Fundusz Odbudowy - potrzeba referendum
Ponieważ mam niskie mniemanie o kompetencjach intelektualnych partii Zbynia, więc pomagam:
- dług wspólnotowy to zmiana zmieniająca zakres tego, do czego zgłaszaliśmy akcesję, taka zmiana wymaga zgody społeczeństwa, więc musimy zrobić referendum w tej sprawie, dlatego ratyfikacja tego wymaga zgody suwerena. Tak jak w Niemczech, gdzie to sąd rozpatruje, tak u nas, po totalitarnej traumie, nie sądy, jak kiedyś kacykowie z pezetpeer, a społeczeństwo powinno się wypowiedzieć.
- dług wspólnotowy to zmiana zmieniająca zakres tego, do czego zgłaszaliśmy akcesję, taka zmiana wymaga zgody społeczeństwa, więc musimy zrobić referendum w tej sprawie, dlatego ratyfikacja tego wymaga zgody suwerena. Tak jak w Niemczech, gdzie to sąd rozpatruje, tak u nas, po totalitarnej traumie, nie sądy, jak kiedyś kacykowie z pezetpeer, a społeczeństwo powinno się wypowiedzieć.
0
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.
Komentarz
Ty , losie i chyba Ignatz coś pisaliście otem
Spokojnie i merytorycznie trzeba rozmawiać i tyle.
1. Należy dawać ludziom to czego chcą a jak czego nie chcą, to im tego nie dawać. Polacy chcą pieniędzy, nie chcą niepodległości.
2. Tak jakoś się śmiesznie porobiło, że biedni nie bywają niepodlegli. Że Albania Skandeberga, Czarnogóra, Szwajcaria, Andora i Szkocja? No dobrze, biednym czasem zdarza się niepodległość ale tylko góralom. Polska jest nizinna.
gdzie tworzą się centra na świecie
czy mamy szansę być Guam?
co z Clausewitzem?
patrzę na Pireus, Etiopię (Ghebreiesus to mały pikuś) i Naddniestrze,
i patrzę na moment Hamiltonowski i Gersona Bleichrodera i na UE
czasem wracam do bajki , jednej z najpiękniejszych, na marmurowych skałach
Pytanie kluczowe, to co się stanie z tym długiem gdy UE się rozpadnie oraz jak wygląda partycypacja przy opuszczeniu UE.
Coś tam słyszałem? Pogóglać temat, czy ktoś wyjaśni w prostych słowach?
I czy wogóle suweren coś teraz, w czasię międzywyborczym może?
.
Ja mam za mało danych twardych, a wrzaski Zbynia i szurii nic nie wnoszą do oceny sytuacji.
Czy możemy o tym rozmawiać jak dorośli?
Tak samo zamiast Funduszu można podstawić w ogóle "instrument prawny UE".
Jednym z elementów wstawania z kolan była elektrownia Ostrołęka. Wujnia coś tam brumkała, że nie wypada robić elektrowni na szatanistyczny wyngiel, na co nasi pyskowali, że wont i wała. A dzisiej? Rozbiórka, bo brum brum.
Ale w UE takim "momentem" jest raczej orzeczenie van Gent & Loos (nomen omen ), czyli 1962 albo 1963 r. A co wtedy powiedziano? Że prawo pochodne Wspólnot (czyli nie tylko ratyfikowane umowy między państwami, ale też prawo wykreowane przez organy wspólnot) ma pierwszeństwo przed prawem krajowym. Czyli ustanowiono de facto wyższość organów wspólnot nad państwami. Drugim momentem było Maastricht (1991), bo tam było odejście od jednomyślności członków przy kreowaniu prawa pochodnego i przy okazji zaplanowano wspólną walutę.
Dlatego, jakkolwiek byłem i jestem przeciwnikiem podpisania TL, to śmieszyło mnie gadanie, że oto "w tym momencie" traci się jakąś suwerenność, w TL nieco obniżono siłę Polski przy głosowaniu i nieco zwiększono ilość obszarów, w których nie trzeba jednomyślności.
Tu niczego przełomowego nie widzę, uwspólnotowienie większej kasy niż do tej pory.