@ms.wygnaniec powiedział(a):
Należy wspomnieć, że na RN oddano najwięcej, b0 37% głosów. Taki urok JOWów
Niby tak, ale w proporcjonalnym też by nie było większości z 37% przy kolejnych dwóch partiach mających po 25%.
Po mistrzostwach trzeba siąść i przeanalizować, jak RN wypadał w okręgach, w których w II turze kontrkandydatem był ktoś z lewicy. To będzie jakiś prognostyk przed przypuszczalną II turą prezydenckich w 2027 r.
A ja uważam, że jest to ordynacja demokratyczna. Skoro czerwoni mogą głosiować na mikronistów, to znaczy, że poglądy mikronistów nie przeszkadzają im tak, jak poglądy ruchaczy. Jeśli mikroniści mogą głosiować na czerwonych, to znaczy, że poglądy czerwonych nie przeszkadzają mikronistom tak, jak poglądy ruchaczy.
Podobnie jest i w Polsce. Nie ma na tyle istotnych różnic (wg mnie praktycznie żadnych) pomiędzy czerwonymi, niemcami i trzecim światem, by ich wyborcy nie mogli na siebie głosiować nawzajem i by śmierdziała ich wyborcom wspólna koalicja.
I teraz bierzemy ordynację Losa - ma ona swój urok, ale należy pamiętać, że 229 głosiów w sejmasie to tak naprawdę zero głosiów w sejmasie. Liczba mniejsza od 230 nie jest zerem wyłącznie przy głosiowaniach wymagających nadzwyczajnej większości. Toteż nie jest istotne, czy ktoś jest trzecią, czwartą czy drugą siłą, gdyż jeśli koalicja rządząca ma większoś, to znaczy, że ma 100% głosiów. A to znaczy, że każda siła poza rządem ma zero a zero jest równe zeru.
Sytuacja, w której dzięki ordynacji Dąta rządziły w Polsce PiS była bardzo sztuczna. Z łatwością można sobie wyobrazić, że w systemie referendalnym żadna ustawa uchwalona przez PiS mogła by nie przejść.
Czy tego chcemy czy nie, czas się pogodzić z faktem, że normalne poglądy przeszły już do historii, herstorii i theystorii.
@trep powiedział(a):
Czy tego chcemy czy nie, czas się pogodzić z faktem, że normalne poglądy przeszły już do historii, herstorii i theystorii.
I co, i nie zadusi Sowietów Ententa? I lokomotywa herstorii będzie tak kotłować, a tylko prof. Bartyzel będzie ją powstrzymywał?
Przed tym zjawiskiem niechybnego rozkładu i końca stoimy bezsilni i bezradni.
Ale trwajmy w oporze naszym.
Może jakiś nowy przypadek, zamiast gubić, tym razem uratuje nas.
@MarianoX powiedział(a):
JOW-y to faktycznie oddanie władzy "Ludziom" ale z sensie w jakim tego pojęcia używali gitowcy dla odróżnienia samych siebie od frajerni.
Zacznijmy od najbardziej absurdalnej tezy, mianowicie, że gdyby do Sejmu były JOWy z II turą, to PiS miałby najwyżej kilkudziesięciu posłów (<100). Więc już do Senatu PiS miał 34 senatorów, Sejm jest 4,6 razy większy, więc nie wnikając w to, jak podzielono by okręgi senackie, miałby ok. 34x4,6=156,4. II tura niewiele by zmieniała - w Polsce już w I turze jest układ na głosowanie taktyczne, a połowa senatorów miała ponad 50%, czyli żadnej drugiej tury by nie było - wybranych z poparciem mniej niż 40% było 7, czyli 7% (potencjalnie - 32,2 posłów).
Dalej, już kiedyś zwracałem uwagę, że na 10 wyborów do Sejmu i Senatu od 1991 r. tylko 1 raz dały one kierunkowo inny wynik (w 2019 r. - przy czym różnica była minimalna i mogła, choć nie musiałaby, być zniwelowana przez podział niektórych okręgów senackich).
Oczywiście o "zaletach" JOW różni ludzi opowiadają różne głupoty po internetach. Faktyczne zalety są jednak takie:
z parlamentu eliminuje się grupę, która choć jest popierana przez część wyborców, to jednak jest bardzo niepopierana przez zdecydowaną większość wyborców,
łatwiej stworzyć większość do rządzenia, bez klejenia z kilku koalicyjnych partii,
kandydaci rywalizują z kandydatami z innych partii, a nie z kolegami ze swojej partii.
Wady to natomiast dużo łatwiejszy gerrymandering i większe jest ryzyko przypadkowych wyników.
Teraz czy 229 głosów to tyle co zero. I tak, i nie. Po pierwsze, co już zauważono, są pewne progi. Czyli istotne jest, czy ma się mniejszość blokującą np. na zmianę konstytucji (1/3), odrzucenie weta prezydenta (2/5). Po drugie, istotny jest układ innych partii. Czasem i 15 głosów to coś, jak pozwala na doklejenie do jakiejś większości, nawet doraźnej. Ale oczywiście przy założeniu, że nie będzie się doklejać, to 229 daje takie same możliwości przegłosowania czegoś w sejmie jak 0 (czyli żadne).
No i czy zwycięstwo PiS było tylko dzięki d'Hondtowi i w konsekwencji jak zasugerowano przypadkowe. Nie zgodzę się z tym. Dwukrotnie wyborcy zostali wprost zapytani - inne odpowiedzi się nie liczą, wolicie PiS czy PO? I dwukrotnie ci, co chcieli odpowiedzieli - jednak wolimy PiS. A kiedy tak było? 24 maja 2015 r. i 12 lipca 2020 r. Przewaga nie była duża, ale trudno mówić o przypadku.
Pytanie jest: czy wolicie PiS czy ZiS i za pierwszym razem wybrano ZiS, tyle że czerwoni nie przekroczyli progu a za drugim razem też wybrano ZiS (w liczbach bezwzględnych), ale Dąt załatwił rządy większościowe PiS.
@trep powiedział(a):
Pytanie jest: czy wolicie PiS czy ZiS i za pierwszym razem wybrano ZiS, tyle że czerwoni nie przekroczyli progu a za drugim razem też wybrano ZiS (w liczbach bezwzględnych), ale Dąt załatwił rządy większościowe PiS.
ZiS nie startowało. Gdyby wyborcom tych partii, które do ZiS w domyśle zaliczasz, byłoby wszystko jedno i zachowali minimum racjonalności, to wszystkie głosy oddaliby na potencjalnie największą (PO, potem KO). Jednak np. w ostatnich wyborach do Sejmu proporcja (w obrębie opozycji) KO : inni była 4 : 3. Jak chcesz doliczyć Konfę to wręcz będzie 1 : 1. Czyli albo nie jest im jednak wszystko jedno, albo nie zachowują nawet minimum racjonalności albo i jedno, i drugie.
Nie doliczam konfy i wrzucam resztę w ZiS. Nie zachowują nawet minimum racjonalności - było już pisane, że to idioci. Może z wyjątkiem świń, mafii i innych złodziejaszków.
Więc skoro nie zachowują minimum racjonalności, to trudno wyciągać wniosek, że "przecież wiedzieli, że w ten sposób popierają Tuska". Im bardziej wprost pytanie, tym jednak odpowiedź była statystycznie bardziej na korzyść PiS.
I umknęło mi (nam) jeszcze jedno pytanie - wolisz PiS czy "prawie całą zjednoczoną opozycję"? Wtedy PiS miał rekord w procentach, to był maj 2019 r.
Zacznijmy od najbardziej absurdalnej tezy, mianowicie, że gdyby do Sejmu były JOWy z II turą, to PiS miałby najwyżej kilkudziesięciu posłów (<100). Więc już do Senatu PiS miał 34 senatorów, Sejm jest 4,6 razy większy, więc nie wnikając w to, jak podzielono by okręgi senackie, miałby ok. 34x4,6=156,4. II tura niewiele by zmieniała - w Polsce już w I turze jest układ na głosowanie taktyczne, a połowa senatorów miała ponad 50%, czyli żadnej drugiej tury by nie było - wybranych z poparciem mniej niż 40% było 7, czyli 7% (potencjalnie - 32,2 posłów).
Dalej, już kiedyś zwracałem uwagę, że na 10 wyborów do Sejmu i Senatu od 1991 r. tylko 1 raz dały one kierunkowo inny wynik (w 2019 r. - przy czym różnica była minimalna i mogła, choć nie musiałaby, być zniwelowana przez podział niektórych okręgów senackich).
Oczywiście o "zaletach" JOW różni ludzi opowiadają różne głupoty po internetach. Faktyczne zalety są jednak takie:
z parlamentu eliminuje się grupę, która choć jest popierana przez część wyborców, to jednak jest bardzo niepopierana przez zdecydowaną większość wyborców,
łatwiej stworzyć większość do rządzenia, bez klejenia z kilku koalicyjnych partii,
kandydaci rywalizują z kandydatami z innych partii, a nie z kolegami ze swojej partii.
Wady to natomiast dużo łatwiejszy gerrymandering i większe jest ryzyko przypadkowych wyników.
Teraz czy 229 głosów to tyle co zero. I tak, i nie. Po pierwsze, co już zauważono, są pewne progi. Czyli istotne jest, czy ma się mniejszość blokującą np. na zmianę konstytucji (1/3), odrzucenie weta prezydenta (2/5). Po drugie, istotny jest układ innych partii. Czasem i 15 głosów to coś, jak pozwala na doklejenie do jakiejś większości, nawet doraźnej. Ale oczywiście przy założeniu, że nie będzie się doklejać, to 229 daje takie same możliwości przegłosowania czegoś w sejmie jak 0 (czyli żadne).
No i czy zwycięstwo PiS było tylko dzięki d'Hondtowi i w konsekwencji jak zasugerowano przypadkowe. Nie zgodzę się z tym. Dwukrotnie wyborcy zostali wprost zapytani - inne odpowiedzi się nie liczą, wolicie PiS czy PO? I dwukrotnie ci, co chcieli odpowiedzieli - jednak wolimy PiS. A kiedy tak było? 24 maja 2015 r. i 12 lipca 2020 r. Przewaga nie była duża, ale trudno mówić o przypadku.
Przy 2 turach PIS miałby szanse na mandat tylko tam gdzie ma pow. 50% poparcia,
nie ma sensu porównywać z wyborami do Senatu, ponieważ w systemie z jedną turą w nich brali udział również kandydaci poza paktem senackim czyli np. Konfederacja, Bezpartyjni Samorządowcy etc.
W 2 turze te głosy zblokują się w przytłaczającej większości z anty-PISem.
Realnie PIS miałby szansę na mandaty z Podkarpacia (poza Rzeszowem) z Lubelskiego (poza Lublinem) z części Podlasia, Małopolski i Mazowsza (tylko niewielkiej części oczywiści bez Warszawy, obwarzanka wokół Warszawy, miast jak Płock czy Radom), coś w Łódzkim.
Nie więcej niż kilkadziesiąt mandatów się uzbiera.
A jeszcze jest cała sztuka wykrajania okręgów wyborczych.
Zacznijmy od najbardziej absurdalnej tezy, mianowicie, że gdyby do Sejmu były JOWy z II turą, to PiS miałby najwyżej kilkudziesięciu posłów (<100). Więc już do Senatu PiS miał 34 senatorów, Sejm jest 4,6 razy większy, więc nie wnikając w to, jak podzielono by okręgi senackie, miałby ok. 34x4,6=156,4. II tura niewiele by zmieniała - w Polsce już w I turze jest układ na głosowanie taktyczne, a połowa senatorów miała ponad 50%, czyli żadnej drugiej tury by nie było - wybranych z poparciem mniej niż 40% było 7, czyli 7% (potencjalnie - 32,2 posłów).
Dalej, już kiedyś zwracałem uwagę, że na 10 wyborów do Sejmu i Senatu od 1991 r. tylko 1 raz dały one kierunkowo inny wynik (w 2019 r. - przy czym różnica była minimalna i mogła, choć nie musiałaby, być zniwelowana przez podział niektórych okręgów senackich).
Oczywiście o "zaletach" JOW różni ludzi opowiadają różne głupoty po internetach. Faktyczne zalety są jednak takie:
z parlamentu eliminuje się grupę, która choć jest popierana przez część wyborców, to jednak jest bardzo niepopierana przez zdecydowaną większość wyborców,
łatwiej stworzyć większość do rządzenia, bez klejenia z kilku koalicyjnych partii,
kandydaci rywalizują z kandydatami z innych partii, a nie z kolegami ze swojej partii.
Wady to natomiast dużo łatwiejszy gerrymandering i większe jest ryzyko przypadkowych wyników.
Teraz czy 229 głosów to tyle co zero. I tak, i nie. Po pierwsze, co już zauważono, są pewne progi. Czyli istotne jest, czy ma się mniejszość blokującą np. na zmianę konstytucji (1/3), odrzucenie weta prezydenta (2/5). Po drugie, istotny jest układ innych partii. Czasem i 15 głosów to coś, jak pozwala na doklejenie do jakiejś większości, nawet doraźnej. Ale oczywiście przy założeniu, że nie będzie się doklejać, to 229 daje takie same możliwości przegłosowania czegoś w sejmie jak 0 (czyli żadne).
No i czy zwycięstwo PiS było tylko dzięki d'Hondtowi i w konsekwencji jak zasugerowano przypadkowe. Nie zgodzę się z tym. Dwukrotnie wyborcy zostali wprost zapytani - inne odpowiedzi się nie liczą, wolicie PiS czy PO? I dwukrotnie ci, co chcieli odpowiedzieli - jednak wolimy PiS. A kiedy tak było? 24 maja 2015 r. i 12 lipca 2020 r. Przewaga nie była duża, ale trudno mówić o przypadku.
Przy 2 turach PIS miałby szanse na mandat tylko tam gdzie ma pow. 50% poparcia,
nie ma sensu porównywać z wyborami do Senatu, ponieważ w systemie z jedną turą w nich brali udział również kandydaci poza paktem senackim czyli np. Konfederacja, Bezpartyjni Samorządowcy etc.
Np. w 2020 r. kandydat PiS w I turze 43,5%, a potem wszystkie inne się blokują, w II turze kandydat antyPiS dostaje 56,5%. Tak było, nie zmyślam... no dobra zmyślam:
... i tam jest wyliczone, w którym okręgu senackim w II turze wyborów ile poszło na Dudę, ile na Trzaskowskiego. Od razu podpowiem: w połowie okręgów na jednego, w połowie na drugiego. Czyli na rozkładzie okręgów minimalnie lepszy był Trzaskowski. Minimalnie, a nie jakaś deklasacja. Oczywiście przy swingu -6% (bo tyle mniej miał PiS w 2023 r.) to będzie spory zjazd, ale na pewno nie do poziomu kilkudziesięciu mandatów (czyli <21,7%)
Zacznijmy od najbardziej absurdalnej tezy, mianowicie, że gdyby do Sejmu były JOWy z II turą, to PiS miałby najwyżej kilkudziesięciu posłów (<100). Więc już do Senatu PiS miał 34 senatorów, Sejm jest 4,6 razy większy, więc nie wnikając w to, jak podzielono by okręgi senackie, miałby ok. 34x4,6=156,4. II tura niewiele by zmieniała - w Polsce już w I turze jest układ na głosowanie taktyczne, a połowa senatorów miała ponad 50%, czyli żadnej drugiej tury by nie było - wybranych z poparciem mniej niż 40% było 7, czyli 7% (potencjalnie - 32,2 posłów).
Dalej, już kiedyś zwracałem uwagę, że na 10 wyborów do Sejmu i Senatu od 1991 r. tylko 1 raz dały one kierunkowo inny wynik (w 2019 r. - przy czym różnica była minimalna i mogła, choć nie musiałaby, być zniwelowana przez podział niektórych okręgów senackich).
Oczywiście o "zaletach" JOW różni ludzi opowiadają różne głupoty po internetach. Faktyczne zalety są jednak takie:
z parlamentu eliminuje się grupę, która choć jest popierana przez część wyborców, to jednak jest bardzo niepopierana przez zdecydowaną większość wyborców,
łatwiej stworzyć większość do rządzenia, bez klejenia z kilku koalicyjnych partii,
kandydaci rywalizują z kandydatami z innych partii, a nie z kolegami ze swojej partii.
Wady to natomiast dużo łatwiejszy gerrymandering i większe jest ryzyko przypadkowych wyników.
Teraz czy 229 głosów to tyle co zero. I tak, i nie. Po pierwsze, co już zauważono, są pewne progi. Czyli istotne jest, czy ma się mniejszość blokującą np. na zmianę konstytucji (1/3), odrzucenie weta prezydenta (2/5). Po drugie, istotny jest układ innych partii. Czasem i 15 głosów to coś, jak pozwala na doklejenie do jakiejś większości, nawet doraźnej. Ale oczywiście przy założeniu, że nie będzie się doklejać, to 229 daje takie same możliwości przegłosowania czegoś w sejmie jak 0 (czyli żadne).
No i czy zwycięstwo PiS było tylko dzięki d'Hondtowi i w konsekwencji jak zasugerowano przypadkowe. Nie zgodzę się z tym. Dwukrotnie wyborcy zostali wprost zapytani - inne odpowiedzi się nie liczą, wolicie PiS czy PO? I dwukrotnie ci, co chcieli odpowiedzieli - jednak wolimy PiS. A kiedy tak było? 24 maja 2015 r. i 12 lipca 2020 r. Przewaga nie była duża, ale trudno mówić o przypadku.
Przy 2 turach PIS miałby szanse na mandat tylko tam gdzie ma pow. 50% poparcia,
nie ma sensu porównywać z wyborami do Senatu, ponieważ w systemie z jedną turą w nich brali udział również kandydaci poza paktem senackim czyli np. Konfederacja, Bezpartyjni Samorządowcy etc.
Np. w 2020 r. kandydat PiS w I turze 43,5%, a potem wszystkie inne się blokują, w II turze kandydat antyPiS dostaje 56,5%. Tak było, nie zmyślam... no dobra zmyślam:
Zacznijmy od najbardziej absurdalnej tezy, mianowicie, że gdyby do Sejmu były JOWy z II turą, to PiS miałby najwyżej kilkudziesięciu posłów (<100). Więc już do Senatu PiS miał 34 senatorów, Sejm jest 4,6 razy większy, więc nie wnikając w to, jak podzielono by okręgi senackie, miałby ok. 34x4,6=156,4. II tura niewiele by zmieniała - w Polsce już w I turze jest układ na głosowanie taktyczne, a połowa senatorów miała ponad 50%, czyli żadnej drugiej tury by nie było - wybranych z poparciem mniej niż 40% było 7, czyli 7% (potencjalnie - 32,2 posłów).
Dalej, już kiedyś zwracałem uwagę, że na 10 wyborów do Sejmu i Senatu od 1991 r. tylko 1 raz dały one kierunkowo inny wynik (w 2019 r. - przy czym różnica była minimalna i mogła, choć nie musiałaby, być zniwelowana przez podział niektórych okręgów senackich).
Oczywiście o "zaletach" JOW różni ludzi opowiadają różne głupoty po internetach. Faktyczne zalety są jednak takie:
z parlamentu eliminuje się grupę, która choć jest popierana przez część wyborców, to jednak jest bardzo niepopierana przez zdecydowaną większość wyborców,
łatwiej stworzyć większość do rządzenia, bez klejenia z kilku koalicyjnych partii,
kandydaci rywalizują z kandydatami z innych partii, a nie z kolegami ze swojej partii.
Wady to natomiast dużo łatwiejszy gerrymandering i większe jest ryzyko przypadkowych wyników.
Teraz czy 229 głosów to tyle co zero. I tak, i nie. Po pierwsze, co już zauważono, są pewne progi. Czyli istotne jest, czy ma się mniejszość blokującą np. na zmianę konstytucji (1/3), odrzucenie weta prezydenta (2/5). Po drugie, istotny jest układ innych partii. Czasem i 15 głosów to coś, jak pozwala na doklejenie do jakiejś większości, nawet doraźnej. Ale oczywiście przy założeniu, że nie będzie się doklejać, to 229 daje takie same możliwości przegłosowania czegoś w sejmie jak 0 (czyli żadne).
No i czy zwycięstwo PiS było tylko dzięki d'Hondtowi i w konsekwencji jak zasugerowano przypadkowe. Nie zgodzę się z tym. Dwukrotnie wyborcy zostali wprost zapytani - inne odpowiedzi się nie liczą, wolicie PiS czy PO? I dwukrotnie ci, co chcieli odpowiedzieli - jednak wolimy PiS. A kiedy tak było? 24 maja 2015 r. i 12 lipca 2020 r. Przewaga nie była duża, ale trudno mówić o przypadku.
Przy 2 turach PIS miałby szanse na mandat tylko tam gdzie ma pow. 50% poparcia,
nie ma sensu porównywać z wyborami do Senatu, ponieważ w systemie z jedną turą w nich brali udział również kandydaci poza paktem senackim czyli np. Konfederacja, Bezpartyjni Samorządowcy etc.
Np. w 2020 r. kandydat PiS w I turze 43,5%, a potem wszystkie inne się blokują, w II turze kandydat antyPiS dostaje 56,5%. Tak było, nie zmyślam... no dobra zmyślam:
wybory prezydenckie mają inną dynamikę. Duda zresztą wygrał o włos, przytłaczająca większość głosów nie PiSowskich się zblokowała z antyPISem.
możesz doliczyć tereny gdzie PiS miał poparcie pow. 43% i świetnego kandydata, w sposób unikalny potrafiącego dotrzeć do wyborców,
na oko nadal jesteśmy na poziomie poniżej 100 mandatów przy dwóch turach.
Problem w tym, że ten "świetny, unikalny" kandydat w I turze jednak dostał prawie dokładnie tyle samo w %, co PiS rok wcześniej. Przecież gdyby był taki super i wychodzący poza elektorat PiS to dostałby dużo więcej...
Więc "na oko", ignorując dość szczegółowe wyliczenia (nie tylko moje) z cytowanego tematu, można wpisać dowolną liczbę od 0 do 460 ... albo w sumie i od minus nieskończoności do plus nieskończoności, to tak samo prawdopodobne.
@rozum.von.keikobad powiedział(a):
Więc skoro nie zachowują minimum racjonalności, to trudno wyciągać wniosek, że "przecież wiedzieli, że w ten sposób popierają Tuska". Im bardziej wprost pytanie, tym jednak odpowiedź była statystycznie bardziej na korzyść PiS.
I umknęło mi (nam) jeszcze jedno pytanie - wolisz PiS czy "prawie całą zjednoczoną opozycję"? Wtedy PiS miał rekord w procentach, to był maj 2019 r.
Nie prowadzę badań i nie znam dusz ludzkich ale mam argumenty z anegdoty. Wyborca PO, wiek ok emerytalny. Ważna funkcja. Dobrze obstawiony. W swojej miejscowości może załatwić wiele. Poznał jakiegoś pisiora, swojego przełożonego i to był jego najlepszy przełożony. Zaczął się jakoś kruszyć. Jego syn mnie pyta, jakich argumentów użyć, żeby w euro zagłosiował za Polską.
-- Teraz to już nieistotne. Liczyły się parlamentarne - próbuję się opędzić.
-- No ale pomóż. W ostatnich powiedział, że już na Tuska nie głosował.
-- To na kogo?
-- Na Wujownię.
-- No, to jak nie wie, że wujownia to tusk, to co ja mam zrobić?
-- No, ale pomóż.
-- Dobra, daj mi jakąś wskazówkę. Może czerwonych nie lubi?
-- O! Czerwonych nie lubi.
-- To KO wprowadziło do euro różnych sekretarzy. Miller, Belka, Zwiefka, Rosati, Cimoszewicz.
-- Nieee, ale on uważa, że to nie czerwoni.
-- Jak to nie???
-- To były inne czasy, mówi. Czasem trzeba było.
Jeszcze raz podkreślam. Wykształcona osoba, od kilkudziesięciu lat realizująca się w zawodzie wymagającym jakichś tam zdolności intelektualnych. Ceniona i lubiana. Spotkałem go na jakichś imprezach. To jest nieodgadniony stan umysłu.
Zacznijmy od najbardziej absurdalnej tezy, mianowicie, że gdyby do Sejmu były JOWy z II turą, to PiS miałby najwyżej kilkudziesięciu posłów (<100). Więc już do Senatu PiS miał 34 senatorów, Sejm jest 4,6 razy większy, więc nie wnikając w to, jak podzielono by okręgi senackie, miałby ok. 34x4,6=156,4. II tura niewiele by zmieniała - w Polsce już w I turze jest układ na głosowanie taktyczne, a połowa senatorów miała ponad 50%, czyli żadnej drugiej tury by nie było - wybranych z poparciem mniej niż 40% było 7, czyli 7% (potencjalnie - 32,2 posłów).
Dalej, już kiedyś zwracałem uwagę, że na 10 wyborów do Sejmu i Senatu od 1991 r. tylko 1 raz dały one kierunkowo inny wynik (w 2019 r. - przy czym różnica była minimalna i mogła, choć nie musiałaby, być zniwelowana przez podział niektórych okręgów senackich).
Oczywiście o "zaletach" JOW różni ludzi opowiadają różne głupoty po internetach. Faktyczne zalety są jednak takie:
z parlamentu eliminuje się grupę, która choć jest popierana przez część wyborców, to jednak jest bardzo niepopierana przez zdecydowaną większość wyborców,
łatwiej stworzyć większość do rządzenia, bez klejenia z kilku koalicyjnych partii,
kandydaci rywalizują z kandydatami z innych partii, a nie z kolegami ze swojej partii.
Wady to natomiast dużo łatwiejszy gerrymandering i większe jest ryzyko przypadkowych wyników.
Teraz czy 229 głosów to tyle co zero. I tak, i nie. Po pierwsze, co już zauważono, są pewne progi. Czyli istotne jest, czy ma się mniejszość blokującą np. na zmianę konstytucji (1/3), odrzucenie weta prezydenta (2/5). Po drugie, istotny jest układ innych partii. Czasem i 15 głosów to coś, jak pozwala na doklejenie do jakiejś większości, nawet doraźnej. Ale oczywiście przy założeniu, że nie będzie się doklejać, to 229 daje takie same możliwości przegłosowania czegoś w sejmie jak 0 (czyli żadne).
No i czy zwycięstwo PiS było tylko dzięki d'Hondtowi i w konsekwencji jak zasugerowano przypadkowe. Nie zgodzę się z tym. Dwukrotnie wyborcy zostali wprost zapytani - inne odpowiedzi się nie liczą, wolicie PiS czy PO? I dwukrotnie ci, co chcieli odpowiedzieli - jednak wolimy PiS. A kiedy tak było? 24 maja 2015 r. i 12 lipca 2020 r. Przewaga nie była duża, ale trudno mówić o przypadku.
Przy 2 turach PIS miałby szanse na mandat tylko tam gdzie ma pow. 50% poparcia,
nie ma sensu porównywać z wyborami do Senatu, ponieważ w systemie z jedną turą w nich brali udział również kandydaci poza paktem senackim czyli np. Konfederacja, Bezpartyjni Samorządowcy etc.
Np. w 2020 r. kandydat PiS w I turze 43,5%, a potem wszystkie inne się blokują, w II turze kandydat antyPiS dostaje 56,5%. Tak było, nie zmyślam... no dobra zmyślam:
wybory prezydenckie mają inną dynamikę. Duda zresztą wygrał o włos, przytłaczająca większość głosów nie PiSowskich się zblokowała z antyPISem.
możesz doliczyć tereny gdzie PiS miał poparcie pow. 43% i świetnego kandydata, w sposób unikalny potrafiącego dotrzeć do wyborców,
na oko nadal jesteśmy na poziomie poniżej 100 mandatów przy dwóch turach.
Problem w tym, że ten "świetny, unikalny" kandydat w I turze jednak dostał prawie dokładnie tyle samo w %, co PiS rok wcześniej. Przecież gdyby był taki super i wychodzący poza elektorat PiS to dostałby dużo więcej...
Więc "na oko", ignorując dość szczegółowe wyliczenia (nie tylko moje) z cytowanego tematu, można wpisać dowolną liczbę od 0 do 460 ... albo w sumie i od minus nieskończoności do plus nieskończoności, to tak samo prawdopodobne.
W 2015 roku w I turze Duda otrzymał mniejszy % głosów niż PIS później w wyborach sejmowych i co z tego. Rozmawiamy o II turach.
Zacznijmy od najbardziej absurdalnej tezy, mianowicie, że gdyby do Sejmu były JOWy z II turą, to PiS miałby najwyżej kilkudziesięciu posłów (<100). Więc już do Senatu PiS miał 34 senatorów, Sejm jest 4,6 razy większy, więc nie wnikając w to, jak podzielono by okręgi senackie, miałby ok. 34x4,6=156,4. II tura niewiele by zmieniała - w Polsce już w I turze jest układ na głosowanie taktyczne, a połowa senatorów miała ponad 50%, czyli żadnej drugiej tury by nie było - wybranych z poparciem mniej niż 40% było 7, czyli 7% (potencjalnie - 32,2 posłów).
Dalej, już kiedyś zwracałem uwagę, że na 10 wyborów do Sejmu i Senatu od 1991 r. tylko 1 raz dały one kierunkowo inny wynik (w 2019 r. - przy czym różnica była minimalna i mogła, choć nie musiałaby, być zniwelowana przez podział niektórych okręgów senackich).
Oczywiście o "zaletach" JOW różni ludzi opowiadają różne głupoty po internetach. Faktyczne zalety są jednak takie:
z parlamentu eliminuje się grupę, która choć jest popierana przez część wyborców, to jednak jest bardzo niepopierana przez zdecydowaną większość wyborców,
łatwiej stworzyć większość do rządzenia, bez klejenia z kilku koalicyjnych partii,
kandydaci rywalizują z kandydatami z innych partii, a nie z kolegami ze swojej partii.
Wady to natomiast dużo łatwiejszy gerrymandering i większe jest ryzyko przypadkowych wyników.
Teraz czy 229 głosów to tyle co zero. I tak, i nie. Po pierwsze, co już zauważono, są pewne progi. Czyli istotne jest, czy ma się mniejszość blokującą np. na zmianę konstytucji (1/3), odrzucenie weta prezydenta (2/5). Po drugie, istotny jest układ innych partii. Czasem i 15 głosów to coś, jak pozwala na doklejenie do jakiejś większości, nawet doraźnej. Ale oczywiście przy założeniu, że nie będzie się doklejać, to 229 daje takie same możliwości przegłosowania czegoś w sejmie jak 0 (czyli żadne).
No i czy zwycięstwo PiS było tylko dzięki d'Hondtowi i w konsekwencji jak zasugerowano przypadkowe. Nie zgodzę się z tym. Dwukrotnie wyborcy zostali wprost zapytani - inne odpowiedzi się nie liczą, wolicie PiS czy PO? I dwukrotnie ci, co chcieli odpowiedzieli - jednak wolimy PiS. A kiedy tak było? 24 maja 2015 r. i 12 lipca 2020 r. Przewaga nie była duża, ale trudno mówić o przypadku.
Przy 2 turach PIS miałby szanse na mandat tylko tam gdzie ma pow. 50% poparcia,
nie ma sensu porównywać z wyborami do Senatu, ponieważ w systemie z jedną turą w nich brali udział również kandydaci poza paktem senackim czyli np. Konfederacja, Bezpartyjni Samorządowcy etc.
W 2 turze te głosy zblokują się w przytłaczającej większości z anty-PISem.
Realnie PIS miałby szansę na mandaty z Podkarpacia (poza Rzeszowem) z Lubelskiego (poza Lublinem) z części Podlasia, Małopolski i Mazowsza (tylko niewielkiej części oczywiści bez Warszawy, obwarzanka wokół Warszawy, miast jak Płock czy Radom), coś w Łódzkim.
Nie więcej niż kilkadziesiąt mandatów się uzbiera.
A jeszcze jest cała sztuka wykrajania okręgów wyborczych.
Wiemy to po jakiś 10 sekundach analizy. Nie wiedział tego Ciasteczkowy z gębą pełną JOWów? Wiem, że wóda czyni cuda, ale wiedział, nie sposób nie wiedzieć. O to mu szło - by PiS dostał góra sto mandatów.
No tyle że jeśli Duda był taki czarujący i w ogóle, to by dostawał więcej niż PiS...
Kolegi rozumowanie:
porównajmy prawdziwe wybory do senatu - nie, przecież tam trafiają się inni kandydaci,
porównajmy wybory prezydenckie - nie, przecież cyt. mają swoją dynamikę,
na oko - świetna metoda naukowa.
Możemy jednak zebrać dane z wyborów (1) jednomandatowych, (2) pojedynki 1:1, tylko PiS vs. antyPiS, (3) nie w wyborach na prezydenta kraju. Nie będziemy mieli wtedy całego kraju, ale 15 okręgów senackich z wyborów 2023 r. tak, w poprzednich wyborach z 2019 r. nawet więcej. Może Kolega:
odszukać te okręgi,
sprawdzić, ile dostał każdy z kandydatów,
porównać z wynikami sejmowymi
w konsekwencji udowodnić (lub zanegować) swoją tezę, że wszystkie głosy oprócz tych na PiS w takiej sytuacji kumulują się na korzyść kandydata antyPiS.
potem pozostaje tylko sprawdzić, na jakim obszarze PiS uzyskuje tyle, żeby wygrać w II turze,
przeliczyć na mandaty.
No a może to zrobić "na oko".
Dla mnie wynik "na oko" jest bardzo prosty, mnożymy senackie i wychodzi tyle, ile podałem wcześniej. To jest ostrożny szacunek, bo wydaje się, że rozbijanie wielu okręgów aktualnie antyPiS dałoby jednak co najmniej jeden z tak powstałych okręgów poselskich na korzyść PiS, a w drugą stronę niekoniecznie.
Zacznijmy od najbardziej absurdalnej tezy, mianowicie, że gdyby do Sejmu były JOWy z II turą, to PiS miałby najwyżej kilkudziesięciu posłów (<100). Więc już do Senatu PiS miał 34 senatorów, Sejm jest 4,6 razy większy, więc nie wnikając w to, jak podzielono by okręgi senackie, miałby ok. 34x4,6=156,4. II tura niewiele by zmieniała - w Polsce już w I turze jest układ na głosowanie taktyczne, a połowa senatorów miała ponad 50%, czyli żadnej drugiej tury by nie było - wybranych z poparciem mniej niż 40% było 7, czyli 7% (potencjalnie - 32,2 posłów).
Dalej, już kiedyś zwracałem uwagę, że na 10 wyborów do Sejmu i Senatu od 1991 r. tylko 1 raz dały one kierunkowo inny wynik (w 2019 r. - przy czym różnica była minimalna i mogła, choć nie musiałaby, być zniwelowana przez podział niektórych okręgów senackich).
Oczywiście o "zaletach" JOW różni ludzi opowiadają różne głupoty po internetach. Faktyczne zalety są jednak takie:
z parlamentu eliminuje się grupę, która choć jest popierana przez część wyborców, to jednak jest bardzo niepopierana przez zdecydowaną większość wyborców,
łatwiej stworzyć większość do rządzenia, bez klejenia z kilku koalicyjnych partii,
kandydaci rywalizują z kandydatami z innych partii, a nie z kolegami ze swojej partii.
Wady to natomiast dużo łatwiejszy gerrymandering i większe jest ryzyko przypadkowych wyników.
Teraz czy 229 głosów to tyle co zero. I tak, i nie. Po pierwsze, co już zauważono, są pewne progi. Czyli istotne jest, czy ma się mniejszość blokującą np. na zmianę konstytucji (1/3), odrzucenie weta prezydenta (2/5). Po drugie, istotny jest układ innych partii. Czasem i 15 głosów to coś, jak pozwala na doklejenie do jakiejś większości, nawet doraźnej. Ale oczywiście przy założeniu, że nie będzie się doklejać, to 229 daje takie same możliwości przegłosowania czegoś w sejmie jak 0 (czyli żadne).
No i czy zwycięstwo PiS było tylko dzięki d'Hondtowi i w konsekwencji jak zasugerowano przypadkowe. Nie zgodzę się z tym. Dwukrotnie wyborcy zostali wprost zapytani - inne odpowiedzi się nie liczą, wolicie PiS czy PO? I dwukrotnie ci, co chcieli odpowiedzieli - jednak wolimy PiS. A kiedy tak było? 24 maja 2015 r. i 12 lipca 2020 r. Przewaga nie była duża, ale trudno mówić o przypadku.
Przy 2 turach PIS miałby szanse na mandat tylko tam gdzie ma pow. 50% poparcia,
nie ma sensu porównywać z wyborami do Senatu, ponieważ w systemie z jedną turą w nich brali udział również kandydaci poza paktem senackim czyli np. Konfederacja, Bezpartyjni Samorządowcy etc.
W 2 turze te głosy zblokują się w przytłaczającej większości z anty-PISem.
Realnie PIS miałby szansę na mandaty z Podkarpacia (poza Rzeszowem) z Lubelskiego (poza Lublinem) z części Podlasia, Małopolski i Mazowsza (tylko niewielkiej części oczywiści bez Warszawy, obwarzanka wokół Warszawy, miast jak Płock czy Radom), coś w Łódzkim.
Nie więcej niż kilkadziesiąt mandatów się uzbiera.
A jeszcze jest cała sztuka wykrajania okręgów wyborczych.
Wiemy to po jakiś 10 sekundach analizy. Nie wiedział tego Ciasteczkowy z gębą pełną JOWów? Wiem, że wóda czyni cuda, ale wiedział, nie sposób nie wiedzieć. O to mu szło - by PiS dostał góra sto mandatów.
Tak, i dlatego de facto wsparł Dudę w 2015 r. w prezydenckich, a od 2021 r. po wolcie Gowina zapewniał brakujące głosy dla rządu PiS.
Nb. jeśli ktoś jest ciekaw, w poprzednim sejmie powstał projekt systemu mieszanego tzw. mieszanego. On był lansowany przez Kukiza, nie jakoś głośno, ale był. Ile w takich wyborach dostałby PiS? 194, to łatwo policzyć znając ten projekt. Można go znaleźć w sieci, ale znowu odeślę do własnych poszukiwań.
Komentarz
Dunkierka
Niby tak, ale w proporcjonalnym też by nie było większości z 37% przy kolejnych dwóch partiach mających po 25%.
Po mistrzostwach trzeba siąść i przeanalizować, jak RN wypadał w okręgach, w których w II turze kontrkandydatem był ktoś z lewicy. To będzie jakiś prognostyk przed przypuszczalną II turą prezydenckich w 2027 r.
Mnie chodzi o paradoks, że uzyskujesz największe poparcie a jesteś trzecią siła w parlamencie.
pozostałe 2 największe komitety zblokowały swoje głosy,
Le Pę dostała 37%
a Front Lodowy + Makaron 50%
tak w Polsce działa pakt senacki,
PiS otrzymał najwięcej głosów w wyborach,
a totalni mają 66 senatorów.
gdyby w Polsce obowiązywała ordynacja francuska, z dwoma turami, to PiS miałby pewnie max. kilkudziesięciu posłów, pomimo wygranej.
W tym a nie innym celu tę ordynację wymyślono - by powstrzymywać najpierw komunistów a potem Le Penów.
Zdaje się kiedyś jakiś miłośników JOWów znaliśmy. Jak oni to argumentowali? Chyba żeby zabrać władzę politykom a oddać "ludziom." Hahahaha.
A ja uważam, że jest to ordynacja demokratyczna. Skoro czerwoni mogą głosiować na mikronistów, to znaczy, że poglądy mikronistów nie przeszkadzają im tak, jak poglądy ruchaczy. Jeśli mikroniści mogą głosiować na czerwonych, to znaczy, że poglądy czerwonych nie przeszkadzają mikronistom tak, jak poglądy ruchaczy.
Podobnie jest i w Polsce. Nie ma na tyle istotnych różnic (wg mnie praktycznie żadnych) pomiędzy czerwonymi, niemcami i trzecim światem, by ich wyborcy nie mogli na siebie głosiować nawzajem i by śmierdziała ich wyborcom wspólna koalicja.
I teraz bierzemy ordynację Losa - ma ona swój urok, ale należy pamiętać, że 229 głosiów w sejmasie to tak naprawdę zero głosiów w sejmasie. Liczba mniejsza od 230 nie jest zerem wyłącznie przy głosiowaniach wymagających nadzwyczajnej większości. Toteż nie jest istotne, czy ktoś jest trzecią, czwartą czy drugą siłą, gdyż jeśli koalicja rządząca ma większoś, to znaczy, że ma 100% głosiów. A to znaczy, że każda siła poza rządem ma zero a zero jest równe zeru.
Sytuacja, w której dzięki ordynacji Dąta rządziły w Polsce PiS była bardzo sztuczna. Z łatwością można sobie wyobrazić, że w systemie referendalnym żadna ustawa uchwalona przez PiS mogła by nie przejść.
Czy tego chcemy czy nie, czas się pogodzić z faktem, że normalne poglądy przeszły już do historii, herstorii i theystorii.
JOW-y to faktycznie oddanie władzy "Ludziom" ale w sensie w jakim tego pojęcia używali gitowcy dla odróżnienia samych siebie od frajerni.
I co, i nie zadusi Sowietów Ententa? I lokomotywa herstorii będzie tak kotłować, a tylko prof. Bartyzel będzie ją powstrzymywał?
Sekunda 50 i kilka kolejnych.
Znowu namieszaliście...
Zacznijmy od najbardziej absurdalnej tezy, mianowicie, że gdyby do Sejmu były JOWy z II turą, to PiS miałby najwyżej kilkudziesięciu posłów (<100). Więc już do Senatu PiS miał 34 senatorów, Sejm jest 4,6 razy większy, więc nie wnikając w to, jak podzielono by okręgi senackie, miałby ok. 34x4,6=156,4. II tura niewiele by zmieniała - w Polsce już w I turze jest układ na głosowanie taktyczne, a połowa senatorów miała ponad 50%, czyli żadnej drugiej tury by nie było - wybranych z poparciem mniej niż 40% było 7, czyli 7% (potencjalnie - 32,2 posłów).
Dalej, już kiedyś zwracałem uwagę, że na 10 wyborów do Sejmu i Senatu od 1991 r. tylko 1 raz dały one kierunkowo inny wynik (w 2019 r. - przy czym różnica była minimalna i mogła, choć nie musiałaby, być zniwelowana przez podział niektórych okręgów senackich).
Oczywiście o "zaletach" JOW różni ludzi opowiadają różne głupoty po internetach. Faktyczne zalety są jednak takie:
kandydaci rywalizują z kandydatami z innych partii, a nie z kolegami ze swojej partii.
Wady to natomiast dużo łatwiejszy gerrymandering i większe jest ryzyko przypadkowych wyników.
Teraz czy 229 głosów to tyle co zero. I tak, i nie. Po pierwsze, co już zauważono, są pewne progi. Czyli istotne jest, czy ma się mniejszość blokującą np. na zmianę konstytucji (1/3), odrzucenie weta prezydenta (2/5). Po drugie, istotny jest układ innych partii. Czasem i 15 głosów to coś, jak pozwala na doklejenie do jakiejś większości, nawet doraźnej. Ale oczywiście przy założeniu, że nie będzie się doklejać, to 229 daje takie same możliwości przegłosowania czegoś w sejmie jak 0 (czyli żadne).
No i czy zwycięstwo PiS było tylko dzięki d'Hondtowi i w konsekwencji jak zasugerowano przypadkowe. Nie zgodzę się z tym. Dwukrotnie wyborcy zostali wprost zapytani - inne odpowiedzi się nie liczą, wolicie PiS czy PO? I dwukrotnie ci, co chcieli odpowiedzieli - jednak wolimy PiS. A kiedy tak było? 24 maja 2015 r. i 12 lipca 2020 r. Przewaga nie była duża, ale trudno mówić o przypadku.
Pytanie jest: czy wolicie PiS czy ZiS i za pierwszym razem wybrano ZiS, tyle że czerwoni nie przekroczyli progu a za drugim razem też wybrano ZiS (w liczbach bezwzględnych), ale Dąt załatwił rządy większościowe PiS.
ZiS nie startowało. Gdyby wyborcom tych partii, które do ZiS w domyśle zaliczasz, byłoby wszystko jedno i zachowali minimum racjonalności, to wszystkie głosy oddaliby na potencjalnie największą (PO, potem KO). Jednak np. w ostatnich wyborach do Sejmu proporcja (w obrębie opozycji) KO : inni była 4 : 3. Jak chcesz doliczyć Konfę to wręcz będzie 1 : 1. Czyli albo nie jest im jednak wszystko jedno, albo nie zachowują nawet minimum racjonalności albo i jedno, i drugie.
Nie doliczam konfy i wrzucam resztę w ZiS. Nie zachowują nawet minimum racjonalności - było już pisane, że to idioci. Może z wyjątkiem świń, mafii i innych złodziejaszków.
Więc skoro nie zachowują minimum racjonalności, to trudno wyciągać wniosek, że "przecież wiedzieli, że w ten sposób popierają Tuska". Im bardziej wprost pytanie, tym jednak odpowiedź była statystycznie bardziej na korzyść PiS.
I umknęło mi (nam) jeszcze jedno pytanie - wolisz PiS czy "prawie całą zjednoczoną opozycję"? Wtedy PiS miał rekord w procentach, to był maj 2019 r.
Przy 2 turach PIS miałby szanse na mandat tylko tam gdzie ma pow. 50% poparcia,
nie ma sensu porównywać z wyborami do Senatu, ponieważ w systemie z jedną turą w nich brali udział również kandydaci poza paktem senackim czyli np. Konfederacja, Bezpartyjni Samorządowcy etc.
W 2 turze te głosy zblokują się w przytłaczającej większości z anty-PISem.
Realnie PIS miałby szansę na mandaty z Podkarpacia (poza Rzeszowem) z Lubelskiego (poza Lublinem) z części Podlasia, Małopolski i Mazowsza (tylko niewielkiej części oczywiści bez Warszawy, obwarzanka wokół Warszawy, miast jak Płock czy Radom), coś w Łódzkim.
Nie więcej niż kilkadziesiąt mandatów się uzbiera.
A jeszcze jest cała sztuka wykrajania okręgów wyborczych.
Np. w 2020 r. kandydat PiS w I turze 43,5%, a potem wszystkie inne się blokują, w II turze kandydat antyPiS dostaje 56,5%. Tak było, nie zmyślam... no dobra zmyślam:
https://prezydent20200628.pkw.gov.pl/prezydent20200628/
A już bez złośliwości, zobaczy sobie Kolega mój wątek:
https://excathedra.pl/discussion/11145/jak-pis-przegral-wybory-do-senatu-analiza
... i tam jest wyliczone, w którym okręgu senackim w II turze wyborów ile poszło na Dudę, ile na Trzaskowskiego. Od razu podpowiem: w połowie okręgów na jednego, w połowie na drugiego. Czyli na rozkładzie okręgów minimalnie lepszy był Trzaskowski. Minimalnie, a nie jakaś deklasacja. Oczywiście przy swingu -6% (bo tyle mniej miał PiS w 2023 r.) to będzie spory zjazd, ale na pewno nie do poziomu kilkudziesięciu mandatów (czyli <21,7%)
wybory prezydenckie mają inną dynamikę. Duda zresztą wygrał o włos, przytłaczająca większość głosów nie PiSowskich się zblokowała z antyPISem.
możesz doliczyć tereny gdzie PiS miał poparcie pow. 43% i świetnego kandydata, w sposób unikalny potrafiącego dotrzeć do wyborców,
na oko nadal jesteśmy na poziomie poniżej 100 mandatów przy dwóch turach.
Problem w tym, że ten "świetny, unikalny" kandydat w I turze jednak dostał prawie dokładnie tyle samo w %, co PiS rok wcześniej. Przecież gdyby był taki super i wychodzący poza elektorat PiS to dostałby dużo więcej...
Więc "na oko", ignorując dość szczegółowe wyliczenia (nie tylko moje) z cytowanego tematu, można wpisać dowolną liczbę od 0 do 460 ... albo w sumie i od minus nieskończoności do plus nieskończoności, to tak samo prawdopodobne.
Nie prowadzę badań i nie znam dusz ludzkich ale mam argumenty z anegdoty. Wyborca PO, wiek ok emerytalny. Ważna funkcja. Dobrze obstawiony. W swojej miejscowości może załatwić wiele. Poznał jakiegoś pisiora, swojego przełożonego i to był jego najlepszy przełożony. Zaczął się jakoś kruszyć. Jego syn mnie pyta, jakich argumentów użyć, żeby w euro zagłosiował za Polską.
-- Teraz to już nieistotne. Liczyły się parlamentarne - próbuję się opędzić.
-- No ale pomóż. W ostatnich powiedział, że już na Tuska nie głosował.
-- To na kogo?
-- Na Wujownię.
-- No, to jak nie wie, że wujownia to tusk, to co ja mam zrobić?
-- No, ale pomóż.
-- Dobra, daj mi jakąś wskazówkę. Może czerwonych nie lubi?
-- O! Czerwonych nie lubi.
-- To KO wprowadziło do euro różnych sekretarzy. Miller, Belka, Zwiefka, Rosati, Cimoszewicz.
-- Nieee, ale on uważa, że to nie czerwoni.
-- Jak to nie???
-- To były inne czasy, mówi. Czasem trzeba było.
Jeszcze raz podkreślam. Wykształcona osoba, od kilkudziesięciu lat realizująca się w zawodzie wymagającym jakichś tam zdolności intelektualnych. Ceniona i lubiana. Spotkałem go na jakichś imprezach. To jest nieodgadniony stan umysłu.
W 2015 roku w I turze Duda otrzymał mniejszy % głosów niż PIS później w wyborach sejmowych i co z tego. Rozmawiamy o II turach.
Wiemy to po jakiś 10 sekundach analizy. Nie wiedział tego Ciasteczkowy z gębą pełną JOWów? Wiem, że wóda czyni cuda, ale wiedział, nie sposób nie wiedzieć. O to mu szło - by PiS dostał góra sto mandatów.
No tyle że jeśli Duda był taki czarujący i w ogóle, to by dostawał więcej niż PiS...
Kolegi rozumowanie:
Możemy jednak zebrać dane z wyborów (1) jednomandatowych, (2) pojedynki 1:1, tylko PiS vs. antyPiS, (3) nie w wyborach na prezydenta kraju. Nie będziemy mieli wtedy całego kraju, ale 15 okręgów senackich z wyborów 2023 r. tak, w poprzednich wyborach z 2019 r. nawet więcej. Może Kolega:
No a może to zrobić "na oko".
Dla mnie wynik "na oko" jest bardzo prosty, mnożymy senackie i wychodzi tyle, ile podałem wcześniej. To jest ostrożny szacunek, bo wydaje się, że rozbijanie wielu okręgów aktualnie antyPiS dałoby jednak co najmniej jeden z tak powstałych okręgów poselskich na korzyść PiS, a w drugą stronę niekoniecznie.
Tak, i dlatego de facto wsparł Dudę w 2015 r. w prezydenckich, a od 2021 r. po wolcie Gowina zapewniał brakujące głosy dla rządu PiS.
Nb. jeśli ktoś jest ciekaw, w poprzednim sejmie powstał projekt systemu mieszanego tzw. mieszanego. On był lansowany przez Kukiza, nie jakoś głośno, ale był. Ile w takich wyborach dostałby PiS? 194, to łatwo policzyć znając ten projekt. Można go znaleźć w sieci, ale znowu odeślę do własnych poszukiwań.