Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): A żniwa to nie w sierpniu są? Zawsze po żniwach jest rzetelne chlańsko i nasi biskupi uparli się, że z tym właśnie obyczajem będą walczyć.
Właśnie z uwagi na liczne okoliczności sprzyjające piciu, sierpień to ewidentnie doskonały, wyrazisty miesiąc na świadectwo dobrowolnej abstynencji.
Jak czytam, obrano sierpień z uwagi na uroczystości maryjne i rocznice narodowe.
Nie no, jasne. Przy czym takie doskonałe świadectwo powinni dawać wspanialcy, a nie zwykli hylicy. Dzięki takiemu postawieniu sprawy uzyskujemy doskonałe oderwanie Kościoła od prostej ludożerki.
Berek napisal(a): BTW jednak zastanawia że ciągle operujemy w tym topiku takim czarno-białym "ochlajstwo, pijaństwo, zalewanie się" jako jedyną opcją.
Wielu ludzi w Polsce ma na tym tle różne przejścia rodzinne i środowiskowe więc może to stąd. A osoby, które w sierpniu po prostu nie piją i tego ani nie oznajmiają i nie komentują są mniej widoczne.
Ale jak jest napisane w naszej grubej książce, to właśnie takie osoby podobają się Panu Bogu. Przecież jest nawet zalecenie, żeby pościć tak, by nikt się nawet nie domyślał, że pościsz. W tej grubej książce to głównie faryzeusze imponują przestrzeganiem prawa, "dawaniem świadectwa" i najlepiej wiedzą co jest koszer, dlaczego jest koszer i dlaczego inni tak bardzo w tej sprawie błądzą. Byliby z nich nieźli forumowicze.... :-)
Nie no, jasne. Przy czym takie doskonałe świadectwo powinni dawać wspanialcy, a nie zwykli hylicy. Dzięki takiemu postawieniu sprawy uzyskujemy doskonałe oderwanie Kościoła od prostej ludożerki.
W sensie, że celem nie odrywania się od prostej ludożerki Kościół powinien wzywać do takiego wyrzeczenia, które nie jest wyrzeczeniem? Ono nie jest dla wspanialców. Jest dla tych, których Bóg obdarzył łaską zdolności do danego wyrzeczenia i którzy są chętni z tej łaski skorzystać z miłości do Boga i bliźniego. To nie wymóg, by kogoś miał odrywać od Kościoła (czy na odwyrtkę) zbytnią trudnością, tylko okazja, propozycja dla zdolnych i chętnych.
pościć tak, by nikt się nawet nie domyślał, że pościsz. W tej grubej książce to głównie faryzeusze imponują przestrzeganiem prawa, "dawaniem świadectwa"
Pościć należy w tym celu, aby Bogu się podobać, nie zaś dla ludzkiej chwalby, jak to czynili piętnowani faryzeusze. O to tu chodzi. Nie mieszajmy ich postawy ze świadectwem życia. O nim i jego właściwej intencji Ewangelia pisze tak:
Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
A widziałaś kiedyś człowieka, co to by dzielił włos na czworo? Albo ochlajstwo, pijaństwo, zalewanie się albo ani kropli do pyska, zwłaszcza na weselach.
polmisiek napisal(a): Jeszcze gdybym był znany z upodobania do chlania, to by widać było, że poszczę, a tak mogę jedynie zademonstrować posłuszeństwo Episkopatowi.
Moje zaufanie do Epidiaskopu jest mocno umiarkowane.
garbulek napisal(a): I dlategóż też matka Kościół dobrze to wszystko ogarnęła i mamy w okolicach IV miesiąca post, potem po trzech miesiącach miesiąc(VIII) trzeźwości, a po kolejnych trzech radosne oczekiwanie w grudniu (XII), żyć , nie umierać, pościć i się radować :-)
Właśnie tak. Wymuszone abstynencje powodują zmniejszenie ryzyka wejścia w ciąg, ale też pokazują ludziom co to znaczy organizm pozbawiony alkoholu i konsekwencji jego picia. Jeden z moich kolegów, co to piwko codziennie, a w weekend do odcięcia rok temu dostał wylewu i nie pił przez 9 miesięcy. Pierwszy raz, od 30 lat nie miał przez okres dłuższy niż parę dni kontaktu z alkoholem. Powiedział, że rozumie o co chodzi z tą abstynencją, nawet okresową. No cóż koniec końców odstawił tylko codzienne piwo. Dobre i to. Ostrzeżenie dostał ...
KazioToJa napisal(a): w sierpniu chodzi o osobisty wybór - czy ten wybór podejmę co chcę i mogę. Jeśli nie to znaczy, że mam problem - albo nie panuję nad sobą (uzależnienie), albo nie podejmuję działań wspólnych na wezwanie biskupów (pycha), albo mam to w pompie bo nie wierzę (głupota).
Chciałabym przypomnieć, że idea trzeźwego sierpnia powstała w opozycji nie do pijaństwa, ale do prawnych prób jego ograniczenia. Prawne próby stworzyły meliny, odwołanie do osobistego wyboru jest mniej efektowne, ale lepiej działa.
Jest jeszcze odwołanie się do wspólnego etosu - "w sierpniu nie pili". Na początku był to argument, nie wiem czy dziś wciąż argumentem jest.
a kto wie o jaki sierpień chodzi? sierpień został zniknięty,
nie chodzi tylko o Wałęsę czy Walentynowicz to nie dziadersi nawet teperatura polskich sporów politycznych i kilkanaście bieżączek spowodowało, że solidarność w czasach Solidarności blaknie , pło wieje
wiadomo, o który sierpień chodzi. O ten, kiedy klasa robotnicza całego skomunizowanego świata zobaczyła robotników modlących się i klęczących przy spowiedzi. A działo się to w miejscu, gdzie 10 lat wcześniej klasa robotnicza była mordowana rękami swoich najlepszych przedstawicieli, i w miejscu, od którego o rzut kamieniem stacjonowała Armia Czerwona.
KazioToJa napisal(a): w sierpniu chodzi o osobisty wybór - czy ten wybór podejmę co chcę i mogę. Jeśli nie to znaczy, że mam problem - albo nie panuję nad sobą (uzależnienie), albo nie podejmuję działań wspólnych na wezwanie biskupów (pycha), albo mam to w pompie bo nie wierzę (głupota).
Kłerde, może to pycha albo głupota, ale po prostu nie do każdego ten abstynencki sierpień pasuje. Osobiście alkoholu spożywam mało, głównie w ramach różnych spotkań, a jakbym wyliczył średnią miesięczną to może z 1.5 piwa wyjdzie. W ciągu ostatnich 2 lat były kilkumiesięczne okresy, gdzie nie wychyliłem nic.
Akurat w najbliższą sobotę wybieram się na wesele. Jakbym się uparł, to mógłbym się zaprzeć jako ten wojujący weganin i nic nie wypić, ale po co?
zawsze można poprosić o dyspensę.
Myślałam o tych, którym wypadają akurat urodzinki. Ale w podobnej sytuacji są wszyscy marcowi solenizanci (zawsz post), o Adamach i Ewach nie wspominając. No i przypomniałam sobie swoje urodziny, lipcowe, na które nigdy nie mogłam nikogo zaprosić bo wszyscy się rozjeżdżali - zaczęłam więc zapraszać na półurodziny - w styczniu.
No i jeszcze są ludzie, którym urlopy wypadają w sierpniu i bidoku nie mogą sobie tankować i muszą urlop na trzeźwo. Ale oni też pewnie by dostali dyspensę - jak nie mogą inaczej? KK nie jest miękki, okazanie chociaż szacunku inicjatywie wystarczy.
No nie znam dobrej alternatywy poza odwołaniem do dobrej woli, od zachęty do postu.
ciekawa sprawa ze stulatkami - wszyscy, których życia opis sobie czytałam spożywali napitki alkoholowe - i wina (Gruzja) i destylaty różne (Polska na przykład).
Zachęcając do wstrzemięźliwości w sierpniu, uważam alkohol za dar boży.
KazioToJa napisal(a): ciekawa sprawa ze stulatkami - wszyscy, których życia opis sobie czytałam spożywali napitki alkoholowe - i wina (Gruzja) i destylaty różne (Polska na przykład).
Zachęcając do wstrzemięźliwości w sierpniu, uważam alkohol za dar boży.
A czy to nie jest tak, że w podeszłym wieku trochę alkoholu dobrze działa na krążenie i zmniejsza ryzyko zawałów, zatorów, wylewów.... Taki przysłowiowy kieliszek koniaku dla babci albo dziadka.
Nasza sąsiadka wódkę wstydziła się kupować, prosiła kogoś, ale spirytus kupowała bo to lekarstwo. I robiła nalewki że wszystkiego, i leczyła się tym. Jej młodsza siostra abstynentka wyglądała na 10 lat starsza od niej, młodsza-abstynentka zmarła wcześniej.
A ja tam lubię. Piwo uwielbiam, wódkę lubię, wina nie za bardzo i tylko do odpowiednich potraw. Wódka nie smakuje paskudnie. Wstrętny to jest bimber, tequila, gin, scotch, sake, grappa a nawet koniak i brandy. Fajnie się pije nalewki, bourbon, rum i niektóre likiery. Absolutnie nie potępiam picia na wakacjach, weselach, urodzinach, imieninach spotkaniach towarzyskich i świętach. Wszysko jest dla ludzi. Aby tylko z umiarem.
Zalewania się w trupa nie popieram, zdaję sobie sprawę, że ankoholizm to zuo, częste łojenie to pijaństwo, nigdy nie wyśmiewam ani nie obmawiam abstynentów, rozkminki nad cytatami z grubej książki rozumiem. Poglądy szanuję. Popieram wprowadzane przez Kościół okresy postu i wstrzemięźliwości i sam je stosuję.
Kościół na szczęście nie zabrania spożywania procentów. Jest post ścisły chyba tylko trzy dni w roku i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych w piątki. W Wielkim Poście zabaw hucznych nie urządzać. O żadnym alkoholu nie słyszałem. I jak ktoś chce to z umiarem może sobie cyknąć jak jest okazja np. imieniny. Podkreślam z umiarem i nie hucznie.
To samo w Adwent. Wolno pić.
W sierpniu to już wogle. Po pierwsze primo jest to abstynencja dobrowolna a po drugie piszecie tutej: Kościół wprowadza, Kościół dobrze robi, Kościół to, Kościół tamto. Przede wszystkiem nie żaden Kościół tylko Kościół w Polsce czyli starsi panowie w kolorowych sukienkach mówiący po polsku. Nigdzie indziej na świecie tego nie ma. Ale, broń Boże, nie potępiam a nawet czasami sam się stosuję, choć w ogóle mnie to nie zobowiązuje. Np. w tym roku, bo po dwumiesięcznych wakacjach muszę wątrobe odmłodzić, hehe. A staranie się o jakąś dyspensę na wesele czy imieniny to już kuriozum.
Teraz tak: Jeżeli ja postanawiam sobie, że nie biorę do ust alkoholu w Post, Adwent, w sierpniu lub w całkowicie dowolnym okresie to jest to moje dobrowolne postanowienie i żeby nie wiem co, to nie ruszę. W każdy Post i Adwent od lat podejmuję taką decyzję i jeszcze nie było przypadku żebym złamał. Nawet baryłki z Wedla napełnionej adwokatem, czerry czy kakałem szuja nie łyknę.
Ktuś tu napisał "można hejtować" a w następnym wpisie "nie życzę sobie", "pa pa". Ja piszę: "Hejtujcie ile wlezie", wisi mi to. Com napisał, napisałem bo się poczułem jak na jakimś forumie jehowych czy innych turbaniarzy.
Wydaje mi się, że ten wątek stanowi studium, jak się spierać zgadzając się. Widzę tu co najmniej w większości słuszne, wyważone spojrzenia na konsumpcję alkoholu, różni je tylko odmienna perspektywa opiniodawców i rozłożenie akcentów. A mimo to pojawiają się w nim twierdzenia, iż rozmowa cierpi na skrajność postaw.
Rydygier napisal(a): Wydaje mi się, że ten wątek stanowi studium, jak się spierać zgadzając się. .
Ale my tu się spieramy ? To bardziej chodzi o swoje doświadczenia i obserwacje, biblijne wstawki chyba niepotrzebnie poszły.
Moje doświadczenia z alkoholem są złe, bardzo złe, lepiej żeby go nie było. Zniszczył trochę ludzi wokół mnie, ale naprawdę wielu niszczy cały czas, tak powolutku, wykapując duszę. Fajnie słuchać kolegów opisujących przyjemne aspekty jego spożywania, problem w tym, że tu nie ma mocnych. Nie wiadomo kiedy się zaczyna, nie wiadomo kiedy przekracza się granicę, kiedy alkohol z przyjemności staje się koniecznością. Praktycznie nikt nie zdaje sobie z tego sprawy.
A niepicie ? To dziwactwo słabych ludzi. Tyle, że trzeba być bardzo silnym żeby w poczet tych słabych ludzi się wpisać. Nie ma sprzeczności w tym co napisałem.
Ktuś tu napisał "można hejtować" a w następnym wpisie "nie życzę sobie", "pa pa".
Zgadza się. Ja napisałam. A to było już hejtowanie? Bo "w następnym wpisie" reagowałam tylko na manipulację -którą się brzydzę i którą zwalczam. Hejt pojawił się później.
O nic nie walczę, niczego od nikogo nie oczekuję ani nie wymagam. Podałam wyłącznie przykład z życia wzięty. Tak się składa, że jest to przykład moich Rodziców, których szanuję, czczę, z których jestem dumna. Odsłoniłam część swojej prywatności - i moje przewidywania odnośnie reakcji całkowicie się sprawdziły.. Smutne.
Ktuś tu napisał "można hejtować" a w następnym wpisie "nie życzę sobie", "pa pa".
Zgadza się. Ja napisałam. A to było już hejtowanie? Bo "w następnym wpisie" reagowałam tylko na manipulację -którą się brzydzę i którą zwalczam. Hejt pojawił się później.
O nic nie walczę, niczego od nikogo nie oczekuję ani nie wymagam. Podałam wyłącznie przykład z życia wzięty. Tak się składa, że jest to przykład moich Rodziców, których szanuję, czczę, z których jestem dumna. Odsłoniłam część swojej prywatności - i moje przewidywania odnośnie reakcji całkowicie się sprawdziły.. Smutne.
Strasznie smutne są twoje wpisy w tym wątku. Powiem tak, co jakiś czas popełniam posty pokazujące jakąś cześć mojej prywatności. Licząc się z tym, że ludzie zaczną w niej grzebać, tak to działa. Może jestem odważny, może głupi po prostu, a może tylko pewny siebie. Ale te pytania należą również do ciebie, podobnie jak konsekwencje takiego otwarcia. Ktoś zacznie grzebać. No właśnie ...
Zasadniczo twój pierwszy wpis to zwykła prowokacja. Doskonale wiedziałaś jak ludzie zareagują na takie postawienie sprawy, a przede wszystkim świadczy o tym ton wpisu. Nawet na koniec dodałaś "można hejtować", co chyba jest dowodem na to czego się spodziewałaś ? I POMIMO TO opisałaś w odpowiedni sposób historię swojej rodziny jednoznacznie pokazując kto tu jest ten lepszy. Powiedz, co wygrałaś tym wpisem ? Wprowadziłaś kogoś w poczucie winy ? Zdenerwowałaś kogoś ? Podkreśliłaś swoją unikalność ? Jakieś argumenty do dyskusji ? Jak mamy zareagować poza tym żebyśmy pokornie przeprosili i zachwycali się rodziną Kani ?
I sprawa druga, twój wpis wyjaśnił mi w dużym stopniu twoją sytuację. Strasznie smutna historia. Weź pod uwagę, że są ludzie, którzy wyczytują z wpisów to czego byś nie chciała żeby zobaczyli. Albo nawet nie zdajesz sobie sprawy jak głęboko się uzewnętrzniasz. Tematu nie pociągnę, chociaż tobie by się przydało, tylko że nie tu i nie ja. A nie pociągnę dlatego, że już mnie do końca znienawidzicie (albo olejecie, wyśmiejecie itp.).
JORGE napisal(a): A niepicie ? To dziwactwo słabych ludzi. Tyle, że trzeba być bardzo silnym żeby w poczet tych słabych ludzi się wpisać. Nie ma sprzeczności w tym co napisałem.
Od terapeutów uzależnień dowiedziałem się że są trzeźwi alkoholicy, ludzie którzy nadal są uzależnieni i nic z tym nie robią ale potrafią się powstrzymać. To jest dopiero męczarnia. Oczywiście kiedyś pękają i lecą w ciąg a potem znowu ani kropelki, latami. Nie potrafią przyznać się przed sobą do własnej słabości i zacząć terapię.
Sierpień się kończy i jako, że wytrwałem to jutro czeka mnie w nagordę jakieś dobre piwko albo winko. Raz tylko miałem chwilę słabości, jak butelkowałem 3 letnie wino śliwkowe. Matko jak ono pieknie pachniało. Ten wspaniały aromat był naprawdę kuszący.
Komentarz
Ale jak jest napisane w naszej grubej książce, to właśnie takie osoby podobają się Panu Bogu. Przecież jest nawet zalecenie, żeby pościć tak, by nikt się nawet nie domyślał, że pościsz. W tej grubej książce to głównie faryzeusze imponują przestrzeganiem prawa, "dawaniem świadectwa" i najlepiej wiedzą co jest koszer, dlaczego jest koszer i dlaczego inni tak bardzo w tej sprawie błądzą. Byliby z nich nieźli forumowicze.... :-)
Myślałam o tych, którym wypadają akurat urodzinki. Ale w podobnej sytuacji są wszyscy marcowi solenizanci (zawsz post), o Adamach i Ewach nie wspominając. No i przypomniałam sobie swoje urodziny, lipcowe, na które nigdy nie mogłam nikogo zaprosić bo wszyscy się rozjeżdżali - zaczęłam więc zapraszać na półurodziny - w styczniu.
No i jeszcze są ludzie, którym urlopy wypadają w sierpniu i bidoku nie mogą sobie tankować i muszą urlop na trzeźwo. Ale oni też pewnie by dostali dyspensę - jak nie mogą inaczej? KK nie jest miękki, okazanie chociaż szacunku inicjatywie wystarczy.
No nie znam dobrej alternatywy poza odwołaniem do dobrej woli, od zachęty do postu.
Zachęcając do wstrzemięźliwości w sierpniu, uważam alkohol za dar boży.
Piwo uwielbiam, wódkę lubię, wina nie za bardzo i tylko do odpowiednich potraw. Wódka nie smakuje paskudnie. Wstrętny to jest bimber, tequila, gin, scotch, sake, grappa a nawet koniak i brandy. Fajnie się pije nalewki, bourbon, rum i niektóre likiery.
Absolutnie nie potępiam picia na wakacjach, weselach, urodzinach, imieninach spotkaniach towarzyskich i świętach. Wszysko jest dla ludzi. Aby tylko z umiarem.
Zalewania się w trupa nie popieram, zdaję sobie sprawę, że ankoholizm to zuo, częste łojenie to pijaństwo, nigdy nie wyśmiewam ani nie obmawiam abstynentów, rozkminki nad cytatami z grubej książki rozumiem. Poglądy szanuję. Popieram wprowadzane przez Kościół okresy postu i wstrzemięźliwości i sam je stosuję.
Kościół na szczęście nie zabrania spożywania procentów. Jest post ścisły chyba tylko trzy dni w roku i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych w piątki. W Wielkim Poście zabaw hucznych nie urządzać. O żadnym alkoholu nie słyszałem. I jak ktoś chce to z umiarem może sobie cyknąć jak jest okazja np. imieniny. Podkreślam z umiarem i nie hucznie.
To samo w Adwent. Wolno pić.
W sierpniu to już wogle. Po pierwsze primo jest to abstynencja dobrowolna a po drugie piszecie tutej: Kościół wprowadza, Kościół dobrze robi, Kościół to, Kościół tamto. Przede wszystkiem nie żaden Kościół tylko Kościół w Polsce czyli starsi panowie w kolorowych sukienkach mówiący po polsku. Nigdzie indziej na świecie tego nie ma. Ale, broń Boże, nie potępiam a nawet czasami sam się stosuję, choć w ogóle mnie to nie zobowiązuje. Np. w tym roku, bo po dwumiesięcznych wakacjach muszę wątrobe odmłodzić, hehe.
A staranie się o jakąś dyspensę na wesele czy imieniny to już kuriozum.
Teraz tak: Jeżeli ja postanawiam sobie, że nie biorę do ust alkoholu w Post, Adwent, w sierpniu lub w całkowicie dowolnym okresie to jest to moje dobrowolne postanowienie i żeby nie wiem co, to nie ruszę. W każdy Post i Adwent od lat podejmuję taką decyzję i jeszcze nie było przypadku żebym złamał. Nawet baryłki z Wedla napełnionej adwokatem, czerry czy kakałem szuja nie łyknę.
Ktuś tu napisał "można hejtować" a w następnym wpisie "nie życzę sobie", "pa pa".
Ja piszę: "Hejtujcie ile wlezie", wisi mi to. Com napisał, napisałem bo się poczułem jak na jakimś forumie jehowych czy innych turbaniarzy.
👣
🐾
🐾
Moje doświadczenia z alkoholem są złe, bardzo złe, lepiej żeby go nie było. Zniszczył trochę ludzi wokół mnie, ale naprawdę wielu niszczy cały czas, tak powolutku, wykapując duszę. Fajnie słuchać kolegów opisujących przyjemne aspekty jego spożywania, problem w tym, że tu nie ma mocnych. Nie wiadomo kiedy się zaczyna, nie wiadomo kiedy przekracza się granicę, kiedy alkohol z przyjemności staje się koniecznością. Praktycznie nikt nie zdaje sobie z tego sprawy.
A niepicie ? To dziwactwo słabych ludzi. Tyle, że trzeba być bardzo silnym żeby w poczet tych słabych ludzi się wpisać. Nie ma sprzeczności w tym co napisałem.
Bo "w następnym wpisie" reagowałam tylko na manipulację -którą się brzydzę i którą zwalczam. Hejt pojawił się później.
O nic nie walczę, niczego od nikogo nie oczekuję ani nie wymagam. Podałam wyłącznie przykład z życia wzięty. Tak się składa, że jest to przykład moich Rodziców, których szanuję, czczę, z których jestem dumna.
Odsłoniłam część swojej prywatności - i moje przewidywania odnośnie reakcji całkowicie się sprawdziły.. Smutne.
Zasadniczo twój pierwszy wpis to zwykła prowokacja. Doskonale wiedziałaś jak ludzie zareagują na takie postawienie sprawy, a przede wszystkim świadczy o tym ton wpisu. Nawet na koniec dodałaś "można hejtować", co chyba jest dowodem na to czego się spodziewałaś ? I POMIMO TO opisałaś w odpowiedni sposób historię swojej rodziny jednoznacznie pokazując kto tu jest ten lepszy. Powiedz, co wygrałaś tym wpisem ? Wprowadziłaś kogoś w poczucie winy ? Zdenerwowałaś kogoś ? Podkreśliłaś swoją unikalność ? Jakieś argumenty do dyskusji ? Jak mamy zareagować poza tym żebyśmy pokornie przeprosili i zachwycali się rodziną Kani ?
I sprawa druga, twój wpis wyjaśnił mi w dużym stopniu twoją sytuację. Strasznie smutna historia. Weź pod uwagę, że są ludzie, którzy wyczytują z wpisów to czego byś nie chciała żeby zobaczyli. Albo nawet nie zdajesz sobie sprawy jak głęboko się uzewnętrzniasz. Tematu nie pociągnę, chociaż tobie by się przydało, tylko że nie tu i nie ja. A nie pociągnę dlatego, że już mnie do końca znienawidzicie (albo olejecie, wyśmiejecie itp.).
Raz tylko miałem chwilę słabości, jak butelkowałem 3 letnie wino śliwkowe.
Matko jak ono pieknie pachniało. Ten wspaniały aromat był naprawdę kuszący.
Przy najbliższym Piffku zapewne się wyjaśni.