Ja bym się nawet zgodził z Jorge o tyle, że Kościół zdaje się leżeć i powinno się raczej próbować go podnieść niż czołgać. Ale ja widzę to inaczej. My nie toczymy walki przeciw ludziom z ciała i krwi. Naszym wrogiem jest grzech, który niszczy relację człowieka z Bogiem. A grzech musi być w pierwszej kolejności zdemaskowany, bo tylko to daje szansę na zmianę. Wahrheit macht frei.
Od razu leżeć... Są pewne problemy, z którymi trzeba sobie radzić. Na początek dobrze je nazwać i opisać.
Tylko proszę nie mówić, że tym problemem jest kryzys powołań. To jest skutek a nie przyczyna. Zaprawdę powiadam wam - o ile jeszcze z trudem mogę sobie wyobrazić, po co kto zostaje księdzem, to już zupełnie nie mam pojęcia, po co kobieta miałaby zechcieć zostać zakonnicą.
Panowie , rzecz jasna znają masę sióstr zakonnych, które im sie zwierzały ze swoich wyborów zyciowych?
Uprzedzając pitania, mam za płotem nieomal, klasztorek sióstr . Wpadają czasem pożyczyć szklanke cukru. Prowadzą przedszkole, posługują w parafii, piorą szaty liturgiczne, dekorują kwiatami kościół, sprzatają i paczpan sporo sie modlą. Mam tez dośc scisly kontakt z karmelitankami, ale te, to jusz w ogóle odpał. jedna po medycynie do nich pojszła. Młoda i śliczna. Każda z tych niemożliwie oderwanych od zycia kobit ;)ma kilku tzw swoich księży, których obejmuje modlitwą ciągłą do konca jej, lub ksiedza zycia.
A biskupy z miasta Łodzi co i rusz na Msze do nich przyjeżdzaja, na pewno, zeby pranie zostawić...
Mogie tak sobie ironizować , bo jak sie odnoscić do Panów wpisów?
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Nie wiem, może żeby jej mąż dupy nie zawracał?
No właśnie, by nie musieć cerować chłopu portek. A nie by musieć cerować sukmany całej parafii chłopów.
Żeby to cerować... na lokalnej parafii to nawet zrobienie kanapki i umycie talerza to problem. A niepracująca niedziela i święta nie obowiązuje pracowników parafii (takich nie pomagających w nabożeństwach), w święta BN też mają się stawić. Paaanie...
Nie wiem, może obowiązkowe 3 lata pracy na kopalni dla kleryków by pomogły. Apostołowie jak gdzieś witali to zdaje się tyrali razem z innymi, co nie?
św. Paweł: "Sami bowiem wiecie, jak należy nas naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród was niepokoju ani u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem. Nie jakobyśmy nie mieli do tego prawa, lecz po to, aby dać wam samych siebie za przykład do naśladowania."
los napisal(a): Zaprawdę powiadam wam - o ile jeszcze z trudem mogę sobie wyobrazić, po co kto zostaje księdzem, to już zupełnie nie mam pojęcia, po co kobieta miałaby zechcieć zostać zakonnicą.
..."po co?" to nie jest właściwe pytanie, właściwe pytanie brzmi "dlaczego?"
Michał5 napisal(a): Mogie tak sobie ironizować , bo jak sie odnoscić do Panów wpisów?
Oczywiście, że może se Koleżanka ironizować. Wszelakoż, pokłady pogardy, z jaką zuchwały kler ma dla zakonnic zostały w wątkotwórczej książce okazane w sposób cokolwiek szczegółowy i cokolwiek przekonujący.
Raduję się, że trafiła Koleżanka za przykład barziey budujący.
Absolutnie nigdy nie spotkałam sie z pogardą nikogo z meskiego kleru, do sióstr zakonnych. Czasem księża grubawo żartują, jak to proste chłopy, ale siostry zwykle mocniejsze intelektualnie, puszczają takich po brzytwie. Natomiast zawsze widziałam i widzę mocną i budujacą solidarność.
Wspominać o leguralnych modlitwach o liczne i swiete powołania zakonne , które są w polskim kościele, nie czeba chyba. O licznych zbiórkach , przeprowadzanych dla potrzebujących zakonów, najczęściej żeńskich, chyba też... I to wszystko doświadczenie we świeckiej Łodzi...
Ja się spotkałam. Nie tylko z pogardą i wyzyskiem, ale i wyrzuceniem sióstr z parafii. Orionistki cudnie posługiwały, zajmując się m.in. obsługą księży, ale i prowadząc katechezę w przedszkolu i szkołach. Fantastycznie prowadząc, gdyż były do tego przygotowane i po prostu mądre. Ale... Zajmowały budyneczek starej plebanii przez 9 lat i jak się okazało, gdyby ją jeszcze pozajmowały przez rok, miałyby prawo do zajmowania dożywotnio. No na to księżule nie mogli przystać. Winc siostry zostały wywalone. Parafia podupadła natentychmiast. Zabrakło gospodarskiego, czułego oka.
Acha, po drugiej stronie kościoła, siłami parafian, został wybudowany olbrzymi dom parafialny z wygodnymi mieszkaniami dla księży. Tak że tak.
KazioToJa napisal(a): Nie wiem, może obowiązkowe 3 lata pracy na kopalni dla kleryków by pomogły.
Kiedyś na nieboszczce Rubelyi był wpis, nie pamiętam kogo, że klerykom należałoby fundować reżim wojskowy jeśli chodzi o ćwiczenia, następnie praktyki w duszpasterstwie więźniów, ze szczególnym uwzględnieniem seryjnych morderców i gwałcicieli, a wszystko podlać sosem z misji, ale nie w apartamentach w Austrii a w dżunglach, dziczach, ewentualnie bliskich okolicach Korei Północnej.
I że generalnie delikwent który to wytrzyma, będzie dopiero dopuszczony do święceń, a i przy okazji po drodze będzie można się przekonać kto zacz.
Moim skromnym zdaniem owo myślenie jest mi dość bliskie, bo jeden z większych problemów pośród księży który zaobserwowałem, to bycie udzielnym księciem lub panem na włościach, o wybujałym ego i podejściu z cyklu "należy mi się".
Mieliśmy w parafii w moim rodzinnym mieście księdza co odszedł z kapłaństwa, bo panienka, mieliśmy księdza co ponoć lubił małych chłopców bardziej niż powinien, ale - nie wiem dlaczego - największym szokiem dla mnie było, jak na własne oczy widziałem młodego księdza, który centralnie zjebał z góry na dół panią właścicielkę czy też managerkę restauracji (tak na oko dwa - trzy razy starszą od niego), za to że coś tam było podane nie tak, a to była impreza dla księży. Ja byłem gościem na komunii w sali obok.
Noż kurwens - gówniarz kompletnie nie zważał ani na wiek pani, ani na postronne osoby, po prostu szału dostał, o jakąś totalną pierdołę, nawet nie pamiętam co to było. Masakra jakaś.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Pogarda minie jak za katering oraz pralnię, oraz serwis sprzątający trzeba będzie zacząć płacić.
Owszem, ale najlepiej aby sobie sami prali, gotowali i sprzątali - wtedy szacunek murowany.
Opowiadał jeden ksiądz w wywiadzie jutjubiowym, nota bene były ksiądz, że kiedy zrzucił sutannę, zszokowany odkrył że nie potrafi łóżka skręcić. I to nie przenośnia.
KazioToJa napisal(a): Nie wiem, może obowiązkowe 3 lata pracy na kopalni dla kleryków by pomogły.
Kiedyś na nieboszczce Rubelyi był wpis, nie pamiętam kogo, że klerykom należałoby fundować reżim wojskowy jeśli chodzi o ćwiczenia, następnie praktyki w duszpasterstwie więźniów, ze szczególnym uwzględnieniem seryjnych morderców i gwałcicieli, a wszystko podlać sosem z misji, ale nie w apartamentach w Austrii a w dżunglach, dziczach, ewentualnie bliskich okolicach Korei Północnej.
I że generalnie delikwent który to wytrzyma, będzie dopiero dopuszczony do święceń, a i przy okazji po drodze będzie można się przekonać kto zacz.
Może z mniejszą retoryczną przesadą, ale takie właśnie atrakcje turystyczne proponuje swoim elewom Kikon i jego sługusy neoniarskie. W zasadzie popieram.
Co zaś o skręcanie łóżek chodzi, to moja córuś dziesięcioletnia w ramach obozu harcerskiego ogarnęła sztukę robienia prycz piętrowych z żerdek, gwoździ i sznura, za pomocą siekiery, młota i piły.
Tak więc i taki turnus byłby nie od rzeczy. Plus pompeczki, marszobiegi i brewiarz full opcja.
I taką mam myśl, że gdyby któreś technikum duchowlane ogłosiło taki program zajęć, to nie zmalałaby liczba chętnych, a wprost naprzeciwpołożnie.
Podobny efekt miał kiedyś ksiądz biskup Bruśkiewicz w diecezji Lincoln Nebraska, gdzie kazał młodym się modlić i na msze chodzić. Efekt był taki, że grubasy z epidiaskopu USA prosiły go, żeby im młodzieży nie deprawował. Bo wszyscy właśnie tam chcieli jechać.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Pogarda minie jak za katering oraz pralnię, oraz serwis sprzątający trzeba będzie zacząć płacić.
Owszem, ale najlepiej aby sobie sami prali, gotowali i sprzątali - wtedy szacunek murowany.
Opowiadał jeden ksiądz w wywiadzie jutjubiowym, nota bene były ksiądz, że kiedy zrzucił sutannę, zszokowany odkrył że nie potrafi łóżka skręcić. I to nie przenośnia.
Zajęcia z gospodarstwa domowego na 1 roku. Albo na robotnika do dps caritasowskiego
Ja daję przykłady pozytywne, Państwo negatywne. W Kościele są takie i takie, z tym, że pozytywnych, przynoszących owoce, cichych, ufnych- o wiele wiecej. Jak należy wychowywać dzieci-mówić im, że małżeńswo jest bez sensnu, bo ilośc rozwodów wzrasta, czy naprzeciwpołożnie, wskazujac na cudowne małżeństwa dziadków, własne, ciotek, wujków, którzy przeżyli wszystkie zyciowe burze ramie w ramię?
Przykałd siostry Faustyny, szarganej przez przełożone, a MIMO TEGO posłusznej, ufnej, pokornej jest dla mnie busolą.
Michał5 napisal(a): Ja daję przykłady pozytywne, Państwo negatywne. W Kościele są takie i takie, z tym, że pozytywnych, przynoszących owoce, cichych, ufnych- o wiele wiecej.
A skąd ta wiedza? Z własnego podwórka czy z jakiegoś szerszego oglądu? Jakichś rzetelnych badań? Zwłaszcza to mocne "o wiele więcej".
A skąd ta wiedza? Z własnego podwórka czy z jakiegoś szerszego oglądu? Jakichś rzetelnych badań? Zwłaszcza to mocne "o wiele więcej".
z faktu, ze Kościoł w Polsce nadal ma wiernych, ze młodzi ludzie idą do zakonów, że zakonnice i zakonnicy są obdarzani sympatią i szacunkiem przez wiernych, ze do szkół i przedszkoli prowadzonych przez siostry i zakonników idą wciąż chetni, że na warsztatach wszelkiego rodzaju, full, ze na rekolekcjach w zakonach, full, że w zakonach kontempacyjnych grube księgi intencji, a w rozmownicach, wciąz kolejki chętnych, ze znajdują sie ludzie , którzy wspomagają, obdarzają, idą z pomoca prawną , pozwalajacą zdobyć środki na remonty, w ilosciach zdumiewajacych. I w kazdym zakonie Msze świete, odprawiane przez księzy. Wciąż i wciąż.
KazioToJa napisal(a): bo nie dla przełożonych tam poszła.
a to proszę przeczytać słowa Pana Jezusa , dotyczące posłuszeństwa jakie miała wykazywać Faustyna wobec przełożonych i jak miłe było to Chrystusowi, gdy rezygnowała...z siebie. Bernarde-Marie Soubirous ...jej posłuszenstwo , rozumiane przez wspólczenych jako obłęd i szalenstwo...to były szczyty, do których pewnie nikt z nas nie zblizyłby sie...
JORGE napisal(a): Przeszliście do porządku dziennego, że księża źle traktują siostry ? Bo co, bo książeczka, albo jedna baba drugiej babie ? Błagam.
A o czym z Tobą dyskutować? Wiesz swoje, a resztę - cytuję - masz w dupie. Se miej. Na dodatek jako argumentu głównie używasz obrażanie, by nie powiedzieć mocniej - gnojenie adwersarzy. Książka to książeczka, siostra to siostrunia itd, itp... Ale za to niezwykle starannie pomijasz niewygodne i merytoryczne kontrargumenty. Ciekawe, c'nie? Tyle agresji, ile wylałeś z siebie w tym wątku, to już dawno tu nie było.
A że czasy są nerwowe, to przyznam się ja niekoniecznie mam ochotę na tego typu "rozmowę".
Komentarz
Tylko proszę nie mówić, że tym problemem jest kryzys powołań. To jest skutek a nie przyczyna. Zaprawdę powiadam wam - o ile jeszcze z trudem mogę sobie wyobrazić, po co kto zostaje księdzem, to już zupełnie nie mam pojęcia, po co kobieta miałaby zechcieć zostać zakonnicą.
Uprzedzając pitania, mam za płotem nieomal, klasztorek sióstr .
Wpadają czasem pożyczyć szklanke cukru.
Prowadzą przedszkole, posługują w parafii, piorą szaty liturgiczne, dekorują kwiatami kościół, sprzatają i paczpan sporo sie modlą.
Mam tez dośc scisly kontakt z karmelitankami, ale te, to jusz w ogóle odpał.
jedna po medycynie do nich pojszła. Młoda i śliczna.
Każda z tych niemożliwie oderwanych od zycia kobit ;)ma kilku tzw swoich księży, których obejmuje modlitwą ciągłą do konca jej, lub ksiedza zycia.
A biskupy z miasta Łodzi co i rusz na Msze do nich przyjeżdzaja, na pewno, zeby pranie zostawić...
Mogie tak sobie ironizować , bo jak sie odnoscić do Panów wpisów?
Nie wiem, może obowiązkowe 3 lata pracy na kopalni dla kleryków by pomogły. Apostołowie jak gdzieś witali to zdaje się tyrali razem z innymi, co nie?
św. Paweł: "Sami bowiem wiecie, jak należy nas naśladować, bo nie wzbudzaliśmy wśród was niepokoju ani u nikogo nie jedliśmy za darmo chleba, ale pracowaliśmy w trudzie i zmęczeniu, we dnie i w nocy, aby dla nikogo z was nie być ciężarem. Nie jakobyśmy nie mieli do tego prawa, lecz po to, aby dać wam samych siebie za przykład do naśladowania."
...otóż prawdopodobnie z miłości
Raduję się, że trafiła Koleżanka za przykład barziey budujący.
Czasem księża grubawo żartują, jak to proste chłopy, ale siostry zwykle mocniejsze intelektualnie, puszczają takich po brzytwie.
Natomiast zawsze widziałam i widzę mocną i budujacą solidarność.
Wspominać o leguralnych modlitwach o liczne i swiete powołania zakonne , które są w polskim kościele, nie czeba chyba.
O licznych zbiórkach , przeprowadzanych dla potrzebujących zakonów, najczęściej żeńskich, chyba też...
I to wszystko doświadczenie we świeckiej Łodzi...
całkiem zadowolone siosty
https://www.archidiecezja.lodz.pl/2017/11/spotkanie-siostr-zakonnych-klasztorze-1/
Nie tylko z pogardą i wyzyskiem, ale i wyrzuceniem sióstr z parafii.
Orionistki cudnie posługiwały, zajmując się m.in. obsługą księży, ale i prowadząc katechezę w przedszkolu i szkołach. Fantastycznie prowadząc, gdyż były do tego przygotowane i po prostu mądre.
Ale...
Zajmowały budyneczek starej plebanii przez 9 lat i jak się okazało, gdyby ją jeszcze pozajmowały przez rok, miałyby prawo do zajmowania dożywotnio.
No na to księżule nie mogli przystać. Winc siostry zostały wywalone.
Parafia podupadła natentychmiast.
Zabrakło gospodarskiego, czułego oka.
Acha, po drugiej stronie kościoła, siłami parafian, został wybudowany olbrzymi dom parafialny z wygodnymi mieszkaniami dla księży.
Tak że tak.
I że generalnie delikwent który to wytrzyma, będzie dopiero dopuszczony do święceń, a i przy okazji po drodze będzie można się przekonać kto zacz.
Moim skromnym zdaniem owo myślenie jest mi dość bliskie, bo jeden z większych problemów pośród księży który zaobserwowałem, to bycie udzielnym księciem lub panem na włościach, o wybujałym ego i podejściu z cyklu "należy mi się".
Mieliśmy w parafii w moim rodzinnym mieście księdza co odszedł z kapłaństwa, bo panienka, mieliśmy księdza co ponoć lubił małych chłopców bardziej niż powinien, ale - nie wiem dlaczego - największym szokiem dla mnie było, jak na własne oczy widziałem młodego księdza, który centralnie zjebał z góry na dół panią właścicielkę czy też managerkę restauracji (tak na oko dwa - trzy razy starszą od niego), za to że coś tam było podane nie tak, a to była impreza dla księży. Ja byłem gościem na komunii w sali obok.
Noż kurwens - gówniarz kompletnie nie zważał ani na wiek pani, ani na postronne osoby, po prostu szału dostał, o jakąś totalną pierdołę, nawet nie pamiętam co to było. Masakra jakaś.
Opowiadał jeden ksiądz w wywiadzie jutjubiowym, nota bene były ksiądz, że kiedy zrzucił sutannę, zszokowany odkrył że nie potrafi łóżka skręcić. I to nie przenośnia.
Co zaś o skręcanie łóżek chodzi, to moja córuś dziesięcioletnia w ramach obozu harcerskiego ogarnęła sztukę robienia prycz piętrowych z żerdek, gwoździ i sznura, za pomocą siekiery, młota i piły.
Tak więc i taki turnus byłby nie od rzeczy. Plus pompeczki, marszobiegi i brewiarz full opcja.
I taką mam myśl, że gdyby któreś technikum duchowlane ogłosiło taki program zajęć, to nie zmalałaby liczba chętnych, a wprost naprzeciwpołożnie.
Podobny efekt miał kiedyś ksiądz biskup Bruśkiewicz w diecezji Lincoln Nebraska, gdzie kazał młodym się modlić i na msze chodzić. Efekt był taki, że grubasy z epidiaskopu USA prosiły go, żeby im młodzieży nie deprawował. Bo wszyscy właśnie tam chcieli jechać.
Tyle że jak mam, powiedzmy, celownik laserowy, to używanie go do wbijania gwoździ jest nieroztropne.
W Kościele są takie i takie, z tym, że pozytywnych, przynoszących owoce, cichych, ufnych- o wiele wiecej.
Jak należy wychowywać dzieci-mówić im, że małżeńswo jest bez sensnu, bo ilośc rozwodów wzrasta, czy naprzeciwpołożnie, wskazujac na cudowne małżeństwa dziadków, własne, ciotek, wujków, którzy przeżyli wszystkie zyciowe burze ramie w ramię?
Przykałd siostry Faustyny, szarganej przez przełożone, a MIMO TEGO posłusznej, ufnej, pokornej jest dla mnie busolą.
Z własnego podwórka czy z jakiegoś szerszego oglądu? Jakichś rzetelnych badań?
Zwłaszcza to mocne "o wiele więcej".
Z własnego podwórka czy z jakiegoś szerszego oglądu? Jakichś rzetelnych badań?
Zwłaszcza to mocne "o wiele więcej".
z faktu, ze Kościoł w Polsce nadal ma wiernych, ze młodzi ludzie idą do zakonów, że zakonnice i zakonnicy są obdarzani sympatią i szacunkiem przez wiernych, ze do szkół i przedszkoli prowadzonych przez siostry i zakonników idą wciąż chetni, że na warsztatach wszelkiego rodzaju, full, ze na rekolekcjach w zakonach, full, że w zakonach kontempacyjnych grube księgi intencji, a w rozmownicach, wciąz kolejki chętnych, ze znajdują sie ludzie , którzy wspomagają, obdarzają, idą z pomoca prawną , pozwalajacą zdobyć środki na remonty, w ilosciach zdumiewajacych.
I w kazdym zakonie Msze świete, odprawiane przez księzy.
Wciąż i wciąż.
Bernarde-Marie Soubirous ...jej posłuszenstwo , rozumiane przez wspólczenych jako obłęd i szalenstwo...to były szczyty, do których pewnie nikt z nas nie zblizyłby sie...
...teraz leninowskie pytanie - co robić?
Wiesz swoje, a resztę - cytuję - masz w dupie.
Se miej.
Na dodatek jako argumentu głównie używasz obrażanie, by nie powiedzieć mocniej - gnojenie adwersarzy.
Książka to książeczka, siostra to siostrunia itd, itp...
Ale za to niezwykle starannie pomijasz niewygodne i merytoryczne kontrargumenty. Ciekawe, c'nie?
Tyle agresji, ile wylałeś z siebie w tym wątku, to już dawno tu nie było.
A że czasy są nerwowe, to przyznam się ja niekoniecznie mam ochotę na tego typu "rozmowę".