@los powiedział(a):
Bzdury. Miłość to przełamanie egoizmu. Przestajesz się troszczyć o dobro indywidualne a zaczynasz o dobro wspólne wręcz do poświęcenia. Nic nie ma wspólnego z uczuciami, miłość to postawa a nie uczucie.
Czy troska o własne zbawienie to egoizm? Mnie uczono, że zbawienie jest tylko indywidualne. Że na Sądzie nie będą sądzone państwa, narody, jakiekolwiek grupy, a nawet rodziny, ale każdy z nas z osobna. Należy naturalnie pragnąć, by jak najwięcej ludzi zostało zbawionych zwłaszcza z najbliższego kręgu i starać się im w tym pomagać, ale bez poświęcania własnego zbawienia.
Myślę, że miłość jako upodobanie dobra wydaje się właściwą definicją ogólną, ponieważ chyba wynika z niej dokładnie to, co już wiemy o miłości Boga i bliźniego. Miłość Boga oznacza pełnienie woli Bożej, która jest dobrem sensu stricto. Miłość bliźniego z kolei to ofiarna postawa woli dla największego dobra kochanej osoby, czyli jej zbawienia. Obejmuje to również w jednaki sposób osobę/miłość własną.
Można dodać, że raczej nie bywa tak, by dążność do zbawienia jednej osoby mogła stanąć w sprzeczności z dążnością do zbawienia innej osoby, przeciwnie, jedna z nich wydaje się zawsze sprzyjać drugiej.
@los powiedział(a):
Bzdury. Miłość to przełamanie egoizmu. Przestajesz się troszczyć o dobro indywidualne a zaczynasz o dobro wspólne wręcz do poświęcenia. Nic nie ma wspólnego z uczuciami, miłość to postawa a nie uczucie.
...to jest do mojego wpisu? Pytam, bo wg kolejności wpisów tak to wygląda
Gwoli wyjaśnienia - św. Maksym nie twierdzi, że "miłość jest uczuciem" ani nie wynika to z mojego wpisu
Bóg jest miłością. Bóg jest uczuciem? Bóg jest postawą przełamania egozimu?? Troską o dobro "wspólne"?
Taką sytuację mamy: dwaj w stal zakuci panowie tłuką się nawzajem mieczami aż w końcu jeden z nich pada na ziemię, wtedy drugi opiera mu ostrze miecza na szyi i co woła pierwszy pan? Zmiłuj się!
To bardzo mocny apel: Obdarz mnie miłością! Nie zabijaj, bo obaj jesteśmy dziećmi Boga!
Nie wiem, czy coś podobnego mogło mieć miejsce u Saracenów, Mongołów i innych ludów. Oczywiście - o litość może prosić każdy człowiek i każdy może ją wykazać. Ale chrześcijański rycerz prosił o coś więcej - o miłość. Prosił o nią swojego wroga na śmierć i życie i miał podstawy oczekiwać, że ją otrzyma.
Czy odczuwali ci panowie przyjemność z okazji obcowania z sobą? Przypuszczam że wątpię.
Oficjalną doktryną został alekatolicyzm: małżeństwo jest związkiem kobiety i
mężczyzny, a także nie powinno udzielać sie komunii świętej rozwodnikom, ale...
A mnie google (za przeproszeniem) zwrócił następującą maksymę św. Maksyma o miłości.
Jeśli nie mówisz i nie czynisz nic niegodziwego w swych myślach, ani nie chowasz urazy do tego, kto cię skrzywdził lub źle o tobie mówił, i gdy podczas modlitwy oddalasz swój umysł od wszelkiej materii i obrazów, wiedz, że osiągnąłeś wolność od namiętności i doskonałą miłoś.
Skoro wolnoś od namiętności (czyli uczucia) to doskonała miłoś, to znaczy, że miłoś (według maksymy Maksyma) nie jest uczuciem.
Można dodać, że raczej nie bywa tak, by dążność do zbawienia jednej osoby mogła stanąć w sprzeczności z dążnością do zbawienia innej osoby, przeciwnie, jedna z nich wydaje się zawsze sprzyjać drugiej.
No nie wiem. To chyba przy założeniu, że działają w pełni dary Ducha Św. Taka idealna sytuacja. A w życiu to bywa różnie, chociaż intencja może być szczera i szlachetna. I człowiek ma przekonanie, że kieruje się bezinteresowną miłością, bo znosi różne cierpienia dla drugiej osoby, poświęca się itp. To trochę tak jak z żoną alkoholika, która z miłością próbuje męża wyciągnąć z nałogu, wyciąga go z poświęceniem z rynsztoka, a on przez to czuje się bezpiecznie i chleje coraz bardziej.
C. S. Lewis ładnie to rozebrał na części i zanalizował w dziełku pt. "Cztery miłości". Myślę że część nieporozumień w tym wątku wynika z braku tego rozróżnienia.
Taką sytuację mamy: dwaj w stal zakuci panowie tłuką się nawzajem mieczami aż w końcu jeden z nich pada na ziemię, wtedy drugi opiera mu ostrze miecza na szyi i co woła pierwszy pan? Zmiłuj się!
To bardzo mocny apel: Obdarz mnie miłością! Nie zabijaj, bo obaj jesteśmy dziećmi Boga!
Nie wiem, czy coś podobnego mogło mieć miejsce u Saracenów, Mongołów i innych ludów. Oczywiście - o litość może prosić każdy człowiek i każdy może ją wykazać. Ale chrześcijański rycerz prosił o coś więcej - o miłość. Prosił o nią swojego wroga na śmierć i życie i miał podstawy oczekiwać, że ją otrzyma.
Czy odczuwali ci panowie przyjemność z okazji obcowania z sobą? Przypuszczam że wątpię.
Hej, ale jeszcze istniał taki sprzęt zwany mizerykordia...
Wywodzę to z faktu, iż Bóg chce zbawienia wszystkich ludzi. A skoro tak, nie postawi zbawienia jednej osoby w konflikcie ze zbawieniem innej. Tzn. mówię o faktycznej dążności do zbawienia, nie mniemanej. Rozmaite błędy ludzkiej oceny i działań są tu oczywiście możliwe.
nie jest uczuciem
Raczej nie byłoby dobrze, gdyby miłość była uczuciem lub gdyby bez uczucia nie było miłości. O ile wiem, są ludzie niezdolni do uczuć. W takim układzie byliby przez swoją ułomność chyba skazani na potępienie a zbawienie człowieka zależałoby od psychofizycznej kondycji organizmu?
Uczucia zwykle towarzyszą miłości, ale nie powiedziałbym, że należą do jej istoty.
@Brzost powiedział(a):
C. S. Lewis ładnie to rozebrał na części i zanalizował w dziełku pt. "Cztery miłości". Myślę że część nieporozumień w tym wątku wynika z braku tego rozróżnienia.
...czy niezrozumienie miłości przez św. Maksyma Wyznawcę wynika z braku lektury Lewisa?
Nie jestem specjalistą, więc lepiej samemu sobie poszukać/popytać. Może zaczynając od anhedonii i psychopatii, może też aleksytymii. Wiadomo, organizm ludzki może podlegać różnym chorobom i zaburzeniom, trudno od jego funkcjonowania uzależniać zbawienie. Jest też oczywiście ta kwestia:
KKK 1767 Uczucia same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Nabierają one wartości moralnej w takiej mierze, w jakiej faktycznie zależą od rozumu i od woli. Uczucia nazywane są dobrowolnymi "albo dlatego, że nakazuje je wola, albo dlatego, że ich nie zabrania" (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, I-II, 24, 1). Doskonałość dobra moralnego lub ludzkiego wymaga, by rozum kierował uczuciami (Por. Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, I-II, 24, 3).
W szczególności zbawienie człowieka, które zależy od miłości, nie zależy od tego, co pozawolicjonalne.
...ok, na moje oko to, co Koledzy piszą nie kłóci się z definicją św. Maksyma
miłość definiuje on jako "niepodzielną jedność/zjednoczenie osób" (indivisible union of those who), czyli relację między osobami.
Z kolei co do aspektu uczucia, to ja św. Maksyma rozumiem tak, że uczucie (unfailing pleasure) jedynie tej relacji towarzyszy, jest jej owocem, przejawem. Oczywiście normalnie - u zdrowych osób.
A podstawa tej relacji jest wolicjonalna, ponieważ jest nią pragnienie (longing).
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Daj pan spokój, jaki rachunek zdań... Od zeszłego tygodnia obowiązującą dotryną Kościoła jest radykalny relatywizm i umiarkowany permisywizm.
Komentarz
Czy troska o własne zbawienie to egoizm? Mnie uczono, że zbawienie jest tylko indywidualne. Że na Sądzie nie będą sądzone państwa, narody, jakiekolwiek grupy, a nawet rodziny, ale każdy z nas z osobna. Należy naturalnie pragnąć, by jak najwięcej ludzi zostało zbawionych zwłaszcza z najbliższego kręgu i starać się im w tym pomagać, ale bez poświęcania własnego zbawienia.
Myślę, że miłość jako upodobanie dobra wydaje się właściwą definicją ogólną, ponieważ chyba wynika z niej dokładnie to, co już wiemy o miłości Boga i bliźniego. Miłość Boga oznacza pełnienie woli Bożej, która jest dobrem sensu stricto. Miłość bliźniego z kolei to ofiarna postawa woli dla największego dobra kochanej osoby, czyli jej zbawienia. Obejmuje to również w jednaki sposób osobę/miłość własną.
Można dodać, że raczej nie bywa tak, by dążność do zbawienia jednej osoby mogła stanąć w sprzeczności z dążnością do zbawienia innej osoby, przeciwnie, jedna z nich wydaje się zawsze sprzyjać drugiej.
...to jest do mojego wpisu? Pytam, bo wg kolejności wpisów tak to wygląda
Gwoli wyjaśnienia - św. Maksym nie twierdzi, że "miłość jest uczuciem" ani nie wynika to z mojego wpisu
Bóg jest miłością. Bóg jest uczuciem? Bóg jest postawą przełamania egozimu?? Troską o dobro "wspólne"?
Że pozwolę sobie zacytować, to co kolega był uprzejmy zacytować, jak tuszę nie otrząsając się z dezaprobaty:
Przyjemność (pleasure) jest ponad wszelką wątpliwość uczuciem. Nie, miłość nie jest uczuciem, jest postawą.
unfailing pleasure AND indivisible union
koniunkcja przecież, nie czytajmy wybiórczo
Koniunkcja czyli wymagane są oba warunki. Miłość to uczucie, jak się nie kręć, plecy z tyłu.
Nie, to nie uczucie.
'Zaprzeczeniem(czy przeciwienstwem) miłości nie jest nienawiść tylko egoizm' takie zdanie mnie kiedyś olśniło było. Proste prawdy są najmocniejsze.
1+
Taką sytuację mamy: dwaj w stal zakuci panowie tłuką się nawzajem mieczami aż w końcu jeden z nich pada na ziemię, wtedy drugi opiera mu ostrze miecza na szyi i co woła pierwszy pan? Zmiłuj się!
To bardzo mocny apel: Obdarz mnie miłością! Nie zabijaj, bo obaj jesteśmy dziećmi Boga!
Nie wiem, czy coś podobnego mogło mieć miejsce u Saracenów, Mongołów i innych ludów. Oczywiście - o litość może prosić każdy człowiek i każdy może ją wykazać. Ale chrześcijański rycerz prosił o coś więcej - o miłość. Prosił o nią swojego wroga na śmierć i życie i miał podstawy oczekiwać, że ją otrzyma.
Czy odczuwali ci panowie przyjemność z okazji obcowania z sobą? Przypuszczam że wątpię.
Jest takie słowo w języku ościennym: Hassliebe co oznacza "miłościonienawiśc" czyli wcale nierzadko spotykane zjawisko.
uczucie I relacja metafizyczna =/= uczucie
...skoro "wymagane oba warunki", right?
Zachęcam do korepetyzji z podstaw logiki. Arystotelesowy rachunek zdań to w sumie prostota.
Daj pan spokój, jaki rachunek zdań... Od zeszłego tygodnia obowiązującą dotryną Kościoła jest radykalny relatywizm i umiarkowany permisywizm.
Oficjalną doktryną został alekatolicyzm: małżeństwo jest związkiem kobiety i
mężczyzny, a także nie powinno udzielać sie komunii świętej rozwodnikom, ale...
A mnie google (za przeproszeniem) zwrócił następującą maksymę św. Maksyma o miłości.
Skoro wolnoś od namiętności (czyli uczucia) to doskonała miłoś, to znaczy, że miłoś (według maksymy Maksyma) nie jest uczuciem.
Św. Maksym pisze, że "miłość to p∧q" i to nie byle jakie, bo zrodzonae z określonego pragnienia
Św. Maksym nie pisze, że "miłość to p∨q", a mimo to Kolega czyta, że "miłość to p"
...to jest Arystotelesowy rachunek zdań?
No nie wiem. To chyba przy założeniu, że działają w pełni dary Ducha Św. Taka idealna sytuacja. A w życiu to bywa różnie, chociaż intencja może być szczera i szlachetna. I człowiek ma przekonanie, że kieruje się bezinteresowną miłością, bo znosi różne cierpienia dla drugiej osoby, poświęca się itp. To trochę tak jak z żoną alkoholika, która z miłością próbuje męża wyciągnąć z nałogu, wyciąga go z poświęceniem z rynsztoka, a on przez to czuje się bezpiecznie i chleje coraz bardziej.
C. S. Lewis ładnie to rozebrał na części i zanalizował w dziełku pt. "Cztery miłości". Myślę że część nieporozumień w tym wątku wynika z braku tego rozróżnienia.
Hej, ale jeszcze istniał taki sprzęt zwany mizerykordia...
Wywodzę to z faktu, iż Bóg chce zbawienia wszystkich ludzi. A skoro tak, nie postawi zbawienia jednej osoby w konflikcie ze zbawieniem innej. Tzn. mówię o faktycznej dążności do zbawienia, nie mniemanej. Rozmaite błędy ludzkiej oceny i działań są tu oczywiście możliwe.
Raczej nie byłoby dobrze, gdyby miłość była uczuciem lub gdyby bez uczucia nie było miłości. O ile wiem, są ludzie niezdolni do uczuć. W takim układzie byliby przez swoją ułomność chyba skazani na potępienie a zbawienie człowieka zależałoby od psychofizycznej kondycji organizmu?
Uczucia zwykle towarzyszą miłości, ale nie powiedziałbym, że należą do jej istoty.
ooo?
...czy niezrozumienie miłości przez św. Maksyma Wyznawcę wynika z braku lektury Lewisa?
Nie. Miałem na myśli spory między przedmówcami.
A ok, przy okazji - wg Lewisa - którą spośród 4 miłości jest Bóg?
Najdoskonalszą czyli Agape.
Jest w necie.
Nie jestem specjalistą, więc lepiej samemu sobie poszukać/popytać. Może zaczynając od anhedonii i psychopatii, może też aleksytymii. Wiadomo, organizm ludzki może podlegać różnym chorobom i zaburzeniom, trudno od jego funkcjonowania uzależniać zbawienie. Jest też oczywiście ta kwestia:
W szczególności zbawienie człowieka, które zależy od miłości, nie zależy od tego, co pozawolicjonalne.
Właśnie.
...ok, na moje oko to, co Koledzy piszą nie kłóci się z definicją św. Maksyma
miłość definiuje on jako "niepodzielną jedność/zjednoczenie osób" (indivisible union of those who), czyli relację między osobami.
Z kolei co do aspektu uczucia, to ja św. Maksyma rozumiem tak, że uczucie (unfailing pleasure) jedynie tej relacji towarzyszy, jest jej owocem, przejawem. Oczywiście normalnie - u zdrowych osób.
A podstawa tej relacji jest wolicjonalna, ponieważ jest nią pragnienie (longing).
Koszer?
Od zeszłego tygodnia dziesięć i pół roku temu!
Czyli od "Buona sera"?