Wątek o Słowacji
Myśl o założeniu tego wątku była w mojej głowie od wielu miesięcy, albo nawet od paru lat. Zamach na premiera Słowacji ostatecznie zmotywował mnie do przekucia myśli w czyn. Jednak nie o tym zdarzeniu chcę pisać. To ma być w zamyśle ogólnie wątek o tym kraju.
Osobiście podzielę się taką refleksją, że to w ogóle jest dla mnie jakiś fenomen. To jest nasz sąsiad, kraj z którym mamy granicę (nie tak krótką), katolicki jak my, mówiący językiem zbliżonym do naszego (z urzędowych języków państw najbardziej podobny, nawet bardziej od czeskiego), a tymczasem jest dla nas kompletną enigmą. Nic o nim nie wiemy. O niejednym egzotycznym kraju potrafilibyśmy więcej powiedzieć (ot choćby o Argentynie, o której był na naszym forum oddzielny wątek). To jest zdumiewające! Nie ma nie tylko większej konkretnej wiedzy, ale nawet jakiegoś uproszczonego stereotypowego obrazu. Kraj widmo!
Co ciekawe Słowacja należy do "klubu na", to znaczy krajów, do których używamy przyimka "na", podkreślając bliskość, obok Ukrainy, Białorusi, Litwy, Łotwy i Węgier.
W pewnym sensie jest to zrozumiałe, bo Słowacy jako naród są "niedookreśleni". Na arenie dziejów pojawili się późno. Do XI wieku nie wiadomo o ich obszarach nic, poza tym, że było w zachodniej części Księstwo Nitry, które zostało włączone do Węgier. W ogóle Słowacja przez stulecia należała do Węgier. Była ludność słowiańska mówiąca swoim lokalnym narzeczem bez świadomości narodowej. Zaczęła się ona wytwarzać dopiero w XIX wieku. Dopomogła głupia polityka Węgrów, którzy swoją madziaryzacją rozjątrzyli sprawy narodowe. Kto wie, czy bez tego nie skończyłoby się jak ze słowiańską ludnością w austriackiej Karyntii. Potem przyłączyli się do Czechów, ale i ci wykazali się arogancją, przez co doszło do rozpadu wspólnego państwa, jednak pokojowego inaczej niż w przypadku Jugosławii.
Z tego, co wiem o słowackiej polityce, to tyle, że dominują tam siły przypominające nasz PSL - lewicowe, ale nie takie tęczowo-lewackie, takie nawet na swój sposób konserwatywne, ale bez głębszego przywiązania do tradycji, za to skorumpowane. Taki był Mecziar dominujący w latach 90., taki jest Fico. No ale to taka dość skromna wiedza i chętnie ją uzupełnię.
Wiem jeszcze, że Słowacja źle wyszła na przyjęciu euro.
Na temat kultury wiem jeszcze mniej poza tym, że za swojego bohatera uważają Janosika (słusznie zresztą, bo z polskimi górami nie miał nic wspólnego; podobno legenda "zmiksowała" go z jakimś innym zbójnikiem).
Słowację kojarzę też z piosenką Tadeusza Woźniaka "Hej Hanno" o miłości do Słowaczki oraz z panią profesor z podyplomówki, mówiącą po polsku ze specyficznym akcentem.
Czy ktoś wie coś więcej i czy ma jakieś refleksje? Jakieś anegdotyczne informacje też mogą być.
Komentarz
O historycznych Słowakach wiemy bardzo dużo. Tylko wtedy występowali oni pod pseudonimem Węgrzy, nie mydlić z Madziarami, którzy mieszkali bardziej na południe i byli mniej życzliwi, nawet potrafili Rzplitą spustoszyć do spółki z Rumunami. Polak Węgier, dwa bratanki!
Niedawno powstał na Facebooku taki profil, pisany przez Polaka z Bratysławy.
https://www.facebook.com/profile.php?id=61552014091698
Swoją drogą zastanawiające jest jak mało krajów na świecie jest rządzonych przez partie i ludzi z rigczem. Ze świecą szukać.
Fajnie się nauczyć nowego słowa.
Brzmi anglosasko a jest polskie.
...w ogóle są jakieś?
Nie wiem, ale chodziło mi o użycie tego słowa.
To ja w takiem razie poruszę zagadnienie pana Ścibora, króla Słowacji.
Kolo pasowałby do różnych wywłątków, z mózgotrzepami na czele, ale skoro objawił się nam wątek o Górnych Węgrzech, to wyobraźcież sobież o Szanowni, że był taki kolo, Ścibor ze Ściborzyc, który pracował dla krurów węgierskich, dzięki czemu "Jego majątek obejmował połowę zachodniej Słowacji, w tym całą dolinę Wagu. Był panem 31 zamków i ponad 200 posiadłości."
.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ścibor_ze_Ściborzyc
Taki trochę, turbo koleżka.
Mają ciekawą sztukę ludową, na nowo interpretowaną,
Ul’uv to ichnia cepelia
Poleca się
Gnoją Węgrów,
Mają trzy wsie wydawanej apelacji tokajskiej
Mają fajne góry, piwo i kofole, to mi wystarzcza żeby bywać tam kilkanaście razy w roku, ale ludzi się raczej na takich wycieczkach nie poznaje.
Najwięcej kontaktu ze Słowakami miałem na studiach we Francji. Spoko było, gadaliśmy po naszemu (polsko/słowacku), szło się dogadać. Język śmieszy ale co z tego, to już troche nudne się zrobiło. Czasem jakieś ichniejsze radio się złapie blisko granicy to można dzieciom puścić w samochodzie dla zabawy.
Argentyna?
Filipiny za Duterte!
Ciekawy wątek, fajnie, że się pojawił.
Najpierw uświadommy sobie, czym jest Słowacja - zwłaszcza w porównaniu z Argentyną, skoro była już powołana. Argentyna ma ok. 200 lat, ok. 35 mln ludzi, jednego papieża, 2 znanych pisarzy, pierwszą damę znaną z musicalu, rewolucjonistę z koszulek, topową reprezentację w najpopularniejszym w Polsce sporcie (w mundialowej tabeli wszechczasów są na 4. miejscu). Zajmują 2 mln km kw., chyba więcej niż cała UE, a jeśli mniej to niewiele.
Słowacja - 30 lat, 4-5 mln ludzi, żadnej powszechnie znanej osoby, zajmuje obszar 2 województw.
Nie pałam miłością do Argentyny, do Słowacji mam stosunek neutralny do umiarkowanie pozytywnego, ale mimo tego absolutnie mnie nie dziwi, że Argentyna jest dla nas (i Polaków, i na forum) ciekawsza. Reszta jutro albo później.
Ostatnio kolega Amerykanin zapytał kolegę Czecha o znanych Czechów. Kolega Czech po wielkim namyśle wymienił Lindla, Navratilovą i jak sobie w końcu przypomniał to Jana Żiżka i Bedricha Smetanę.
Wzmianka o wątku o Argentynie nie była żadną złośliwością czy nawet wyrzutem. Wspomniany wątek jest ciekawy. Sam go czytałem i się w nim udzielałem. Użyłem tego tylko jako przykładu dla podbicia tezy.
Ok, ja też tej uwagi nie poczytałem jako złośliwej. Na przykładzie Argentyny chciałem tylko pokazać o jak małym, młodym i w skali świata marginalnym kraju mówimy.
Natomiast oczywiście to jest nasz sąsiad i warto go znać lepiej. Mam zresztą wrażenie, że kiedyś, powiedzmy 20 lat temu wydarzenia bieżące z krajów ościennych były obecne w mediach głównego nurtu, TVP miała stałych korespondentów w Wilnie, Pradze czy Mińsku, choć co do Bratysławy nie jestem pewien. Teraz telewizji nie oglądam, ale jak jeszcze mi się zdarzało, to temat zniknął.
Jeśli miałbym polecić jakiś wstęp do historii, polityki i kultury naszych sąsiadów, to są dwie książki Roszkowskiego o krajach Trójmorza, czytaliście?
Nie chcę robić porównań z Czechami, bo właśnie wróciłem z Pragi, przy okazji sporo czytałem o Czechach, więc pewnie moja aktualna wiedza na ich temat mocno wykracza poza stereotypową.
a przeciętny Polak dorzuciłby św. Wojciecha, Brzetysława, Husa i jego braci, Matejkę, Haszka, Szwejka, żenę za pultem i Jożina z bażin.
Czesi powinni nas szanować.
Jeszcze Arabelę i Rumburaka. I Rumcajsa.
To fajnie, że jedyne dwie znane osoby z Czech zaczynały jako Czesi ale kończą jako Amerykanie.
No a ten Lindl to zaczynał jako Lendl ;-)
A skoro św. Wojciecha to i bł. Radzima Gaudentego.
Znajomy Czech opowiadał o narodowym poczuciu humoru przy opowiadaniu o historii. Typowy dowcip - hasło z krzyżówki: "Najlepsze paliwo na 3 litery" Rozwiązanie: HUS.
No a Krecik?
A miało być o Słowacji.
Co do słynnych Czechów:
pisarz Karel Capek - po raz pierwszy użył słowa "Robot"
piłkarz Antonin Panenka mistrz Europy
Był też taki Emil Zatopek.
Warto też wspomnieć o polsko-czechosłowackim braterstwie broni
https://pl.wikipedia.org/wiki/Josef_František
Zaczytywałem się w młodości Paralem. Uwielbiałem jego powieść Zawód - kobieta.
Zapomnieli o Maurycym Beniowskim.
Czesi są znani z tego że obchodzą uroczyście rocznicę swoich powstań narodowych i z tego powodu był swego czasu zgrzyt międzynarodowy który oparł się o jakiegoś konsula czy innego szarżedafeira...
[Relacja wujka Romka]
Otóż w latach 70-tych była wymiana pracownicza między bielską BeFaMą a jakimiś zakładami naszych południowych sąsiadów (wtedy wiadomo że była Czechosłowacja więc wpis jest koszer jeśli chodzi o wątek).
Któregoś dnia żaden z pracowników z wymiany nie stawił się na swoim stanowisku, na drugi dzień majster się pyta dlaczego nikogo wczoraj nie było w pracy więc usłyszał że to w związku w rocznicą powstania zbrojnego i mieli święto narodowe więc i wolne od pracy.....ten nie zastanawiając się długo palnął im prosto w nos że jakie powstanie jak oni tylko jednego żołnierza mieli - Szwejka - więc nie może być mowy o żadnym powstaniu narodowowyzwoleńczym i on im wpisuje bumele za wczoraj i kwita!
No i się porobiło.....
Ci żeby utrzeć nosa hardemu polaczkowi (a głównie chodziło o kasę za dzień roboczy i delegację) zgłosili incydent u swoich zwierzchników, ci z kolei wyżej i tak się to rozrosło.... jakoś (szczegółów nie znam ale wódka na stół i kasa w kopercie) temat załatwili i przyjaźń polsko-czechosłowacka w dziedzinie przemysłowej kwitła dalej bez przeszkód....