Putin niszczy obecnie sztandarowy projekt Pekinu, Nowy Jedwabny Szlak. Spedytorzy stracili zaufanie do kolejowej trasy przez Rosję. To spowoduje, że ruch na Nowym Jedwabnym Szlaku ustanie.
Mowa o milionach ton towarów, które już niebawem mogą zostać zablokowane na Ukrainie, w Rosji, w państwach eksportujących, ale także na polskich bocznicach kolejowych i w magazynach firm logistycznych.
Armatorzy MSC i Maersk poinformowali 2 marca, że przestają nadawać kontenery koleją z Chin do Europy. Za kilkanaście dni ma ustać ruch w Małaszewiczach, gdzie jeszcze cały czas przyjeżdżają pociągi z Chin. Kolejarze zauważają, że nawet w ostatnich dniach ruch jest mniejszy, a operatorzy doświadczali problemów ze zdobyciem lokomotyw po stronie białoruskiej. Braki tłumaczyli przekazaniem lokomotyw do prowadzenia wojskowych transportów.
Nawet gdyby nie doszłoby do zamknięcia Małaszewicz, to i tak ryzyko wojenne drastycznie ograniczy atrakcyjność tego transkontynentalnego intermodalu. Ubezpieczyciele odmawiają ochrony ładunków w tej relacji od m.in. ryzyka wojennego. Skorzysta na tym fracht morski, bo oprócz spodziewanego zmniejszenia dostaw koleją, wzrosną najprawomocniej stawki frachtu lotniczego z powodu ograniczenia dostępu do przestrzeni powietrznej – ocenia przewodniczący Polskiej Izby Spedycji i Logistyki Marek Tarczyński.
Na Nowym Jedwabnym Szlaku wysyłki kolejowe w stronę Chin są zawieszone, natomiast w dalszym ciągu pociągi z Chin jeszcze przyjeżdżają. Niewątpliwie obecna wojna będzie to miało negatywny wpływ na projekt Nowego Jedwabnego Szlaku. Dla Chin relacje gospodarcze z Unią Europejską są o wiele ważniejsze niż z Rosją. Bez handlu z Unią Europejską Pekin nie będzie miał kasy.
Warto wspomnieć, że od lat w Rosji żywa jest dyskusja na temat budowy drogi szybkiego ruchu, która łączyłaby Europę z Chinami. Pomysł pojawił się już w 2013 r. W czerwcu 2019 r. ówczesny premier Rosji - Dmitrij Miedwiediew zatwierdził projekt budowy autostrady „Meridian” łączącej Europę z zachodnimi Chinami. Autostrada liczyć miała około 2 tys. km. W 2019 roku budżet projektu szacowano na 600 miliardów rubli. Trasa miała biec od granicy z Rosji z Białorusią do granicy tego kraju z Kazachstanem. Projekt mógł się wpisywać w koncepcję Nowego Jedwabnego Szlaku, a przy okazji ułatwić również transport drogowy pomiędzy Polską (oraz UE jako całością) i Azją Centralną.
Dla Chin wojna na Ukrainie nie jest w interesie. Jak wojna będzie trwała lub przejdzie w wojnę na wzór wojen czeczeńskich lub wojny afgańskiej to Chiny stracą na tym. Nie będą mogły Ukrainy i jej potencjału wpleść w swoj projekt Nowego Jedwabnego Szlaku. A bez handlu z Europą przy pomocy lądowego połączenia Chiny będą skazane na morskie szlaki morskie, które są pod kontrolą USA.
Terytorium Ukrainy nie było głównym szlakiem kolejowym z Chin do Europy. Odcinkiem ukraińskim przetransportowano ok. 3 proc. wolumenu ładunków z Chin. Główny szlak przebiega przez Kazachstan, Rosję, Białoruś aż do Małaszewicz będących głównym terminalem przeładunkowym na tej trasie. Niemniej jednak, że ostatnie półtora roku to dość dynamiczny rozwój przewozów na kierunku ukraińskim, z którym Chińczycy wiązali duże nadzieje. Wynika to głównie z faktu, iż północny korytarz (białoruski) w dużej mierze wyczerpał swoją przepustowość.
Nie tylko zresztą Chińczycy planowali korzystać na rozwoju ukraińskiego odcinka Nowego Jedwabnego Szlaku. Niedawno Rosja i Węgry uzgodniły powstanie spółki kolejowej, która miała wozić towary z Dalekiego Wschodu do Europy właśnie szlakiem przez Ukrainę. Ostatnie dwa lata to jednak lawinowy wzrost towarowych przewozów kolejowych z Chin do Europy.
Spółka UTLC ERA (joint-venture kolei rosyjskich, białoruskich i kazachskich), odpowiedzialna za ok. 80 proc. transportu towarowego z Chin do Europy, jeszcze w 2019 r. przewiozła 333 tys. TEU na tej trasie. W 2020 r. było to już 546 tys. TEU. Według wstępnych danych za 2021 r. wolumen towarów przewiezionych koleją przez UTLC Nowy Jedwabny Szlak wzrósł o dalsze 23 proc. rok do roku sięgając 675 tys. TEU. To zaś oznacza, iż całkowity wolumen towarów na trasie z Państwa Środka do Europy sięga ok. 850 tys. TEU.
Co więcej, na ten rok UTLC ERA prognozowała dalszy wzrost frachtu z Chin o 20 proc. Choć dla UE i Chin połączenie kolejowe nie jest życiodajną linią (szlakiem kolejowym odbywa się jedynie 5 proc. wymiany handlowej pomiędzy UE a Chinami), to jednak trzeba pamiętać, iż dużym klientem są Niemcy, a konkretnie sektor motoryzacyjny. Z Chin nad Ren płynie koleją strumień komponentów dla przemysłu samochodowego.
W 2020 roku uruchomione zostało bezpośrednie kolejowe, kontenerowe połączenie z Chongqing w Chinach do Sławkowa przez Kazachstan, Rosję i Ukrainę z wykorzystaniem szerokiego toru. Przyjechało wówczas 40 pociągów z kontenerami. Zainteresowanie, nie tylko polskich klientów, było tak duże , że otworzono kolejne połączenie do chińskiego Xi'an i dalej do Korei Południowej. Niemal 100 zestawów kontenerowych zostało wyekspediowanych w obu kierunkach w minionym roku. Transport i logistyka nie bez przyczyny nazywane są krwioobiegiem gospodarki. Cała branża niezwykle boleśnie odczuje konsekwencje inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Być może Pekin zgodził się na zaatakowanie Ukrainy przez Rosję bo dostał zapewnienia od Putina, że zajmie Ukrainę w parę dni. Szybko i sprawnie. A widzimy jak wyszło. Wszystko poszło źle. Po ośmiu dniach nadal Ukraina walczy, Ukraińcy walczą. Bo gdyby Pekin wiedział, że tak to wszystko pójdzie, że przez opór Ukrainy, da ona czas na silną reakcję świata, to nie dałby zgody/przyzwolenia na działania Putina.Szybkie zajęcie Ukrainy ośmieszyłoby USA na arenie międzynarodowej, że Stany Zjednoczone nie były w stanie wesprzeć swojego sojusznika. A jak nie były w stanie pomóc Ukrainie, to być może i innym by też nie byłyby w stanie pomóc, zwłaszcza Tajwanowi. A tak USA zmobilizowały się i świat do obrony Ukrainy.
Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, światowe media informowały o agresji, wojnie, inwazji. Chińskie media państwowe nazwały tę sytuację „specjalną operacją wojskową”. Dziś relacja Pekinu skupia się głównie na kwestiach związanych negocjacjami.
Oficjalnie Chiny będą podtrzymywać swój dystans do konfliktu i nawoływać do rozmów, a przede wszystkim do zawieszenia broni, zadeklarowały już wolę podjęcia się roli mediatora. Pekin nie może oficjalnie skrytykować Rosji za atak na Ukrainę, bo uderzyłoby to w pozycję Chin na arenie międzynarodowej. Gdyby Chiny skrytykowały oficjalnie Rosję za inwazję na Ukrainę, to świat, a zwłaszcza państwa spoza Europy, świata zachodu, mógłyby uznać, że Pekin ulegał Waszyngtonowi, a na to Państwo Środka nie może pozwolić. Ale chińskie podejście do wojny ukraińsko-rosyjskiej uległo zmianie. Z chińskich mediów społecznościowych zaczęły masowo znikać wpisy deprecjonujące Ukrainę i Ukraińców. Xi Jinping jest prawdopodobnie jedynym obecnie liczącym się przywódcą państwa na świecie, który może dotrzeć do Putina. Może mieć jakikolwiek wpływ na Rosję. Dla Chin liczy się przede wszystkim spokój, bo pieniądze lubią ciszę i spokój. Inwazja Rosji na Ukrainę z szybkiej interwencji przerodziła się w gigantyczną katastrofę, w wyniku której giną tysiące ludzi, niewinnych ludzi.
Dość ciekawie*** wygląda mapa rosyjskich roszczeń terytorialnych w kontekście zachowania Orbana.
linia graniczna daleko wykracza poza teren samej Ukrainy, jednak z małym wyjątkiem - jest taki skrawek ukraińskiej ziemi, którego Rosjanie nie chcą. I tak się dziwnie składa, że ten skraweczek aurat przylega do granicy węgiersko-ukraińskiej. Czyżby to był ten ochłap, za cenę którego Węgry po starej znajomości stały się de facto sojusznikiem Rosji i Niemiec w rozbiorze Międzymorza? Bo co do zysku Niemiec,jako wspólnika tych rozbiorów to wiadomo - reszta Polski wchłonięta do Niemiec jako kolonia, cała Europa pod niemieckim butem, a Niemcy w roli wicerosjan panują nad światem, na razie europejskim. Prawie się udało.
los napisal(a): Chyba na Wołodię zapadł już wyrok. Niemal mu współczuję.
Jednocześnie Chińczycy otwarcie deklarują, że nie przyłączą się do ekonomicznych sankcji na Rosję:
"Chiny nie przyłączą się do sankcji wobec Rosji, na czele których stoi Zachód - poinformował w środę regulator bankowy Chin.
Chiny zdecydowały w sprawie sankcji na Rosję Decyzję Chin o nieprzyłączeniu się do sankcji wobec Rosji, które w ostatnim czasie nałożył Zachód trudno uznać za zaskoczenie. Chiny nie zdecydowały się bowiem na potępienie rosyjskiej inwazji na Ukrainę (tamtejsza prasa informuje o "operacji specjalnej" w Donbasie i zamiarze „demilitaryzacji Ukrainy” w odpowiedzi na rzekome zagrożenie przed ekspansją NATO), krytykowały również same sankcje, określając je jako „nielegalne” i „jednostronne”. – Jeśli chodzi o sankcje finansowe, nie aprobujemy ich, zwłaszcza sankcji wprowadzonych jednostronnie, ponieważ nie działają dobrze i nie mają podstaw prawnych – podkreśla cytowany przez Reuters Guo Shuqing, przewodniczący Chińskiej Komisji Regulacyjnej ds. Bankowości i Ubezpieczeń. – Nie będziemy uczestniczyć w takich sankcjach. Będziemy nadal utrzymywać normalną wymianę gospodarczą i handlową z odpowiednimi stronami – dodał Guo Shuqing.
Sankcje uderzą w Chiny? Reuters przypomina, że w ostatnim czasie Rosja i Chiny zbliżyły się do siebie, również jako partnerzy handlowi. Handel między tymi dwoma krajami wzrósł w ubiegłym roku o niemal 36 proc. do rekordowej wartości 146,9 mld dolarów. Zdaniem szefa Chińskiej Komisji Regulacyjnej ds. Bankowości i Ubezpieczeń wpływ nałożonych przez Zachód sankcji na chińską gospodarkę i sektor finansowy „nie jest jak dotąd zbyt duży”. Guo Shuqing nie spodziewa się również większych zmian w tym zakresie w przyszłości, wskazując na odporność chińskiej gospodarki i sektora finansowego.
Przypomnijmy, że we wtorek Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy poinformowało, ze szef dyplomacji Dmytro Kuleba rozmawiał telefonicznie z ministrem spraw zagranicznych Chińskiej Republiki Ludowej Wang Yi. Minister poprosił swojego chińskiego odpowiednika o wykorzystanie więzi łączącej Pekin i Moskwę do powstrzymania inwazji Rosji na Ukrainę. Wang Yi zapewnił go o gotowości Chin do podjęcia wszelkich starań w celu zakończenia wojny na Ukrainie w drodze dyplomacji, również jako stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ."
Możnaby, pozostając w subtelnej poetyce niedopowiedzeń, rzec: Putin spektakularnie przecwelil Orbana za pomocą rozgrzanego uranowego pręta paliwowego.
Tak oto legł w prochu i pyle mit rzekomego "bratanka", a w rzeczywistości kieszonkowego Makiaweliego, ktory na czele resztek po niegdysiejszym mocarstwie usiłowal ugrywać z Kutachonem swoje gówniane paliwowo-atomowe interesiki.
MarianoX napisal(a): Możnaby, pozostając w subtelnej poetyce niedopowiedzeń, rzec: Putin spektakularnie przecwelil Orbana za pomocą rozgrzanego uranowego pręta paliwowego.
Tak oto legł w prochu i pyle mit rzekomego "bratanka", a w rzeczywistości kieszonkowego Makiaweliego, ktory na czele resztek po niegdysiejszym mocarstwie usiłowal ugrywać z Kutachonem swoje gówniane paliwowo-atomowe interesiki.
Zara’s-Zara’s. Przecież Węgrzy tradycyjnie wybierają przegraną stronę. Rzec można że loserstwo mają we krwi.
MarianoX napisal(a): Możnaby, pozostając w subtelnej poetyce niedopowiedzeń, rzec: Putin spektakularnie przecwelil Orbana za pomocą rozgrzanego uranowego pręta paliwowego.
Tak oto legł w prochu i pyle mit rzekomego "bratanka", a w rzeczywistości kieszonkowego Makiaweliego, ktory na czele resztek po niegdysiejszym mocarstwie usiłowal ugrywać z Kutachonem swoje gówniane paliwowo-atomowe interesiki.
Nie tylko paliwowo-atomowe, jestem pewien , że Orban znał wojenne plany Putina i im przyklaskiwał w zamian za jakieś koncesje na Zakarpaciu. Poczytajcie jego ostatni wywiad, to wróg.
Nie wiem, co motywowało Orbana. Możliwe, że miał świadomość, że z niemiecką unią nie wygra, w pojedynkę, że jest bez szans w sytuacji, gdy gra rosyjsko-niemiecka na anihilację Międzymorza przybierze zaplanowany obrót, a Polska praktycznie przestanie istnieć jako sojusznik. Mógł widzieć szansę dla Węgier w tym ,że przyłączą się do zwycięzców, ale z pewnymi koncesjami, że w zamian dostanie trochę lepszą pozycję niż reszta, a nawet coś zyska. Próbuję sobie jakoś zebrać w całość to, co działo się w ciągu ostatniego pół roku i wydaje się, że NATO odpuściło sobie obronę "przesmyku suwalskiego", skoro kilka miesięcy temu oświadczyło, że się go obronić nie da. Jakieś pozorowane działania dla wykonania "artykułu 5" pewnie jednak byłyby podjęte i dlatego służby wywiadowcze USA niedawno pro forma ostrzegły Polskę o operacji, która w zasadzie już trwała, a jej rezultat wydawał się prawie przesądzony. Na ewentualne skargi Polski i państw bałtyckich po ataku Rosji, że przecież NATO nie spełniło zobowiązań, znalazłby się łatwy wykręt - ważniejsze byłoby "niedrażnienie niedźwiedzia" i "uniknięcie atomowej zagłady świata". Tymczasem dyplomacja polska w ciągu praktycznie kilku dni/tygodni zdołała przekonać najpierw Brytyjczyków, a potem i Amerykanów, że właśnie wówczas, gdy pozwolą bez przeszkód działać Rosji,rozzuchwalając Putina, zupełnie realne jest użycie atomu i wojna światowa, a "dogadana".Rosja zdradzi ich wszystkich, z Niemcami włącznie. W wyiku polskej ofensywy dyplomatycznej ten układ, że USA taktownie odwrócą głowę ("mała operacja spotka się z małą karą", jak oświadczył już otwarcie Biden), a Niemcy z Rosją przemeblują sobie Europę po swojemu, nie utrzymał się. Decydujące okazało się więc to, że dwa państwa spośród tych, które były obsadzone w tym planie w roli ofiar, zmobilizowały się, przetrwały pierwsze uderzenie i walczą o życie. Polska - zaatakowana politycznie (Tusk szykowany na premiera "polskiego" rządu kolaboracyjnego) nie tylko nie ugięła się wobec równoczesnego ataku niemiecko-unijnego i rosyjsko-białoruskiego, ale też ograniczyła niemieckie możliwości realizacji ich ofensywnej roli w tym planie (zadaniem Niemiec było zabezpieczenie praktycznego embargo na dostawę broni dla Ukrainy i polityczno-medialna osłona dla działania Rosji), Ukraina broni się militarnie, natomiast dzięki Polsce broni się nie jako osamotnione, osaczone państwo, którego los nikogo nie obchodzi, ale jest werbalnie, i nie tylko werbalnie wspierana przez dużą część świata, w tym NATO i Amerykę, a nawet EU i zmuszone do tego Niemcy. Tusk miał (nadal ma?) do spełnienia taką samą rolę w Polsce jak Janukowycz na Ukrainie, z tym że pierwszy miał być osadzony jako szef marionetkowego rządu przez niemilitarny, "pokojowy" zamach stanu, a drugi poprzez zamach stanu z użyciem sił specjalnych - i ewentualnie w razie prostestów europejskich "obrońców demokracji" sterroryzowania ich groźbą użycia brudnej bomby. Operacja "Śluza", która miała doprowadzić do zmiany władzy w Polsce, była pierwszym i - jak się teraz zaczyna okazywać - kluczowym punktem całej operacji. Jej niepowodzenie uratowało (jak na razie) Polskę, a być może uratuje także Ukrainę.
PNi napisal(a): Putin zadzwonił do Macrona i coś tam bergolił czego on to nie chce. Wg informacji ruskich zabito pierwszego generała - desantnik co Krym zdobył.
Kosowo jest dla Serbów symboliczne. Dla Węgrów to mogłyby być Górne Węgry z Preszburgiem (w końcu zastępcza stolnica) albo Chorwacja z dostępem do morza. Ale Zakrapacie? W Użhorodzie psy dupami szczekają.
los napisal(a): Kosowo jest dla Serbów symboliczne. Dla Węgrów to mogłyby być Górne Węgry z Preszburgiem (w końcu zastępcza stolnica) albo Chorwacja z dostępem do morza. Ale Zakrapacie? W Użhorodzie psy dupami szczekają.
... podejmujących dość oczywiste błędy strategiczne, jak np walka o Kijów, wysyłanie na niezabezpieczone tereny konwojów z zaopatrzeniem, itp. Albo dających się zabić snajperowi.
los napisal(a): a na Ukrainie ich nie widzę.
Chyba jednak są - ładnie przepuszczają wojska pancerne, odcinają je od zaopatrzenia, a potem to już nawet nie ma sensu tego niszczyć, wystarczy przejąć. A w walkach manewrowych idzie im zupełnie nieźle.
KAnia napisal(a): Nie wiem, co motywowało Orbana. Możliwe, że miał świadomość, że z niemiecką unią nie wygra, w pojedynkę, że jest bez szans w sytuacji, gdy gra rosyjsko-niemiecka na anihilację Międzymorza przybierze zaplanowany obrót, a Polska praktycznie przestanie istnieć jako sojusznik. Mógł widzieć szansę dla Węgier w tym ,że przyłączą się do zwycięzców, ale z pewnymi koncesjami, że w zamian dostanie trochę lepszą pozycję niż reszta, a nawet coś zyska. Próbuję sobie jakoś zebrać w całość to, co działo się w ciągu ostatniego pół roku i wydaje się, że NATO odpuściło sobie obronę "przesmyku suwalskiego", skoro kilka miesięcy temu oświadczyło, że się go obronić nie da. Jakieś pozorowane działania dla wykonania "artykułu 5" pewnie jednak byłyby podjęte i dlatego służby wywiadowcze USA niedawno pro forma ostrzegły Polskę o operacji, która w zasadzie już trwała, a jej rezultat wydawał się prawie przesądzony. Na ewentualne skargi Polski i państw bałtyckich po ataku Rosji, że przecież NATO nie spełniło zobowiązań, znalazłby się łatwy wykręt - ważniejsze byłoby "niedrażnienie niedźwiedzia" i "uniknięcie atomowej zagłady świata". Tymczasem dyplomacja polska w ciągu praktycznie kilku dni/tygodni zdołała przekonać najpierw Brytyjczyków, a potem i Amerykanów, że właśnie wówczas, gdy pozwolą bez przeszkód działać Rosji,rozzuchwalając Putina, zupełnie realne jest użycie atomu i wojna światowa, a "dogadana".Rosja zdradzi ich wszystkich, z Niemcami włącznie. W wyiku polskej ofensywy dyplomatycznej ten układ, że USA taktownie odwrócą głowę ("mała operacja spotka się z małą karą", jak oświadczył już otwarcie Biden), a Niemcy z Rosją przemeblują sobie Europę po swojemu, nie utrzymał się. Decydujące okazało się więc to, że dwa państwa spośród tych, które były obsadzone w tym planie w roli ofiar, zmobilizowały się, przetrwały pierwsze uderzenie i walczą o życie. Polska - zaatakowana politycznie (Tusk szykowany na premiera "polskiego" rządu kolaboracyjnego) nie tylko nie ugięła się wobec równoczesnego ataku niemiecko-unijnego i rosyjsko-białoruskiego, ale też ograniczyła niemieckie możliwości realizacji ich ofensywnej roli w tym planie (zadaniem Niemiec było zabezpieczenie praktycznego embargo na dostawę broni dla Ukrainy i polityczno-medialna osłona dla działania Rosji), Ukraina broni się militarnie, natomiast dzięki Polsce broni się nie jako osamotnione, osaczone państwo, którego los nikogo nie obchodzi, ale jest werbalnie, i nie tylko werbalnie wspierana przez dużą część świata, w tym NATO i Amerykę, a nawet EU i zmuszone do tego Niemcy. Tusk miał (nadal ma?) do spełnienia taką samą rolę w Polsce jak Janukowycz na Ukrainie, z tym że pierwszy miał być osadzony jako szef marionetkowego rządu przez niemilitarny, "pokojowy" zamach stanu, a drugi poprzez zamach stanu z użyciem sił specjalnych - i ewentualnie w razie prostestów europejskich "obrońców demokracji" sterroryzowania ich groźbą użycia brudnej bomby. Operacja "Śluza", która miała doprowadzić do zmiany władzy w Polsce, była pierwszym i - jak się teraz zaczyna okazywać - kluczowym punktem całej operacji. Jej niepowodzenie uratowało (jak na razie) Polskę, a być może uratuje także Ukrainę.
... podejmujących dość oczywiste błędy strategiczne, jak np walka o Kijów
Kijów muszą przynajmniej okrążyć, by mieć zakładników do negocjacji. Ja pisałem o wyższych dowódcach, widać do czego dążą Rosjanie a do czego dążą Ukraińcy? Na dziś to ustawiają wojska w miejscach, które zaraz będą ostrzeliwane. Ciągle opierają się blitzkriegowi, który już dawno się skończył, teraz Rosjanie stosują inną taktykę.
Ukraińcy dążą do tego by się nie dać okrążyć, i na razie im to dobrze wychodzi. Dążą też do osłabienia morale przeciwnika na rozmaite sposoby i też na tym froncie mają sukcesy. A wyprowadzona właśnie kontrofensywa sprawia, że Rosjanie nie mogą się czuć bezpiecznie na już zajętych terenach. Ja tu dowództwo widzę, i to całkiem niezłe.
To zresztą nie pierwszy raz - podobnie w sprawie Żydów. Z tą różnicą że tym razem sami Ukraińcy chyba się do tej narracji nie dorzucą. Byliby idiotami, ale... no.
Ściągają więcej wojsk z Dalekiego Wschodu. Posowiecki sprzęt .
Więcej mięsa, więcej ludzi do wykarmienia, więcej zabitych. To się robi tylko do wypełniania luk pomiędzy własnymi jednostkami po przełamaniu obrony wroga.
Komentarz
Dla kolegi, który intetesuje się postacią Żeligowskigo Lucjana pytam.
Chiński smok a wojna ukraińsko-rosyjska.
Putin niszczy obecnie sztandarowy projekt Pekinu, Nowy Jedwabny Szlak. Spedytorzy stracili zaufanie do kolejowej trasy przez Rosję. To spowoduje, że ruch na Nowym Jedwabnym Szlaku ustanie.
Mowa o milionach ton towarów, które już niebawem mogą zostać zablokowane na Ukrainie, w Rosji, w państwach eksportujących, ale także na polskich bocznicach kolejowych i w magazynach firm logistycznych.
Armatorzy MSC i Maersk poinformowali 2 marca, że przestają nadawać kontenery koleją z Chin do Europy. Za kilkanaście dni ma ustać ruch w Małaszewiczach, gdzie jeszcze cały czas przyjeżdżają pociągi z Chin. Kolejarze zauważają, że nawet w ostatnich dniach ruch jest mniejszy, a operatorzy doświadczali problemów ze zdobyciem lokomotyw po stronie białoruskiej. Braki tłumaczyli przekazaniem lokomotyw do prowadzenia wojskowych transportów.
Nawet gdyby nie doszłoby do zamknięcia Małaszewicz, to i tak ryzyko wojenne drastycznie ograniczy atrakcyjność tego transkontynentalnego intermodalu. Ubezpieczyciele odmawiają ochrony ładunków w tej relacji od m.in. ryzyka wojennego. Skorzysta na tym fracht morski, bo oprócz spodziewanego zmniejszenia dostaw koleją, wzrosną najprawomocniej stawki frachtu lotniczego z powodu ograniczenia dostępu do przestrzeni powietrznej – ocenia przewodniczący Polskiej Izby Spedycji i Logistyki Marek Tarczyński.
Na Nowym Jedwabnym Szlaku wysyłki kolejowe w stronę Chin są zawieszone, natomiast w dalszym ciągu pociągi z Chin jeszcze przyjeżdżają.
Niewątpliwie obecna wojna będzie to miało negatywny wpływ na projekt Nowego Jedwabnego Szlaku. Dla Chin relacje gospodarcze z Unią Europejską są o wiele ważniejsze niż z Rosją. Bez handlu z Unią Europejską Pekin nie będzie miał kasy.
Warto wspomnieć, że od lat w Rosji żywa jest dyskusja na temat budowy drogi szybkiego ruchu, która łączyłaby Europę z Chinami. Pomysł pojawił się już w 2013 r. W czerwcu 2019 r. ówczesny premier Rosji - Dmitrij Miedwiediew zatwierdził projekt budowy autostrady „Meridian” łączącej Europę z zachodnimi Chinami.
Autostrada liczyć miała około 2 tys. km. W 2019 roku budżet projektu szacowano na 600 miliardów rubli. Trasa miała biec od granicy z Rosji z Białorusią do granicy tego kraju z Kazachstanem. Projekt mógł się wpisywać w koncepcję Nowego Jedwabnego Szlaku, a przy okazji ułatwić również transport drogowy pomiędzy Polską (oraz UE jako całością) i Azją Centralną.
Dla Chin wojna na Ukrainie nie jest w interesie. Jak wojna będzie trwała lub przejdzie w wojnę na wzór wojen czeczeńskich lub wojny afgańskiej to Chiny stracą na tym. Nie będą mogły Ukrainy i jej potencjału wpleść w swoj projekt Nowego Jedwabnego Szlaku. A bez handlu z Europą przy pomocy lądowego połączenia Chiny będą skazane na morskie szlaki morskie, które są pod kontrolą USA.
Terytorium Ukrainy nie było głównym szlakiem kolejowym z Chin do Europy. Odcinkiem ukraińskim przetransportowano ok. 3 proc. wolumenu ładunków z Chin. Główny szlak przebiega przez Kazachstan, Rosję, Białoruś aż do Małaszewicz będących głównym terminalem przeładunkowym na tej trasie.
Niemniej jednak, że ostatnie półtora roku to dość dynamiczny rozwój przewozów na kierunku ukraińskim, z którym Chińczycy wiązali duże nadzieje. Wynika to głównie z faktu, iż północny korytarz (białoruski) w dużej mierze wyczerpał swoją przepustowość.
Nie tylko zresztą Chińczycy planowali korzystać na rozwoju ukraińskiego odcinka Nowego Jedwabnego Szlaku. Niedawno Rosja i Węgry uzgodniły powstanie spółki kolejowej, która miała wozić towary z Dalekiego Wschodu do Europy właśnie szlakiem przez Ukrainę. Ostatnie dwa lata to jednak lawinowy wzrost towarowych przewozów kolejowych z Chin do Europy.
Spółka UTLC ERA (joint-venture kolei rosyjskich, białoruskich i kazachskich), odpowiedzialna za ok. 80 proc. transportu towarowego z Chin do Europy, jeszcze w 2019 r. przewiozła 333 tys. TEU na tej trasie. W 2020 r. było to już 546 tys. TEU. Według wstępnych danych za 2021 r. wolumen towarów przewiezionych koleją przez UTLC Nowy Jedwabny Szlak wzrósł o dalsze 23 proc. rok do roku sięgając 675 tys. TEU. To zaś oznacza, iż całkowity wolumen towarów na trasie z Państwa Środka do Europy sięga ok. 850 tys. TEU.
Co więcej, na ten rok UTLC ERA prognozowała dalszy wzrost frachtu z Chin o 20 proc. Choć dla UE i Chin połączenie kolejowe nie jest życiodajną linią (szlakiem kolejowym odbywa się jedynie 5 proc. wymiany handlowej pomiędzy UE a Chinami), to jednak trzeba pamiętać, iż dużym klientem są Niemcy, a konkretnie sektor motoryzacyjny. Z Chin nad Ren płynie koleją strumień komponentów dla przemysłu samochodowego.
W 2020 roku uruchomione zostało bezpośrednie kolejowe, kontenerowe połączenie z Chongqing w Chinach do Sławkowa przez Kazachstan, Rosję i Ukrainę z wykorzystaniem szerokiego toru. Przyjechało wówczas 40 pociągów z kontenerami. Zainteresowanie, nie tylko polskich klientów, było tak duże , że otworzono kolejne połączenie do chińskiego Xi'an i dalej do Korei Południowej. Niemal 100 zestawów kontenerowych zostało wyekspediowanych w obu kierunkach w minionym roku.
Transport i logistyka nie bez przyczyny nazywane są krwioobiegiem gospodarki. Cała branża niezwykle boleśnie odczuje konsekwencje inwazji rosyjskiej na Ukrainę.
Być może Pekin zgodził się na zaatakowanie Ukrainy przez Rosję bo dostał zapewnienia od Putina, że zajmie Ukrainę w parę dni. Szybko i sprawnie. A widzimy jak wyszło. Wszystko poszło źle. Po ośmiu dniach nadal Ukraina walczy, Ukraińcy walczą. Bo gdyby Pekin wiedział, że tak to wszystko pójdzie, że przez opór Ukrainy, da ona czas na silną reakcję świata, to nie dałby zgody/przyzwolenia na działania Putina.Szybkie zajęcie Ukrainy ośmieszyłoby USA na arenie międzynarodowej, że Stany Zjednoczone nie były w stanie wesprzeć swojego sojusznika. A jak nie były w stanie pomóc Ukrainie, to być może i innym by też nie byłyby w stanie pomóc, zwłaszcza Tajwanowi. A tak USA zmobilizowały się i świat do obrony Ukrainy.
Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, światowe media informowały o agresji, wojnie, inwazji. Chińskie media państwowe nazwały tę sytuację „specjalną operacją wojskową”. Dziś relacja Pekinu skupia się głównie na kwestiach związanych negocjacjami.
Oficjalnie Chiny będą podtrzymywać swój dystans do konfliktu i nawoływać do rozmów, a przede wszystkim do zawieszenia broni, zadeklarowały już wolę podjęcia się roli mediatora. Pekin nie może oficjalnie skrytykować Rosji za atak na Ukrainę, bo uderzyłoby to w pozycję Chin na arenie międzynarodowej. Gdyby Chiny skrytykowały oficjalnie Rosję za inwazję na Ukrainę, to świat, a zwłaszcza państwa spoza Europy, świata zachodu, mógłyby uznać, że Pekin ulegał Waszyngtonowi, a na to Państwo Środka nie może pozwolić. Ale chińskie podejście do wojny ukraińsko-rosyjskiej uległo zmianie. Z chińskich mediów społecznościowych zaczęły masowo znikać wpisy deprecjonujące Ukrainę i Ukraińców. Xi Jinping jest prawdopodobnie jedynym obecnie liczącym się przywódcą państwa na świecie, który może dotrzeć do Putina. Może mieć jakikolwiek wpływ na Rosję. Dla Chin liczy się przede wszystkim spokój, bo pieniądze lubią ciszę i spokój. Inwazja Rosji na Ukrainę z szybkiej interwencji przerodziła się w gigantyczną katastrofę, w wyniku której giną tysiące ludzi, niewinnych ludzi.
linia graniczna daleko wykracza poza teren samej Ukrainy, jednak z małym wyjątkiem - jest taki skrawek ukraińskiej ziemi, którego Rosjanie nie chcą. I tak się dziwnie składa, że ten skraweczek aurat przylega do granicy węgiersko-ukraińskiej.
Czyżby to był ten ochłap, za cenę którego Węgry po starej znajomości stały się de facto sojusznikiem Rosji i Niemiec w rozbiorze Międzymorza?
Bo co do zysku Niemiec,jako wspólnika tych rozbiorów to wiadomo - reszta Polski wchłonięta do Niemiec jako kolonia, cała Europa pod niemieckim butem, a Niemcy w roli wicerosjan panują nad światem, na razie europejskim.
Prawie się udało.
"Chiny nie przyłączą się do sankcji wobec Rosji, na czele których stoi Zachód - poinformował w środę regulator bankowy Chin.
Chiny zdecydowały w sprawie sankcji na Rosję
Decyzję Chin o nieprzyłączeniu się do sankcji wobec Rosji, które w ostatnim czasie nałożył Zachód trudno uznać za zaskoczenie. Chiny nie zdecydowały się bowiem na potępienie rosyjskiej inwazji na Ukrainę (tamtejsza prasa informuje o "operacji specjalnej" w Donbasie i zamiarze „demilitaryzacji Ukrainy” w odpowiedzi na rzekome zagrożenie przed ekspansją NATO), krytykowały również same sankcje, określając je jako „nielegalne” i „jednostronne”.
– Jeśli chodzi o sankcje finansowe, nie aprobujemy ich, zwłaszcza sankcji wprowadzonych jednostronnie, ponieważ nie działają dobrze i nie mają podstaw prawnych – podkreśla cytowany przez Reuters Guo Shuqing, przewodniczący Chińskiej Komisji Regulacyjnej ds. Bankowości i Ubezpieczeń.
– Nie będziemy uczestniczyć w takich sankcjach. Będziemy nadal utrzymywać normalną wymianę gospodarczą i handlową z odpowiednimi stronami – dodał Guo Shuqing.
Sankcje uderzą w Chiny?
Reuters przypomina, że w ostatnim czasie Rosja i Chiny zbliżyły się do siebie, również jako partnerzy handlowi. Handel między tymi dwoma krajami wzrósł w ubiegłym roku o niemal 36 proc. do rekordowej wartości 146,9 mld dolarów.
Zdaniem szefa Chińskiej Komisji Regulacyjnej ds. Bankowości i Ubezpieczeń wpływ nałożonych przez Zachód sankcji na chińską gospodarkę i sektor finansowy „nie jest jak dotąd zbyt duży”. Guo Shuqing nie spodziewa się również większych zmian w tym zakresie w przyszłości, wskazując na odporność chińskiej gospodarki i sektora finansowego.
Przypomnijmy, że we wtorek Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy poinformowało, ze szef dyplomacji Dmytro Kuleba rozmawiał telefonicznie z ministrem spraw zagranicznych Chińskiej Republiki Ludowej Wang Yi. Minister poprosił swojego chińskiego odpowiednika o wykorzystanie więzi łączącej Pekin i Moskwę do powstrzymania inwazji Rosji na Ukrainę. Wang Yi zapewnił go o gotowości Chin do podjęcia wszelkich starań w celu zakończenia wojny na Ukrainie w drodze dyplomacji, również jako stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ."
Tak oto legł w prochu i pyle mit rzekomego "bratanka", a w rzeczywistości kieszonkowego Makiaweliego, ktory na czele resztek po niegdysiejszym mocarstwie usiłowal ugrywać z Kutachonem swoje gówniane paliwowo-atomowe interesiki.
Sursum korda.
Próbuję sobie jakoś zebrać w całość to, co działo się w ciągu ostatniego pół roku i wydaje się, że NATO odpuściło sobie obronę "przesmyku suwalskiego", skoro kilka miesięcy temu oświadczyło, że się go obronić nie da. Jakieś pozorowane działania dla wykonania "artykułu 5" pewnie jednak byłyby podjęte i dlatego służby wywiadowcze USA niedawno pro forma ostrzegły Polskę o operacji, która w zasadzie już trwała, a jej rezultat wydawał się prawie przesądzony. Na ewentualne skargi Polski i państw bałtyckich po ataku Rosji, że przecież NATO nie spełniło zobowiązań, znalazłby się łatwy wykręt - ważniejsze byłoby "niedrażnienie niedźwiedzia" i "uniknięcie atomowej zagłady świata".
Tymczasem dyplomacja polska w ciągu praktycznie kilku dni/tygodni zdołała przekonać najpierw Brytyjczyków, a potem i Amerykanów, że właśnie wówczas, gdy pozwolą bez przeszkód działać Rosji,rozzuchwalając Putina, zupełnie realne jest użycie atomu i wojna światowa, a "dogadana".Rosja zdradzi ich wszystkich, z Niemcami włącznie.
W wyiku polskej ofensywy dyplomatycznej ten układ, że USA taktownie odwrócą głowę ("mała operacja spotka się z małą karą", jak oświadczył już otwarcie Biden), a Niemcy z Rosją przemeblują sobie Europę po swojemu, nie utrzymał się.
Decydujące okazało się więc to, że dwa państwa spośród tych, które były obsadzone w tym planie w roli ofiar, zmobilizowały się, przetrwały pierwsze uderzenie i walczą o życie.
Polska - zaatakowana politycznie (Tusk szykowany na premiera "polskiego" rządu kolaboracyjnego) nie tylko nie ugięła się wobec równoczesnego ataku niemiecko-unijnego i rosyjsko-białoruskiego, ale też ograniczyła niemieckie możliwości realizacji ich ofensywnej roli w tym planie (zadaniem Niemiec było zabezpieczenie praktycznego embargo na dostawę broni dla Ukrainy i polityczno-medialna osłona dla działania Rosji),
Ukraina broni się militarnie, natomiast dzięki Polsce broni się nie jako osamotnione, osaczone państwo, którego los nikogo nie obchodzi, ale jest werbalnie, i nie tylko werbalnie wspierana przez dużą część świata, w tym NATO i Amerykę, a nawet EU i zmuszone do tego Niemcy.
Tusk miał (nadal ma?) do spełnienia taką samą rolę w Polsce jak Janukowycz na Ukrainie, z tym że pierwszy miał być osadzony jako szef marionetkowego rządu przez niemilitarny, "pokojowy" zamach stanu, a drugi poprzez zamach stanu z użyciem sił specjalnych - i ewentualnie w razie prostestów europejskich "obrońców demokracji" sterroryzowania ich groźbą użycia brudnej bomby.
Operacja "Śluza", która miała doprowadzić do zmiany władzy w Polsce, była pierwszym i - jak się teraz zaczyna okazywać - kluczowym punktem całej operacji. Jej niepowodzenie uratowało (jak na razie) Polskę, a być może uratuje także Ukrainę.
A w walkach manewrowych idzie im zupełnie nieźle.
No i w kwestii kontrofensywy, dziś się zadziała:
Dążą też do osłabienia morale przeciwnika na rozmaite sposoby i też na tym froncie mają sukcesy.
A wyprowadzona właśnie kontrofensywa sprawia, że Rosjanie nie mogą się czuć bezpiecznie na już zajętych terenach.
Ja tu dowództwo widzę, i to całkiem niezłe.
https://dorzeczy.pl/opinie/270214/zybertowicz-zachod-bedzie-szukal-kozla-ofiarnego-a-polska-doskonale-sie-do-tego-nadaje.html
To zresztą nie pierwszy raz - podobnie w sprawie Żydów. Z tą różnicą że tym razem sami Ukraińcy chyba się do tej narracji nie dorzucą. Byliby idiotami, ale... no.
trwa ostrzał elektrowni atomowej
pożary i dalsze ostrzeliwanie
Ściągają więcej wojsk z Dalekiego Wschodu. Posowiecki sprzęt .
https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art35804541-ambasador-polski-w-kijowie-nie-sadze-by-rosjanie-byli-w-stanie-tu-wejsc
https://www.gosc.pl/doc/7383209.Nuncjusz-apostolski-na-Ukrainie-Zostaje-w-Kijowie