Skip to content

[Książka] Krysys Kościoła w Polsce -- siostra Bruna

12346

Komentarz

  • Maria napisal(a):
    JORGE napisal(a):
    Przeszliście do porządku dziennego, że księża źle traktują siostry ? Bo co, bo książeczka, albo jedna baba drugiej babie ? Błagam.
    A o czym z Tobą dyskutować?
    Wiesz swoje, a resztę - cytuję - masz w dupie.
    Se miej.
    Na dodatek jako argumentu głównie używasz obrażanie, by nie powiedzieć mocniej - gnojenie adwersarzy.
    Książka to książeczka, siostra to siostrunia itd, itp...
    Ale za to niezwykle starannie pomijasz niewygodne i merytoryczne kontrargumenty. Ciekawe, c'nie?
    Tyle agresji, ile wylałeś z siebie w tym wątku, to już dawno tu nie było.

    A że czasy są nerwowe, to przyznam się ja niekoniecznie mam ochotę na tego typu "rozmowę".
    W twoim wpisie nie ma nic co by było prawdziwe. Zdajesz sobie sprawę, że to powinien być problem ? Jakiej czułej struny dotknąłem ?
  • Nie odbijaj piłeczki. Też znam się na chwytach z erystyki.
  • Maria napisal(a):
    Nie odbijaj piłeczki. Też znam się na chwytach z erystyki.
    Ale ja się nie znam.
  • I definitywnie zakończyłam.
    Do spraw merytorycznych powrócę po przeczytaniu książki.
  • edytowano July 2020
    Gdzie niby we spisach Jorge...agresja? Ironia co najwyżej.
  • edytowano July 2020
    romeck napisal(a):


    po stronie JORGE stoi cnota posłuszeńtwa nawet wbrew logice i rozumowi (wobec papieża, biskupa), bo sobie odsłuchałem na KuBogu opisany przez niego audio, cz. 1 Niewidzialna Wojna

    Bardzo ostrożnie podchodzę do tego tematu z KuBogu. Ogólnie do zafiksowania czasami ostatecznymi, ale z jakichś powodów uważam, że warto co jakiś czas zerkać. Niestety czasami nic dobrego z tego wynika. Jest taki film na jutube "Proroctwo", który jest forpocztą książki pod tym samym tytułem. Kiedy się dzisiaj przyjrzymy duchownym tam się prezentującym, jeden wypadł z zakonu, drugi karateka którym mówi językami (zupełnie niechcący byłem kiedyś na spotkaniu z nim), jeden po prostu psychicznie chory. Oczywiście jest też eksegzorcysta ks. Glas, postać wybitnie wiarygodna, jestem co do niego absolutnie przekonany, choć i on nie ma lekko ze zwierzchnikami.

    Posłuszeństwo cnotą ? Jeżeli wchodzisz w stan duchowny nie ma wyjścia, godzisz się na to. I nie ma to tamto, brak posłuszeństwa eliminuje taką osobę ze zbioru. Ale ja myślę w innych kategoriach, grupa złożona z lojalnych ludzi może przenosić góry. Największa siła na tym świecie, właściwie nie do złamania, właściwie nie ma ograniczeń. Gigantyczna wojna duchowa miała i ma miejsce, żeby dzisiejszy świat nie produkował ludzi lojalnych, posłusznych, poświęcających się, oddanych sprawie i pozbawionych egoizmu. My jesteśmy efektem tej wojny.

  • edytowano July 2020
    Hmmm, Pani Łyżeczko, proszę się zapoznać z regułami zakonów, które w swych nazwach maja słowo
    służebniczki

    zobaczyć ile ich jest.
    Jorge napisał eżeli wchodzisz w stan duchowny nie ma wyjścia, godzisz się na to. I nie ma to tamto, brak posłuszeństwa eliminuje taką osobę ze zbioru
    Przecież Pani to wie.
    I przez wszystkie minione pokolenia to wiedziano, także pośród tych sióstr, o których nic nie wiemy, i tych które odcisnęły swym zyciem i posługiwaniem mocny, widoczny slad.
    Swojego krzyża.

    Wspomniałam o aktywności zakonów w Polsce , o ich mocnej obecności przy okazji warsztatów muzycznych .
    Paweł Bebenek, Jakub Tomalak, Piotr Palka, o Dawid Kusz...o całej reszcie nie wspominam, co by przynudzać, to jest polski fenomen, który deje ośrodkom formacyjnym ogromną parę.


  • edytowano July 2020
    Konkludując: najlepiej i jedno czynić i drugiego nie zaniedbywać. Zarówno wskazywać na dobre rzeczy, ale też nie milczeć jak się zło dzieje.
  • Kościół poradzi sobie ze swoimi krytykami, radził sobie przez wieki i poniekąd się na nich opierał. Gorzej z obrońcami - tacy obrońcy Kościoła jak nasi niektórzy koledzy mogą wpędzić Kościół w niezłe kłopoty.
  • Michał5 napisal(a):
    Jesli ludzie Kościoła bedą non stop labidzić jego Jego kondycją , to ludzie spoza kościoła nie będą mieli zadnego powodu, zeby tą straszną, dowodzoną przez strasznych boskupów, instytucją sie zainteresować
    Ludzie spoza Kościoła zobaczą, że otwarcie i z troską rozmawiamy o problemach Kościoła -- i to ma właśnie zniechęcać do zainteresowania? A nie zmowa milczenia i zamiatanie pod dywan?

  • Naprawdę są ludzie marzący o stawaniu na baczność i trzymaniu gęby na kłódkę? Może i są ale mnie do nich nie ciągnie.
  • Pigwa napisal(a):
    Michał5 napisal(a):
    Jesli ludzie Kościoła bedą non stop labidzić jego Jego kondycją , to ludzie spoza kościoła nie będą mieli zadnego powodu, zeby tą straszną, dowodzoną przez strasznych boskupów, instytucją sie zainteresować
    Ludzie spoza Kościoła zobaczą, że otwarcie i z troską rozmawiamy o problemach Kościoła -- i to ma właśnie zniechęcać do zainteresowania? A nie zmowa milczenia i zamiatanie pod dywan?

    Pierwsi chrześcijanie ujmowali pozostałych ogromna radością, otwartością i gotowościa do zrobienia dla swojego Kościoła wszystkiego.
    Opowiadali poganom Dobrą Nowinę, nie przemilczając SWICH win.
    Mieli całkowitą ufnośc wobec Boga.
    Ananiasz i Safira, którzy tego nie mieli, skłamali i umarli natychmiast.
    Przytoczyłam wypowiedź św Jana Pawła II, zeby pokazać jezyk , jakim może należałoby, za wielkim Polakiem, mówić o kościele.
    Ale także po to, by zobaczyc , ze zawsze Kościół wiedział o swojej grzeszności, marności i był silny ufnością w obecnośc Pana.
    Prostackie obsrywanie biskupów, śmiem twierdzić bez znajomości ich nauczania, dorobku, codzinnej pracy nie słuzy niczemu, poza obrzydzeniem Kościoła.

    Przytoczyłam też mocna wypowiedź kardynała Scoli, o papiezu Franciszku.
    Kardynała konserwatywnego, przyjaciela papieża Benedykta ,

    jaka była refluksja?

    Jeśli chcemy otwarcie rozmawiac z krytykami kościoła, zapraszam do sasiedniej parafii, do Nowosolnej.
    Posługuje tam ks Lemański.
    Nie szczedzi słów krytyki biskupom i kościołaowi. Wszak.



  • los napisal(a):
    Kościół poradzi sobie ze swoimi krytykami, radził sobie przez wieki i poniekąd się na nich opierał. Gorzej z obrońcami - tacy obrońcy Kościoła jak nasi niektórzy koledzy mogą wpędzić Kościół w niezłe kłopoty.
    +100
  • Przymykanie oczu na zgniliznę we wspólnocie to nie jest grzech tylko ostatnich lat. Święty Paweł Apostoł daje pewien obraz sytuacji: "Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca. A wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu".

  • ...natura ludzka
  • ...dodajmy - skażona

  • Nie lekceważę cnoty posłuszeństwa, ani ostrzeżeń przed próbami manipulacji ze strony Onych. To racja, że wywołani tu wyżej marksiści żerowali również na rzeczywistych pokładach ludzkiej krzywdy, do własnych celów. Ale…
    Tak się składa, że kiedy w ostatnich dwóch dekadach lewactwo zapluwało się z lubością nad „sprzedajnym i zepsutym klerem”, „księżmi-konfidentami” i „księżmi-pedofilami”, a tłumek zastraszonych katolików giął się pod ciężarem oskarżeń, wtedy często jedynym kontrargumentem zdolnym zatkać otwory paszczowe ujadaczy były oddolne inicjatywy w rodzaju działań x. Isakowicza-Zaleskiego i jemu podobnych desperatów.

    Właściwie wszystko zostało już powiedziane wyżej. Czy to nie jest dramat, że kiedy jakiś uczciwy ksiądz nazywał zło po imieniu, wtedy bywał tłamszony przez zwierzchników? Że hierarchowie zareagowali dopiero na film Sekielskich, dziękując im kwieciście za „zwrócenie uwagi na problem”, a wcześniej olewali alarmy szczerych katolików?
    A czy tłamszenie uczciwych księży nie kontrastuje z bezkarnością rozmaitych Bonieckich, Lemańskich, Gużyńskich i innych, im podobnych, oddelegowanych na odcinek walki z reakcją? Noszsz, ile razy pytaliśmy, gdzie są zwierzchnicy tych panów w koloratkach i habitach?
    A kiedy rok temu media linczowały arcybiskupa Jędraszewskiego, za parę słów prawdy o tęczowej zarazie – gdzie byli wtedy jego kuledzy-biskupi (chciałoby się rzec: bracia w biskupstwie, ale braterstwem trudno to nazwać). Dosłownie paru miało odwagę go poprzeć. Stu pozostałych udawało, że ten problem ich nie dotyczy.
    Te dziesiątki tysięcy świeckich, które podpisywały się wtedy na listach poparcia dla Jędraszewskiego, albo zbierało się na czuwaniach modlitewnych w jego intencji – toż oni działali wbrew tej setce biskupów milczących. Czy nazwiemy to nieposłuszeństwem wobec Kościoła?

    Drzewiey był moment, że Apostołowie również zawiedli – jeden zdradził, drugi się zaparł, reszta dała dyla, albo wmieszała się w złorzeczący tłum i milcząc obserwowała zbrodnię. Tylko jeden miał odwagę stanąć u stóp krzyża.
    Jednakowoż ci, którzy zawiedli wcale nie byli z siebie dumni. Zdrajca powiesił się z rozpaczy. Ten, co się wyparł zaraz gorzko zapłakał. A ci, co milczeli wobec zła potem przestali milczeć, i za to ich ścinano, krzyżowano, ćwiartowano, i za to zostali świętymi. Właśnie za to, nie za dawne milczenie.




  • @Turoń
    +10000
    Turoń:
    Czy to nie jest dramat, że kiedy jakiś uczciwy ksiądz nazywał zło po imieniu, wtedy bywał tłamszony przez zwierzchników? Że hierarchowie zareagowali dopiero na film Sekielskich, dziękując im kwieciście za „zwrócenie uwagi na problem”, a wcześniej olewali alarmy szczerych katolików?
    a poniżej apostoł Paweł opieprza właśnie polski episkopat!!!
    Pigwa napisal(a):
    Przymykanie oczu na zgniliznę we wspólnocie to nie jest grzech tylko ostatnich lat. Święty Paweł Apostoł daje pewien obraz sytuacji:

    "Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca. A wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu".



  • ale tutaj sie Go nie znosi, lekceważy, nie lubi
  • los napisal(a):
    Kościół poradzi sobie ze swoimi krytykami, radził sobie przez wieki i poniekąd się na nich opierał. Gorzej z obrońcami - tacy obrońcy Kościoła jak nasi niektórzy koledzy mogą wpędzić Kościół w niezłe kłopoty.
    Nie wiem czy to do mnie, ale ja nie jestem obrońcą Kościoła. Może Kościół sam się obroni, może nie, nie przesądzałbym. Ale nie ja jestem od bronienia, nie mam takich uprawnień, potrzeby, motywacji. Ja staram się walczyć ze wszystkimi, którzy atakują Kościół, z troską, bez troski, szczerze, nieszczerze, nieistotne - atakują. Głownie dlatego, że to gówno da, stworzy tylko problemy jeszcze większe, jest przeciwskuteczne i nie wierzę w dobre intencje. Denerwuje mnie to.
  • edytowano July 2020
    A najbardziej mnie bawi, że wy wszyscy uważacie się za mądrzejszych od wielowiekowej instytucji. Naprawdę uważacie, ze hierarchia kościelna nie widzi i nie rozumie oczywistych spraw o których piszecie ? Proponuję się bardziej zastanowić czego my nie widzimy, nie rozumiemy, że nie dociera do nas, że jest robione dokładnie to co trzeba i to co się da.
  • Widzę, że sporo mnie ominęło, pińcet wpisów w 2 dni. O czym w zasadzie jest ten wątek?
  • O książce, której prawie nikt z nas nie czytał.
  • Hierarchia słabo widzi. No może gowno widzi. Jeśli coś uratuje Kościół to nie Hierarchia tylko jego glowa Chrystus. Zrobi to jak zawsze zsylajac Ducha Swietego. Raczej na maluczkich jak Swiety Franciszek niz Papiez jego imienia.
  • Rafał napisal(a):
    Hierarchia słabo widzi. No może gowno widzi. Jeśli coś uratuje Kościół to nie Hierarchia tylko jego glowa Chrystus. Zrobi to jak zawsze zsylajac Ducha Swietego. Raczej na maluczkich jak Swiety Franciszek niz Papiez jego imienia.
    Gówno widzisz w firmach które prowadzisz?
  • Ja nie jestem Hierarchia, ani jak Hierarchia. Owszem - ja widzę, a przynajmniej rozglądam się i staram zauważać. Oni chyba nie, przynajmniej większość z nich. Ja nie mogę sobie pozwolić na taką arogancję i lekceważenie pracowników i managerów średniego szczebla, którzy bezpośrednio do mnie raportują albo mają kontakt ze mną, jak może biskup w stosunku do proboszcza, a co dopiero jakiejś szeregowej siostry czy księdza. Staram się odgadywać ich motywacje, potrzeby i przeszkody. Robię to nie tylko, ani nie przede wszystkim, dlatego że jestem taki szlachetny tylko dlatego że to jest w interesie firmy która kieruję, a więc i moim własnym. Źle zarządzają. Nie ma obowiązku być biskupem tak jak i prezesem. Jak się nie daje rady to należy się podać do dymisji. Jak to jest widoczne i ktoś się nie podaje to trzeba go odwołać. Proste. No więc to jest widoczne. Nie wydaje mi się że tylko u biskupa Janiaka.
  • loslos
    edytowano July 2020
    Oczywiście. Kontrolujesz kilkunastu, góra dwudziestu pracowników, jeśli sam budowałeś zespól to trochę więcej. Jeśli w firmie jest kilka tysięcy pracowników, to jesteś dzieckiem we mgle, w każdej chwili mogą cię wprowadzić na minę. Sprawozdawczość zarządcza to nie bułka z masłem.
  • edytowano July 2020
    Na własne oczy widziałem jak grupa C leveli i VP robiła CEO zainstalowanemu z zewnątrz Truman Show. W pewnym momencie się zaczął orientować i osobiście jeździć po oddziałach i gadać z dołami, no ale było już nieco za późno. Nie była to wielka korporacja, więc co się dopiero musi dziać w korporacjach...
  • No owszem. Ale firmy i zespoły były znacznie większe. Po to są struktury, procedury i linie raportowania. Czemu to w KK tak źle działa? Mnie jakoś udawało się wykrywać defraudacje, nieefektywność i niesubordynację głębiej niż moja rozpiętość zarzadzania i bezpośrednio raportujący. Nie jestem geniuszem organizacji a jednak mi się udawało i udaje. Co przeszkadza biskupom? Jasne że udało się to co się udało. Z pewnością nie o wszystkim wiem. Spróbowałbym jednak nie zareagować na zewnętrzne i wewnętrzne doniesienia - nie ma mowy. W korporacji wczesne ostrzeganie, szybka reakcja a nade wszystko oparta na doświadczeniu prewencja to oczywistość. KK ma chyba nieco większe doświadczenie niż ja i jakieś korporacyjki. Stanowczo wolę działania siostry Bruny i księdza IZ niż Arcybiskupa Polaka. Nie wierzę aby podjęli je bez wielokrotnych prób dotarcia do niego i Episkopatu.
  • los napisal(a):
    Oczywiście. Kontrolujesz kilkunastu, góra dwudziestu pracowników, jeśli sam budowałeś zespól to trochę więcej. Jeśli w firmie jest kilka tysięcy pracowników, to jesteś dzieckiem we mgle, w każdej chwili mogą cię wprowadzić na minę. Sprawozdawczość zarządcza to nie bułka z masłem.
    W firmach dwudziestoletnich może i jest z tym problem. A w korpo liczącej 2 tys. lat ? Albo inaczej, będąc światowym prezesem McDonald's można spokojnie wyciągnąć wszystkie dane i ocenić sprawność działania restauracji w Białymstoku przy ul. Jana Pawła II. No właśnie, franczyza parafialna jest świetnym pomysłem.

    KK został zaatakowany od wewnątrz i walka trwa. Ale największym zagrożeniem jest utrata pracowników, żołnierzy. Które z was pośle dziecko/wnuka do seminarium ? Nie mówiąc już o córce zakonnicy ...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.