Skip to content

Wątek kynologiczny

15678911»

Komentarz

  • edytowano 16 November

    Przejęcie nazewnictwa i zrównanie zwierzaków z dzieciakami poprzez to nazewnictwo pozwoli w przyszłości nadawać nazwiska domownikom zwierzęcym, nr PESEL i udzielanie świadczeń zdrowotnych zwierzętom w ramach NFZ.

  • "Chcę mieć z Tobą pieska"

  • edytowano 16 November

    @marniok powiedział(a):
    Nie wiedziałem to mnie olśniły w pracy miłośnice kotów i psów.
    Teraz się nie "bierze ze schroniska" tylko adoptuje psa lub kota.
    Mało tego, zanim ta adopcja dojdzie do skutku to trzeba przejść weryfikację pod kątem warunków jakie można zapewnić adoptowanemu zwierzu. Weryfikacja to m.in. kontrola komisji na miejscu przyszłego pobytu zwierzaka obejmująca wizję lokalną. Podpisuję się nawet papiery adopcyjne czy coś takiego....

    To jest prawda?
    Rzeczywiście doszło do tego że się zwierzęta ADOPTUJE?
    Jeśli tak to się ponownie pytam czy ja już na dobre zwariowałem czy jeszcze mi zostało parę długości?

    Oczywiście że zwierzęta się "adoptuje", nie można też już mówić że zwierzęta "zdychają", przecież kilka tygodni temu już to ustalaliśmy. :)

  • Moja koleżanka próbowała niedawno takiej „adopcji”. Wizji lokalnej w domu co prawda nie było, ale musiała odpowiedzieć na mnóstwo szczegółowych pytań dotyczących warunków mieszkaniowych i opieki nad psem. Wydawałoby się, że jej oferta była idealna: szeregowy dom w małej miejscowości, wokół dużo terenów spacerowych. Deklarowała wyprowadzanie psa minimum trzy razy dziennie, w tym przez 11-letniego syna po jego powrocie ze szkoły. Oboje z mężem kiedyś mieli psy. Podczas obowiązkowych wizyt w schronisku odbyli parę spacerów i nie było żadnych problemów. Do „adopcji” jednak nie doszło, a jako powód podano, że 11-latek jest za młody, żeby samodzielnie wyprowadzać psa. A chodziło o zrównoważonego kundelka średniej wielkości.

  • Mogła powiedzieć ze to pies będzie pilnował i wyprowadzał jej syna to kto wie, może by dostąpiła zaszczytu adopcji.....?

  • @marniok powiedział(a):
    Mogła powiedzieć ze to pies będzie pilnował i wyprowadzał jej syna to kto wie, może by dostąpiła zaszczytu adopcji.....?

    Ryzykowne, mogła się narazić na zarzut wykorzystywania biednego zwierzęcia.

  • Fakt - stosowny sygnał od sygnalisty do odpowiednich organów administracji samorządowej mógłby poskutkować odebraniem prawa do adopcji zwierzęcia, a dziecko ludzkie można by umieścić we właściwym schronisku....

  • edytowano 16 November

    Kupując rasowego psa jest się złym człowiekiem bo odbiera się szanse psom ze schroniska.
    Dokumentem potwierdzającym transakcje jest umowa z paroma paragrafami o dobrostanie, woda, jedzenie, spacer. W przypadku psów hodowlanych, wybitnie zapowiadających się psów pracujących czy wystawowych jest parę paragrafów wincyj. Do tego metryka książeczka zdrowia. Wszystko.
    Ale jak już pisałam to są zasady złych ludzi.

    Dobrzy ludzie „adoptują” co czasami pociąga za sobą, wizytę w mieszkaniu i wizyty kontrolne w miejscu zamieszkania co w mojej głowie się nie mieści bo bym bez nakazu sądu nie wpuściła ale dobrzy ludzie się nim poddają bo to jest walidacja ich dobra w oczach kontrolujących.

    Psy mają już coś na kształt Peselu jest to numer czipa, na podstawie, którego wyrabia się paszport w przypadku wiezienia psa za granicę.
    Taki paszport czyni już z psa psobywatela PL/UE ;)

  • @Teresa powiedział(a):
    Moja koleżanka próbowała niedawno takiej „adopcji”. Wizji lokalnej w domu co prawda nie było, ale musiała odpowiedzieć na mnóstwo szczegółowych pytań dotyczących warunków mieszkaniowych i opieki nad psem. Wydawałoby się, że jej oferta była idealna: szeregowy dom w małej miejscowości, wokół dużo terenów spacerowych. Deklarowała wyprowadzanie psa minimum trzy razy dziennie, w tym przez 11-letniego syna po jego powrocie ze szkoły. Oboje z mężem kiedyś mieli psy. Podczas obowiązkowych wizyt w schronisku odbyli parę spacerów i nie było żadnych problemów. Do „adopcji” jednak nie doszło, a jako powód podano, że 11-latek jest za młody, żeby samodzielnie wyprowadzać psa. A chodziło o zrównoważonego kundelka średniej wielkości.

    taki piesek w schronisku jest cenny - na każdego dostaje się dotację.

  • @Teresa powiedział(a):
    Moja koleżanka próbowała niedawno takiej „adopcji”. Wizji lokalnej w domu co prawda nie było, ale musiała odpowiedzieć na mnóstwo szczegółowych pytań dotyczących warunków mieszkaniowych i opieki nad psem. Wydawałoby się, że jej oferta była idealna: szeregowy dom w małej miejscowości, wokół dużo terenów spacerowych. Deklarowała wyprowadzanie psa minimum trzy razy dziennie, w tym przez 11-letniego syna po jego powrocie ze szkoły. Oboje z mężem kiedyś mieli psy. Podczas obowiązkowych wizyt w schronisku odbyli parę spacerów i nie było żadnych problemów. Do „adopcji” jednak nie doszło, a jako powód podano, że 11-latek jest za młody, żeby samodzielnie wyprowadzać psa. A chodziło o zrównoważonego kundelka średniej wielkości.

    +100
    To samo było z moją siorką.
    Ale ona szukała drugiego psa bo już jednego miała.
    I po przejściu tej całej biurokracji, spacerów, wizji lokalnej, po trzech "kandydatach" udało jej się "adoptować".
    Mogę opisać szczegóły, ale mi się nie chce.

    👣

    🐾
    🐾

  • 11-latek za młody? 10-letnia Michalina z mojej rodziny (autorka znanego tu wiersza o jesieni) marzy o psie, a ponieważ go nie ma - wyprowadza jamnika sąsiadów na spacer. Nic z tego nie ma prócz przyjemności bycia ze zwierzakiem. Z entuzjazmem opowiadała mi jak sobie radzi z uprzątaniem kupy po jamniku; "mam taki sposób, że smycz biorę do lewej ręki, prawą ręką wyjmuję z kieszeni torebkę na kupkę i (....) potem idziemy do kosza na śmieci i wyrzucam torebkę."

  • @trep powiedział(a):
    Nie tylko się adoptuje, ale i obchodzi się nie imieniny czy urodziny a adopciny.

    Myślałem że z tymi adopcinami to jakiś żart jest.... chociaż z drugiej strony wierzyć wysrywom GW to tak średnio ....

  • Adopciny psiny

  • Skoro jest psiecko i kociecko to są i adopciny.

    Nasza kotka szczęśliwie zdechła/zmarła/odeszła/padła, więc teraz mamy trochę wolności po 28 latach z kotem/kotami (max.3). Został tylko jeden zewnętrzny, który przybył do nasz od sąsiadów przez siatkę, odkąd sąsiad zmienił psa na takiego, który z kotem się gorzej zgadzał. Mieszka w replice sraczkowskiej MOMA. Ania mi klarowała, że na wsi dobrze jest miedź kota ze względu na myszy. Mamy nadzieję, że taki zewnętrzny załatwia sprawę.

  • Nasz kot Pirat załatwiał sprawę z myszami w ten sposób, że każdą upolowaną, nieżywą już mysz, przynosił mojej Mamie w prezencie - prosto do Jej sypialni... A łowna bestia była.

  • In vitro dla czworonoga - jeszcze tego doczekamy - będzie kolejną obietnicą wyborczą....i chwyci

  • @marniok powiedział(a):
    In vitro dla czworonoga - jeszcze tego doczekamy - będzie kolejną obietnicą wyborczą....i chwyci

    To jest odweterynaryjna technika wybierania linii genetycznych w hodowlach zwierząt. Czyli ogier na Arabii klacz z Albionu nie wymaga kontaktu fizycznego, albo jałówka z Pirenejów, byk z Pampasów mogą wydać potomstwo bez skomplikowanych kosztów transportu i zbytecznych ruchów frykcyjnych.
    Żartobliwie opisałem genezę technologii.

  • edytowano 19 November

    @los powiedział(a):
    Adopciny psiny

    w jednej z gwar jest słowo psinco
    czyli po psie ...

  • W Warszawie się tak kiedyś mówiło:

    -Co?
    -Psinco!

    👣

    🐾
    🐾

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.