy to ówczesny selekcjoner został “wezwany na dywanik”. Niestety Kulesza rozpoczął picie już w trakcie wieczoru meczowego, a impreza trwała tak długo, że prezes PZPN nie był w stanie samodzielnie wrócić do Warszawy (libacja przeniosła się w trakcie do Białegostoku).
To tylko jeden z ukazanych w tekście przykładów nadużywania alkoholu przez Kuleszę i działaczy, co zdecydowanie nie podobało się selekcjonerowi. Informator przypomniał też wydarzenia ze starcia z Andorą, kiedy Kulesza wraz z kolegami zamieszkał w tym samym hotelu co reprezentacja. Choć w samym budynku nie było żadnych przykrych incydentów, to pijany prezes PZPN i jego libacyjni kompanii mieli skompromitować trenera po wejściu na stadion Andory. Kulesza miał wtedy bełkocząc wykrzykiwać słowa “Coach, my friend”. "
Pomijając jakim trenerem jest Sousa, od początku piszę, że wg mnie odszedł, a wręcz uciekł w popłochu, właśnie od Kuleszy. Nie miałem raczej argumentów, konkretów, bardziej wydawało mi się, bo wiem kim jest Czarek i wydawało mi się, że Sousa to pewien określony typ osobowości. Nie mógł zdzierżyć nowego szefa. I miał powody, z których obciach i alkohol to jest pikuś. Cały styl pracy i relacji z ludźmi, dla tzw. profesjonalistów, jest nieakceptowalny.
Wkręcenie się Kuleszy w prezesurę PZPN to katastrofa dla polskiej piłki. Jeszcze nie tak dawno bym napisał, że źle też dla Jagiellonii, ale okazało się, że po Kuleszy jest życie, którego rozmach przechodzi nasze wyobrażenia.
Komentarz
widać jest sprawiedliwość na świecie!
A zaraz bardzo ważny mecz kadry kopanej.
Polacy właśnie zdobyli pierwszy w historii medal MŚ w siatkówce plażowej. Wczoraj mieli szanse na finał. Było blisko, 2 meczbole. Niestety się nie udało, ale dziś się odkuli.
Huhu wygrał turniej rangi Masters 1000 w finale pokonując kacapa.
Wyspy Owcze broniły się dzielnie, ale Czechici w końcu jednego Baala wturlali ;_;
Czytaj, że w kadrze Owczarzy jest nawet jeden zawodnik Chojniczanki Chojnice, więc nie jest to tak, że to sami amatorzy.
To był karny.
Na dodatek przegrywamy 0:1....
Kicha...
Jeszcze zobaczymy. Gra się dopiero po stracie gola zaczęła układać. A przeciwnik nazbierał kartek.
No...coś się dzieje i idzie w dobrym kierunku
Może i z wyborami będzie w ten deseń?
Źle się zaczęło ale kto wie..?
I dupa.
Nie no, matematycznie to jeszcze mamy szanse, choć jak Mołdawia wygra z Czechami....
Ewolucja euro zmierza w tym samym żenującym kierunku co mistrzostwa świata, z tendencją do zwiększania liczby uczestników.
Skutkiem jest m.in. wynalazek w postaci miejsc na turnieju dla zwycięzców wydumanych baraży z tytułu ligi narodów. Tą drogą pewnie uda się doczołgać Polsce do euro. O grupie eliminacyjnej można zapomnieć.
Piłka nożna juniorska tak do u18 czy u19 to jest trochę osobna dyscyplina sportu. Przeskok do seniora to i przepaść i loteria.
Ale trzymać kciuki za uzdolnionych warto.
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02vdKfWwputPe9o3xqg83W429GQiLpY4wCwV5qF7ZebXcMm6JKVrCPCh1TfFBALM7cl&id=100063455294990
Czekam na komentarz Kolegi trepa do Superpucharu, bo chyba było ciekawie.
Po pierwszej połowie 1:0
No, to był niesamowity mecz. 0-2 i 13-19 i dwóch kontuzjowanych podstawowych zawodników w drużynie Zaksy. W ogóle kontuzji jest tam mnóstwo, więc praktycznie nie było zmian. Kaczmarek miał naciągniętą łydkę a jego zmiennik nie mógł grać. Trener wpuścił więc czwartego przyjmującego (trzeci miał niedawno operację i dochodzi do siebie). Czwartym przyjmującym jest osiemnastoletni Rumun - kupiony "transferem piłkarskim", co jest w siatkówce rzadkością - tj. na kilka lat, w nadziei, że się kiedyś zwróci. Ale raz, że to dziecko, dwa że przyjmujący, a nagle musiał grać na ataku (główna różnica to konieczność ataku z pierwszej strefy, czyli prawej obrony). Janusza z kolei zastąpił Stępień, odbiegający mocno klasą zawodnik (dwa mecze później też się kontuzjował i Zaksa musiała kupić trzeciego rozgrywającego - z obcej ligi). Wydawało się, że to już poddanie meczu, ale ten chłopak zagrał świetnie. Zaksa wyrównała, gra była na przewagi, gdzie JW miał jeszcze kilka setboli, niewykorzystanych. Czwarty i piąty set był już wyraźnie na korzyść Zaksy. Jastrzębianie się rozkleili. Dwóch głównych zawodników, którzy przez trzy sety grali wzorowo, zaczęło kaszanić i tytuł trafił do Kędzierzyna. Faktycznie niecodzienne okoliczności. Jeszcze nie widziałem, żeby osiemnastolatek uratował mecz na takim poziomie.
Żeby było śmieszniej, latem były grane kwalifikacje olimpijskie i w b. słabej kadrze Rumunii ten koleś grzał ławę.
A jednak
Probierz wczoraj chciał zwycięstwo ... wyszarpać, wywalczyć. Dlatego taki skład wystawił. Dwóch przecinaków w środku i gryziemy trawę, najlepiej z kontry, najlepiej po przechwycie. Zastosował ligowy sposób na kryzys, jak ci nie idzie skoncentruj się na zero z tyłu i walce. Finezję zostaw na lepsze czasy.
Futbol pragmatyczny. Pokolenie naszych 50 latków doszło w tym do perfekcji. Czesio, Probierz, Skorża, ale też i Papszun, niestety, jego Raków grał skutecznie, ale topornie (u niego nie zaistniał żaden napastnik). Prawdę powiedziawszy rzygać mi się chce jak na to patrzę.
Piłkarz mają grać w piłkę. Starać się finezyjnie rozegrać od tyłu, nawet jeżeli będą straty, błędy, porażki wybaczę, minimalizmu, zachowawczości i braku myślenia perspektywicznego - nigdy.
No cóż, może to dopiero tylko parę meczy, ale nasza kadra gra jak ... Cracovia. Michał gdzieś zbłądził, zabarykadował się mentalnie, on za czasów Jagiellonii jednak był ciut inny.
Zdarzają się eliminacje, co jakiś czas, które po prostu nie wychodzą. Te eliminacje ustawiły dwa absurdalne wydarzenia, 0-2 po 5 minutach w debiucie Santosa i nienormalne, chore zablokowanie się po świetnej I połowie meczu z Mołdawią (2-0) do przerwy. Bywa i tak. Bym nie dramatyzował, piłkarzy mamy niezłych, tych na już, ale młodych też jest sporo.
Natomiast nie widzę perspektyw w przypadku decyzyjności w PZPN i jakości zarządzania związkiem (i kadrą). A także atmosfera jest zła. Tych kibiców, którzy tworzą smak wojny, który niesie piłkarzy, tworzy całą otoczkę, reprezentacja Polski kompletnie nie interesuje. Nie utożsamiają się. Narodowy jest chyba najbardziej znienawidzonym stadionem w Polsce. Co rozumiem, ja po prostu meczy tam rozgrywanych nie trawię, a byłem ponad 20 razy (ale już nie jeżdżę, szlag mnie trafia).
Ja światełka nie widzę ...
Jeżeli coś można powiedzieć, to że walczyli i nie odstawiali nóg. Na początku Czesi ich zabiegali, później siedli.
Lewandowski grał okolice piachu.
Rozdupcyć to towarzystwo na trzy wiatry - trenerów, piłkarzyków a zwłaszcza cały ten PZPN z Bońkiem na czele.
Światełko to +50% krajów na njbliższy mundial wpuszczone, podbicie stawki jak w 1981.
Jak sprawdzisz wygrane eliminacje, np. Nawałka na mundial, pierwszy Beenhakker, Engel, Brzęczek, to też się zdarzały niewytłumaczalne porażki*. Ale był awans, bo inne mecze wygrywano. A tu wygrali raz z Albanią i dwa razy z Wyspami Owczymi. To nie są wpadki, to zejście na poziom Fornalika i późnego Beenhakkera. To już Sousa sobie lepiej dawał radę.
Piłkarze dopasowali się do wyników wyborów. I pewnie więcej ludzi tym się przejmuje niż wyborami....
Trener polskiej repry jest najniżej cenionym zawodem w Polsce obok moderatora forum osiedla w Jagodnie. Szukanie pozytywnych przykładów traci sens. Nie mają znaczenia wyniki trenera, co pokazał przypadek Michniewicza. Dobrym wyjściem byłoby zastąpienie trenera pozorantem hologramem z wmontowanym AI, który przez cały dzień machał by polskim kibicom z katowickiego spodka, a w tym czasie faktyczny trener z reprą by się zabunkrował i na ripleju studiował pierwszą połowę meczu z Francją.
"Jakbyście się znali na kobietach to byście wiedzieli, że zawsze się trochę gwałci.
Jakbyście się znali na polityce to byście wiedzieli, że zawsze się trochę nie wchodzi do Sejmu.
Jak byście się znali na piłce nożnej to byście wiedzieli, że zawsze się trochę nie awansuje."
Janusz von Muszkie-Fikimiki
👣
🐾
🐾
Życie jest pełne niespodzianek:)
Rewelacje od dziennikarzyny jakiejś:
"Na portalu Gazety Wyborczej pojawił się tekst Rafała Steca, w którym powołuje się on na anonimowego informatora i punktuje kadencję Cezarego Kuleszy. To właśnie zachowanie prezesa PZPN miało być bardzo dużą cegiełką do odejścia Paulo Sousy.
Rafał Stec jest autorem tekstu, który rozgrzał dziś piłkarskich kibiców do czerwoności. Anonimowy informator, którym według wielu kibiców to szukający zemsty po zwolnieniu z PZPN Jakub Kwiatkowski, przekazuje newsy dotyczące tego, jak wygląda panowanie Cezarego Kuleszy od środka.
Najbardziej podkreślany jest temat libacji alkoholowych. Prezes PZPN miał je często urządzać, przynajmniej w trakcie pracy Paulo Sousy. Po jednej z nich nie był nawet w stanie stawić się na umówionym z Portugalczykiem spotkaniu. Było to po meczu z Węgrami, kiedy to ówczesny selekcjoner został “wezwany na dywanik”. Niestety Kulesza rozpoczął picie już w trakcie wieczoru meczowego, a impreza trwała tak długo, że prezes PZPN nie był w stanie samodzielnie wrócić do Warszawy (libacja przeniosła się w trakcie do Białegostoku).
To tylko jeden z ukazanych w tekście przykładów nadużywania alkoholu przez Kuleszę i działaczy, co zdecydowanie nie podobało się selekcjonerowi. Informator przypomniał też wydarzenia ze starcia z Andorą, kiedy Kulesza wraz z kolegami zamieszkał w tym samym hotelu co reprezentacja. Choć w samym budynku nie było żadnych przykrych incydentów, to pijany prezes PZPN i jego libacyjni kompanii mieli skompromitować trenera po wejściu na stadion Andory. Kulesza miał wtedy bełkocząc wykrzykiwać słowa “Coach, my friend”. "
Pomijając jakim trenerem jest Sousa, od początku piszę, że wg mnie odszedł, a wręcz uciekł w popłochu, właśnie od Kuleszy. Nie miałem raczej argumentów, konkretów, bardziej wydawało mi się, bo wiem kim jest Czarek i wydawało mi się, że Sousa to pewien określony typ osobowości. Nie mógł zdzierżyć nowego szefa. I miał powody, z których obciach i alkohol to jest pikuś. Cały styl pracy i relacji z ludźmi, dla tzw. profesjonalistów, jest nieakceptowalny.
Wkręcenie się Kuleszy w prezesurę PZPN to katastrofa dla polskiej piłki. Jeszcze nie tak dawno bym napisał, że źle też dla Jagiellonii, ale okazało się, że po Kuleszy jest życie, którego rozmach przechodzi nasze wyobrażenia.
Mnie bardziej zaintrygowało, że w Turcji prezes przywalił po meczu sędziemu i to nie dość że własnoręcznie, to jeszcze na murawie zaraz po meczu!