Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Dla mnie największe pytanie, to powuj komu ta fuzja. Wiadomo, że obie firmy są w różnym stopniu państwowe. Wystarczyłoby, żeby nie wchodziły sobie w drogę. A tak? Formalne wymogi Wujni, żeby wpuścić zagraniczne koncerny. Po co to komu, nie wiem.
Państwowe ale jednak na rynku. Lotos jako czysty O&G w Europie w stanie transformacji energetycznej nie ma żadnych perspektyw rozwoju. Traciłby na wartości aż by go ktoś kupił za bezcen dla wartości strategicznej (Ruscy, KSA czy ktoś tam). Chyba lepiej jak Polacy to rozgrywają.
To jest bardzo ciekawy ruch dla Aramco. Poza USA to chyba jedyna rafineria na zachodzie w której mieliby udziały. Maja kilka na dalekim wschodzie. Umowa z Orlenem obejmuje też rozwój technologii i ekspansję w Europie Centralnej. Z Europy Zachodniej przemysł olejowy jest wypychany, centrum (też technologiczne) przenosi się na Bliski Wschód i do Azji. Trudno o lepszego partnera gdybyśmy chcieli zagrać w tej grze.
Prezes Daniel Obajtek powiedział: – Nigdy bym nie doprowadził do żadnej fuzji, w której ludzie straciliby pracę. Przejęliśmy Energę i Ruch. W żadnym z tych przypadków nie było grupowych zwolnień – wyjaśnił.
MarianoX napisal(a): Koreańczycy poludniowi to w wiekszości chrześcijanie, co wśród ludów dalekowschodnich jest ewenementem.
Nie - chrześcijan jest tam ok 30%. Co ciekawe - i to jest ewenementem - liczba katolików podwoiła się w ostatnich 30 latach. Co jeszcze ciekawsze - w tym samym czasie liczba wiernych uczęszczających na msze... spadła.
No ale fakt, to chyba najbardziej chrześcijański kraj w tamtym regionie.
Wpuszczenie Aramco wydaje się strategicznie bardzo dobrym pomysłem. Pamiętacie, jak Saudowie kilka lat temu zaczęli pompować za dużo i prawie Rosję zagłodzili?
Niezależność to jedno, a drugie - kasa na ekspancję.
Orlen jest w Polsce, Litwie Czechach, Słowacji i Niemcach (gdzie ma ponad 6% udziału, co jest wynikiem znakomitym zważywszy na to że to Szkopy i mają do nas taki stosunek, jak my do Ruskich, a przypominam że Łukoil mimo tanich paliw, zawinął się z Polski).
Nie ma przeszkód by wejść na kolejne rynki - Węgrów, Rumunów, Chorwatów, itp, ale i np Austrii czy Francji (choć to podobnie jak Niemcy, trudny rynek). Tylko trzeba mieć na to furę kasy, a kto jak kto - ale Aramco ma.
Tylko że rafineria Aramco była obiektem ataków, i jest to jakieś tam ryzyko - nie sądzę że wielkie, ale jakieś.
Rolka napisal(a): No właśnie nie wiem po co fuzja. Oba państwowe (de facto). Złośliwi twierdzą, że tylko po to aby Skarb Państwa wziął kasę za sprzedaż.
Inni złośliwcy - że to sposób na rozbicie mafii (tuskowej) Trójmiejskiej.
trep napisal(a): OK! Ale Rolka nie wrzeszczy "na do nam fuzja???!!??1" tylko za Ryżym wujem lamentuje "stacyje ruskim przedają!!".
Nie mam siły do tego.
Nie no, wiadomo że każdy argument z gatunku "PiS to ruskie kurwy" jest inwalidą, bo przecież z pewnością nie ruskie.
Od czasu kiedy płynnie przeszli od Kaczora który wypowie wojnę Putinowi do Kaczora który jest sługusem Putina nic mnie nie powinno dziwić. Ale dziwi. Słusznie problem opisałem następująco:
na Litwie, Łotwie, Estonii jak ktoś otwarcie się przyzna że jest sługusem Putina to jest skończony. U nas nie: Putin może liczyć na opozycję totalną czyli PO, Hołownię, SLD aż do elektoratu Trzaskowskiego w drugiej turze czyli 10 milionów ludzi. TVN, Gazeta Wyborcza, okopress itp. Nie ma zatem obciachu w przyznaniu się do Putina bo w tym elektoracie to jest plus. To zjawisko odróżnia nas od wspomnianych krajów.
"Parę wybranych faktów wokół sprawy Turowa i sporu z Czechami.
Negocjacje zakończyły się we wrześniu, czyli stosunkowo dawno. Potem były wznowione 5 listopada i później już kontynuowane nie były. Mamy 13 stycznia i o to Polska zapowiada, że skieruje sprawę do Sądu Arbitrażowego, prawdopodobnie w Szwecji, powołując sie na złamanie przez Czechy artykułu 10. Karty energetycznej z 1994 r., który dotyczy o zakazie dyskryminacji inwestycji. Chodzi o to, że Czesi inaczej traktują polską inwestycję niż swoje własne.
I oto co się nagle dzieje? Czeska minister informuje tego samego dnia, że warunki ustalone we wrzesniu im pasują, że się zgadzają i może przyjechać do Warszawy by sprawę zamknąć. No czeski film... gdy nam UE nalicza już kary i odsetki od tych kar, nagle Czesi odkryli w połowie stycznia, że im pasuje to co było omawiane we wrześniu, mimo, że im to jeszcze w listopadzie nie pasowało.
Cóż za zbieg okoliczności. Warto tu nadmienić, że Sądy Arbitrażowe nierzadko zasądzają odszkodowania liczone w miliardach euro, szczególnie, że w grę wchodziło wezwanie do zaprzestania wydobycia w kopalni Turów, która jest bardzo dużą i drogą inwestycją.
Potencjalna kara mogłaby być ogromna. 'Nosił wilk razy kilka, może poniosą i wilka...' Warto nadmienić, że rozmowy z Czechami dotyczyły odszkodowania rzędu 25 lub 45 milionów euro, a kary zasądzone wobec Polski, których ta nie płaci to 0,5 miliona euro dziennie.
Jeśli Czesi pójdą na ugodę, a wniosek i tak w Sądzie Arbitrażowym wyląduje, to jest szansa, że zyskami spory zastrzyk funduszy na rozwój naszej energetyki w efekcie. Moim zdaniem trudno Czechom będzie się wybronić z tego zarzutu z artykułu 10. bo jeśli wobec swoich kopalni odkrywkowych takich wyśrubowanych wymagań, nie mają, a wobec polskiej tak, to jest to po prostu bardzo ewidentne nadużycie i pewnie wtedy na tej politycznej minie, czyjaś kariera w Czechach może się skończyć, tym bardziej, że się ta złośliwość, jak się zdaje, położyła cieniem na wzajemnych stosunkach, a sprawę podsycały niemieckie media, a jakże...
Jest szansa, że Polska wyjdzie z tego wszystkiego obronną ręką, dzięki twardej i stanowczej, merytorycznej postawie. I osobiście wcale nie byłoby mi szkoda Czechów w takiej sytuacji. "Grillowali" nas przez długie miesiące narażając na straty finansowe, skarżyli do sądów zamiast się godzić, odwlekali decyzję do momentu aż im strach zajrzał w oczy, w postaci kar z arbitrażu.
Powinniśmy zrobić wszystko by to wygrać w sądzie, uzyskać ogromnie korzystny werdykt, a gdy go uzyskamy i już pójdzie medialna fama w świat, że z Polską się tak nie opłaca pogrywać, bo się konfrontacji przed arbitrażami nie boimy (Gazprom też przegrał z nami bodajże 1,5 miliarda euro), to wtedy jak to ucichnie to przyjdzie czas na jakieś ewentualne polubowne załatwienie sprawy, za jakieś nasze interesy i potencjalne zmniejszenie odszkodowania, za jakieś konkretne ustępstwa Czechów czy ich dyplomatyczne wsparcie w istotnych dla nas sprawach.
Trzeba pokazywać siłę państwa, by się inni zastanowili zanim wejdą na konfrontacyjną ścieżkę, zamiast mediacji. Zapraszam do śledzenia fanpage-a, Andrzej Tarnowski"
I oto co się nagle dzieje? Czeska minister informuje tego samego dnia, że warunki ustalone we wrzesniu im pasują, że się zgadzają i może przyjechać do Warszawy by sprawę zamknąć.
I tak najlepszy był nasz ambasador w Czechosłowacji, którego mianowali po długim wakacie. A ten w parę tygodni po objęciu stano, polazł do Dojcze Cwele a szczekał, że Polska winna i nie ma racji.
Komentarz
Co ciekawe - i to jest ewenementem - liczba katolików podwoiła się w ostatnich 30 latach.
Co jeszcze ciekawsze - w tym samym czasie liczba wiernych uczęszczających na msze... spadła.
No ale fakt, to chyba najbardziej chrześcijański kraj w tamtym regionie.
Al-Jazeera tak właśnie o tym pisze, że Aramco wchodzi na teren dotąd opanowany przez paliwa z Rosji: https://www.aljazeera.com/economy/2022/1/12/aramco-gains-footing-in-russias-back-yard-with-polish-oil-deal
Orlen jest w Polsce, Litwie Czechach, Słowacji i Niemcach (gdzie ma ponad 6% udziału, co jest wynikiem znakomitym zważywszy na to że to Szkopy i mają do nas taki stosunek, jak my do Ruskich, a przypominam że Łukoil mimo tanich paliw, zawinął się z Polski).
Nie ma przeszkód by wejść na kolejne rynki - Węgrów, Rumunów, Chorwatów, itp, ale i np Austrii czy Francji (choć to podobnie jak Niemcy, trudny rynek). Tylko trzeba mieć na to furę kasy, a kto jak kto - ale Aramco ma.
Tylko że rafineria Aramco była obiektem ataków, i jest to jakieś tam ryzyko - nie sądzę że wielkie, ale jakieś.
Przypominam że na bliskim wschodzie nie kto inny skutecznie miesza jak Ruscy.
Od czasu kiedy płynnie przeszli od Kaczora który wypowie wojnę Putinowi do Kaczora który jest sługusem Putina nic mnie nie powinno dziwić. Ale dziwi.
Słusznie problem opisałem następująco:
na Litwie, Łotwie, Estonii jak ktoś otwarcie się przyzna że jest sługusem Putina to jest skończony. U nas nie: Putin może liczyć na opozycję totalną czyli PO, Hołownię, SLD aż do elektoratu Trzaskowskiego w drugiej turze czyli 10 milionów ludzi. TVN, Gazeta Wyborcza, okopress itp. Nie ma zatem obciachu w przyznaniu się do Putina bo w tym elektoracie to jest plus. To zjawisko odróżnia nas od wspomnianych krajów.
W którym momencie powtarzam bo wydaje mi się jednak że całkiem wprost przeciwnie?
Rolka powtarza, los mówił o Rolce.
"Parę wybranych faktów wokół sprawy Turowa i sporu z Czechami.
Negocjacje zakończyły się we wrześniu, czyli stosunkowo dawno. Potem były wznowione 5 listopada i później już kontynuowane nie były.
Mamy 13 stycznia i o to Polska zapowiada, że skieruje sprawę do Sądu Arbitrażowego, prawdopodobnie w Szwecji, powołując sie na złamanie przez Czechy artykułu 10. Karty energetycznej z 1994 r., który dotyczy o zakazie dyskryminacji inwestycji.
Chodzi o to, że Czesi inaczej traktują polską inwestycję niż swoje własne.
I oto co się nagle dzieje?
Czeska minister informuje tego samego dnia, że warunki ustalone we wrzesniu im pasują, że się zgadzają i może przyjechać do Warszawy by sprawę zamknąć.
No czeski film... gdy nam UE nalicza już kary i odsetki od tych kar, nagle Czesi odkryli w połowie stycznia, że im pasuje to co było omawiane we wrześniu, mimo, że im to jeszcze w listopadzie nie pasowało.
Cóż za zbieg okoliczności.
Warto tu nadmienić, że Sądy Arbitrażowe nierzadko zasądzają odszkodowania liczone w miliardach euro, szczególnie, że w grę wchodziło wezwanie do zaprzestania wydobycia w kopalni Turów, która jest bardzo dużą i drogą inwestycją.
Potencjalna kara mogłaby być ogromna.
'Nosił wilk razy kilka, może poniosą i wilka...'
Warto nadmienić, że rozmowy z Czechami dotyczyły odszkodowania rzędu 25 lub 45 milionów euro, a kary zasądzone wobec Polski, których ta nie płaci to 0,5 miliona euro dziennie.
Jeśli Czesi pójdą na ugodę, a wniosek i tak w Sądzie Arbitrażowym wyląduje, to jest szansa, że zyskami spory zastrzyk funduszy na rozwój naszej energetyki w efekcie.
Moim zdaniem trudno Czechom będzie się wybronić z tego zarzutu z artykułu 10. bo jeśli wobec swoich kopalni odkrywkowych takich wyśrubowanych wymagań, nie mają, a wobec polskiej tak, to jest to po prostu bardzo ewidentne nadużycie i pewnie wtedy na tej politycznej minie, czyjaś kariera w Czechach może się skończyć, tym bardziej, że się ta złośliwość, jak się zdaje, położyła cieniem na wzajemnych stosunkach, a sprawę podsycały niemieckie media, a jakże...
Jest szansa, że Polska wyjdzie z tego wszystkiego obronną ręką, dzięki twardej i stanowczej, merytorycznej postawie.
I osobiście wcale nie byłoby mi szkoda Czechów w takiej sytuacji. "Grillowali" nas przez długie miesiące narażając na straty finansowe, skarżyli do sądów zamiast się godzić, odwlekali decyzję do momentu aż im strach zajrzał w oczy, w postaci kar z arbitrażu.
Powinniśmy zrobić wszystko by to wygrać w sądzie, uzyskać ogromnie korzystny werdykt, a gdy go uzyskamy i już pójdzie medialna fama w świat, że z Polską się tak nie opłaca pogrywać, bo się konfrontacji przed arbitrażami nie boimy (Gazprom też przegrał z nami bodajże 1,5 miliarda euro), to wtedy jak to ucichnie to przyjdzie czas na jakieś ewentualne polubowne załatwienie sprawy, za jakieś nasze interesy i potencjalne zmniejszenie odszkodowania, za jakieś konkretne ustępstwa Czechów czy ich dyplomatyczne wsparcie w istotnych dla nas sprawach.
Trzeba pokazywać siłę państwa, by się inni zastanowili zanim wejdą na konfrontacyjną ścieżkę, zamiast mediacji.
Zapraszam do śledzenia fanpage-a,
Andrzej Tarnowski"