"„Moi żołnierze oszacowali, że w ciągu godziny wystrzelili w nas 500 pocisków. Jeśli odjąć czas, w którym atakuje piechota, ostrzeliwują nas średnio 10-12 godzin na dobę. Wychodzi na dobę blisko 5000 pocisków tylko na niewielki sektor jaki broni „Swoboda" - mówił kpt. Gwardii Narodowej, Petro Kuzyk, dowódca ochotniczego batalionu „Swoboda" 4 Brygady Operacyjnej GN, walczącej wówczas jeszcze w Rubiżnem, potem wycofanej do Siewierodoniecka. W czasie walk o Siewierodonieck ostrzał był równie zmasowany i tak dokuczliwy, że batalion „Swoboda" zastosował taktykę maksymalnego zbliżenia się („przyklejenia się"), do pozycji piechoty nieprzyjaciela. Tyle, że działało to przez 1-2 dni, po czym Rosjanie zaczęli kłaść znowu nawały ogniowe, bez troski o własną piechotę."
Przemko napisal(a): Wolskiemu się w końcu ulało, wczoraj IPN a dziś:
Jak każdy idiota, nie zadaje sobie podstawowych pytań, więc nic dziwnego że jego wywód jest wewnętrznie sprzeczny.
To że opozycja wygrywa na skutek afery taśmowej, to jeszcze (poza wszystkimi innymi faktycznymi przyczynami zwycięstwa) jest do zaakceptowania, tyle że sugestia jest że to kacapia załatwiła. Czyli kacapia zmieniła rząd jeśli nie wprost proruski, to co najmniej ze wszech miar uległy - na najbardziej antyruski rząd, co widać od inwestycji w niezależność energetyczną, aż do obecnej wojny?
Czy to usiłuje nam wmówić Wolski?
Nie wiem co powoduje że jest większym idiotą: to że sam w to wierzy (o ile), czy to, że wydaje mu się że ludzie się na to nabiorą. Poza zajadłymi antypisowcami, którzy z definicji nabiorą się na wszystko.
No, jeśli dopiero jeden, to całkiem nieźle. A nawet bardzo dobrze. Krab to nie Himars - nie wali z 80 kilometrów, bo to artyleria lufowa a nie rakietowa. A to znaczy, że jest narażony na ogień kontrbateryjny - choć dystans ma na pewno większy i na pewno jest celniejszy od artylerii kacapskiej. Ale różnica wynosi 10, a nie 50km - więc można go podejść, można wysłać drona itp. Ciekawym jak go zniszczono. I czy Ukraina wyciągnie wnioski - bo jeśli, to być może będzie jedyny zniszczony w całym konflikcie. I najważniejsze - ile kacapów i ich sprzętu ubił, zanim go zniszczono:)
TecumSeh napisal(a): No, jeśli dopiero jeden, to całkiem nieźle. A nawet bardzo dobrze. Krab to nie Himars - nie wali z 80 kilometrów, bo to artyleria lufowa a nie rakietowa. A to znaczy, że jest narażony na ogień kontrbateryjny - choć dystans ma na pewno większy i na pewno jest celniejszy od artylerii kacapskiej. Ale różnica wynosi 10, a nie 50km - więc można go podejść, można wysłać drona itp. Ciekawym jak go zniszczono. I czy Ukraina wyciągnie wnioski - bo jeśli, to być może będzie jedyny zniszczony w całym konflikcie. I najważniejsze - ile kacapów i ich sprzętu ubił, zanim go zniszczono:)
Jeśli Kraby robią taką różnicę, o jakiej się słyszy, to pewnie ich rozwalenie jest dla ruskich priorytetem. Himarsów też, ale te trudniej dopaść. Więc nic dziwnego.
Ok, zatem w sumie lepiej - Ukraińcy nie dali się podejść. I druga rzecz - strzelają z terenu odbitego kacapom, czyli dobrze. A ciekawe jak z wykrywaczami min - są? Ile ich? itp. Bo jednak fajnie byłoby wprowadzać artylerię na sprawdzone miejsca.
I najważniejsze - co z załogą? Bo przeżywalność załogi to istotny parametr każdego sprzętu.
polmisiek napisal(a): Jeśli Kraby robią taką różnicę, o jakiej się słyszy, to pewnie ich rozwalenie jest dla ruskich priorytetem. Himarsów też, ale te trudniej dopaść. Więc nic dziwnego.
I to i te są poza zasięgiem moskiewskiej artylerii lufowej i w zasięgu rakietowej. A Krab ma bardziej uniwersalne podwozie.
Ok, zatem w sumie lepiej - Ukraińcy nie dali się podejść. I druga rzecz - strzelają z terenu odbitego kacapom, czyli dobrze. A ciekawe jak z wykrywaczami min - są? Ile ich? itp. Bo jednak fajnie byłoby wprowadzać artylerię na sprawdzone miejsca.
I najważniejsze - co z załogą? Bo przeżywalność załogi to istotny parametr każdego sprzętu.
Podobno ten Krab zniszczony został przez brak BHP, zbyt szybkie oddawanie strzałów spowodowało wybuch amunicji w lufie?
Przemko napisal(a): Podobno ten Krab zniszczony został przez brak BHP, zbyt szybkie oddawanie strzałów spowodowało wybuch amunicji w lufie?
Nie bardzo rozumiem w jaki sposób amunicja miałaby wybuchnąć w lufie. Do tego nie ma czegoś takiego jak zbyt szybkie oddawanie strzałów - artyleria strzela tak szybko jak się da, te kilka strzałów na minutę wynika z rodzaju amunicji i sposobu ładowania, a nie konieczności czekania na coś tam zanim się odda kolejny strzał.
los napisal(a): Nie zapomnijmy o ich krewniaku Janie Onufrym Zagłobie herbu wspólnego Wczele
Niesamowita jest legenda powstania tego herbu. Podczas jakiejś wyprawy podróżniczej Polak trafił na dwór afroamerykańskiego króla. Córka króla wyzywała gości na pojedynek szachowy. Nagrodą za wygranie partii miała być możliwoś pierdyknięcia szachownicą w łeb (czoło) przegranego. Polak rypnął księżniczkę tak mocno, że aż szachownica się połamała, co tak spodobało się władcy, że obdarował go herbem.
Ruskie mają niesamowity dar do ściemniania. Kandydatka na premiera UK Liz Truss powiedziała, że pojedzie na G20 aby osobiście pociągnąć Putina do odpowiedzialności co ruskie oczywiście komentują, że przyszła premier UK chce się spotkać i porozmawiać z Putinem.
Ok, zatem w sumie lepiej - Ukraińcy nie dali się podejść. I druga rzecz - strzelają z terenu odbitego kacapom, czyli dobrze. A ciekawe jak z wykrywaczami min - są? Ile ich? itp. Bo jednak fajnie byłoby wprowadzać artylerię na sprawdzone miejsca.
I najważniejsze - co z załogą? Bo przeżywalność załogi to istotny parametr każdego sprzętu.
Załoga przeżyła i to ona w zasadzie dokończyła zniszczenia - musieli się wycofać więc nie chcieli zostawić Kacapowi sprawnego sprzętu i materiału do analiz wywiadowczych. Co do wykrywaczy min, to słyszałem, że nowe TM są w obudowach z tworzyw sztucznych co znacznie utrudnia wykrycie.
To się może zdarzyć, ale w życiu nie doprowadzi do eksplozji. Eksplozji czego - lufy? no weź. Teoretycznie może być tak, że pocisk utkwił w lufie (ale to wina pocisku, a nie przegrzania - za mały ładunek miotający) i załadujesz kolejny i wtedy bum - rozrywa lufę, a w przypadku artylerii, to zapewne zrobi olbrzymie kuku załodze. Ale o ile takie przypadki zdarzają się w broni palnej (zwłaszcza nieprawidłowo elaborowanej amunicji - ale bardzo rzadko), to w przypadku artylerii, która wali na kilkadziesiąt km, to nie słyszałem aby choć jeden był podobny przypadek na świecie. Bo ładunek może być za mały, ale nie tak mały by pocisk nie opuścił lufy - to serio musiałby sabotaż być. A w przypadku rozdzielnego ładowania, sabotaż musiałby być dokonany przez ładowniczego, czyli samobójstwo.
Nie, w życiu nie uwierzę w to - mina jest prawdopodobna, od biedy - ogień kontrbateryjny lub dron przeciwnika (ale to błędy po stronie ukraińskiej wtedy). I ważne - czy przeżyła załoga (ważne z punktu widzenia oceny broni jako takiej).
allium napisal(a): Załoga przeżyła i to ona w zasadzie dokończyła zniszczenia - musieli się wycofać więc nie chcieli zostawić Kacapowi sprawnego sprzętu i materiału do analiz wywiadowczych. Co do wykrywaczy min, to słyszałem, że nowe TM są w obudowach z tworzyw sztucznych co znacznie utrudnia wykrycie.
Ok, i to najlepsza, absolutnie najlepsza wiadomość jaka może być w temacie. Załoga przeżyła a broń nadawała się do użytku, więc trzeba ją było rozwalić by się nie dostała w rece przeciwnika - cud, miód i orzeszki. Palce lizać. Lepszej rekomendacji dla Krabów nie sposób wymyślić.
To się może zdarzyć, ale w życiu nie doprowadzi do eksplozji. Eksplozji czego - lufy? no weź. Teoretycznie może być tak, że pocisk utkwił w lufie (ale to wina pocisku, a nie przegrzania - za mały ładunek miotający) i załadujesz kolejny i wtedy bum - rozrywa lufę, a w przypadku artylerii, to zapewne zrobi olbrzymie kuku załodze. Ale o ile takie przypadki zdarzają się w broni palnej (zwłaszcza nieprawidłowo elaborowanej amunicji - ale bardzo rzadko), to w przypadku artylerii, która wali na kilkadziesiąt km, to nie słyszałem aby choć jeden był podobny przypadek na świecie. Bo ładunek może być za mały, ale nie tak mały by pocisk nie opuścił lufy - to serio musiałby sabotaż być. A w przypadku rozdzielnego ładowania, sabotaż musiałby być dokonany przez ładowniczego, czyli samobójstwo.
Nie, w życiu nie uwierzę w to - mina jest prawdopodobna, od biedy - ogień kontrbateryjny lub dron przeciwnika (ale to błędy po stronie ukraińskiej wtedy). I ważne - czy przeżyła załoga (ważne z punktu widzenia oceny broni jako takiej).
Głuchy telefon ale tak piszą, że Wolski podaje, że przez błąd załogi. Natomiast może chodzi o to że została jakoś uszkodzona a zniszczenie to już celowe aby nie wpadła w ręce ruskich.
Kraba zniszczyć może w zasadzie tylko błąd Ukraińców. Moskiewska artyleria lufowa nie sięga, rakietowa z amunicją tradycyjną jest za mało precyzyjna a amunicji precyzyjnej mają mało.
Komentarz
https://www.youtube.com/shorts/HS5cAJKFlag
https://www.reuters.com/world/us-israel-sign-joint-pledge-denying-nuclear-weapon-iran-2022-07-14/
https://defence24.pl/sily-zbrojne/nawala-ogniowa-kontra-artyleryjscy-snajperzy-bog-wojny-na-ukrainie-analiza
Wolski to psychol.
To że opozycja wygrywa na skutek afery taśmowej, to jeszcze (poza wszystkimi innymi faktycznymi przyczynami zwycięstwa) jest do zaakceptowania, tyle że sugestia jest że to kacapia załatwiła. Czyli kacapia zmieniła rząd jeśli nie wprost proruski, to co najmniej ze wszech miar uległy - na najbardziej antyruski rząd, co widać od inwestycji w niezależność energetyczną, aż do obecnej wojny?
Czy to usiłuje nam wmówić Wolski?
Nie wiem co powoduje że jest większym idiotą: to że sam w to wierzy (o ile), czy to, że wydaje mu się że ludzie się na to nabiorą. Poza zajadłymi antypisowcami, którzy z definicji nabiorą się na wszystko.
Krab to nie Himars - nie wali z 80 kilometrów, bo to artyleria lufowa a nie rakietowa.
A to znaczy, że jest narażony na ogień kontrbateryjny - choć dystans ma na pewno większy i na pewno jest celniejszy od artylerii kacapskiej. Ale różnica wynosi 10, a nie 50km - więc można go podejść, można wysłać drona itp.
Ciekawym jak go zniszczono. I czy Ukraina wyciągnie wnioski - bo jeśli, to być może będzie jedyny zniszczony w całym konflikcie.
I najważniejsze - ile kacapów i ich sprzętu ubił, zanim go zniszczono:)
A ciekawe jak z wykrywaczami min - są? Ile ich? itp. Bo jednak fajnie byłoby wprowadzać artylerię na sprawdzone miejsca.
I najważniejsze - co z załogą? Bo przeżywalność załogi to istotny parametr każdego sprzętu.
https://www.tagesanzeiger.ch/schweiz-verweigert-aufnahme-von-verletzten-aus-der-ukraine-245604501505
powołuje sie na dokument z 1949 - pierwszą konwencję genewską, że panstwo neutralne może udzielić pomocy medycznej tylko takim pacjentom, którzy po leczeniu nie będą mogli już brać udziału w konflikcie
Ruskie mają niesamowity dar do ściemniania. Kandydatka na premiera UK Liz Truss powiedziała, że pojedzie na G20 aby osobiście pociągnąć Putina do odpowiedzialności co ruskie oczywiście komentują, że przyszła premier UK chce się spotkać i porozmawiać z Putinem.
Teoretycznie może być tak, że pocisk utkwił w lufie (ale to wina pocisku, a nie przegrzania - za mały ładunek miotający) i załadujesz kolejny i wtedy bum - rozrywa lufę, a w przypadku artylerii, to zapewne zrobi olbrzymie kuku załodze.
Ale o ile takie przypadki zdarzają się w broni palnej (zwłaszcza nieprawidłowo elaborowanej amunicji - ale bardzo rzadko), to w przypadku artylerii, która wali na kilkadziesiąt km, to nie słyszałem aby choć jeden był podobny przypadek na świecie. Bo ładunek może być za mały, ale nie tak mały by pocisk nie opuścił lufy - to serio musiałby sabotaż być. A w przypadku rozdzielnego ładowania, sabotaż musiałby być dokonany przez ładowniczego, czyli samobójstwo.
Nie, w życiu nie uwierzę w to - mina jest prawdopodobna, od biedy - ogień kontrbateryjny lub dron przeciwnika (ale to błędy po stronie ukraińskiej wtedy). I ważne - czy przeżyła załoga (ważne z punktu widzenia oceny broni jako takiej).
Załoga przeżyła a broń nadawała się do użytku, więc trzeba ją było rozwalić by się nie dostała w rece przeciwnika - cud, miód i orzeszki. Palce lizać.
Lepszej rekomendacji dla Krabów nie sposób wymyślić.