Ta lekrama została zafundowana nam przez amerykańską organizację i akurat w Kanadzie odebrana bez większego entuzjazmu i jako kontrowersyjna a nawet, o dziwo, potępiona w mediach. Wyjaśniam, że chodzi tu niby o walkę ze zmianą klimatu, hehe. https://www.citynews1130.com/2020/09/27/vancouver-billboards-ecofascism/
To akurat nie jest prawda. Słudzy szatana nienawidzą życia. Taki dejmy na to Gates Bill realizuje program depopulacji ludzi. Najwięcej mnożą się kolorowi, więc jego walka o depopulację ograniczona tylko do białych byłaby skazana na niepowodzenie. Ich działania są skierowane głównie na zabijanie nienarodzonych o skórze kolorowej.
Słudzy szatana w szczególny sposób nienawidzą dzieci jako istot niewinnych Stąd medialny wysyp antynatalizmu: rozmaite obraźliwe memy i wpisy o rzekomo przeszkadzających wszystkim "bachorach", wszechobecnych roszczenioweych matkach pobierających 500+, wyliczenia ileż to setek tysięcy złotych kosztuje wychowanie dziecka itp.
To nie Kanada ale niedaleko. Jest sobie w Oregonie taka niszowa organizacja pod tytułem Coalition of Communities of Colour. Propagują tzw. "sprawiedliwość rasową". Bierą od rządu granty a od ludożerki jałmużnę. Do tej pory Koalicja Wspólnot Kolorowych reprezentowała następujące grupy: "African, African American, Asian, Latino, Middle Eastern and North African, Native American, Pacific Islander". Nie wiem czy to od tego zakapslowania na chacie z powodu zarazy na mózg im padło, czy z nadmiaru wolnego caszu ale ostatnio dumali, dumali i wydumali żeby do kolorowych dokoptować... Słowian! Ale nie cieszta się, Legitymacji Kolorowego Polaka nie dostaniecie, bo żeby było śmieszniej za Słowian uważają tylko i wyłącznie mieszkańców byłego Związku Sowieckiego - ale za to wszyskich: "Russia, the Baltic states (Estonia, Latvia, and Lithuania), Ukraine, Belarus, Moldovia, Azerbaijan, Armenia, and Georgia, and the Central Asian states (Kazakhstan, Kyrgyzstan, Tajikistan, Turkmenistan, and Uzbekistan)".
Czyli Amerykanie mają dobre rozeznanie - Kanadyjczycy to gamonie.
No, ba. Poza tem śmiesznie gadają, mieszkają w igloo, jedzą to co upolują a przeważnie łosie, leją syrop klonowy na każde jedzenie, wszyscy grają w hokeja, zamiast prezydenta mają królową a ich pieniądze wyglądają jak monopoly money.
Mordechlaj_Mashke napisal(a): Armenia, and Georgia, and the Central Asian states (Kazakhstan, Kyrgyzstan, Tajikistan, Turkmenistan, and Uzbekistan)
Słowianie jak w morde strzelił )
Że niby nie ma tam sowieciarzy?
W Kanadzie cuchnącej postępem? A skolko ugodno!
Red. Górny (my z niego wszyscy) na jutubowym wykładzie o Fatimie mówił, że zasadniczo przez pierwszych 9 lat kommunizma jego programem ideologicznym była ruja, poróbstwo, sodomia & gomoria. Dopiero złowrogi taysz Soso Dżugaszwili zorientowaszy się, że mu się społeczeństwo sowieckie rozwala i przyrost naturalny spada w przededniu planowanej wojny, przestawił był wajchę.
Wygnane wówczas z CCCP niedobitki zwolenników starego kursu zasiliły szeregi zachodniej lewicy, co obecnie spektakularnie wybiło. Nasze "czarne szmaty" to w zasadzie reimport ideologiczny.
Ciekawy dzień. Byłem dzisiej w przychodni sercowej. Miałem zrobić różne testy. Wszędzie gdzie się idzie, a byłem w ciągu ostatniego roku i w przychodniach i szpitalach, zaraz po wejściu przechodzi się tzw. screening. Zadają ci pytania czy masz gorączkę, kaszel, katar, sraczkę, utratę węchu, styczność z chorym na Covid itd. Mierzą ci gorączkę, dają czystą maskę, odkażasz ręce i wchodzisz. W tej przychodni gdzie byłem dzisiaj jest pozornie nawet bardziej rygorystycznie. Wczoraj dzwoniła recepcjonistka żeby przypomnieć mi o wizycie i zrobiła wstępny screening przez telefon. Powiedziała, że przed wejściem mam zadzwonić z komórki i dopiero po rozmowie z recepcją wolno mi będzie wejść do budynku. Tak też zrobiłem. Po wejściu panienka z okienka, czyli zza szyby sprawdziła moje dane i ponownie zadała mi wszyskie pytania. I tu wracam do zwrotu "pozornie srogi reżym" bo mimo, że zrobili mi te same przesłuchanie trzy razy to w recepcji nikt nie zmierzył mi gorączki. Dopiero po wejściu do pokoju gdzie miałem mieć testy pani zaczęła od zmierzenia gorączki. Po testach kazała mi poczekać w poczekalni. No to czekam i nudzę się. Aż tu z innego pokoju wychodzi technik z jakąś babą, idzie do recepcji i nawija: "Proszę pacjentce zrobić wizytę na inny termin". "Dlaczego?" "Nie mogię przeprowadzić testów bo pacjentka ma gorączkę". "Że co, gorączkię? A wysoką?" "38.4" Nosz, ku*wa! Babsztyl z gorączką przyszedł se do kliniki gdzie większość pacjentów to sercowe dziadki. No i wcisnęła kit, że nie ma gorączki, czyli kłamała. "And how do you spell your name?" "Cuś tam, cuś tam." "Your first name?" "Oksana". OK-freaking-SANA! Od razu gul mię skoczył ale se myślę, dobrze, że już jestem po testach bo to i ciśnienie i inne palpitacje by mnie wykryli. Dziadki w poczekalni zaczęli niespokojnie się rozglądać to na nią, to na recepcjoniskie, to na siebie. Ten co najbliżej siedział to tak oczamy latał jak sędzia na Wimbledonie. Jakaś babcia zrobiła się bielsza niż jej maska a inny kolo w czapce bejsbolówce "Gone Fishin"' znowuż poczerwieniał aż strachłem, żeby się na wylew nie wyhuśtał. Tylko jeden facio w koszulce z napisem "BABE MAGNET", cały w tatuażach, z kulczykiem w uchu, cierpiący na absolutny brak włosów, zdawał się nie zauważać zadymy udając, że czyta "National Geographic". Wywiązała się rozmowa i babiszon łamaną angielszczyzną z ruskim akcentem zaczął zamulać, że ona jest OK bo nigdy z wiarusem styczności nie miała. Jeszcze pytlowała, że nowy appointment jej wogle nie pasuje, bo ona codziennie pracuje a dzisiej musiała specjalnie se wziąść wolne. I ona by wolała te testy zrobić teraz jak już jest tutej na miejscu. OJCKP! Ruski tupet. W tem momencie zawołali czerwonego dziadka-wędkarza a łysy podziargus oderwał wzrok od gazetki i rzucił: "Good luck with your test, hehe". Nie było w nim miłości. Fajny dzień.
No i właśnie, kobieta pracująca, umrze na serce bo nie zrobią jej badań, bo się jakieś rybackie dziadki oburzają. A potem będzie że korona zabija. A tak w ogóle to czemu tyle osób w poczekalni? Powinni na godziny umawiać aby pacjęci się nie widywali, skoro mają tyle zasobów na potrójne skriningi.
A u nasz szczypią na potęgę dzięki czemu świrus powoli zaczyna wymiękać. Co prawda Pan Demia nie wywiesił jeszcze białej flagi tylko na razie tęczową ale liczba infekcji drastycznie maleje. W nagrodę zaczęli powoli otwierać sklepy, restauracje i bary ale tylko te co mają ogródki bo do środka dalej jeszcze nie wpuszczają. Wczorej wyciagłem małżonkie na piwo, chociaż ona nietronkowa ale argumenta, że trzeba popierać lokalną ekonomię w końcu przeważyły. Szczególnie, że pogodę mamy piękną, upalną, słońce praży a pić się chce. W telewizorze na dużym ekranie leciał se meczyk Anglia -Szkocja coby konsumenci mieli rozrywkie. Po kilku piwkach atmosfera w barze zrobiła się sportowo - towarzyska do tego stopnia, że zaczęła się wymiana poglądów między stolikami. Zaraz się okazało, że przy następnym stoliku siedzieli jacyś Polacy, dwóch kolesiów z jakąś dziewczyną. Od razu wywiązała się gadka o naszej drużynie, że słabo, że syf, a Zołza to już w ogóle, że oni wszyscy się, kurka, nadają do tarcia chrzanu. A ja podpuszczam: "Słyszałem, że Hiszpanie przed meczem uczą się polskiego ale słabo im to idzie więc pozapisywali se odzywki na kartkach." "Co? Jak to?'' "No tak to, że na przykład jak już będzie 10:0 i w 88-mej minucie Polakom po raz pierwszy uda się wyjść z piłką z własnej połowy to taki Hiszpan podbiega, wyciąga kartkę i mówi: 'Hey, soy es, curva?' ''
W ogóle później przysiadł się do nich jakiś typol o klacie zapadniętej jak Holandia, który twierdził, że jest jasnowidzem i ponoć przewidział wynik meczu ze Słowacją i przepowiada, że teraz Polska wygra dwa mecze z rzędu a Krychowiak ze Szwedami zagra życiówę. No to moja żona, metodą losa się go pyta, jak taki mądry jesteś to weź mi powiedz numery w totolotka bo do wygrania jest 70 baniek a ona w końcu by chciała wygrać. A on jej na to, że wizję są nieczytelne i czy mąż (czyli ja) mógłby mu postawić wódkę a jeszcze lepiej na popitkę piwo na rozjaśnienie, hehe.
Dzisiej po kościele. Podchodzi starsza pani stojąca przede mną do lady w polskich delikatesach. Za ladą dwie młode dziewczyny. ''Poproszę pół funta pastrami''. ''Pokroić czy w kawałku?'' ''Proszę pokroić. Ale pani wyciągnęła salami''. ''Salami? No salami, a co pani chciała?'' ''Pastrami, poza tym staram się unikać wieprzowiny''. ''Salami to wieprzowina? A pastrami to co?'' ''Wołowina''. Zwracając się do koleżanki: ''Ty wiedziałaś?'' ''No, tak''. Klientka: ''Pani pracując w delikatesach też powinna wiedzieć''. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, wsadziła łeb do lodówki, szuka i mruczy: ''Pastrami, pastrami''. Koleżanka próbuje jej pomóc pokazując palcem na pastrami. Dziewczę wyjmuje pastrami, ogląda i triumfalnie wykrzykuje: "Aaa, prosciutto!" Zaległa niezręczna cisza więc ja się włączam i drążę: ''Ach ci Włosi, oni to lubią robić normalnym ludziom wodę z mózgu, hehe''. A panna myśląc, że staję po jej stronie: ''No, nie?'' Starsza pani wzięła wędlinę, westchnęła: ''O tempora, o mores!'' i poszła. Ta co ją obsługiwała: ''Co ona powiedziała?'' Na to ta druga: ''Powiedziała po włosku, że jesteś tępa".
Komentarz
Wyjaśniam, że chodzi tu niby o walkę ze zmianą klimatu, hehe.
https://www.citynews1130.com/2020/09/27/vancouver-billboards-ecofascism/
👣
🐾
🐾
https://www.680news.com/2020/10/01/controversial-ads-in-vancouver-urging-families-to-have-fewer-kids-removed-after-racial-criticism/
👣
🐾
🐾
Ich działania są skierowane głównie na zabijanie nienarodzonych o skórze kolorowej.
👣
🐾
🐾
Jest sobie w Oregonie taka niszowa organizacja pod tytułem Coalition of Communities of Colour. Propagują tzw. "sprawiedliwość rasową". Bierą od rządu granty a od ludożerki jałmużnę.
Do tej pory Koalicja Wspólnot Kolorowych reprezentowała następujące grupy: "African, African American, Asian, Latino, Middle Eastern and North African, Native American, Pacific Islander".
Nie wiem czy to od tego zakapslowania na chacie z powodu zarazy na mózg im padło, czy z nadmiaru wolnego caszu ale ostatnio dumali, dumali i wydumali żeby do kolorowych dokoptować... Słowian!
Ale nie cieszta się, Legitymacji Kolorowego Polaka nie dostaniecie, bo żeby było śmieszniej za Słowian uważają tylko i wyłącznie mieszkańców byłego Związku Sowieckiego - ale za to wszyskich: "Russia, the Baltic states (Estonia, Latvia, and Lithuania), Ukraine, Belarus, Moldovia, Azerbaijan, Armenia, and Georgia, and the Central Asian states (Kazakhstan, Kyrgyzstan, Tajikistan, Turkmenistan, and Uzbekistan)".
https://www.coalitioncommunitiescolor.org/
Oficjalne wypociny na 80 stron:
https://www.portlandoregon.gov/oehr/article/713232
👣
🐾
🐾
https://kwejk.pl/obrazek/1728849/amerykanska-mapa-swiata.html
Poza tem śmiesznie gadają, mieszkają w igloo, jedzą to co upolują a przeważnie łosie, leją syrop klonowy na każde jedzenie, wszyscy grają w hokeja, zamiast prezydenta mają królową a ich pieniądze wyglądają jak monopoly money.
👣
🐾
🐾
W Kanadzie cuchnącej postępem? A skolko ugodno!
Red. Górny (my z niego wszyscy) na jutubowym wykładzie o Fatimie mówił, że zasadniczo przez pierwszych 9 lat kommunizma jego programem ideologicznym była ruja, poróbstwo, sodomia & gomoria. Dopiero złowrogi taysz Soso Dżugaszwili zorientowaszy się, że mu się społeczeństwo sowieckie rozwala i przyrost naturalny spada w przededniu planowanej wojny, przestawił był wajchę.
Wygnane wówczas z CCCP niedobitki zwolenników starego kursu zasiliły szeregi zachodniej lewicy, co obecnie spektakularnie wybiło. Nasze "czarne szmaty" to w zasadzie reimport ideologiczny.
Byłem dzisiej w przychodni sercowej. Miałem zrobić różne testy.
Wszędzie gdzie się idzie, a byłem w ciągu ostatniego roku i w przychodniach i szpitalach, zaraz po wejściu przechodzi się tzw. screening. Zadają ci pytania czy masz gorączkę, kaszel, katar, sraczkę, utratę węchu, styczność z chorym na Covid itd. Mierzą ci gorączkę, dają czystą maskę, odkażasz ręce i wchodzisz.
W tej przychodni gdzie byłem dzisiaj jest pozornie nawet bardziej rygorystycznie. Wczoraj dzwoniła recepcjonistka żeby przypomnieć mi o wizycie i zrobiła wstępny screening przez telefon. Powiedziała, że przed wejściem mam zadzwonić z komórki i dopiero po rozmowie z recepcją wolno mi będzie wejść do budynku. Tak też zrobiłem. Po wejściu panienka z okienka, czyli zza szyby sprawdziła moje dane i ponownie zadała mi wszyskie pytania. I tu wracam do zwrotu "pozornie srogi reżym" bo mimo, że zrobili mi te same przesłuchanie trzy razy to w recepcji nikt nie zmierzył mi gorączki. Dopiero po wejściu do pokoju gdzie miałem mieć testy pani zaczęła od zmierzenia gorączki. Po testach kazała mi poczekać w poczekalni.
No to czekam i nudzę się.
Aż tu z innego pokoju wychodzi technik z jakąś babą, idzie do recepcji i nawija: "Proszę pacjentce zrobić wizytę na inny termin".
"Dlaczego?"
"Nie mogię przeprowadzić testów bo pacjentka ma gorączkę".
"Że co, gorączkię? A wysoką?"
"38.4"
Nosz, ku*wa! Babsztyl z gorączką przyszedł se do kliniki gdzie większość pacjentów to sercowe dziadki. No i wcisnęła kit, że nie ma gorączki, czyli kłamała.
"And how do you spell your name?"
"Cuś tam, cuś tam."
"Your first name?"
"Oksana". OK-freaking-SANA! Od razu gul mię skoczył ale se myślę, dobrze, że już jestem po testach bo to i ciśnienie i inne palpitacje by mnie wykryli. Dziadki w poczekalni zaczęli niespokojnie się rozglądać to na nią, to na recepcjoniskie, to na siebie. Ten co najbliżej siedział to tak oczamy latał jak sędzia na Wimbledonie. Jakaś babcia zrobiła się bielsza niż jej maska a inny kolo w czapce bejsbolówce "Gone Fishin"' znowuż poczerwieniał aż strachłem, żeby się na wylew nie wyhuśtał. Tylko jeden facio w koszulce z napisem "BABE MAGNET", cały w tatuażach, z kulczykiem w uchu, cierpiący na absolutny brak włosów, zdawał się nie zauważać zadymy udając, że czyta "National Geographic".
Wywiązała się rozmowa i babiszon łamaną angielszczyzną z ruskim akcentem zaczął zamulać, że ona jest OK bo nigdy z wiarusem styczności nie miała. Jeszcze pytlowała, że nowy appointment jej wogle nie pasuje, bo ona codziennie pracuje a dzisiej musiała specjalnie se wziąść wolne. I ona by wolała te testy zrobić teraz jak już jest tutej na miejscu. OJCKP! Ruski tupet.
W tem momencie zawołali czerwonego dziadka-wędkarza a łysy podziargus oderwał wzrok od gazetki i rzucił: "Good luck with your test, hehe".
Nie było w nim miłości.
Fajny dzień.
👣
🐾
🐾
2. Pacjęci od zawsze łżą. Nie tylko ci z ruskim akcętem.
A tak w ogóle to czemu tyle osób w poczekalni? Powinni na godziny umawiać aby pacjęci się nie widywali, skoro mają tyle zasobów na potrójne skriningi.
Wczorej wyciagłem małżonkie na piwo, chociaż ona nietronkowa ale argumenta, że trzeba popierać lokalną ekonomię w końcu przeważyły.
Szczególnie, że pogodę mamy piękną, upalną, słońce praży a pić się chce. W telewizorze na dużym ekranie leciał se meczyk Anglia -Szkocja coby konsumenci mieli rozrywkie. Po kilku piwkach atmosfera w barze zrobiła się sportowo - towarzyska do tego stopnia, że zaczęła się wymiana poglądów między stolikami. Zaraz się okazało, że przy następnym stoliku siedzieli jacyś Polacy, dwóch kolesiów z jakąś dziewczyną. Od razu wywiązała się gadka o naszej drużynie, że słabo, że syf, a Zołza to już w ogóle, że oni wszyscy się, kurka, nadają do tarcia chrzanu.
A ja podpuszczam:
"Słyszałem, że Hiszpanie przed meczem uczą się polskiego ale słabo im to idzie więc pozapisywali se odzywki na kartkach."
"Co? Jak to?''
"No tak to, że na przykład jak już będzie 10:0 i w 88-mej minucie Polakom po raz pierwszy uda się wyjść z piłką z własnej połowy to taki Hiszpan podbiega, wyciąga kartkę i mówi: 'Hey, soy es, curva?' ''
W ogóle później przysiadł się do nich jakiś typol o klacie zapadniętej jak Holandia, który twierdził, że jest jasnowidzem i ponoć przewidział wynik meczu ze Słowacją i przepowiada, że teraz Polska wygra dwa mecze z rzędu a Krychowiak ze Szwedami zagra życiówę.
No to moja żona, metodą losa się go pyta, jak taki mądry jesteś to weź mi powiedz numery w totolotka bo do wygrania jest 70 baniek a ona w końcu by chciała wygrać.
A on jej na to, że wizję są nieczytelne i czy mąż (czyli ja) mógłby mu postawić wódkę a jeszcze lepiej na popitkę piwo na rozjaśnienie, hehe.
👣
🐾
🐾
Toe yes super chitankah!
Podchodzi starsza pani stojąca przede mną do lady w polskich delikatesach. Za ladą dwie młode dziewczyny.
''Poproszę pół funta pastrami''.
''Pokroić czy w kawałku?''
''Proszę pokroić. Ale pani wyciągnęła salami''.
''Salami? No salami, a co pani chciała?''
''Pastrami, poza tym staram się unikać wieprzowiny''.
''Salami to wieprzowina? A pastrami to co?''
''Wołowina''.
Zwracając się do koleżanki:
''Ty wiedziałaś?''
''No, tak''.
Klientka: ''Pani pracując w delikatesach też powinna wiedzieć''.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, wsadziła łeb do lodówki, szuka i mruczy: ''Pastrami, pastrami''. Koleżanka próbuje jej pomóc pokazując palcem na pastrami.
Dziewczę wyjmuje pastrami, ogląda i triumfalnie wykrzykuje: "Aaa, prosciutto!"
Zaległa niezręczna cisza więc ja się włączam i drążę: ''Ach ci Włosi, oni to lubią robić normalnym ludziom wodę z mózgu, hehe''.
A panna myśląc, że staję po jej stronie: ''No, nie?''
Starsza pani wzięła wędlinę, westchnęła: ''O tempora, o mores!'' i poszła.
Ta co ją obsługiwała: ''Co ona powiedziała?''
Na to ta druga: ''Powiedziała po włosku, że jesteś tępa".
👣
🐾
🐾