Chwilowo na rynku magazynów energii jest olbrzymi popyt na istniejące już technologie, dominuje więc trend replikowania i ulepszania znanych rozwiązań. W tym momencie powstaje mnóstwo linii produkcyjnych, które odpowiadają na olbrzymie zapotrzebowanie. I dopóki nie zostanie ono zaspokojone, czyli przez najbliższe kilka lat, nie ma co liczyć na intensywne wdrażanie nowych technologii. Jak mówiłem już wcześniej, w tym kontekście najważniejsze jest optymalizowanie stosunku ceny do jakości, a tę pierwszą można w zauważalny sposób obniżać jedynie zwiększając skalę produkcji. Do tego prognozy wzrostów zapotrzebowania są wprost astronomiczne. Gdy dojdziemy w tym procesie do ściany, z pewnością konieczne stanie się znalezienie nowych sposobów zmniejszania kosztów, na przykład poprzez zastosowanie nowych materiałów otrzymywanych z tańszych, dostępniejszych surowców.
W prognozach mowa jest o najbliższym ćwierćwieczu - baterie tego typu zostaną z nami na dłużej?
Możliwe, że nawet na kolejne pół wieku. Produkty bazujące na tej technologii świetnie się sprzedają, bo znajdują wszechstronne zastosowanie. Poza tym od kilku lat czynione są w tej branży olbrzymie inwestycje, które muszą się zwrócić. Tego typu strategie w przemyśle obliczane są zawsze na dekady, nie da się z dnia na dzień przestawić całego sektora gospodarki na inne tory. Na przykład samochody elektryczne - stają się coraz popularniejsze, ale trudno sobie wyobrazić, że na przykład Japonia nagle przestaje produkować silniki spalinowe, bo doprowadziłoby to do katastrofy ekonomicznej całej branży w kraju.
A co z katastrofą ekologiczną? Jak w tym kontekście ma się gwałtownie zwiększająca się produkcja baterii litowo-jonowych?
Sam proces ich powstawania jest oczywiście mało zielony. Jak w przypadku każdej złożonej i wieloetapowej produkcji, mamy olbrzymie zużycie energii, termodynamiki nie przeskoczymy. Można oczywiście korzystać z energii odnawialnych, wtedy sytuacja nie wygląda tak źle. Natomiast efekt masowego zastosowania tej technologii jest dla naszej planety bardzo korzystny, bo pozwala lepiej, efektywniej i taniej korzystać z produkowanej energii.
A surowce?
Lit, kobalt, nikiel, mangan i żelazo z perspektywy środowiska są stosunkowo mało problematyczne. Problemem będzie w niedalekiej przyszłości ich dostępność i cena, zwłaszcza dotyczy to kobaltu i w dalszej perspektywie niklu, czyli metali, których zawartość w ogniwie jest największa. Samego litu w ogniwie jest wagowo tylko kilka procent. Dalsze obniżanie ceny akumulatorów Li-ion będzie możliwe tylko przy zastosowaniu nowych, bez-kobaltowych materiałów o parametrach porównywalnych z obecnie stosowanymi, ale zdecydowanie tańszymi – taki właśnie materiał katodowy opracowaliśmy na UJ. Kłopot jest także po stronie anody, bo tam używany jest grafit naturalny lub syntetyczny, otrzymywany z surowców kopalnych - czyli węgiel, który podczas recyklingu ulega spaleniu i nie da się go odzyskać. Samo pozyskiwanie grafitu - czy w kopalniach czy z ropy - również pozostawia wiele do życzenia. Istotą dalszego rozwoju rynku akumulatorów Li-ion będzie zrównoważenie i dostępność surowców, dlatego na UJ-ocie wpadliśmy na pomysł i opracowaliśmy sposób produkcji anody ze skrobi, czyli surowca odnawialnego.
Ruszyła największa na świecie instalacja do wychwytywania CO2 z powietrza
Na Islandii uruchomiono największy na świecie zakład do wychwytywania dwutlenku węgla z atmosfery. Orca, bo tak nazywa się instalacja, może każdego roku wysysać z powietrza 4000 ton CO2 i wtłaczać go głęboko w ziemię w celu mineralizacji, przyczyniając się do złagodzenia skutków zmian klimatycznych.
Instalacja: 4.000 ton / rok wysysa z elektrownia Bełchatów: 4.000 ton / godzina wtłacza do
oraz ciekawe, ile wyemitowano CO2 podczas budowy (ślad węglowy)
W dniach 11 - 16 września nad Polską będzie latał ogromny Zeppelin. Trasa przelotu obejmuje Katowice, Gliwice, Częstochowę, Bielsko-Biała, Czechowice-Dziedzice oraz Wrocław. Później "cygaro" Grupy ZF poleci nad Czechy.
Sterowiec należy do Grupy ZF będącej potentatem w branży motoryzacyjnej, który produkuje na terenie Polski m.in. takie elementy jak: pasy bezpieczeństwa, elektryczne układy kierownicze, hamulcowe, poduszki powietrzne. Lot Zeppelina ma być okazją do zaprezentowania szerszej publiczności nowych rozwiązań Grupy ZF dotyczących mobilności przyszłości.
Pomoże w tym ogromne 75-metrowe "cygaro" Zeppelin New Technology (NT) należące do największych na świecie. Przelatująca nad Polską sztuka jest jedną z zaledwie sześciu jednostek, których produkcja odbywa się w Niemieckim Friedrichshafen położonym nad Jeziorem Bodeńskim. Sterowiec jest wypełniony niepalnym helem oraz charakteryzuje się trzema silnikami. Cygaro może się rozpędzić do maksymalnie 125 km/h (ta może być ograniczona przez siłę i kierunek wiatru) na pułapie do 3000 m n.p.m., zabrać 1900 kg ładunku oraz charakteryzuje się ogromnym zasięgiem wynoszącym 1000 km przy niskim zużyciu paliwa.
We wkładce reklamowej w GW doczytałem, że pusty, lecz wypełniony helem, waży 350 kg, czyli defacto lata (jak helikopterem się steruje)
długość 75 m wysokość lotu 300 m maks. wys. wzlotu 3.000 m prędkość lotu 100 km/godz max. prędk. 125 gaz niepalny hel do wznoszenia (i startu) używa trzech silników
Trasa lotu biegnie nad fabrykami i centrami firmy w Polsce.
z czego dopłacać i skąd ten prąd ma przyjść? cena pieca akumulacyjnego , jednego , to ponad 3ooo zł - najtańszy
Mieszkańcy mniejszych miejscowości, którzy nie mają szans na dostęp do sieci ciepłowniczej, powinni płacić za prąd specjalną, niższą cenę – taką propozycję wraz z gotowym projektem rozporządzenia przedstawił premierowi Mateuszowi Morawieckiemu Janusz Kowalski, poseł Solidarnej Polski i były wiceminister aktywów państwowych. W ten sposób chce zachęcić mieszkańców wsi do wymiany źródeł ogrzewania z węgla na prąd i uchronić ich przed potężnymi podwyżkami cen energii.
Z powodu gwałtownie rosnących kosztów emisji CO2 czekają nas podwyżki cen energii elektrycznej i ciepła Były wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski chce zachęcić mieszkańców wsi do odchodzenia od spalania węgla poprzez obniżenie cen prądu specjalnie dla tej grupy odbiorców Zgodnie z polityką energetyczną państwa do 2040 r. węgiel zostanie całkowicie wyeliminowany jako źródło ciepła w gospodarstwach domowych
- Zmuszając mieszkańców wsi do odchodzenia od kotłów na paliwa stałe, wpędzamy ich w ubóstwo energetyczne – alarmuje Kowalski. – Dlatego składamy projekt zmiany rozporządzenia taryfowego, aby realne koszty transformacji energetycznej rozłożyły się sprawiedliwie w społeczeństwie – dodaje poseł.
Przygotowany przez Kowalskiego projekt zmiany rozporządzenia taryfowego zakłada, że najwięksi dostawcy energii elektrycznej w Polsce przedstawiać będą mieszkańcom mniejszych miejscowości specjalną taryfę. Kryterium różnicującym odbiorców energii byłby dostęp do sieci ciepłowniczej.
- Zagadnienie jest niezwykle istotne w kontekście odchodzenia od spalania paliw stałych na obszarach wiejskich, poza dużymi miastami. Mieszkańcy obszarów wiejskich, opalający dzisiaj domy drewnem i węglem, bez proponowanej regulacji po rezygnacji z ogrzewania paliwami stałymi będą tymi, którzy bezpośrednio poniosą koszty transformacji energetycznej – argumentuje Kowalski.
Nie przesądza, jak duża miałaby być obniżka stawki względem taryfy, którą co roku prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdza dla gospodarstw domowych. Wskazuje natomiast, że firmy energetyczne straty na tej taryfie miałyby wkalkulować w ceny dla pozostałych grup taryfowych. W praktyce oznacza to więc, że pozostali odbiorcy energii ponieśliby koszty obniżenia cen dla mieszkańców wsi.
Z wyliczeń przedstawionych przez posła Solidarnej Polski wynika, że przy obecnych cenach prądu koszty ogrzewania domu przy użyciu energii elektrycznej są trzy razy większe niż przy użyciu węgla. Przykładowo, dla przeciętnego ocieplonego domu roczny koszt ogrzewania ekogroszkiem sięga około 1,5 tys. zł, podczas gdy koszt ogrzewania energią elektryczną wynosi 4,37 tys. zł.
christoph napisał 22. maja 2021: http://eko.org.pl/n_2285 4 lipca 2019 Przedstawiciele władz samorządowych Kraju Libereckiego, czeskiego Ministerstwa Środowiska i organizacji Frank Bold oraz starostowie Frýdlantu i Chrastavy dyskutowali o kolejnych wspólnych działaniach w sprawie planowanego poszerzenia kopalni odkrywkowej węgla brunatnego w Turowie..
Przemko napisał 25. maja: Nie dogadali się
christoph napisal(a): Czechy będą domagać się od Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), by nałożył na Polskę karę za utrzymanie przy pracy kopalni odkrywkowej węgla w Turowie - powiedział czeski minister środowiska Richard Brabec.
Exspectans napisał 10. czerwca: Zuchwałe są, k...
Komisja Europejska zdecydowała o dołączeniu jako strona do pozwu Czech przeciwko Polsce w sprawie kopalni Turów – przekazała w środę PAP rzeczniczka KE Vivian Loonela.
A dziś, we wtorek 21. września na GW na pierwszej stronie donosi
Wielka kara za Turów 500 tys. € za każdy dzień pracy kopalni
Polska nie dostosowała się do prawomocnego wyroku TSUE (z 21. maja) i nie zaprzestała wydobycia węgla w kopalni OGE Turów. ...
Polskie społeczeństwo po raz kolejny będzie musiałoponieść koszty niekompetentnej polityki rządu. ...
odemnie: Rozmowy/ negocjacje wciąż trwają. Polski rząd uważa, że to specjalne przeciąganie Czechów, bo za cztery tygodnie są tam wybory. PPM: "Ten spór jest dla nas dokuczliwy, ale takich problemów mamy dziesiątki.
ZABLOKUJEMY DOJAZDÓWKĘ DO NIEMIEC, ŻEBY NIEMCY, CZESI, HOLENDRZY I WSZYSCY INNI ODCZULI, CO TO ZNACZY ZAMKNĄĆ KOPALNIĘ WĘGLA BRUNATNEGO TURÓW❗ - podkreśla - Wojciech Ilnicki, przewodniczący „Solidarności” w Kopalni Węgla Brunatnego Turów.
ZABLOKUJEMY DOJAZDÓWKĘ DO NIEMIEC, ŻEBY NIEMCY, CZESI, HOLENDRZY I WSZYSCY INNI ODCZULI, CO TO ZNACZY ZAMKNĄĆ KOPALNIĘ WĘGLA BRUNATNEGO TURÓW❗ - podkreśla - Wojciech Ilnicki, przewodniczący „Solidarności” w Kopalni Węgla Brunatnego Turów.
W tym roku w Poniedziałek Wielkanocny, gdy mocno wiało, a w niektórych częściach kraju było słonecznie, Polskie Sieci Energetyczne (PSE) po raz pierwszy w historii były zmuszone ograniczyć produkcję farm wiatrowych. W sieci pojawiło się na tyle dużo energii elektrycznej w stosunku do zapotrzebowania, że nie było możliwe skompensowanie dużej produkcji OZE zmniejszeniem produkcji w elektrowniach konwencjonalnych. Bloki węglowe nie są bowiem wystarczająco elastyczne i nie mogą zmniejszyć produkcji poniżej określonego minimum.
- Dziś musimy być przygotowani na to, by drastycznie zmniejszać generację w źródłach konwencjonalnych w okresach szczytowej produkcji źródeł odnawialnych. Musimy być też gotowi do szybkiego przywracania generacji źródeł konwencjonalnych, by zastępować produkcję źródeł odnawialnych, traconą ze względu na warunki pogodowe. Główne wyzwanie stanowi przy tym ograniczona technologicznie elastyczność krajowego systemu. Jej aktualny potencjał coraz częściej jest na granicy wystarczalności, a w Poniedziałek Wielkanocny tego roku po raz pierwszy okazał się zbyt mały. Konieczne było zredukowanie generacji farm wiatrowych i wypłacenie rekompensat – wyjaśnia Tomasz Sikorski, wiceprezes PSE.
Największe ryzyko przekroczenia możliwości odbioru mocy przez krajową sieć przypada wówczas, gdy dochodzi do kumulacji produkcji farm wiatrowych i paneli słonecznych. W tym roku w czerwcu bywały dni, gdy w szczycie nasłonecznienia elektrownie słoneczne pracowały z wykorzystaniem 65 – 70 proc. swojej mocy. To bardzo dużo. Przy słonecznej pogodzie takie wskaźniki możemy uzyskać także pod koniec września, bo właśnie okresy wczesnej jesieni i późnej wiosny są dla fotowoltaiki w Polsce miesiącami o potencjalnie najwyższym wykorzystaniu mocy.
Energetycy szacują, że przy obecnym tempie wzrostu OZE już za niespełna pięć lat możemy mieć ponad 20 GW mocy zainstalowanej w tych źródłach. Dlatego, jeśli nie uelastycznimy systemu, wyłączenia zielonych instalacji mogą stać się normą. A to oznacza duże koszty, gdyż będzie konieczne wypłacanie rekompensat tym producentom energii elektrycznej, którzy utracą przychody z powodu czasowego ograniczenia ich produkcji na polecenie operatora. Według szacunków, już w perspektywie kilku lat wysokość takich odszkodowań może sięgać nawet kilkuset milionów złotych rocznie.
Sytuacja na rynku błękitnego paliwa coraz bardziej wymyka się spod kontroli, a najmniejsze sygnały wywołują gwałtowne reakcje i rekordy notowań na giełdach. (..) Niepewność panująca na rynku gazu ziemnego w coraz większym stopniu wpływa na ceny prądu, a za ich pośrednictwem na inflację i ogólną kondycję odbudowujących się po pandemii europejskich gospodarek. (..) Wydrenowane w poprzednim sezonie europejskie zapasy gazu co prawda powoli rosną, ale wciąż są wyraźnie poniżej wieloletniej średniej dla tej pory roku, wynoszącej ok. 84 proc. W skali kontynentu magazyny są zapełnione w prawie 70 proc. w porównaniu do ok. 64 proc. dwa tygodnie wcześniej. Według analityków, aby zapewnić bezpieczeństwo na zimę, stany magazynów powinny sięgać 80 proc.
W poszczególnych krajach sytuacja jest dużo dalsza od normy. Magazyny ukraińskie wypełnione są w zaledwie 44 proc., bezpiecznie nie mogą czuć się też Austria (48 proc.), Holandia (50 proc.), Niemcy (60 proc.), Bułgaria (60 proc.) czy Słowacja (63 proc.). Na europejskiego lidera w dziedzinie zapasów gazu wyrosła natomiast Polska, której magazyny wypełnione są już w ponad 93 proc. (..) ednym ze źródeł niepokoju na europejskich rynkach są ograniczenia w przesyle gazu z Rosji. Największy dostawca błękitnego paliwa dla Europy nie chce albo nie jest w stanie odpowiedzieć na rosnące zapotrzebowanie i nie rezerwuje dodatkowych przepustowości na głównych trasach przesyłowych. Część analityków interpretuje to jako element rosyjskiej presji na szybkie dopuszczenie do eksploatacji Nord Stream 2. Zaprzecza temu Gazprom, który ograniczenia dostaw tłumaczy zwiększonym popytem w czasie standardowych prac utrzymaniowych na infrastrukturze. (..)
Jak podkreśla Agata Łoskot-Strachota z Ośrodka Studiów Wschodnich, tło problemu z dostawami ze Wschodu jest jednak bardziej złożone. Podkreśla, że Rosja sama ma problem z zapasami na zimę i w pierwszej kolejności wydobywany gaz kieruje do własnych magazynów.(..)
Całość tego smakowitego artykułu. Ładnie nas Ruscy wmanewrowali w odpowiedzialność za brak gazu w Europie Zachodniej. Sporo to też tłumaczy bezwzględność Niemców do ukończenia NS2, gdy tak się stanie Rosja może napełniać ich magazyny z pominięciem Polski, i to bez żadnych sztuczek.
Dlaczego zapasy gazu zostały wydrenowane w poprzednim sezonie skoro przemysł stał?
1. Tak mają, tylko że sprzedali Ruskim. 2. Przemysł zwolnił ale zima zapomniała, że jest ocieplenie klimatu, no i OZE też się jakoś nie wyrobiły, wiec...
Komentarz
https://phys.org/news/2021-08-major-nuclear-fusion-milestone-ignition.html
Chwilowo na rynku magazynów energii jest olbrzymi popyt na istniejące już technologie, dominuje więc trend replikowania i ulepszania znanych rozwiązań. W tym momencie powstaje mnóstwo linii produkcyjnych, które odpowiadają na olbrzymie zapotrzebowanie. I dopóki nie zostanie ono zaspokojone, czyli przez najbliższe kilka lat, nie ma co liczyć na intensywne wdrażanie nowych technologii. Jak mówiłem już wcześniej, w tym kontekście najważniejsze jest optymalizowanie stosunku ceny do jakości, a tę pierwszą można w zauważalny sposób obniżać jedynie zwiększając skalę produkcji. Do tego prognozy wzrostów zapotrzebowania są wprost astronomiczne. Gdy dojdziemy w tym procesie do ściany, z pewnością konieczne stanie się znalezienie nowych sposobów zmniejszania kosztów, na przykład poprzez zastosowanie nowych materiałów otrzymywanych z tańszych, dostępniejszych surowców.
W prognozach mowa jest o najbliższym ćwierćwieczu - baterie tego typu zostaną z nami na dłużej?
Możliwe, że nawet na kolejne pół wieku. Produkty bazujące na tej technologii świetnie się sprzedają, bo znajdują wszechstronne zastosowanie. Poza tym od kilku lat czynione są w tej branży olbrzymie inwestycje, które muszą się zwrócić. Tego typu strategie w przemyśle obliczane są zawsze na dekady, nie da się z dnia na dzień przestawić całego sektora gospodarki na inne tory. Na przykład samochody elektryczne - stają się coraz popularniejsze, ale trudno sobie wyobrazić, że na przykład Japonia nagle przestaje produkować silniki spalinowe, bo doprowadziłoby to do katastrofy ekonomicznej całej branży w kraju.
A co z katastrofą ekologiczną? Jak w tym kontekście ma się gwałtownie zwiększająca się produkcja baterii litowo-jonowych?
Sam proces ich powstawania jest oczywiście mało zielony. Jak w przypadku każdej złożonej i wieloetapowej produkcji, mamy olbrzymie zużycie energii, termodynamiki nie przeskoczymy. Można oczywiście korzystać z energii odnawialnych, wtedy sytuacja nie wygląda tak źle. Natomiast efekt masowego zastosowania tej technologii jest dla naszej planety bardzo korzystny, bo pozwala lepiej, efektywniej i taniej korzystać z produkowanej energii.
A surowce?
Lit, kobalt, nikiel, mangan i żelazo z perspektywy środowiska są stosunkowo mało problematyczne. Problemem będzie w niedalekiej przyszłości ich dostępność i cena, zwłaszcza dotyczy to kobaltu i w dalszej perspektywie niklu, czyli metali, których zawartość w ogniwie jest największa. Samego litu w ogniwie jest wagowo tylko kilka procent. Dalsze obniżanie ceny akumulatorów Li-ion będzie możliwe tylko przy zastosowaniu nowych, bez-kobaltowych materiałów o parametrach porównywalnych z obecnie stosowanymi, ale zdecydowanie tańszymi – taki właśnie materiał katodowy opracowaliśmy na UJ. Kłopot jest także po stronie anody, bo tam używany jest grafit naturalny lub syntetyczny, otrzymywany z surowców kopalnych - czyli węgiel, który podczas recyklingu ulega spaleniu i nie da się go odzyskać. Samo pozyskiwanie grafitu - czy w kopalniach czy z ropy - również pozostawia wiele do życzenia. Istotą dalszego rozwoju rynku akumulatorów Li-ion będzie zrównoważenie i dostępność surowców, dlatego na UJ-ocie wpadliśmy na pomysł i opracowaliśmy sposób produkcji anody ze skrobi, czyli surowca odnawialnego.
Ale jakoś chciałbym ja wierzyć że UJ tego nie zadepcze.
wreszcie jakaś elektrownia
elektrownia Bełchatów: 4.000 ton / godzina wtłacza do
oraz ciekawe, ile wyemitowano CO2 podczas budowy (ślad węglowy)
Sterowiec należy do Grupy ZF będącej potentatem w branży motoryzacyjnej, który produkuje na terenie Polski m.in. takie elementy jak: pasy bezpieczeństwa, elektryczne układy kierownicze, hamulcowe, poduszki powietrzne. Lot Zeppelina ma być okazją do zaprezentowania szerszej publiczności nowych rozwiązań Grupy ZF dotyczących mobilności przyszłości.
Pomoże w tym ogromne 75-metrowe "cygaro" Zeppelin New Technology (NT) należące do największych na świecie. Przelatująca nad Polską sztuka jest jedną z zaledwie sześciu jednostek, których produkcja odbywa się w Niemieckim Friedrichshafen położonym nad Jeziorem Bodeńskim.
Sterowiec jest wypełniony niepalnym helem oraz charakteryzuje się trzema silnikami. Cygaro może się rozpędzić do maksymalnie 125 km/h (ta może być ograniczona przez siłę i kierunek wiatru) na pułapie do 3000 m n.p.m., zabrać 1900 kg ładunku oraz charakteryzuje się ogromnym zasięgiem wynoszącym 1000 km przy niskim zużyciu paliwa.
długość 75 m
wysokość lotu 300 m
maks. wys. wzlotu 3.000 m
prędkość lotu 100 km/godz
max. prędk. 125
gaz niepalny hel
do wznoszenia (i startu) używa trzech silników
Trasa lotu biegnie nad fabrykami i centrami firmy w Polsce.
cena pieca akumulacyjnego , jednego , to ponad 3ooo zł - najtańszy
Mieszkańcy mniejszych miejscowości, którzy nie mają szans na dostęp do sieci ciepłowniczej, powinni płacić za prąd specjalną, niższą cenę – taką propozycję wraz z gotowym projektem rozporządzenia przedstawił premierowi Mateuszowi Morawieckiemu Janusz Kowalski, poseł Solidarnej Polski i były wiceminister aktywów państwowych. W ten sposób chce zachęcić mieszkańców wsi do wymiany źródeł ogrzewania z węgla na prąd i uchronić ich przed potężnymi podwyżkami cen energii.
Z powodu gwałtownie rosnących kosztów emisji CO2 czekają nas podwyżki cen energii elektrycznej i ciepła
Były wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski chce zachęcić mieszkańców wsi do odchodzenia od spalania węgla poprzez obniżenie cen prądu specjalnie dla tej grupy odbiorców
Zgodnie z polityką energetyczną państwa do 2040 r. węgiel zostanie całkowicie wyeliminowany jako źródło ciepła w gospodarstwach domowych
- Zmuszając mieszkańców wsi do odchodzenia od kotłów na paliwa stałe, wpędzamy ich w ubóstwo energetyczne – alarmuje Kowalski. – Dlatego składamy projekt zmiany rozporządzenia taryfowego, aby realne koszty transformacji energetycznej rozłożyły się sprawiedliwie w społeczeństwie – dodaje poseł.
Przygotowany przez Kowalskiego projekt zmiany rozporządzenia taryfowego zakłada, że najwięksi dostawcy energii elektrycznej w Polsce przedstawiać będą mieszkańcom mniejszych miejscowości specjalną taryfę. Kryterium różnicującym odbiorców energii byłby dostęp do sieci ciepłowniczej.
- Zagadnienie jest niezwykle istotne w kontekście odchodzenia od spalania paliw stałych na obszarach wiejskich, poza dużymi miastami. Mieszkańcy obszarów wiejskich, opalający dzisiaj domy drewnem i węglem, bez proponowanej regulacji po rezygnacji z ogrzewania paliwami stałymi będą tymi, którzy bezpośrednio poniosą koszty transformacji energetycznej – argumentuje Kowalski.
Nie przesądza, jak duża miałaby być obniżka stawki względem taryfy, którą co roku prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdza dla gospodarstw domowych. Wskazuje natomiast, że firmy energetyczne straty na tej taryfie miałyby wkalkulować w ceny dla pozostałych grup taryfowych. W praktyce oznacza to więc, że pozostali odbiorcy energii ponieśliby koszty obniżenia cen dla mieszkańców wsi.
Z wyliczeń przedstawionych przez posła Solidarnej Polski wynika, że przy obecnych cenach prądu koszty ogrzewania domu przy użyciu energii elektrycznej są trzy razy większe niż przy użyciu węgla. Przykładowo, dla przeciętnego ocieplonego domu roczny koszt ogrzewania ekogroszkiem sięga około 1,5 tys. zł, podczas gdy koszt ogrzewania energią elektryczną wynosi 4,37 tys. zł.
PPM: "Ten spór jest dla nas dokuczliwy, ale takich problemów mamy dziesiątki.
prąd z gniazdka , a mleko z kartonu
kto tym ludziom dał maturę?
Ogólnie jakbym słuchał redachtorów z GW (w radiu Chrystusa Króla)
Polska ma 80 mld zł nadwyżki budżetowej.
Czyli że... "Stać nas i na pińćset takich kar."?
W tym roku w Poniedziałek Wielkanocny, gdy mocno wiało, a w niektórych częściach kraju było słonecznie, Polskie Sieci Energetyczne (PSE) po raz pierwszy w historii były zmuszone ograniczyć produkcję farm wiatrowych. W sieci pojawiło się na tyle dużo energii elektrycznej w stosunku do zapotrzebowania, że nie było możliwe skompensowanie dużej produkcji OZE zmniejszeniem produkcji w elektrowniach konwencjonalnych. Bloki węglowe nie są bowiem wystarczająco elastyczne i nie mogą zmniejszyć produkcji poniżej określonego minimum.
- Dziś musimy być przygotowani na to, by drastycznie zmniejszać generację w źródłach konwencjonalnych w okresach szczytowej produkcji źródeł odnawialnych. Musimy być też gotowi do szybkiego przywracania generacji źródeł konwencjonalnych, by zastępować produkcję źródeł odnawialnych, traconą ze względu na warunki pogodowe. Główne wyzwanie stanowi przy tym ograniczona technologicznie elastyczność krajowego systemu. Jej aktualny potencjał coraz częściej jest na granicy wystarczalności, a w Poniedziałek Wielkanocny tego roku po raz pierwszy okazał się zbyt mały. Konieczne było zredukowanie generacji farm wiatrowych i wypłacenie rekompensat – wyjaśnia Tomasz Sikorski, wiceprezes PSE.
Największe ryzyko przekroczenia możliwości odbioru mocy przez krajową sieć przypada wówczas, gdy dochodzi do kumulacji produkcji farm wiatrowych i paneli słonecznych. W tym roku w czerwcu bywały dni, gdy w szczycie nasłonecznienia elektrownie słoneczne pracowały z wykorzystaniem 65 – 70 proc. swojej mocy. To bardzo dużo. Przy słonecznej pogodzie takie wskaźniki możemy uzyskać także pod koniec września, bo właśnie okresy wczesnej jesieni i późnej wiosny są dla fotowoltaiki w Polsce miesiącami o potencjalnie najwyższym wykorzystaniu mocy.
Energetycy szacują, że przy obecnym tempie wzrostu OZE już za niespełna pięć lat możemy mieć ponad 20 GW mocy zainstalowanej w tych źródłach. Dlatego, jeśli nie uelastycznimy systemu, wyłączenia zielonych instalacji mogą stać się normą. A to oznacza duże koszty, gdyż będzie konieczne wypłacanie rekompensat tym producentom energii elektrycznej, którzy utracą przychody z powodu czasowego ograniczenia ich produkcji na polecenie operatora. Według szacunków, już w perspektywie kilku lat wysokość takich odszkodowań może sięgać nawet kilkuset milionów złotych rocznie.
Ładnie nas Ruscy wmanewrowali w odpowiedzialność za brak gazu w Europie Zachodniej. Sporo to też tłumaczy bezwzględność Niemców do ukończenia NS2, gdy tak się stanie Rosja może napełniać ich magazyny z pominięciem Polski, i to bez żadnych sztuczek.
Dlaczego zapasy gazu zostały wydrenowane w poprzednim sezonie skoro przemysł stał?
2. Przemysł zwolnił ale zima zapomniała, że jest ocieplenie klimatu, no i OZE też się jakoś nie wyrobiły, wiec...