rozum.von.keikobad napisal(a): Potem sprawdzę jak w Polsce było z zakażeniami szczepieni / nieszczepieni przy poprzednich falach.
I zgodnie z obietnicą. Strona, którą powołałem poprzednio pozwala na ustalenie daty pierwszego zgonu osoby w pełni zaszczepionej. 27 lutego 2021 r.
A teraz lecimy z wielkimi liczbami. Marzec 2021 r. (dominujący beta) Zaszczepionych było na początku miesiąca 3,1%, na koniec 5,4%. Zgony wśród zaszczepionych 99 / 24591 = ok. 0,4%. Zakażenia wśród zaszczepionych 2510 / 644951 = ok. 0,4% W obu przypadkach skuteczność ok. 90%
Kwiecień 2021 r. (dominujący beta) Zaszczepionych było na początku miesiąca 5,4%, na koniec 7,7%. Zgony 300 / 14256 = ok. 2,1% Zakażenia 3832 / 441752 = ok. 0,9%.
Skuteczność teoretycznie większa na samo zachorowanie niż na przeżycie, ciągle wysoka. Różnica była tłumaczona tym, że szczepiono głównie osoby w grupie ryzyka, co na pierwszy rzut oka wydaje się możliwe, a nie mamy danych (albo nie znalazłem), żeby to podważyć.
Listopad 2021 r. (dominujący delta) Zaszczepieni na początku miesiąca 52,6%, na końcu 52,8% Zgony 1958 / 7141 = 27,1% Zakażenia 212348 / 538985 = 39,3%
Czyli już przy delcie widzimy, że ochrona przed zgonem spada w okolice 80%, a przed samym zakażeniem to 30-40%. Biorąc pod uwagę, że średni wiek zaszczepionego w tym czasie (to też można tam sprawdzić) był 49 lat, to już trudno wybronić, że tylko osoby z ryzykiem były poszczepione. Na jesieni 2021 r. zaszczepiony był każdy, kto chciał.
Dla omikrona już podawałem wyżej, było jeszcze gorzej, w ostatnim tygodniu zresztą zaszczepieni stanowią wśród zarażonych wyższy odsetek niż w ogóle społeczeństwa (czyli skuteczność jest, teoretycznie , ujemna). Trudno mi sobie wyobrazić, że nagle na kolejny wariant, bardziej zmutowany, szczepionka zacznie działać lepiej, skoro na każdy kolejny działa gorzej. W takiej sytuacji też tym bardziej trudno sobie wyobrazić, że szczepionki doprowadzą do "odporności stadnej", co obiecywano mniej więcej rok temu.
los napisal(a): To zrób test - spytaj Rosjan, kiedy była Wielkanoc AD 2021. Ale z pamięci a nie internetu. Żaden ci nie powie, bo u nich to normalna niedziela.
Po trzecie, jest na 10 października 2021 r., czyli nie obejmuje delty (sam początek, w Polsce właśnie wtedy) ani omikrona. Zwracam też uwagę, jak niskie są ogóle wskaźniki śmiertelności (też wśród niezaszczepionych) w niższych rocznikach. Np. w grupie 31-40 szanse na zgon covidowy dla niezaszczepionych wynosiły 0,03% (przy ogólnej szansie na zgon niezależnie od przyczyny 0,53%), w grupie 21-30 już tylko 0,01% (zgonu ogółem 0,24%). Tymczasem z jakiegoś względu wykupiona mniej więcej w tym samym czasie kampania reklamowa rządu epatowała nas umierającym dwudziestolatkiem. Zupełnie jakby liczby bezwzględne szczepień (i ilość kupionych i wykorzystanych dawek ...) miały dla kogoś większe znaczenie niż realne oddziaływanie na ograniczenie skutków covida, które największe jest w rocznikach 51-80.
los napisal(a): To zrób test - spytaj Rosjan, kiedy była Wielkanoc AD 2021. Ale z pamięci a nie internetu. Żaden ci nie powie, bo u nich to normalna niedziela.
Jak mnie spytają, to też nie będę wiedział.
Ale będziesz wiedział wcześnie czy późno, było ciepło czy zimno. Pamięta się zwykle lany poniedziałek. Dla nich to zwykła data.
christoph napisal(a): tak mnie naszło pracodawca nie może pytać o ciążę. czy dostanie takie prawo? kiedyś tam?
Z 1 strony nie może, z 2 strony musi. Kobieta w ciąży nie może być zwolniona z pracy. Ale również nie może wykonywać niektórych rodzajów prac. Behapowiec wie.
los napisal(a): To zrób test - spytaj Rosjan, kiedy była Wielkanoc AD 2021. Ale z pamięci a nie internetu. Żaden ci nie powie, bo u nich to normalna niedziela.
Takie pytania są nie fair. W pewnym wieku takich rzeczy się nie pamięta.
Smok_Eustachy napisal(a): Odporność stadna gdzie jest?
Nigdzie nie udało się wystarczająco szybko zaszczepić wystarczającej populacji.
Co się nie udało? 90% mają prawie tu i ówdzie. Stadna to stadna. Jak zaszczepisz społeczeństwo na chorobę A a pojawi się choroba B to odporność stadna nie istnieje na chorobę A, to po pierwsze. Po drugie odporność po szczepieniu spada z czasem, w przypadku nowych mutacji na tyle że odporności stadnej po prostu nie ma. Gdyby była to społeczności z odpowiednim poziomem zaszczepienia nie chorowałyby.
Smok_Eustachy napisal(a): Odporność stadna gdzie jest?
Nigdzie nie udało się wystarczająco szybko zaszczepić wystarczającej populacji.
Co się nie udało? 90% mają prawie tu i ówdzie. Stadna to stadna.
Jak zaszczepisz społeczeństwo na chorobę A a pojawi się choroba B to odporność stadna nie istnieje na chorobę A, to po pierwsze. Po drugie odporność po szczepieniu spada z czasem, w przypadku nowych mutacji na tyle że odporności stadnej po prostu nie ma. Gdyby była to społeczności z odpowiednim poziomem zaszczepienia nie chorowałyby.
Tak, wszystko prawda, tylko jaki z tego wniosek? Że przy tak szybko mutującym wirusie (a że koronawirus mutuje porównywalnie szybko z dotychczasowymi wirusami wiedzieliśmy już w 2020 r.) i ograniczonym technicznie tempie szczepień (zwłaszcza że nie wystarczy zaszczepić jednego kraju, trzeba by cały świat), zanim wszystkich zaszczepimy, to się pojawi nowy wariant i zabawa zaczyna się od początku. Innymi słowy: przy takich parametrach osiągnięcie odporności stadnej przy pomocy szczepionek jest praktycznie niemożliwe. A to przedstawiano jako ich cel ok. rok temu. Oczywiście zaraz będzie modelowe wyparcie, że "nikt tak nie mówił".
M. zd. nieco za wcześnie na ocenę szans przy omikronie, np. w Polsce fala zgonów omikronowych chyba jeszcze nie nadeszła. Z dotychczasowych doświadczeń (także delty) wynika, że szczepionki stanowią dość skuteczną (choć oczywiście żadne 100%, raczej 70-80%) ochronę przed ciężkim przebiegiem i zgonem. Są więc kolejnym środkiem indywidualnej ochrony. A jednak to zdanie jakimś dziwnym trafem staje się obrazą dla tutejszych propagatorów.
Naukowcy z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu i Uniwersytetu Wrocławskiego próbują odtworzyć leki stosowane na terenie Rzeczypospolitej w XVI-XVIII wieku i sprawdzić, czy mogą one działać. Zaczęli prace od przeciwepidemicznego Teriaku - podano w komunikacie.
W ramach projektu finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki rozpoczęto odtwarzać lek Teriak, który wśród wielu innych zastosowań miał chronić przed wszelką zarazą.
W zespole kierowanym przez dr Jakuba Węglorza z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego farmaceuci dr Danuta Raj i dr Maciej Włodarczyk z Katedry i Zakładu Farmakognozji i Leku Roślinnego Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu odpowiadają za część laboratoryjną i - jak podano w komunikacie - są już o krok od zgromadzenia wszystkich 71 składników leku.
Mnie w ogóle nie interesują przepychanki w danym zakresie. Pokazuję tylko, że co byśmy o szczepionkach nie mówili, jeśli dane nie są całkowicie zmanipulowane, szczepionki dają bardzo mocną ochronę.
Zwróćmy uwagę, że całkowicie niezależnie od oceny amantadyny jako leku.
Sam wklejałem info o viregycie i o innych lekach (pisałem potem, czemu to zrobiłem), mam w domu zapas wszystkich rzekomych leków. Zakładając jednak, że wszystkie one są skuteczne * nie ma powodu, by nie skorzystać z głównej ochrony, która zwiększa radykalnie szanse na nie zachorowanie i brak potrzeby leczenia.
Kowich zostawia ** takie paskudne zmiany, że nawet, jak po zachorowaniu wyleczymy się amantadyną, zmian być może nie da się już cofnąć.
Wszelką propagandę antyszczepionkową traktuję więc jako szkodliwą, a moje zdanie o propagatorach się pogarsza (zazwyczaj myślę o nich jako o matołach, którzy 2 do 2 nie potrafią dodać) ale bitew nie toczę. W końcu utrata zdrowia fizycznego, psychicznego, czy nawet śmierci, to nie najważniejsze rzeczy na świecie.
* skuteczny lek to nie taki, który wyleczy każdego, lecz taki, który zadziała częściej niż placebo
** oczywiście znowu nie u wszystkich.
Disklejmery * i ** piszę tylko dlatego, żeby ktoś nie napisał: a tamten chorował i nie miał zmian.
Ponoć wcześniejsze odmiany kowicha były 13* śmiertelniejsze od grypy a omikron tylko dwukrotnie. Śmiertelność to jednak nie wszystko - bardzo niekorzystne są w kowichu zmiany chorobowe.
Kowich zostawia ** takie paskudne zmiany, że nawet, jak po zachorowaniu wyleczymy się amantadyną, zmian być może nie da się już cofnąć.
zmian.
Ale czy zostało zbadane czy szczepionka niweluje negatywne skutki przechorowania? Jednak sporo ludzi zaszczepiło się już po przechorowaniu. Z drugiej strony chyba za wcześnie na jakiekolwiek rzetelne badania, które by potwierdziły, że zaszczepieni 2 lub 3-krotnie, takich zmian nie będą mieć, bo się zaszczepili i zachorowali już po. Te przypadki teraz właśnie obserwujemy - gro osób zaszczepionych choruje. Jakie będą skutki i zmiany u nich?
Peem tak - gross osób odsądzajacych propagatorów szczepień od czci i wiary po otrzymaniu propozycji intratnej posady zagramanicznej, wymagającej jednak dokonania stosownych iniekcji np. w Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej zapałaliby natychmiast nieoczekiwanym efektem do stosownych śmiercionek.
MarianoX napisal(a): Peem tak - gross osób odsądzajacych propagatorów szczepień od czci i wiary po otrzymaniu propozycji intratnej posady zagramanicznej, wymagającej jednak dokonania stosownych iniekcji np. w Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej zapałaliby natychmiast nieoczekiwanym efektem do stosownych śmiercionek.
Tak samo jak sporo dziewczyn dało sobie na***ć do gęby w egzotycznym kraju po otrzymaniu intratnej propozycji. I to nie w trybie przypuszczającym, bo to się wydarzyło, znana sprawa.
Tylko co to ma udowadniać, że *** do gęby jest ok?
MarianoX napisal(a): Peem tak - gross osób odsądzajacych propagatorów szczepień od czci i wiary po otrzymaniu propozycji intratnej posady zagramanicznej, wymagającej jednak dokonania stosownych iniekcji np. w Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej zapałaliby natychmiast nieoczekiwanym efektem do stosownych śmiercionek.
Tak samo jak sporo dziewczyn dało sobie na***ć do gęby w egzotycznym kraju po otrzymaniu intratnej propozycji. I to nie w trybie przypuszczającym, bo to się wydarzyło, znana sprawa.
Tylko co to ma udowadniać, że *** do gęby jest ok?
@rozum, nie przekręcaj! (sensu wypowiedzi Mariana)
Nie napisał, że szczepionki/ (n***će) są okey, tylko że stopień buntu antyszczepionkowego zależy (często/czasem/bywa) od tego, gdzie się stoi (często/czasem/bywa), a że stanie się może zmienić, to i postawa wobec sytuacji może często/ czasem/ bywa diametralnie się zmienić.
Z antyszczepionkowca na "nie-odzywam-się-tylko-zagryzam-wargi" zaszczepionego.
@romeck Nu i takoż te panie zapewne nie są wielkimi fankami *** w gębę, tyle że nie absolutnie i na zawsze.
MarianoX napisał, co napisał. Że gros ludzi dałoby się zaszczepić za intratną posadę. Bardzo być może (choć osobiście w sumie nikogo takiego nie znam... na ile masowe jest odwrotne zjawisko, czyli np. w USA ludzi rezygnujących z pracy, bo nie chcę się zaszczepić ciężko mi powiedzieć, ale jakieś jest), tylko że to absolutnie (nomen omen) nie świadczy o tym, czy szczepionki są dobre, skuteczne i piękne, czy przeciwnie - złe, nieskuteczne i brzydkie.
Komentarz
A teraz lecimy z wielkimi liczbami.
Marzec 2021 r. (dominujący beta)
Zaszczepionych było na początku miesiąca 3,1%, na koniec 5,4%.
Zgony wśród zaszczepionych 99 / 24591 = ok. 0,4%.
Zakażenia wśród zaszczepionych 2510 / 644951 = ok. 0,4%
W obu przypadkach skuteczność ok. 90%
Kwiecień 2021 r. (dominujący beta)
Zaszczepionych było na początku miesiąca 5,4%, na koniec 7,7%.
Zgony 300 / 14256 = ok. 2,1%
Zakażenia 3832 / 441752 = ok. 0,9%.
Skuteczność teoretycznie większa na samo zachorowanie niż na przeżycie, ciągle wysoka. Różnica była tłumaczona tym, że szczepiono głównie osoby w grupie ryzyka, co na pierwszy rzut oka wydaje się możliwe, a nie mamy danych (albo nie znalazłem), żeby to podważyć.
Listopad 2021 r. (dominujący delta)
Zaszczepieni na początku miesiąca 52,6%, na końcu 52,8%
Zgony 1958 / 7141 = 27,1%
Zakażenia 212348 / 538985 = 39,3%
Czyli już przy delcie widzimy, że ochrona przed zgonem spada w okolice 80%, a przed samym zakażeniem to 30-40%. Biorąc pod uwagę, że średni wiek zaszczepionego w tym czasie (to też można tam sprawdzić) był 49 lat, to już trudno wybronić, że tylko osoby z ryzykiem były poszczepione. Na jesieni 2021 r. zaszczepiony był każdy, kto chciał.
Dla omikrona już podawałem wyżej, było jeszcze gorzej, w ostatnim tygodniu zresztą zaszczepieni stanowią wśród zarażonych wyższy odsetek niż w ogóle społeczeństwa (czyli skuteczność jest, teoretycznie , ujemna).
Trudno mi sobie wyobrazić, że nagle na kolejny wariant, bardziej zmutowany, szczepionka zacznie działać lepiej, skoro na każdy kolejny działa gorzej. W takiej sytuacji też tym bardziej trudno sobie wyobrazić, że szczepionki doprowadzą do "odporności stadnej", co obiecywano mniej więcej rok temu.
Po pierwsze jest oparty na osobodniach do zgonu.
Po drugie skorygowany odpowiednimi wagami dla wieku.
Zwracam też uwagę, jak niskie są ogóle wskaźniki śmiertelności (też wśród niezaszczepionych) w niższych rocznikach. Np. w grupie 31-40 szanse na zgon covidowy dla niezaszczepionych wynosiły 0,03% (przy ogólnej szansie na zgon niezależnie od przyczyny 0,53%), w grupie 21-30 już tylko 0,01% (zgonu ogółem 0,24%). Tymczasem z jakiegoś względu wykupiona mniej więcej w tym samym czasie kampania reklamowa rządu epatowała nas umierającym dwudziestolatkiem. Zupełnie jakby liczby bezwzględne szczepień (i ilość kupionych i wykorzystanych dawek ...) miały dla kogoś większe znaczenie niż realne oddziaływanie na ograniczenie skutków covida, które największe jest w rocznikach 51-80.
Stadna to stadna.
2. Szczepieni są na tyle wrażliwi że paszporty covidowe jedynie mogą zwiększyć zachorowania.
Moje wyliczenia zrobione w kilkanaście minut dały z grubsza ten sam wynik, czyli bardzo dużą (co do zgonów) skuteczność na wariant beta.
Stadna to stadna.
Jak zaszczepisz społeczeństwo na chorobę A a pojawi się choroba B to odporność stadna nie istnieje na chorobę A, to po pierwsze. Po drugie odporność po szczepieniu spada z czasem, w przypadku nowych mutacji na tyle że odporności stadnej po prostu nie ma. Gdyby była to społeczności z odpowiednim poziomem zaszczepienia nie chorowałyby.
Tak, wszystko prawda, tylko jaki z tego wniosek?
Że przy tak szybko mutującym wirusie (a że koronawirus mutuje porównywalnie szybko z dotychczasowymi wirusami wiedzieliśmy już w 2020 r.) i ograniczonym technicznie tempie szczepień (zwłaszcza że nie wystarczy zaszczepić jednego kraju, trzeba by cały świat), zanim wszystkich zaszczepimy, to się pojawi nowy wariant i zabawa zaczyna się od początku. Innymi słowy: przy takich parametrach osiągnięcie odporności stadnej przy pomocy szczepionek jest praktycznie niemożliwe. A to przedstawiano jako ich cel ok. rok temu. Oczywiście zaraz będzie modelowe wyparcie, że "nikt tak nie mówił".
https://www.tapatalk.com/groups/pismejker/viewtopic.php?p=216303#p216303
Z dotychczasowych doświadczeń (także delty) wynika, że szczepionki stanowią dość skuteczną (choć oczywiście żadne 100%, raczej 70-80%) ochronę przed ciężkim przebiegiem i zgonem. Są więc kolejnym środkiem indywidualnej ochrony. A jednak to zdanie jakimś dziwnym trafem staje się obrazą dla tutejszych propagatorów.
Zwróćmy uwagę, że całkowicie niezależnie od oceny amantadyny jako leku.
Sam wklejałem info o viregycie i o innych lekach (pisałem potem, czemu to zrobiłem), mam w domu zapas wszystkich rzekomych leków. Zakładając jednak, że wszystkie one są skuteczne * nie ma powodu, by nie skorzystać z głównej ochrony, która zwiększa radykalnie szanse na nie zachorowanie i brak potrzeby leczenia.
Kowich zostawia ** takie paskudne zmiany, że nawet, jak po zachorowaniu wyleczymy się amantadyną, zmian być może nie da się już cofnąć.
Wszelką propagandę antyszczepionkową traktuję więc jako szkodliwą, a moje zdanie o propagatorach się pogarsza (zazwyczaj myślę o nich jako o matołach, którzy 2 do 2 nie potrafią dodać) ale bitew nie toczę. W końcu utrata zdrowia fizycznego, psychicznego, czy nawet śmierci, to nie najważniejsze rzeczy na świecie.
* skuteczny lek to nie taki, który wyleczy każdego, lecz taki, który zadziała częściej niż placebo
** oczywiście znowu nie u wszystkich.
Disklejmery * i ** piszę tylko dlatego, żeby ktoś nie napisał: a tamten chorował i nie miał zmian.
Tylko co to ma udowadniać, że *** do gęby jest ok?
(sensu wypowiedzi Mariana)
Nie napisał, że szczepionki/ (n***će) są okey, tylko że stopień buntu antyszczepionkowego zależy (często/czasem/bywa) od tego, gdzie się stoi (często/czasem/bywa), a że stanie się może zmienić, to i postawa wobec sytuacji może często/ czasem/ bywa diametralnie się zmienić.
Z antyszczepionkowca na "nie-odzywam-się-tylko-zagryzam-wargi" zaszczepionego.
Że postawy nie są absolutne i na zawsze.
Nu i takoż te panie zapewne nie są wielkimi fankami *** w gębę, tyle że nie absolutnie i na zawsze.
MarianoX napisał, co napisał. Że gros ludzi dałoby się zaszczepić za intratną posadę. Bardzo być może (choć osobiście w sumie nikogo takiego nie znam... na ile masowe jest odwrotne zjawisko, czyli np. w USA ludzi rezygnujących z pracy, bo nie chcę się zaszczepić ciężko mi powiedzieć, ale jakieś jest), tylko że to absolutnie (nomen omen) nie świadczy o tym, czy szczepionki są dobre, skuteczne i piękne, czy przeciwnie - złe, nieskuteczne i brzydkie.