Próbując oglądać Dukaja miałem dokładnie tę samą paniczną myśl co przy próbie lektury jego dzieł: Czy ja muszę to oglądać/czytać? Czy ja naprawdę muszę to oglądać/czytać? Oj jak dobrze, nie muszę.
Mam wrażenie, że Bartosiak nie nadążał za Dukajem, gdy ten chciał coś więcej powiedzieć to Bartosiak jak zdarta płyta powtarzał te swoje mapy mentalne.
los napisal(a): Próbując oglądać Dukaja miałem dokładnie tę samą paniczną myśl co przy próbie lektury jego dzieł: Czy ja muszę to oglądać/czytać? Czy ja naprawdę muszę to oglądać/czytać? Oj jak dobrze, nie muszę.
Ja tam lubie Dukaja, nawet lubię się z nim niezgadzać
Uwielbiam ludzi mądrzących się na temat sztucznej inteligencji, pod warunkiem oczywiście, że nic ale to zupełnie nic o niej nie wiedzą. A tajemnica jest prosta: When you raise money it's AI, when you hire it's machine learning, and when you implement it's logistic regression. Fakt, że dla niektórych regresja logistyczna to taka sama czarna magia jak sztuczna inteligencja. Ale dla Dukaja, który studiował filozofię analityczną, nie powinna być to czarna magia.
janosik napisal(a): Gość stworzył nową kategorię fizyk-celebryta
Do spółki z Meissnerem. Moim zdaniem to sukces, bo już się wydawało, że fizyka nikogo nie obchodzi.
Dragan to ostatnie trzy lata, on się doczepił. Strywializował temat, nie wniósł niczego wartościowego.
Popularność fizyki, a właściwie tylko zwiększenie popularności, zawdzięczamy paru czynnikom. Jeżeli chodzi o Polskę, zaczęło się od ks. prof. Hellera, dostał jakąś prestiżową nagrodę za osiągnięcia w kosmologii i mejnstrim się nim zainteresował. A on odpowiedział. Było to, nie wiem z 15 lat temu ? Podjął wyzwanie popularyzacji, na większą skalę, bardzo istotnym wkładem były konferencje i wykłady przez niego organizowane, również w Copernicus Center. I to tam, na szerszą dla gawiedzi skalę, pojawił się Meissner. Okazało się, że jest do tej roli osobą idealną, robi świetny szoł. Czasami tylko przesadza z tym - my z Rodżerem to, tamto, ale faktycznie ma stały kontakt z Penrose. Czasami zgrabniej, a czasami mniej, wtrąca też swoich wybitnych przodków, nie pamiętam już jakich, ale ma. Potrafi zainteresować, powiedzieć coś kontrwowersyjnego, co zostaje długo w pamięci. Koledzy fizycy, chyba go zbytnio nie lubią, nie wiem jak z szacunem do niego ...
Natomiast faktyczny impuls do zainteresowania się fizyką, powstał w wyniku szeregu genialnych książeczek dla ludu, napisanych przez amerykańskich, wybitnych fizyków. W Polsce one zaczęły się pojawiać na początku wieku.
janosik napisal(a): Mam wrażenie, że Bartosiak nie nadążał za Dukajem, gdy ten chciał coś więcej powiedzieć to Bartosiak jak zdarta płyta powtarzał te swoje mapy mentalne.
I po powierzchni się ślizgał, "pułapka średniego wzrostu" itd.
los napisal(a): Próbując oglądać Dukaja miałem dokładnie tę samą paniczną myśl co przy próbie lektury jego dzieł: Czy ja muszę to oglądać/czytać? Czy ja naprawdę muszę to oglądać/czytać? Oj jak dobrze, nie muszę.
Ja tam lubie Dukaja, nawet lubię się z nim niezgadzać
Ja też. Natomiast z książek Dukaja nic nie wynika. Mu się na koniec wszystko zawsze tak rozjeżdża, że musi zostawiać otwarte.
JORGE napisal(a): Jeżeli chodzi o Polskę, zaczęło się od ks. prof. Hellera, dostał jakąś prestiżową nagrodę za osiągnięcia w kosmologii i mejnstrim się nim zainteresował.
X. Heller dostał nagrodę jako ślepy pianista czy ksiądz-naukowiec - dziwadło, które rozwesela publikę swym istnieniem. Jest bardziej matematykiem niż fizykiem i dość przeciętnym.
janosik napisal(a): Mam wrażenie, że Bartosiak nie nadążał za Dukajem, gdy ten chciał coś więcej powiedzieć to Bartosiak jak zdarta płyta powtarzał te swoje mapy mentalne.
I po powierzchni się ślizgał, "pułapka średniego wzrostu" itd.
I chaotyczny. Umie zaś sprawiać dobre wrażenie i wielu się na to łapie.
JORGE napisal(a): Jeżeli chodzi o Polskę, zaczęło się od ks. prof. Hellera, dostał jakąś prestiżową nagrodę za osiągnięcia w kosmologii i mejnstrim się nim zainteresował.
X. Heller dostał nagrodę jako ślepy pianista czy ksiądz-naukowiec - dziwadło, które dziwi publikę swym istnieniem. Jest bardziej matematykiem niż fizykiem i dość przeciętnym.
Dla procesu popularyzacji nie ma to znaczenia. Ważne za kogo go ludzie uważają, jaka legenda została stworzona. I co zrobił.
JORGE napisal(a): Dla procesu popularyzacji nie ma to znaczenia. Ważne za kogo go ludzie uważają, jaka legenda została stworzona. I co zrobił.
Kłamstwo jest złem.
Nie ma w tym kłamstwa. Heller jest wystarczająco dobrym fizykiem, żeby propagować ją dla ludu. Wybitni fizycy niech pchają ten wózek do przodu, rzadko zresztą bycie wybitnym w czymś wiąże się z umiejętnością (i chęcią) edukacyjną.
Jest kurwa kłamstwo! Jeśli pajaców w rodzaju Dragana nadyma się do poziomu geniuszy a lekceważy ludzi naprawdę twórczych w rodzaju Horodeckich, to nic gorszego nie da się zrobić polskiej nauce. Nic!
los napisal(a): Jest kurwa kłamstwo! Jeśli pajaców w rodzaju Dragana nadyma się do poziomu geniuszy a lekceważy ludzi naprawdę twórczych w rodzaju Horodeckich, to nic gorszego nie da się zrobić polskiej nauce. Nic!
A bo ja wiem ? Prawdę powiedziawszy, gdybym był wybitnym naukowcem, mało by mnie obchodziła opinia świata zewnętrznego, laików. Bardziej (o ile był by ten problem) bym chciał uznania wśród równych sobie. No chyba, że status taki jak ma obecnie np. Dragan, ułatwia realizację badań, założonych celów, prowadzenia prac. A to by świadczyło tylko o poważnej chorobie systemu.
Nie rozumiem problemu, dlaczego w wyniku faktu, że ja (i wielu innych, większość) nie znam Horodeckiego cokolwiek złego dzieje się polskiej nauce. Poniekąd wcale nie rozumiem świata naukowego, nawet w tych amerykańskich książeczkach dla ludu, pisanych przez Noblistów, zadziwiały mnie te żale na środowisko, kolegów, system. A prawie zawsze były !
los napisal(a): Jest kurwa kłamstwo! Jeśli pajaców w rodzaju Dragana nadyma się do poziomu geniuszy a lekceważy ludzi naprawdę twórczych w rodzaju Horodeckich, to nic gorszego nie da się zrobić polskiej nauce. Nic!
A bo ja wiem ? Prawdę powiedziawszy, gdybym był wybitnym naukowcem, mało by mnie obchodziła opinia świata zewnętrznego, laików.
A jakie kurwa znaczenie ma to, co komu się podoba a co nie? Idzie o porządek Wszechświata. Jak miernotę wynosisz na szczyt a poniżasz ludzi wielkich, tworzysz Piekło.
A jakie kurwa znaczenie ma to, co komu się podoba a co nie? Idzie o porządek Wszechświata. Jak miernotę wynosisz na szczyt a poniżasz ludzi wielkich, tworzysz Piekło.
Jaki szczyt ? Wydziargany pajac, z lansem na małolata, zmanierowany jest gwiazdą na jutubie, no i napisał parę książeczek ? Łatwiej mu będzie małolaty wyrywać, taki to będzie efekt. Ale musi się śpieszyć, bo zaraz spadnie. To raz.
Ale sprawa druga, nie rozumiem tej definicji piekła. Wg mnie, fakt że to co wielkie, prawdziwe i wartościowe, jest schowane, a gównu zawsze łatwiej zabłysnąć - jest immanentną cechą tego świata. Ale nawet - tak czy inaczej w końcu prawda wyjdzie. Chyba nie ma sensu z tym walczyć, irytować się, tak po prostu jest.,
Nie problem w tym, że są popularni, tylko że roztaczają wokół siebie nimb specjalistów. Z własnego podwórka wiem, jak trudno odkręcić w ludożerce przekonanie że największym specjalistą od lasów jest, za przeproszeniem, Wajrak.
Póki popularyzatora uznajemy za małego gnojka, który na dole próbuje tłumaczyć publice, co tam na górze wielcy ludzie uczynili, jest OK. Ale tak nigdy nie jest, Orłowski jest wielkim ekonomistą a Dragan wielkim fizykiem. I trudno się publice dziwić, o innych nie słyszeli.
los napisal(a): Póki popularyzatora uznajemy za małego gnojka, który na dole próbuje tłumaczyć publice, co tam na górze wielcy ludzie uczynili, jest OK. Ale tak nigdy nie jest, Orłowski jest wielkim ekonomistą a Dragan wielkim fizykiem. I trudno się publice dziwić, o innych nie słyszeli.
No nie do końca. Dragan posiada wiedzę z zakresu fizyki, która dziesięciokrotnie (albo i więcej) przekracza moje oczekiwania odnośnie popularyzacji. W tej materii spełnia wszystkie kryteria fachowości. Nawet jeżeli jest słaby to ja chcę przyjąć tylko wiedzę podstawową, a tu - raczej nie może nie wiedzieć. Więc tak - jest dla mnie autorytetem, jak wszyscy fizycy ! Nie jestem w stanie określić na jakim poziomie naukowym jest. Prawdę powiedziawszy jest to dla mnie pomijalne. Dragan to jest przekazior, narzędzie, nic więcej. Ale jakim jest człowiekiem - to już potrafię ocenić. Jak kompromituje siebie sprzedając sprzeczności - potrafię wyłapać. Więc go już nie oglądam, nie słucham, nie czytam.
los napisal(a): Póki popularyzatora uznajemy za małego gnojka, który na dole próbuje tłumaczyć publice, co tam na górze wielcy ludzie uczynili, jest OK. Ale tak nigdy nie jest, Orłowski jest wielkim ekonomistą a Dragan wielkim fizykiem. I trudno się publice dziwić, o innych nie słyszeli.
No nie do końca. Dragan posiada wiedzę z zakresu fizyki, która dziesięciokrotnie (albo i więcej) przekracza moje oczekiwania odnośnie popularyzacji.
Myślę że tysiąc razy. Ale to nie ma znaczenia, bo ciągle jest trzeciorzędny, kiedy Horodeccy są pierwszorzędni. Co z tego, że ktoś biega szybciej od żółwia? To tak jak sport - liczy się tylko ten, co wygrywa zawody. Dragan nie wygrywa.
Myślę że tysiąc razy. Ale to nie ma znaczenia, bo ciągle jest trzeciorzędny, kiedy Horodeccy są pierwszorzędni. Co z tego, że ktoś biega szybciej od żółwia? To tak jak sport - liczy się tylko ten, co wygrywa zawody. Dragan nie wygrywa.
Horodeccy wygrywają w mięsku, a Dragan w popularności wśród ludu. Patrząc 0-1 jego sukces jest niczym. Ale tak też nie można powiedzieć, bo jego rola jest dobra, pożyteczna (zostawmy na chwilę odpały).
Komentarz
Bartosiak jak zdarta płyta powtarzał te swoje mapy mentalne.
Uwielbiam ludzi mądrzących się na temat sztucznej inteligencji, pod warunkiem oczywiście, że nic ale to zupełnie nic o niej nie wiedzą. A tajemnica jest prosta: When you raise money it's AI, when you hire it's machine learning, and when you implement it's logistic regression. Fakt, że dla niektórych regresja logistyczna to taka sama czarna magia jak sztuczna inteligencja. Ale dla Dukaja, który studiował filozofię analityczną, nie powinna być to czarna magia.
Popularność fizyki, a właściwie tylko zwiększenie popularności, zawdzięczamy paru czynnikom. Jeżeli chodzi o Polskę, zaczęło się od ks. prof. Hellera, dostał jakąś prestiżową nagrodę za osiągnięcia w kosmologii i mejnstrim się nim zainteresował. A on odpowiedział. Było to, nie wiem z 15 lat temu ? Podjął wyzwanie popularyzacji, na większą skalę, bardzo istotnym wkładem były konferencje i wykłady przez niego organizowane, również w Copernicus Center. I to tam, na szerszą dla gawiedzi skalę, pojawił się Meissner. Okazało się, że jest do tej roli osobą idealną, robi świetny szoł. Czasami tylko przesadza z tym - my z Rodżerem to, tamto, ale faktycznie ma stały kontakt z Penrose. Czasami zgrabniej, a czasami mniej, wtrąca też swoich wybitnych przodków, nie pamiętam już jakich, ale ma. Potrafi zainteresować, powiedzieć coś kontrwowersyjnego, co zostaje długo w pamięci. Koledzy fizycy, chyba go zbytnio nie lubią, nie wiem jak z szacunem do niego ...
Natomiast faktyczny impuls do zainteresowania się fizyką, powstał w wyniku szeregu genialnych książeczek dla ludu, napisanych przez amerykańskich, wybitnych fizyków. W Polsce one zaczęły się pojawiać na początku wieku.
Nie rozumiem problemu, dlaczego w wyniku faktu, że ja (i wielu innych, większość) nie znam Horodeckiego cokolwiek złego dzieje się polskiej nauce. Poniekąd wcale nie rozumiem świata naukowego, nawet w tych amerykańskich książeczkach dla ludu, pisanych przez Noblistów, zadziwiały mnie te żale na środowisko, kolegów, system. A prawie zawsze były !
Ale sprawa druga, nie rozumiem tej definicji piekła. Wg mnie, fakt że to co wielkie, prawdziwe i wartościowe, jest schowane, a gównu zawsze łatwiej zabłysnąć - jest immanentną cechą tego świata. Ale nawet - tak czy inaczej w końcu prawda wyjdzie. Chyba nie ma sensu z tym walczyć, irytować się, tak po prostu jest.,
Póki popularyzatora uznajemy za małego gnojka, który na dole próbuje tłumaczyć publice, co tam na górze wielcy ludzie uczynili, jest OK. Ale tak nigdy nie jest, Orłowski jest wielkim ekonomistą a Dragan wielkim fizykiem. I trudno się publice dziwić, o innych nie słyszeli.
A popularyzacja nauki to bardzo szkodliwa działalność. Mieli rację starożytni Egipcjanie okrutnie karząc za ujawnianie pospólstwu tajemnic kapłanów.