los napisal(a): Nie należy uzupełniać odpowiedzi oczywistościami w rodzaju "oddychamy powietrzem." Tak, oddychamy powietrzem, chodzimy po ziemi a Ruskie mieszają w polskich sprawach. Stwierdzenie "Ruskie mieszali" jest sugestią, że mieszali bardziej niż kiedy indziej.
Mniejsza przewaga Dudy AD 2020 niż AD 2015 nie wynika z tego, że w roku 2015 Ruskie mieszali mniej niż w roku 2020. Wynikają one w 100% z działań i zaniechań samego Dudy i PiS.
Przesadziłem. W 1000%.
Wszystkie kampanie PiSu są beznadziejne i zawsze na forumku to by zrobili lepiej. Chociaż nie, była jedna tylko kampania PiSu, która wzbudziła na forumkach zachwyt, w tym cytowanego, ta z 2007 r.
Przypomnimy ją sobie? PiS dostał wtedy 5,2 mln głosów. Różnica z wynikiem Dudy z II tury (10,4 mln) ok. dwukrotna. PO+PSL+LiD dostały razem 10,2 mln głosów. Różnica do głosów Trzaskowskiego rzędu 0,2 mln i ok. 2%, praktycznie tyle samo. Nawet w tym wątku padło, że kampania z 2007 r. była trve wygrana.
W 2007 r. frekwencja w matecznikach opozycji, takich jak Sopot, Poznań czy wreszcie wasza ukochana Warszawa wynosiła 70,6%, 69,8% i 74,3%. W II turze w 2020 r. wynosiła 77,6%, 75,4%, 77,4%, różnice od 3 do 7%. W 2007 r. frekwencja w matecznikach PiS, takich jak pow. kolbuszowski, wyszkowski czy polkowicki wynosiła 47,7%, 50%, 49,7%. W II turze 2020 r. wynosiła 63,7%, 70,4%, 64,8%, różnice od 15 do 20%.
Tak się też zastanawiam, co miał Duda, a czego nie miał Kaczyński w 2007 r.? TVP, Kurskiego, dobre wyniki gospodarcze, spadające bezrobocie i wreszcie prezydenta i premiera z tego samego obozu mieli obaj. No nie ma Duda zachwytów na forumku i może właśnie nie "mimo tego", ale dzięki temu wygrywa.
KAnia napisal(a): temu człowiekowi odmówić nie można odwagi,
gdy, trzęsąc portkami i z rozbieganymi oczkami, wetował ustawę sądowniczą, rozwalając dobrą zmianę,
KAnia napisal(a): uczciwości
gdy bronił gen. Kraszewskiego, dobrze wiedząc, że ciężkie zarzuty przeciwko generałowi są w 100-procentach prawdziwe, ale wtedy potrzebna mu była ta obrona do rozgrywki z AM - nigdy się z tego nie wycofał ani za to nie przeprosił,
KAnia napisal(a): wierności wobec Polski
gdy zdradził po raz kolejny swoich wyborców, "zapominając" o 13 grudnia 1981 i całym stanie wojennym, wetując ustawę degradacyjną? Komu był wtedy wierny? Polsce?
Żałosne.
Mogłabym dużo więcej przykładów podawać. Wystarczy. O najbliższym otoczeniu pełnym oficerów dawnego WSI tylko wspomnę - nadal dla niego pracują. Wszyscy inni uciekli albo zostali ucieknięci. Poza Szczerskim.
Jedno trzeba przyznać Dudzie - znakomicie umie przypisywać sobie cudze zasługi. I dostają kopa w podzięce. Jak Antoni, pomówiony publicznie o stosowanie bolszewickich metod. Los najwyraźniej zapomniał o tej cesze we wpisowym...
Wychodzę z tego wątku - wszyscy już dostatecznie dobrze poznali moją opinię na temat pąprezidenta. Boję się najbliższych lat, zwłaszcza jeśli wygra Biden. Nie dziwi mnie, że również JK ma duuuuuuuuuże obawy. Nie sądziłam, że będę wspierała (póki co) PMM. Noji jak zawsze modliła się w intencji Ojczyzny. Sorry za wzniosłe zakończenie. EOT
rozum.von.keikobad napisal(a): No nie ma Duda zachwytów na forumku i może właśnie nie "mimo tego", ale dzięki temu wygrywa.
I coś w tym może być. Dudzie niejednokrotnie i słusznie zarzucamy mu mydłkowatość i brak słusznej słuszności.
Nie jest to kandydat, powiedzmy sobie, prawicowy, konserwatywny, patriotyczny, no, nasz. To jest kandydat, który musi przekonać jak największą grupę ludzi, że jej nie zabije i że będzie się w Polszcze dało żyć.
I podobnie, jak to jeden z kolegów argumentował w polemice dotyczącej czegoś tam z bronią, tak i tutej. Zrobią się PiS bardziej radykalne, żeby przyciągnąć więcej młodzieży - stracą ileś umiarkowanych. Jeśli tych drugich będzie więcej, niż pierwszych o połowę różnicy między Adrianem a Rafalalą a będą to osoby z poczuciem obowiązku obywatelskiego, po ptokach. Po władzy i po Polsce.
Duda IMHO zbliżył sie wynikiem wyborczym do tzw. maksa w obecnych warunkach. Każdy ukłon w prawym kierunku sceny politycznej spowodowałby obok zysków w tej strefie co najmniej równorzędne straty np. w centrowej części elektoratu. Klasyczny problemat krótkiej kołdry.
MarianoX napisal(a): Koledzy Szturmowiec i Trep maja rację.
Duda IMHO zbliżył sie wynikiem wyborczym do tzw. maksa w obecnych warunkach. Każdy ukłon w prawym kierunku sceny politycznej spowodowałby obok zysków w tej strefie co najmniej równorzędne straty np. w centrowej części elektoratu. Klasyczny problemat krótkiej kołdry.
Przy czym pozyskanie jednego trve prawicowca z wąsa krzywej Gaussa powoduje utratę 10.000 mięczaków z jej środka.
rozum.von.keikobad napisal(a): No nie ma Duda zachwytów na forumku i może właśnie nie "mimo tego", ale dzięki temu wygrywa.
I coś w tym może być. Dudzie niejednokrotnie i słusznie zarzucamy mu mydłkowatość i brak słusznej słuszności.
Nie jest to kandydat, powiedzmy sobie, prawicowy, konserwatywny, patriotyczny, no, nasz. To jest kandydat, który musi przekonać jak największą grupę ludzi, że jej nie zabije i że będzie się w Polszcze dało żyć.
Wykonano.
Tylko nie o to idzie ten wątek. Przecie autor napisał, że Budyń ma wszystko, czego trzeba, by osiągać coraz lepsze wyniki, a mimo to z wyborów na wybory siła przyciągania mimo sukcesów i osobistej "mydłkowatości" jest coraz mniejsza. Polacy z wyborów na wybory mają coraz mniejszą dynamikę wzrostu (pomimo nominalnego zwiększania liczby głosów). To nie jest dobry punkt wyjścia na przyszłość. Niemcom takoż się te nożyce rozjeżdżają, ale w mniejszym stopniu. Zyskuje natomiast alternatywa dla Niemiec, czyli cała reszta.
Polacy z wyborów na wybory mają coraz mniejszą dynamikę wzrostu (pomimo nominalnego zwiększania liczby głosów).
To są państwa, które dobijają do 100. procentowej frekwencji wyborczej? (A potem dynamika wzrostu jest ZERO; i procentowa i liczbowa.)
Moim zdaniem to błąd na wejściu - porównywanie w ten sposób. Oraz przy wyborach prezydenckich duża liczba głosów oddana jest negatywnie ("głosuję PRZECIW temu drugiemu").
rozum.von.keikobad napisal(a): Wyniki parlamentarnych, I tury prezydenckich i II tury prezydenckich na jednym wykresie mającym pokazywać wzrost? Serio?
Jedyne tak naprawdę co tu spada to wzrost między I a II turą. Pytanie tylko czy to, że Kukiz uzyskał w I turze w 2015 r. poparcie części późniejszego elektoratu Dudy, a Hołownia w I turze 2020 r. raczej takiego poparcia nie uzyskał to dla PiS powód to niepokoju czy wprost przeciwnie?
Też trzeba mieć świadomość, że "podwojenie wyniku" na poziomie powiedzmy 10% (czyli do 20%) to nie to samo co "podwojenie wyniku" na poziomie 40% (czyli do ... 80%!).
Jak chodzi o tak liczony wzrost poparcia PiS najlepiej wypadł w kadencji 2001-05, poparcie wzrosło razy 2,84. No cóż, gdyby takie tempo zachował w kolejnych kadencjach, to w 2019 r. powinien uzyskać ... 1756%, prawda?
rozum.von.keikobad napisal(a): Też trzeba mieć świadomość, że "podwojenie wyniku" na poziomie powiedzmy 10% (czyli do 20%) to nie to samo co "podwojenie wyniku" na poziomie 40% (czyli do ... 80%!).
Jak chodzi o tak liczony wzrost poparcia PiS najlepiej wypadł w kadencji 2001-05, poparcie wzrosło razy 2,84. No cóż, gdyby takie tempo zachował w kolejnych kadencjach, to w 2019 r. powinien uzyskać ... 1756%, prawda?
oraz wysiłek zdobycia tego kolejnego miliona wyborców jest nieporównywalny do pierwszego miliona, który jest w zasadzie gratis
rozum.von.keikobad napisal(a): Wyniki parlamentarnych, I tury prezydenckich i II tury prezydenckich na jednym wykresie mającym pokazywać wzrost? Serio?
Pierwsza tura, trzecia, ordynacja taka czy śmiaka. To są czwartorzędne techniczne wicepierdoły, które przyćmiewają istotę rzeczy. W każdych z tych wyborów liczy się tylko jedno: budowanie ogromnej zdolności przyciągania wielkiej liczby głosów pozwalającej w którymś momencie na osiągnięcie większości konstytucyjnej (Wielki Manitou jeszcze przynajmniej rok temu taki cel miał, dzisiaj chyba już odpuścił). Może jeszcze nie jest za późno, ale właśnie ta słaba dynamika pokazuje, że trzeba zostawić na boku takie szczenięco-seminaryjne rajcowanie się technicznymi sztuczkami kodeksowymi, a myśleć o skutecznym budowaniu przewagi. Każde wybory są sprawdzianem tej jednej, jedynej siły przyciągania. A ona słabnie.
rozum.von.keikobad napisal(a): Kukiz uzyskał w I turze w 2015 r. poparcie części późniejszego elektoratu Dudy
Kampania wsteczna z podróżami w czasie? :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD To Duda zdołał przyciągnąć do siebie ten elektorat w 2015, a w 2020 już miał z tym większy kłopot i to jest clou.
rozum.von.keikobad napisal(a): Też trzeba mieć świadomość, że "podwojenie wyniku" na poziomie powiedzmy 10% (czyli do 20%) to nie to samo co "podwojenie wyniku" na poziomie 40% (czyli do ... 80%!).
romeck napisal(a): (...) oraz wysiłek zdobycia tego kolejnego miliona wyborców jest nieporównywalny do pierwszego miliona, który jest w zasadzie gratis
No jest trudno, jak to w życiu. I co z tego? To żadne usprawiedliwienie. Albo Polska to jest Wielki Projekt, albo zadowalamy się buchalterią wyborczą.
rozum.von.keikobad napisal(a): Jak chodzi o tak liczony wzrost poparcia PiS najlepiej wypadł w kadencji 2001-05, poparcie wzrosło razy 2,84. No cóż, gdyby takie tempo zachował w kolejnych kadencjach, to w 2019 r. powinien uzyskać ... 1756%, prawda?
Kto stawia taką absurdalną tezę o konieczności liniowego wzrostu? Wystarczyłby jeden skokowy, ale niech nastąpi. Tyle że doświadczenie pokazuje, że to będzie bardzo trudne do zdobycia w 3 lata. Orbanowi też już tylko spada, ale miał jeden skok, który pozwolił mu na zmianę konstytucji.
Nasi przy tak wielkich rzeczywistych osiągnięciach mają niemal taką samą dynamikę wzrostu 2015/2020, jak 2005/2015, kiedy w większości byli w opozycji. To jest sygnał ostrzegawczy. Kolejny. I poważny.
W każdych z tych wyborów liczy się tylko jedno: budowanie ogromnej zdolności przyciągania wielkiej liczby głosów pozwalającej w którymś momencie na osiągnięcie większości konstytucyjnej _________________
Nie, bo sposób dokonywania wyborów determinuje ich wyniki. Np. różnice w wyborach parlamentarnych i prezydenckich w 2005 r., odbywających się w odstępie 2 tygodni, nie pokazują, że poparcie PiS czy PO skoczyło w wartościach rzędu 1,2-1,5, a poparcie SLD skurczyło się do zera (bo nie wystawili kandydata...), tylko pokazuje, że nie da się takich wyborów porównywać. Z kolei II tura np. w 2020 r. pokazuje, ile jest w stanie uzbierać kumulacja anty-PiSu, ale nie pokazuje, ile jest w stanie uzbierać PO / KO. itd. itp. Jest sens porównywać II tury do II tur, prezydenckie do prezydenckich i parlamentarne do parlamentarnych.
Nasi przy tak wielkich rzeczywistych osiągnięciach mają niemal taką samą dynamikę wzrostu 2015/2020, jak 2005/2015, kiedy w większości byli w opozycji. To jest sygnał ostrzegawczy. Kolejny. I poważny. __________________
Sytuacje, że w ogóle komuś rośnie podczas rządów - i to faktycznie rośnie, a nie silniejszy żywi się mniejszymi partnerami koalicyjnymi, co znacznie częstsze - należą do absolutnej rzadkości. Sytuacji, że komuś rośnie skokowo, praktycznie nie ma. Już to pokazywałem kiedyś, Thatcher i Blairowi, mimo że rządzili przez 3 kadencje (jako partie, jako premierzy przez 2,5), poparcie minimalnie spadało, a nie rosło. Orbanowi w czasie I kadencji mocno spadło, choć nie na tyle, by stracić władzę. Spadało także PO. Torysi w 2017 uzyskali lepszy wynik niż w 2015 (w %, bo w mandatach gorszy), a potem w 2019 jeszcze lepszy, ale biorąc pod uwagę przekształcenia samej partii, to każdorazowo było głosowanie raczej za zmianą niż za kontynuacją.
Jeśli ktoś na serio liczy, że w czasie rządów komuś poparcie będzie rosło szybciej niż w opozycji albo że przy strukturze elektoratów w Polsce, którakolwiek strona uzyska większość konstytucyjną (nie zakładając całkowitego rozdrobnienia przeciwnika jak w 1993 r.), to jest oderwany od rzeczywistości.
To Duda zdołał przyciągnąć do siebie ten elektorat w 2015, a w 2020 już miał z tym większy kłopot i to jest clou. _______________________
W 2015 r. Duda przyciągnął taki elektorat dopiero w II turze, bo w I nie był w stanie. W 2020 r. Duda przyciągnął sporą część takiego elektoratu już w I turze, więc w II turze miał mniejszy wzrost w stosunku do I tury - ostatecznie osiągając wynik % bardzo, bardzo, bardzo zbliżony, a w liczbach bezwzględnych znacznie lepszy. Serio to sytuacja z 2015 r. jest sukcesem?
Polecam to, ale tylko pierwsze 15 minut, potem z jednej strony słuchacze ze smętami, a z drugiej babka leci w tematy, o których już nie ma pojęcia. Natomiast pierwszy kwadrans pokazuje różnice między elektoratami, ale bardziej na poziomie psychologicznym, bez zagłębiania się w poglądy. Duda - umiarkowany, pozytywny, za kontynuacją; Trzaskowski - radykalny, nastawiony na negację i rewolucję.
I tu widzimy, w czym jest problem z reelekcjami. W Polsce drugiego typu charakterologicznego jest po prostu więcej. I jeśli są to ludzie, u których inne kwestie (interesy ekonomiczne, poglądy polityczne itd.) nie przeważą cechy charakterologicznej, to tacy zawsze pójdą za kimś nowym. Często kimkolwiek, niezależnie od poglądów, a zwłaszcza w wyborach silnie spersonalizowanych, bo takie są prezydenckie. Moim zdaniem, choć prelegentka o tym nie wspomina, dotyczy to przede wszystkim ludzi bardzo młodych. Młodość górna i durna to nie tylko wymysł naszych czasów. To pozwala zrozumieć, dlaczego młodzi 5 lat głosowali na Dudę, a teraz na Trzaskowskiego. Bo był nowy.
W Polsce do tej pory mieliśmy reelekcję prezydenta w wyborach tylko raz. Po pierwsze, Kwaśniewski miał beznadziejnych medialnie kandydatów, którzy nie prowadzili żadnej sensownej kampanii. Po drugie, miał za sobą wszystkie ważniejsze media, telewizyjne wszystkie bez wyjątku i wtedy to było istotne, bo internet miał mało kto. Po trzecie - czy tak bardzo głos na Kwaśniewskiego był głosem za kontynuacją? Był jednak kandydatem opozycji do ówczesnego rządu, który popierał Krzaklewskiego, a w mniejszości Olechowskiego. Więc trudno to porównywać do sytuacji Dudy, a i tak wyniki tak bardzo nie odbiegały (ok. 1 mln i 10% różnicy)
Rozum bardzo ok. Też analizuję pod kątem psychologicznym (choć jestem totalnym amatorem) kto jak głosuje - i wychodzi mi dokładnie tak samo. Uzupełnię, choć jeszcze nie słuchałem (wysłucham) co wynika z moich obserwacji.
Antypis to ludzie: 1. Zdemoralizowani. Wszelkiej maści cwaniaczki, złodzieje, hedoniści, egoiści, narcyzi itp. 2. Ludzie bez pojęcia - czy to o historii, funkcjonowaniu państwa, sytuacji wewnętrzej i międzynarodowej, albo gospodarce - choćby w podstawowym stopniu. 3. Ludzie skrajnie naiwni - tacy co wierzą że jeśli coś powie znany aktor, profesor itp, to pewnie ma rację bo skoro doszedł do sławy i pozycji, to pewnie jest mądry. 4. Grzeczni chłopcy (to jest dramat, na osobny wątek) 5. Zidiociałe panienki
Te grupy mogą się oczywiście przenikać, wśród nich mogą być wyborcy w zasadzie wszystkich partii poza PiSem, natomiast cechą wspólną jest nienawiść albo co najmniej niechęć do PiSu. O ile w przypadku 1 to nienawiść jest uczuciem dominującym (i dość oczywistym), to w przypadku grup 2-5, to może być zwykła niechęć - z pozycji dobroludzizmu, czyli skrajnej głupoty po prostu.
Stosunkowo nieliczni (w czasach ostrych podziałów) są ludzie do antypisu nie należący, ale z różnych względów wybierający inne opcje (albo nieaktywni), moim zdaniem rekrutują się głównie z grup 2-3. Tacy są do pozyskania, ale nie za pomocą środków przekazu, tylko kogoś, kogo znają, komu wierzą, kogo lubią - i kto im wytłumaczy co i jak. Mozolny proces, prawdopodobnie marginalny i nieistotny statysycznie - no ale się zdarza.
Ciekawe jednak jest to, kim są wyborcy PiS/Dudy. Moim zdaniem to ludzie: 1. Patrioci. Ważna jest dla nich Polska, jej historia, kultura, tradycja. 2. Katolicy na poważnie - ci co się nie nabrali na Konfederację czy Hołownię. Albo nawet się nabrali, tylko uważają za istotniejsze postawienie tamy lewactwu niż zamanifestowanie swoich poglądów głosując na partię która może nie przekroczyć progu wyborczego, albo na kandydata, który i tak nie ma szans w wyborach prezydenckich. 3. Konserwatyści. Może niekoniecznie patrioci i katolicy jednocześnie - a jednak ludzie o zdrowych poglądach, nie akceptujących demoralizacji dzieci w szkołach i młodzieży w przestrzeni publicznej. 4. Beneficjenci programów społecznych nie należący do antypisu.
Zawsze wydawało mi się że grupa 1-3 to grupa stosunkowo niewielka, a na pewno nie tak duża, by za jej pomocą wygrać jakiekolwiek wybory. Paradoksalnie grupa 4 - skoro dodaliśmy, że jednocześnie do antypisu nie należy - też nie jest aż tak liczna., wydawałoby się. Ponadto, przecież w 2015 żadnych programów społecznych nie było jeszcze - a wybory udało się wygrać, i to dwukrotnie.
To jest rozkminka na poziomie psychologicznym, i to amatorskim, więc mile widziane krytyczne uwagi. Nie poparta żadnymi analizami poza własną obserwacją i zmysłem.
Natomiast dość dobrze udaje mi się "zgadywać" czy nowopoznani ludzie należą do antypisu czy nie. Oczywiście zanim w ogóle dojdzie do jakichkolwiek rozmów na tematy nawet okołopolityczne. To czy badany nieantypisowiec jest pisowcem czy nie - to już gorzej mi idzie, ale antypis vs reszta zgaduję prawie zawsze. I to nawet jak rozmawiamy o pogodzie.
Powyższe analizy kolegów Rozuma i Tecumseha wielce OK.
Pozatem istnieje od dawna takie zjawisko jak wahadło wyborcze - żadna partia w demokracji nie utrzyma się przy władzy przez kilka kadencji z rzędu, choćby elektoratowi jak mówi porzekadło "tyłek miodem smarować to i tak nie dogodzisz".
Osławiona Partia Instytucjonalno-Rewolucyjna to osobny przypadek.
No dobrze, ale w którym koszyku Tecumseha Koleżeństwo widzi samych siebie ZANIM zaczęli głosować na PiS (PC)? Chyba że było tak od zawsze, to szacun. Jajakobyły Mikkista - chyba "bez pojęcia" + młodość.
A cwaniaki też mogą głosować na PiS, jest już cała gromada podczepionych pod stanowiska. Tym bardziej ludzie bez pojęcia, głosujący na ostatniego na liście, przyłączający się do silniejszych.
czyli trzydzieści lat temu za Mazowieckim, dziś za Morawieckim....
(No, trochę 2. (a myślałem, że znam historię) i trochę 3. (profesor))
TecumSeh: Antypis to ludzie: 1. Zdemoralizowani. Wszelkiej maści cwaniaczki, złodzieje, hedoniści, egoiści, narcyzi itp. 2. Ludzie bez pojęcia - czy to o historii, funkcjonowaniu państwa, sytuacji wewnętrzej i międzynarodowej, albo gospodarce - choćby w podstawowym stopniu. 3. Ludzie skrajnie naiwni - tacy co wierzą że jeśli coś powie znany aktor, profesor itp, to pewnie ma rację bo skoro doszedł do sławy i pozycji, to pewnie jest mądry. 4. Grzeczni chłopcy (to jest dramat, na osobny wątek) 5. Zidiociałe panienki
Komentarz
Chociaż nie, była jedna tylko kampania PiSu, która wzbudziła na forumkach zachwyt, w tym cytowanego, ta z 2007 r.
Przypomnimy ją sobie?
PiS dostał wtedy 5,2 mln głosów. Różnica z wynikiem Dudy z II tury (10,4 mln) ok. dwukrotna.
PO+PSL+LiD dostały razem 10,2 mln głosów. Różnica do głosów Trzaskowskiego rzędu 0,2 mln i ok. 2%, praktycznie tyle samo.
Nawet w tym wątku padło, że kampania z 2007 r. była trve wygrana.
W 2007 r. frekwencja w matecznikach opozycji, takich jak Sopot, Poznań czy wreszcie wasza ukochana Warszawa wynosiła 70,6%, 69,8% i 74,3%. W II turze w 2020 r. wynosiła 77,6%, 75,4%, 77,4%, różnice od 3 do 7%.
W 2007 r. frekwencja w matecznikach PiS, takich jak pow. kolbuszowski, wyszkowski czy polkowicki wynosiła 47,7%, 50%, 49,7%. W II turze 2020 r. wynosiła 63,7%, 70,4%, 64,8%, różnice od 15 do 20%.
Tak się też zastanawiam, co miał Duda, a czego nie miał Kaczyński w 2007 r.? TVP, Kurskiego, dobre wyniki gospodarcze, spadające bezrobocie i wreszcie prezydenta i premiera z tego samego obozu mieli obaj.
No nie ma Duda zachwytów na forumku i może właśnie nie "mimo tego", ale dzięki temu wygrywa.
Żałosne.
Mogłabym dużo więcej przykładów podawać. Wystarczy.
O najbliższym otoczeniu pełnym oficerów dawnego WSI tylko wspomnę - nadal dla niego pracują.
Wszyscy inni uciekli albo zostali ucieknięci. Poza Szczerskim.
Jedno trzeba przyznać Dudzie - znakomicie umie przypisywać sobie cudze zasługi.
I dostają kopa w podzięce. Jak Antoni, pomówiony publicznie o stosowanie bolszewickich metod.
Los najwyraźniej zapomniał o tej cesze we wpisowym...
Wychodzę z tego wątku - wszyscy już dostatecznie dobrze poznali moją opinię na temat pąprezidenta.
Boję się najbliższych lat, zwłaszcza jeśli wygra Biden.
Nie dziwi mnie, że również JK ma duuuuuuuuuże obawy.
Nie sądziłam, że będę wspierała (póki co) PMM.
Noji jak zawsze modliła się w intencji Ojczyzny.
Sorry za wzniosłe zakończenie.
EOT
Nie jest to kandydat, powiedzmy sobie, prawicowy, konserwatywny, patriotyczny, no, nasz. To jest kandydat, który musi przekonać jak największą grupę ludzi, że jej nie zabije i że będzie się w Polszcze dało żyć.
Wykonano.
Duda IMHO zbliżył sie wynikiem wyborczym do tzw. maksa w obecnych warunkach. Każdy ukłon w prawym kierunku sceny politycznej spowodowałby obok zysków w tej strefie co najmniej równorzędne straty np. w centrowej części elektoratu. Klasyczny problemat krótkiej kołdry.
https://dorzeczy.pl/kraj/147378/niepokojace-wyniki-dla-pis-kaczynski-chce-zmiany.html
Miejmy nadzieję, że refleksja pójdzie głębiej niż szukanie mitycznej grupy "młodych".
(A potem dynamika wzrostu jest ZERO; i procentowa i liczbowa.)
Moim zdaniem to błąd na wejściu - porównywanie w ten sposób.
Oraz przy wyborach prezydenckich duża liczba głosów oddana jest negatywnie ("głosuję PRZECIW temu drugiemu").
także tego nie zrozumiałem...
2015 : 5,7 m
2019: 8,0 m + 2,3 m głosów
PAD
2015
1tura: 5,2m
2tura: 8,6m
2020
1tura: 8,4m + 3,2m głosów
2tura: 10,4m + 1,8m głosów
Pytanie tylko czy to, że Kukiz uzyskał w I turze w 2015 r. poparcie części późniejszego elektoratu Dudy, a Hołownia w I turze 2020 r. raczej takiego poparcia nie uzyskał to dla PiS powód to niepokoju czy wprost przeciwnie?
Też trzeba mieć świadomość, że "podwojenie wyniku" na poziomie powiedzmy 10% (czyli do 20%) to nie to samo co "podwojenie wyniku" na poziomie 40% (czyli do ... 80%!).
Jak chodzi o tak liczony wzrost poparcia PiS najlepiej wypadł w kadencji 2001-05, poparcie wzrosło razy 2,84. No cóż, gdyby takie tempo zachował w kolejnych kadencjach, to w 2019 r. powinien uzyskać ... 1756%, prawda?
o!
oraz wysiłek zdobycia tego kolejnego miliona wyborców jest nieporównywalny do pierwszego miliona, który jest w zasadzie gratis
Nasi przy tak wielkich rzeczywistych osiągnięciach mają niemal taką samą dynamikę wzrostu 2015/2020, jak 2005/2015, kiedy w większości byli w opozycji. To jest sygnał ostrzegawczy. Kolejny. I poważny.
_________________
Nie, bo sposób dokonywania wyborów determinuje ich wyniki. Np. różnice w wyborach parlamentarnych i prezydenckich w 2005 r., odbywających się w odstępie 2 tygodni, nie pokazują, że poparcie PiS czy PO skoczyło w wartościach rzędu 1,2-1,5, a poparcie SLD skurczyło się do zera (bo nie wystawili kandydata...), tylko pokazuje, że nie da się takich wyborów porównywać. Z kolei II tura np. w 2020 r. pokazuje, ile jest w stanie uzbierać kumulacja anty-PiSu, ale nie pokazuje, ile jest w stanie uzbierać PO / KO. itd. itp.
Jest sens porównywać II tury do II tur, prezydenckie do prezydenckich i parlamentarne do parlamentarnych.
Nasi przy tak wielkich rzeczywistych osiągnięciach mają niemal taką samą dynamikę wzrostu 2015/2020, jak 2005/2015, kiedy w większości byli w opozycji. To jest sygnał ostrzegawczy. Kolejny. I poważny.
__________________
Sytuacje, że w ogóle komuś rośnie podczas rządów - i to faktycznie rośnie, a nie silniejszy żywi się mniejszymi partnerami koalicyjnymi, co znacznie częstsze - należą do absolutnej rzadkości. Sytuacji, że komuś rośnie skokowo, praktycznie nie ma. Już to pokazywałem kiedyś, Thatcher i Blairowi, mimo że rządzili przez 3 kadencje (jako partie, jako premierzy przez 2,5), poparcie minimalnie spadało, a nie rosło. Orbanowi w czasie I kadencji mocno spadło, choć nie na tyle, by stracić władzę. Spadało także PO.
Torysi w 2017 uzyskali lepszy wynik niż w 2015 (w %, bo w mandatach gorszy), a potem w 2019 jeszcze lepszy, ale biorąc pod uwagę przekształcenia samej partii, to każdorazowo było głosowanie raczej za zmianą niż za kontynuacją.
Jeśli ktoś na serio liczy, że w czasie rządów komuś poparcie będzie rosło szybciej niż w opozycji albo że przy strukturze elektoratów w Polsce, którakolwiek strona uzyska większość konstytucyjną (nie zakładając całkowitego rozdrobnienia przeciwnika jak w 1993 r.), to jest oderwany od rzeczywistości.
_______________________
W 2015 r. Duda przyciągnął taki elektorat dopiero w II turze, bo w I nie był w stanie.
W 2020 r. Duda przyciągnął sporą część takiego elektoratu już w I turze, więc w II turze miał mniejszy wzrost w stosunku do I tury - ostatecznie osiągając wynik % bardzo, bardzo, bardzo zbliżony, a w liczbach bezwzględnych znacznie lepszy.
Serio to sytuacja z 2015 r. jest sukcesem?
Polecam to, ale tylko pierwsze 15 minut, potem z jednej strony słuchacze ze smętami, a z drugiej babka leci w tematy, o których już nie ma pojęcia. Natomiast pierwszy kwadrans pokazuje różnice między elektoratami, ale bardziej na poziomie psychologicznym, bez zagłębiania się w poglądy.
Duda - umiarkowany, pozytywny, za kontynuacją;
Trzaskowski - radykalny, nastawiony na negację i rewolucję.
I tu widzimy, w czym jest problem z reelekcjami. W Polsce drugiego typu charakterologicznego jest po prostu więcej. I jeśli są to ludzie, u których inne kwestie (interesy ekonomiczne, poglądy polityczne itd.) nie przeważą cechy charakterologicznej, to tacy zawsze pójdą za kimś nowym. Często kimkolwiek, niezależnie od poglądów, a zwłaszcza w wyborach silnie spersonalizowanych, bo takie są prezydenckie.
Moim zdaniem, choć prelegentka o tym nie wspomina, dotyczy to przede wszystkim ludzi bardzo młodych. Młodość górna i durna to nie tylko wymysł naszych czasów. To pozwala zrozumieć, dlaczego młodzi 5 lat głosowali na Dudę, a teraz na Trzaskowskiego. Bo był nowy.
W Polsce do tej pory mieliśmy reelekcję prezydenta w wyborach tylko raz.
Po pierwsze, Kwaśniewski miał beznadziejnych medialnie kandydatów, którzy nie prowadzili żadnej sensownej kampanii. Po drugie, miał za sobą wszystkie ważniejsze media, telewizyjne wszystkie bez wyjątku i wtedy to było istotne, bo internet miał mało kto. Po trzecie - czy tak bardzo głos na Kwaśniewskiego był głosem za kontynuacją? Był jednak kandydatem opozycji do ówczesnego rządu, który popierał Krzaklewskiego, a w mniejszości Olechowskiego.
Więc trudno to porównywać do sytuacji Dudy, a i tak wyniki tak bardzo nie odbiegały (ok. 1 mln i 10% różnicy)
Też analizuję pod kątem psychologicznym (choć jestem totalnym amatorem) kto jak głosuje - i wychodzi mi dokładnie tak samo.
Uzupełnię, choć jeszcze nie słuchałem (wysłucham) co wynika z moich obserwacji.
Antypis to ludzie:
1. Zdemoralizowani. Wszelkiej maści cwaniaczki, złodzieje, hedoniści, egoiści, narcyzi itp.
2. Ludzie bez pojęcia - czy to o historii, funkcjonowaniu państwa, sytuacji wewnętrzej i międzynarodowej, albo gospodarce - choćby w podstawowym stopniu.
3. Ludzie skrajnie naiwni - tacy co wierzą że jeśli coś powie znany aktor, profesor itp, to pewnie ma rację bo skoro doszedł do sławy i pozycji, to pewnie jest mądry.
4. Grzeczni chłopcy (to jest dramat, na osobny wątek)
5. Zidiociałe panienki
Te grupy mogą się oczywiście przenikać, wśród nich mogą być wyborcy w zasadzie wszystkich partii poza PiSem, natomiast cechą wspólną jest nienawiść albo co najmniej niechęć do PiSu. O ile w przypadku 1 to nienawiść jest uczuciem dominującym (i dość oczywistym), to w przypadku grup 2-5, to może być zwykła niechęć - z pozycji dobroludzizmu, czyli skrajnej głupoty po prostu.
Stosunkowo nieliczni (w czasach ostrych podziałów) są ludzie do antypisu nie należący, ale z różnych względów wybierający inne opcje (albo nieaktywni), moim zdaniem rekrutują się głównie z grup 2-3. Tacy są do pozyskania, ale nie za pomocą środków przekazu, tylko kogoś, kogo znają, komu wierzą, kogo lubią - i kto im wytłumaczy co i jak. Mozolny proces, prawdopodobnie marginalny i nieistotny statysycznie - no ale się zdarza.
Ciekawe jednak jest to, kim są wyborcy PiS/Dudy. Moim zdaniem to ludzie:
1. Patrioci. Ważna jest dla nich Polska, jej historia, kultura, tradycja.
2. Katolicy na poważnie - ci co się nie nabrali na Konfederację czy Hołownię. Albo nawet się nabrali, tylko uważają za istotniejsze postawienie tamy lewactwu niż zamanifestowanie swoich poglądów głosując na partię która może nie przekroczyć progu wyborczego, albo na kandydata, który i tak nie ma szans w wyborach prezydenckich.
3. Konserwatyści. Może niekoniecznie patrioci i katolicy jednocześnie - a jednak ludzie o zdrowych poglądach, nie akceptujących demoralizacji dzieci w szkołach i młodzieży w przestrzeni publicznej.
4. Beneficjenci programów społecznych nie należący do antypisu.
Zawsze wydawało mi się że grupa 1-3 to grupa stosunkowo niewielka, a na pewno nie tak duża, by za jej pomocą wygrać jakiekolwiek wybory. Paradoksalnie grupa 4 - skoro dodaliśmy, że jednocześnie do antypisu nie należy - też nie jest aż tak liczna., wydawałoby się. Ponadto, przecież w 2015 żadnych programów społecznych nie było jeszcze - a wybory udało się wygrać, i to dwukrotnie.
To jest rozkminka na poziomie psychologicznym, i to amatorskim, więc mile widziane krytyczne uwagi. Nie poparta żadnymi analizami poza własną obserwacją i zmysłem.
Natomiast dość dobrze udaje mi się "zgadywać" czy nowopoznani ludzie należą do antypisu czy nie. Oczywiście zanim w ogóle dojdzie do jakichkolwiek rozmów na tematy nawet okołopolityczne. To czy badany nieantypisowiec jest pisowcem czy nie - to już gorzej mi idzie, ale antypis vs reszta zgaduję prawie zawsze. I to nawet jak rozmawiamy o pogodzie.
Pozatem istnieje od dawna takie zjawisko jak wahadło wyborcze - żadna partia w demokracji nie utrzyma się przy władzy przez kilka kadencji z rzędu, choćby elektoratowi jak mówi porzekadło "tyłek miodem smarować to i tak nie dogodzisz".
Osławiona Partia Instytucjonalno-Rewolucyjna to osobny przypadek.
A cwaniaki też mogą głosować na PiS, jest już cała gromada podczepionych pod stanowiska. Tym bardziej ludzie bez pojęcia, głosujący na ostatniego na liście, przyłączający się do silniejszych.
Byłem Nowoczesnym Europejczykiem - Nowoczesnym Polakiem - Nowoczesnym Patriotą - Nowoczesnym Katolikiem
czyli trzydzieści lat temu za Mazowieckim, dziś za Morawieckim....
(No, trochę 2. (a myślałem, że znam historię) i trochę 3. (profesor))