Skip to content

A moje dziecko powiedziało...

1212223242527»

Komentarz

  • Raz, będzie z 9 lat temu, zdarzyło mi się podobnie jak Twojemu synowi przysnąć za kierownicą.
    Dzięki Bogu nic się nie stało.
    Wracaliśmy z Wrocławia, to były ferie zimowe, krótki dzień, wcześnie zrobiło się szaro. Monotonia A4 zrobiła swoje, żona z synami usnęli, sciszyłem radio żeby im się lepiej odpoczywało.
    To była sekunda (wg mnie) na zamknięcie powiek i otwarcie ich. Ocknąłem się i jechaliśmy pasem awaryjnym, nie wiem ile to trwało, zakładam że góra kilka sekund.
    Miałem taki wyrzut adrenaliny że każdy możliwy włos na moim ciele stanął dęba i popłynął przez niego prąd....
    Nikt z reszty pasażerów nawet się nie zorientował co się stało, nie obudzili się - dzięki Bogu.
    Nic się nie stało, nikt nie ucierpiał ale miałem tak kosmiczne poczucie winy że długo nie przyznałem się nikomu do tego co się stało.

    Za was wszystkich
    +++

  • Moja mama czasem opowiada sytuację, która zresztą i ja pamiętam mgliście. Rok 1980. Gorący czas po Sierpniu. Pierwszy dzień w szkole podstawowej, zebranie organizacyjne w świetlicy. Dzieci, rodzice, siedzimy nie w ławkach ale przy stole wzdłuż ścian, czekamy na wychowawczynię- wychodzi na jaw, że jeden kolega nazywa się Kania. No to będzie odgrywał rolę Pierwszego Sekretarza. Inny kolega ma zieloną kurtkę z pagonami. Czyli Jaruzelski. Krzyczymy do nich: " Chcemy chleba!!! Chcemy kiełbasy!!!"
    Rysio Kania: " Nie damy chleba! Nie damy kiełbasy!"
    Ja wcielający się w Wałęsę:
    " To zastrajkujemy!!"

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.