@rdr powiedział(a):
Zamiast słuchać ulubionego artysty, można sobie stworzyć muzykę, którą się lubi, z wybranym tekstem... Kiedyś tak będzie nie tylko z muzyką... Pewnie skończy się czymś w rodzaju współczesnej wieży Babel, albo jeszcze czymś bardziej pokręconym.
Słuchanie muzyki, to forma kontaktu międzyludzkiego (za pośrednictwem dzieła). Już wielu form kontaktu pozbawiły nas postępy postępu, pewnie tego też będą chciały.
Spoiwo społeczeństwa poprzez kulturę jest bardzo silne (dzięki niemu i wierze odzyskaliśmy niepodległość).
Skończymy jako wyindywidualizowane małpy nie potrafiące bez terminala Sieci nic zrobić, nawet skontaktować się z drugim człekiem.
@rdr powiedział(a):
Zamiast słuchać ulubionego artysty, można sobie stworzyć muzykę, którą się lubi, z wybranym tekstem... Kiedyś tak będzie nie tylko z muzyką... Pewnie skończy się czymś w rodzaju współczesnej wieży Babel, albo jeszcze czymś bardziej pokręconym.
Słuchanie muzyki, to forma kontaktu międzyludzkiego (za pośrednictwem dzieła). Już wielu form kontaktu pozbawiły nas postępy postępu, pewnie tego też będą chciały.
Spoiwo społeczeństwa poprzez kulturę jest bardzo silne (dzięki niemu i wierze odzyskaliśmy niepodległość).
Skończymy jako wyindywidualizowane małpy nie potrafiące bez terminala Sieci nic zrobić, nawet skontaktować się z drugim człekiem.
Otóż to - już obecnie wielu ludzi funkcjonuje w niewielkich bańkach informacyjnych, a idąc taką drogą docelowo każdy będzie funkcjonował we własnej. To jest dążenie wsobne skutkujące schizofrenizją kultury i życia społecznego.
Słuchanie muzyki, to forma kontaktu międzyludzkiego
Gdybym myślał o muzyce w ten sposób, nie słuchałbym jej.
To, co obecnie da się wygenerować, to rzeczywiście zubożony (kompozycyjnie i jednak nadal brzmieniowo) zastępnik. Miło się tego słucha, np. przy pracy, stąd sobie generuję, ale dobry kompozytor potrafi lepiej, niż dzisiejsze AI. Co przyszłość przyniesie - nie wiem, obecnie ma ono potencjał wykosić z rynku jakieś miernoty (i bardzo dobrze), a utalentowanych może wesprzeć w szybkim generowaniu szkicowych inspiracji (i bardzo dobrze). Natomiast tacy jak ja mają szansę sklecić sobie do słuchania coś, co inaczej by nie powstało, bo nie umieją w muzykę. Do czasu, aż rzeczywistość okaże się odmienna, roboczo zakładam, że ludzkość będzie miała z AI wiele pożytku chyba, że uprze się źle z tego korzystać. Postęp jest dobrem.
Ja nie słucham polskiego popu, ale to co generuje AI brzmi niebezpiecznie blisko współczesnych twórców (wiem, tym było karmione). Trochę podrasować, wypuścić i jest hit lata stworzony w kilka minut.
I inna sprawa: tworzysz coś, publikujesz, no a gdzie jak nie w Internecie, a Lewiatan-Frankenstein-Gnębon-Puczymorda, co nie ma mamy i taty, pożera to, przeżuwa i wypluwa w milionach wersji, bo nie śpi, nie męczy się itd. Idziesz do twórców, a oni nie mają twojego płaszcza, i co zrobisz?
AI jest mylącą nazwą, powinno być AS. AI działa jak typowy głupiec - po otrzymaniu pytania grzebie w pamięci i jako odpowiedź dopasowuje do pytania tekst o zgodnych słowach kluczowych. Jeśli znajdzie w pamięci fragment wystarczająco duży, podaje go jako odpowiedź nie zmieniając słowa, jeśli nie, to klei z kilku przypadkowo dobranych fragmentów. Człowiek inteligentny postępuje inaczej budując odpowiedź z elementarnych klocków zgodnie z logiką. Tego AI nie umie ale co gorsza - nie wiemy, jak takie rozumowanie opisać.
Polski pop, hit lata, współczesny twórca a nawet Tejlor - tak, zapewne AI coś takiego potrafi stworzyć a może już tworzy. Muzyka - nie, muzyki AI nie stworzy.
Ten razem chińska technologia nie w Pekinie ani w moskiewskim metro
A w Niderlandach
Rozpoznawanie twarzy i socjal media
Tak to idzie na wolnym komputerze
@rdr powiedział(a):
Ja nie słucham polskiego popu, ale to co generuje AI brzmi niebezpiecznie blisko współczesnych twórców (wiem, tym było karmione). Trochę podrasować, wypuścić i jest hit lata stworzony w kilka minut.
I tu pojawia się interesująca kwestia prawa autorskiego. Gdyż prawo autorskie przysługuje tfurcy, który dany utwór stworzył poprzez indywidualną a twórczą twórczość, ło, naści art. 1 ust. 1 ustawy o prawie autorskiem: "Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze". Y teraz, dzie, ja się dramaticznie zapytywam: dzie jest to indywiduum twórcze, gdyż do wczorej była to jeszcze maszyna, która zajmowała się słów cięciem gięciem na zasadzie statystycznej, tja. Więc zadam ja pitanje jeszcze dramaticzniejsze: Komu miałyby przysługiwać one tantiemy? Na miejscu ZAiKSU okazałbym ejajce tradycyjny gest wała.
I inna sprawa: tworzysz coś, publikujesz, no a gdzie jak nie w Internecie, a Lewiatan-Frankenstein-Gnębon-Puczymorda, co nie ma mamy i taty, pożera to, przeżuwa i wypluwa w milionach wersji, bo nie śpi, nie męczy się itd. Idziesz do twórców, a oni nie mają twojego płaszcza, i co zrobisz?
I to też jest doborowe pitanje, gdyż okazuje się, że do wycharchania tego charchu ejajka była szkolona na prawdziwych utworach prawdziwych twórców. Więc jezdo nowe pole eksploatacji utworu, dopotąd nieznane. Co wiency, szachermacherzy z Open AI rozłożą na boki ręce i rzucą: "Panie sędzio, ale ja naphawdę nie wiem, jakie utwory weszły w skład tego ejajkowego charchu, nu, nie mam jak dowiedzieć się!" "Nu, ale panie Altmanie, cheba wie pan, co do niej wrzucił w ramach szkolenia?" "Nu, wiem -- otto lista milijona chitów muzyki rozrywkowej!" "Dobra, to każdemu z tych dwórców poślij pan przelewem tysiaka, albo nie, lepiej od razu piątala i kączymy sprawę, pora na CS:GO!"
@rdr powiedział(a):
Ja nie słucham polskiego popu, ale to co generuje AI brzmi niebezpiecznie blisko współczesnych twórców (wiem, tym było karmione). Trochę podrasować, wypuścić i jest hit lata stworzony w kilka minut.
I tu pojawia się interesująca kwestia prawa autorskiego. Gdyż prawo autorskie przysługuje tfurcy, który dany utwór stworzył poprzez indywidualną a twórczą twórczość, ło, naści art. 1 ust. 1 ustawy o prawie autorskiem: "Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze". Y teraz, dzie, ja się dramaticznie zapytywam: dzie jest to indywiduum twórcze, gdyż do wczorej była to jeszcze maszyna, która zajmowała się słów cięciem gięciem na zasadzie statystycznej, tja. Więc zadam ja pitanje jeszcze dramaticzniejsze: Komu miałyby przysługiwać one tantiemy? Na miejscu ZAiKSU okazałbym ejajce tradycyjny gest wała.
Niewprawnym okem widzę tu dwa rozwiązania:
1. Ućciwsze - mówimy, że twórczością jest szczególna forma zapytania do maszyny, która dała taki skutek.
2. Mniej ućciwe - przedstawiamy twórczoś ejaja jako własną.
To druge rozwiązanie odnosi się również do wpisu w dziale humer, o liście chronionych zawodów, które mogą wykonywać wyłącznie osobniki o naturalnym braku inteligencji - przecież to nie jest tak, że jest stanowisko pracy z człowiekem vs. stanowisko pracy z maszyną. Maszynę się zapuszcza i nik nie powie, że to złamanie zakazu.
Więc jezdo nowe pole eksploatacji utworu, dopotąd nieznane.
Chyba znane. Tzn. człeczy twórca by wziąć i stworzyć "własne" też wpierw nasączył mózg mnóstwem cudzego. Skoro chcemy, by użytkownik narzędzia AI odpalał działkę każdemu, czyjego dzieła posłużyły do treningu AI, na podobnej zasadzie artysta używający narzędzia swojej mózgownicy powinien chyba wręczyć haracz wszystkim, których dzieła w życiu słyszał.
To jeden z powodów, dla których tak mi się spodobało wtargnięcie AI w rejony kojarzone ze sztuką. Sprowokowało do pytań, w tym o naturę procesu twórczego, źródło inspiracji artystycznej etc.
@rdr powiedział(a):
Ja nie słucham polskiego popu, ale to co generuje AI brzmi niebezpiecznie blisko współczesnych twórców (wiem, tym było karmione). Trochę podrasować, wypuścić i jest hit lata stworzony w kilka minut.
I tu pojawia się interesująca kwestia prawa autorskiego. Gdyż prawo autorskie przysługuje tfurcy, który dany utwór stworzył poprzez indywidualną a twórczą twórczość, ło, naści art. 1 ust. 1 ustawy o prawie autorskiem: "Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze". Y teraz, dzie, ja się dramaticznie zapytywam: dzie jest to indywiduum twórcze, gdyż do wczorej była to jeszcze maszyna, która zajmowała się słów cięciem gięciem na zasadzie statystycznej, tja. Więc zadam ja pitanje jeszcze dramaticzniejsze: Komu miałyby przysługiwać one tantiemy? Na miejscu ZAiKSU okazałbym ejajce tradycyjny gest wała.
Niewprawnym okem widzę tu dwa rozwiązania:
1. Ućciwsze - mówimy, że twórczością jest szczególna forma zapytania do maszyny, która dała taki skutek.
2. Mniej ućciwe - przedstawiamy twórczoś ejaja jako własną.
Wicie, ad 1 to utworem jest owszem prompt -- i ja nie ujmuję takemu tfurcy prawa do chronienia swoich promptów, gdyż one mogą być utworami, panie kochanku. Wszelako! Ja się nie zapoznaję ze promptem, ale z tym co wypuszcza czarodziejski bebech.
I tak, pedzmy, arkitekt zmacha utwora w postaci prodżetto arkitektonicznego. I, jakby, rozumię, że jeśli kto chce wznieść jakiś budyn na jego podstawie, to becaluje. Ale za obglądanie budynu? E to chyba nie płaci się, tak?
Ućciwsze - mówimy, że twórczością jest szczególna forma zapytania do maszyny, która dała taki skutek.
Mniej ućciwe - przedstawiamy twórczoś ejaja jako własną.
Praxis z własnego doświadczenia:
Decyduję, jaki typ muzy chciałbym uzyskać;
Obmyślam temat pod taką muzę i zlecam napisać tekst Gepetto nakierowując go na rodzaj ujęcia tematu (na czym się skupić, o czym wspomnieć itp.). Czasem p. 2 i 1 występują w odwróconym porządku. Najpierw temat, potem typ muzy podeń;
Obmyślam prompt i ewentualnie inne parametry generacji, jeśli dostępne pod punkt 1.
Iteruję i modyfikuję p. 3 a czasem nawet p. 2 starając się metodą ponawianych prób wyczuć, które modyfikacje zbliżają mnie do tego, co mnie interesuje (w sensie - czegoś, co mnie pozytywnie zaskoczy, nie w sensie precyzyjnego zamysłu muzycznego). Czasem udaje się szybko. Czasem bynajmniej. To też kwestia poprzeczki wymagań, która naturalnie dąży ku górnym rejestrom tego, co wydaje się osiągalne.
A zatem można powiedzieć, że własny wkład istnieje na poziomie gołej decyzji (inicjatywy twórczej), inwencji ogólnej, umiejętności odginania AI od generycznej średniej statystycznej w pożądanym kierunku oraz wrażliwości wystarczającej, by odróżnić ponadprzeciętne od przeciętnego. Ubywa natomiast zupełnie wymóg posiadania umiejętności kompozytorskich i muzycznych oraz cała żmudna "logistyka" związana z tradycyjnym procesem komponowania.
Trywializacja procesu z jednej strony jest dokładnie tym, co dobre narzędzie powinno dawać, z drugiej - daje asumpt do lekceważenia wytworu tak łatwo uzyskanego. Nie inaczej było np. z kuszami i rycerstwem.
Jakość uzyskiwalnych rezultatów to odrębna kwestia: udoskonalania narzędzia. Obecne dobrej zbroi płytowej nie przebije, ale przeszywanicę szeregowca z dzidą - już owszem. Co ciekawe w tym porównaniu - i rycerz może nie bez korzyści sięgnąć po kuszę.
Więc jezdo nowe pole eksploatacji utworu, dopotąd nieznane.
Chyba znane. Tzn. człeczy twórca by wziąć i stworzyć "własne" też wpierw nasączył mózg mnóstwem cudzego. Skoro chcemy, by użytkownik narzędzia AI odpalał działkę każdemu, czyjego dzieła posłużyły do treningu AI, na podobnej zasadzie artysta używający narzędzia swojej mózgownicy powinien chyba wręczyć haracz wszystkim, których dzieła w życiu słyszał.
To jeden z powodów, dla których tak mi się spodobało wtargnięcie AI w rejony kojarzone ze sztuką. Sprowokowało do pytań, w tym o naturę procesu twórczego, źródło inspiracji artystycznej etc.
No więc, żenralmą, za proces słuchania uchem tantiemy i licencje zostały już opłacone, w zgodzie z ustawą. Teraz przyjszła pora na tantiemy za słuchanie brzuchem.
Za słuchanie, czyli za "trening sieci neuronowej mózgu". Jeśli rozumiem, nie za to chciano by inkasować, że ktoś nakarmił sieć neuronową AI (że "słuchała"), tylko za to, co z siebie w rezultacie wyrzuca. A zatem również i człeczy artysta poza tantiemami za słuchanie winien płacić za przywilej tworzenia na tej bazie.
Pewnie można by żądać za to karmienie, ale czy odnośna ustawa coś takiego uwzględnia? Albo na zasadzie "skoro człek płaci za słuchanie, a tu nikt nie płacił, bo nikt nie słuchał, to tu zapłacą za output". Nie brzmi to mi co prawda zbyt "legislacyjnie". Jeśli okaże się, że trzeba pisać nowe prawo by dać podstawy do takich roszczeń, to czy działałoby wstecz? No dobra, nie jestem prawnikiem, więc mogę tylko mnożyć pytania i piętrzyć trudności.
Każdy "mundrala" twierdzący, że prawa autorskie i ochrona własności intelektualnej nie powinny istnieć oczywiście wyłączą z postulowanej zasady swoją własną dziedzinę zawodową.
@MarianoX powiedział(a):
Każdy "mudrala" twierdzący, że prawa autorskie i ochrona własności intelektualnej nie powinny istnieć oczywiście wyłączą z postulowanej zasady swoją własną dziedzinę zawodową.
Oraz cechowość swojego cechu, np. limity przyjęć na studia, specjalizacje, certyfikacje itd.
@Inż powiedział(a):
Skończymy jako wyindywidualizowane małpy nie potrafiące bez terminala Sieci nic zrobić, nawet skontaktować się z drugim człekiem.
Ta konstatacja znajduje już potwierdzenie w świecie realnym. Z drugim bolesnym skutkiem, czyli zanikającym kapitałem społecznym, bo ten wynika z realnych kontaktów.
A co do meritum to los zwrócił uwagę na ciekawy aspekt, że AI (w swej obecnej postaci) to rodzaj usługi katalogowej na strzępkach tekstów, taki rodzaj bibliotekarza gazetek reklamowych supermarketów.
Czyli w przestrzeniach znormalizowanych będzie wyjątkowo efektywny w rozwiązywaniu uogólnionych problemów transportowych. Czy to jest inteligencja? nie umiem tego określić.
Losie, a jeżeli AI doda stan węzła w grafie, jeżeli doda krawędź przejścia, a jeżeli doda węzeł do grafu, czy to już będzie inteligencja, bo to na pewno będzie kreatywne? (pomijam aspekt sensowności, ale pierwotna burza mózgów to też były eksperymenty myślowe na poziomie dzieci z przedszkola z pluciem na minę przeciwokrętową)
@ms.wygnaniec powiedział(a):
Losie, a jeżeli AI doda stan węzła w grafie, jeżeli doda krawędź przejścia, a jeżeli doda węzeł do grafu, czy to już będzie inteligencja, bo to na pewno będzie kreatywne?
W różych LLMach jest już to wszystko, co jesteśmy w stanie sobie wyobrazić i opisać. Ale struktury inteligencji ciągle nie jesteśmy w stanie opisać, całkiem możliwe, że nigdy nie będziemy.
A temczasem ChatGPT zaczął podawać źródła w swoich referatach.
Spoźrzałem ja w phawo autorskie, a tam zmiany zmiany zmiany:
Art. 26(3) [Zastrzeżenia] 25)
1. Wolno zwielokrotniać rozpowszechnione utwory w celu eksploracji tekstów i danych, chyba że uprawniony zastrzegł inaczej.
2. Zastrzeżenia, o którym mowa w ust. 1, dokonuje się wyraźnie i odpowiednio do sposobu, w jaki utwór został udostępniony. W przypadku utworów publicznie udostępnionych w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym, zastrzeżenia dokonuje się w formacie przeznaczonym do odczytu maszynowego w rozumieniu art. 2 pkt 7 ustawy z dnia 11 sierpnia 2021 r. o otwartych danych i ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego (Dz.U. z 2023 r. poz. 1524) wraz z metadanymi.
3. Utwory zwielokrotnione zgodnie z ust. 1 mogą być przechowywane wyłącznie w celu eksploracji tekstów i danych, tak długo, jak jest to konieczne do osiągnięcia tego celu.
Ale struktury inteligencji ciągle nie jesteśmy w stanie opisać, całkiem możliwe, że nigdy nie będziemy.
"Co psycholog myśli o sztucznej inteligencji? - dr Paweł Fortuna"
W skrócie: nic nie wiadomo. Nie umiemy nawet zdefiniować stosowanych pojęć. W związku z tym "nadzieje psychologów dotyczące sztucznej inteligencji zostały zawiedzione". Co jest piękne, nie przeszkadza to w dalszej rozmowie przy swobodnym użyciu tychże pojęć.
"A gdybyśmy stworzyli sztuczną dobroć?"
Czy SI nie posiada autorefleksji z uwagi na swoją sztuczną naturę, czy też to tylko kwestia skali/zaawansowania?
"Czym jest SI" zdaniem gościa: formą matematyczną, uczącym się systemem obliczeniowym imitującym procesy poznawcze człowieka.
Czy w związku z tym postrzega ludzką inteligencję jako wynik działań matematycznych na poziomie neuronów? Tak (nie zna lepszego). Stąd formułą matematyczną, systemem algorytmicznym możemy modelować procesy poznawcze. To tylko preferowana opinia, nie wie, czy istotnie myślenie człowieka to matematyka, ale wie, że funkcjonowanie umysłu na pewnym poziomie da się reprezentować za pomocą formuł matematycznych (notabene ks. prof. Heller w jednej z rozmów na pytanie, czy wszechświat jest matematyczny, czy tylko matematyzowalny zdecydowanie stwierdził, że to pierwsze - wtrącenie moje). Przy czym to tylko jedna z wielu możliwych poprawnych reprezentacji, z których każda może oddawać jakiś fragment/aspekt/poziom całości. Ale okazało się, że te formuły matematyczne są już dla nas ukryte. My ich nie dostrzegamy, nie możemy ich monitorować i jesteśmy skazani na inne piętro wyjaśniania tych procesów (piętro interpretacji).
The fact that AI can't do your job, but that your boss can be convinced to fire you and replace you with the AI that can't do your job, is the central fact of the 21st century labor market.
Zapytałem, czy AI stosuje się już lub planuje się stosować jako odpowiedź na zalew nadmiarem bodźców i informacji oraz jako remedium na kłamstwa zwane fake newsami (owszem):
Ja mam co prawda prosty system, który polega na tym, że pobieżnie przelatuję tubkę dla nerdowiedzy i muzy, swoją dość restrykcyjną bańkę na TT/X jak również omiatam wzrokiem najpopularniejsze frazy (o co dziś najbardziej warczą na siebie ludziska). To mi zazwyczaj daje wystarczający, syntetyczny ogląd bieżączki. Jeśli dzieje się coś wystarczająco ważnego, by przebić się do mnie przez tę pobieżność i zwrócić moją uwagę (rzadko) - jest to odfiltrowany temat do potencjalnego zgłębienia lub interakcji. Jeśli zadzwoni jeden rozmowny znajomy - mam bonusową porcję nerdowiedzy. Poza tym celowo nie śledzę newsów ani socjali. Podejrzewam, że większość osób radzi sobie w pokrewny sposób.
@Rydygier powiedział(a):
Zapytałem, czy AI stosuje się już lub planuje się stosować jako odpowiedź na zalew nadmiarem bodźców i informacji oraz jako remedium na kłamstwa zwane fake newsami (owszem):
Ja mam co prawda prosty system, który polega na tym, że pobieżnie przelatuję tubkę dla nerdowiedzy i muzy, swoją dość restrykcyjną bańkę na TT/X jak również omiatam wzrokiem najpopularniejsze frazy (o co dziś najbardziej warczą na siebie ludziska). To mi zazwyczaj daje wystarczający, syntetyczny ogląd bieżączki. Jeśli dzieje się coś wystarczająco ważnego, by przebić się do mnie przez tę pobieżność i zwrócić moją uwagę (rzadko) - jest to odfiltrowany temat do potencjalnego zgłębienia lub interakcji. Jeśli zadzwoni jeden rozmowny znajomy - mam bonusową porcję nerdowiedzy. Poza tym celowo nie śledzę newsów ani socjali. Podejrzewam, że większość osób radzi sobie w pokrewny sposób.
Komentarz
Słuchanie muzyki, to forma kontaktu międzyludzkiego (za pośrednictwem dzieła). Już wielu form kontaktu pozbawiły nas postępy postępu, pewnie tego też będą chciały.
Spoiwo społeczeństwa poprzez kulturę jest bardzo silne (dzięki niemu i wierze odzyskaliśmy niepodległość).
Skończymy jako wyindywidualizowane małpy nie potrafiące bez terminala Sieci nic zrobić, nawet skontaktować się z drugim człekiem.
Otóż to - już obecnie wielu ludzi funkcjonuje w niewielkich bańkach informacyjnych, a idąc taką drogą docelowo każdy będzie funkcjonował we własnej. To jest dążenie wsobne skutkujące schizofrenizją kultury i życia społecznego.
Gdybym myślał o muzyce w ten sposób, nie słuchałbym jej.
To, co obecnie da się wygenerować, to rzeczywiście zubożony (kompozycyjnie i jednak nadal brzmieniowo) zastępnik. Miło się tego słucha, np. przy pracy, stąd sobie generuję, ale dobry kompozytor potrafi lepiej, niż dzisiejsze AI. Co przyszłość przyniesie - nie wiem, obecnie ma ono potencjał wykosić z rynku jakieś miernoty (i bardzo dobrze), a utalentowanych może wesprzeć w szybkim generowaniu szkicowych inspiracji (i bardzo dobrze). Natomiast tacy jak ja mają szansę sklecić sobie do słuchania coś, co inaczej by nie powstało, bo nie umieją w muzykę. Do czasu, aż rzeczywistość okaże się odmienna, roboczo zakładam, że ludzkość będzie miała z AI wiele pożytku chyba, że uprze się źle z tego korzystać. Postęp jest dobrem.
Ja nie słucham polskiego popu, ale to co generuje AI brzmi niebezpiecznie blisko współczesnych twórców (wiem, tym było karmione). Trochę podrasować, wypuścić i jest hit lata stworzony w kilka minut.
I inna sprawa: tworzysz coś, publikujesz, no a gdzie jak nie w Internecie, a Lewiatan-Frankenstein-Gnębon-Puczymorda, co nie ma mamy i taty, pożera to, przeżuwa i wypluwa w milionach wersji, bo nie śpi, nie męczy się itd. Idziesz do twórców, a oni nie mają twojego płaszcza, i co zrobisz?
AI jest mylącą nazwą, powinno być AS. AI działa jak typowy głupiec - po otrzymaniu pytania grzebie w pamięci i jako odpowiedź dopasowuje do pytania tekst o zgodnych słowach kluczowych. Jeśli znajdzie w pamięci fragment wystarczająco duży, podaje go jako odpowiedź nie zmieniając słowa, jeśli nie, to klei z kilku przypadkowo dobranych fragmentów. Człowiek inteligentny postępuje inaczej budując odpowiedź z elementarnych klocków zgodnie z logiką. Tego AI nie umie ale co gorsza - nie wiemy, jak takie rozumowanie opisać.
Polski pop, hit lata, współczesny twórca a nawet Tejlor - tak, zapewne AI coś takiego potrafi stworzyć a może już tworzy. Muzyka - nie, muzyki AI nie stworzy.
Ten razem chińska technologia nie w Pekinie ani w moskiewskim metro
A w Niderlandach
Rozpoznawanie twarzy i socjal media
Tak to idzie na wolnym komputerze
https://www.instagram.com/reel/DCo32StqaaY/?igsh=M3UwbnR6czV4dmZx
Beło głośno prawie dwa miesiące temu, kilka istniejacych funkcji sprytnie połączonych.
Był czas nawyknąć, że internet to przestrzeń publiczna.
I tu pojawia się interesująca kwestia prawa autorskiego. Gdyż prawo autorskie przysługuje tfurcy, który dany utwór stworzył poprzez indywidualną a twórczą twórczość, ło, naści art. 1 ust. 1 ustawy o prawie autorskiem: "Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze". Y teraz, dzie, ja się dramaticznie zapytywam: dzie jest to indywiduum twórcze, gdyż do wczorej była to jeszcze maszyna, która zajmowała się słów cięciem gięciem na zasadzie statystycznej, tja. Więc zadam ja pitanje jeszcze dramaticzniejsze: Komu miałyby przysługiwać one tantiemy? Na miejscu ZAiKSU okazałbym ejajce tradycyjny gest wała.
I to też jest doborowe pitanje, gdyż okazuje się, że do wycharchania tego charchu ejajka była szkolona na prawdziwych utworach prawdziwych twórców. Więc jezdo nowe pole eksploatacji utworu, dopotąd nieznane. Co wiency, szachermacherzy z Open AI rozłożą na boki ręce i rzucą: "Panie sędzio, ale ja naphawdę nie wiem, jakie utwory weszły w skład tego ejajkowego charchu, nu, nie mam jak dowiedzieć się!" "Nu, ale panie Altmanie, cheba wie pan, co do niej wrzucił w ramach szkolenia?" "Nu, wiem -- otto lista milijona chitów muzyki rozrywkowej!" "Dobra, to każdemu z tych dwórców poślij pan przelewem tysiaka, albo nie, lepiej od razu piątala i kączymy sprawę, pora na CS:GO!"
Niewprawnym okem widzę tu dwa rozwiązania:
1. Ućciwsze - mówimy, że twórczością jest szczególna forma zapytania do maszyny, która dała taki skutek.
2. Mniej ućciwe - przedstawiamy twórczoś ejaja jako własną.
To druge rozwiązanie odnosi się również do wpisu w dziale humer, o liście chronionych zawodów, które mogą wykonywać wyłącznie osobniki o naturalnym braku inteligencji - przecież to nie jest tak, że jest stanowisko pracy z człowiekem vs. stanowisko pracy z maszyną. Maszynę się zapuszcza i nik nie powie, że to złamanie zakazu.
Chyba znane. Tzn. człeczy twórca by wziąć i stworzyć "własne" też wpierw nasączył mózg mnóstwem cudzego. Skoro chcemy, by użytkownik narzędzia AI odpalał działkę każdemu, czyjego dzieła posłużyły do treningu AI, na podobnej zasadzie artysta używający narzędzia swojej mózgownicy powinien chyba wręczyć haracz wszystkim, których dzieła w życiu słyszał.
To jeden z powodów, dla których tak mi się spodobało wtargnięcie AI w rejony kojarzone ze sztuką. Sprowokowało do pytań, w tym o naturę procesu twórczego, źródło inspiracji artystycznej etc.
Wicie, ad 1 to utworem jest owszem prompt -- i ja nie ujmuję takemu tfurcy prawa do chronienia swoich promptów, gdyż one mogą być utworami, panie kochanku. Wszelako! Ja się nie zapoznaję ze promptem, ale z tym co wypuszcza czarodziejski bebech.
I tak, pedzmy, arkitekt zmacha utwora w postaci prodżetto arkitektonicznego. I, jakby, rozumię, że jeśli kto chce wznieść jakiś budyn na jego podstawie, to becaluje. Ale za obglądanie budynu? E to chyba nie płaci się, tak?
Praxis z własnego doświadczenia:
A zatem można powiedzieć, że własny wkład istnieje na poziomie gołej decyzji (inicjatywy twórczej), inwencji ogólnej, umiejętności odginania AI od generycznej średniej statystycznej w pożądanym kierunku oraz wrażliwości wystarczającej, by odróżnić ponadprzeciętne od przeciętnego. Ubywa natomiast zupełnie wymóg posiadania umiejętności kompozytorskich i muzycznych oraz cała żmudna "logistyka" związana z tradycyjnym procesem komponowania.
Trywializacja procesu z jednej strony jest dokładnie tym, co dobre narzędzie powinno dawać, z drugiej - daje asumpt do lekceważenia wytworu tak łatwo uzyskanego. Nie inaczej było np. z kuszami i rycerstwem.
Jakość uzyskiwalnych rezultatów to odrębna kwestia: udoskonalania narzędzia. Obecne dobrej zbroi płytowej nie przebije, ale przeszywanicę szeregowca z dzidą - już owszem. Co ciekawe w tym porównaniu - i rycerz może nie bez korzyści sięgnąć po kuszę.
No więc, żenralmą, za proces słuchania uchem tantiemy i licencje zostały już opłacone, w zgodzie z ustawą. Teraz przyjszła pora na tantiemy za słuchanie brzuchem.
Za słuchanie, czyli za "trening sieci neuronowej mózgu". Jeśli rozumiem, nie za to chciano by inkasować, że ktoś nakarmił sieć neuronową AI (że "słuchała"), tylko za to, co z siebie w rezultacie wyrzuca. A zatem również i człeczy artysta poza tantiemami za słuchanie winien płacić za przywilej tworzenia na tej bazie.
Pewnie można by żądać za to karmienie, ale czy odnośna ustawa coś takiego uwzględnia? Albo na zasadzie "skoro człek płaci za słuchanie, a tu nikt nie płacił, bo nikt nie słuchał, to tu zapłacą za output". Nie brzmi to mi co prawda zbyt "legislacyjnie". Jeśli okaże się, że trzeba pisać nowe prawo by dać podstawy do takich roszczeń, to czy działałoby wstecz? No dobra, nie jestem prawnikiem, więc mogę tylko mnożyć pytania i piętrzyć trudności.
Każdy "mundrala" twierdzący, że prawa autorskie i ochrona własności intelektualnej nie powinny istnieć oczywiście wyłączą z postulowanej zasady swoją własną dziedzinę zawodową.
Oraz cechowość swojego cechu, np. limity przyjęć na studia, specjalizacje, certyfikacje itd.
W każdym razie robotnik jest godzien swojej zapłaty.
Ta konstatacja znajduje już potwierdzenie w świecie realnym. Z drugim bolesnym skutkiem, czyli zanikającym kapitałem społecznym, bo ten wynika z realnych kontaktów.
A co do meritum to los zwrócił uwagę na ciekawy aspekt, że AI (w swej obecnej postaci) to rodzaj usługi katalogowej na strzępkach tekstów, taki rodzaj bibliotekarza gazetek reklamowych supermarketów.
Czyli w przestrzeniach znormalizowanych będzie wyjątkowo efektywny w rozwiązywaniu uogólnionych problemów transportowych. Czy to jest inteligencja? nie umiem tego określić.
Losie, a jeżeli AI doda stan węzła w grafie, jeżeli doda krawędź przejścia, a jeżeli doda węzeł do grafu, czy to już będzie inteligencja, bo to na pewno będzie kreatywne? (pomijam aspekt sensowności, ale pierwotna burza mózgów to też były eksperymenty myślowe na poziomie dzieci z przedszkola z pluciem na minę przeciwokrętową)
Postęp nie bierze zakładników.
W różych LLMach jest już to wszystko, co jesteśmy w stanie sobie wyobrazić i opisać. Ale struktury inteligencji ciągle nie jesteśmy w stanie opisać, całkiem możliwe, że nigdy nie będziemy.
A temczasem ChatGPT zaczął podawać źródła w swoich referatach.
Spoźrzałem ja w phawo autorskie, a tam zmiany zmiany zmiany:
Art. 26(3) [Zastrzeżenia] 25)
1. Wolno zwielokrotniać rozpowszechnione utwory w celu eksploracji tekstów i danych, chyba że uprawniony zastrzegł inaczej.
2. Zastrzeżenia, o którym mowa w ust. 1, dokonuje się wyraźnie i odpowiednio do sposobu, w jaki utwór został udostępniony. W przypadku utworów publicznie udostępnionych w taki sposób, aby każdy mógł mieć do nich dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym, zastrzeżenia dokonuje się w formacie przeznaczonym do odczytu maszynowego w rozumieniu art. 2 pkt 7 ustawy z dnia 11 sierpnia 2021 r. o otwartych danych i ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego (Dz.U. z 2023 r. poz. 1524) wraz z metadanymi.
3. Utwory zwielokrotnione zgodnie z ust. 1 mogą być przechowywane wyłącznie w celu eksploracji tekstów i danych, tak długo, jak jest to konieczne do osiągnięcia tego celu.
"Co psycholog myśli o sztucznej inteligencji? - dr Paweł Fortuna"
W skrócie: nic nie wiadomo. Nie umiemy nawet zdefiniować stosowanych pojęć. W związku z tym "nadzieje psychologów dotyczące sztucznej inteligencji zostały zawiedzione". Co jest piękne, nie przeszkadza to w dalszej rozmowie przy swobodnym użyciu tychże pojęć.
"A gdybyśmy stworzyli sztuczną dobroć?"
Czy SI nie posiada autorefleksji z uwagi na swoją sztuczną naturę, czy też to tylko kwestia skali/zaawansowania?
"Czym jest SI" zdaniem gościa: formą matematyczną, uczącym się systemem obliczeniowym imitującym procesy poznawcze człowieka.
Czy w związku z tym postrzega ludzką inteligencję jako wynik działań matematycznych na poziomie neuronów? Tak (nie zna lepszego). Stąd formułą matematyczną, systemem algorytmicznym możemy modelować procesy poznawcze. To tylko preferowana opinia, nie wie, czy istotnie myślenie człowieka to matematyka, ale wie, że funkcjonowanie umysłu na pewnym poziomie da się reprezentować za pomocą formuł matematycznych (notabene ks. prof. Heller w jednej z rozmów na pytanie, czy wszechświat jest matematyczny, czy tylko matematyzowalny zdecydowanie stwierdził, że to pierwsze - wtrącenie moje). Przy czym to tylko jedna z wielu możliwych poprawnych reprezentacji, z których każda może oddawać jakiś fragment/aspekt/poziom całości. Ale okazało się, że te formuły matematyczne są już dla nas ukryte. My ich nie dostrzegamy, nie możemy ich monitorować i jesteśmy skazani na inne piętro wyjaśniania tych procesów (piętro interpretacji).
Najsłodsze, co dziś o ejajce przeczytacie:
https://pluralistic.net/2024/11/26/hawtch-hawtch/
Tylko niech nie zapomni zapisać tej zyskownej transakcji w blockchainie, hehehe
Zapytałem, czy AI stosuje się już lub planuje się stosować jako odpowiedź na zalew nadmiarem bodźców i informacji oraz jako remedium na kłamstwa zwane fake newsami (owszem):
https://chatgpt.com/c/6748584b-b3c4-8002-a80b-a1936ed8fb26
Ja mam co prawda prosty system, który polega na tym, że pobieżnie przelatuję tubkę dla nerdowiedzy i muzy, swoją dość restrykcyjną bańkę na TT/X jak również omiatam wzrokiem najpopularniejsze frazy (o co dziś najbardziej warczą na siebie ludziska). To mi zazwyczaj daje wystarczający, syntetyczny ogląd bieżączki. Jeśli dzieje się coś wystarczająco ważnego, by przebić się do mnie przez tę pobieżność i zwrócić moją uwagę (rzadko) - jest to odfiltrowany temat do potencjalnego zgłębienia lub interakcji. Jeśli zadzwoni jeden rozmowny znajomy - mam bonusową porcję nerdowiedzy. Poza tym celowo nie śledzę newsów ani socjali. Podejrzewam, że większość osób radzi sobie w pokrewny sposób.
Co to za link?