@Maria powiedział(a):
Pan juror w ogóle nie powinien się w trakcie konkursu wypowiadać. Karygodne, moim zdaniem.
...pełna zgoda!
I mała poprawka, po kwerendzie wychodzi mi, że jego uczeń jednak chyba nie, ale koleżeństwa owszem, więc tym bardziej chyba brzydko się zachował, może to frustracja
...Chen tak się wczoraj pocił, że aż dziw, że mu się palce nie ślizgały, na pewno było wrażenie, że dał z siebie wszystko
Ale nie ma tej lekkości co Lyu czy Ong, którzy grają jakby bez wysiłku. Wolę takie granie Chopina niż takie atletyczne jak Chen czy Khrikuli, niech sobie bębnią Beethovena
@Filioquist powiedział(a):
...Chen tak się wczoraj pocił, że aż dziw, że mu się palce nie ślizgały, na pewno było wrażenie, że dał z siebie wszystko
Ale nie ma tej lekkości co Lyu czy Ong, którzy grają jakby bez wysiłku. Wolę takie granie Chopina niż takie atletyczne jak Chen czy Khrikuli, niech sobie bębnią Beethovena
@MarianoX powiedział(a):
Czy dalekowschodni Azjata grający we fraku Chopina nie dokonuje przypadkiem zawłaszczenia kulturowego niczym Olga Tokarczuk fryzurą typu dreadlock?
Dalekowschodni Azjaci to biali suprematyści, więc nie.
@MarianoX powiedział(a):
Czy dalekowschodni Azjata grający we fraku Chopina nie dokonuje przypadkiem zawłaszczenia kulturowego niczym Olga Tokarczuk fryzurą typu dreadlock?
...my dokonujemy zawłaszczenia a oni podlegają kolonizacji, wyrzekają się 5000 lat tradycji swojego rzępolenia i zakuwają Chopina na fortepiano.
@MarianoX powiedział(a):
Czy dalekowschodni Azjata grający we fraku Chopina nie dokonuje przypadkiem zawłaszczenia kulturowego niczym Olga Tokarczuk fryzurą typu dreadlock?
Dalekowschodni Azjaci to biali suprematyści, więc nie.
...tak dokładnie, wyznają biały suprematyzm - począwszy od zakuwania Chopina na fortepiano po wybielanie skóry i prostowanie oczu - uznają supremację białego człowieka
No właśnie juror. Uczniowie jurorów występują w konkursie. Przecież to jest takie zaprzeczenie jakiegokolwiek obiektywizmu i bezstronności, że stawia każdy werdykt pod zarzutem. Może miałoby to jeszcze jakiś sens gdyby robić ślepe próby, gdyby juror nie wiedział kogo słucha.
Pisałem to samo, ale zasadniczo jeśli chodzi o zwycięzcę, to nigdy nie było kontrowersji - wygrywali najlepsi - być może jeśli chodzi o przechodzenie z etapu do etapu...
Ostatnia kontrowersja to był Pogorelić, ale tam były inne powody.
Mówiąc zupełnie szczerze - oczywiście wiem, że to forumowe "nigdy" czyli kilkadziesiąt procent - ale nawet przed takim stwierdzeniem, ja przynajmniej chciałbym wysłuchać każdego. Czyli musiałbym zacząć od pierwszego etapu i wysłuchać wszystkich.
No i Awdiejewa, która wygrała, bo "obozy" Wundera i Geniuszasa (albo innego faworyta?) wzajemnie obniżały temu drugiemu punkty?
@peterman powiedział(a):
Było-ż by zatem tak, iż konkurs szopenowski jest po prostu odzwierciedleniem systemu społecznego post-PRL, w którym ugrzęźliźmy od dekad?
@peterman powiedział(a):
Było-ż by zatem tak, iż konkurs szopenowski jest po prostu odzwierciedleniem systemu społecznego post-PRL, w którym ugrzęźliźmy od dekad?
...polski komentariat branżowy z dzisiejszych jara się na maxa Erikiem Lu, o Li wyrażali się z sympatią, ale bez entuzjazmu a o Lyu napomknęli w tonie lekceważącym i paternalistycznie ("ta dziewczyna z Poznania, no niezwykłe, że takie dziecko może już tyle umieć").
Co ciekawe wczoraj na TV Kultura w "podsumowawniu 3 etapu" nawet nie wspomnieli o faworycie buków Kevinie Chen, dziwne to było.
Ad 1 a jaki repertuar na fortepian solo Kolega preferuje? A może żaden?
Ad 2 a na jakim sprzęcie Kolega słucha, jeśli można wiedzieć?
Ad 3 oj tam zaraz wszystkiego, ale w sumie teraz na YT można, może jakość nie premium, ale słychać
I jeszcze kwestia "Czy Chopin jest tego warty?". Moim skromnym zdaniem to jest Święto Narodowe a że raz na 5 lat, to najważniejsze.
Obowiązek Polaka a nie wybór melomana.
Co do produktu eksportowego, ja wolę mówić o "soft power" bo to "produkt" budujący zainteresowanie, szacunek a nawet miłość do Polski na całym świecie, osobliwie w "teatrze Pacyfiku", gdzie się teraz te globalne pivoty przekręcają czy coś - ciekawa analiza dane na koniec 2022:
Using the Carnegie Hall website and its dataset of over 35,000 works performed in recitals at Carnegie Hall from 1891 to 2022, I've created several spreadsheets that shed light on what the standard repertoire is and some related topics.
Dlatego moim zdaniem - Święto Narodowe a nie wybór melomana
Ok, imponujące zestawienie.
Tyle że jest pytanie, jak to liczymy - w ilości utworów (jak w tym zestawieniu) czy w czasie repertuarowym - a utwory Chopina są przeważnie kilkuminutowe, drugiego w kolejności Beethovena różnie, ale sonaty (top 10 Beethovena z drugiego pliku to sonaty) mają od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu.
Więc gdybyśmy chcieli porównać czas, to prawdopodobnie Beethovena musielibyśmy pomnożyć (względem) Chopina np. 3x i już by się bardzo zbliżyli. Intuicyjnie tak mi się właśnie wydaje, że to będzie top bliski ex aequo, zależnie czy ktoś ma gust bardziej klasyczny, czy romantyczny. Liczył raczej nie będę, chyba że naprawdę mi się będzie bardzo nudzić.
Co do obowiązkowości święta, niepodlegającego wyborowi - serio, muzyki należy słuchać dla przyjemności. Jeśli nie jesteśmy naukowcami / publicystami, którzy muszą to poznać, albo oficjelami, którym wypada tam być - nie ma żadnego obowiązku, tak samo jak nie ma obowiązku oglądać reprezentantów Polski w jakichś nieinteresujących nas dyscyplinach sportowych. W ogóle to przymuszanie (zwłaszcza młodych) ludzi do słuchania Chopina jako "obowiązku", bez pokazywania tego jako potencjalną przyjemność, a zwłaszcza bez pokazywania całego bogactwa reszty muzyki tzw. klasycznej, także polskiej, skutecznie przez lata zepchnęło temat muzyki klasycznej do kompletnej niszy.
Na zewnątrz opłaca się promować Chopina - czy raczej promować Polskę Chopinem, i to podkreślam co kilka wpisów, żeby nie było wątpliwości. Do wewnątrz - o Chopinie już naprawdę wszyscy w Polsce słyszeli, promujmy też innych zanim kompletnie o nich zapomnimy.
@Filioquist powiedział(a):
...tak, interpretacja jest wszystkim, dlatego fonografia jest tak wspaniałym wynalazkiem!
A jednocześnie jest killerem wykonawstwa.
Od ok. 50 lat mamy naprawdę znakomite technicznie nagrania. Nie ma tam prawie szumów i brzmi to świetnie. Od tego czasu, jeśli chodzi o najbardziej znane utwory (w tym Chopina) powstało setki nagrań poszczególnych utworów. Serio, nie wiem, co nowe nagranie mogłoby wnieść i np. po co nagrywać kolejny raz komplet symfonii Beethovena. W latach 80. można było jeszcze powiedzieć, że po to, żeby wydać na CD, na które ludzie przechodzili z winyli. Ale dziś, w serwisie streamingowym możemy kliknąć w cokolwiek i w ramach abonamentu nie zapłacimy nic więcej, jeśli klikniemy w "epokowe nagranie" zamiast w "nowego obiecującego twórcę". Więc intuicyjnie wydaje się, że nowe nagrania cieszą się mniejszym zainteresowaniem niż kiedyś - albo ja tylko wpadłem w taką niszę.
Z kolei - ciągle przecież warto Beethovena czy Chopina grać na żywo. A tego już nie zrobi Horowitz, Richter, Arrau czy kogo tam cenimy z "legendarnych", to musi zrobić ktoś żywy i na chodzie. A jednocześnie ma on małą szansę promować się nagraniami.
Kolejnym problemem jest to, o czym pisał kiedyś Taleb - że autorzy tych topowych nagrań zbierają całą śmietankę. Kiedyś byłej najlepszy w mieście 500-tysięcznym to miałeś 25% więcej kasy niż najlepszy w mieście 400-tysięcznym, a takich miast jest sporo. Dziś liczy się tylko najlepszy na świecie, kolejny jest daleko w tyle. Taleb pisał to jeszcze przed muzycznymi streamingami, które tylko to podkręciły.
Więc fonografia jest wspaniała dla słuchaczy, dla wykonawców niekoniecznie.
Pamiętam uroczą historyjkę opowiedzianą mi przez pracownika handlowego wiele lat tam mieszkającego. Objechał całe Chiny i obfotografował. Slajdy (bo to jeszcze ten czas był) pracowicie poumieszczał w pudełkach ze stosownymi napisami. Pewnego dnia mu się to rozsypało i nie wiedział - to Szanghaj trzeci wiek przed Chrystusem czy Harbin dwunasty wiek po Chrystusie? W Europie jednak odróżnimy barok od gotyku.
90% (ponad miliard) Chińczyków ma sto nazwisk. To jest kraj dla mas ludzkich a nie dla ludzi.
@rozum.von.keikobad powiedział(a):
Ok, imponujące zestawienie.
Tyle że jest pytanie, jak to liczymy - w ilości utworów (jak w tym zestawieniu) czy w czasie repertuarowym - a utwory Chopina są przeważnie kilkuminutowe, drugiego w kolejności Beethovena różnie, ale sonaty (top 10 Beethovena z drugiego pliku to sonaty) mają od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu.
Więc gdybyśmy chcieli porównać czas, to prawdopodobnie Beethovena musielibyśmy pomnożyć (względem) Chopina np. 3x i już by się bardzo zbliżyli. Intuicyjnie tak mi się właśnie wydaje, że to będzie top bliski ex aequo, zależnie czy ktoś ma gust bardziej klasyczny, czy romantyczny.
...pewnie tak, czasowo ex aequo, ale mi się rozchodzi o coś innego - nikt nie pokocha Niemiec z powodu muzyki Beethovena a w przypadku Chopina i Polski to i owszem
Co do obowiązkowości święta, niepodlegającego wyborowi - serio, muzyki należy słuchać dla przyjemności. Jeśli nie jesteśmy naukowcami / publicystami, którzy muszą to poznać, albo oficjelami, którym wypada tam być - nie ma żadnego obowiązku, tak samo jak nie ma obowiązku oglądać reprezentantów Polski w jakichś nieinteresujących nas dyscyplinach sportowych. W ogóle to przymuszanie (zwłaszcza młodych) ludzi do słuchania Chopina jako "obowiązku", bez pokazywania tego jako potencjalną przyjemność, a zwłaszcza bez pokazywania całego bogactwa reszty muzyki tzw. klasycznej, także polskiej, skutecznie przez lata zepchnęło temat muzyki klasycznej do kompletnej niszy.
...naciągany ten ciąg, przyczynowo-skutkowy, a "przymuszanie" do Mickiewicza i innych lektur narodowych zepchnęło poezję i czytelnictwo do kompletnej niszy?
Na zewnątrz opłaca się promować Chopina - czy raczej promować Polskę Chopinem, i to podkreślam co kilka wpisów, żeby nie było wątpliwości. Do wewnątrz - o Chopinie już naprawdę wszyscy w Polsce słyszeli, promujmy też innych zanim kompletnie o nich zapomnimy.
...ale jak przekonująco promować na zewnątrz nie robiąc wewnątrz "święta narodowego"?
Czy Kolega jest zdania, że Chopin jest globalną ikoną pianistyki bo był promowany? A tamci nie byli, więc zmierzają ku zapomnieniu?
@Filioquist powiedział(a):
...tak, interpretacja jest wszystkim, dlatego fonografia jest tak wspaniałym wynalazkiem!
A jednocześnie jest killerem wykonawstwa.
Jednak wybitnych wykonawców nie ubywa. Czy ubywa?
I czy fonografia nie okazuje się ratunkiem przed zapomnieniem dla tych, którzy zmierzają ku zapomnieniu?
Więc fonografia jest wspaniała dla słuchaczy, dla wykonawców niekoniecznie.
...nie przekonuje mnie to z obserwacji własnych - o ile tylko dobre wykonanie jest dostępne na żywo - jest pełna sala, nawet ci, którzy nie są melomanami-koneserami kolekcjonującymi nagrania
W pianistyce to nie wiem, w śpiewie i dyrygenturze mam wrażenie nie przybywa. Ale być może po prostu przestałem to śledzić.
Można sobie np. wziąć 5 top wykonawców na dany instrument (+ batutę, + kolejne głosy ludzkie) i policzyć, ilu z nich żyje.
Też mnie (i Talebowi) nie chodziło o to, że sale są puste, tylko że dysproporcje w dochodach między światowym topem (topem topów) a resztą, zwykłymi prowincjonalnymi muzykami są ogromne.
Z Chopinem na wewnętrzny użytek miałem na myśli, że w muzycznej edukacji (oraz popularyzacji kultury) zupełnie się pomija całą resztę polskiej muzyki, w sposób zupełnie nieproporcjonalny. W rezultacie jeśli w czyjś gust Chopin nie trafi, to stwierdzi, że klasyka w ogóle jest nie dla niego.
Poloniści nie mówili jednak za moich czasów, że tylko Mickiewicz, a o reszcie nic.
Po koncercie Chinki widzę nagle w telewizorze tłuste dupsko. WTF? Myślę sobie - co robi wielkie dupsko na konkursie Chopinowskim? A to prezydent Sraczkowski robił stendin owejszn.
Komentarz
...w konkursie uczestniczy uczeń Jabłońskiego i uczniowie jego koleżeństwa, w tym z Polski, więc tak jakby sam siebie ocenia?
Pan juror w ogóle nie powinien się w trakcie konkursu wypowiadać. Karygodne, moim zdaniem.
...pełna zgoda!
I mała poprawka, po kwerendzie wychodzi mi, że jego uczeń jednak chyba nie, ale koleżeństwa owszem, więc tym bardziej chyba brzydko się zachował, może to frustracja
Faworytem buków jest Czen, na drugim (za przeproszeniem) Kuwahara. Polak przedostatni.
szkoda, że nie dali szansy na posłuchanie, co z koncertu wydobył Pawlak.
...Chen tak się wczoraj pocił, że aż dziw, że mu się palce nie ślizgały, na pewno było wrażenie, że dał z siebie wszystko
Ale nie ma tej lekkości co Lyu czy Ong, którzy grają jakby bez wysiłku. Wolę takie granie Chopina niż takie atletyczne jak Chen czy Khrikuli, niech sobie bębnią Beethovena
Chen jest chory, może dlatego.
Czy dalekowschodni Azjata grający we fraku Chopina nie dokonuje przypadkiem zawłaszczenia kulturowego niczym Olga Tokarczuk fryzurą typu dreadlock?
Dalekowschodni Azjaci to biali suprematyści, więc nie.
...my dokonujemy zawłaszczenia a oni podlegają kolonizacji, wyrzekają się 5000 lat tradycji swojego rzępolenia i zakuwają Chopina na fortepiano.
...tak dokładnie, wyznają biały suprematyzm - począwszy od zakuwania Chopina na fortepiano po wybielanie skóry i prostowanie oczu - uznają supremację białego człowieka
Moze za parę lat w Bejing odbędzie się festiwal muzyki Cho Pina?
...prędzej XiJin Pinga
Mówiąc zupełnie szczerze - oczywiście wiem, że to forumowe "nigdy" czyli kilkadziesiąt procent - ale nawet przed takim stwierdzeniem, ja przynajmniej chciałbym wysłuchać każdego. Czyli musiałbym zacząć od pierwszego etapu i wysłuchać wszystkich.
No i Awdiejewa, która wygrała, bo "obozy" Wundera i Geniuszasa (albo innego faworyta?) wzajemnie obniżały temu drugiemu punkty?
Tudzież zamkniętego światka wybranych sfer, np.lokalnie zwanego "krakówek"
Rubinstein gardził tymi "sferami wybranymi". A tym bardziej "krakówkiem"
Tianyou Li
Tianyao Liu
To dzisiejsi gorący wykonawcy.
To przerąbane być Chińczykiem.
...polski komentariat branżowy z dzisiejszych jara się na maxa Erikiem Lu, o Li wyrażali się z sympatią, ale bez entuzjazmu a o Lyu napomknęli w tonie lekceważącym i paternalistycznie ("ta dziewczyna z Poznania, no niezwykłe, że takie dziecko może już tyle umieć").
Co ciekawe wczoraj na TV Kultura w "podsumowawniu 3 etapu" nawet nie wspomnieli o faworycie buków Kevinie Chen, dziwne to było.
Ok, imponujące zestawienie.
Tyle że jest pytanie, jak to liczymy - w ilości utworów (jak w tym zestawieniu) czy w czasie repertuarowym - a utwory Chopina są przeważnie kilkuminutowe, drugiego w kolejności Beethovena różnie, ale sonaty (top 10 Beethovena z drugiego pliku to sonaty) mają od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu.
Więc gdybyśmy chcieli porównać czas, to prawdopodobnie Beethovena musielibyśmy pomnożyć (względem) Chopina np. 3x i już by się bardzo zbliżyli. Intuicyjnie tak mi się właśnie wydaje, że to będzie top bliski ex aequo, zależnie czy ktoś ma gust bardziej klasyczny, czy romantyczny. Liczył raczej nie będę, chyba że naprawdę mi się będzie bardzo nudzić.
Co do obowiązkowości święta, niepodlegającego wyborowi - serio, muzyki należy słuchać dla przyjemności. Jeśli nie jesteśmy naukowcami / publicystami, którzy muszą to poznać, albo oficjelami, którym wypada tam być - nie ma żadnego obowiązku, tak samo jak nie ma obowiązku oglądać reprezentantów Polski w jakichś nieinteresujących nas dyscyplinach sportowych. W ogóle to przymuszanie (zwłaszcza młodych) ludzi do słuchania Chopina jako "obowiązku", bez pokazywania tego jako potencjalną przyjemność, a zwłaszcza bez pokazywania całego bogactwa reszty muzyki tzw. klasycznej, także polskiej, skutecznie przez lata zepchnęło temat muzyki klasycznej do kompletnej niszy.
Na zewnątrz opłaca się promować Chopina - czy raczej promować Polskę Chopinem, i to podkreślam co kilka wpisów, żeby nie było wątpliwości. Do wewnątrz - o Chopinie już naprawdę wszyscy w Polsce słyszeli, promujmy też innych zanim kompletnie o nich zapomnimy.
A jednocześnie jest killerem wykonawstwa.
Od ok. 50 lat mamy naprawdę znakomite technicznie nagrania. Nie ma tam prawie szumów i brzmi to świetnie. Od tego czasu, jeśli chodzi o najbardziej znane utwory (w tym Chopina) powstało setki nagrań poszczególnych utworów. Serio, nie wiem, co nowe nagranie mogłoby wnieść i np. po co nagrywać kolejny raz komplet symfonii Beethovena. W latach 80. można było jeszcze powiedzieć, że po to, żeby wydać na CD, na które ludzie przechodzili z winyli. Ale dziś, w serwisie streamingowym możemy kliknąć w cokolwiek i w ramach abonamentu nie zapłacimy nic więcej, jeśli klikniemy w "epokowe nagranie" zamiast w "nowego obiecującego twórcę". Więc intuicyjnie wydaje się, że nowe nagrania cieszą się mniejszym zainteresowaniem niż kiedyś - albo ja tylko wpadłem w taką niszę.
Z kolei - ciągle przecież warto Beethovena czy Chopina grać na żywo. A tego już nie zrobi Horowitz, Richter, Arrau czy kogo tam cenimy z "legendarnych", to musi zrobić ktoś żywy i na chodzie. A jednocześnie ma on małą szansę promować się nagraniami.
Kolejnym problemem jest to, o czym pisał kiedyś Taleb - że autorzy tych topowych nagrań zbierają całą śmietankę. Kiedyś byłej najlepszy w mieście 500-tysięcznym to miałeś 25% więcej kasy niż najlepszy w mieście 400-tysięcznym, a takich miast jest sporo. Dziś liczy się tylko najlepszy na świecie, kolejny jest daleko w tyle. Taleb pisał to jeszcze przed muzycznymi streamingami, które tylko to podkręciły.
Więc fonografia jest wspaniała dla słuchaczy, dla wykonawców niekoniecznie.
Może dla nich nie jest problemem takie rozróżnienie? 😉
Pamiętam uroczą historyjkę opowiedzianą mi przez pracownika handlowego wiele lat tam mieszkającego. Objechał całe Chiny i obfotografował. Slajdy (bo to jeszcze ten czas był) pracowicie poumieszczał w pudełkach ze stosownymi napisami. Pewnego dnia mu się to rozsypało i nie wiedział - to Szanghaj trzeci wiek przed Chrystusem czy Harbin dwunasty wiek po Chrystusie? W Europie jednak odróżnimy barok od gotyku.
90% (ponad miliard) Chińczyków ma sto nazwisk. To jest kraj dla mas ludzkich a nie dla ludzi.
...pewnie tak, czasowo ex aequo, ale mi się rozchodzi o coś innego - nikt nie pokocha Niemiec z powodu muzyki Beethovena a w przypadku Chopina i Polski to i owszem
...naciągany ten ciąg, przyczynowo-skutkowy, a "przymuszanie" do Mickiewicza i innych lektur narodowych zepchnęło poezję i czytelnictwo do kompletnej niszy?
...ale jak przekonująco promować na zewnątrz nie robiąc wewnątrz "święta narodowego"?
Czy Kolega jest zdania, że Chopin jest globalną ikoną pianistyki bo był promowany? A tamci nie byli, więc zmierzają ku zapomnieniu?
Jednak wybitnych wykonawców nie ubywa. Czy ubywa?
I czy fonografia nie okazuje się ratunkiem przed zapomnieniem dla tych, którzy zmierzają ku zapomnieniu?
...nie przekonuje mnie to z obserwacji własnych - o ile tylko dobre wykonanie jest dostępne na żywo - jest pełna sala, nawet ci, którzy nie są melomanami-koneserami kolekcjonującymi nagrania
Muzyka na żywo to inna magia.
W pianistyce to nie wiem, w śpiewie i dyrygenturze mam wrażenie nie przybywa. Ale być może po prostu przestałem to śledzić.
Można sobie np. wziąć 5 top wykonawców na dany instrument (+ batutę, + kolejne głosy ludzkie) i policzyć, ilu z nich żyje.
Też mnie (i Talebowi) nie chodziło o to, że sale są puste, tylko że dysproporcje w dochodach między światowym topem (topem topów) a resztą, zwykłymi prowincjonalnymi muzykami są ogromne.
Z Chopinem na wewnętrzny użytek miałem na myśli, że w muzycznej edukacji (oraz popularyzacji kultury) zupełnie się pomija całą resztę polskiej muzyki, w sposób zupełnie nieproporcjonalny. W rezultacie jeśli w czyjś gust Chopin nie trafi, to stwierdzi, że klasyka w ogóle jest nie dla niego.
Poloniści nie mówili jednak za moich czasów, że tylko Mickiewicz, a o reszcie nic.
Po koncercie Chinki widzę nagle w telewizorze tłuste dupsko. WTF? Myślę sobie - co robi wielkie dupsko na konkursie Chopinowskim? A to prezydent Sraczkowski robił stendin owejszn.
Tak przytył?
Tak, ale to już dawno, bo już jak startował vs. Duda to taką miał. Ale przy jego wzroście to nie było takie widoczne ;-)
Nosił gorset wyszczuplający.