Jeszcze nic nie dostaliśmy. Jedynie login i hasło do e-podręczników. Na razie pracujemy w systemie który opisałem powyżej. Ale czekamy na nowe wytyczne.
u nas librus i office365 czyli microsoft online. troche chaotycznie to wszystko wygląda, czesc komunikacji przez librusa, czesc przez to drugie. Dzieci 4ta i 5ta ie w tym gubią. librus ewidentnie przeciążony. widac nieprzygotowane serwery i oprogramowanie na obsluge tak wielu uzytkownikow jednoczesnie
Classroom. Na razie zapisało się 6 uczniów z 18. W moim wypadku syn stwierdził ,że wszystko rozumie z matematyki po obejrzeniu filmu , a po tłumaczeniach pani zawsze musiałem tłumaczyć od nowa.
Rafał napisal(a): No owszem, ale to nie tragedia. Owszem wiem - mam przyjaciela dyrektora malej wiejskiej szkoły na Mazurach. Tam na szybko nie da rady. Problemy techniczne ale i mentalne. Rodzice z okolic popegeerowskich dzieciom nie pomogą w tym nawet jeśli to nie margines. Trzeba im kupić komputery, poprawić internet i nauczyć korzystać. Do zrobienia ale potrwa. Gorzej z barierą mentalną. Tam nie ma pędu do nauki. Tam obijanie się w szkole i prześlizgiwanie przez nią to norma. A nauka zdalna wymaga nie tylko pewnego obycia technologicznego - warsztatu, ale też samodyscypliny i ambicji.
Ja właśnie pracuję w mikroszkole na Warmii. W tej chwili żaden „oneline’ nie działa. Musi wystarczyć przesyłanie materiału, linków do filmów edu na YT i zadań mailem.</blockquott
to tak jak w Szwajcarii, hehe: platforma dla nauczycieli - Evernote, mnie już nie ogarnia - za dużo chętnych pozostaje stary dobry email i ...skype na indywiudualne conversations. teoretycznie jak najbardziej mamy wprowadzać nowe materiały, ale gros rodziców nie jest w stanie pomóc swym pociechom, więc raczej bazuję na tym co już przerabialiśmy...
Konserwa, mieszkający od ładnych paru lat w Stanach, pisze na fb tak:
"Ja w ogóle jestem w szoku. U mnie, w epicentrum technologicznego boomu, regionie z największym stężeniem techu na jard kwadratowy, zapleczem inżynieryjnym jakiego historia nie widziała etc. etc. szkolnictwo dostało mocnej czkawki, a gdzieniegdzie nawet stanęło.
Szkoły prywatne jakoś starają się już łatać i robić zajęcia, ale publiczne absolutnie nie są na to przygotowane i generalnie dzieciaki mają co najwyżej wideo-konferencje raz dziennie, żeby sobie popierdaczyć z kolegami i zejść rodzicom z oczu na chwilę.
Do tego dochodzą takie ciekawe problemy jak: a) Nie starcza internetu - jak kolegi córka włączy stream z lekcją, to go wypieprza z VPNa (dostawcy są mega obciążeni w tej chwili) b) Ludzie nie mają w domu dosyć laptopów - np. dzieciaki mają jeden komputer na dwoje bo do tej pory nigdy nie były potrzebne - wszystko działo się na tabletach i konsolach do gier c) Zajęcia odbywają się w czasie, kiedy rodzice mają przerwę w pracy (mnóstwo ludzi wciąż pracuje) i wolą go spędzić z dziećmi
Jestem pod wrażeniem tego, co teraz udaje się w Polsce!"
Niech się to uda, mimo chaosu, mimo problemów. Mój wnuczek (ósma klasa) dziś mi powiedział, że jakoś daje radę i nawet siedzenie w domu nie byłoby tragiczne, gdyby nie osobista policja (czyli moja córka, nauczycielka).
Rozmawiałem wczoraj z kolegą, nałczycielem matematyki, i on mówi, że jest zasadniczo ok. Tyle, że nie wystarczy podesłać materiały. Musi być jakaś interkacja. Jakąś przeszkodą są łączenia elektroniczne.
Jestem bardzo zbudowana: 1. ustalonym już rytmem prowadzonych zajęć on-line moich wnuków, 2. podejściem do całej sytuacji dyrekcji i grona pedagogicznego ich szkoły.
Rodzice są w stałym kontakcie ze szkołą. Ostatnio otrzymali listy od pani dyrektor oraz pani pedagog i bardzo żałuję, że z oczywistych względów nie mogę ich tutaj przytoczyć. Dokładnie tak powinna wyglądać współpraca, a przede wszystkim podejście mądrych i kochających dzieci nauczycieli. Chylę przed nimi czoła i modlę się, żeby wszyscy przetrwali ten trudny czas oraz żeby szkoła nie padła. Jest bowiem zależna od liczby uczniów, a wielu z nich to dzieci wielodzietnych rodzin katolickich. Czy udźwigną ciężar kryzysu? Oby.
Tak marginesie, mam zagadkę. Z grona nauczycielskiego - muzyk ,polonista ,anglista , biolog , informatyk ,matematyk ,historyk ,który nie jest w stanie ogarnąć google classroom ?
SigmundvonBurak napisal(a): Tak marginesie, mam zagadkę. Z grona nauczycielskiego - muzyk ,polonista ,anglista , biolog , informatyk ,matematyk ,historyk ,który nie jest w stanie ogarnąć google classroom ?
Wiadomo który. Też muszę pomagać w szkole druhowi technicznemu.
SigmundvonBurak napisal(a): Tak marginesie, mam zagadkę. Z grona nauczycielskiego - muzyk ,polonista ,anglista , biolog , informatyk ,matematyk ,historyk ,który nie jest w stanie ogarnąć google classroom ?
Jeśli komuś się to przyda, to używałem Zoom. Absolutna rewelacja, cały świat siedzi teraz na google i wszystko się zatyka. Zoom ma świetną jakość, nic nie muli. Problem tylko taki, że darmowa wersja działa 40 minut. Ale płatna jest tego warta!
Anika napisal(a): Konserwa, mieszkający od ładnych paru lat w Stanach, pisze na fb tak:
"Ja w ogóle jestem w szoku. U mnie, w epicentrum technologicznego boomu, regionie z największym stężeniem techu na jard kwadratowy, zapleczem inżynieryjnym jakiego historia nie widziała etc. etc. szkolnictwo dostało mocnej czkawki, a gdzieniegdzie nawet stanęło.
Szkoły prywatne jakoś starają się już łatać i robić zajęcia, ale publiczne absolutnie nie są na to przygotowane i generalnie dzieciaki mają co najwyżej wideo-konferencje raz dziennie, żeby sobie popierdaczyć z kolegami i zejść rodzicom z oczu na chwilę.
Do tego dochodzą takie ciekawe problemy jak: a) Nie starcza internetu - jak kolegi córka włączy stream z lekcją, to go wypieprza z VPNa (dostawcy są mega obciążeni w tej chwili) b) Ludzie nie mają w domu dosyć laptopów - np. dzieciaki mają jeden komputer na dwoje bo do tej pory nigdy nie były potrzebne - wszystko działo się na tabletach i konsolach do gier c) Zajęcia odbywają się w czasie, kiedy rodzice mają przerwę w pracy (mnóstwo ludzi wciąż pracuje) i wolą go spędzić z dziećmi
Jestem pod wrażeniem tego, co teraz udaje się w Polsce!"
Chyba ten Konserwa nie za wiele z pracy wychodzi. Raz, że w tym roku w jego części Kalafiornii mieli wiele tygodni bez prądu bo stara instalacja i się boją pożarów, i wychodzi na to, że jeszcze tak będą mieli co roku przez wiele lat. A jakby wyjechał z Bay Area w stronę Tahoe, to by zobaczył miasta, które mogą tylko pomarzyć o światłowodach jakie są w naszych górskich miasteczkach. A poza tym, że necik wolny, to go jeszcze wyłączają co chwila, bo tak.
SigmundvonBurak napisal(a): Tak marginesie, mam zagadkę. Z grona nauczycielskiego - muzyk ,polonista ,anglista , biolog , informatyk ,matematyk ,historyk ,który nie jest w stanie ogarnąć google classroom ?
Wiadomo który. Też muszę pomagać w szkole druhowi technicznemu.
SigmundvonBurak napisal(a): Tak marginesie, mam zagadkę. Z grona nauczycielskiego - muzyk ,polonista ,anglista , biolog , informatyk ,matematyk ,historyk ,który nie jest w stanie ogarnąć google classroom ?
Wiadomo który. Też muszę pomagać w szkole druhowi technicznemu.
Brawo. Oczywiście informatyk.
hehe Potrafię parę sztuczek na kompie i pisałem biblioteki do niższych warstw protokołów sieci ( w ramach zainteresowań ). Czuje, że też bym miał z google.class problem ;-)))))))
SigmundvonBurak napisal(a): Tak marginesie, mam zagadkę. Z grona nauczycielskiego - muzyk ,polonista ,anglista , biolog , informatyk ,matematyk ,historyk ,który nie jest w stanie ogarnąć google classroom ?
Wiadomo który. Też muszę pomagać w szkole druhowi technicznemu.
Brawo. Oczywiście informatyk.
Informatyka to bardzo szeroka dziedzina i jest całkowicie możliwe istnienie np. znakomitego przedstawiciela tej profesji, który tworzy genialne algorytmy czy projekty, a ma problemy z "ogarnięciem" zwykłego komputera i oprogramowania w podstawowych zastosowaniach codziennego użytku.
Oczywiście w szkole takowy raczej nie powinien być zatrudniany, no chyba, że jest jednym z kilku.
. Czytam polecenia nauczycieli na class room . I widzę wyraźnie ,że wielu nauczycieli ma problem z jasnym sformułowaniem co dzieci mają zrobić. Dzieci zadają w komentarzach pytania i dopiero wtedy nauczyciele korygują swoje wypowiedzi . Domyślam się ,że normalnie ten proces ustalania "co nauczyciel miał na myśli" odbywał się przy dyktowaniu pracy domowej. Teraz to się odgrywa przed moimi oczami . Naprawdę nie wiem co myśleć o talentach pedagogicznych ludzi ,nie potrafiących jasno sformułować o co im chodzi.
Synowi już nie muszę tłumaczyć matematyki w domu po lekcji. Obejrzy filmik na YT ( przysłany przez uczytiela) i rozumie. Szkoła z TVP jest w tym świetle bliska rzeczywistości.
Komentarz
https://facebook.com/foilarmsandhog/videos/899444937160368/
"Ja w ogóle jestem w szoku. U mnie, w epicentrum technologicznego boomu, regionie z największym stężeniem techu na jard kwadratowy, zapleczem inżynieryjnym jakiego historia nie widziała etc. etc. szkolnictwo dostało mocnej czkawki, a gdzieniegdzie nawet stanęło.
Szkoły prywatne jakoś starają się już łatać i robić zajęcia, ale publiczne absolutnie nie są na to przygotowane i generalnie dzieciaki mają co najwyżej wideo-konferencje raz dziennie, żeby sobie popierdaczyć z kolegami i zejść rodzicom z oczu na chwilę.
Do tego dochodzą takie ciekawe problemy jak:
a) Nie starcza internetu - jak kolegi córka włączy stream z lekcją, to go wypieprza z VPNa (dostawcy są mega obciążeni w tej chwili)
b) Ludzie nie mają w domu dosyć laptopów - np. dzieciaki mają jeden komputer na dwoje bo do tej pory nigdy nie były potrzebne - wszystko działo się na tabletach i konsolach do gier
c) Zajęcia odbywają się w czasie, kiedy rodzice mają przerwę w pracy (mnóstwo ludzi wciąż pracuje) i wolą go spędzić z dziećmi
Jestem pod wrażeniem tego, co teraz udaje się w Polsce!"
z jednym zastrzeżeniem - bardzo brakuje kontaktów z rówieśnikami
1. ustalonym już rytmem prowadzonych zajęć on-line moich wnuków,
2. podejściem do całej sytuacji dyrekcji i grona pedagogicznego ich szkoły.
Rodzice są w stałym kontakcie ze szkołą. Ostatnio otrzymali listy od pani dyrektor oraz pani pedagog i bardzo żałuję, że z oczywistych względów nie mogę ich tutaj przytoczyć. Dokładnie tak powinna wyglądać współpraca, a przede wszystkim podejście mądrych i kochających dzieci nauczycieli.
Chylę przed nimi czoła i modlę się, żeby wszyscy przetrwali ten trudny czas oraz żeby szkoła nie padła. Jest bowiem zależna od liczby uczniów, a wielu z nich to dzieci wielodzietnych rodzin katolickich.
Czy udźwigną ciężar kryzysu? Oby.
hehe
Potrafię parę sztuczek na kompie i pisałem biblioteki do niższych warstw protokołów sieci ( w ramach zainteresowań ). Czuje, że też bym miał z google.class problem ;-)))))))
Informatyka to bardzo szeroka dziedzina i jest całkowicie możliwe istnienie np. znakomitego przedstawiciela tej profesji, który tworzy genialne algorytmy czy projekty, a ma problemy z "ogarnięciem" zwykłego komputera i oprogramowania w podstawowych zastosowaniach codziennego użytku.
Oczywiście w szkole takowy raczej nie powinien być zatrudniany, no chyba, że jest jednym z kilku.
Synowi już nie muszę tłumaczyć matematyki w domu po lekcji. Obejrzy filmik na YT ( przysłany przez uczytiela) i rozumie. Szkoła z TVP jest w tym świetle bliska rzeczywistości.