List Apostolski dan w formie Motu Proprio "Tradicionis Custodes" Papieża Franciszka....
[Komentarze wyrażające emocje, nic nie wnoszące lub spamujące będą podstawą banowania autorów - zasady grupy mimo ewidentnej smutności sprawy nadal obowiązują] Główne tezy dokumentu tłumaczone "na gorąco":
_ 1. Liturgia wg ksiąg Pawła VI/Jana Pawła II jest wyjątkowym (jedynym???) wyrazem 'lex orandi" rytu rzymskiego' (...) 3.1. Wierni nie mogą zaprzeczać ważności ani prawowitości reformy liturgicznej podyktowanej przez SVII i papieskie magisterium 3.2 Należy wyznaczyć jedno lub dwa miejsca, gdzie wierni będą gromadzić się na celebracje. Nie powinny to być kościoły parafialne. Nowych parafii personalnych tworzyć nie należy 3.3. W tych miejscach wyznacza się dni celebry; czytania mają być w językach narodowych 3.4. Celebry ma prowadzić kapłan wyznaczony jako delegat biskupa (...) 3.5. sprawdzić czy dotychczas erygowane parafie persoanlne są dobre dla duchowości wiernych, czy nie, i w raziew potrzeby zachować lub znieść 3.6. dopilnować aby nie powstawały nowe grupy(miejsca) 4. Kapłani wyświęceni po wydaniu motu proprio, któzy chcą celebrować Mszę trydencką, muszą poprosić o zgodę biskupa, który ma zasięgnąć opinii Stolicy Apostolskiej
5. Księza, którzy już celebrują mają się zwrócić do biskupa o zgodę na kontynuowaniei tej praktyki.
8. (...) Poprzednie normy, instrukcje, zezwolenia i zwyczaje niezgodne z postanowieniami niniejszego Motu Proprio zostają uchylone.
Czy wypisał się z tradsów? Czy raczej nigdy się nie zapisał?
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Zabawne — na starej mszy byłem raz czy dwakroć w życiu, a dana decyzja pana papieża wywołała u mnie totalną pianę na obliczu.
Na starej mszy byłem około 500 razy, nie wiem dokładnie ile, bo nie byłem wtedy specjalnie biegły w rachunkach, i stanowi ona dla mnie jedno z bardziej traumatycznych wspomnień z dzieciństwa. Decyzja pana papieża mnie nie wzrusza a z argumentacją się w zasadzie zgadzam.
Ja w dzieciństwie chadzałem na NOM i też nie przeżywałem go jak w instrukcji, ale bym nie pochwalał gdyby pan papież zabronił go odprawiać dla ludzi którzy chcą nań uczęszczać.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Zabawne — na starej mszy byłem raz czy dwakroć w życiu, a dana decyzja pana papieża wywołała u mnie totalną pianę na obliczu.
Na starej mszy byłem około 500 razy, wiem dokładnie ile, bo nie byłem wtedy specjalnie biegły w rachunkach, i stanowi ona dla mnie jedno z bardziej traumatycznych wspomnień z dzieciństwa. Decyzja pana papieża mnie nie wzrusza a z argumentacją się w zasadzie zgadzam.
Mój śp tata nie rozumiał mojego "przejścia" na "starą" mszę. Raz w roku przyjeżdżał do Piekar Śl. i "tylko" go bazylika-sanktuarium interesowała. Był z nami na tridentinie, chyba sobie odświeżył dzieciństwo i następnym razem dał mi swój mszalik (trydencki), który jako ministrant otrzymał od swojego proboszcza.
A był ministrantem nieprzerwanie przez 65 lat! Wszystkie posoborowe reformy widział niejako od środka (w każdym razie z prezbiterium & zakrystii & parafii (rady)). I był całym sercem, całym sobą za nowym. A po wstąpieniu Polaka na tron piotrowy to już "wogóle".
Lecz nigdy nie zwierzył się, dlaczego jest na NIE powrotowi tridentyny.
Teraz jestem ciut lepiej wykształcony niż 50 lat temu, więc msza trydencka coś dla mnie znaczy i chyba bym ją lepiej odbierał niż NOM, bo jest bogatsza w symbolikę. Teraz. Wtedy to była katorga - godzina guseł, których nic a nic nie rozumiałem.
Ja w ogóle bardzo podziwiam niepiśmienny i niewykształcony lud, który był w stanie przetrwać tysiąc lat w prawdziwej wierze - z której nic nie rozumiał. Śpi tu lis, kra krę mija, lis ma norę, kret ma ryja.
Ludy romańskie miały lepiej, bo łacina dla nich to język elegancki ale ciągle zrozumiały - w odróżnieniu od włoskiego, hiszpańskiego i francuskiego, którymi się nawija na targu i miota przekleństwa. Jasne, że do Boga należy mówić elegancko. I zauważcie - tam nie było wielu protestantów.
Protestantyzm rozwinął się w krajach, w których łacina była językiem niezrozumiałych zaklęć. Tak sobie myślę, że gdyby papieskie młyny mełły ciut szybciej i NOM wprowadzono 500 lat wcześniej, doktor Luther miałby nieco pod górkę.
Zamiastł łazić na tą Tridentinę może byś się tak rozwiódł?
Co to za idiotyzmy???//
Mgliste, relatywizujące wypowiedzi na temat komunii rozwodników w Aemoris Letitia kontra represjonowanie i reglamentowanie Tridentiny w Traditionis Custodes(sic!)...
Decyzja niezrozumiała. Chociaż tridentina nie jest dla mnie jakąś wiosną Kościoła i często jej sympatycy to specyficzni ludzie na skraju foliarstwa to zakazywanie jej, a jednocześnie promowanie jakichś pogańskich kultów pachamamy, jest kolejnym krokiem ku przepaści.
Tak. Ale wyznawcy paciamamy to są zwyczajni idioci, często bez złych intencji. Nie należy wykluczać z Kościoła Powszechnego z powodu przynależności do 90% populacji, zresztą sama nazwa kościoła implicite sugeruje pozytywny stosunek do idiotów. Miłośnicy Tridentiny to w znaczącej części ludzie, który uwielbiają rozpierduchę (zaznaczam - nie dotyczy to romecka i Szmulki ale niestety dotyczy Dextimusa i Tomcia). Francis uznał, że sposobem na nich będzie ściągnięcie smyczy. Być może miał rację, być może nie miał, ale nie był to absurdalny pomysł.
Szkoda, że w reformie nie doszło do ewolucji rytu, a poszło to w stronę rewolucji. Teraz mamy z jednej strony przerost formy nad treścią, a z drugiej widoczny brak sacrum.
janosik napisal(a): Szkoda, że w reformie nie doszło do ewolucji rytu, a poszło to w stronę rewolucji. Teraz mamy z jednej strony przerost formy nad treścią, a z drugiej widoczny brak sacrum.
W porzadnie odprawionym nom jest sacrum, księża odprawiają byle jak nie wiem dlaczego, bo tak ich uczą?
Nie spotkałem jeszcze osoby pamiętającej stara mszę która dobrze by wspominała łacińską mszę.
Bo nie spotkałeś osoby, która by była dość wyedukowana, by rozumieć łacińską mszę. Trzeba dobrze znać łacinę, być nieźle wykształconym i mieć sporo życiowego doświadczenia, by rozumieć łacińską mszę. Niewielu żyje z tych, co w roku 1969 mieli 40 lat.
"Problemem nie jest nieznajomość wiary katolickiej wśród 90% wiernych. Problemem nie są pedofile w sutannach czy homoseksualizm panoszący się w seminariach. Problemem nie jest przestarzałe prawo kanoniczne, które dają pedofilom w sutannach praktycznie immunitet przeciwko działaniom prokuratur krajowych. Problemem nie jest schizmatycki niemiecki Episkopat, który jawnie wypowiada posłuszeństwo co do błogosławienia związków LGBT. Problemem nie jest pentekostalizacja wspólnot neokatolickich, które jedna po drugiej oddzielają się od Kościoła. Problemem nie są nadużywane stwierdzenia nieważności małżeństwa tudzież biznesowe załatwianie sakramentów. Problemem nie są zwodnicze deklaracje polityków jako katolików, którzy popierają rzeczy absolutnie niekatolickie. Problemem jest kilka milionów ludzi, którzy chcieli wziąć udział we wzniosłej, bardzo godnej i teologicznie bogatej Mszy Świętej. Ludzi, którzy kochają Kościół i daliby się za niego pokroić."
Problemem jest kilka milionów ludzi, którzy chcieli wziąć udział we wzniosłej, bardzo godnej i teologicznie bogatej Mszy Świętej. Ludzi, którzy kochają Kościół i daliby się za niego pokroić ______________________
I dlatego wielu z nich opowiada, że Bergoglio to nie jest prawdziwy papież, wypisują się z płacenia podatków "stowarzyszeniu pod nazwą kościół katolicki" i twierdzą, że reszta katolików (nienależących do nich) to w najlepszym wypadku kryptoprotestanci?
Co do reszty, to cóż, możemy się nie lubić, ale racji nie będę odmawiał - w pełni podzielam zdanie Losa. A uwagi o braku protestantyzmu w krajach romańskich też ciekawe. Tzn. jak chodzi o proporcje, bo jakiś oczywiście był (Kalwin we francuskojęzycznej Genewie, hugenoci).
los napisal(a): Ludy romańskie miały lepiej, bo łacina dla nich to język elegancki ale ciągle zrozumiały - w odróżnieniu od włoskiego, hiszpańskiego i francuskiego, którymi się nawija na targu i miota przekleństwa. Jasne, że do Boga należy mówić elegancko. I zauważcie - tam nie było wielu protestantów.
Protestantyzm rozwinął się w krajach, w których łacina była językiem niezrozumiałych zaklęć. Tak sobie myślę, że gdyby papieskie młyny mełły ciut szybciej i NOM wprowadzono 500 lat wcześniej, doktor Luther miałby nieco pod górkę.
- Ten problem z językami na liturgi to chyba zaczął się od Cyryla i jego Metod. Szybko zduszono wtedy problem. Ale i tak raz po raz wracał bo zdrowy rozsądek ciągle prowadził ku wprowadzeniu liturgii w językach przynajmniej podobnych do ojczystych występujących w danych rejonach świata. W okolicach soboru trydenckiego znów podniesiono kwestie języka ale moment ten był najmniej sprzyjający.
- Proszę zauważcie że tzw. Devotio Moderna i upadek duchowości liturgicznej nakłada się czasowo z tym okresem gdzie faceci w sukienkach upierali sie, że języki narodowe non passaran (czyli tak mniej więcej od początku drugiego tysiąclecia)
- Z obserwacji to widzę raczej co rozsądniejsi Tradsi uważają, że w kwesti NOMu język to akurat najmniejszy problem. Popierdółka.
los napisal(a): Wtedy to była katorga - godzina guseł, których nic a nic nie rozumiałem.
Ja w ogóle bardzo podziwiam niepiśmienny i niewykształcony lud, który był w stanie przetrwać tysiąc lat w prawdziwej wierze - z której nic nie rozumiał. Kra krę mija, lis ma norę, kret ma ryja.
Wyglada to na cud nr niewiemktóry potwierdzajacy, że wiara ta od Boga pochodzi
W_Nieszczególny napisal(a): W judaizmie nawet dłużej był dualizm: język liturgiczny - język codzienny. Nie mówiąc o wielu innych religiach czy wyznaniach.
Pytanie czy to naturalny proces (ale Bóg nie chce go) czy raczej Deus vult?
Jednak każdy Żyd, który zawadził o cheder, czyli gdzieś ich 80%, znał podstawy hebrajskiego. Można powiedzieć, że ludy romańskie znały łacinę, bo ich narzecza były nieodległymi jej pochodnymi. Ale z Germanów, Węgrów i Słowian - ilu znało łacinę? 5% góra.
janosik napisal(a): Ten wątek protestantyzmu na terenach nie romańskich jest ciekawy o tyle, że u nas się na przykład nie przyjął
Niektorzy twierdzą, iż dlatego, że dopiero jezuici przynieśli nam wiarę w formie nadajacej się do spożycia przez większy procent społeczeństwa. Ale może to przez to, że u nas panie tolerancja i reformy SWII wdrażalismy już przed SWII
Komentarz
link do postu na FB (i komętów) Czy wypisał się z tradsów? Czy raczej nigdy się nie zapisał?
A to co powiedział cztery lata temu (post otwierający wątek) to tylko → (wątek obok) jeden z cieni odwiecznej Prawdy, nieprzerwananie głoszonej od Apostołów!
Zamiastł łazić na tą Tridentinę może byś się tak rozwiódł?
A był ministrantem nieprzerwanie przez 65 lat! Wszystkie posoborowe reformy widział niejako od środka (w każdym razie z prezbiterium & zakrystii & parafii (rady)). I był całym sercem, całym sobą za nowym. A po wstąpieniu Polaka na tron piotrowy to już "wogóle".
Lecz nigdy nie zwierzył się, dlaczego jest na NIE powrotowi tridentyny.
Zmienił się przepisy
Ja w ogóle bardzo podziwiam niepiśmienny i niewykształcony lud, który był w stanie przetrwać tysiąc lat w prawdziwej wierze - z której nic nie rozumiał. Śpi tu lis, kra krę mija, lis ma norę, kret ma ryja.
Ludy romańskie miały lepiej, bo łacina dla nich to język elegancki ale ciągle zrozumiały - w odróżnieniu od włoskiego, hiszpańskiego i francuskiego, którymi się nawija na targu i miota przekleństwa. Jasne, że do Boga należy mówić elegancko. I zauważcie - tam nie było wielu protestantów.
Protestantyzm rozwinął się w krajach, w których łacina była językiem niezrozumiałych zaklęć. Tak sobie myślę, że gdyby papieskie młyny mełły ciut szybciej i NOM wprowadzono 500 lat wcześniej, doktor Luther miałby nieco pod górkę.
Nie spotkałem jeszcze osoby pamiętającej stara mszę która dobrze by wspominała łacińską mszę.
"Problemem nie jest nieznajomość wiary katolickiej wśród 90% wiernych.
Problemem nie są pedofile w sutannach czy homoseksualizm panoszący się w seminariach.
Problemem nie jest przestarzałe prawo kanoniczne, które dają pedofilom w sutannach praktycznie immunitet przeciwko działaniom prokuratur krajowych.
Problemem nie jest schizmatycki niemiecki Episkopat, który jawnie wypowiada posłuszeństwo co do błogosławienia związków LGBT.
Problemem nie jest pentekostalizacja wspólnot neokatolickich, które jedna po drugiej oddzielają się od Kościoła.
Problemem nie są nadużywane stwierdzenia nieważności małżeństwa tudzież biznesowe załatwianie sakramentów.
Problemem nie są zwodnicze deklaracje polityków jako katolików, którzy popierają rzeczy absolutnie niekatolickie.
Problemem jest kilka milionów ludzi, którzy chcieli wziąć udział we wzniosłej, bardzo godnej i teologicznie bogatej Mszy Świętej. Ludzi, którzy kochają Kościół i daliby się za niego pokroić."
______________________
I dlatego wielu z nich opowiada, że Bergoglio to nie jest prawdziwy papież, wypisują się z płacenia podatków "stowarzyszeniu pod nazwą kościół katolicki" i twierdzą, że reszta katolików (nienależących do nich) to w najlepszym wypadku kryptoprotestanci?
Co do reszty, to cóż, możemy się nie lubić, ale racji nie będę odmawiał - w pełni podzielam zdanie Losa. A uwagi o braku protestantyzmu w krajach romańskich też ciekawe. Tzn. jak chodzi o proporcje, bo jakiś oczywiście był (Kalwin we francuskojęzycznej Genewie, hugenoci).
- Proszę zauważcie że tzw. Devotio Moderna i upadek duchowości liturgicznej nakłada się czasowo z tym okresem gdzie faceci w sukienkach upierali sie, że języki narodowe non passaran (czyli tak mniej więcej od początku drugiego tysiąclecia)
- Z obserwacji to widzę raczej co rozsądniejsi Tradsi uważają, że w kwesti NOMu język to akurat najmniejszy problem. Popierdółka.
Ale może to przez to, że u nas panie tolerancja i reformy SWII wdrażalismy już przed SWII