ferb napisal(a): Myly Państwo, a widział ktoś kiedyś jakieś opracowanie (popularno)naukowe nt. produkcji kopii husarskich? One były drążone w środku, na dość długim odcinku, w materiale, który nie jest tak sztywny jak metal. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to było robione za pomocą XVI-XVII-wiecznych technologii...
były drążone, ale z dwóch kawałków. A na końcu ciasno i precyzyjnie łączone rzemieniami. MS mi to mówił , a Radosław Sikora o tym pisał.
Centrum serwisowania silników lotniczych XEOS pod Środą Śląską zawiesza działalność. To nowoczesny zakład zatrudniający 220 osób, kosztował miliard złotych. Zapotrzebowanie na serwis serwisowania silników lotniczych wróci dopiero za kilka lat – mówią w firmie.
Przedstawiciele firmy XEOS podkreślają, że zawieszenie działalności zakładu jest spowodowane trwającą od półtora roku pandemią. "Ograniczenie ruchu lotniczego na całym świecie, trwające długie miesiące uziemienia całych flot oraz niskie wskaźniki wykorzystania samolotów szerokokadłubowych sprawiły, że zapotrzebowanie na remonty silników lotniczych znacznie się obniżyło” – czytamy w komunikacie.
Na dodatek zmniejszył się globalny popyt na serwis naprawianych w średzkim zakładzie silników GEnx2B (napędzających szerokokadłubowe Boeingi 747-8). Wykazują one bowiem coraz dłuższy okres działania. Przesunięto także datę wejścia do eksploatacji silnika GE9X (drugiego z portfolio XEOS). Przesuwa to o kilka lat potrzebę ich remontów.
Rzplita była najbogatszym państwem europejskim, głównie dzięki kluczowemu położeniu na końcówce Jedwabnego Szlaku. Długo się zastanawiałem, jak to twierdzenie udowodnić, i nagle sobie uświadomiłem, że taki dowód jest, jest on oczywisty i bardzo wyraźny. Hanza.
Związek handlowy miast nadbałtyckich i trochę tych dalej na Zachód. Związek bardzo potężny i bogaty, Hanza potrafiła dołożyć królom i cesarzom. Czym i z kim ta cała Hanza handlowała? Cokolwiek by to nie było, szło z Zachodu na Wschód i ze Wschodu na Zachód, mapa nie pozwala na inną interpretację. Akurat wiemy czym Hanza handlowała: wszelkimi dobrami z Rzplitej i Jedwabnego Szlaku oraz tym, co biedna Europa była w stanie za nie dać.
Hanza rozsypuje się sama z siebie w roku 1669, upadek jest tak całkowity, że nikomu się nawet nie chce przybić pieczątki "zakończone", więc niby formalnie istnieje do dziś. Czy ta data z czymś się kojarzy?
Jeśli ze szwedzkim potopem to słusznie, wtedy potęga ekonomiczna Rzplitej została złamana i nie było czym handlować.
Otóż w sobotę chlałem z jednym gościem, co się zna na wódce (tj. on chlał, bo sierpień). Facet bez pudła odróżnia wódę ziemniaczaną od zbożowej, jakej by klasy nie była.
I on mówi ta:
Wóda to je zasadniczo zmieszany spiryt z wodą, i jak to jest, że czasem gładko wchodzi a czasem pijąc czujemy jakbyśmy łykali ohydną wódę i popijali wodą? Ano, związek chemiczny etanolu jest prosty i zasadniczo zawsze ten sam. Tajemnica polega na długości łańcuchów. I w im krótszy łańcuch łączą się te cząsteczki tym wóda pośledniejsza i na odwyrtkę. A sposób na tworzenie długich łańcuchów to najtrzelniej szczeżona tajemnica gorzelni. Mówił jecie, że taki czysty spiryt przedawany w sklepach, to jest robiony z odpadków, ze śmieci. Np. zgniłych pomidorów, jabłek itd. W skupach warzyw czy owoców tego się nie wyrzuca tylko z tego się pędzi. I jecie jako ciekawostka, że jego syn inżynier z butelek plastikowych upędził wódę, ale komercyjnie się nie da, gdyż proces wymaga wysokej temperatury a energa kosztuje.
Aaa, i jecie mówił, że etanol działa jako odtrudka na metanol, więc w co tańszych wódach to mięszają metanol z etanolem, co by było tani.
los napisal(a): Rzplita była najbogatszym państwem europejskim, głównie dzięki kluczowemu położeniu na końcówce Jedwabnego Szlaku. Długo się zastanawiałem, jak to twierdzenie udowodnić, i nagle sobie uświadomiłem, że taki dowód jest, jest on oczywisty i bardzo wyraźny. Hanza.
los napisal(a): Rzplita była najbogatszym państwem europejskim, głównie dzięki kluczowemu położeniu na końcówce Jedwabnego Szlaku. Długo się zastanawiałem, jak to twierdzenie udowodnić, i nagle sobie uświadomiłem, że taki dowód jest, jest on oczywisty i bardzo wyraźny. Hanza.
Hanza była nastawiona na handel z Zachodem.
A kto z tym Zachodem handlował? Bo sam z sobą to mógł bez Hanzy.
trep napisal(a): Otóż w sobotę chlałem z jednym gościem, co się zna na wódce (tj. on chlał, bo sierpień). Facet bez pudła odróżnia wódę ziemniaczaną od zbożowej, jakej by klasy nie była.
I on mówi ta:
Wóda to je zasadniczo zmieszany spiryt z wodą, i jak to jest, że czasem gładko wchodzi a czasem pijąc czujemy jakbyśmy łykali ohydną wódę i popijali wodą? Ano, związek chemiczny etanolu jest prosty i zasadniczo zawsze ten sam. Tajemnica polega na długości łańcuchów. I w im krótszy łańcuch łączą się te cząsteczki tym wóda pośledniejsza i na odwyrtkę. A sposób na tworzenie długich łańcuchów to najtrzelniej szczeżona tajemnica gorzelni. Mówił jecie, że taki czysty spiryt przedawany w sklepach, to jest robiony z odpadków, ze śmieci. Np. zgniłych pomidorów, jabłek itd. W skupach warzyw czy owoców tego się nie wyrzuca tylko z tego się pędzi. I jecie jako ciekawostka, że jego syn inżynier z butelek plastikowych upędził wódę, ale komercyjnie się nie da, gdyż proces wymaga wysokej temperatury a energa kosztuje.
Aaa, i jecie mówił, że etanol działa jako odtrudka na metanol, więc w co tańszych wódach to mięszają metanol z etanolem, co by było tani.
Nu ale wiele pamiętam z chemii organicznej to etanol nie tworzy polimerów i długość łańcucha węglowego w jego cząsteczce zawsze jest równa 2. Różnice w smaku wódek wynikają podobno z domieszek - to, że spirus ma 96% wcale nie znaczy, że pozostałe 4% to czysta woda. Zresztą w produkcji niektórych wódek stosuje się rozcieńczasnie destylatów o woltażu ~70% właśnie po to, żeby zachować charakterystyczne walory smakowe. Co ciekawe bimber (w tym śliwowice, gruszkówki i inne destylaty owocowe), a także tradycyjne rumy czy meskale też mają moc ok. 70% bo tyle uzyskuje się w miarę prostych destylarniach - bo alkohol etylowy jest higroskopijny. W dodatkowych składnikach decydujących o smaku rzeczywiście istotna jest długość łańcuchów węglowych oraz izomeria. Pono najtrudniej jest uniknąć węglowodorów aromatycznych, które nie tylko odpowiadają, za charakterystyczny smak bimbrowego "fuzla" ale i dużą część objawów "zespołu dnia następnego". Na smak ma też ponoć wpływ poziom polaryzacji cząsteczek (etanol jest na nią podatny), ale to już chyba odpowiednik rozważań audiofilskich.
A jeszcze co do staropolskości to pono jeszcze w XVIII w. "wódka" i "gorzała" miały różne znaczenia: "gorzała" to był po prostu destylat z zacieru rozwodniony do woltażu ~50% albo i prosto spod chłodnicy, przeznaczony do picia biesiadnego "Wódka" z kolei powstawała z rozwodnienia najwyższej dostępnej klasy kilkukrotnych destylatów i była używana w celach leczniczych lub jako napitek mocno luksusowy.
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Związek handlowy miast nadbałtyckich i trochę tych dalej na Zachód. Związek bardzo potężny i bogaty, Hanza potrafiła dołożyć królom i cesarzom. Czym i z kim ta cała Hanza handlowała? Cokolwiek by to nie było, szło z Zachodu na Wschód i ze Wschodu na Zachód, mapa nie pozwala na inną interpretację. Akurat wiemy czym Hanza handlowała: wszelkimi dobrami z Rzplitej i Jedwabnego Szlaku oraz tym, co biedna Europa była w stanie za nie dać.
Hanza rozsypuje się sama z siebie w roku 1669, upadek jest tak całkowity, że nikomu się nawet nie chce przybić pieczątki "zakończone", więc niby formalnie istnieje do dziś. Czy ta data z czymś się kojarzy?
Jeśli ze szwedzkim potopem to słusznie, wtedy potęga ekonomiczna Rzplitej została złamana i nie było czym handlować.
zacne, a prowadzi do kolejnych konkluzji - zajęcie wybrzeża Bałtyku nie robiło się samo - to był celowy plan i tak osobiście myślę, że słabe zaludnienie tych ziem wskazuje na 1. gwałtowność realizacji planów, 2. geopolityczny absurd istnienia niemieckiego zarządu nad południowym wybrzeżem Bałtyku.
No i jeszcze jedno - korpo jak to korpo, miało własne wewnętrzne regulacje. Stąd Gdańsk zajmował się skupem, a następnie wszystko co skupił dostarczał do Rotterdamu bodajże. Stąd ta kupieckość Gdańska jest taka tam, raczej byli faktorią.
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Związek handlowy miast nadbałtyckich i trochę tych dalej na Zachód. Związek bardzo potężny i bogaty, Hanza potrafiła dołożyć królom i cesarzom. Czym i z kim ta cała Hanza handlowała? Cokolwiek by to nie było, szło z Zachodu na Wschód i ze Wschodu na Zachód, mapa nie pozwala na inną interpretację. Akurat wiemy czym Hanza handlowała: wszelkimi dobrami z Rzplitej i Jedwabnego Szlaku oraz tym, co biedna Europa była w stanie za nie dać.
Hanza rozsypuje się sama z siebie w roku 1669, upadek jest tak całkowity, że nikomu się nawet nie chce przybić pieczątki "zakończone", więc niby formalnie istnieje do dziś. Czy ta data z czymś się kojarzy?
Jeśli ze szwedzkim potopem to słusznie, wtedy potęga ekonomiczna Rzplitej została złamana i nie było czym handlować.
zacne, a prowadzi do kolejnych konkluzji - zajęcie wybrzeża Bałtyku nie robiło się samo - to był celowy plan i tak osobiście myślę, że słabe zaludnienie tych ziem wskazuje na 1. gwałtowność realizacji planów, 2. geopolityczny absurd istnienia niemieckiego zarządu nad południowym wybrzeżem Bałtyku.
No i jeszcze jedno - korpo jak to korpo, miało własne wewnętrzne regulacje. Stąd Gdańsk zajmował się skupem, a następnie wszystko co skupił dostarczał do Rotterdamu bodajże. Stąd ta kupieckość Gdańska jest taka tam, raczej byli faktorią.
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Obrazek został zmniejszony aby pasował do strony. Kliknij aby powiększyć.
Związek handlowy miast nadbałtyckich i trochę tych dalej na Zachód. Związek bardzo potężny i bogaty, Hanza potrafiła dołożyć królom i cesarzom. Czym i z kim ta cała Hanza handlowała? Cokolwiek by to nie było, szło z Zachodu na Wschód i ze Wschodu na Zachód, mapa nie pozwala na inną interpretację. Akurat wiemy czym Hanza handlowała: wszelkimi dobrami z Rzplitej i Jedwabnego Szlaku oraz tym, co biedna Europa była w stanie za nie dać.
Hanza rozsypuje się sama z siebie w roku 1669, upadek jest tak całkowity, że nikomu się nawet nie chce przybić pieczątki "zakończone", więc niby formalnie istnieje do dziś. Czy ta data z czymś się kojarzy?
Jeśli ze szwedzkim potopem to słusznie, wtedy potęga ekonomiczna Rzplitej została złamana i nie było czym handlować.
zacne, a prowadzi do kolejnych konkluzji - zajęcie wybrzeża Bałtyku nie robiło się samo - to był celowy plan i tak osobiście myślę, że słabe zaludnienie tych ziem wskazuje na 1. gwałtowność realizacji planów, 2. geopolityczny absurd istnienia niemieckiego zarządu nad południowym wybrzeżem Bałtyku.
No i jeszcze jedno - korpo jak to korpo, miało własne wewnętrzne regulacje. Stąd Gdańsk zajmował się skupem, a następnie wszystko co skupił dostarczał do Rotterdamu bodajże. Stąd ta kupieckość Gdańska jest taka tam, raczej byli faktorią.
Ma kulega jakieś kwity na tę śmiałą tezę?
zbyt śmiała teza jak na wyssanie, wyczytana, ale źródło muszę poszukać (jak mniemam chodzi o handel Gdański a nie o celowe podporządkowywanie sobie przez Niemców wybrzeża Bałtyku).
Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne z Poznania są jedynym certyfikowanym podmiotem mogącym zajmować się utrzymaniem oraz remontami niemieckich czołgów Leopard 2 A4 i A5 będących na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP.
Zaprezentowany Leopard 2A5 został przez WZM zmodyfikowany o krajowe podzespoły. Najbardziej rzuca się w oczy multispektralny kamuflaż mobilny firmy Lubawa, który nie tylko pomaga zamaskować czołg w świetle widzialnym, że też jest skuteczny w obniżaniu sygnatury termicznej oraz radarowej.
Mniej widoczną zmianą jest zniknięcie karabinów maszynowych MG3, do których już w Niemczech nie produkują części zamiennych, tylko ściągają od innych podmiotów produkujących tę broń na licencji. W tym przypadku mowa o Pakistanie. Miejsce niemieckich karabinów maszynowych zajęły polskie UKM-2000 Zakładów Mechanicznych Tarnów.
Trzecią istotną zmianą jest zastosowanie krajowych kamer termowizyjnych dowódcy i działonowego KLW-1 Asteria od PCO. Zmiana pozwoliła na poprawę możliwości rozpoznania niezależnie od pory dnia, nocy, czy warunków pogodowych względem starszych fabrycznych rozwiązań. Ponadto poprawiono system komunikacyjny (produkty od Grupy WB) oraz dodano kamery cofania.
– Krzesło, które samo się dezynfekuje przy wykorzystaniu światła UV-C, można by wykorzystać szczególnie w miejscach użyteczności publicznej, takich jak: szpitale, przychodnie lekarskie, szkoły, restauracje, tramwaje, pociągi, lotniska, biurowce i to nie tylko w czasie pandemii koronawirusa - mówi młoda wynalazczyni, Angelika Kopcińska z Politechniki Krakowskiej. Oyginalny pomysł wpadła Angelika Kopcińska, w ramach pracy magisterskiej na kierunku automatyka i robotyka. – To rzeczywiście wyjątkowa praca dyplomowa - doskonale przygotowany projekt teoretyczny, o bardzo praktycznym potencjale, m.in. dzięki temu, że jej częścią jest już prototyp wykonany przez dyplomantkę – podsumował promotor pracy magisterskiej dr hab. inż. Józef Tutaj, wykładowca Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej.
Krzesło potrafi samo się zdezynfekować, gdy tylko wstanie siedząca na nim osoba, a jego mechanizm przypomina trochę działanie drukarki. Materiał, z którego wykonane jest siedzisko i oparcie, przesuwa się na rolkach i przechodził część, w której następuje jego dezynfekcja. Funkcjonowanie krzesła jednak bardziej skomplikowane i jest ono naprawdę "smart". – Na siedzisku krzesła znajduje się czujnik nacisku, który służy do detekcji użytkownika na krześle. Po 10 sekundach od wstania z krzesła następuje automatyczne uruchomienie silników i diody UV-C. Silniki prądu stałego uruchamiają specjalne rolki, które przesuwają materiał krzesła. Ten przechodzi przez jednostkę dezynfekującą, wewnątrz której ukryte są diody UV – wyjaśnia Angelika Kopcińska.
Konstruktorce krzesła zależało, aby dezynfekcja była skuteczna i bezpieczna. – W swojej pracy magisterskiej analizowałam przy pomocy zjawiska fluorescencji, które części krzesła są najczęściej dotykane, przeanalizowałam też i porównałam dostępne metody dezynfekcji - mówi innowacyjna studentka.
Okazało się, że najlepszym wyborem metody dezynfekcji będzie zastosowanie światła UV-C, które, jak potwierdziły badania, skutecznie usuwa wirusy. Jest też powszechnie stosowane w szpitalach do sterylizacji przyrządów chirurgicznych. - Jednak ten rodzaj światła ultrafioletowego jest niebezpieczny w kontakcie ze skórą i wzrokiem człowieka, dlatego może być stosowane do dezynfekcji przy zachowaniu odpowiednich środków bezpieczeństwa – zaznacza Angelika Kopcińska, dlatego prototypie krzesła diody UV zostały ukryte w jednostce dezynfekującej, dzięki czemu skóra i wzrok człowieka nie są narażone na działanie promieni UV-C. W projekcje użyto również wyświetlacza OLED, na którym pojawiają się komunikaty o przebiegu dezynfekcji.
Ktoś próbował spopularyzować dezynfekcję promieniami UV telefonów komórkowych ale nie przyjęło się, mamy to w nosie (pewnie słusznie), niemniej 3 wersja już powstała więc jakoś przędą (muszą robić coraz wieksze bo telefony rosną). Ale w szpitalu to co innego. Z tym że krzesło to chyba najmniejszy problem, klamki, poręcze, wszystko.
Komentarz
MS mi to mówił , a Radosław Sikora o tym pisał.
Przedstawiciele firmy XEOS podkreślają, że zawieszenie działalności zakładu jest spowodowane trwającą od półtora roku pandemią. "Ograniczenie ruchu lotniczego na całym świecie, trwające długie miesiące uziemienia całych flot oraz niskie wskaźniki wykorzystania samolotów szerokokadłubowych sprawiły, że zapotrzebowanie na remonty silników lotniczych znacznie się obniżyło” – czytamy w komunikacie.
Na dodatek zmniejszył się globalny popyt na serwis naprawianych w średzkim zakładzie silników GEnx2B (napędzających szerokokadłubowe Boeingi 747-8). Wykazują one bowiem coraz dłuższy okres działania. Przesunięto także datę wejścia do eksploatacji silnika GE9X (drugiego z portfolio XEOS). Przesuwa to o kilka lat potrzebę ich remontów.
Wódka jest polska, nie rosyjska.
Texty z 1530 o tym świadczą
Związek handlowy miast nadbałtyckich i trochę tych dalej na Zachód. Związek bardzo potężny i bogaty, Hanza potrafiła dołożyć królom i cesarzom. Czym i z kim ta cała Hanza handlowała? Cokolwiek by to nie było, szło z Zachodu na Wschód i ze Wschodu na Zachód, mapa nie pozwala na inną interpretację. Akurat wiemy czym Hanza handlowała: wszelkimi dobrami z Rzplitej i Jedwabnego Szlaku oraz tym, co biedna Europa była w stanie za nie dać.
Hanza rozsypuje się sama z siebie w roku 1669, upadek jest tak całkowity, że nikomu się nawet nie chce przybić pieczątki "zakończone", więc niby formalnie istnieje do dziś. Czy ta data z czymś się kojarzy?
Jeśli ze szwedzkim potopem to słusznie, wtedy potęga ekonomiczna Rzplitej została złamana i nie było czym handlować.
Bom czytał ma czytał, że 40 % to ustalił Wielki Nałkowiec Mendelejew.
I on mówi ta:
Wóda to je zasadniczo zmieszany spiryt z wodą, i jak to jest, że czasem gładko wchodzi a czasem pijąc czujemy jakbyśmy łykali ohydną wódę i popijali wodą? Ano, związek chemiczny etanolu jest prosty i zasadniczo zawsze ten sam. Tajemnica polega na długości łańcuchów. I w im krótszy łańcuch łączą się te cząsteczki tym wóda pośledniejsza i na odwyrtkę. A sposób na tworzenie długich łańcuchów to najtrzelniej szczeżona tajemnica gorzelni.
Mówił jecie, że taki czysty spiryt przedawany w sklepach, to jest robiony z odpadków, ze śmieci. Np. zgniłych pomidorów, jabłek itd. W skupach warzyw czy owoców tego się nie wyrzuca tylko z tego się pędzi.
I jecie jako ciekawostka, że jego syn inżynier z butelek plastikowych upędził wódę, ale komercyjnie się nie da, gdyż proces wymaga wysokej temperatury a energa kosztuje.
Aaa, i jecie mówił, że etanol działa jako odtrudka na metanol, więc w co tańszych wódach to mięszają metanol z etanolem, co by było tani.
Czyli to była półwódka!
Na smak ma też ponoć wpływ poziom polaryzacji cząsteczek (etanol jest na nią podatny), ale to już chyba odpowiednik rozważań audiofilskich.
A jeszcze co do staropolskości to pono jeszcze w XVIII w. "wódka" i "gorzała" miały różne znaczenia:
"gorzała" to był po prostu destylat z zacieru rozwodniony do woltażu ~50% albo i prosto spod chłodnicy, przeznaczony do picia biesiadnego
"Wódka" z kolei powstawała z rozwodnienia najwyższej dostępnej klasy kilkukrotnych destylatów i była używana w celach leczniczych lub jako napitek mocno luksusowy.
Kolejny dowód na to, że nie należy ufać przygodnym kaznodziejom (chyba, że ja coś pokręciłem z jego wypedzi).
No i jeszcze jedno - korpo jak to korpo, miało własne wewnętrzne regulacje. Stąd Gdańsk zajmował się skupem, a następnie wszystko co skupił dostarczał do Rotterdamu bodajże. Stąd ta kupieckość Gdańska jest taka tam, raczej byli faktorią.
I z kompanią czarnych głów?
Amburgiem?
Bremą z własnym czerwonym winem?
Thomasem Mannem?
zbyt śmiała teza jak na wyssanie, wyczytana, ale źródło muszę poszukać (jak mniemam chodzi o handel Gdański a nie o celowe podporządkowywanie sobie przez Niemców wybrzeża Bałtyku).
W momencie chwilowych kłopotów Rzplitej imperium to rozsypało się jak domek z kart.
Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne z Poznania są jedynym certyfikowanym podmiotem mogącym zajmować się utrzymaniem oraz remontami niemieckich czołgów Leopard 2 A4 i A5 będących na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP.
Zaprezentowany Leopard 2A5 został przez WZM zmodyfikowany o krajowe podzespoły. Najbardziej rzuca się w oczy multispektralny kamuflaż mobilny firmy Lubawa, który nie tylko pomaga zamaskować czołg w świetle widzialnym, że też jest skuteczny w obniżaniu sygnatury termicznej oraz radarowej.
Mniej widoczną zmianą jest zniknięcie karabinów maszynowych MG3, do których już w Niemczech nie produkują części zamiennych, tylko ściągają od innych podmiotów produkujących tę broń na licencji. W tym przypadku mowa o Pakistanie. Miejsce niemieckich karabinów maszynowych zajęły polskie UKM-2000 Zakładów Mechanicznych Tarnów.
Trzecią istotną zmianą jest zastosowanie krajowych kamer termowizyjnych dowódcy i działonowego KLW-1 Asteria od PCO. Zmiana pozwoliła na poprawę możliwości rozpoznania niezależnie od pory dnia, nocy, czy warunków pogodowych względem starszych fabrycznych rozwiązań. Ponadto poprawiono system komunikacyjny (produkty od Grupy WB) oraz dodano kamery cofania.
Oyginalny pomysł wpadła Angelika Kopcińska, w ramach pracy magisterskiej na kierunku automatyka i robotyka. – To rzeczywiście wyjątkowa praca dyplomowa - doskonale przygotowany projekt teoretyczny, o bardzo praktycznym potencjale, m.in. dzięki temu, że jej częścią jest już prototyp wykonany przez dyplomantkę – podsumował promotor pracy magisterskiej dr hab. inż. Józef Tutaj, wykładowca Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej.
Krzesło potrafi samo się zdezynfekować, gdy tylko wstanie siedząca na nim osoba, a jego mechanizm przypomina trochę działanie drukarki. Materiał, z którego wykonane jest siedzisko i oparcie, przesuwa się na rolkach i przechodził część, w której następuje jego dezynfekcja. Funkcjonowanie krzesła jednak bardziej skomplikowane i jest ono naprawdę "smart". – Na siedzisku krzesła znajduje się czujnik nacisku, który służy do detekcji użytkownika na krześle. Po 10 sekundach od wstania z krzesła następuje automatyczne uruchomienie silników i diody UV-C. Silniki prądu stałego uruchamiają specjalne rolki, które przesuwają materiał krzesła. Ten przechodzi przez jednostkę dezynfekującą, wewnątrz której ukryte są diody UV – wyjaśnia Angelika Kopcińska.
Konstruktorce krzesła zależało, aby dezynfekcja była skuteczna i bezpieczna. – W swojej pracy magisterskiej analizowałam przy pomocy zjawiska fluorescencji, które części krzesła są najczęściej dotykane, przeanalizowałam też i porównałam dostępne metody dezynfekcji - mówi innowacyjna studentka.
Okazało się, że najlepszym wyborem metody dezynfekcji będzie zastosowanie światła UV-C, które, jak potwierdziły badania, skutecznie usuwa wirusy. Jest też powszechnie stosowane w szpitalach do sterylizacji przyrządów chirurgicznych. - Jednak ten rodzaj światła ultrafioletowego jest niebezpieczny w kontakcie ze skórą i wzrokiem człowieka, dlatego może być stosowane do dezynfekcji przy zachowaniu odpowiednich środków bezpieczeństwa – zaznacza Angelika Kopcińska, dlatego prototypie krzesła diody UV zostały ukryte w jednostce dezynfekującej, dzięki czemu skóra i wzrok człowieka nie są narażone na działanie promieni UV-C. W projekcje użyto również wyświetlacza OLED, na którym pojawiają się komunikaty o przebiegu dezynfekcji.