z Internetem trza ostrożnie a rozważnie w sb wpisałam sobie średniowiecze w G. i podgląd obrazów oczom mym ukazała się kiczowata kraina Fantasy.
W szkole średniej nauczyłam się zbioru zadań z matematyki praktycznie na pamięć wystarczyło nawet na studiach. Dajcie chwilę i markery wstukam wszystko. Teraz taka nauką byłaby torturą.
Można sporo specjalistycznej wiedzy wyczytać w książkach i dowiedzieć się od ludzi lub dojść praktyką, i wysiłkiem ale online,? Zapomnijta. Online jest tylko podstawowa wiedza.
Szczególnie mądrości internetowe wymagają weryfikacji.
posix napisal(a): Można sporo specjalistycznej wiedzy wyczytać w książkach i dowiedzieć się od ludzi lub dojść praktyką, i wysiłkiem ale online,? Zapomnijta. Online jest tylko podstawowa wiedza.
Szczególnie mądrości internetowe wymagają weryfikacji.
Ośmielam się zauważyć ,że nauka online nie wyklucza książek i nie zakłada korzystania z mądrości doktora google .
robert.gorgon napisal(a): Kilka uwag na temat nauczania zdolnego
\ Uwaga, odważne! Nie ma najmniejszego powodu by uznać że nauczanie zdalne przynajmniej na etapie szkoły średniej, daje gorsze efekty niż nauka tradycyjna. Bardzo wiele wskazuje że pod względem czysto dydaktycznym można uzyskać tą drogą o wiele lepsze efekty niż obecnie, przy całej słabości takich narzędzi jak MS Teams czy podobne platformy. Rozwijanie ich prawie na pewno spowoduje znaczący wzrost efektywności. Uważam, że jest możliwe nawet całkowite zastąpienie nauczania stacjonarnego przez zdalny model. Nie płakałbym po tradycyjnej szkole, z jej bardzo zindoktrynowana i kiepsko wykształconą kadrą, zajętej ochroną przywilejów płacowych i skupioną raczej na walce z jakąkolwiek innowacyjnością, która zagraża Świętemu spokojowi. Rozbudowana sieć poradni pedagogów i psychologów straciłaby przynajmniej częściowo rację bytu i możliwość oddziaływania na dzieci, której skutki są zazwyczaj bardzo szkodliwe. Nie znam i przypuszczalnie nikt nie zna zagrożeń wynikających z nowych sytuacji, wiem tylko, że platformy nauczania zdalnego nie znikną po powrocie dzieci do szkół. Pozostanie problem czy i kiedy zostaną ponownie wykorzystane.
Dziękuję, bardzo ciekawe.
Dyskutować można o detalach, ale tak myślę, że jeśli minister Czarnek zechciałby być tak mocny w czynach, jak w słowach, to stoi u wrót niepowtarzalnej szansy związanej z nieuchronną rewolucją technologiczną w nauczaniu (niezależnie od rozwoju kowidowej sytuacji). To mogła by być szansa na opcję zero bez konieczności zaorywania tego co stare (to zdechnie sobie samo), oporu i buntu edu-betonu i budowę na nowo definiowanych fundamentach.
posix napisal(a): Można sporo specjalistycznej wiedzy wyczytać w książkach i dowiedzieć się od ludzi lub dojść praktyką, i wysiłkiem ale online,? Zapomnijta. Online jest tylko podstawowa wiedza.
Szczególnie mądrości internetowe wymagają weryfikacji.
Ośmielam się zauważyć ,że nauka online nie wyklucza książek i nie zakłada korzystania z mądrości doktora google .
Chwalę sobie e-książki ale ich umiejętności radzenia sobie z PDFami jest nędzna.
W zasadzie to cała cenna wiedza z internetu jaką zdobyłem to zamienione na PDF screenshoty książek które zapiraciłem.
Kolego Posix, naprawdę nie tłumaczymy oczywistych rzeczy, więc nie czułem się obowiązany tłumaczyć, że wprost odnosząc się do postu robert.gorgon, pisząc "matematyka online" nie miałem na myśli samodzielnego szukania po google'ach rozwiązania zadań, ale lekcje online prowadzone przez nauczyciela. Ale skoro trzeba, proszę bardzo: to właśnie miałem na myśli, lekcje dobrego nauczyciela.
A co jest cennego online? Kolego, to już zależy czym dysponujemy na wejściu. Jeśli tylko językiem polskim, to w sumie mało, co nie znaczy nic. Jeśli Kolega natomiast zna angielski, a może jeszcze jakiś język, w stopniu umożliwiającym czytanie książek na interesujące tematy, to jest tego całe mnóstwo. Ze swojej strony polecam zwłaszcza witryny gutenberg.org i archive.org.
Polecam też youtube.com, wiem, że dominuje tam chłam, ale jest mnóstwo cennych rzeczy. Im więcej takich oglądamy, a im mniej chłamu, tym potem więcej widzimy cennych, a mniej chłamu, algorytm jest tam niezły i bardziej pod widza niż gdziekolwiek indziej. Czasem coś wciska, ale relatywnie rzadko, kilka razy do roku - i do oglądania też nie zmusza. Np. dostęp do muzyki klasycznej nigdy nie był większy. Jakość dźwięku jest tam jaka jest - niższa niż płyty cd włączonej na dobrym odtwarzaczu, ale wystarczająca dla zapoznania się z utworem. Jeśli chcemy w celach poznawczych, a nie rozrywkowych, jest to w zasadzie nieograniczone źródło wiedzy. Jest też IMSLP, ogromna baza partytur. Dwadzieścia lat temu dostęp do takiej ilości nagrań i nut może mieli w jakichś bibliotekach i uniwersytetach w USA czy UK, bo wątpię czy gdzie indziej. Teraz ma to każdy człowiek z dostępem do netu i minimalną znajomością angielskiego.
Przypomniało mi się! Kiedyś ktoś na torze prowadził stronę - coś w rodzaju proxy pod web of science, tak jakby pozwalał wchodzić przekierowując jako instytut.
____
A czy mówimy o lekcji online gdzie nauczyciela można o coś zapytać czy tylko obserwujemy? Powiem uczciwie, że nie miałem pojęcia, jeżeli coś takiego ma miejsce, że ludzie biorą za lekcje online pieniądze i prowadzą coś w rodzaju małych klas z dorosłymi ludźmi, którzy siedzą przed monitorami i się douczają - uwaga - bez przymusu ( raz ktoś opowiadał, że firma takie niby szkolenie załatwiła - w takim stylu ).
Wydaje mi się, że tego typu nauka dyskryminuje ręczne notatki - co jest złe.
Jeżeli chodzi o wykłady na tubce to kilka razy szukałem i nigdy nic dobrego nie znalazłem. Może nie wstrzeliłem się w temat.
Z angielskim zaś jest tak, że niestety nawet z tłumaczem w ręku może być bardzo ciężko przetłumaczyć książki traktujące na jakieś niszowe tematy. Czyli trzeba mieć już podkład. Ktoś obyty ma szanse skorzystać. Osoba zielona straci masę czasu.
Co do PDF / ebook to potem napiszę PM. Mam prenumeratę jednej gazetki i dają własnie tylko PDF.
Chociaż jestem goracym zwolennikiem nauczania online to jednak wyobrażam sobie pewną trudność w przypadku niektorych dziedzin. Np. medycyna. Chcielibyście być operowani przez chirurga który całą wiedzę dostał online?...
Aha i jeszcze jedno. Rozważając o naukach medycznych doszedłem do wniosku, że model studiowania gdzie student sam zdobywa wiedzę i umiejętności za trafiony. Nie te czasy.
Nauczanie zdalne to tragedia. Dziś do mnie zadzwonił wnuczek z prośbą o pomoc, bo w środę ma jakąś kartkówkę z liczebnika. Lekcje ma na bieżąco, ale co z tego, skoro nie wie, co było. Ćwiczenia robił, ale wszystko źle. Mówi, że notował, co pani mówiła, ale nauczycielka by chyba aż takich głupot nie mówiła. Posiedzę z nim jutro, oczywiście na skypie, ale czarno to widzę. Nie potrafi się skupić przez pięć minut. Matka nauczycielka próbuje ogarnąć, ale sama ledwo zipie, bo ma matematykę w piątej i fizykę w starszych klasach. Siedzi po 14 godzin na dobę. Kłótnie o dostęp do drukarki, o najlepszy komputer. Fajne to może się wydawać komuś, kogo to nie dotyczy. Tragedia. Jeśli dłużej to potrwa, kolejny rok zmarnowany.
o tak, kolejna sprawa to drukarka, mi się zdarzyło druknąć kilka stron w pracy bo w domu nie posiadam sprzętu, a nie wiem jak tam z punktami xero w dobie pandemi. Drukarki niby nie są drogie, ale nigdy nie wpadło mi do głowy aby takie coś kupić z uwagi na miejsce, którego w mieszkaniu mało i każdy sprzęt nieużywany często jest niewskazany. No a szkoła wymaga, druknij to, druknij tamto, ostatnio nawet w kolorze. Gdybym nie chodził do biura i pracował zdalnie to musiałbym albo zakupić sprzęt i ograniczyć przestrzeń życiową albo mieć probem..
GW: Praca zdalna - błogosławieństwo czy przekleństwo? BB: To pytanie nie do końca dobrze postawione. Mieszamy dwie sytuacje: pracy z domu i pracy podczas pandenii. ... o ile spełnimy trzy warunki. Pierwszy: musimy mieć miejsce. ...
rozum.von.keikobad napisal(a): Kolego Posix, naprawdę nie tłumaczymy oczywistych rzeczy, więc nie czułem się obowiązany tłumaczyć, że wprost odnosząc się do postu robert.gorgon, pisząc "matematyka online" nie miałem na myśli samodzielnego szukania po google'ach rozwiązania zadań, ale lekcje online prowadzone przez nauczyciela. Ale skoro trzeba, proszę bardzo: to właśnie miałem na myśli, lekcje dobrego nauczyciela.
A co jest cennego online? Kolego, to już zależy czym dysponujemy na wejściu. Jeśli tylko językiem polskim, to w sumie mało, co nie znaczy nic. Jeśli Kolega natomiast zna angielski, a może jeszcze jakiś język, w stopniu umożliwiającym czytanie książek na interesujące tematy, to jest tego całe mnóstwo. Ze swojej strony polecam zwłaszcza witryny gutenberg.org i archive.org.
Polecam też youtube.com, wiem, że dominuje tam chłam, ale jest mnóstwo cennych rzeczy. Im więcej takich oglądamy, a im mniej chłamu, tym potem więcej widzimy cennych, a mniej chłamu, algorytm jest tam niezły i bardziej pod widza niż gdziekolwiek indziej. Czasem coś wciska, ale relatywnie rzadko, kilka razy do roku - i do oglądania też nie zmusza. Np. dostęp do muzyki klasycznej nigdy nie był większy. Jakość dźwięku jest tam jaka jest - niższa niż płyty cd włączonej na dobrym odtwarzaczu, ale wystarczająca dla zapoznania się z utworem. Jeśli chcemy w celach poznawczych, a nie rozrywkowych, jest to w zasadzie nieograniczone źródło wiedzy. Jest też IMSLP, ogromna baza partytur. Dwadzieścia lat temu dostęp do takiej ilości nagrań i nut może mieli w jakichś bibliotekach i uniwersytetach w USA czy UK, bo wątpię czy gdzie indziej. Teraz ma to każdy człowiek z dostępem do netu i minimalną znajomością angielskiego.
Są też (za darmo!) akademickie kursy, na amerykańskim MIT ale i na moim SGGW, to pewnie i na innych uczelniach również.
Cyrylica napisal(a): Nauczanie zdalne to tragedia. (...) Tragedia. Jeśli dłużej to potrwa, kolejny rok zmarnowany.
Jest oczywiście znacznie mniej efektywne niż stacjonarne, ale mówienie o "zmarnowanym roku" to grube przegięcie i popadanie w defetyzm.
Mamy globalną sytuację nadzwyczajną i musi to powodować znaczne niedogodności.
Zmarnowany rok, a pierwszy semestr na pewno, bo dzieci się nie wysilają, tylko robią minimum, żeby złapać jakąś ocenę. Niewielu pracuje przed komputerem, znam przypadki, że grają w czasie lekcji na telefonie albo oglądają bajki. Wyrwane przez nauczyciela do odpowiedzi, mówią, że tego nie rozumieją. Rozumiem, że sytuacja nadzwyczajna, ale mam mnóstwo wątpliwości.
Trudniej się skupić, to prawda. Miałam w zeszłym roku semestr studiów podyplomowych zdalnie (Skype). Od biedy da radę, ale nie polecałabym tego na stałe.
Cyrylica napisal(a): Nauczanie zdalne to tragedia. Dziś do mnie zadzwonił wnuczek z prośbą o pomoc, bo w środę ma jakąś kartkówkę z liczebnika. Lekcje ma na bieżąco, ale co z tego, skoro nie wie, co było. Ćwiczenia robił, ale wszystko źle. Mówi, że notował, co pani mówiła, ale nauczycielka by chyba aż takich głupot nie mówiła. Posiedzę z nim jutro, oczywiście na skypie, ale czarno to widzę. Nie potrafi się skupić przez pięć minut. Matka nauczycielka próbuje ogarnąć, ale sama ledwo zipie, bo ma matematykę w piątej i fizykę w starszych klasach. Siedzi po 14 godzin na dobę. Kłótnie o dostęp do drukarki, o najlepszy komputer. Fajne to może się wydawać komuś, kogo to nie dotyczy. Tragedia. Jeśli dłużej to potrwa, kolejny rok zmarnowany.
O ile dobrze rozumiem nauczycielka w szkole podstawowej poleciła dzieciom wykonywać samodzielne notatki. Wiem że metodyka nauczania przedmiotów ścisłych jest zupełnie inna, ale wydaje mi się że nie tędy droga. W wolnej chwili spróbuję się szerzej do tego odnieść.
Cyrylica napisal(a): Nauczanie zdalne to tragedia. Dziś do mnie zadzwonił wnuczek z prośbą o pomoc, bo w środę ma jakąś kartkówkę z liczebnika. Lekcje ma na bieżąco, ale co z tego, skoro nie wie, co było. Ćwiczenia robił, ale wszystko źle. Mówi, że notował, co pani mówiła, ale nauczycielka by chyba aż takich głupot nie mówiła. Posiedzę z nim jutro, oczywiście na skypie, ale czarno to widzę. Nie potrafi się skupić przez pięć minut. Matka nauczycielka próbuje ogarnąć, ale sama ledwo zipie, bo ma matematykę w piątej i fizykę w starszych klasach. Siedzi po 14 godzin na dobę. Kłótnie o dostęp do drukarki, o najlepszy komputer. Fajne to może się wydawać komuś, kogo to nie dotyczy. Tragedia. Jeśli dłużej to potrwa, kolejny rok zmarnowany.
O ile dobrze rozumiem nauczycielka w szkole podstawowej poleciła dzieciom wykonywać samodzielne notatki. Wiem że metodyka nauczania przedmiotów ścisłych jest zupełnie inna, ale wydaje mi się że nie tędy droga. W wolnej chwili spróbuję się szerzej do tego odnieść.
Raczej nie samodzielne notatki, tylko ćwiczenia. Pewnie nauczycielka omówiła, a młody głupoty powpisywał. Nie chce mi się już w to wnikać, bo jest strasznie roztrzepany. Nie potrafi się skupić przez chwilę. Nie jestem pewna, ale chyba się czkawką odbija to, że go posłali rok wcześniej do szkoły. Nic nie korzysta z tych internetowych lekcji. To jakaś masakra. Najgorsze jest to, że ambitnemu do niedawna dzieciakowi zaczyna wszystko zwisać.
1. temat w ogóle zasadniczo dotyczył lekcji online prowadzonych dla dzieci przez nauczycieli - opłacanych przez szkoły, najczęściej państwowe (szkoły prywatne w Polsce też mają dotację państwową), więc no owszem jest to odpłatne i chyba można o coś zapytać nauczyciela 2. nie do końca wiem, o jaki rodzaj wiedzy Koledze chodzi w internecie. Więc ja powiem za siebie. Jestem prawnikiem i co do źródeł wiedzy w otwartym internecie, to w zasadzie interesuje mnie tylko BIP. Czyli oficjalnie opublikowane informacje przez podmioty publiczne. Są też dwa programy, systemy informacji prawnej, lex i legalis, one są odpłatne, działają online. Lex może jeszcze wychodzi na płytkach dla jakichś dinozaurów, ale generalnie idzie online. Poza tymi źródłami (BIP, legalis, lex), resztę "prawniczej" treści w internecie oceniam nisko, to nie jest coś, czego można używać w pracy zawodowej.
Natomiast ponieważ prawo nie jest zbyt pasjonujące, mam też inne zainteresowania. Historię, w tym zwłaszcza historię muzyki, astronomię, języki obce, filozofię, religię, astronomię, geografię. Uważam, że w tych dziedzinach, na potrzeby nie naukowe czy zawodowe, ale hobbystyczne, w internecie można znaleźć bardzo dużo, także za darmo.
Nie wiem kim Kolega jest z zawodu, ale pewnie w większości zawodów będzie podobnie. Tzn. treść z otwartego internetu nie będzie zazwyczaj przydatna do pracy zawodowej czy naukowej. Ale do wykorzystania hobbystycznego, poszerzania zainteresowań, wiedzy ogólnej, nauki języków to już tak.
Są też plusy zdalnej edukacji ,można na bieżąco usłyszeć jakie bzdury serwują nauczyciele dzieciom . Dziś moja córka na angielskim dowiedziała się czegoś na temat Święta Dziękczynienia. Otóż obchodzone na pamiątkę tego jak pierwsi koloniści dziękowali Indianom za pomoc . Nie dziękowali Bogu , co to to nie. Dziękowali Indianom .
Wśród nauczycieli też się trafiają niedouki. Stwierdzam to z przykrością, bo sama jestem emerytowaną nauczycielką. Najgorzej, jak się takiemu wydaje, że wszystkie rozumy pozjadał, a wystarczy tylko doczytać i nie będzie opowiadał głupot.
Taki jest chyba powód, dla którego politpoprawność uznała słowo Indianie za niekoszerne. Co śmieszniejsze, "Indianin" nie różni się pod tym względem od "rdzennego Amerykana", bo żyli sobie ci rdzenni mieszkańcy na swojej ziemi, potem przypłynął jakiś gość imieniem Amerigo i ich ziemię nazwano imieniem tego gościa. Stawiam orzechy brazylijskie przeciwko dolarom honkongskim, że za "rdzennych Amerykanów" w nadchodzącej dekadzie znowu coś wymyślą. Postęp musi być.
robert.gorgon napisal(a): Ograniczona możliwość kontroli samodzielności pracy ucznia. Pod tym względem nauczanie tradycyjne będzie miało zawsze przewagę. Uczeń zawsze ma możliwość skorzystania z pomocy online. Jednak i w tej sytuacji można zrobić wiele aby utrudnić cyber- ściąganie.
Dawno temu znałem wykładowcę, który konstruowal tak zadania na kolokwiach i egzaminach, że pozwalal przynosić dowolne pomoce naukowe. A i tak nie bylo łatwo. A nawet trudniej. Proszę zgadnąć czy ilość tych co zdali była wieksza niz u innych z tego samego przedmiotu. Przedmiot: Mechanika techniczna. Politechnika.
W tym wypadku chodzi jednak głównie o brak możliwości sprawdzenia pomocy naukowej w postaci osoby trzeciej, np. korepetytora.
@Maria, to prawda, ale ten sam problem mamy przy zadaniach domowych czy prezentacjach na próbną maturę.
@Cyrylica, proszę absolutnie nie brać do siebie, ale dobrych nauczycieli jest mniejszość, a bardzo dobrych to juz naprawdę niewielu. Przy pandemii to niejako "wyszło" wcześniej było w murach szkoły. Choć swoje juz widzieliśmy w zeszłym roku w czasie strajku.
Komentarz
W szkole średniej nauczyłam się zbioru zadań z matematyki praktycznie na pamięć wystarczyło nawet na studiach.
Dajcie chwilę i markery wstukam wszystko.
Teraz taka nauką byłaby torturą.
Online jest tylko podstawowa wiedza.
Szczególnie mądrości internetowe wymagają weryfikacji.
Dyskutować można o detalach, ale tak myślę, że jeśli minister Czarnek zechciałby być tak mocny w czynach, jak w słowach, to stoi u wrót niepowtarzalnej szansy związanej z nieuchronną rewolucją technologiczną w nauczaniu (niezależnie od rozwoju kowidowej sytuacji). To mogła by być szansa na opcję zero bez konieczności zaorywania tego co stare (to zdechnie sobie samo), oporu i buntu edu-betonu i budowę na nowo definiowanych fundamentach.
W zasadzie to cała cenna wiedza z internetu jaką zdobyłem to zamienione na PDF screenshoty książek które zapiraciłem.
Piractwo ratuje twarz internetu.
A co jest cennego online?
Kolego, to już zależy czym dysponujemy na wejściu. Jeśli tylko językiem polskim, to w sumie mało, co nie znaczy nic. Jeśli Kolega natomiast zna angielski, a może jeszcze jakiś język, w stopniu umożliwiającym czytanie książek na interesujące tematy, to jest tego całe mnóstwo. Ze swojej strony polecam zwłaszcza witryny gutenberg.org i archive.org.
Polecam też youtube.com, wiem, że dominuje tam chłam, ale jest mnóstwo cennych rzeczy. Im więcej takich oglądamy, a im mniej chłamu, tym potem więcej widzimy cennych, a mniej chłamu, algorytm jest tam niezły i bardziej pod widza niż gdziekolwiek indziej. Czasem coś wciska, ale relatywnie rzadko, kilka razy do roku - i do oglądania też nie zmusza.
Np. dostęp do muzyki klasycznej nigdy nie był większy. Jakość dźwięku jest tam jaka jest - niższa niż płyty cd włączonej na dobrym odtwarzaczu, ale wystarczająca dla zapoznania się z utworem. Jeśli chcemy w celach poznawczych, a nie rozrywkowych, jest to w zasadzie nieograniczone źródło wiedzy. Jest też IMSLP, ogromna baza partytur. Dwadzieścia lat temu dostęp do takiej ilości nagrań i nut może mieli w jakichś bibliotekach i uniwersytetach w USA czy UK, bo wątpię czy gdzie indziej. Teraz ma to każdy człowiek z dostępem do netu i minimalną znajomością angielskiego.
Kiedyś ktoś na torze prowadził stronę - coś w rodzaju proxy pod web of science,
tak jakby pozwalał wchodzić przekierowując jako instytut.
____
A czy mówimy o lekcji online gdzie nauczyciela można o coś zapytać czy
tylko obserwujemy? Powiem uczciwie, że nie miałem pojęcia, jeżeli coś takiego ma miejsce,
że ludzie biorą za lekcje online pieniądze i prowadzą coś w rodzaju małych klas z dorosłymi ludźmi, którzy siedzą przed monitorami i się douczają - uwaga - bez przymusu ( raz ktoś opowiadał, że firma takie niby szkolenie załatwiła - w takim stylu ).
Wydaje mi się, że tego typu nauka dyskryminuje ręczne notatki - co jest złe.
Jeżeli chodzi o wykłady na tubce to kilka razy szukałem i nigdy nic dobrego nie znalazłem. Może nie wstrzeliłem się w temat.
Z angielskim zaś jest tak, że niestety nawet z tłumaczem w ręku może być bardzo ciężko przetłumaczyć książki traktujące na jakieś niszowe tematy. Czyli trzeba mieć już podkład. Ktoś obyty ma szanse skorzystać. Osoba zielona straci masę czasu.
Co do PDF / ebook to potem napiszę PM. Mam prenumeratę jednej gazetki i dają własnie tylko PDF.
Aha i jeszcze jedno. Rozważając o naukach medycznych doszedłem do wniosku, że model studiowania gdzie student sam zdobywa wiedzę i umiejętności za trafiony. Nie te czasy.
mi się zdarzyło druknąć kilka stron w pracy bo w domu nie posiadam sprzętu, a nie wiem jak tam z punktami xero w dobie pandemi. Drukarki niby nie są drogie, ale nigdy nie wpadło mi do głowy aby takie coś kupić z uwagi na miejsce, którego w mieszkaniu mało i każdy sprzęt nieużywany często jest niewskazany.
No a szkoła wymaga, druknij to, druknij tamto, ostatnio nawet w kolorze.
Gdybym nie chodził do biura i pracował zdalnie to musiałbym albo zakupić sprzęt i ograniczyć przestrzeń życiową albo mieć probem..
Mamy globalną sytuację nadzwyczajną i musi to powodować znaczne niedogodności.
1. temat w ogóle zasadniczo dotyczył lekcji online prowadzonych dla dzieci przez nauczycieli - opłacanych przez szkoły, najczęściej państwowe (szkoły prywatne w Polsce też mają dotację państwową), więc no owszem jest to odpłatne i chyba można o coś zapytać nauczyciela
2. nie do końca wiem, o jaki rodzaj wiedzy Koledze chodzi w internecie. Więc ja powiem za siebie. Jestem prawnikiem i co do źródeł wiedzy w otwartym internecie, to w zasadzie interesuje mnie tylko BIP. Czyli oficjalnie opublikowane informacje przez podmioty publiczne. Są też dwa programy, systemy informacji prawnej, lex i legalis, one są odpłatne, działają online. Lex może jeszcze wychodzi na płytkach dla jakichś dinozaurów, ale generalnie idzie online.
Poza tymi źródłami (BIP, legalis, lex), resztę "prawniczej" treści w internecie oceniam nisko, to nie jest coś, czego można używać w pracy zawodowej.
Natomiast ponieważ prawo nie jest zbyt pasjonujące, mam też inne zainteresowania. Historię, w tym zwłaszcza historię muzyki, astronomię, języki obce, filozofię, religię, astronomię, geografię. Uważam, że w tych dziedzinach, na potrzeby nie naukowe czy zawodowe, ale hobbystyczne, w internecie można znaleźć bardzo dużo, także za darmo.
Nie wiem kim Kolega jest z zawodu, ale pewnie w większości zawodów będzie podobnie. Tzn. treść z otwartego internetu nie będzie zazwyczaj przydatna do pracy zawodowej czy naukowej. Ale do wykorzystania hobbystycznego, poszerzania zainteresowań, wiedzy ogólnej, nauki języków to już tak.
Prawdziwy indianin to Hindus
@Cyrylica, proszę absolutnie nie brać do siebie, ale dobrych nauczycieli jest mniejszość, a bardzo dobrych to juz naprawdę niewielu. Przy pandemii to niejako "wyszło" wcześniej było w murach szkoły. Choć swoje juz widzieliśmy w zeszłym roku w czasie strajku.