Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Nie poradzę, ale nadal stoję na stanowisku, że w finansach najważniejsze jest, ażeby hajs się zgadzał. Nawet nie bardzo rozumiem, czemu miałbym rozumieć czym jest "cieplne rozszerzenie ziarna", w kontekście tego, że muszę producentowi zapłacić frę do 10.10, a odbiorca zapłaci mi być może na początku listopada, a i to - jeśli dość razy nakrzyczę "kurwa, kurwaaaa!" do telefonu.
+101 Otusz to.
Nualesz procefory tak sie fascynajo swojo pszemondro gatko isz lubio zapomineć isz finance robio żywe ludzie a nie supki ze wzoramy.
No właśnie. Przypomniał mi się film "Margin Call' w którym wyczesani matematycy są tylko parobkami takiego niezbyt wyrafinowanego, ale cwanego i pozbawionego skrupułów CEO Johna Tulda.
W_Nieszczególny napisal(a): W toku rozmowy była również twa, Losie, generalizacja, że "Swoim uwielbieniem prostactwa podejściem Polacy sprawili, że świat im dość daleko odleciał" a przykładem "odlecenia" świata był paper o manifoldach i asymptotycznym uśmiechu. I do tego był cytat.
Powtórzę to jeszcze raz, że (intelektualnie) Polakom świat odleciał, jeśli jest taka potrzeba, nie ma prawdziwszej prawdy. O ile trzydziestolecie jest raczej sukcesem ekonomicznym, to intelektualnie jest to totalna katastrofa. Od biedy da się wytłumaczyć intelektualny upadek 40-milionowego narodu niedolą materialną, jeśli jednak materialnie się poprawia, tłumaczenie powinno być inne. Ja proponuję takie: uwielbienie prostactwa.
W_Nieszczególny napisal(a): No właśnie. Przypomniał mi się film "Margin Call' w którym wyczesani matematycy są tylko parobkami takiego niezbyt wyrafinowanego, ale cwanego i pozbawionego skrupułów CEO Johna Tulda.
Tuld w filmie jest określany jako wyjątkowo inteligentny.
Ale wracając do tego, od czego nasza rozmowa się zaczęła. Napisałem takie zdanie "prymitywnym językiem można mówić tylko o sprawach prymitywnych." Prawda czy fałsz?
los napisal(a): Tuld w filmie jest określany jako wyjątkowo inteligentny.
Non sequitur. Prosty cwaniak też może być inteligentny, nawet wyjątkowo inteligentny.
los napisal(a): Napisałem takie zdanie "prymitywnym językiem można mówić tylko o sprawach prymitywnych." Prawda czy fałsz?
Jeśli już tak patrzymy zerojedynkowo to fałsz. Każdym językiem można mówić o każdych sprawach. Pytanie tylko o to jakie chcemy uzyskać efekty takiego mówienia. W końcu małym dzieciom objaśniamy świat tak, aby zrozumiały, czyż nie? Nie jest to opis pełny, ale za to dopasowany do poziomu odbiorcy.
Uwiebienie jak uwielbienie, prostactwo jest wygodne i nie wymaga wysiłku może jesteśmy zbyt sterani na ten wysiłek, może potrzeba z 50 względnego spokoju i dobrobytu przyprawionego elementarną dyscypliną?
No dobrze, powtórzę: Prymitywnym językiem można mówić tylko o sprawach prymitywnych. Żeby nie wiem jak inteligentni koledzy z PO byli (a niektórzy naprawdę są), nie będą w stanie się porozumieć w bardziej złożonych kwestiach. Czyli nie będą w stanie rządzić państwem.
Potwierdzam z własnego technicznego poletka ogólny upadek wiedzy i umiejętności. Zaczynałem na początku dziewięćdziesiątych, w epoce ludzi którzy mieli śmiałość jeszcze coś wymyślać i konstruować samodzielnie. Dzisiaj jest to co najwyżej konstruowanie z klocków LEGO, czyli z cudzych prefabrykatów i wedle załączonych instrukcji.
Tymczasem Chińczycy przez ostatnie trzy dekady pokonali tę samą drogę co my, tylko w odwrotnym kierunku. Najpierw skopiowali LEGO od innych a teraz po twórczym przetworzeniu oferują tańszą, azjatycka wersję.
W Polakach nadal jest potencjał do podobnej drogi, tylko duch doszczętnie spsiały.
W_Nieszczególny napisal(a): No właśnie. Przypomniał mi się film "Margin Call' w którym wyczesani matematycy są tylko parobkami takiego niezbyt wyrafinowanego, ale cwanego i pozbawionego skrupułów CEO Johna Tulda.
Tuld w filmie jest określany jako wyjątkowo inteligentny.
Ale wracając do tego, od czego nasza rozmowa się zaczęła. Napisałem takie zdanie "prymitywnym językiem można mówić tylko o sprawach prymitywnych." Prawda czy fałsz?
Ten John wyraźnie prosił młodego: Wytłumacz mi to jak pięciolatkowi!
los napisal(a): Sztuczka starego profesora. Zawsze tak mówię do studentów.
Noji? Więc wszystko da się powiedzieć prostym językiem, nawet, kurwa, wyjaśnić, co to za ogrzewanie pierdolonego jądra. Można także bez wulgarnych ozdobników.
powtórzę co dopisałem po chwili do swojego postu wyżej, więc może pozostał niezauważony:
"Jeśli już tak patrzymy zerojedynkowo to fałsz. Każdym językiem można mówić o każdych sprawach. Pytanie tylko o to jakie chcemy uzyskać efekty takiego mówienia. W końcu małym dzieciom objaśniamy świat tak, aby zrozumiały, czyż nie? Nie jest to opis pełny, ale za to dopasowany do poziomu odbiorcy."
Dodam, że najczęściej to wyrafinowanie języka w postaci stosowania abstrakcyjnej terminologii polega na użyciu skrótu. Dajmy na to "kontrakty futures" da się opisać jako "Heniek umawia się z Waldkiem, że..itd. " Oczywiście nie neguję faktu, że w drodze edukacji , mozolnej nauki nabiera się biegłości w operowaniu ideami, pojęciami, relacjami między nimi w mgnieniu oka, częstokroć niemal niezauważalnie itd. i na tym to wyrafinowanie polega i jest jak najbardziej co do zasady pożądane. Ale nie potwierdza tezy o niemożności mówienia w sposób prymitywny o sprawach złożonych.
Oczywiście nie neguję faktu, że w drodze edukacji , mozolnej nauki nabiera się biegłości w operowaniu ideami, pojęciami w mgnieniu oka, częstokroć niemal niezauważalnie itd. i na tym to wyrafinowanie polega i jest jak najbardziej co do zasady pożądane. Ale nie potwierdza tezy o niemożności mówienia w sposób prymitywny o sprawach złożonych.
Prymitywizm jako taki oznacza brak aparatu pojęciowego o którym Kolega pisze dwa zdania wcześniej. Posiadanie i używanie w/w aparatu wyklucza prymitywizm. Nie po to ludzie piszą książki i definiują nowe pojęcia w swoich dziedzinach, żeby sztucznie komplikować rzeczy proste. Tworzy się je po to, żeby pewien etap żmudnie nabytej wiedzy zastąpić jednym określeniem i z podobnych klocków, tworzyć złożone konstrukcje, które na końcu zamienione zostaną na kolejny klocek. Taka jest królowa nauk, taka jest informatyka i praktycznie każda dziedzina ludzkiej działalności.
Mówiąc o dowolnych rzeczach prymitywnym językiem otrzymuje się opis adekwatny do subtelności narzędzia którym został sporządzony. Nie jest możliwe uzyskanie detalu malarskiego jak u Szyszkina technikami właściwymi dla kubizmu.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Ja myślę, że bieda w słowie "prymitywny". Gdyby napisać "prosty", to każdy mądrze kiwnie głową, że da się prosto mówić o skomplikowanych rzeczach.
Dopiero w okolicach ogólnej teorii względności przestaje się dać, bo się po prostu nie da.
Istota rzeczy tkwi w odróżnieniu prostoty od prostactwa. Małe dziecko ma ograniczony zasób słów i pojęć, więc wyjaśniamy rzeczy ograniczając się do niego, dzięki czemu nowych słów i pojęć się uczy. To jest prostota.
Prostactwo zaś to programowe wtłaczanie całej rzeczywistości w dwa rzeczowniki i jeden czasownik. Nojman jakieś szkoły pokończył, więc więcej słów zna ale z premedytacją ich nie używa.
Tylko zewnętrznie prostota i prostactwo są podobne. Prostota świat powiększa, prostactwo go zmniejsza.
Wszystko najzupełniejsza racja, tylko że teza była zadana bardzo kategoryczna: nie można mówić o rzeczach złożonych nie mając tego aparatu - fałsz czy prawda?. Więc skoro tak kategorycznie , to fałsz. Teoretycznie nawet topografię układu scalonego można opisac używając bardzo prostego zasobu słów, tyle że będzie to opis tak rozbudowany, że mija się z celem. Zatem teza jest uproszczona, jest po prostu zwykłą generalizacją na potrzeby praktyczne i w takim sensie mozna się z nią zgodzic.
PS. paradoksalnie właśnie taka teza, jeśli podzielana przez większość ludzi nauki w Polsce, prowadzi do upadku intelektualnego kraju, bo przecież cały proces edukacyjny młodego człowieka polega na stopniowym zwiększaniu stopnia skomplikowania i abstrakcyjności opisu. Jakże ma się inaczej nauczyć? Ostatnie dwadzieścia lat to upadek politechnizacji i popularyzacji nauki i techniki.
Opisując prostym językiem blokowa strukturę CPU, będzie musiał kolega stworzyć definicje ALU, pamieci roboczej, IO, przerwań i nie wiedzieć kiedy, owa prostota się zatrze dokumentnie. Bez lektury początku, laik nie będzie w stanie zrozumieć niczego co opisane w połowie i dalej.
W_Nieszczególny napisal(a): Wszystko najzupełniejsza racja, tylko że teza była zadana bardzo kategoryczna: nie można mówić o rzeczach złożonych nie mając tego aparatu - fałsz czy prawda?
Nie, raczej teza była inna: zubożając język zubożamy swój aparat poznawczy.
randolph napisal(a): Opisując prostym językiem blokowa strukturę CPU, będzie musiał kolega stworzyć definicje ALU, pamieci roboczej, IO, przerwań i nie wiedzieć kiedy, owa prostota się zatrze dokumentnie. Bez lektury początku, laik nie będzie w stanie zrozumieć niczego co opisane w połowie i dalej.
Pisałem o opisie topografii US, ale Kolegi przykład funkcjonalnego opisu CPU jest nawet znacznie prostszy do opisu środkami prymitywnymi.
Komentarz
Nualesz procefory tak sie fascynajo swojo pszemondro gatko isz lubio zapomineć isz finance robio żywe ludzie a nie supki ze wzoramy.
Ale wracając do tego, od czego nasza rozmowa się zaczęła. Napisałem takie zdanie "prymitywnym językiem można mówić tylko o sprawach prymitywnych." Prawda czy fałsz?
Zaczynałem na początku dziewięćdziesiątych, w epoce ludzi którzy mieli śmiałość jeszcze coś wymyślać i konstruować samodzielnie. Dzisiaj jest to co najwyżej konstruowanie z klocków LEGO, czyli z cudzych prefabrykatów i wedle załączonych instrukcji.
Tymczasem Chińczycy przez ostatnie trzy dekady pokonali tę samą drogę co my, tylko w odwrotnym kierunku. Najpierw skopiowali LEGO od innych a teraz po twórczym przetworzeniu oferują tańszą, azjatycka wersję.
W Polakach nadal jest potencjał do podobnej drogi, tylko duch doszczętnie spsiały.
Z tym starym
Pedziałę kurwęs? Czelisz zajmywamy sie tukej sprawo prymitywno.
Nic podobnego.
To tylko kolega się "prymitywnie kryguje" lub też "kryguje na prymitywa", w drugiej części zdania, bezwstydnie obnażając przed publiką własny zamysł.
"Jeśli już tak patrzymy zerojedynkowo to fałsz. Każdym językiem można mówić o każdych sprawach. Pytanie tylko o to jakie chcemy uzyskać efekty takiego mówienia. W końcu małym dzieciom objaśniamy świat tak, aby zrozumiały, czyż nie? Nie jest to opis pełny, ale za to dopasowany do poziomu odbiorcy."
Dodam, że najczęściej to wyrafinowanie języka w postaci stosowania abstrakcyjnej terminologii polega na użyciu skrótu. Dajmy na to "kontrakty futures" da się opisać jako "Heniek umawia się z Waldkiem, że..itd. " Oczywiście nie neguję faktu, że w drodze edukacji , mozolnej nauki nabiera się biegłości w operowaniu ideami, pojęciami, relacjami między nimi w mgnieniu oka, częstokroć niemal niezauważalnie itd. i na tym to wyrafinowanie polega i jest jak najbardziej co do zasady pożądane. Ale nie potwierdza tezy o niemożności mówienia w sposób prymitywny o sprawach złożonych.
Dopiero w okolicach ogólnej teorii względności przestaje się dać, bo się po prostu nie da.
Mówiąc o dowolnych rzeczach prymitywnym językiem otrzymuje się opis adekwatny do subtelności narzędzia którym został sporządzony. Nie jest możliwe uzyskanie detalu malarskiego jak u Szyszkina technikami właściwymi dla kubizmu.
Prostactwo zaś to programowe wtłaczanie całej rzeczywistości w dwa rzeczowniki i jeden czasownik. Nojman jakieś szkoły pokończył, więc więcej słów zna ale z premedytacją ich nie używa.
Tylko zewnętrznie prostota i prostactwo są podobne. Prostota świat powiększa, prostactwo go zmniejsza.
PS. paradoksalnie właśnie taka teza, jeśli podzielana przez większość ludzi nauki w Polsce, prowadzi do upadku intelektualnego kraju, bo przecież cały proces edukacyjny młodego człowieka polega na stopniowym zwiększaniu stopnia skomplikowania i abstrakcyjności opisu. Jakże ma się inaczej nauczyć? Ostatnie dwadzieścia lat to upadek politechnizacji i popularyzacji nauki i techniki.
IO komunikuje się że światem,
Pamięć przechowuje,
Przerwania dzielą rzeczy na mniej i bardziej ważne.
Otrzymana wiedzą jest adekwatna do opisu. Niby coś wyjaśnia ale nie wnosi istotnej wartości dodanej.