W bateriach mamy ten sam proces co w przypadku silników - drobne powolne zmiany zwiększające wydajność. Żadnej rewolucji. A co się pierwsze skończy - ropa naftowa czy lit?
Wtedy by było równie głupie, ale by tak nie błyszczało
Cóż... Powinniśmy brać przykład z ruskich, wiadomo że nie ma szans na zmianę tego co postanowił rząd a ci jednak wierzgają, walczą do końca. Tak trzeba żyć.
projektowana elektrownia szczytowo-pompowa ma być największą tego typu elektrownią w Polsce o mocy 750 MW i pojemności przeszło 3,5 GWe. Na wypadek awarii innego, znacznego źródła, zabezpieczy system przed ewentualnymi brakami w systemie elektroenergetycznym.
Pomysł takiej inwestycji powstał jeszcze pod koniec lat 60-tych ubiegłego stulecia, a prace ruszyły w 1972 r. Niestety sytuacja gospodarcza zmusiła ówczesne władze do wstrzymania prac w roku 1989. Sama zapora w dolinie Bystrzycy miałaby około 80 metrów wysokości i 240 metrów rozpiętości w koronie.
- To duża inwestycja i ogromne przedsięwzięcie, które byłoby kolejnym krokiem w kierunku pozyskania zielonej energii, jak również szansą na jeszcze większy rozwój turystyki w powiecie kłodzkim - napisał Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera RP. - Dziękuję Profesorowi Maciejowi Chorzowskiemu - prezesowi Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej za objęcie przewodnictwa nad zespołem i przedstawicielom wszystkich zaangażowanych instytucji - m.in Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Bankowi Gospodarstwa Krajowego, Grupie PGE - dodał.
Zależność od gazu importowanego z Rosji przez lata rzucała cień na Polskę. Znacznie większy niż na ogół nam się wydaje, bo Moskwa bardzo sprawnie korzysta z energetycznej „broni”. Także w zakulisowych rozgrywkach. Wpływając nie tylko na decyzje podejmowane w kraju, ale też u naszych sąsiadów. 2022 rok może być pierwszym od dawna bez obaw o dostawy gazu.
Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do uzależnienia od rosyjskiego gazu. Tymczasem – o czym doskonale wiedzą fachowcy – jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to jeszcze w tym roku uniezależnimy się od dostaw tego surowca ze wschodu. Będzie to efekt dwóch decyzji. Jedną, o budowie gazoportu w Świnoujściu, podjęto kilkanaście lat temu. W 2006 roku zrobił to rząd Kazimierza Marcinkiewicza. Drugą, o budowie rurociągu do Norwegii, podejmowano kilka razy i kilka razy z niej rezygnowano. Ale w tym roku Baltic Pipe ma ostatecznie zostać „dowieziony”.
Gazoport może zaspokoić nawet 1/3 potrzeb
W 1953 roku Wielki Smog Londyński zabił kilka tysięcy osób. Po tym wydarzeniu Wielka Brytania zdecydowała, że czas zrobić porządek z węglową „mgłą”, z której słynęła stolica i wprowadziła ustawy o czystym powietrzu. Te wymuszały zmianę sposobu ogrzewania domów i w efekcie zwiększyły zapotrzebowanie kraju na gaz. Interes zwęszyli Amerykanie, którzy opracowali nowy rodzaj statków – gazowce przewożące LNG. Przy ich budowie wykorzystano to, że gaz w niskich temperaturach znacząco zmniejsza objętość. Pierwszy transport przepłynął w 1959 roku z Luizjany do Anglii. Później handel rozwinął się tak bardzo, że dziś pływa cała flota takich gazowców.
Dla nas ważniejsze od historii jest jednak to, że obecnie jest to sposób, który pozwala przewozić ogromne ilości gazu między kontynentami. A ten bardzo chętnie sprzedaje i Kuwejt, i Stany Zjednoczone. Te po opracowaniu technologii wydobycia gazu i ropy z łupków, stały się potęgą, kiedy chodzi o wydobycie i sprzedaż surowców energetycznych. Jak dużo mogą przewieźć statki? To oczywiście zależy od gazowca. Wśród najpopularniejszych są jednak takie, które za jednym razem transportują około 100 mln metrów sześciennych gazu (po regazyfikacji). To bardzo dużo.
Kilkadziesiąt transportów rocznie może pokryć znaczącą część zapotrzebowania Polski. Rozbudowany gazoport ma być w stanie przyjąć 7,5 mld m3 gazu rocznie. Głównie z USA i Kuwejtu. To około 1/3 naszego rocznego zużycia. Nie jest to więc jedynie, jak często się myśli, niewielki dodatek do naszych zamówień. To ich ważna część, która będzie jeszcze większa.
A co z resztą? Dostawy gazu z Norwegii
Sprawa Baltic Pipe ciągnie się od bardzo wielu lat. Raz miał być. Później z niego rezygnowano. Projekt zapewnienia sobie dostaw norweskiego gazu pojawił się zaraz na początku III Rzeczpospolitej – jeszcze w 1991 roku. Upadł, kiedy dwa lata później podpisano wieloletnią umowę z Rosją. Na początku lat 2000 było tak blisko, że podpisano już nawet umowę. Tę jednak pogrzebało SLD. Później pojawił się jeszcze co najmniej raz, ale zawieszono go w 2009 roku. Powodem był kryzys. Przynajmniej oficjalnym.
Tym razem jednak – za czwartym podejściem – zanosi się na to, że projekt zostanie dokończony. Aktualnie podawany termin uruchomienia przesyłu przez rurę biegnącą z Norwegii do Polski przez Danię to początek października. Krótko przed tym, jak zakończy się nasza umowa z Gazpromem. Przez Baltic Pipe będzie do Polski mogło popłynąć 10 mld m3 gazu rocznie. To połowa naszego aktualnego zużycia, które wynosi ok. 20 mld m3 rocznie.
Łatwo policzyć, że gazoport i połączenie z Norwegią niemal w 100 proc. uniezależnią nas od importu surowca z Rosji. Resztę zapotrzebowania zapewnia krajowe wydobycie (to 4 mld m3 rocznie). Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w 2023 roku z Rosji będziemy importować głównie ropę i… węgiel. To pokazuje, jak dużo się zmienia, kiedy chodzi o polską energetykę.
Przemko napisal(a): W bateriach mamy ten sam proces co w przypadku silników - drobne powolne zmiany zwiększające wydajność. Żadnej rewolucji. A co się pierwsze skończy - ropa naftowa czy lit?
^this
...a są jeszcze paliwa syntetyczne w tym odnawialne, one się nie skończą, a z dostawami litu już są problemy
Wtedy by było równie głupie, ale by tak nie błyszczało
Przecież pisałem o tym, jak tylko Robokop ponownie pojawił sie we władzach peezelu. Przewidywalność ich działań jest trywialna. Teraz Polskie Służby muszą zdać egzamin z bezawaryjnego działania terminalu LPG, a gdyby Polska chciała się liczyć w świecie, to powinna zapewnić problemy z działaniem NS1.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Z Kuwejtu? Ostatnio potęgą gazową był Katar, który wszelako wszedł w jakiś głęboki spór z Saudytami i nie wiem, co tam dalej dzieje się.
„- Nie boisz się, że jeśli w tym rewolucyjnym zapale przesadzimy, to ludzie nie wytrzymają i wszędzie będzie bunt „żółtych kamizelek"? - To jest ryzyko. - Jeszcze trzy takie szaleństwa giełdowe cen energii i w całej Europie wygrają partie, które obiecają obywatelom odwrót od polityki klimatycznej. - Możliwe. I mam wrażenie, że Bruksela nie odrobiła lekcji z buntu francuskich „żółtych kamizelek". Komisja Europejska liczy, że jakoś przeczeka obecny kryzys energetyczny. Ceny się unormują i szok minie”."
Wywiad z szefem RWE - największego niemieckiego koncernu energetycznego produkującego prąd. Tytuł: "My potrzebujemy rosyjski gaz ziemny, a Rosja potrzebuje dewizy." ------- (...) "FAZ: Czy zatem potrzebny jest nam kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2? Markus Krebber: Jeśli spojrzeć na bilans ilości i jakie rurociągi są już dostępne, to prawdopodobnie jednak nie jest nam potrzebny Nord Stream 2. Budowa była decyzją prywatną. Nord Stream 2 skraca trasę do nowych rosyjskich złóż gazowych, dzięki czemu transport może być tańszy. I jedno jest również oczywiste: oceniając Nord Stream 2, my w Niemczech powinniśmy być szczególnie świadomi znaczenia, jakie gaz ziemny ma dla naszego systemu energetycznego i będzie miał jeszcze przez długi czas. Po wycofaniu się z energetyki jądrowej i węglowej bezpieczeństwo naszych dostaw energii zależy od gazu, dopóki nie będzie dostępna wystarczająca ilość zielonego wodoru.
Łojacie, a tymczasem panowie w laboratorium im Lawrence'a w Livermore, w zakładzie o dowcipnej nazwie Narodowy Zakład Zapłonowy, otrzymali więcej energii z fuzji trytu, aniżeli włożyli.
Mówiąc w skrócie, palnęli w pudełeczko trytu laserem, a ono wybuchło od ciśnienia, coś jak w dieslu. Włożyli 1,9 MJ, dostali górką 170 kJ.
A więc osiągnęli istotny wynik -- wychodzi więcej energii niż wchodzi i jest dobry załącznik do wniosków grantowych na długie lata.
Niejaki Kaliski coś podobnego robił jakieś pół wieku temu. Ale w pewnym momencie jego samolot zaczął fruwać, więc została po nim tylko dawniej lazurowa ulica.
Wśród wielu przedsięwzięć, stawiających sobie za cel rozwój i produkcję nowej generacji zoptymalizowanych silników rotacyjnych (vide: Współczesne silniki Wankla w wrześniowym wydaniu Projektowania i Konstrukcji Inżynierskich z 2018 roku), rosnące zainteresowanie wzbudza firma LiquidPiston z Bloomfield w stanie Connecticut. LiquidPiston od 18 lat rozwija własną konstrukcję silnika określanego jako inside-out Wankel, a więc Wankla odwróconego na lewą stronę. W praktyce oznacza to, że podczas gdy silnik Wankla ma owalny korpus z wirującym wewnątrz tłokiem o kształcie zbliżonym do trójkąta, silnik LiquidPiston ma korpus o kształcie zbliżonym do trójkąta, z wirującym wewnątrz tłokiem o wydłużonym, owalnym kształcie. Za taką prostą charakterystyką kryje się jednak cały zbiór założeń konstrukcyjnych, które stanowią o wyjątkowości tego projektu. PORÓWNANIE Z SILNIKIEM WANKLA
W zamyśle konstruktorów Liquid Piston było opracowanie napędu o zaletach silnika Wankla, a zarazem pozbawionego mankamentów typowych dla tego rodzaju jednostek napędowych. Tak więc podobnie jak silnik Wankla, silnik LiquidPiston składa się z dwóch ruchomych elementów – rotora i oscylującego wału. W odróżnieniu od płaskiej i wąskiej komory spalania silnika Wankla, charakteryzującej się niekorzystnym stosunkiem powierzchni do objętości, który sprzyja studzeniu mieszanki paliwowej i utracie efektywności, zastosowanie owalnego rotora w trójkątnej obudowie silnika LiquidPiston pozwala uzyskać niemal sferyczny kształt stacjonarnej komory spalania, co przekłada się na optymalny stosunek powierzchni do objętości, zwiększając efektywność spalania i poprawiając bilans cieplny silnika.
Komentarz
Wtedy by było równie głupie, ale by tak nie błyszczało
Pomysł takiej inwestycji powstał jeszcze pod koniec lat 60-tych ubiegłego stulecia, a prace ruszyły w 1972 r. Niestety sytuacja gospodarcza zmusiła ówczesne władze do wstrzymania prac w roku 1989. Sama zapora w dolinie Bystrzycy miałaby około 80 metrów wysokości i 240 metrów rozpiętości w koronie.
- To duża inwestycja i ogromne przedsięwzięcie, które byłoby kolejnym krokiem w kierunku pozyskania zielonej energii, jak również szansą na jeszcze większy rozwój turystyki w powiecie kłodzkim - napisał Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera RP. - Dziękuję Profesorowi Maciejowi Chorzowskiemu - prezesowi Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej za objęcie przewodnictwa nad zespołem i przedstawicielom wszystkich zaangażowanych instytucji - m.in Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Bankowi Gospodarstwa Krajowego, Grupie PGE - dodał.
Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do uzależnienia od rosyjskiego gazu. Tymczasem – o czym doskonale wiedzą fachowcy – jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to jeszcze w tym roku uniezależnimy się od dostaw tego surowca ze wschodu. Będzie to efekt dwóch decyzji. Jedną, o budowie gazoportu w Świnoujściu, podjęto kilkanaście lat temu. W 2006 roku zrobił to rząd Kazimierza Marcinkiewicza. Drugą, o budowie rurociągu do Norwegii, podejmowano kilka razy i kilka razy z niej rezygnowano. Ale w tym roku Baltic Pipe ma ostatecznie zostać „dowieziony”.
Gazoport może zaspokoić nawet 1/3 potrzeb
W 1953 roku Wielki Smog Londyński zabił kilka tysięcy osób. Po tym wydarzeniu Wielka Brytania zdecydowała, że czas zrobić porządek z węglową „mgłą”, z której słynęła stolica i wprowadziła ustawy o czystym powietrzu. Te wymuszały zmianę sposobu ogrzewania domów i w efekcie zwiększyły zapotrzebowanie kraju na gaz. Interes zwęszyli Amerykanie, którzy opracowali nowy rodzaj statków – gazowce przewożące LNG. Przy ich budowie wykorzystano to, że gaz w niskich temperaturach znacząco zmniejsza objętość. Pierwszy transport przepłynął w 1959 roku z Luizjany do Anglii. Później handel rozwinął się tak bardzo, że dziś pływa cała flota takich gazowców.
Dla nas ważniejsze od historii jest jednak to, że obecnie jest to sposób, który pozwala przewozić ogromne ilości gazu między kontynentami. A ten bardzo chętnie sprzedaje i Kuwejt, i Stany Zjednoczone. Te po opracowaniu technologii wydobycia gazu i ropy z łupków, stały się potęgą, kiedy chodzi o wydobycie i sprzedaż surowców energetycznych. Jak dużo mogą przewieźć statki? To oczywiście zależy od gazowca. Wśród najpopularniejszych są jednak takie, które za jednym razem transportują około 100 mln metrów sześciennych gazu (po regazyfikacji). To bardzo dużo.
Kilkadziesiąt transportów rocznie może pokryć znaczącą część zapotrzebowania Polski. Rozbudowany gazoport ma być w stanie przyjąć 7,5 mld m3 gazu rocznie. Głównie z USA i Kuwejtu. To około 1/3 naszego rocznego zużycia. Nie jest to więc jedynie, jak często się myśli, niewielki dodatek do naszych zamówień. To ich ważna część, która będzie jeszcze większa.
A co z resztą?
Dostawy gazu z Norwegii
Sprawa Baltic Pipe ciągnie się od bardzo wielu lat. Raz miał być. Później z niego rezygnowano. Projekt zapewnienia sobie dostaw norweskiego gazu pojawił się zaraz na początku III Rzeczpospolitej – jeszcze w 1991 roku. Upadł, kiedy dwa lata później podpisano wieloletnią umowę z Rosją. Na początku lat 2000 było tak blisko, że podpisano już nawet umowę. Tę jednak pogrzebało SLD. Później pojawił się jeszcze co najmniej raz, ale zawieszono go w 2009 roku. Powodem był kryzys. Przynajmniej oficjalnym.
Tym razem jednak – za czwartym podejściem – zanosi się na to, że projekt zostanie dokończony. Aktualnie podawany termin uruchomienia przesyłu przez rurę biegnącą z Norwegii do Polski przez Danię to początek października. Krótko przed tym, jak zakończy się nasza umowa z Gazpromem. Przez Baltic Pipe będzie do Polski mogło popłynąć 10 mld m3 gazu rocznie. To połowa naszego aktualnego zużycia, które wynosi ok. 20 mld m3 rocznie.
Łatwo policzyć, że gazoport i połączenie z Norwegią niemal w 100 proc. uniezależnią nas od importu surowca z Rosji. Resztę zapotrzebowania zapewnia krajowe wydobycie (to 4 mld m3 rocznie). Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w 2023 roku z Rosji będziemy importować głównie ropę i… węgiel. To pokazuje, jak dużo się zmienia, kiedy chodzi o polską energetykę.
https://smoglab.pl/2022-dostawy-gazu-z-rosji/
...a są jeszcze paliwa syntetyczne w tym odnawialne, one się nie skończą, a z dostawami litu już są problemy
Teraz Polskie Służby muszą zdać egzamin z bezawaryjnego działania terminalu LPG, a gdyby Polska chciała się liczyć w świecie, to powinna zapewnić problemy z działaniem NS1.
„- Nie boisz się, że jeśli w tym rewolucyjnym zapale przesadzimy, to ludzie nie wytrzymają i wszędzie będzie bunt „żółtych kamizelek"?
- To jest ryzyko.
- Jeszcze trzy takie szaleństwa giełdowe cen energii i w całej Europie wygrają partie, które obiecają obywatelom odwrót od polityki klimatycznej.
- Możliwe. I mam wrażenie, że Bruksela nie odrobiła lekcji z buntu francuskich „żółtych kamizelek". Komisja Europejska liczy, że jakoś przeczeka obecny kryzys energetyczny. Ceny się unormują i szok minie”."
https://energetyka24.com/gaz/wiadomosci/niemcy-maja-rezerwy-gazu-tylko-na-18-dni-ministerstwo-ujawnilo-wyliczenia
Ruskie dzieki temu wiedzą teraz, że mają 18 dni do Odry
Wywiad z szefem RWE - największego niemieckiego koncernu energetycznego produkującego prąd.
Tytuł:
"My potrzebujemy rosyjski gaz ziemny, a Rosja potrzebuje dewizy."
-------
(...)
"FAZ: Czy zatem potrzebny jest nam kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2?
Markus Krebber: Jeśli spojrzeć na bilans ilości i jakie rurociągi są już dostępne, to prawdopodobnie jednak nie jest nam potrzebny Nord Stream 2. Budowa była decyzją prywatną. Nord Stream 2 skraca trasę do nowych rosyjskich złóż gazowych, dzięki czemu transport może być tańszy. I jedno jest również oczywiste: oceniając Nord Stream 2, my w Niemczech powinniśmy być szczególnie świadomi znaczenia, jakie gaz ziemny ma dla naszego systemu energetycznego i będzie miał jeszcze przez długi czas. Po wycofaniu się z energetyki jądrowej i węglowej bezpieczeństwo naszych dostaw energii zależy od gazu, dopóki nie będzie dostępna wystarczająca ilość zielonego wodoru.
https://www.faz.net/aktuell/wirtschaft/unternehmen/rwe-chef-ueber-den-ukraine-konflikt-atomkraft-und-die-energiewende-17750539.html
Mówiąc w skrócie, palnęli w pudełeczko trytu laserem, a ono wybuchło od ciśnienia, coś jak w dieslu. Włożyli 1,9 MJ, dostali górką 170 kJ.
A więc osiągnęli istotny wynik -- wychodzi więcej energii niż wchodzi i jest dobry załącznik do wniosków grantowych na długie lata.
https://www.scientificamerican.com/article/u-s-project-reaches-major-milestone-toward-practical-fusion-power/
Now I know why I am happier than you guys, hehe.
https://www.healthline.com/health/depression/benefits-sunlight#_noHeaderPrefixedContent
👣
🐾
🐾
PORÓWNANIE Z SILNIKIEM WANKLA
W zamyśle konstruktorów Liquid Piston było opracowanie napędu o zaletach silnika Wankla, a zarazem pozbawionego mankamentów typowych dla tego rodzaju jednostek napędowych. Tak więc podobnie jak silnik Wankla, silnik LiquidPiston składa się z dwóch ruchomych elementów – rotora i oscylującego wału. W odróżnieniu od płaskiej i wąskiej komory spalania silnika Wankla, charakteryzującej się niekorzystnym stosunkiem powierzchni do objętości, który sprzyja studzeniu mieszanki paliwowej i utracie efektywności, zastosowanie owalnego rotora w trójkątnej obudowie silnika LiquidPiston pozwala uzyskać niemal sferyczny kształt stacjonarnej komory spalania, co przekłada się na optymalny stosunek powierzchni do objętości, zwiększając efektywność spalania i poprawiając bilans cieplny silnika.
https://www.konstrukcjeinzynierskie.pl/magazyn/202-f2021/2976-wankel-na-lewa-strone-czyli-silniki-rotacyjne-liquid-piston
Jakoś zawsze trzymam kciuki za takie inżynierskie pomysły.