@robert.gorgon powiedział(a):
A jeden pan, biochemik i spec od biogenezy komentując skład chemiczny komet, które po układzie słonecznym krążą, to powiedział nawet, że on z tego wszystkiego rybozę zsyntezuje. W idealnych proporcjach i warunkach laboratoryjnych
Beło już to rozważane, jako analogia (metoda obrazowania, a nie dowodzenia) że z faktu istnienia liter nie da się wyprowadzić powstania Romea i Julii. Czyli z faktu, że cząsteczki chemiczne se pomykają, nie wynika, że się uda im, w coś sensownego posklejać (co już tu było wałkowane). Beło też omawiane, że chaotyczne dostarczenie energii do układu raczej (praktycznie na pewno) go zdekomponuje, niż usprawni (obrazowanie: czy za pomocą młotka z Rolexa zrobimy Patek).
A fundamentalnie, to skąd owa Ewolucja miałaby wziąć 'swoją własną drobinkę kurzu', co również było.
Obejrzałem ten pierwszy film. W ogóle to zapomniałem o tym wątku. Szukałem czegoś, trafiłem nań przypadkiem, zobaczyłem swoje wpisy, o których już zapomniałem, a filmów nie zdołałem obejrzeć - no, chyba, że oglądałem a już zapomniałem.
To liczbowe porównanie przemawia do mojego przekonania. Jeśli przy 150 aminokwasach sensowny kot zdarza się raz na 10 do minut 77 potęgi a wszystkich gatunków w historii planety było 10 do 40 potęgi, to znaczy, że nie ma szans, by gatunki powstawały metodą przypadkowej mutacji - koniec, kropka.
Ale tam były jeszcze dwie ciekawe rzeczy:
1. On mówił o jakichś dwóch szkołach (chyba rabinackich? słabo to rozumiałem), które nie zgadzały się w niczym, natomiast zgodziły się pierwszy raz w kwestii, że stworzenie życia na Ziemi nie było dobre. Że ilość cierpienia przewyższa wszystkie korzyści. No nie wiem, historia świadczy jednak o czymś innym. Owszem, jest jakaś liczba samobójstw na świecie, ale odsetek jest pomijalny za to znamy nadto wiele przypadków trzymania się życia za wszelką cenę choćby chodziło o samo przeżycie, bez jakichś widocznych w promieniu 5000 kilometrów perspektyw na poprawę losu.
A druga sprawa jest taka, że jak mówił David Informatyk, jakakolwiek krytyka teorii Darwina powoduje dziką reakcję kolegów z uczelni (różnych, np. Yale - generalnie dotyczy to całego zachodu).
"Lubię ich nawet, ale oni wtedy zamieniają się w dzikie bestie. Tracą zdolnoś do jakiegokolwiek rozumowania. Gdyby mogli - rozszarpaliby się na kawałki, po czym usmażyli i zjedli a wydalonego wysuszyli i rozrzucili na cztery wiatry" (cytuję z pamięci - co nieco mogło się różnić. I tak mi się skojarzył o. Włodzimierz Zatorski. Zresztą - posłuchajcie sami (dosłownie minuta lub dwie - oczywiście cały odcinek daje szerszy kontekst).
I rzeczywiście tak jest. Rozmowa z wrogami Wiary Prawdziwej kończy się agresją. Tu pewnie zachodzi ten sam przypadek.
A tu wywiad Żyda "wierzącego w Jezusa" z Żydem "wierzącym w Jezusa". Ten drugi to dany Tour, z drugego filmiku. Gdy mówi o Zbawicielu nawet się wzrusza.
Dziwna trochę ta denominacja. Ale pierwsze linki na hasło z dolnego prawego roku ekranu przenoszą do Żydów mesjanistycznych. Było co nieco pisane o nich tutaj:
Jest to w sumie dosyć dziwne, gdyż do tych mesjanistycznych to raczej przystępują osoby jakoś religijne, przywiązane do Prawa. Skoro dany dr Wycieczka nie był jakoś wierzący, to nie mógł od razu wybrać Wiary Prawdziwej?
@trep powiedział(a):
Jest to w sumie dosyć dziwne, gdyż do tych mesjanistycznych to raczej przystępują osoby jakoś religijne, przywiązane do Prawa. Skoro dany dr Wycieczka nie był jakoś wierzący, to nie mógł od razu wybrać Wiary Prawdziwej?
To nie jest takie łatwe, bo nasi Żydów nie przyjmują.
Słyszałem anekdot o jednym takim, co go ksiądz odesłał, to z nerw polazł do protestantów. I za dwa tygodnie przychodzi z powrotem ze słowami: "Nu, Żydaście nie chcieli, to może chociaż protestanta przyjmiecie, a?" Skończył jako franciszkanin.
Po Soborze każdy orze jak może, jednak Żyda konwertować - nie Daj Boże!
Ktoś kiedyś powiedział. że prędzej można ekumenizować z hinduistą, buddystą czy szintositą niz z judaistą, gdyż tu jest sytuacja całkowicie zero-jedynkowa: Jezus Chrystus bowiem albo był Mesjaszem, albo nim nie był.
Jakiekolwiek choćby sugerowanie, iż współcześni Jewriejowie podążają w swej religii jakąś równoległa droga do zbawienia to horrendum...
To nie jest takie łatwe, bo nasi Żydów nie przyjmują.
Co kolega powie? To modlitwa o nawrócenie Żydów ma tylko walory estetyczne?
Zarówno treść, jak i duch tej modlitwy, bardzo daleko odbiegały jednak od teologii św. Pawła, według którego Izrael, pomimo niewierności, jest nadal „przedmiotem miłości [Boga]. Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11,28-29).
Dlatego w nowej, zreformowanej po II Soborze Watykańskim, liturgii, modlitwa za Żydów otrzymała mocno zmienione brzmienie.
To tylko mądrość etapu, dla ludzi. Bóg wie, o co chodzi. Pomijając nieistotny element, że Izraela z czasów św. Pawła już nie ma. Protestant kolega cyco?
To nie jest takie łatwe, bo nasi Żydów nie przyjmują.
Co kolega powie? To modlitwa o nawrócenie Żydów ma tylko walory estetyczne?
Zarówno treść, jak i duch tej modlitwy, bardzo daleko odbiegały jednak od teologii św. Pawła, według którego Izrael, pomimo niewierności, jest nadal „przedmiotem miłości [Boga]. Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11,28-29).
No tyle, że teologii św. Pawła to byli Żydzi Biblijni, a nie Talmudyczni!
Ci obecni to jak ich najdzie szczerość, to sami przyznają, że choć literki pozostały, to ich wymowa tak się zagubiła, że oni sami nie wiedzą czego im wymawiać nie wolno. Tak tam jest ze wszystkim.
To nie jest takie łatwe, bo nasi Żydów nie przyjmują.
Co kolega powie? To modlitwa o nawrócenie Żydów ma tylko walory estetyczne?
Zarówno treść, jak i duch tej modlitwy, bardzo daleko odbiegały jednak od teologii św. Pawła, według którego Izrael, pomimo niewierności, jest nadal „przedmiotem miłości [Boga]. Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11,28-29).
Dlatego w nowej, zreformowanej po II Soborze Watykańskim, liturgii, modlitwa za Żydów otrzymała mocno zmienione brzmienie.
Niestety, tekst ten wiernie oddaje świadomość chrześcijańską, która panowała w Kościele katolickim przez prawie cztery wieki. Uznawano, że droga do zbawienia prowadzi jedynie przez nawrócenie do Jezusa Chrystusa,
(Było to już zresztą na obu forach omawiane, podobnie jak większoś tematów)
Ponadto nieco zaskakujące jest (z punktu widzenia logiki - nie mam zamiaru krytykować papieża Benedytka, gdyż to by było więcej niż śmieszne) wyciąganie wniosku z danego fragmentu listu św. Pawła do Rzymian (rozdział 11):
Odnowienie Izraela
25Nie chcę, bracia, pozostawiać was nieświadomymi tajemnicy, abyście nie uważali siebie za lepszych. Zatwardziałość ogarnęła tylko część Izraela, dopóki nie wejdzie ogół pogan. 26A wtedy cały Izrael zostanie zbawiony, jak napisano: Przyjdzie z Syjonu Wybawiciel, odwróci nieprawości od Jakuba. 27Takie będzie moje przymierze z nimi, kiedy odpuszczę ich grzechy. 28Według Ewangelii – są oni wrogami z waszego powodu, według wybraństwa – są umiłowani ze względu na przodków. 29Boże dobrodziejstwa i wezwanie są bowiem nieodwołalne. 30Podobnie jak wy niegdyś byliście nieposłuszni Bogu, teraz zaś dostąpiliście miłosierdzia z powodu ich nieposłuszeństwa,31tak też i oni teraz są nieposłuszni z powodu okazanego wam miłosierdzia, aby sami doznali miłosierdzia. 32Bóg bowiem pogrążył wszystkich w nieposłuszeństwie, aby wszystkim okazać miłosierdzie.
33O głębokości bogactwa, mądrości i poznania Boga! Jak niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi. 34Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto stał się Jego doradcą, 35albo kto dał Mu coś najpierw, aby otrzymać coś w zamian. 36Ponieważ z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki! Amen.
że nie należy nawracać żydów, iść do nich z misją, skoro autor danego listu nic innego nie robił, tylko nawracał (tu można się spierać o definicję słowa) żydów. Szedł do nich z misją. Akurat przerabiamy Dz i tam jest sporo na ten temat, ale i przystępnie wyjaśnia to Wielki Chrost. Otóż szedł on do żydów, wchodził do synagog i nauczał o Panu Jezusie. I nawet nieźle mu szło, ale tylko do momentu, gdy okazywało się, że już nie trzeba ofiar składać ze zwierząt. Wtedy następowało (zasadniczo wszędzie) to, co w jednym fragmencie św. Paweł opisuje jako wyliczankę. Próby zgładzenia go na różne sposoby. Kamienowanie, fałszywe donosy, posłużenie się ustosunkowanymi mieszczankami itd. itp. Dopiero po klęskach w próbach nawracania żydów św. Paweł Apostoł szedł do pogan i tak został Apostołem Narodów. Chyba nigdzie nie powiedział, że żydów nie należy nawracać a swoim życiem dał świadectwo, że należy nawet narażać przy tym swoje życie.
No, a nasze wydanie Biblii zawiera takie objaśnienie danej perykopy:
Ponieważ zawsze istnieje niebezpieczeństwo gorszego traktowania Izraela w dziejach zbawienia, Paweł pragnie wyjawić chrześcijanom w Rzymie tajemnicę dotyczącą przyszłości tego narodu. Nie mówi, jak doszedł do jej poznania. Być może zostało mu to objawione przez Boga podczas żarliwej modlitwy za Izraela, albo gdy rozważał treści zawarte w Piśmie Świętym. Paweł więc stwierdza, że zatwardziałość Izraela ustanie w chwili, kiedy osiągnie kres misja wśród pogan. Żydzi cały czas żywili głęboką nadzieję, że na końcu czasów cały Izrael zostanie ocalony, a chwała Boża objawi się w nim w całej pełni. Dopiero wtedy inne narody miały udać się na górę Syjon do świątyni Pana Boga. Paweł jednak, widząc dzieła Boże, stwierdza, że ta kolejność została odwrócona. Chwała Boża objawiła się wśród pogan, mimo tego że Izrael nadal trwa w rozproszeniu. Dodaje również, że to, co zostało ofiarowane narodom pogańskim przez głoszenie Ewangelii, Izrael otrzyma podczas powtórnego przyjścia Chrystusa na końcu czasów. Przybycie Chrystusa dokona się w takiej chwale, że Izraelowi nie pozostanie nic innego, jak tylko przyjąć Jezusa jako Zbawiciela świata. Bóg dopuścił więc, że zarówno Żydzi, jak też poganie okazali nieposłuszeństwo wobec Niego, ale również jednym i drugim została dana łaska, aby uwierzyli. Za tę niepojętą dobroć Boga należy Go nieustannie wysławiać. Bóg bowiem przez niezbadane wyroki swojej mądrości zbawia stworzony przez siebie świat (Dn 2,20-23; Mt 11,25-27).
Co nie zmienia faktu, że jest tak, jak piszecie powyżej, że to już nie jest ten Izrael i nie ten judaizm. No, ale nasz Święty Kościół wydaje się tego nie zauważać.
@trep powiedział(a):
Arcybiskup pisze:
Niestety, tekst ten wiernie oddaje świadomość chrześcijańską, która panowała w Kościele katolickim przez prawie cztery wieki. Uznawano, że droga do zbawienia prowadzi jedynie przez nawrócenie do Jezusa Chrystusa,
Hm, ciekawe1, w którą stronę nawraca się ksiądz dobrodziej.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem tego pragnienia zgodzenia się ze wszystkimi obecnego u tylu duchownych. Ja jestem niewyobrażalnie tolerancyjny, moim zdaniem ludzie mają prawo wierzyć we wszystko, co im tylko przyjdzie do głowy. Ale jak to rzekł ksiądz Brown, jak kto w pewne rzeczy wierzy, to w pewne inne rzeczy wierzyć nie może. Albo wierzymy w Chrystusa albo nie wierzymy, tertium non datur.
Już Najświętsza Maryja Panna i jej kult coraz bardziej niektórym progresywnym teologom katolickim dostrzegającym jakąś rzekomą "hipermaryjność" przeszkadza, a choćby z tego wątku wiadomo Kto będzie następny...
To akurat wiadomo. Ovaj jednego razu jakiś hamerykański protestant przeczytał w Biblii, że "mnie odtąd wszyscy ludzie będą zwać błogosławioną", więc na zebraniu aktywu rzucił, że trzeba by palnąć w zborze święty obraz z Maryją. I kiedy tak dumali o Maryi z Dzieciątkiem, to im wyszło, że to jakoś niekoszer, żeby człowiek był taki wielki, a Pan Bóg taki maleńki, więc ostatecznie dali ten obraz, ale bez Jezusa.
O! Właśnie! Dla mnie w moim niedowiarstwie ten tekst jest bardzo mocnym dowodem, że to wszystko Prawda.
Niepokalane Poczęcie powiedziała:
„Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”
I faktycznie sławią. Minęło 2k lat, licząc dla uproszczenia 20 na pokolenie to już mamy 100 pokoleń. I wszystkie sławią. Przecież nie powiedziałaby tego gdyby nie była Matką Boga. A skoro powiedziała, a spisane to zostało jeszcze ZANIM te wszystkie pokolenia Ją sławiły, a nie post factum, to...
A przy okazji, gdzieś tam usłyszałem czy przeczytałem, nie pamiętam już, takie spostrzeżenie. Oczywista oczywistoś, ale podzielę się, gdyż na mnie wywarło to wielkie wrażenie.
Maryję z każdą z Osób Trójcy Świętej łączyła inna relacja. Bóg Ojciec był dla niej ojcem, czyli Ona dla Niego córką. Syn Boży był Jej synem a ona Jego matką. Duch Święty był Jej oblubieńcem, niejako mężem, ojcem Jej Dziecka. Czyli Ona Jego żoną, oblubienicą.
Jako jedyna z rodzaju ludzkiego miała takie trzy różne więzi z trzema Osobami TŚ.
Gdy jeden ksiądz marianin powiedział o tych relacjach podczas homilii dawno dawno temu, ministranci skomentowali że Bóg Ojciec jest dziadkiem Syna Bożego ;-)
Ale to tylko dowód, że nasze ludzkie modele nie do końca są w stanie opisać sprawy Boskie.
Komentarz
Beło już to rozważane, jako analogia (metoda obrazowania, a nie dowodzenia) że z faktu istnienia liter nie da się wyprowadzić powstania Romea i Julii. Czyli z faktu, że cząsteczki chemiczne se pomykają, nie wynika, że się uda im, w coś sensownego posklejać (co już tu było wałkowane). Beło też omawiane, że chaotyczne dostarczenie energii do układu raczej (praktycznie na pewno) go zdekomponuje, niż usprawni (obrazowanie: czy za pomocą młotka z Rolexa zrobimy Patek).
A fundamentalnie, to skąd owa Ewolucja miałaby wziąć 'swoją własną drobinkę kurzu', co również było.
Proszę:
A poważnie, to pojęcie jest kompletnie nieintuicyjne. No chyba że to pojęcie z dziedziny informatyki, a nie termodynamiki.
Też nieintuicyjne.
Bo fałszywie zredukowałem swój wpis do informatycznej podstawy logarytmu równej 2, czyli bitowo.
Natomiast suma z logarytmem faktycznie odstrasza.
Obejrzałem ten pierwszy film. W ogóle to zapomniałem o tym wątku. Szukałem czegoś, trafiłem nań przypadkiem, zobaczyłem swoje wpisy, o których już zapomniałem, a filmów nie zdołałem obejrzeć - no, chyba, że oglądałem a już zapomniałem.
To liczbowe porównanie przemawia do mojego przekonania. Jeśli przy 150 aminokwasach sensowny kot zdarza się raz na 10 do minut 77 potęgi a wszystkich gatunków w historii planety było 10 do 40 potęgi, to znaczy, że nie ma szans, by gatunki powstawały metodą przypadkowej mutacji - koniec, kropka.
Ale tam były jeszcze dwie ciekawe rzeczy:
1. On mówił o jakichś dwóch szkołach (chyba rabinackich? słabo to rozumiałem), które nie zgadzały się w niczym, natomiast zgodziły się pierwszy raz w kwestii, że stworzenie życia na Ziemi nie było dobre. Że ilość cierpienia przewyższa wszystkie korzyści. No nie wiem, historia świadczy jednak o czymś innym. Owszem, jest jakaś liczba samobójstw na świecie, ale odsetek jest pomijalny za to znamy nadto wiele przypadków trzymania się życia za wszelką cenę choćby chodziło o samo przeżycie, bez jakichś widocznych w promieniu 5000 kilometrów perspektyw na poprawę losu.
"Lubię ich nawet, ale oni wtedy zamieniają się w dzikie bestie. Tracą zdolnoś do jakiegokolwiek rozumowania. Gdyby mogli - rozszarpaliby się na kawałki, po czym usmażyli i zjedli a wydalonego wysuszyli i rozrzucili na cztery wiatry" (cytuję z pamięci - co nieco mogło się różnić. I tak mi się skojarzył o. Włodzimierz Zatorski. Zresztą - posłuchajcie sami (dosłownie minuta lub dwie - oczywiście cały odcinek daje szerszy kontekst).
I rzeczywiście tak jest. Rozmowa z wrogami Wiary Prawdziwej kończy się agresją. Tu pewnie zachodzi ten sam przypadek.
W punkcie 1 stanowcze stanowisko zajęły dzieci znanego neurologa Sienkiewicza:
To ten sam bard Sienkiewicz który śpiewał po polsku znaną łacińską pieśń "Omnia vanitas"?
Omnia vanitas. Rio, Bayo, Hawaje, nawet Kuba. Wszystko.
Tenże. Natomiast powyższy utwór, to, niejako, polemika z tym poglądem.
A tu wywiad Żyda "wierzącego w Jezusa" z Żydem "wierzącym w Jezusa". Ten drugi to dany Tour, z drugego filmiku. Gdy mówi o Zbawicielu nawet się wzrusza.
Dziwna trochę ta denominacja. Ale pierwsze linki na hasło z dolnego prawego roku ekranu przenoszą do Żydów mesjanistycznych. Było co nieco pisane o nich tutaj:
https://www.tapatalk.com/groups/pismejker/ma-e-ko-o-o-t8748.html
Jest to w sumie dosyć dziwne, gdyż do tych mesjanistycznych to raczej przystępują osoby jakoś religijne, przywiązane do Prawa. Skoro dany dr Wycieczka nie był jakoś wierzący, to nie mógł od razu wybrać Wiary Prawdziwej?
To nie jest takie łatwe, bo nasi Żydów nie przyjmują.
Słyszałem anekdot o jednym takim, co go ksiądz odesłał, to z nerw polazł do protestantów. I za dwa tygodnie przychodzi z powrotem ze słowami: "Nu, Żydaście nie chcieli, to może chociaż protestanta przyjmiecie, a?" Skończył jako franciszkanin.
Skaranie z tymi klechami.
Po Soborze każdy orze jak może, jednak Żyda konwertować - nie Daj Boże!
Ktoś kiedyś powiedział. że prędzej można ekumenizować z hinduistą, buddystą czy szintositą niz z judaistą, gdyż tu jest sytuacja całkowicie zero-jedynkowa: Jezus Chrystus bowiem albo był Mesjaszem, albo nim nie był.
Jakiekolwiek choćby sugerowanie, iż współcześni Jewriejowie podążają w swej religii jakąś równoległa droga do zbawienia to horrendum...
Co kolega powie? To modlitwa o nawrócenie Żydów ma tylko walory estetyczne?
Zarówno treść, jak i duch tej modlitwy, bardzo daleko odbiegały jednak od teologii św. Pawła, według którego Izrael, pomimo niewierności, jest nadal „przedmiotem miłości [Boga]. Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11,28-29).
Dlatego w nowej, zreformowanej po II Soborze Watykańskim, liturgii, modlitwa za Żydów otrzymała mocno zmienione brzmienie.
https://wiez.pl/2018/11/06/jak-sie-modlimy-za-zydow/
To tylko mądrość etapu, dla ludzi. Bóg wie, o co chodzi. Pomijając nieistotny element, że Izraela z czasów św. Pawła już nie ma. Protestant kolega cyco?
No tyle, że teologii św. Pawła to byli Żydzi Biblijni, a nie Talmudyczni!
Ci obecni to jak ich najdzie szczerość, to sami przyznają, że choć literki pozostały, to ich wymowa tak się zagubiła, że oni sami nie wiedzą czego im wymawiać nie wolno. Tak tam jest ze wszystkim.
Wiedzą że nie wolno im wymawiać imienia Pana Jezusa. Jest o tym w linkowanym wątku.
Arcybiskup pisze:
(Było to już zresztą na obu forach omawiane, podobnie jak większoś tematów)
Ponadto nieco zaskakujące jest (z punktu widzenia logiki - nie mam zamiaru krytykować papieża Benedytka, gdyż to by było więcej niż śmieszne) wyciąganie wniosku z danego fragmentu listu św. Pawła do Rzymian (rozdział 11):
że nie należy nawracać żydów, iść do nich z misją, skoro autor danego listu nic innego nie robił, tylko nawracał (tu można się spierać o definicję słowa) żydów. Szedł do nich z misją. Akurat przerabiamy Dz i tam jest sporo na ten temat, ale i przystępnie wyjaśnia to Wielki Chrost. Otóż szedł on do żydów, wchodził do synagog i nauczał o Panu Jezusie. I nawet nieźle mu szło, ale tylko do momentu, gdy okazywało się, że już nie trzeba ofiar składać ze zwierząt. Wtedy następowało (zasadniczo wszędzie) to, co w jednym fragmencie św. Paweł opisuje jako wyliczankę. Próby zgładzenia go na różne sposoby. Kamienowanie, fałszywe donosy, posłużenie się ustosunkowanymi mieszczankami itd. itp. Dopiero po klęskach w próbach nawracania żydów św. Paweł Apostoł szedł do pogan i tak został Apostołem Narodów. Chyba nigdzie nie powiedział, że żydów nie należy nawracać a swoim życiem dał świadectwo, że należy nawet narażać przy tym swoje życie.
No, a nasze wydanie Biblii zawiera takie objaśnienie danej perykopy:
Co nie zmienia faktu, że jest tak, jak piszecie powyżej, że to już nie jest ten Izrael i nie ten judaizm. No, ale nasz Święty Kościół wydaje się tego nie zauważać.
Hm, ciekawe1, w którą stronę nawraca się ksiądz dobrodziej.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem tego pragnienia zgodzenia się ze wszystkimi obecnego u tylu duchownych. Ja jestem niewyobrażalnie tolerancyjny, moim zdaniem ludzie mają prawo wierzyć we wszystko, co im tylko przyjdzie do głowy. Ale jak to rzekł ksiądz Brown, jak kto w pewne rzeczy wierzy, to w pewne inne rzeczy wierzyć nie może. Albo wierzymy w Chrystusa albo nie wierzymy, tertium non datur.
Już Najświętsza Maryja Panna i jej kult coraz bardziej niektórym progresywnym teologom katolickim dostrzegającym jakąś rzekomą "hipermaryjność" przeszkadza, a choćby z tego wątku wiadomo Kto będzie następny...
To akurat wiadomo. Ovaj jednego razu jakiś hamerykański protestant przeczytał w Biblii, że "mnie odtąd wszyscy ludzie będą zwać błogosławioną", więc na zebraniu aktywu rzucił, że trzeba by palnąć w zborze święty obraz z Maryją. I kiedy tak dumali o Maryi z Dzieciątkiem, to im wyszło, że to jakoś niekoszer, żeby człowiek był taki wielki, a Pan Bóg taki maleńki, więc ostatecznie dali ten obraz, ale bez Jezusa.
O! Właśnie! Dla mnie w moim niedowiarstwie ten tekst jest bardzo mocnym dowodem, że to wszystko Prawda.
Niepokalane Poczęcie powiedziała:
„Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”
I faktycznie sławią. Minęło 2k lat, licząc dla uproszczenia 20 na pokolenie to już mamy 100 pokoleń. I wszystkie sławią. Przecież nie powiedziałaby tego gdyby nie była Matką Boga. A skoro powiedziała, a spisane to zostało jeszcze ZANIM te wszystkie pokolenia Ją sławiły, a nie post factum, to...
A przy okazji, gdzieś tam usłyszałem czy przeczytałem, nie pamiętam już, takie spostrzeżenie. Oczywista oczywistoś, ale podzielę się, gdyż na mnie wywarło to wielkie wrażenie.
Maryję z każdą z Osób Trójcy Świętej łączyła inna relacja. Bóg Ojciec był dla niej ojcem, czyli Ona dla Niego córką. Syn Boży był Jej synem a ona Jego matką. Duch Święty był Jej oblubieńcem, niejako mężem, ojcem Jej Dziecka. Czyli Ona Jego żoną, oblubienicą.
Jako jedyna z rodzaju ludzkiego miała takie trzy różne więzi z trzema Osobami TŚ.
Gdy jeden ksiądz marianin powiedział o tych relacjach podczas homilii dawno dawno temu, ministranci skomentowali że Bóg Ojciec jest dziadkiem Syna Bożego ;-)
Ale to tylko dowód, że nasze ludzkie modele nie do końca są w stanie opisać sprawy Boskie.
Nawet mikroświata nie potrafią a cóż dopiero sprawy Boskie...
A skoro jest Bóg jeden w trzech osobach, to Jezus jest swoim własnym dziadkiem.
Tak, gdyż Duch Święty od (Ojca i) Syna pochodzi.