Jest też niemało takich, którym po 40 zaczyna odbijać. Znam osobiście dwie, które z dnia na dzień zostawiły mężów i wybrały przygodę.
Spektrum zachowań, niezależnie od płci, jest baardzo duże.
W jednej sprawie zgoda. Cały ten syf jest wynikiem porzucenia Boga, naszej wiary, która ma odpowiedź na wszystkie pytania. Sam po sobie widzę, jak wiele mojemu związkowi dało nawrócenie (obojga małżonków) czy też nawet szerzej - samo studiowanie zasad i ich przyjęcie. Może to było związane ze starzeniem się, ogólnym idącym z wiekiem zmądrzeniem a teraz to tak interpretuję, ale można powiedzieć, że jeśli przyłożymy do siebie "chrześcijańskie uniwersum" to większość problemów znika jak ręką odjął.
Z tym, że jakoś nie widzę większego odsetka wiary po stronie młodych ludzi. Owszem, według statystyk młodzi osobnicy płci męskiem częściej mają poglądy "prawicowe", ale jest to kalka alt+right.
Spójrzmy na wiele "prawicowych" popularnych kont na X - tam nie ma nic o wierze, a jak jest, to raczej podśmichujki. Oni idą w konfę.
To też wynika z faktu, że cywilizacja zachodnia, jej techniczny aspekt, stała się ofiarą własnego sukcesu. Już nawet nie jest cywilizacją materialnej obfitości, a stała się wręcz cywilizacją materialnego nadmiaru (jak u ww. Calhouna). Widać to po tym, że nawet tak fundamentalnie potrzebna rzecz jak jedzenie stała się dla wielu ludzi narkotykiem który ich niszczy. Coś, co przez całe wieki wymagało pracy, starań, myślenia, zapobiegliwości, jest teraz na wyciągnięcie ręki bez żadnego wysiłku, z dowozem pod sam nos. Oczywiście ten materialny nadmiar wiąże się z duchowym niedoborem i niedorozwojem. Człowiek współczesny myśli, że nie potrzebuje transcendencji bo wszystko czego potrzebuje sam sobie zapewnia.
Wydawałoby się, że powinno być odwrotnie tzn. kiedy mamy zapewnione zaspokojenie potrzeba materialnych, koncentrujemy się na pozostałych. Ale człowiek to dziwne stworzenie.
A ja wam opem przesłodką anegdotkę znad Biebrzy. Ovaj, jeden gospodarz z agro opedział nam jak to ze znajomkiem z Zachodniopomorskiego wybrali się na wycieczkę krajoznawczą do Indii. Tamże se spacerują po bazarze i widzą -- siedzi sobie śliczne dziewczę. Zatrzymali się. A tu nagle jakiś starszy do nich: Na sprzedaż. Podał cenę, nie pamiętam już jaką, ale nieważne. I ten kolo zainteresował się, niby to żartem. Starszawy wziął oboje na zaplecze na kontrol jakości, z gwarancją dziewictwa na czele. I wyobraźcie sobie, że ten kolo rzucił: "Biorę!" Wzięli formalny ślub i wrócili, tj. on, bo dziewczę wyjechało, w Zachodniopomorskie. Żyją tam szczęśliwie i w harmonii małżęskiej do tej pory, bawią pięcioro pociech itd itp.
Z obrazków obyczajowych, kiedy ta pani spodziewała się pierwszego dziecka, pan zaczął ją wyręczać w co cięższych robotach, no bo wiadomo -- Polak. A ta w płacz, że już jej nie kocha, nie chce jej, bo jak to, przecie ona jest od roboty, a nie pan.
Prawda to wszystko? Nieprawda? Chi lo sa! Ale mnie przedstawiono to jako prawdę szczyrą.
O ryzykach brania żony z zagranicy pisał już Jacek Londyn, pewnie też zmyślał. Jeden kolo wziął sobie żonę Eskimoskę, w sensie z igloo, no i ona żarła frytki i utyła. Koniec.
@Kuba_ powiedział(a):
O ryzykach brania żony z zagranicy pisał już Jacek Londyn, pewnie też zmyślał. Jeden kolo wziął sobie żonę Eskimoskę, w sensie z igloo, no i ona żarła frytki i utyła. Koniec.
Jacek Londyn to w ogóle zniechęca w tym zakresie. W "Martinie Edenie" dowiadujemy się, że pięcie się po drabinie eskalacyjnej w kierunku alfa też nie daje szczęścia.
W innym miejscu, "Mik brat Jerrego", pan Jacek protestuje p-ko biciu konia, słonia, jak i psa! I narusza dobra osobiste cyrków, które wystawiają sztuczki z żywiątkami.
@Kuba_ powiedział(a):
O ryzykach brania żony z zagranicy pisał już Jacek Londyn, pewnie też zmyślał. Jeden kolo wziął sobie żonę Eskimoskę, w sensie z igloo, no i ona żarła frytki i utyła. Koniec.
No tak, ale obserwancja uczestnicząca dowiodła, że frytki wpływają dodatnio także na rasy wyższe.
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
A ja wam opem przesłodką anegdotkę znad Biebrzy. Ovaj, jeden gospodarz z agro opedział nam jak to ze znajomkiem z Zachodniopomorskiego wybrali się na wycieczkę krajoznawczą do Indii. Tamże se spacerują po bazarze i widzą -- siedzi sobie śliczne dziewczę. Zatrzymali się. A tu nagle jakiś starszy do nich: Na sprzedaż. Podał cenę, nie pamiętam już jaką, ale nieważne. I ten kolo zainteresował się, niby to żartem. Starszawy wziął oboje na zaplecze na kontrol jakości, z gwarancją dziewictwa na czele. I wyobraźcie sobie, że ten kolo rzucił: "Biorę!" Wzięli formalny ślub i wrócili, tj. on, bo dziewczę wyjechało, w Zachodniopomorskie. Żyją tam szczęśliwie i w harmonii małżęskiej do tej pory, bawią pięcioro pociech itd itp.
Z obrazków obyczajowych, kiedy ta pani spodziewała się pierwszego dziecka, pan zaczął ją wyręczać w co cięższych robotach, no bo wiadomo -- Polak. A ta w płacz, że już jej nie kocha, nie chce jej, bo jak to, przecie ona jest od roboty, a nie pan.
Prawda to wszystko? Nieprawda? Chi lo sa! Ale mnie przedstawiono to jako prawdę szczyrą.
Jakby nie patrzeć ten koleżka "wskoczył" tym sposobem w stare utarte koleiny tradycyjnych metod tworzenia rodziny. Nawet tradycyjna rodzina wyszła ze słuszną ilością dziecków. Co prawda tradycja tworzenia rodziny w ten sposób z innej cywilizacji pochodzi no ale to detal. Jak widać to co sprawdzone przez stulecia, wciąż działa jak stary solidny młotek a nie współczesny szajs.
A współcześnie tutaj w zgniłym zapadzie raczej mamy dostęp do szajsowatych metod.
Człowiek najlepiej funkcjonuje na lekkim minusie - energetycznym to na pewno, finansowym może nie ale....to daje kopa do działania. Jak się ma wszystko lub dużo to się już nie chce.
Ciekawy1 rozkmin dot. bugów i featurów wrzucił jeden fejsikowy fren, podivejte:
Zbigniew Szczęsny
6 godz. ·
Znalazłem taki tekst po rosyjsku autorstwa p. Sergieja Czapligina (Сергій Чаплигін), którego tłumaczenie postanowiłem tu zamieścić, gdyż jest świetnie napisany i zawiera dużo treści wyjaśniającej procesy społeczne o największym wpływie na współczesność od kilku dekad.
O tym, że jednym z kluczy do zrozumienia współczesności jest "polityczność psychoanalizy" już wspominałem. Polityczny potencjał psychoanalizy został rozpoznany już przez samego jej twórcę - Zygmunta Freuda, czemu poświęcił pracę "Kultura jako źródło cierpień". Prawdziwy użytek z tego zrobili jednak jego następcy: Wilhelm Reich, Herbert Marcuze i Erich Fromm. Dwaj ostatni byli związani z tzw. szkołą frankfurcką, której osiągnięciem jest marksistowska tzw. Teoria Krytyczna. Marcuze i Fromm wprowadzili do tej teorii wybrane elementy koncepcji psychoanalitycznych, co bardzo szybko spowodowało, że marksistowski dyskurs psychoanalityczny stał się podstawowym językiem emacypacji feministek i mniejszości seksualnych. Francuski psychoanalityk Jaques Lacan wprowadził zaś do psychoanalizy elementy opracowanej przez Ferdynanda de Sassure'a teorii językoznawstwa ogólnego, dzięki czemu metodolgia psychonalityczna, pomimo swoistej ezoteryczności uzyskała dodatkowy wymiar naukowy stała się mostem między psychiatrią medyczną a lewicową teorią polityczną.
W ten sposób na przełomie lat 60-tych i 70-tych minionego wieku uzupełniony o "postmodernistyczne" koncepcje Foucaulta freudo-marksizm stał się podstawową ideologią lewicy liberalnej na Zachodzie, co zdeterminowało dalsze wydarzenia i przyniosło obserwowane dziś skutki.
Prawica nigdy nie zdobyła się na rzeczową krytykę freudo-marksizmu. Jej stosunek do tej teorii jest - możnaby rzec - infantylny, choć zarazem pryncypialny. Prawica radośnie odrzuca cały dorobek intelektualny freudo-marksizmu jako "dyrdymały zaprzeczające cywilizacji łacińskiej", ale robi to w sposób wykluczający poważną dyskusję. Popełnia tu poważny błąd, gdyż przy wszystkich swoich wadach, freudo-marksizm nie jest "wyssany z palca", ale jest na tyle mocno ugruntowany w psychiatrii, że jego frontalne odrzucenie ma charakter zbliżony do "denajalizmu klimatycznego". Otóż i tu i tu lewica "tendencyjnie" wyciąga odpowiadające jej wnioski z poważnych teorii naukowych - teorii o dużej sile heurystycznej. Odrzucając freudo-marksizm en gross prawica stawia się zatem na pozycji antynaukowej tak samo, jak krytykując polityki walki ze zmianami klimatu odrzuca całą teorię efektu cieplarnianego.
Jest to jakiś immanentny defekt prawicowości, której zaplecze intelektualne nie umie znaleźć się we współczesności i notorycznie zachowuje się tak, jak niegdyś Kościół broniący systemu geocentrycznego, gdyż system heliocentryczny nie pasował mu do jego wizji miejsca człowieka na świecie.
Powiedziałbym, że jeśli szukać przyczyn nieobecności "prawicowych profesorów" w naukach społecznych, to moim zdaniem - ta ich integralna "antynaukowość" jest w równym stopniu tego przyczyną, co sekowanie ze strony intelektualistów lewicowych. Prawicowa refleksja nad światem jakimś takim szerokim łukiem omija cały dorobek XX wiecznych badań psychologicznych, psychiatrycznych, antropologicznych i badań nad kulturą, pomijając tak wielkie kamienie milowe jak strukturalizm i postrukturalizm oraz nie wykonując już właściwie żadnego postępu po śmierci Maurice Merleau-Ponty, Karla Jaspersa i Paula Riceura, którzy byli ostatnimi wielkimi filozofami podejmującymi poważny trud przezwyciężenia coraz większej dominacji marksizmu.
Freudo-marksizm jest istotnym etapem w rozwoju ideologii lewicowej. Wprowadza on (podobnie jak liberalizm) do socjologicznej konstrukcji jednostkę jako najważniejszą figurę społeczną, z czym nie mieliśmy do czynienia w klasycznym marksizmie. Jednakże taka "freudo-marksistowska" jednostka (w odróżnieniu od "jednostki umocowanej ekonomicznie" w liberalizmie) napędzana jest przede wszystkim impulsami seksualnymi.
W tym miejscu zauważamy poważną zmianę priorytetów socjologicznych ideologii lewicowej – od twardej i dogmatycznej walki klasowej, w której decydującą rolę odgrywa baza (stosunki ekonomiczne), a działają siły klasowe, a nie jednostki - do teorii zdecydowanie bardziej indywidualistycznej, w której centralne miejsce zajmuje właśnie jednostka.
I choć początkowo wyzwolenie jednostki jest zadaniem równoległym z wyzwoleniem całej klasy robotniczej, to później klasa zostaje całkowicie odsunięta na bok. Seksualność w freudo-marksizmie utożsamiana jest z wewnętrzną treścią jednostki, a struktura ta zostaje przyjęta za podstawę, która rozciąga się na całą strukturę społeczeństwa – wbrew instytucjom społecznym (rodzina, moralność itp.), które ukształtowały się w czasach tradycyjnego społeczeństwa i nadal wywierają decydujący wpływ na społeczne, prawne i polityczne instytucje społeczeństwa przemysłowego.
W ramach freudo-marksizmu realizowana jest teza K. Marksa o zasadniczym znaczeniu prawa jedności i walki przeciwieństw jako podstawowego prawa rozwoju społecznego. Jednocześnie marksistowska idea rozwoju społecznego i politycznego ulega znaczącej transformacji.
Chodzi tutaj o wpływ idei Z. Freuda (uwolnienie od kompleksów, które tłumią popęd seksualny i zmuszają do podporządkowania się dyktaturze rozumu), co prowadzi freudo-marksistów do stwierdzenia, że rozwój instytucji politycznych i prawnych sprowadza się do dążenia do dominacji w realiach społeczno-politycznych współczesnego społeczeństwa, co bezpośrednio wiąże się z tłumieniem ludzkiej wolności w kontekście seksualno-erotycznym.
H. Marcuse twierdzi, że „sens kapitalistycznego wyzysku polega na ograniczaniu pragnień seksualnych” i wzywa do odrzucenia tradycyjnych wartości, buntu i rewolucyjnej walki o „wyzwolenie” instynktów, zwłaszcza Erosa. Podobne „podstawy ideologiczne” można dostrzec już w twórczości markiza de Sade’a („sadyzm”) oraz Simone de Beauvoir („feminizm”).
W istocie chodzi o to, że człowiek definiowany jest jako istota antybiologiczna, uciskana przez społeczeństwo – w szczególności przez jego instytucje polityczne i prawne. Jednakże w połączeniu tych wszystkich społeczno-marksistowskich oraz biologizująco-freudowskich intencji pozostaje zupełnie niejasne, co jest podstawą czego – z jednej strony, instytucje polityczne i prawne są narzędziem ucisku człowieka, a z drugiej strony, wciąż nie jest jasne, czym właściwie jest człowiek – istotą społeczną czy zwierzęciem o cechach społecznych.
Druga strona freudo-marksizmu skupia się na ideach relacji między bazą a nadbudową. W klasycznym marksizmie baza (stosunki ekonomiczne) determinuje istnienie i główne zasady realizacji nadbudowy (prawo, polityka, kultura, filozofia, ideologia itp.).
Dla freudo-marksistów oczywisty jest fakt, że nadbudowa również wywiera fundamentalny wpływ na bazę, podobnie jak baza na nią. W ten sposób instytucje polityczne i prawne postrzegane są nie tylko jako zewnętrzna struktura regulująca ludzkie zachowanie, ale również na poziomie psychologicznym, realizując swoją represyjną funkcję.
W związku z tym freudo-marksizm analizuje instytucje polityczne przez pryzmat relacji rodzinnych, dokonując analogii między rolami w relacjach rodzinnych a funkcjami politycznymi. Dlatego też dla jego zwolenników niezwykle istotne staje się zlikwidowanie tradycyjnego modelu rodziny, relacji rodzinnych oraz praktyki domowego wychowania jako podstawy kształtowania myślenia autorytarnego.
Zgodnie z ich przekonaniem likwidacja tradycyjnych relacji, norm moralnych, rodziny i cech płciowych zmieni psychotyp człowieka i doprowadzi do transformacji społecznych.
Zbigniew Szczęsny - ur. 1966. W latach 1993–2010 związany z przemysłem chemicznym. Pracował jako kierownik projektów wdrożeniowych w Solvay i GE. Od 2011 związany z IT. Aktywista laicki, członek zarządu stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna oraz członek-założyciel Kongresu Świeckości. Publicysta Post-Radia, niezależny komentator życia społeczno-politycznego.
Fotogramu nie wklejam, bo zniechęciłby jeszcze bardziej.
Popełnia tu poważny błąd, gdyż przy wszystkich swoich wadach, freudo-marksizm nie jest "wyssany z palca", ale jest na tyle mocno ugruntowany w psychiatrii, że jego frontalne odrzucenie ma charakter zbliżony do "denajalizmu klimatycznego".
Trudno znaleźć bardziej rażąco antynaukową ideologię niż szczytowy wykwit szkoły frankfurckiej w postaci dżenderyzmu. To już nawet łysenkizm lepiej imitował naukowość. Nie dziwię się więc profesorom "denialistom". Odmowa zajmowania się głupotami dobrze świadczy o ich intelekcie.
@Szturmowiec.Rzplitej powiedział(a):
Ciekawy1 rozkmin dot. bugów i featurów wrzucił jeden fejsikowy fren, podivejte:
Znalazłem taki tekst po rosyjsku autorstwa p. Sergieja Czapligina (Сергій Чаплигін),
Być anglikiem czy ruskiem i byc unMitrochin to jeszcze wybaczalne, co ich obchodzi nie ich ląd. Anglicy (akurat się zasiedziałem przy Jałowieckim) i Rosjanie to nie Europejczycy. Gorzej być Polakiem i nie mówić nic Mitrochinem.
Głowny twórca popularnosći Reicha to Arnold Deutsch. Nielegal, twórca Piątki z Cambridge. Tworca metody stosowanwj przez KGB na tożsamości nielegalow. Wydawca i fascynat Reicha.
Fajny tekst jako takie wezwanie do działania. Spróbujcie stworzyć własną opowiesc, coś wymyślcie. Nie brnijcie w zachowania które okazywało się nieskuteczne. A Karon to chyba nie wskazywal drog postępowania.
Komentarz
Jest też niemało takich, którym po 40 zaczyna odbijać. Znam osobiście dwie, które z dnia na dzień zostawiły mężów i wybrały przygodę.
Spektrum zachowań, niezależnie od płci, jest baardzo duże.
W jednej sprawie zgoda. Cały ten syf jest wynikiem porzucenia Boga, naszej wiary, która ma odpowiedź na wszystkie pytania. Sam po sobie widzę, jak wiele mojemu związkowi dało nawrócenie (obojga małżonków) czy też nawet szerzej - samo studiowanie zasad i ich przyjęcie. Może to było związane ze starzeniem się, ogólnym idącym z wiekiem zmądrzeniem a teraz to tak interpretuję, ale można powiedzieć, że jeśli przyłożymy do siebie "chrześcijańskie uniwersum" to większość problemów znika jak ręką odjął.
Z tym, że jakoś nie widzę większego odsetka wiary po stronie młodych ludzi. Owszem, według statystyk młodzi osobnicy płci męskiem częściej mają poglądy "prawicowe", ale jest to kalka alt+right.
Spójrzmy na wiele "prawicowych" popularnych kont na X - tam nie ma nic o wierze, a jak jest, to raczej podśmichujki. Oni idą w konfę.
To też wynika z faktu, że cywilizacja zachodnia, jej techniczny aspekt, stała się ofiarą własnego sukcesu. Już nawet nie jest cywilizacją materialnej obfitości, a stała się wręcz cywilizacją materialnego nadmiaru (jak u ww. Calhouna). Widać to po tym, że nawet tak fundamentalnie potrzebna rzecz jak jedzenie stała się dla wielu ludzi narkotykiem który ich niszczy. Coś, co przez całe wieki wymagało pracy, starań, myślenia, zapobiegliwości, jest teraz na wyciągnięcie ręki bez żadnego wysiłku, z dowozem pod sam nos. Oczywiście ten materialny nadmiar wiąże się z duchowym niedoborem i niedorozwojem. Człowiek współczesny myśli, że nie potrzebuje transcendencji bo wszystko czego potrzebuje sam sobie zapewnia.
Wydawałoby się, że powinno być odwrotnie tzn. kiedy mamy zapewnione zaspokojenie potrzeba materialnych, koncentrujemy się na pozostałych. Ale człowiek to dziwne stworzenie.
A ja wam opem przesłodką anegdotkę znad Biebrzy. Ovaj, jeden gospodarz z agro opedział nam jak to ze znajomkiem z Zachodniopomorskiego wybrali się na wycieczkę krajoznawczą do Indii. Tamże se spacerują po bazarze i widzą -- siedzi sobie śliczne dziewczę. Zatrzymali się. A tu nagle jakiś starszy do nich: Na sprzedaż. Podał cenę, nie pamiętam już jaką, ale nieważne. I ten kolo zainteresował się, niby to żartem. Starszawy wziął oboje na zaplecze na kontrol jakości, z gwarancją dziewictwa na czele. I wyobraźcie sobie, że ten kolo rzucił: "Biorę!" Wzięli formalny ślub i wrócili, tj. on, bo dziewczę wyjechało, w Zachodniopomorskie. Żyją tam szczęśliwie i w harmonii małżęskiej do tej pory, bawią pięcioro pociech itd itp.
Z obrazków obyczajowych, kiedy ta pani spodziewała się pierwszego dziecka, pan zaczął ją wyręczać w co cięższych robotach, no bo wiadomo -- Polak. A ta w płacz, że już jej nie kocha, nie chce jej, bo jak to, przecie ona jest od roboty, a nie pan.
Prawda to wszystko? Nieprawda? Chi lo sa! Ale mnie przedstawiono to jako prawdę szczyrą.
O ryzykach brania żony z zagranicy pisał już Jacek Londyn, pewnie też zmyślał. Jeden kolo wziął sobie żonę Eskimoskę, w sensie z igloo, no i ona żarła frytki i utyła. Koniec.
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu
Jacek Londyn to w ogóle zniechęca w tym zakresie. W "Martinie Edenie" dowiadujemy się, że pięcie się po drabinie eskalacyjnej w kierunku alfa też nie daje szczęścia.
W sensie, w "Marcinie Raju"?
W innym miejscu, "Mik brat Jerrego", pan Jacek protestuje p-ko biciu konia, słonia, jak i psa! I narusza dobra osobiste cyrków, które wystawiają sztuczki z żywiątkami.
No tak, ale obserwancja uczestnicząca dowiodła, że frytki wpływają dodatnio także na rasy wyższe.
Jakby nie patrzeć ten koleżka "wskoczył" tym sposobem w stare utarte koleiny tradycyjnych metod tworzenia rodziny. Nawet tradycyjna rodzina wyszła ze słuszną ilością dziecków. Co prawda tradycja tworzenia rodziny w ten sposób z innej cywilizacji pochodzi no ale to detal. Jak widać to co sprawdzone przez stulecia, wciąż działa jak stary solidny młotek a nie współczesny szajs.
A współcześnie tutaj w zgniłym zapadzie raczej mamy dostęp do szajsowatych metod.
Człowiek najlepiej funkcjonuje na lekkim minusie - energetycznym to na pewno, finansowym może nie ale....to daje kopa do działania. Jak się ma wszystko lub dużo to się już nie chce.
A tutej mata opowieść prawdziwe o incelu co brał żonę z zagranicy.
Enjoy!
👣
🐾
🐾
Tak, myślę, że raczej jakaś inna choroba.
Myślę, że to może być ten feler na któren cierpiała.
👣
🐾
🐾
Ciekawy człowiek, czy to jest redpil? Nie, to jest normalność, tędy jest droga.
https://www.facebook.com/reel/904401554952230
Ciekawy1 rozkmin dot. bugów i featurów wrzucił jeden fejsikowy fren, podivejte:
Zbigniew Szczęsny
6 godz. ·
Znalazłem taki tekst po rosyjsku autorstwa p. Sergieja Czapligina (Сергій Чаплигін), którego tłumaczenie postanowiłem tu zamieścić, gdyż jest świetnie napisany i zawiera dużo treści wyjaśniającej procesy społeczne o największym wpływie na współczesność od kilku dekad.
O tym, że jednym z kluczy do zrozumienia współczesności jest "polityczność psychoanalizy" już wspominałem. Polityczny potencjał psychoanalizy został rozpoznany już przez samego jej twórcę - Zygmunta Freuda, czemu poświęcił pracę "Kultura jako źródło cierpień". Prawdziwy użytek z tego zrobili jednak jego następcy: Wilhelm Reich, Herbert Marcuze i Erich Fromm. Dwaj ostatni byli związani z tzw. szkołą frankfurcką, której osiągnięciem jest marksistowska tzw. Teoria Krytyczna. Marcuze i Fromm wprowadzili do tej teorii wybrane elementy koncepcji psychoanalitycznych, co bardzo szybko spowodowało, że marksistowski dyskurs psychoanalityczny stał się podstawowym językiem emacypacji feministek i mniejszości seksualnych. Francuski psychoanalityk Jaques Lacan wprowadził zaś do psychoanalizy elementy opracowanej przez Ferdynanda de Sassure'a teorii językoznawstwa ogólnego, dzięki czemu metodolgia psychonalityczna, pomimo swoistej ezoteryczności uzyskała dodatkowy wymiar naukowy stała się mostem między psychiatrią medyczną a lewicową teorią polityczną.
W ten sposób na przełomie lat 60-tych i 70-tych minionego wieku uzupełniony o "postmodernistyczne" koncepcje Foucaulta freudo-marksizm stał się podstawową ideologią lewicy liberalnej na Zachodzie, co zdeterminowało dalsze wydarzenia i przyniosło obserwowane dziś skutki.
Prawica nigdy nie zdobyła się na rzeczową krytykę freudo-marksizmu. Jej stosunek do tej teorii jest - możnaby rzec - infantylny, choć zarazem pryncypialny. Prawica radośnie odrzuca cały dorobek intelektualny freudo-marksizmu jako "dyrdymały zaprzeczające cywilizacji łacińskiej", ale robi to w sposób wykluczający poważną dyskusję. Popełnia tu poważny błąd, gdyż przy wszystkich swoich wadach, freudo-marksizm nie jest "wyssany z palca", ale jest na tyle mocno ugruntowany w psychiatrii, że jego frontalne odrzucenie ma charakter zbliżony do "denajalizmu klimatycznego". Otóż i tu i tu lewica "tendencyjnie" wyciąga odpowiadające jej wnioski z poważnych teorii naukowych - teorii o dużej sile heurystycznej. Odrzucając freudo-marksizm en gross prawica stawia się zatem na pozycji antynaukowej tak samo, jak krytykując polityki walki ze zmianami klimatu odrzuca całą teorię efektu cieplarnianego.
Jest to jakiś immanentny defekt prawicowości, której zaplecze intelektualne nie umie znaleźć się we współczesności i notorycznie zachowuje się tak, jak niegdyś Kościół broniący systemu geocentrycznego, gdyż system heliocentryczny nie pasował mu do jego wizji miejsca człowieka na świecie.
Powiedziałbym, że jeśli szukać przyczyn nieobecności "prawicowych profesorów" w naukach społecznych, to moim zdaniem - ta ich integralna "antynaukowość" jest w równym stopniu tego przyczyną, co sekowanie ze strony intelektualistów lewicowych. Prawicowa refleksja nad światem jakimś takim szerokim łukiem omija cały dorobek XX wiecznych badań psychologicznych, psychiatrycznych, antropologicznych i badań nad kulturą, pomijając tak wielkie kamienie milowe jak strukturalizm i postrukturalizm oraz nie wykonując już właściwie żadnego postępu po śmierci Maurice Merleau-Ponty, Karla Jaspersa i Paula Riceura, którzy byli ostatnimi wielkimi filozofami podejmującymi poważny trud przezwyciężenia coraz większej dominacji marksizmu.
Freudo-marksizm jest istotnym etapem w rozwoju ideologii lewicowej. Wprowadza on (podobnie jak liberalizm) do socjologicznej konstrukcji jednostkę jako najważniejszą figurę społeczną, z czym nie mieliśmy do czynienia w klasycznym marksizmie. Jednakże taka "freudo-marksistowska" jednostka (w odróżnieniu od "jednostki umocowanej ekonomicznie" w liberalizmie) napędzana jest przede wszystkim impulsami seksualnymi.
W tym miejscu zauważamy poważną zmianę priorytetów socjologicznych ideologii lewicowej – od twardej i dogmatycznej walki klasowej, w której decydującą rolę odgrywa baza (stosunki ekonomiczne), a działają siły klasowe, a nie jednostki - do teorii zdecydowanie bardziej indywidualistycznej, w której centralne miejsce zajmuje właśnie jednostka.
I choć początkowo wyzwolenie jednostki jest zadaniem równoległym z wyzwoleniem całej klasy robotniczej, to później klasa zostaje całkowicie odsunięta na bok. Seksualność w freudo-marksizmie utożsamiana jest z wewnętrzną treścią jednostki, a struktura ta zostaje przyjęta za podstawę, która rozciąga się na całą strukturę społeczeństwa – wbrew instytucjom społecznym (rodzina, moralność itp.), które ukształtowały się w czasach tradycyjnego społeczeństwa i nadal wywierają decydujący wpływ na społeczne, prawne i polityczne instytucje społeczeństwa przemysłowego.
W ramach freudo-marksizmu realizowana jest teza K. Marksa o zasadniczym znaczeniu prawa jedności i walki przeciwieństw jako podstawowego prawa rozwoju społecznego. Jednocześnie marksistowska idea rozwoju społecznego i politycznego ulega znaczącej transformacji.
Chodzi tutaj o wpływ idei Z. Freuda (uwolnienie od kompleksów, które tłumią popęd seksualny i zmuszają do podporządkowania się dyktaturze rozumu), co prowadzi freudo-marksistów do stwierdzenia, że rozwój instytucji politycznych i prawnych sprowadza się do dążenia do dominacji w realiach społeczno-politycznych współczesnego społeczeństwa, co bezpośrednio wiąże się z tłumieniem ludzkiej wolności w kontekście seksualno-erotycznym.
H. Marcuse twierdzi, że „sens kapitalistycznego wyzysku polega na ograniczaniu pragnień seksualnych” i wzywa do odrzucenia tradycyjnych wartości, buntu i rewolucyjnej walki o „wyzwolenie” instynktów, zwłaszcza Erosa. Podobne „podstawy ideologiczne” można dostrzec już w twórczości markiza de Sade’a („sadyzm”) oraz Simone de Beauvoir („feminizm”).
W istocie chodzi o to, że człowiek definiowany jest jako istota antybiologiczna, uciskana przez społeczeństwo – w szczególności przez jego instytucje polityczne i prawne. Jednakże w połączeniu tych wszystkich społeczno-marksistowskich oraz biologizująco-freudowskich intencji pozostaje zupełnie niejasne, co jest podstawą czego – z jednej strony, instytucje polityczne i prawne są narzędziem ucisku człowieka, a z drugiej strony, wciąż nie jest jasne, czym właściwie jest człowiek – istotą społeczną czy zwierzęciem o cechach społecznych.
Druga strona freudo-marksizmu skupia się na ideach relacji między bazą a nadbudową. W klasycznym marksizmie baza (stosunki ekonomiczne) determinuje istnienie i główne zasady realizacji nadbudowy (prawo, polityka, kultura, filozofia, ideologia itp.).
Dla freudo-marksistów oczywisty jest fakt, że nadbudowa również wywiera fundamentalny wpływ na bazę, podobnie jak baza na nią. W ten sposób instytucje polityczne i prawne postrzegane są nie tylko jako zewnętrzna struktura regulująca ludzkie zachowanie, ale również na poziomie psychologicznym, realizując swoją represyjną funkcję.
W związku z tym freudo-marksizm analizuje instytucje polityczne przez pryzmat relacji rodzinnych, dokonując analogii między rolami w relacjach rodzinnych a funkcjami politycznymi. Dlatego też dla jego zwolenników niezwykle istotne staje się zlikwidowanie tradycyjnego modelu rodziny, relacji rodzinnych oraz praktyki domowego wychowania jako podstawy kształtowania myślenia autorytarnego.
Zgodnie z ich przekonaniem likwidacja tradycyjnych relacji, norm moralnych, rodziny i cech płciowych zmieni psychotyp człowieka i doprowadzi do transformacji społecznych.
Zbigniew Szczęsny - ur. 1966. W latach 1993–2010 związany z przemysłem chemicznym. Pracował jako kierownik projektów wdrożeniowych w Solvay i GE. Od 2011 związany z IT. Aktywista laicki, członek zarządu stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna oraz członek-założyciel Kongresu Świeckości. Publicysta Post-Radia, niezależny komentator życia społeczno-politycznego.
Fotogramu nie wklejam, bo zniechęciłby jeszcze bardziej.
Przy tym zdaniu przestałem czytać:
Karoń-bis
Czy raczej anty-karoń?
Bełkoce tak samo.
Tylko z trochę innym przesłaniem.
W obu przypadkach trudno mi było je z rzeczonego bełkotu wydestylować.
Trudno znaleźć bardziej rażąco antynaukową ideologię niż szczytowy wykwit szkoły frankfurckiej w postaci dżenderyzmu. To już nawet łysenkizm lepiej imitował naukowość. Nie dziwię się więc profesorom "denialistom". Odmowa zajmowania się głupotami dobrze świadczy o ich intelekcie.
Zaproponowałbym jednak dekonstrukcjonizm. Derrida, Lacan, Deleuze, te klimaty. Marcuse przynajmniej zdania gramatycznie formował.
Być anglikiem czy ruskiem i byc unMitrochin to jeszcze wybaczalne, co ich obchodzi nie ich ląd. Anglicy (akurat się zasiedziałem przy Jałowieckim) i Rosjanie to nie Europejczycy. Gorzej być Polakiem i nie mówić nic Mitrochinem.
Głowny twórca popularnosći Reicha to Arnold Deutsch. Nielegal, twórca Piątki z Cambridge. Tworca metody stosowanwj przez KGB na tożsamości nielegalow. Wydawca i fascynat Reicha.
Fajny tekst jako takie wezwanie do działania. Spróbujcie stworzyć własną opowiesc, coś wymyślcie. Nie brnijcie w zachowania które okazywało się nieskuteczne. A Karon to chyba nie wskazywal drog postępowania.
Czytam se spokojnie Plutarcha, gdy wtem, noż jakież julki były za Oktawiana Augusta!
OT : uwielbiam ExC hub dla ludzi, którzy nie będąc wykładowcami niszowych kierunków humanistycznych „Czytają sobie spokojnie Plutracha”
Najprzykrzejsze, że zaraz po julkach, Plutarch przysrywa mie osobiście.
serwer na pliki
Jakiesik odpryski plutarchowe w mojej duszy mocno się zakotwiczyły niewiadomo skąd