randolph napisal(a): Opisując prostym językiem blokowa strukturę CPU, będzie musiał kolega stworzyć definicje ALU, pamieci roboczej, IO, przerwań i nie wiedzieć kiedy, owa prostota się zatrze dokumentnie. Bez lektury początku, laik nie będzie w stanie zrozumieć niczego co opisane w połowie i dalej.
Pozostając w poetyce tej analogii, to ile rozkazów ma obecny procesor? Czyli jednak prostymi środkami do skomplikowanych efektów...
W_Nieszczególny napisal(a): Wszystko najzupełniejsza racja, tylko że teza była zadana bardzo kategoryczna: nie można mówić o rzeczach złożonych nie mając tego aparatu - fałsz czy prawda?
Nie, raczej teza była inna: zubożając język zubożamy swój aparat poznawczy.
Jak najbardziej, trzeba było tak od razu. Wzbogacając aparat poznawczy o pojęcia i ich relacje i systemy przyspieszamy proces poznania świata do akceptowalnego czasowo poziomu.
randolph napisal(a): ALU liczy, IO komunikuje się że światem, Pamięć przechowuje, Przerwania dzielą rzeczy na mniej i bardziej ważne.
Otrzymana wiedzą jest adekwatna do opisu. Niby coś wyjaśnia ale nie wnosi istotnej wartości dodanej.
Istotnie, dla kogoś kto tę wiedzę już ma. Ale jest koniecznym etapem (choćby i trwającym minutę) w procesie edukacji.
wojtek napisal(a):
W_Nieszczególny napisal(a): To jak jest w naukach ścisłych? Zaczynacie od hipotezy Riemanna a kończycie na dodawaniu jabłek z gruszkami w koszyczku?
Można też tak. Ale najlepszą formą jest: " A weź sam spróbuj zrobić tak i tak i sprawdź wyniki" Czyli empiria.
Tylko że to "weź i spróbuj zrobić tak i tak" już się odwołuje do jakiegoś istniejącego opisu rzeczywistości (w tym przypadku matematycznego) czyli uczy tego opisu, tylko że w bardziej praktyczny sposób.
W_Nieszczególny napisal(a): To jak jest w naukach ścisłych?
W piątej kasie gierkowskiej podstawówki uczy się smarkaterie co to funkcja. W szóstej, do funkcji liniowej dodaje się kilka innych. W ósmej klasie lub szkole średniej na bazie funkcji i przebiegu jej zmienności definiuje się pojęcie pochodnej (na razie pierwszej). Dalej się ową pierwszą pochodną uogólnia do pojęcia różniczki. Różniczka w drugą stronę i mamy całkę. Na razie pojedynczą. Skoro są całki pojedyncze, mogą być i podwójne, potrójne. i tak dalej, drogą w bezkresny gąszcz.
Albo inaczej: Jak wiadomo pierwiastek z liczby -1 nie istnieje Wszakże gdyby założyć na chwilę, że taki urojony pierwiastek istnieje, to otrzymujemy z osi liczbowej płaszczyznę, Z owej płaszczyzny - całą elektrotechnikę, która inaczej nie ma racji bytu.
Tu nie ma usilnego komplikowania rzeczy prostych dziwaczną terminologią i abstrakcyjnymi konstrukcjami. To jest proces tworzenia rozbudowanych złożonych struktur z prostszych elementów składowych, które definiuje się i używa w celu uproszczenia opisu.
No i super, ale w czym miałoby to świadczyć o tak radykalnej odmienności od nauczania "socjologów i kauzyperdów", że aż się Sz. kol. tak zdecydowanie odciął?
randolph napisal(a): ALU liczy, IO komunikuje się że światem, Pamięć przechowuje, Przerwania dzielą rzeczy na mniej i bardziej ważne.
Otrzymana wiedzą jest adekwatna do opisu. Niby coś wyjaśnia ale nie wnosi istotnej wartości dodanej.
Istotnie, dla kogoś kto tę wiedzę już ma. Ale jest koniecznym etapem (choćby i trwającym minutę) w procesie edukacji.
Powyższe stuprocentowo prawdziwe, ale jeśli dobrze zrozumiałem pytanie przewodnie, spór toczy się o to, czy prymitywnym językiem bez nabytego skomplikowanego aparatu pojęciowego można wyjaśnić rzeczy złożone w sposób zrozumiały dla dowolnego odbiorcy. I tak i nie. Tak - bo jest to możliwe na poziomie maksymalnie ogólnym, nie - bo taki opis jest w zasadzie bezwartościowy.
Po ostatnim cytacie mam wrażenie, że Kolega po tej samej stronie, a naszą zaciekłą dyskusję wojskowi nazywają "friendly fire".
los napisal(a):zubożając język zubożamy swój aparat poznawczy.
No właśnie, dlatego lewica toczy tak straszny bój o sferę języka.
lewica definiowana jako zło absolutne. Ja wiem, że moje niewieście wtręty mało bawią przy tej wypasionej żonglerce mędrców maści wszelkiej, ale proponuję sprawdzić u różnych świętych jak wielkim złem jest wypowiadać, nawet cytując , słowa uznane za wulgarne i dać se siana. Na prawicowym forumie. Nieśmiało też bym prosiła ,by nie poniewierać Polaków en masse jako Narodu prymitywów, nieuków, prostaków. Skoro Słowo ma moc , w co wierzy taka Gazeta Wyborcza, to może nie dodawać im radości? Dygam i znikam
W_Nieszczególny napisal(a): No i super, ale w czym miałoby to świadczyć o tak radykalnej odmienności od nauczania "socjologów i kauzyperdów", że aż się Sz. kol. tak zdecydowanie odciął?
1. Ktoś tu kiedyś cytował naukowe płody pióra (czy może rozumu) prof. Staniszkis. Pęki prostych i pszeszczenie nieliniowe, niepodważalnymi zdobyczami współczesnej socjologii. 2. Język pism procesowych można bez trudu przetłumaczyć (kosztem jedynie poświęcony czas) na zwroty i składnię właściwą językowi polskiemu, jednakże owa profesja niezmiennie upiera się przy stosowaniu swojej własnej nomenklatury i składni. To tak w największym - nomen omen - uproszczeniu.
Wszelako, przyznają Szanowni, że po latach wzmagania "współczynnika skolaryzacji" wśród tut. ludożerki, jest dość smętnym wnioskiem, że Narut upat intelektłalnie.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Wszelako, przyznają Szanowni, że po latach wzmagania "współczynnika skolaryzacji" wśród tut. ludożerki, jest dość smętnym wnioskiem, że Narut upat intelektłalnie.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Wszelako, przyznają Szanowni, że po latach wzmagania "współczynnika skolaryzacji" wśród tut. ludożerki, jest dość smętnym wnioskiem, że Narut upat intelektłalnie.
Co samo w sobie jest zagadnieniem interesującym. Na tle nie tylko XX-lecia ale i PRLu wyglądamy blado. Za upadek w dziedzinie literatury wiemy, kto odpowiada - Adam Michnik. Z resztą nie wiem. To nie sprawa klimatu, bo tak szybko się nie zmienia.
W_Nieszczególny napisal(a): pogłowie studentów na m2
Czyli ten współczynnik jest dla "kamienicznikow" co wynajmują studentom pokoje a raczej nie mówi nic o jakości kształcenia się c'nie? Wiemy że nic nie wiemy...
W_Nieszczególny napisal(a): pogłowie studentów na m2
Czyli ten współczynnik jest dla "kamienicznikow" co wynajmują studentom pokoje a raczej nie mówi nic o jakości kształcenia się c'nie? Wiemy że nic nie wiemy...
Co by nie było, rozlegał się wokół niego suchy brandzel przez dobre ćwierć wieku.
W_Nieszczególny napisal(a): No i super, ale w czym miałoby to świadczyć o tak radykalnej odmienności od nauczania "socjologów i kauzyperdów", że aż się Sz. kol. tak zdecydowanie odciął?
1. Ktoś tu kiedyś cytował naukowe płody pióra (czy może rozumu) prof. Staniszkis. Pęki prostych i pszeszczenie nieliniowe, niepodważalnymi zdobyczami współczesnej socjologii. 2. Język pism procesowych można bez trudu przetłumaczyć (kosztem jedynie poświęcony czas) na zwroty i składnię właściwą językowi polskiemu, jednakże owa profesja niezmiennie upiera się przy stosowaniu swojej własnej nomenklatury i składni. To tak w największym - nomen omen - uproszczeniu.
Dawno, dawno temu za oceanem taki tam Dani Rodrik wahał się pomiędzy studiowaniem ekonomii i politologii. Doszedł do wniosku, że jako ekonomista zrozumie każdą książkę politologiczną, a w drugą stronę niekoniecznie.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Wszelako, przyznają Szanowni, że po latach wzmagania "współczynnika skolaryzacji" wśród tut. ludożerki, jest dość smętnym wnioskiem, że Narut upat intelektłalnie.
Nie rozumiem, czego szanowny nie rozumie? Wmówiono ludziom, że kluczem do 'lepszego życia' jest papierek wyższej uczelni, aby dzieci mogły ów uzyskać zaproponowano wymianę papierków NBP na wzmiankowane papierki. Ot współczesna wersja Monidła. Zadowoleni byli wszyscy, a przynajmniej na początku.
Kolega chyba już zrobił i nadal robi dużo, więc tak trzymać. Mnie losowe dyscyplinowanie akurat pomaga i działa, rosnę duchowo i intelektualnie, na pewno za wolno. Być Polakiem!
Ja całe życie byłem dyscyplinowany. Różnie i przez różnych. Przeważnie przez takich co sami dyscypliny by wymagali ale byli innego zdania i mogli sobie na to pozwolić z racji władzy i pozycji. Irytuje mnie takie dyscyplinowanie i obraża. Irytuje i obraża także wtedy gdy nie dotyczy mnie osobiście, przynajmniej nie wprost, tylko prostaczków - Polaków zwanych Polaczkami, fornalami, ludźmi z lepianek itp. Wypraszam sobie i w ich imieniu. Jasne że dużo zrobiłem i robię. Piszę to tylko dlatego że muszę i że to ważny chwyt w tej dyskusji chociaż prawda. Staram się tego w życiu wystrzegać choc zarozumiały jestem, ale mam świadomość żem sługa nieużyteczny. Nie tylko to. Do tego niedoskonały. Nie nadstawiam policzka gorliwie na ciosy, nie miłuję nieprzyjaciół dosyć, nie potrafię powstrzymać się od sądów chociaż od wyroków owszem. Dlatego nieustanne pouczanie i osądzanie innych, ich pogardliwe traktowanie i wywyższanie się z powodu talentów które daje Pan darmo i dla służby głupszym i słabszym budzi mój sprzeciw. Tyle.
los napisal(a): Sztuczka starego profesora. Zawsze tak mówię do studentów.
To napisz losie całą prawdę, gdy pozbawiamy ludzi możliwości skorzystania z definicji, poznajemy czy zrozumieli problem, czy jedynie nauczyli się definicji.
Nojman napisal(a): Pamiętaj: jedna zasada jest dla mnie święta, k... Naucz się tego, jak będziesz o czymkolwiek rozmawiał. Jak będziesz w Platformie, będę cię bronił, k..., jak niepodległości. Jak wyjdziesz z Platformy, to masz problem.
Facet wychodzi z Platformy i ma problem, zgadza się.
Komentarz
Czyli jednak prostymi środkami do skomplikowanych efektów...
W szóstej, do funkcji liniowej dodaje się kilka innych.
W ósmej klasie lub szkole średniej na bazie funkcji i przebiegu jej zmienności definiuje się pojęcie pochodnej (na razie pierwszej).
Dalej się ową pierwszą pochodną uogólnia do pojęcia różniczki.
Różniczka w drugą stronę i mamy całkę. Na razie pojedynczą.
Skoro są całki pojedyncze, mogą być i podwójne, potrójne.
i tak dalej, drogą w bezkresny gąszcz.
Albo inaczej:
Jak wiadomo pierwiastek z liczby -1 nie istnieje
Wszakże gdyby założyć na chwilę, że taki urojony pierwiastek istnieje, to otrzymujemy z osi liczbowej płaszczyznę,
Z owej płaszczyzny - całą elektrotechnikę, która inaczej nie ma racji bytu.
Tu nie ma usilnego komplikowania rzeczy prostych dziwaczną terminologią i abstrakcyjnymi konstrukcjami. To jest proces tworzenia rozbudowanych złożonych struktur z prostszych elementów składowych, które definiuje się i używa w celu uproszczenia opisu.
Tak - bo jest to możliwe na poziomie maksymalnie ogólnym, nie - bo taki opis jest w zasadzie bezwartościowy.
Po ostatnim cytacie mam wrażenie, że Kolega po tej samej stronie, a naszą zaciekłą dyskusję wojskowi nazywają "friendly fire".
Ja wiem, że moje niewieście wtręty mało bawią przy tej wypasionej żonglerce mędrców maści wszelkiej, ale proponuję sprawdzić u różnych świętych jak wielkim złem jest wypowiadać, nawet cytując , słowa uznane za wulgarne i dać se siana.
Na prawicowym forumie.
Nieśmiało też bym prosiła ,by nie poniewierać Polaków en masse jako Narodu prymitywów, nieuków, prostaków.
Skoro Słowo ma moc , w co wierzy taka Gazeta Wyborcza, to może nie dodawać im radości?
Dygam i znikam
2. Język pism procesowych można bez trudu przetłumaczyć (kosztem jedynie poświęcony czas) na zwroty i składnię właściwą językowi polskiemu, jednakże owa profesja niezmiennie upiera się przy stosowaniu swojej własnej nomenklatury i składni. To tak w największym - nomen omen - uproszczeniu.
Wiemy że nic nie wiemy...
Wmówiono ludziom, że kluczem do 'lepszego życia' jest papierek wyższej uczelni, aby dzieci mogły ów uzyskać zaproponowano wymianę papierków NBP na wzmiankowane papierki. Ot współczesna wersja Monidła. Zadowoleni byli wszyscy, a przynajmniej na początku.
https://wpolityce.pl/polityka/470800-radny-alarmuje-artur-w-nadal-bedzie-pelniacym-obowiazki