Skip to content

Teoria Darwina jest nienaukowa

1246

Komentarz

  • los napisal(a):
    Mam. Jak w ogóle odpowiadać na pytanie: czy przestałeś podbierać psom karmę?
    Susznie. Tysz zauważełem isz barbażęcy wprost bąbardujo Kulegie takiemy gupiemy pytaniamy.

    Oncze sie wew bolenści.

  • edytowano August 2019
    @Szturmowiec "
    Nikt nie zauważył, że nie było mowy o tym że te perpendykularne linie muszą być sztrejt."

    No i to jest dopiero strzał w dziesiątkę!! Szacun. Po prawniku nikt by się tego nie spodziewał. (No przepraszam nie mogłem się powstrzymać od tej paskudnej wycieczki personalnej i w dodatku dotykającej całej grupy zawodowej). Matematyka, teorie prawdopodobieństwa a tu popatrzcie zwykłej bystrości i nieszablonowego podejścia potrzeba było. Prawda jakie to nieprofesjonalne i jakie skuteczne?

    Przy okazji: jak kto ma wyobraźnie przestrzenną (architekci proszę) to może by to narysował?

    No i potrzebne jeszcze jest niekonwencjonalne podejście do kolorów, ale w pierwotnym zadaniu chyba był tylko czerwony więc za dopłatą za modyfikacje.

  • Gnębon, ty ciągle trollujesz.
  • los napisal(a):
    ms.wygnaniec napisal(a):
    Tak na marginesie, to los zawsze mi odpowiadał na pytania, natomiast faktycznie potwierdzam, że los ma problem z odpowiadaniem na tezy ubrane w postać pytań.
    Mam. Jak w ogóle odpowiadać na pytanie: czy przestałeś podbierać psom karmę?
    Zgodnie z pardwą:
    - Tak, przestałem.
    albo
    - Nie, nie przestałem.
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    Tak na marginesie, to los zawsze mi odpowiadał na pytania, natomiast faktycznie potwierdzam, że los ma problem z odpowiadaniem na tezy ubrane w postać pytań.
    Co do merituma, to Ignatz nie odpowiem Ci z głowy w temacie twojego pytania (Ewolucjonizm ws Teoria Darwina), bo tym się interesowałem jakieś 10-15 lat temu więc na porządnym poziomie mało pamiętam.
    Czy może Kolega jakiś przykład z forum z taka tezą ubrana w formę pytania przytoczyć? Nie o losa mi tu chodzi dodam dla jasności tylko o wyjaśnienie na przykładzie. Co do tez to określenie" ubrane w formę pytań" ma, jak rozumiem, dyskwalifikować pytanie. To mogę zrozumieć ale właściwa reakcją byłoby stwierdzenie że to nie pytanie tylko teza. Jak pytający potwierdzi można zażądać dowodu. Dopiero jak nie przyzna oczywistości zaprzestać dialogu. Z tezą można polemizować i używając argumentów odrzucić.
  • los napisal(a):
    Gnębon, ty ciągle trollujesz.
    Wię isz wewtę tysz jeszcze musze uparto praktykoweć 15 lat iszby doruwneć Kuledze.

    Nualesz szyskie nie mogo być miszczamy.
  • Kulega Gnembon uwarza bo to jusz siem kfalifika pod sto kin.
  • trep napisal(a):
    Kulega Gnembon uwarza bo to jusz siem kfalifika pod sto kin.
    Okiej. Oddale sie zatę na upaczono pozyncje.
  • edytowano August 2019
    trep napisal(a):
    Kulega Gnembon uwarza bo to jusz siem kfalifika pod sto kin.

    @Gnębą
    /admin romeck:
    dołączam się do prośby!
    serio
    innym również proponuję wycieczki osobiste wyłącznie do Darwina :)
    //

  • Rafał:
    - teza udająca pytanie jest agresywnym chwytem retorycznym, zwykle służącym do ukrytej zmiany przedmiotu dyskusji. Zadawanie pytań powinno służyć zaspokojeniu ciekawości oraz uzupełnieniu braków w wiedzy, więc opisane powyżej zachowanie jest dyskwalifikujące i jako takie nie zasługujące na jakąkolwiek polemikę.
    Przykłady są łatwo odnajdywalne, więc nie będę Ci przeszkadzał .
  • edytowano August 2019
    ms.wygnaniec napisal(a):
    Rafał:
    - teza udająca pytanie jest agresywnym chwytem retorycznym, zwykle służącym do ukrytej zmiany przedmiotu dyskusji. Zadawanie pytań powinno służyć zaspokojeniu ciekawości oraz uzupełnieniu braków w wiedzy, więc opisane powyżej zachowanie jest dyskwalifikujące i jako takie nie zasługujące na jakąkolwiek polemikę.
    Przykłady są łatwo odnajdywalne, więc nie będę Ci przeszkadzał .
    Oczekiwałem konkretu. Daję jednak spokój bo uznacie to za trolowanie. Postawię jednak kropkę nad i dla jasności. Tak uważam że na tym forum, które cenię i lubię, często, stanowczo za często zdarzają się popisy arogancji i mentorstwa. Zazdroszczę ich autorom dobrego samopoczucia i samooceny. Mnie nieodmiennie dotykają i budzą zdziwienie, niesmak i rozczarowanie.
  • edytowano August 2019
    .
  • Rafał napisal(a):
    Oczekiwałem konkretu. Daję jednak spokój bo uznacie to za trolowanie. Postawię jednak kropkę nad i dla jasności. Tak uważam że na tym forum, które cenię i lubię, często, stanowczo za często zdarzają się popisy arogancji i mentorstwa. Zazdroszczę ich autorom dobrego samopoczucia i samooceny. Mnie nieodmiennie dotykają i budzą zdziwienie, niesmak i rozczarowanie.
    1.Otrzymałeś konkret, a usiłowałeś mnie wciągnąć w personalną wojenkę, bo taki był ukryty cel (nie wiem czy uświadomiony) Twojej 'prośby'.
    2. Teraz prezentujesz strategię 'Strzał Partyjskich', to kolejna bardzo agresywna sztuczka retoryczna.
    3. Oczekiwanie aby osoba posiadająca stosowną wiedzę, jako równoważnego partnera w dyskusji traktowała agresywnego dyletanta, powoduje całkowity upadek dyskusji merytorycznych.
    4. Wprowadzanie do merytorycznej dyskusji elementów emocjonalno-estetycznych powoduje infantylizującą tabloidyzację dyskusji.
  • loslos
    edytowano August 2019
    Ja wiem, skąd owo pomieszanie pojęć co do prawdo-podobieństwa* Wszystko przez fizykę, która nauczyła nas niezmienności kategorii fizycznych. Stałe fizyczne nie zmieniają się przez cały czas istnienia wszechświata a fizyczne parametry ciał takie jak wymiary, waga etc. też są raczej stabilne. Kilo mąki będzie ważyć kilogram póki ktoś czegoś nie ujmie czy nie dosypie. Skoro do monety niczego nie dosypujemy, to prawdopodobieństwo wypadnięcia orła ciągle będzie 1/2, tak będzie w każdym razie uczyć wychowany na fizyce nauczyciel. Otóż nie!

    Wiedza jest cechą umysłu a nie przedmiotu. Stąd paradoksy fizyki kwantowej, które żadnymi paradoksami nie są, po prostu ścisłe (w znaczeniu ciasne) umysły fizyków nie są w stanie pojąć tej oczywistości. Obserwator wpływa na wynik obserwacji, a jego wiedza się zmienia.

    *tak będę pisać, by uzmysłowić, o czym tu mówimy.
  • O tym, że prawdopodobieństwo zmienia się w zależności od naszej wiedzy, to nawet fizyk Feynman w swoim bryku napisał i to w pierwszych rozdziałach. W praktyce można to ładnie zobaczyć w "paradoksie" Monty Halla.
  • Ale Feynman to pierwszy fizyk kwantowy wolny od klasycznych obciążeń.
  • edytowano August 2019
    Mhm! Bardzo dziękuję Koledze losowi za wyjaśnienia i proszę o więcej tu i gdzie indziej. Dziękuję szczerze i bez ironii.

    W ten sposób można przełamać barierę braku wiedzy u dyletanta o ile on ma dobrą wolę zrozumienia i jest gotów poświęcić temu dający się udźwignąć wysiłek. Ja mam, ale niestety nie 5 czy 15 lat a nawet rok to dla mnie za wiele. Na marginesie - akurat na temat prawdopodobieństwa wypowiadałem się mało. Moje uwagi były w większości odniesieniami do ingerencji Pana Boga w świat, a zdecydowanie nie teorii prawdopodobieństwa na której oczywiście się nie znam. To co wiem z zajęć ze statystyki i ekonomii to zaledwie zrozumienie pewnych praktycznych wzorów i definicji przydatnych na przykład w analizie rynku czy różnych zagadnieniach mikroekonomicznych. Dialog między ekspertem i dyletantem jest możliwy i owocny co najmniej dla dyletanta. To jest oświecenie czy tez oświecanie w dobrym tego słowa znaczeniu.

    Co do Kolegi wygnańca To:
    1. Cel był personalny w sensie to ogółu prezentujących postawę wyniosłego milczenia lub odmowy przystępnego tłumaczenia swojego poglądu i nie ukryty. Nie była nią jednak wojenka tylko refleksja. I aby było jasne - wcale nie konkretnie i głównie Kolegi losa. Jego uwaga że nie warto tłumaczyć nastąpiła później i chyba nie w odpowiedzi na moje posty. Nie wiem zresztą czy mnie czyta, może zabanował, bo nie odpowiada nigdy od lat bezpośrednio na nie. Regulamin tego forum, nieformalny punkt, nie pozwala na zorientowanie się kto nas banuje.
    2. Kolega myli różnice zdań i żywy temperament oraz styl z agresją. Nie pierwszy raz. Mamy jak to się modnie określa "różne wrażliwości". Na to jest tolerancja w starym dobrym znaczeniu. Polecam i sam stosuję.
    3. Arument 3 Kolegi jest klinicznym przykładem ukrytej i nie dowiedzionej tezy że jestem agresywnym dyletantem. Ta teza użyta jako pewnik służy do wyciągnięcia wniosku że moje oczekiwanie wyjaśnień jest nieuprawnione. Nie mam zamiaru nad tym dywagować bo dyskusja zmieni się w rozprawę na temat mojego postępowania i cech charakteru, a nie meritum.
    4. Pełna zgoda - patrz 3. Nie dotyczy to jednak elementów etycznych. Czy aby Kolega nie myli ?
  • edytowano August 2019
    na boku
    Rafał napisal(a):
    ...Regulamin tego forum, nieformalny punkt, nie pozwala na zorientowanie się kto nas banuje.
    ?
    to silnik (program) forum, na którym postawiona jest excathedra. (VANILLA)
    niestety ma wiele niedociągnięć: brak stopek, brak możliwośći wydzielenia wątku itp...
    dla mnie wspaniała by była mozliwość "polubień" jak na twitterze czy facebooku

    Często czytam z komórki i nie mam jak odpisać, a casem bez sensu zaśmiecać słowem: Super/zgadzam się/dobrzegadasz... :)
  • Nie wiem, czemu w debatach o prawdopodobieństwie i nieprawdopodobieństwie nikt nie bierze pod uwagę drobiazgu, że to co ma jakikolwiek sens jest w zasadzie wogle nieprawdopodobne. Nie pojawia się też słowo entropia, nad czem boleję.

    image

    Eddington: The Nature of the Physical World
  • entropia?

    Pan i Stwórca jest Bogiem porządku. Tak mi się to kojarzy z automatu.
  • Nie pojawia się słowo "entropia", bo jest słowem jeszcze bardziej wieloznacznym niż prawdopodobieństwo. Pomijając już ten nieistotny szczegół, że we wzorze na entropię pojawia się logarytm, co czyni pojęcie kompletnie niezrozumiałym dla jakiś 100% populacji.
  • romeck napisal(a):
    na boku
    Rafał napisal(a):
    ...Regulamin tego forum, nieformalny punkt, nie pozwala na zorientowanie się kto nas banuje.
    ?
    to silnik (program) forum, na którym postawiona jest excathedra. (VANILLA)
    niestety ma wiele niedociągnięć: brak stopek, brak możliwośći wydzielenia wątku itp...
    dla mnie wspaniała by była mozliwość "polubień" jak na twitterze czy facebooku

    Często czytam z komórki i nie mam jak odpisać, a casem bez sensu zaśmiecać słowem: Super/zgadzam się/dobrzegadasz... :)
    Dobrze wiedzieć. Tak zrozumiałem jakąś starą odpowiedź Kolegi. Widać źle zrozumiałem.
  • Profesor onkologii ginekolog Michał Michalski powiedział że teoria ewolucji znakomicie się sprawdza jeśli chodzi o nowotwory.
  • @Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
    Wiecie, jakie jest główne osiągnięcie ks. kan. Mikołaja Kopernika?

    Otóż takie, że dowiódł, że z danych obserwacyjnych wynika, że obraz świata bardzo się upraszcza, jeśli przyjmiemy nie że Słońce kręci się wokół Ziemi, a odwrotnie.

    A wiecie, jaki jest główny problem, który z tego wynika?

    Ano taki, że ludzie doszli do przekonania, że Ziemia nie jest centrum Wszechświata.

    Zaczęło im się wydawać, że z faktu, że jesteśmy na peryferiach ramienia jakiejś prowincjonalnej galaktyczki, wynika, że gdzieś tam jest lepszy świat, że kosmonauci latają statkami komicznymi i urządzają se międzygalaktyczne wojny.

    To tak, jakby tłumaczyć, że z faktu że Betlejem jest w kącie prowincjonalnej prowincji Cesarstwa Rzymskiego, logicznie wynika że nic dobrego stamtąd wyjść nie może. A już zwłaszcza, że prawdopodobnie w Nowym Jorku, Kinszasie i Bejdżingu musiało się narodzić proporcjonalnie tylu Mesjaszy, ilu wynika z porównania liczby ludności tych ośrodków z Betlejemem.

    Ale czemu ja o tem piszę? Ano temu, że Karol Darwin ogłosił w XIX w., że ciśnienie środowiskowe powoduje, że w wyniku przypadkowych mutacji, jedne formy okazują się lepiej dostosowane do śrotowiska, i się rozwijają, a zaś inne formy - gorzej dostosowane, więc wyginają.

    To nawet interesująca hipoteza i o wiele rozumiem, pan Karol nawet był w stanie okazać jakieś ptaszki, którym się z biegiem pokoleń dzióbek wydłużał czy tam skracał, bo coś tam. Nu, bigda w tem, że luckoś wywnioskowała z tego, że Boga niet, więc Kościół należy zaorać, a tacę opodatkować.

    Temczasem okazuje się, że wszystkie te bajania pana Karola tylko dlatego wydawały się trafne, że ludzie gówno wiedzieli o biologii, z panem Karolem na czele. Trochę trudno mieć do niego o to żal, że biologię wymyslono ileś lat po jego zgonie, no ale taki jest fakt.

    Jacyś tam kolesie spojrzeli przez lupkę do komórki, i okazało się, że jest ona bajecznie złożona, w stopniu nie do wyobrażenia.

    Ovaj, powiada jeden pan, że ilość komplikacji, możliwych wariantów czegoś tam (!) w komórce, wynosi 10^70, czyli 10.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000.000. Stosunkowo, nieprawdaż, dużo. Natomiast wszystkich organizmów w historii świata było tylko 10^40, a więc bez kozery pińcet razy mniej.

    I teraz, powiada pan, który coś tam słyszał o biologii, ale z zawodu jest matematykiem, masz 10^40 losów na loterię, w której prawdopodobieństwo wygranej jest jak 1/10^70. Nu, przegrać musisz. Nawet Paweł Piskorski by przegrał, i to do zera. A to nie jest tak, że musisz wygrać raz - nie, musisz przez skromny miliard lat wygrać z miliard razy, jeśli nie więcej.

    Tak więc cała ta teoria Darwina wynika z faktu, że Darwin gówno wiedział o biologii. Cieszy się zaś powodzeniem głównie dlatego, że ludzie gówno wiedzą o matematyce, a zaś chętnie by klechom przysrali.

    Tukej szczegóły:

    Natomiast wide infra, jeden pan, który jest psoferorem syntezy organicznej, wykłada że w samorzutne powstanie życia na tym łez padole można wierzyć tylko, jeśli się gówno wie o syntezie organicznej:

    To jest dla mnie ciekawa perspektywa, gdyż sam - jak ok. 100% ludożerki - gówno wiem o syntezie organicznej.

    Taka mie myśl w głowiźnie po danym wykładzie ostała się: Otóż, jacyś kolesie walnęli pieronem w jakieś tam chemikalia i im wyszedł prosty związek organiczny. Radujmy się! Boga niet, a życie powstało dlatego, że Perkunas i Dzeus wystarczająco długo prażyli gromami jak popadnie.

    Nie tak szybko, mówi pan chemik. Otóż, de facto, da się dane związki chemiczne otrzymać jak w tym experymencie okazano. Ale co z tego? Przede wszystkiem żywa komórka składa się ze związków znacznie bardziej skomplikowanych niż te z eksperymentu. Po drugie, od czasu tego experymentu, co miał miejsce bez kozery pisiont lat temu, nie udało się w te nieskomplikowane związki takim pieronem szczelić, żeby z nich wyszło cosik ciekawego. Po trzecie, natura nie ma notatnika. I z tego, że raz pierdykła pieronem, nie wynika, że od tej pory będzie tak pierdykać leguralnie, bo sie jej spodobało.

    A zaś po czwarte, i tem mnie nayprzedniey uwiódł, co z tego, że gdzieś tam w Hąkągu powstał prosty związek ograniczny miliard lat temu? Otóż, związki organiczne są chemicznie niestabilne. Jełczeją, psują się, karmelizują itd. Zanimby nowy pieron w danę molekułę szczelił pod odpednim kątem, to by się ona rozleciała z racji swej energetycznej niestabilności.

    Oprócz tego ciekawie plótł, że jako expierd od syntezy organicznej, nie jest w stanie w swojej retorcie zsyntetyzować źwiązków, jakie są dla życia koniecznie potrzebne. A po drugie, nawet gdyby się z kolegami spiął i zsyntetyzować, to biologom nicby z tego nie przyszło, boby nie umieli ich posklejać w komórkę, nadto nie wiedzieliby jak taką komórkę puścić w ruch.

    W pierwszym z wykładów było o inteligentnym projekcie, i się z niego naśmiewali, że niwuja, że gdy przeglądam w myśli mych przyjaciół twarze, to nie widzę w nich śladu inteligentnego projektu, a poza tem dinożarły wyginęły, więc cóż w tem inteligentnego, panie kochanku?

    Do tej kwestii odnoszę się od wielu lat paszczowo, więc awizuję temat, ażeby odnieść się w piśmie, jak się mi będzie strasznie nudziło w pracy.

    Fantastyczny wątas! Niemal na głoś się zaśmiewałę się.

  • edytowano 4 July

    Nic nie wymaga tak silnej wiary jak Teoria Ewolucji

    Skoro przypadek rządzi Wszechśmiotem, to dlaczego żaden człowień nigdy nie zaobserwował w szrotowisku naturalnym zjawiska powstania życia z materii nieżywionej pomimo iż corocznie setki tysięcy piorunów walą w setki tysięcy kałuż?

  • @MarianoX powiedział(a):
    Nic nie wymaga tak silnej wiary jak Teoria Ewolucji

    Skoro przypadek rządzi Wszechśmiotem, to dlaczego żaden człowień nigdy nie zaobserwował w szrotowisku naturalnym zjawiska powstania życia z materii nieżywionej pomimo iż corocznie setki tysięcy piorunów walą w setki tysięcy kałuż?

    E to jest akurat proste zagadnienie. Gdyby takie niedorobione zjawisko spróbowało się pokazać w kałuży, zaraz by je jaka amoeba pożyła i otarła se usto nibynóżką.

  • A jeden pan, biochemik i spec od biogenezy komentując skład chemiczny komet, które po układzie słonecznym krążą, to powiedział nawet, że on z tego wszystkiego rybozę zsyntezuje. W idealnych proporcjach i warunkach laboratoryjnych

  • edytowano 5 July

    A jeden pan biochemik to się nawrócił na chrześcijaństwo z ateizmu urojonego, w którym był wychowany (oboje rodzice amerykańscy komuniści) i istotną rolę w tym nawróceniu miała jego wiedza naukowa i konstatacja, że nie da się tłumaczyć początku życia ewolucją (różne rzeczy ewolucja doskonale tłumaczy, ale nie to). W kontekście poruszanego w niniejszym wątku spontanicznego wytwarzania chemikaliów, ciekawie mówi o ewolucji chemicznej (11:30): że jest bardzo różna od ewolucji biologicznej bo brak w niej selekcji naturalnej i replikacji.

  • @robert.gorgon powiedział(a):
    A jeden pan, biochemik i spec od biogenezy komentując skład chemiczny komet, które po układzie słonecznym krążą, to powiedział nawet, że on z tego wszystkiego rybozę zsyntezuje. W idealnych proporcjach i warunkach laboratoryjnych

    A wiesz pan, ostatnio się natkłem na następujące rozumkowanie. Ovaj, z życiem jest tak, że ono z biegiem lat robi się coraz bardziej skomplikowane. I ktoś tam te komplikacje nałożył na graf, z czego wyjszło mu, że jak się doda dwa do dwóch, to ta krzywa się zaczyna grubo przed powstaniem tut. łez padołu.

    Następnie okazuje się, że Wielgi Wybuch był gorący, na zasadzie iluś milijonów stopni Celsjusza. I w miarę jak się świat rozszerzał, to chłódł, aż do obecnej temperatury bez kozery minus pińcet. Z tego wynika, że w pewnym momencie cały Wszechśmiot miał miłą temperaturę ∓ trzystu kelwinów.

    I podobnież jak się te grafy nałoży, to z lekkim naciąganiem można powiedzieć, że życie powstało w tej właśnie epoce.

    Jakby, nie poświęciłem studiom nad temi zagadnieniami pięciu lat, tylko obejrzałem se flimik na Jutrąbce. Znaczy to jednak owoż, że da się wierzyć w istnienie kosmonautów.

  • Zwracam uprzejmie uwagę, że Big Bang popsował się całkiem jako teoria naukowa, ale filmik w wolnym czasie obejrzeć spróbuję

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.