Kuba_ napisal(a): No dobrze, ale w którym koszyku Tecumseha Koleżeństwo widzi samych siebie ZANIM zaczęli głosować na PiS (PC)?
Żadnym.
Właśnie - bo to koszyki antypisu. Chyba że Koledzy i Koleżanki byli antypisem. Ja nie. W 2005 głosowałem na PiS i Kaczyńskiego, w 2007 w ogóle. Co jest oznaką głupoty, ale nie antypisu. Zresztą krótko później zmądrzałem.
TecumSeh napisal(a): Rozum bardzo ok. Też analizuję pod kątem psychologicznym (choć jestem totalnym amatorem) kto jak głosuje - i wychodzi mi dokładnie tak samo. Uzupełnię, choć jeszcze nie słuchałem (wysłucham) co wynika z moich obserwacji.
Antypis to ludzie: 1. Zdemoralizowani. Wszelkiej maści cwaniaczki, złodzieje, hedoniści, egoiści, narcyzi itp. 2. Ludzie bez pojęcia - czy to o historii, funkcjonowaniu państwa, sytuacji wewnętrzej i międzynarodowej, albo gospodarce - choćby w podstawowym stopniu. 3. Ludzie skrajnie naiwni - tacy co wierzą że jeśli coś powie znany aktor, profesor itp, to pewnie ma rację bo skoro doszedł do sławy i pozycji, to pewnie jest mądry. 4. Grzeczni chłopcy (to jest dramat, na osobny wątek) 5. Zidiociałe panienki
SB-ecy, komuna, WOP-iści i wszyscy beneficjenci PRL-u i republiki okrągłostolowej, co w 99% procentach oznacza to samo. Wraz z agenturami i koteriami. W praktyce rzadko się zdarza aby ktoś ze znanych mi antypisowców nie miał w bliskiej rodzinie kogoś z tej grupy.
@robert.gorgon - Ty masz rację, ale ja piszę na poziomie psychologicznym. Twoją listę uzupełniłbym jeszcze o więźniów, albo tych, co im się więzienie należy.
TecumSeh napisal(a): @robert.gorgon - Ty masz rację, ale ja piszę na poziomie psychologicznym. Twoją listę uzupełniłbym jeszcze o więźniów, albo tych, co im się więzienie należy.
Bardzo trafna ocena - gdy pozna się jakiś osobników spełniających znamiona Twojego punktu 1-szego, praktycznie zawsze gdy rozmowa zejdzie na politykę okazuje się kogo popierają. Zero zdziwień.
Ja zauważyłam, że milcząca większośc milczy a dzioby drze tzw antypis.
Znajoma wczoraj na treningu biegowym gdakała o tym jak to zrobiła sobie naszywki z ośmioma swiezdami. Bez kontekstu od czapy zagajając niepodjęty przez nikogo temat.
Ja już w 2015 roku podjąłem decyzję że nie będę nikogo do niczego przekonywał. Dlaczego? A bo teraz niech się ONI żołądkują, zgrzytają zębami itp. Ja sobie chętnie posłucham, popieszczę uszy, pouśmiecham się litościwe i będę się napawał ich wściekłością i bezsilnością Tak, wiem, jestem złym człowiekiem.
Zastanawiam sie czy w takich sytuacjach tylko uśmiechać się w duchu, czy też jakąś subtelną a kąśliwą uwagą nieco "podkręcić" frustrację oponenta? Może to u niego skutkować np. wydawaniem okrzyków i bezładnym machaniem rękami w przypływie ekstazy nerwowej.
Zdarza mi się niestety ostatnio stykać ze starymi komuchami (niektórzy 70+, ale "na chodzie") plującymi na prawicę i ktoś powiedział coś w stylu "daj spokój, to stary człowiek".
Mam dylemat, ale...szmacić się przez lata bezkarnie to mogli, a teraz się starością zasłaniają?
Bo to im daje molarną wyższość nad naszą niższością.
AnnaE napisal(a): Hitlerowcy też korzystają z tego przywileju. Czy zawsze tak było? Zapewne Ignatz (na prezydenta) to wie...
Wiem tyle, że już Sołżenicyn brzydził się tym argumentem, pisząc o zbrodniarzach, mordercach, którzy spokojnie dożywają swoich lat na resortowych emeryturach, że po co dziadka denerwować itp. Tymczasem przez to całe społeczeństwo widzi, że zło pozostaje nieukarane, nawet nie potępione symbolicznie. Nie wiem, czy on to napisał, ale myślę, że takie symboliczne napiętnowanie mogłoby danego komucha skruszyć i by mógł iść do nieba zamiast do płynnej wieczności.
MarianoX napisal(a): Zastanawiam sie czy w takich sytuacjach tylko uśmiechać się w duchu, czy też jakąś subtelną a kąśliwą uwagą nieco "podkręcić" frustrację oponenta? Może to u niego skutkować np. wydawaniem okrzyków i bezładnym machaniem rękami w przypływie ekstazy nerwowej.
Zdarza mi się niestety ostatnio stykać ze starymi komuchami (niektórzy 70+, ale "na chodzie") plującymi na prawicę i ktoś powiedział coś w stylu "daj spokój, to stary człowiek".
Mam dylemat, ale...szmacić się przez lata bezkarnie to mogli, a teraz się starością zasłaniają?
Starym trzeba wrzucać tym bardziej, bo im mniej czasu na poprawę zostało. Komfortowa egzystencja to naprawdę nie jest priorytetowa sprawa.
To znaczy, to „wrzucanie” oczywiście powinno być spersonalizowane, urbanoida można potraktować inaczej niż starego hipisa.
Akurat teraz słucham z polecanego tutaj kanału YT "Ku Bogu" audiobooka na podstawie książki doktora kościoła św. Alfonsa Marii de Liguori’ego “Przygotowanie do śmierci”.
Autor pisze, że człowiek odkładający nawrócenie na ostatnią chwilę przypomina kogoś, kto skacze do studni z myślą "a może nic się mi nie stanie?" Prowadząc złą moralnie egzystencję przez wiele lat bardzo trudno się przed śmiercią nawrócić, bo "umierające drzewo upada zwykle w tym kierunku w jakim skłaniało się przez całe życie". Tak więc chyba "wrzucać" warto...
MarianoX napisal(a): Zastanawiam sie czy w takich sytuacjach tylko uśmiechać się w duchu, czy też jakąś subtelną a kąśliwą uwagą nieco "podkręcić" frustrację oponenta?
To zależy. Jeśli delikwent rokuje, to nie. Jeśli to bliska rodzina, współpracownik, klient, itp - to można sobie zupełnie niepotrzebnie (i bez żadnej korzyści dla państwa i narodu) spieprzyć poprawne relacje. I zablokować ewentualne rokowania na przyszłość.
Ale jeśli to bliscy znajomi, gdzie ryzyko zerwania kontaktów jest niskie, osoby z pewnym jednak dystansem, albo rokujący szanse na myślenie - to pewnie że tak! Wskazane, szpileczka, kijek w mrowisko czy tam psztyczek w nos - bardzo ok.
Kiedyś Ziemniak pisał, jak ktoś rzucił za nim tekstem "pisior" czy coś w ten deseń, na co on odpalił "pozdrawiam wyborcę Giertycha". Na co tamtem oczywiście dostał apopleksji - i o to chodzi.
W ogóle obecna wojna ideologiczna, zwłaszcza w necie, opiera się w dużej mierze na tym kto z kogo większą bekę zrobi. Stąd każda szpila na wakę złota:) A tu przykład:
Postawa milczącej większości (choć może wynikać z różnych motywacji) wydaje się być finalnie najbardziej racjonalną postawą. Żyjemy w świecie, w którym każda informacja jest do sprawdzenia na wyciągnięcie palucha do smartfona, więc określony zestaw zapatrywań jest kwestią wyboru, ewentualne niedoinformowanie w zasadzie też. To są okoliczności pozwalające dobrze jak nigdy stosować wielki dar wolnej woli.
Sytuacja - wiadomo - nie jest nigdy modelowa, więc w całość wpisuje się nieprzypadkowo pierwszy grzech główny, który kieruje sporo ludzkiego wysiłku w ornamentykę poprawiającą image. Jeśli więc ktoś kupuje zestaw plugawych przekonań, to zawsze w trosce o jakieś dobro, zawsze w związku z pięknymi ideałami, lub jeśli sprawa jest nie do obrony zostają koła ratunkowe: oszukali mnie, ew. byłem niedoinformowany, ew. zasięgi ze słusznej bańki informacyjnej nie dotarły.
A guzik tam.
Blisko, ale jednak osobno stoi sprawa rozmowy osoby zażywającej regularnie medium tvn + niemieckie portale + media społecznościowe z osobą niezażywającą. Ta druga raz dwa orientuje się, że dialog z obłędem nie jest możliwy. Wielki postęp technologiczny dokonał się w tym względzie w ostatnich latach. To też trochę apropos porównywania wojowania w internetach teraz a kilka lat wcześniej. Nie są to już te same media, ciężko jest je porównywać.
Internet ma bardzo silne tendencje do koncentracji i tworzenia faktycznych oligopoli - bp. Google (w tym YouTube), Facebook, Twitter itp., wiodące krajowe portale generujące lwią częśź odsłon, co się nasiliło w ostatnich latach
Jeśli w nich z jakiegoś powodu zwycięży opcja lewacka/antychrześcijańska/antypolska i zacznie się cenzurowanie, to łatwo sobie wyobrazić konsekwencje, a właściwie to już nie trzeba sobie wyobrażać...
Pani_Łyżeczka napisal(a): dialog z obłędem nie jest możliwy
Lepiej tego ująć nie można bo jagżeż tu odpowiedzieć na propozycję typu "zamówiłam naszywki z V I I I gwiazdkami chesz?"
Kiedy byłam młodsza i jeszcze mnie to bawiło, lubiłam czasem zgrywać idiotę. Na zasadzie: 8 gwiazdek, a co to znaczy? Nie, nigdy się nie spotkałam. Ale jak to, naprawdę? I ludzie to kupują? A to nie jest trochę głupie?
Czasem udawało się kogoś w ten sposób zawstydzić, ale to trzeba lubić i traktować jako zabawę, bo jako forma dyskusji czy apostolstwa nie ma sensu.
MarianoX napisal(a): Internet ma bardzo silne tendencje do koncentracji i tworzenia faktycznych oligopoli - bp. Google (w tym YouTube), Facebook, Twitter itp., wiodące krajowe portale generujące lwią częśź odsłon, co się nasiliło w ostatnich latach
Jeśli w nich z jakiegoś powodu zwycięży opcja lewacka/antychrześcijańska/antypolska i zacznie się cenzurowanie, to łatwo sobie wyobrazić konsekwencje, a właściwie to już nie trzeba sobie wyobrażać...
Internet ma też taką właściwość, że praktycznie bezkosztowo (w porównaniu do mediów tradycyjnych) zakłada się alternatywne rozwiązania. Nie w tym leży problem, to są wymówki. Jeśli ktoś ma wolę łykać syf i truciznę to nic się z tym nie da zrobić. No chyba, że centralnie zakazać i skutecznie tego pilnować. Ale to się ociera o papierową proklamację raju na ziemi.
Internet ma też taką właściwość, że praktycznie bezkosztowo (w porównaniu do mediów tradycyjnych) zakłada się alternatywne rozwiązania. Nie w tym leży problem, to są wymówki. Jeśli ktoś ma wolę łykać syf i truciznę to nic się z tym nie da zrobić. No chyba, że centralnie zakazać i skutecznie tego pilnować. Ale to się ociera o papierową proklamację raju na ziemi.
No dobrze, ale jakoś nikt puki co tego zapowiadanego od dawna prawicowego tłirtera, fejsa, jutuba ect. nie stworzył, i to nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Z czego to wynika, ja tego nie wiem...
Główne media przesuwają się w widoczny sposób "na lewo", wiodące korporacje obwieszają się od dawna tęczowymi flagami, zwalniają pracowników za poglądy i jakoś obroty im nie lecą na pysk i klikalność nie spada.
Internet ma też taką właściwość, że praktycznie bezkosztowo (w porównaniu do mediów tradycyjnych) zakłada się alternatywne rozwiązania. Nie w tym leży problem, to są wymówki. Jeśli ktoś ma wolę łykać syf i truciznę to nic się z tym nie da zrobić. No chyba, że centralnie zakazać i skutecznie tego pilnować. Ale to się ociera o papierową proklamację raju na ziemi.
No dobrze, ale jakoś nikt puki co tego zapowiadanego od dawna prawicowego tłirtera, fejsa, jutuba ect. nie stworzył, i to nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Z czego to wynika, ja tego nie wiem...
Główne media przesuwają się w widoczny sposób "na lewo", wiodące korporacje obwieszają się od dawna tęczowymi flagami, zwalniają pracowników za poglądy i jakoś obroty im nie lecą na pysk i klikalność nie spada.
To jest (a przynajmniej wydaje się) elementarz ludzkiej natury. Przekleństwo wygody, odwieczna skuteczność metody na gotowanie żaby, plus kontrowersyjna hipoteza: prawicowość to tylko etykietka, która w dodatku nie zawiera magicznego zaklęcia czyniącego prawicowca bardziej utalentowanym, zdeterminowanym i pracowitym od nie-prawicowca. Czasem zawiera za to coś odwrotnego - moc przekonania do tego, że posiadanie słusznej słuszności zwalnia z determinacji i ciężkiej roboty.
Problem z prawicową Jutrąbką jest prosty: Otóż wszyscy normalni są na normalnej Jutrąbce, a na tej "naszej" będą tylko ci, co ich wywalą z normalnej. Większa część energii pójdzie na opędzanie się od nastajaszczych nazistów i innych wariatów, z jednoczesnym przekonywaniem, że nie jesteśmy wielbłądami obediencji hyzlerosko-antysemicko-płaskoziemczo-antyszczepionkowo-chemitrailsowej. A, no i pieniądze z FED to dług, kupujcież srebro!!!
Komentarz
Chyba że Koledzy i Koleżanki byli antypisem. Ja nie. W 2005 głosowałem na PiS i Kaczyńskiego, w 2007 w ogóle. Co jest oznaką głupoty, ale nie antypisu. Zresztą krótko później zmądrzałem.
Znajoma wczoraj na treningu biegowym gdakała o tym jak to zrobiła sobie naszywki z ośmioma swiezdami. Bez kontekstu od czapy zagajając niepodjęty przez nikogo temat.
Dlaczego?
A bo teraz niech się ONI żołądkują, zgrzytają zębami itp. Ja sobie chętnie posłucham, popieszczę uszy, pouśmiecham się litościwe i będę się napawał ich wściekłością i bezsilnością
Tak, wiem, jestem złym człowiekiem.
I też wiem to samo.
:-??
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
Zdarza mi się niestety ostatnio stykać ze starymi komuchami (niektórzy 70+, ale "na chodzie") plującymi na prawicę i ktoś powiedział coś w stylu "daj spokój, to stary człowiek".
Mam dylemat, ale...szmacić się przez lata bezkarnie to mogli, a teraz się starością zasłaniają?
Czy zawsze tak było? Zapewne Ignatz (na prezydenta) to wie...
*
"Podstawą tronu Bożego są sprawiedliwość i prawo; przed Nim kroczą łaska i wierność."
Księga Psalmów 89:15 / Biblia Tysiąclecia
To znaczy, to „wrzucanie” oczywiście powinno być spersonalizowane, urbanoida można potraktować inaczej niż starego hipisa.
Autor pisze, że człowiek odkładający nawrócenie na ostatnią chwilę przypomina kogoś, kto skacze do studni z myślą "a może nic się mi nie stanie?" Prowadząc złą moralnie egzystencję przez wiele lat bardzo trudno się przed śmiercią nawrócić, bo "umierające drzewo upada zwykle w tym kierunku w jakim skłaniało się przez całe życie". Tak więc chyba "wrzucać" warto...
'Ku Bogu' - raz w tygodniu coś pilnie odsłucham!
Jeśli delikwent rokuje, to nie.
Jeśli to bliska rodzina, współpracownik, klient, itp - to można sobie zupełnie niepotrzebnie (i bez żadnej korzyści dla państwa i narodu) spieprzyć poprawne relacje. I zablokować ewentualne rokowania na przyszłość.
Ale jeśli to bliscy znajomi, gdzie ryzyko zerwania kontaktów jest niskie, osoby z pewnym jednak dystansem, albo rokujący szanse na myślenie - to pewnie że tak! Wskazane, szpileczka, kijek w mrowisko czy tam psztyczek w nos - bardzo ok.
Kiedyś Ziemniak pisał, jak ktoś rzucił za nim tekstem "pisior" czy coś w ten deseń, na co on odpalił "pozdrawiam wyborcę Giertycha". Na co tamtem oczywiście dostał apopleksji - i o to chodzi.
W ogóle obecna wojna ideologiczna, zwłaszcza w necie, opiera się w dużej mierze na tym kto z kogo większą bekę zrobi. Stąd każda szpila na wakę złota:)
A tu przykład:
Komuchami byli, plują nadal na prawicę (czyli zero refleksji) - jazda z nimi.
Żyjemy w świecie, w którym każda informacja jest do sprawdzenia na wyciągnięcie palucha do smartfona, więc określony zestaw zapatrywań jest kwestią wyboru, ewentualne niedoinformowanie w zasadzie też. To są okoliczności pozwalające dobrze jak nigdy stosować wielki dar wolnej woli.
Sytuacja - wiadomo - nie jest nigdy modelowa, więc w całość wpisuje się nieprzypadkowo pierwszy grzech główny, który kieruje sporo ludzkiego wysiłku w ornamentykę poprawiającą image. Jeśli więc ktoś kupuje zestaw plugawych przekonań, to zawsze w trosce o jakieś dobro, zawsze w związku z pięknymi ideałami, lub jeśli sprawa jest nie do obrony zostają koła ratunkowe: oszukali mnie, ew. byłem niedoinformowany, ew. zasięgi ze słusznej bańki informacyjnej nie dotarły.
A guzik tam.
Blisko, ale jednak osobno stoi sprawa rozmowy osoby zażywającej regularnie medium tvn + niemieckie portale + media społecznościowe z osobą niezażywającą.
Ta druga raz dwa orientuje się, że dialog z obłędem nie jest możliwy.
Wielki postęp technologiczny dokonał się w tym względzie w ostatnich latach.
To też trochę apropos porównywania wojowania w internetach teraz a kilka lat wcześniej. Nie są to już te same media, ciężko jest je porównywać.
Lepiej tego ująć nie można bo jagżeż tu odpowiedzieć na propozycję typu "zamówiłam naszywki z V I I I gwiazdkami chesz?"
Jeśli w nich z jakiegoś powodu zwycięży opcja lewacka/antychrześcijańska/antypolska i zacznie się cenzurowanie, to łatwo sobie wyobrazić konsekwencje, a właściwie to już nie trzeba sobie wyobrażać...
To ich wykańcza
Czasem udawało się kogoś w ten sposób zawstydzić, ale to trzeba lubić i traktować jako zabawę, bo jako forma dyskusji czy apostolstwa nie ma sensu.
Nie w tym leży problem, to są wymówki.
Jeśli ktoś ma wolę łykać syf i truciznę to nic się z tym nie da zrobić.
No chyba, że centralnie zakazać i skutecznie tego pilnować. Ale to się ociera o papierową proklamację raju na ziemi.
Główne media przesuwają się w widoczny sposób "na lewo", wiodące korporacje obwieszają się od dawna tęczowymi flagami, zwalniają pracowników za poglądy i jakoś obroty im nie lecą na pysk i klikalność nie spada.