Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać od przytoczenia tej opowieści.
Sąsiad mi opowiadał, że nowy probosz chodząc po kolędzie, poznając parafian, dowiedział się od jednej parafianki, że studnia jej wysycha. Kobita mieszka na 20 metrach w domu, gdzie dźwi mają 1,60 wysokości, a strop 1,85 m. w jednoizbowym mieszkaniu. Ogrzewa je kuchnią kaflową. Studnia była już pogłębiana ale teraz znowu są kłopoty z nabieraniem wody. Kobita ma jakąś emeryturę, która nie pozwala jej na żadne ponadstandardowe wydatki.
Jakiś koleś wpłacił kilka tysi na konto parafii z przeznaczeniem na pomoc charytatywną. Probosz mu powiedział, że może by tej kobicie pogłębić studnię a może jej przyłącze wody zrobić. Sąsiad zbadał sprawę i okazało się, że sąsiadowi tej kobity też wyschła studnia, więc pogłębienie nie zadziała. Trzeba zrobić przyłącze.
Zadzwonił do urzędu, żeby sprawdzić, z czym się wiąże to przyłącze. Spytali go o nr działki, a on nie znał, znał tylko adres. Chcieli go z buta potraktować:
-- Jagto? Nie zna pan numeru działki?
-- Ano nie znam, gdyż to parafia ma zamiar sprawę przeprowadzić charytatywnie.
Jak to w urzędzie usłyszeli, wszystko było na poduszkach. Sprawy, na które tam czekano tygodniami były załatwiane z dnia na dzień, na poduszkach.
Od studzienki do domu było ca 50 m. Pani kerownik pedziała, że to (przyłącze od studzienki do domu) będzie zrobione gratis. Powiedziała, że trzeba tylko kupić materiały i podała w której hurtowni. Sąsiad poszedł do tej hurtowni, opowiedział historię a właściciel na to:
-- To ja dam materiały za pół ceny. Już się robiło take rzeczy.
Sąsiad za piniondze parafii nabył potrzebne rzeczy, w tym przepływowy ogrzewacz. Kobita, która nigdy w życiu nie miała wody w chałpie, teraz ma bieżącą i ciepłą.
O całej historii dowiedziała się moja kochana żona, która postanowiła w tym roku zrobić darmowe badania dla parafian. W tym celu swoim staraniem załatwiła za darmo aparat, wyposażenie gabinetu (od firmy - dystrybutora aparatów). Przygotowała treść ogłoszenia na stronę parafii, przygotowała i rozwiesiła treść ogłoszenia do kruchty. W przedświąteczną niedzielę po wszystkich Mszach robiła zapisy na badania. Przygotowała gabinet. Utworzyła w ms excel wzór graficzny opisu. Wzięła wolne z roboty i od ostatniej soboty to dziś dzień w dzień przyjmowała parafian i robiła im darmowe badania w parafialnej świetlicy..
Żona zaprosiła panią kerownik z urzędu i jej podwładnych robiących przyłącze na te badania. Bardzo chętnie skorzystali, gdyż było wśród nich paru onko pacjentów. Udało się wyjaśnić jakiś problem, którego przyczyny nikt nie był w stanie zdiagnozować.
No, w ogóle wykryła kilkanaście zmian w tym kilka raków we wczesnym stadium (czyli można powiedzieć, że uratowała kilku osobom życie).
Tak się toczy życie na wsi.
W całej sprawie nik nikogo nie zabił, nie pobił, nie okrat, więc pewnie w tv tego nie będzie.
Jeden z parafian po wyjściu z badania przyklęknął przed figurą Maryi i modlił się tam doś długo.
Biskup gdański udziela osobom przebywającym w tamtejszej archidiecezji suspensy w piątek w oktawie Bożego Ciała. Można żreć mięcho. Warunkiem jest odmówienie Modlitwy Pańskiej w intencji powołań kapłańskich.
@trep powiedział(a):
Biskup gdański udziela osobom przebywającym w tamtejszej archidiecezji suspensy w piątek w oktawie Bożego Ciała. Można żreć mięcho. Warunkiem jest odmówienie Modlitwy Pańskiej w intencji powołań kapłańskich.
@trep powiedział(a):
Biskup gdański udziela osobom przebywającym w tamtejszej archidiecezji suspensy w piątek w oktawie Bożego Ciała. Można żreć mięcho. Warunkiem jest odmówienie Modlitwy Pańskiej w intencji powołań kapłańskich.
U mnie w parafii tak samo, dla wszystkich. No i ?
Co no i? Dobrą wieść podałem trójmieszczaną, gdyby ktoś nie wiedział. Byłem przypadkiem na Mszy w Gdyni i słyszałem.
W Krakowie i Tarnowie na gryllach tylko pieczarki z ricottą,”steki” z kalfiora w glazurze curry, do tego pstrąg na maśle koperkowym. Sałatek nie ma bo arbuzy i czereśnie zapewniają błonnik.
@Pani_Łyżeczka powiedział(a):
W Krakowie i Tarnowie na gryllach tylko pieczarki z ricottą,”steki” z kalfiora w glazurze curry, do tego pstrąg na maśle koperkowym. Sałatek nie ma bo arbuzy i czereśnie zapewniają błonnik.
Spoko. Dyspensa nie oznacza nakazu jedzenia mięsa ;-) Nas poczęstowali wczoraj wieczorem teściowie Grześka mięsną obiadokolacją i zjedlismy "o nic nie pytając dla spokoju sumienia" a potem przeczytałem że w diecezji drohiczyńskiej też jest dyspensa.
Miejmy nadzieję że paluszki to tylko początek budowania świadomości konsumenckiej Polaków.
"Paluszki Beskidzie - Polska firma, którą warto wspierać. Aksam, rodzinna firma założona w 1993 roku w Osieku nie zwolniła pracowników i wypłacała pensje nawet po tym, jak w pożarze spłonęła hala produkcyjna.
Po 8 miesiącach kultowe paluszki serowo-cebulowe wróciły do sprzedaży, a na opakowaniach pojawił się napis: "Dziękujemy, że czekaliście"
"Przez długie miesiące otrzymywaliśmy od konsumentów setki wiadomości z pytaniami o ich powrót. Te słowa wsparcia i tęsknoty były dla nas niezwykle ważne – dawały motywację do działania w jednym z najtrudniejszych momentów w historii firmy. Dziś z dumą możemy ogłosić, że pod koniec marca 2025 roku produkcja została wznowiona, a od kwietnia paluszki stopniowo wracają na sklepowe półki w całej Polsce" - przekazała firma, która jest bardzo wdzięczna klientom."
Komentarz
Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać od przytoczenia tej opowieści.
Sąsiad mi opowiadał, że nowy probosz chodząc po kolędzie, poznając parafian, dowiedział się od jednej parafianki, że studnia jej wysycha. Kobita mieszka na 20 metrach w domu, gdzie dźwi mają 1,60 wysokości, a strop 1,85 m. w jednoizbowym mieszkaniu. Ogrzewa je kuchnią kaflową. Studnia była już pogłębiana ale teraz znowu są kłopoty z nabieraniem wody. Kobita ma jakąś emeryturę, która nie pozwala jej na żadne ponadstandardowe wydatki.
Jakiś koleś wpłacił kilka tysi na konto parafii z przeznaczeniem na pomoc charytatywną. Probosz mu powiedział, że może by tej kobicie pogłębić studnię a może jej przyłącze wody zrobić. Sąsiad zbadał sprawę i okazało się, że sąsiadowi tej kobity też wyschła studnia, więc pogłębienie nie zadziała. Trzeba zrobić przyłącze.
Zadzwonił do urzędu, żeby sprawdzić, z czym się wiąże to przyłącze. Spytali go o nr działki, a on nie znał, znał tylko adres. Chcieli go z buta potraktować:
-- Jagto? Nie zna pan numeru działki?
-- Ano nie znam, gdyż to parafia ma zamiar sprawę przeprowadzić charytatywnie.
Jak to w urzędzie usłyszeli, wszystko było na poduszkach. Sprawy, na które tam czekano tygodniami były załatwiane z dnia na dzień, na poduszkach.
Od studzienki do domu było ca 50 m. Pani kerownik pedziała, że to (przyłącze od studzienki do domu) będzie zrobione gratis. Powiedziała, że trzeba tylko kupić materiały i podała w której hurtowni. Sąsiad poszedł do tej hurtowni, opowiedział historię a właściciel na to:
-- To ja dam materiały za pół ceny. Już się robiło take rzeczy.
Sąsiad za piniondze parafii nabył potrzebne rzeczy, w tym przepływowy ogrzewacz. Kobita, która nigdy w życiu nie miała wody w chałpie, teraz ma bieżącą i ciepłą.
O całej historii dowiedziała się moja kochana żona, która postanowiła w tym roku zrobić darmowe badania dla parafian. W tym celu swoim staraniem załatwiła za darmo aparat, wyposażenie gabinetu (od firmy - dystrybutora aparatów). Przygotowała treść ogłoszenia na stronę parafii, przygotowała i rozwiesiła treść ogłoszenia do kruchty. W przedświąteczną niedzielę po wszystkich Mszach robiła zapisy na badania. Przygotowała gabinet. Utworzyła w ms excel wzór graficzny opisu. Wzięła wolne z roboty i od ostatniej soboty to dziś dzień w dzień przyjmowała parafian i robiła im darmowe badania w parafialnej świetlicy..
Żona zaprosiła panią kerownik z urzędu i jej podwładnych robiących przyłącze na te badania. Bardzo chętnie skorzystali, gdyż było wśród nich paru onko pacjentów. Udało się wyjaśnić jakiś problem, którego przyczyny nikt nie był w stanie zdiagnozować.
No, w ogóle wykryła kilkanaście zmian w tym kilka raków we wczesnym stadium (czyli można powiedzieć, że uratowała kilku osobom życie).
Tak się toczy życie na wsi.
W całej sprawie nik nikogo nie zabił, nie pobił, nie okrat, więc pewnie w tv tego nie będzie.
Jeden z parafian po wyjściu z badania przyklęknął przed figurą Maryi i modlił się tam doś długo.
.
.
Mini reportażyk - to, co kocham.
Ale dlaczego nie w specjalnym do tego wątku? https://excathedra.pl/discussion/12565/mini-reportaze-obrazki-z-zycia#latest
Nie mogę przenieść, ale może ktoś z Adminów da radę?
A, no i jeszcze probosz odprawi Mszę w intencji tych pracowników wodociągów, którzy włączyli się w pomoc.
Chwałcia!
Niech żyją!
Nie każdy tam zagląda, to tutej ogłaszam.
https://excathedra.pl/discussion/comment/550950/#Comment_550950
Biskup gdański udziela osobom przebywającym w tamtejszej archidiecezji suspensy w piątek w oktawie Bożego Ciała. Można żreć mięcho. Warunkiem jest odmówienie Modlitwy Pańskiej w intencji powołań kapłańskich.
U mnie w parafii tak samo, dla wszystkich. No i ?
Można żreć mięcho. Dobrze, bo zostały mi jeszcze kotlety z obiadu.
Co no i? Dobrą wieść podałem trójmieszczaną, gdyby ktoś nie wiedział. Byłem przypadkiem na Mszy w Gdyni i słyszałem.
A można nie żryć?
Bo jutro graduation córki na uniwerku z rańca a potem kolacja u nasz i same ryby, owoce morza i inne jarskie frykasy Tereska bedzie serwować.
👣
🐾
🐾
W Krakowie i Tarnowie na gryllach tylko pieczarki z ricottą,”steki” z kalfiora w glazurze curry, do tego pstrąg na maśle koperkowym. Sałatek nie ma bo arbuzy i czereśnie zapewniają błonnik.
Powiadam wam asceza ….🤣🤣🤣
Ktoś wie, jak w Szczecinie?
No i narobiła mię Koleżanka smaku...
Chyba dyspensy.
Suspensy też może udzielić, ale nie jest to powód do jedzenia mięsa :-)
Wczoraj w pracy, dzisiaj w pracy i nic nie wiedziałem...
....skaranie z tymy klechamy....pościłem dzisiaj ...
Niczym Himilsbach z tym angielskim!
ja też wczoraj w pracy, zjadłem hinduskiego kalafiora w panierce, ważne, że łomża uzupełniła brakujące kalorie
Spoko. Dyspensa nie oznacza nakazu jedzenia mięsa ;-) Nas poczęstowali wczoraj wieczorem teściowie Grześka mięsną obiadokolacją i zjedlismy "o nic nie pytając dla spokoju sumienia" a potem przeczytałem że w diecezji drohiczyńskiej też jest dyspensa.
.
Miejmy nadzieję że paluszki to tylko początek budowania świadomości konsumenckiej Polaków.
"Paluszki Beskidzie - Polska firma, którą warto wspierać. Aksam, rodzinna firma założona w 1993 roku w Osieku nie zwolniła pracowników i wypłacała pensje nawet po tym, jak w pożarze spłonęła hala produkcyjna.
Po 8 miesiącach kultowe paluszki serowo-cebulowe wróciły do sprzedaży, a na opakowaniach pojawił się napis: "Dziękujemy, że czekaliście"
"Przez długie miesiące otrzymywaliśmy od konsumentów setki wiadomości z pytaniami o ich powrót. Te słowa wsparcia i tęsknoty były dla nas niezwykle ważne – dawały motywację do działania w jednym z najtrudniejszych momentów w historii firmy. Dziś z dumą możemy ogłosić, że pod koniec marca 2025 roku produkcja została wznowiona, a od kwietnia paluszki stopniowo wracają na sklepowe półki w całej Polsce" - przekazała firma, która jest bardzo wdzięczna klientom."