Skip to content

Sprawa Margota

12346

Komentarz

  • Ślepy jestem, przepraszam.
  • robert.gorgon napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    A propos, co tam u Margota, gdyż nie wiem?
    Toczy śmiertelną walkę z Linusem z homokomando.
    Linus to ten, którego pobili faszyści? A może to Margoł mu spuścił/a/o bęcki? Transy się zrobiły strasznie homofobiczne ostatnio.
  • ombretta napisal(a):
    robert.gorgon napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    A propos, co tam u Margota, gdyż nie wiem?
    Toczy śmiertelną walkę z Linusem z homokomando.
    Linus to ten, którego pobili faszyści? A może to Margoł mu spuścił/a/o bęcki? Transy się zrobiły strasznie homofobiczne ostatnio.

    I vice-versal - "transfobia" zdaje się zdobywać coraz to nowe przyczółki wśród niedawnych bezwzględnych postępowców. W sumie nie dziwne - w zasadzie każdemu, kto nie jest bi, panoszenie się transów będzie niemiłe.
  • Święte słowa. Gdy lesbijki ostrzegały już 2-3 lata temu, reszta tęczowej hołoty tylko się śmiała.
  • edytowano August 2021
    A teraz przejmują organizacje feministyczne i jak która protestuje to jest "terfem".

    O jest nowy tekst! https://oko.press/dlaczego-nie-ma-juz-stop-bzdurom-rozmowa-z-margot-i-lania/?fbclid=IwAR2bZphWZBNHGDydcyU_11cQTEqhHt0UHV_FXxqAdrpC6_X-zANoL9O6bEU
  • edytowano August 2021
    Transi załatwią siostry L. w ich organizacjach podobnie jak właśnie wykańczają damski sport wyczynowy.
  • edytowano August 2021
    1.
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    Musimy kedyś wydać tut. Forum z opracowaniem krytycznym, przypisami i indeksem osób.
    christoph napisal(a):
    Rzecz trudna będzie do przetłumaczenia, ale warto, bo taka powieść dygresyjna warta Nobla
    oraz
    2.
    dopiero dziś doczytałem wątek! (9.08.2021) posty z października 2020 roku!

    od kilka wcześniejszych od tego kol. Rzchanym;)
  • edytowano August 2021
    Wersja archiwalna. Śmierć frajerom w rzeszy samej!

    https://archive.ph/SoMN9
  • edytowano August 2021
    .
  • MarianoX napisal(a):
    Transi załatwią siostry L. w ich organizacjach podobnie jak właśnie wykańczają damski sport wyczynowy.
    Przeczytałem "tradsi" i miałem zadumkę.
  • Przeczytałem "zadymkę" i telewizor zaczą śnieżyć.
  • Kolega Jan na Frondzie pisze o cieniasach z Stop Bzdurom:

    Lewicowcy mają lepiej od nas w życiu – mają kasę, zagranicznych sponsorów, dotacje z pieniędzy podatników (które są na nich wydawane, a nie np. na kanalizację), wsparcie establishmentu (mediów, polityków, sędziów, celebrytów). My za to na prawdziwej prawicy musimy być twardzi jak bruk. Nie mamy kasy. Non stop nas pałują i zastraszają. Amerykańskie koncerny odbierają nam wolność słowa. Wszystko to sprawia, że kolejne niepowodzenia nie zniechęcają nas do walki. Zaś lewicowcy ukształtowani przez swoje uprzywilejowanie i wynikający z niego dobrobyt załamują się pod wpływem każdego niepowodzenia i stresu. To bardzo optymistyczne. Kiedy oni uciekają na wewnętrzną emigrację, to my dalej walczymy.

    Na lewicowym portalu Oko Press ukazał się wywiad „Dlaczego nie ma już Stop Bzdurom? Rozmowa z Margot i Łanią” przeprowadzony przez Antona Ambroziak z aktywistą, którego lewica nakazuje opisywać mianem kobiety, i jego partnerką, która, nie chce wspominać wydarzeń sprzed roku, bo jest to dla niej zbyt stresujące. Podobnie jak dla innych lewicowych działaczy.

    Tęczowi aktywiści, znani ze sprofanowania figury Jezusa stojącej przed kościołem Świętego Krzyża w Warszawie, są załamani, bo wyparował nastrój rewolucyjny, skończyła się krytyka policji. Jak twierdzą w wywiadzie - „wróciłyśmy do dziwnego, patetycznego sposobu myślenia o świecie, który z całym szacunkiem, kojarzy się raczej z momentem upadku KOD i Obywateli RP. Wtedy realne, mocne działania uliczne zamieniły się w smutne marsze i akcje stania w miejscu ze spuszczoną głową”.

    W wywiadzie tęczowi aktywiści zapowiedzieli, że zamiast marszu w rocznice 7 sierpnia, kiedy to policja zatrzymała tęczowych aktywistów, co było dla nich szokiem, z którego do dziś nie mogą się podźwignąć, będzie piknik, by nie narażać zestresowanych lewicowców na stresujący widok policjantów.

    Tęczowych aktywistów troszkę na duchu podnosi to, że przez ostatni rok „zmieniło się wiele. W każdym średnim polskim mieście zawiązał się queerowy, oddolny kolektyw. Wcześniej mieliśmy artystów lub organizacje społeczne. Po 7 sierpnia mamy wiele samopomocowych grup, które dbają o konkretne osoby, ale też inną narrację wokół praw osób LGBT. Na pewno więcej mówi się też o queerze, niebinarności, transpłciowości, czego najlepszym dowodem były dokumenty w dużych stacjach telewizyjnych, tj. TVN24. Margot otworzyła te przestrzenie samą swoją obecnością, bo przecież media musiały zainteresować się, czym są te zaimki i jak ich w ogóle używać”.

    Jednak to i tak nie jest to, o co chodziło tęczowym rewolucjonistom, bo „nie ma też żadnych nowych form protestu. To raczej mainstream w końcu dostrzegł to, co na ulicach robiło się od lat. [...] dużo osób zyskało bezczelną odwagę mówienia o swoich potrzebach, o tym, jak się czują i co je wkurwia. Jeśli miałaby znaleźć jakąkolwiek zmianę, to było właśnie to”.

    O stosunku tęczowych aktywistów do świata świadczy to, że jak sami mówią „nigdy mnie nie interesowało, co myśli o nas świat. No, może od czasu do czasu tylko mnie to wkurwiało i zasadniczo nadal mnie wkurwia. Kwestie LGBT-owe nie są przedmiotem negocjacji, czy dyskusji z heteronormatywną społecznością. To, jak oni się z nami czują, średnio mnie obchodzi. A pewnie czują się w zasadzie podobnie, czyli są wiecznie zszokowani, co ostatecznie przeradza się w niechęć lub nienawiść”.

    Podsumowując wydarzenia ostatniego roku, tęczowi aktywiści uważają, że „naprawdę niewiele się zmieniło”. Partnerka aktywisty w wyniku represji zaprzestała aktywności społecznej – jak sama mówi „odechciało mi się nawet wrzucać posty na Instagram. W zasadzie spędziłam ten rok udając, że nie istnieję”.

    W konsekwencji niepowodzeń zamarła działalność ich organizacji - „W zasadzie rozwiązałyśmy Stop Bzdurom. Walka o widzialność w mediach, czy użeranie się polemikami było większą pracą, niż tą, którą realnie chciałyśmy wykonywać. Teraz pracuję zupełnie inaczej. Głównie troszczę się zaplecze pomocowo-techniczne innych grup feministycznych, szczególnie pracownic seksualnych. Nie chcę być medialną frontmenką, chcę robić sensowne rzeczy”.

    Warto sobie wziąć do serca uwagę tęczowych aktywistów, że „to, co dzieje się na Facebooku czy Instagramie, faktycznie ma morderczą dynamikę, a niestety nie niesie za sobą wartości przekształcania rzeczywistości. Ludzie okopują się na swoich stanowiskach, tworzą hejterskie grupki, reagują nieadekwatnie do sytuacji”. Jednocześnie tęczowi aktywiści uznali, że pozytywną zaletą internetu jest „plemienność – to, że ludzi mogą się odnaleźć, przejrzeć, zsieciować. A może krok za tym jest realne, wspólne działanie”.

    Z wywiadu wynika, że sojusz lewicy i pseudo liberałów nie jest taki trwały, jakby nam na prawicy wydawałoby się. Zdaniem tęczowych aktywistów „ostatni rok najbardziej pokazał, jak bardzo nie można ufać sojusznikom. Jak bardzo poleganie na zewnętrznym recenzencie jest niestabilne, chwiejne, bo podatne na różne naciski i kwestie wizerunkowe”.

    Cieszy też to, że tęczowi aktywiści twierdzą, że „straciłam wiarę we wszystko. I w NGO’sy, i w radykalne formy protestu. Gdybym miała coś proponować ludziom, to wskazałabym wspólne spędzanie czasu. Robienie akcji tylko po to, by znów przypomnieć światu, że dzieje nam się krzywda nie ma większego sensu. I tak wszyscy to już wiedzą. Lepiej, żeby ludzie tworzyli lokalne grupy wsparcia”. Zdaniem tęczowych aktywistów lepiej jest „żebyśmy spędzili je wspólnie, w miłym czasie, a nie katowaniu się po to, by Czarnek nadal był ministrem. Niestety, wydaje mi się, że te nasze akcje niewiele mogą zmienić”.

    Depresja wynikająca z poczucia bezsilności tęczowych aktywistów powinna nas podnieść na duchu. Środowiska prawicowe, nawet jeżeli same ulegają defetyzmowi, powinny wsłuchiwać się w nastroje swoich przeciwników. W sytuacji, gdy przeciwnik ma doła, trzeba się samemu zmobilizować i kontynuować walkę.

    Jan Bodakowski
  • peterman napisal(a):
    Wersja archiwalna. Śmierć frajerom w rzeszy samej!

    https://archive.ph/SoMN9
    - Czegoś żałujecie?
    - Ojej, chyba wszystkiego. Jeśli mam być szczera to żałuję całego „Stop Bzdurom
    Hehehe. Ale 300.000 zł się dzięki "Stopowi" zgarnęło...
  • romeck napisal(a):
    peterman napisal(a):
    Wersja archiwalna. Śmierć frajerom w rzeszy samej!

    https://archive.ph/SoMN9
    - Czegoś żałujecie?
    - Ojej, chyba wszystkiego. Jeśli mam być szczera to żałuję całego „Stop Bzdurom
    Hehehe. Ale 300.000 zł się dzięki "Stopowi" zgarnęło...
    450 000. :)
  • ombretta napisal(a):
    robert.gorgon napisal(a):
    Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    A propos, co tam u Margota, gdyż nie wiem?
    Toczy śmiertelną walkę z Linusem z homokomando.
    Linus to ten, którego pobili faszyści? A może to Margoł mu spuścił/a/o bęcki? Transy się zrobiły strasznie homofobiczne ostatnio.

    Ano ten. Złożył tęczowy wieniec 1 sierpnia, co znacznie zakłóciło obchody 1 rocznicy polskiego stonewall.
  • los napisal(a):
    W którym nie ma odmiany przez przypadki.
    Tak swoją drogą przed przeczytaniem tego wątku o tym nie wiedziałem! Wiedziałem o angielskim, ale ten francuski stanowił dla mnie zaskoczenie.
    Przy okazji opowiem zabawne zdarzenie. Miałem kiedyś zajęcia z łaciny i prowadząca je pewnego razu powiedziała, że według niej angielski to język barbarzyński, bo jak można nazwać taki, w którym nie ma przypadków, a jest za to kilkanaście czasów. ;)
  • W łacinie też jest trochę tych czasów.
  • los napisal(a):
    W łacinie też jest trochę tych czasów.
    Sześć - czyli standardowo (w polskim i niemieckim też jest tyle), w angielskim aż czternaście!
  • Rzchanym napisal(a):
    los napisal(a):
    W którym nie ma odmiany przez przypadki.
    Tak swoją drogą przed przeczytaniem tego wątku o tym nie wiedziałem! Wiedziałem o angielskim, ale ten francuski stanowił dla mnie zaskoczenie.
    Przy okazji opowiem zabawne zdarzenie. Miałem kiedyś zajęcia z łaciny i prowadząca je pewnego razu powiedziała, że według niej angielski to język barbarzyński, bo jak można nazwać taki, w którym nie ma przypadków, a jest za to kilkanaście czasów. ;)
    Ona znała w ogóle jakiś współczesny romański język?
  • Hiszpański - jakieś dwanaście czasów, włoski nie gorzej.
  • los napisal(a):
    Hiszpański - jakieś dwanaście czasów, włoski nie gorzej.
    Tak, ale ciekaw1 jestem, czy owa łacinniczka też uznałaby te języki za barbarzyńskie, w końcu w żadnym nie ma deklinacji. To już w angielskim jest jakaś szczątkowa (dopełniacz saksoński), a we współczesnych romańskich daje się tylko przyimki.
  • 450 000.
    Aczkolwiek na ile udało mi się zrozumieć z dyskusji w czasie burdy "Syrena" vs "Przychodnia" chyba się przed wpłacającymi rozliczali, i jak stracili wolę mocy to robienia dalej burd, to rozdali innym anarchistom gros tej mamony.
  • edytowano January 2022
    W polskim występuje present simple, present continuos, present perfect i past perfect, choć w formie dość specyficznej:


    Present simple:

    Bywam w tej restauracji.

    Present continuous

    Ojciec jest wyjechany. Pan dziekan jest wyszły. (te zdania słyszałem osobiście, jest to forma do dziś używana na Kaszubach)

    Present perfect:

    Mam to zaliczone. Mam to zrobione. (język potoczny)

    Past perfect:

    Gdy przybyłem na miejsce, on już wyjechał był. (forma obecnie rzadko używana, postrzegana jako nieco archaiczna)

  • MarianoX napisal(a):
    (forma obecnie rzadko używana, postrzegana jako nieco archaiczna)

    Raczej:
    "forma całkiem nie znana, uważana za dziwoląg".
  • romeck napisal(a):
    MarianoX napisal(a):
    (forma obecnie rzadko używana, postrzegana jako nieco archaiczna)

    Raczej:
    "forma całkiem nie znana, uważana za dziwoląg".
    Ejże, czas zaprzeszły nadal istnieje. Zapewne niedługo zostanie całkiem zapomniany, ale spotyka się go jeszcze w połączeniu z czasownikiem "powinien" (Źle zrobiłam, powinnam była postąpić inaczej).

  • A odmieni koleżanka ów "czasownik"? Zacznijmy od bezokolicznika X_X
  • Według kolegi "powinien" to nie czasownik, bo nie ma bezokolicznika? W takim razie jaka to część mowy?
  • Zrost przymiotnika i czasownika "być." Powinienem = powinien jestem i tak dalej. Zrosty przymiotnika i czasownika "być" są w polskim popularne np. durnyś.
  • Gógiel podpowiada, że jest to: czasownik niefleksyjny osobowy.
  • Dokonajmy jeszcze dokładniejszej klasyfikacji czasowników niewłaściwych:

    czasowniki mające szczątkową odmianę, występują bez zaimka osobowego i tylko w 3 os. l. poj., np. należy, można, wypada.
    Np. Wypada przyjść punktualnie.
    Musimy jednak pamiętać, że w tym kontekście czasownik wypada nie jest tożsamy z czasownikiem wypadać, np. Zawsze coś wypada mi z rąk. Pierwsze wypada rozumiemy jako należy, powinno się.
    formy szczątkowe, np. trzeba, powinien, wiadomo.
    Np. Trzeba iść już do domu.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.