kulawy_greg napisal(a): Ale klaustrofobia to choroba psychiczna, a pulmonolog to od płuc czyli oddychania, czy to tylko taka niefortunna nazwa choroby która z psychiką nie ma nic wspólnego?
Skrót myślowy, jakiego tu użyła ( przed operacją) dr. anestezjolog. Chodzi o strach przed uduszeniem - skutek paru silnych ataków astmy, o jakich ciało pamięta. Tak jak u kogoś, kto kiedyś tonął - strach przed wodą. A u kogoś, kto został zdradzony - strach przez nowymi związkami.
Aha, rozumiem, tylko skoro to strach, fobia, to wydawałoby się że zaświadczenie powinien wydać psychiatra a nie pulmonolog. Z drugiej strony chyba zaświadczenia od psychiatry nie mają takiej mocy w znoszeniu zamaskowania co od pulmonologoga.
kulawy_greg napisal(a): Aha, rozumiem, tylko skoro to strach, fobia, to wydawałoby się że zaświadczenie powinien wydać psychiatra a nie pulmonolog. Z drugiej strony chyba zaświadczenia od psychiatry nie mają takiej mocy w znoszeniu zamaskowania co od pulmonologoga.
Pekin jest obecnie objęty ścisłym lockdownem i reżimem testowym. Ma to związek z ubiegłotygodniowym ogłoszeniem informacji o pierwszej lokalnej infekcji wariantem Omikron. Od tego czasu w stolicy Chin potwierdzono 11 nowych przypadków zakażenia tą mutacją koronawirusa.
Chiński "Beijing News" informuje, że "co najmniej 27 osób poddało się kontrowersyjnym testom wymazu z odbytu. Testy miały miejsce w apartamentowcu w Pekinie, gdzie pojawił się pierwszy w mieście przypadek Omikrona. Zaraziła się nim 26-letnia kobieta.
Sposób testowania wzbudza zainteresowanie mediów oraz wywołuje zdecydowane reakcje osób, które przylatują do Chin z zagranicy. Przede wszystkim dlatego, że zasadniczo różni się od testów, jakie przeprowadzają inne państwa na świecie.
Jak podają media, test, który przeprowadza się w Chinach, "jest wykonywany za pomocą sterylnego wacika, który wygląda jak bardzo długi patyczek do uszu, który wprowadza się na głębokość od 3 cm do 5 cm do odbytu, a następnie delikatnie się go wyciąga". Ulotka dołączona do analnego testu na COVID-19Ulotka dołączona do analnego testu na COVID-19 - Materiały prasowe
Dlaczego Chińczycy stosują taką metodę testowania? Agencja Reutersa cytuje wypowiedzi chińskich lekarzy dla państwowych mediów, w których twierdzą, że "tego typu testy dają większe szanse na wykrycie infekcji, ponieważ ślady koronawirusa mogą być wykrywalne w odbycie dłużej niż w drogach oddechowych".
Chiny pierwszy raz wprowadziły obowiązek wykonywania analnych testów już rok temu. W lutym ub.r. amerykańskie media informowały, że dyplomaci tego kraju zostali zobowiązani do wykonania testu, ale Pekin odrzucił te twierdzenia.
USA, Japonia, Korea Południowa i Niemcy wyrażały zaniepokojenie tymi testami. Przedstawiciele tych państw twierdzili, że niektórzy z ich obywateli zostali poddani "zaostrzonym procedurom".
Władze w Tokio informowały, że wśród podróżnych testy wywoływały "wielki ból psychiczny". Rząd w Seulu radził swoim obywatelom, by oddawali próbki kału.
Zdeklarowana szuria antyszczepionkowa to PCh24, redaktor kierownik WNetu akurat nie jest żadnym foliarzem, choć czasami puszczają na antenie osoby z różnych opcji.
Mam nadzieję, że się otworzy mimo dziwnego linka, jest to rządowa strona, może sobie z dokładnością do dnia sprawdzać i zgony, i zakażania w podziale na zaszczepionych i niezaszczepionych.
W ostatniej fali (startujmy dla uproszczenia od początku roku): zgony zaszczepionych: 1270 (25%) zgony niezaszczepionych: 3857 (75%)
Aktualnie zaszczepionych (dwoma dawkami) w Polsce jest ok. 56,9%, na początku roku było to 55,5%. Czyli szczepionka chroni przed zgonem istotnie, ale mniej niż obiecywano (ok. 76%), przed zakażeniem praktycznie wcale (ok. 7,5%)
Mnie ciekawi jedno, już 2 tygodnie temu podobnie to wyglądało we Francji. Jest niby 5 fala, nagły wzrost zachorowań i to bardzo gwałtowny. Tłumaczą to omikronem, ale z drugiej strony podają, że jest go 20-30%, więc to nie bangla. Widze 3 rozwiązania, które jest prawdziwe?: -omikronu jest więcej tylko nie są w stanie go wykryć, -jest inna odmiana wirusa, o której nikt nie mówi, ale czemu nikt się tym nie interesuje? -jest w ogóle inna przyczyna wzrostu zachorowań typu pogoda, nowy ład albo ferie, ale jakoś o tym też nikt nie mówi,
Może odpowiedzi na moje pytania są gdzieś w necie, ale do tej pory nie trafiłem, przyznam, że nie szukałem bardzo wnikliwie.
Grupy zakażonych zaszczepionych i niezaszczepionych mogą być procentowo zbliżone nie ze względu na brak działania szczepionek, tylko na 1( przeważające odmienne zachowania w tych grupach - tzn. zaszczepieni mogą np. czuć się zupełnie zwolnieni ze stosowania jakichkolwiek środków ostrożności, natomiast niezaszczepieni wiedząc, że nie są zabezpieczeni szczepionką, mogą bardziej pilnować dezynfekcji i izolacji... i też na 2) różną strukturę wiekową i zawodową obydwu grup (np. malejącą naturalną odporność osób starszych i chorych, które się chętniej szczepiły, częste narażenie na kontakt z wirusem w grupach zawodowego ryzyka, np. lekarzy i personelu medycznego)
Może tak być. Znam jedną osobę, która jest niezaszczepiona ("bo wiesz, co tam musisz podpisać, zanim cię zaszczepią") a panicznie boi się iść między ludzi.
MarianoX napisal(a): Zdeklarowana szuria antyszczepionkowa to PCh24, redaktor kierownik WNetu akurat nie jest żadnym foliarzem, choć czasami puszczają na antenie osoby z różnych opcji.
W przypadku kowidu jest to w proporcjach gdzieś 4:1 na rzecz szurii, to nie są różne opcje ani różnorodność tylko regularna tuba fejków.
MarianoX napisal(a): Zdeklarowana szuria antyszczepionkowa to PCh24, redaktor kierownik WNetu akurat nie jest żadnym foliarzem, choć czasami puszczają na antenie osoby z różnych opcji.
W przypadku kowidu jest to w proporcjach gdzieś 4:1 na rzecz szurii, to nie są różne opcje ani różnorodność tylko regularna tuba fejków.
straszne szury na tej liście.
Merytoryczne sympozjum miałoby na liście prelegentów Niedzielskiego, Kraskę, Simona, Guta, Horbana i Pyrcia. No, może jeszcze Sutkowskiego.
I kto tu jest szurem? Dwa lata zaraz stukną, czas stanąć w prawdzie. 4, 5 szprica?
ms.wygnaniec napisal(a): W niedzielę zrobiłem, bo się w sobotę podle poczułem i okazało się, że mam COVID. Córka również, teraz pojechała przetestować się żona. Mnie dopadła głównie gorączka pod 39 st i grypoidalne łamanie, połączone ze sporym osłabieniem. Generalnie stosując swoje 'babcine' metody (pocenie i uwadnianie organizmu), po 2 dobach mam już tylko stany podgorączkowe ale słaby jestem dalej. Nina przechodzi kompletnie bezobjawowo, więc roznosi dom. Ponieważ jestem anytantyszczepionkowcem, więc w ramach manifestacji odstawię D3 i cynk oraz będę to wszystkim ogłaszał. W mazowieckim ilość testów rośnie lawinowo, a rozpoczęte ferie wyniosą poziom zakażeń znacznie szybciej i na znacznie wyższe poziomy, niż się ministerstwo spodziewa
Primo- o co Ci chodzi z tą prowokacją D3 i cynk? Budesonidu też nie wdychaj :P
Secundo- szczepienia, maski, samoograniczenia- a kowid i tak dopadł i to całkiem objawowo. To po co ten cyrk, tak między nami?
AD 1- no bo antyszczepionkowcy zawsze wszystko hałaśliwie ogłaszają, nawet jak robią kompletne głupoty, a o Budenosoidzie zapomniałem, ok odstawię, a astmę będę supportował tylko Ventolinem AD 2 - nikt mi niczego nie gwarantował, a spłaszczenie fali daje mi dość dobry dostęp do lekarzy,, bo ten cały cyrk służył zmniejszeniu objawów i rozłożeniu podatności w czasie. Opisałem COVID jako zjawisko wielopłaszczyznowe i różne działania służą różnym płaszczyznom.
Nie chcę się znęcać, ale jaki sens ma sympozjum złożone z takich ludzi ? To , że zasłużone dla Polski radio to promuje to po prostu przykre.
"Z kolei dr Paweł Basiukiewicz stwierdził, iż "za wszelką cenę musimy zmienić paradygmat izolowania każdego pozytywnego wyniku, zmienić podejście do kwarantanny, a w zasadzie w ogóle powinniśmy ją znieść w obliczu wirusa, który mimo wszystko się rozprzestrzenia"."
Czyli znieść kwarantannę w czasie epidemii , bo wirus i tak się rozprzestrzenia. Bez komentarza.
"Na stronie Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych ukazał się komunikat zarządu głównego: „Niniejszym oświadczamy, że dr med. Zbigniew Martyka, wbrew stwierdzeniom przedstawianym w mediach, nie jest i nie był członkiem Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych w okresie przynajmniej 15 ostatnich lat”. – Sposób, w jaki dr Martyka powołuje się na piśmiennictwo naukowe, wskazuje na brak umiejętności oceny wartości publikacji i interpretacji wyników badań naukowych. Wynika to zapewne w dużej mierze z braku doświadczenia naukowego, o czym świadczy zerowy w ostatnim ćwierćwieczu dorobek naukowy, który można zweryfikować poprzez analizę PubMed czy Web of Science."
Dr Martyka fałszywie podaje się za członka PTEiLCZ. Bez komentarza.
Z kolei pan statystyk Soboloweski walczy z wiatrakami , tzn wciąż wypisuje na Twitterze mniej więcej tak - Szczepienia nie zapobiegają transmisji bo mi z tabelki wyszło ,że zaszczepieni też się zarażają .
Może Pospieszalski publikujący na stronie z takimi szurskimi kawałkami ?
Komentarz
https://www.theguardian.com/science/2022/jan/18/nocebo-effect-two-thirds-of-covid-jab-reactions-not-caused-by-vaccine-study-suggests
https://www.businessinsider.de/politik/kontrollen-durch-die-polizei-3600-euro-strafe-diese-regeln-sollen-bei-der-impfpflicht-in-oesterreich-gelten-b/
Chiński "Beijing News" informuje, że "co najmniej 27 osób poddało się kontrowersyjnym testom wymazu z odbytu. Testy miały miejsce w apartamentowcu w Pekinie, gdzie pojawił się pierwszy w mieście przypadek Omikrona. Zaraziła się nim 26-letnia kobieta.
Sposób testowania wzbudza zainteresowanie mediów oraz wywołuje zdecydowane reakcje osób, które przylatują do Chin z zagranicy. Przede wszystkim dlatego, że zasadniczo różni się od testów, jakie przeprowadzają inne państwa na świecie.
Jak podają media, test, który przeprowadza się w Chinach, "jest wykonywany za pomocą sterylnego wacika, który wygląda jak bardzo długi patyczek do uszu, który wprowadza się na głębokość od 3 cm do 5 cm do odbytu, a następnie delikatnie się go wyciąga".
Ulotka dołączona do analnego testu na COVID-19Ulotka dołączona do analnego testu na COVID-19 - Materiały prasowe
Dlaczego Chińczycy stosują taką metodę testowania? Agencja Reutersa cytuje wypowiedzi chińskich lekarzy dla państwowych mediów, w których twierdzą, że "tego typu testy dają większe szanse na wykrycie infekcji, ponieważ ślady koronawirusa mogą być wykrywalne w odbycie dłużej niż w drogach oddechowych".
Chiny pierwszy raz wprowadziły obowiązek wykonywania analnych testów już rok temu. W lutym ub.r. amerykańskie media informowały, że dyplomaci tego kraju zostali zobowiązani do wykonania testu, ale Pekin odrzucił te twierdzenia.
USA, Japonia, Korea Południowa i Niemcy wyrażały zaniepokojenie tymi testami. Przedstawiciele tych państw twierdzili, że niektórzy z ich obywateli zostali poddani "zaostrzonym procedurom".
Władze w Tokio informowały, że wśród podróżnych testy wywoływały "wielki ból psychiczny". Rząd w Seulu radził swoim obywatelom, by oddawali próbki kału.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/koronawirus-przed-igrzyskami-chiny-przywracaja-kontrowersyjne-testy/81e67w7,79cfc278
mam problem z radiem WNET - czy oni nie są corona sceptykami?
Mam nadzieję, że się otworzy mimo dziwnego linka, jest to rządowa strona, może sobie z dokładnością do dnia sprawdzać i zgony, i zakażania w podziale na zaszczepionych i niezaszczepionych.
W ostatniej fali (startujmy dla uproszczenia od początku roku):
zgony zaszczepionych: 1270 (25%)
zgony niezaszczepionych: 3857 (75%)
zakażenia zaszczepionych 120522 (54%)
zakażenia niezaszczepionych 102370 (46%)
Aktualnie zaszczepionych (dwoma dawkami) w Polsce jest ok. 56,9%, na początku roku było to 55,5%.
Czyli szczepionka chroni przed zgonem istotnie, ale mniej niż obiecywano (ok. 76%), przed zakażeniem praktycznie wcale (ok. 7,5%)
Ostatnia prosta, taaa....
Widze 3 rozwiązania, które jest prawdziwe?:
-omikronu jest więcej tylko nie są w stanie go wykryć,
-jest inna odmiana wirusa, o której nikt nie mówi, ale czemu nikt się tym nie interesuje?
-jest w ogóle inna przyczyna wzrostu zachorowań typu pogoda, nowy ład albo ferie, ale jakoś o tym też nikt nie mówi,
Może odpowiedzi na moje pytania są gdzieś w necie, ale do tej pory nie trafiłem, przyznam, że nie szukałem bardzo wnikliwie.
1( przeważające odmienne zachowania w tych grupach - tzn. zaszczepieni mogą np. czuć się zupełnie zwolnieni ze stosowania jakichkolwiek środków ostrożności, natomiast niezaszczepieni wiedząc, że nie są zabezpieczeni szczepionką, mogą bardziej pilnować dezynfekcji i izolacji...
i też na
2) różną strukturę wiekową i zawodową obydwu grup (np. malejącą naturalną odporność osób starszych i chorych, które się chętniej szczepiły, częste narażenie na kontakt z wirusem w grupach zawodowego ryzyka, np. lekarzy i personelu medycznego)
Merytoryczne sympozjum miałoby na liście prelegentów Niedzielskiego, Kraskę, Simona, Guta, Horbana i Pyrcia. No, może jeszcze Sutkowskiego.
I kto tu jest szurem? Dwa lata zaraz stukną, czas stanąć w prawdzie. 4, 5 szprica?
Secundo- szczepienia, maski, samoograniczenia- a kowid i tak dopadł i to całkiem objawowo. To po co ten cyrk, tak między nami?
AD 2 - nikt mi niczego nie gwarantował, a spłaszczenie fali daje mi dość dobry dostęp do lekarzy,, bo ten cały cyrk służył zmniejszeniu objawów i rozłożeniu podatności w czasie. Opisałem COVID jako zjawisko wielopłaszczyznowe i różne działania służą różnym płaszczyznom.
To , że zasłużone dla Polski radio to promuje to po prostu przykre.
"Z kolei dr Paweł Basiukiewicz stwierdził, iż "za wszelką cenę musimy zmienić paradygmat izolowania każdego pozytywnego wyniku, zmienić podejście do kwarantanny, a w zasadzie w ogóle powinniśmy ją znieść w obliczu wirusa, który mimo wszystko się rozprzestrzenia"."
Czyli znieść kwarantannę w czasie epidemii , bo wirus i tak się rozprzestrzenia. Bez komentarza.
"Na stronie Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych ukazał się komunikat zarządu głównego: „Niniejszym oświadczamy, że dr med. Zbigniew Martyka, wbrew stwierdzeniom przedstawianym w mediach, nie jest i nie był członkiem Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych w okresie przynajmniej 15 ostatnich lat”.
– Sposób, w jaki dr Martyka powołuje się na piśmiennictwo naukowe, wskazuje na brak umiejętności oceny wartości publikacji i interpretacji wyników badań naukowych. Wynika to zapewne w dużej mierze z braku doświadczenia naukowego, o czym świadczy zerowy w ostatnim ćwierćwieczu dorobek naukowy, który można zweryfikować poprzez analizę PubMed czy Web of Science."
Dr Martyka fałszywie podaje się za członka PTEiLCZ. Bez komentarza.
Z kolei pan statystyk Soboloweski walczy z wiatrakami , tzn wciąż wypisuje na Twitterze mniej więcej tak - Szczepienia nie zapobiegają transmisji bo mi z tabelki wyszło ,że zaszczepieni też się zarażają .
Może Pospieszalski publikujący na stronie z takimi szurskimi kawałkami ?