#228 A Co Jeśli Boga Nie Ma? Jak Wygląda Psychomanipulacja w Kościele? - ks. prof.Andrzej Kobyliński
Materiał był zachwalany a kilka osób zniechęciła do oglądania długość filmu, to obejrzałem go dla was i rzucam garść spostrzeżeń. Będę pisał w punktach. Tak jest lepiej, ponieważ to nie jest rozmowa na jeden temat z dokładnym omawianiem szczegółów. Rozmowa jest raczej publicystyczna i porusza się w niej bardzo wiele spraw. Każdą pobieżnie.
Żeby łatwiej było cytować (kto wie, może wywiąże się jakaś dyskusja) będę umieszczał jedno spostrzeżenie w jednym poście.
Na początku bardzo ważne zastrzeżenie. Ja jestem nikim i szarym wiernym a on jest profesorem i księdzem, więc moje spostrzeżenia i uwagi są na zasadzie "malignant egalitarism" - ot, każdy idiota (w tym wypadku ja) uważa, że skoro ma dostęp do internetu, to może krytykować właśnie obejrzany i wysłuchany autorytet. Tak musicie moje wpisy traktować.
Obejrzałem połowę, przerywając i robiąc sobie notatki. Drugą machnę w wolnej chwili.
Profesor zapewne ma wszędzie rację, ale pewne rzeczy mnie jednak trochę gryzą.
Komentarz
E: Tu dodatkowo punkt dla młodego, który mówi: ale przecież skoro ja nie przywiązuję wagi do religii, do chrztu, to po co mam dokonywać apostazji? Ma oczywiście 100% racji. Dla osoby nie zajmującej się tymi sprawami formalna apostazja jest nielogiczna. Mam taką przywarę, że nielogiczność mnie nieco irytuje.
Ciekawi mnie stosunek do czasu w rozmowie. Kiedy Kościół powstał i kiedy się skończy. Czy zostały jakieś konkretne zdarzenia i objawy tego podane. Z przeszłości i przeszłości. Czy to jest proces, czy seria zdarzeń. I czy sam koniec Kościoła oznacza koniec wartości, które niósł.
E2. Pan ksiądz krytykuje z imienia Sierakowskiego, że nie dokonał formalnej apostazji? Ja postrzegam apostazję, nie jako odżegnanie się od wiary (bo wtedy oczywiście zlewamy sprawę ciepłą uryną) a raczej jako deklarację walki z Panem Bogiem.
Żeby było śmieszniej, jako powód utraty wiary był podany abp. Paetz. Tak tam naprawdę było: z powodu Paetza ten wybitny teolog przestał wierzyć, że Pan Jezus był Synem Bożym. Co ma jedno z drugim wspólnego w ogóle?
To już nawet ja wiem, że kto wychodzi z Kościoła z powodu Judasza, ten nigdy nie był w nim dla Pana Jezusa. A pan profesor tego nie wie? I wybitny polski teolog tego nie wie?
Ja widzę w apostazji większą szansę do nawrócenia niż w olewaniu sprawy
Trzeba chociaż się zastanowić co się robi i z kim się walczy, a później żyć z taką świadomością resztę życia
Zimny albo gorący nie zas letni
wcześniej też była
ale bezobiawowa
Jeżeli mówimy o sytuacji rzeczywistej utraty wiary - nie "obrażeniu się na Pana Boga" - to taki "nawrócony na ateizm" sam raczej już nie podejmie wysiłku walki o swoją duszę przez modlitwę. Za to modlitwa za taką osobę jest chyba jak najbardziej wskazana.
Akt apostazji - z tego co wiem - nie unieważnia chrztu, tylko raczej jest swego rodzaju aktem "autoekskomuniki" - apostata formalnie potwierdza, że nie chce już należeć do wspólnoty Kościoła. Jeżeli faktycznie stracił wiarę, to - tak jak zauważył "młody" - nie powinno to mieć dla niego znaczenia. W odniesieniu do osoby duchownej w takiej sytuacji, skłaniałbym się jednak do opinii ks. prof. Przy czym niekoniecznie z podanych przez niego powodów. Sens apostazji takiej osoby widziałbym w dwu sprawach:
wyklarowanie sytuacji. Odchodzący z Kościoła czy stanu duchownego ksiądz, to zawsze jest dla wiernych co najmniej konfuzja. I - przynajmniej moim zdaniem - dokonanie apostazji to jest jasny sygnał, że mamy do czynienia z człowiekiem, który z Kościołem nie chce mieć nic wspólnego a nie "dysydentem", który tylko nie mieści się w ramach (najprawdopodobniej "sztywnych, skostniałych i niedzisiejszych")stanu duchownego lub kontestuje "błędy" Kościoła.
Dokonanie aktu apostazji to jednak jakaś wyraźna cezura - po nim już raczej nie można się bawić w oczekiwanie, że "Kościól pójdzie z duchem czasu" czy "Pan Bóg jeżeli jednak jest, to na pewno miłosierny". I przed przestapieniem tego progu jest jeszcze czas, i okazja, na autorefleksję, która może poskutkować nawróceniem.
Też nabrałem podejrzenia, że młody jest na krawędzi nawrócenia a ksiądz profesor na krawędzi utraty wiary. Dostęp do wiedzy przyczyną sekularyzacji. Nojacięniemogę. Chyba wiedzy z XIX wieku, bo wiedza z wieku XX mówi coś zupełnie innego. A z Bożą pomocą mamy już od pewnego czasu wiek XXI.
Ciężko mi poza tym poważnie traktować kogoś, kto poważnie traktuje Nietschego.