Stefan Niesiołowski, przewodniczący sejmowej komisji obrony, został uhonorowany Złotym Krzyżem Bundeswehry. Piosenki z dedykacja na razie nie wkleje, bo by sie na mnie patrzyli. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Pewnie. Z Liśćmi Dębu i Mieczami. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Awantura pomiędzy Karpowiczem a Dunin rozpoczęła się od wpisu publicystki „Krytyki Politycznej” na Facebooku. Jak twierdzi, pisarz pożyczył od niej ponad 13 tys. zł, a kiedy upomniała się o zwrot pieniędzy, miała usłyszeć – „spierd…”. Karpowicz odpowiedział na zarzuty swojej współpracownicy i mentorki oświadczeniem przesłanym portalowi natemat.pl. Zapewnia, że dług już zwrócił i… oskarża Dunin o molestowanie seksualne. Pisze m.in., że kiedy bywał w Warszawie, nocował u feministki. „Bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Moje uwielbienie i fascynacja kwitły w najlepsze”. Za którymś razem Dunin zaproponowała mu, żeby spali w jej łóżku. „Będzie ci wygodniej niż na tym wąskim łóżku w pokoju gościnnym” – miała zachęcać feministka. „Niezbyt mi się ten pomysł spodobał, ale bałem się, że jeśli odmówię, straci mną zainteresowanie, nie będę mógł jej lepiej poznać, być przy niej. Poza tym przekonywała mnie, że to absolutnie naturalne i poniekąd oczywiste zachowanie. Niestety spanie z czasem przestało być tylko spaniem, lecz łączyło się z dotykaniem, a potem z regularnym molestowaniem seksualnym” – napisał w oświadczeniu Karpowicz. Według niego, przypomnienie o długu miało być zemstą publicystki.„A zatem post Kingi Dunin jest zemstą na maskotce seksualnej, która nie chciała być molestowana, a równocześnie jest wciągnięciem polskiego feminizmu w brudną i prywatną wojenkę Kingi Dunin” – twierdzi Karpowicz. OJCKP:) Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
los Stefan Niesiołowski, przewodniczący sejmowej komisji obrony, został uhonorowany Złotym Krzyżem Bundeswehry. Piosenki z dedykacja na razie nie wkleje, bo by sie na mnie patrzyli.
No wreszcie mogę na tym fortepianie odegrać na cześć Stefana tę melodyjkę, co dziś po głowie chodziła ale nie mogłem zanucić. Mit dem Führer für ein freies Europa. Heil Merkel! Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
extraneus Awantura pomiędzy Karpowiczem a Dunin rozpoczęła się od wpisu publicystki „Krytyki Politycznej” na Facebooku. Jak twierdzi, pisarz pożyczył od niej ponad 13 tys. zł, a kiedy upomniała się o zwrot pieniędzy, miała usłyszeć – „spierd…”. Karpowicz odpowiedział na zarzuty swojej współpracownicy i mentorki oświadczeniem przesłanym portalowi natemat.pl. Zapewnia, że dług już zwrócił i… oskarża Dunin o molestowanie seksualne. Pisze m.in., że kiedy bywał w Warszawie, nocował u feministki. „Bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Moje uwielbienie i fascynacja kwitły w najlepsze”. Za którymś razem Dunin zaproponowała mu, żeby spali w jej łóżku. „Będzie ci wygodniej niż na tym wąskim łóżku w pokoju gościnnym” – miała zachęcać feministka. „Niezbyt mi się ten pomysł spodobał, ale bałem się, że jeśli odmówię, straci mną zainteresowanie, nie będę mógł jej lepiej poznać, być przy niej. Poza tym przekonywała mnie, że to absolutnie naturalne i poniekąd oczywiste zachowanie. Niestety spanie z czasem przestało być tylko spaniem, lecz łączyło się z dotykaniem, a potem z regularnym molestowaniem seksualnym” – napisał w oświadczeniu Karpowicz. Według niego, przypomnienie o długu miało być zemstą publicystki.„A zatem post Kingi Dunin jest zemstą na maskotce seksualnej, która nie chciała być molestowana, a równocześnie jest wciągnięciem polskiego feminizmu w brudną i prywatną wojenkę Kingi Dunin” – twierdzi Karpowicz. OJCKP:)
Ale o co biega? Przecież wszystko OK. Jak faminiSStka to nawet musi molestować faceta, czyz nie? Ja, osobiście, nie widzę probemu. Baba zapłaciła boyczykowi 14 kawałków żeby ją pokrył. Feministka i już. “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
A dedale rozgrywają się na parówkach. Uśmiałem się jak norka. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
bo nie stanął na wysokości zadania Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Michał Cichy Serial kolumbijski odc. 12345, wydanie deluxe, deleted scene (z publicznego profilu fejsbukowego Kingi Dunin): "Jak sądzę, próbuje on rozpętać tę aferę, żeby ukryć ważniejszą dla siebie sprawę, jaką jest dwuznaczna sytuacja w nagrodzie Nike. Żyje on w konkubinacie z Sekretarzem tej nagrody, a Sekretarz ma pewne możliwości wpływu, np. może proponować odpowiednich członków jury, dostarczać informacji na temat przebiegu obrad... Gdyby Sekretarzem była pani Vargowa, a kandydatem Krzysztof Varga nikt nie miałby wątpliwości, że coś tu jest nie w porządku. A trzeba dodać, że Sekretarz jest też osobą zmawiającą teksty o książkach w GW – co zapewniło Karpowiczowi promocję, jakiej raczej nie doczekaliby się inni pisarze". Chciałbym przy okazji oświadczyć, że kiedy to ja dawno temu byłem sekretarzem Nike, to bardzo się cieszyłem, że jury dało nagrodę Miłoszowi za "Pieska przydrożnego", ale to nie ja "chędożyłem Czesia w celi u Bazylianów".
"Kiedy ludzie rozstają się, o ile są ludźmi przyzwoitymi, załatwiają do końca pewne sprawy. Oddają sobie książki, płyty, filmy, a przede wszystkim pieniądze".[Od redakcji: W tym miejscu pojawił się fragment, w którym pani Dunin dotyka szczegółów intymnej relacji Ignacego Karpowicza z osobą trzecią. Zdecydowaliśmy się na jego usunięcie.]
Najpierw Dunin, teraz Kurkiewicz... Ciężkie jest życie literata. Już wieszcz Hemar pisał, że literatura, literatura to nie jest tylko zasługa pióra. PS. Czy znany nam i lubiany pisorz też musioł? The author has edited this post (w 30.09.2014) Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
romeck Red Bull doda ci skrzyyyydeeł! znaczit: Bundes Wera doda ci /ale co?/
Kilka piór w zadku? Ale na pewno nie doda ci prądu ni ciepłej wody ........... http://www.mmlodz.pl/493512/ogloszono-upadlosc-spoldzielni-srodmiescie Stefek brOOdny, capiący i gryzący paznokcie przy świeczce. Mamroczący że to przez PiS. Bezcenny widok....... “It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
"Żyjemy w ciężkich czasach dla polskich artystów i zespołów. Ten rząd, który mam nadzieję odejdzie już wkrótce… jak ten wywiad się ukaże to pewnie będzie już po wszystkim. Ale mówię tutaj o Tusku, ku..a mówię tutaj o Tusku! Nie było bardziej faszystowskiego rządu dla artystów niż szajka tego rudzielca. Na początku nawet go, kurde, lubiłem, osobiście do dzisiaj go nawet lubię " http://wpolityce.pl/gwiazdy/216616-grabaz-o-rzadzie-tuska-nie-bylo-wiekszych-faszystow-niz-szajka-tego-rudzielca
"- (…)Czy wybory w 2005 roku, rządy Prawa i Sprawiedliwości i idea IV Rzeczypospolitej mogą być nazywane buntem? - To nie była rewolucja, tylko socjotechnika, umiejętność czytania rzeczywistości politycznej, której Jarosławowi Kaczyńskiemu nie mogę odmówić. Było to wyrachowane, cyniczne i obudowane politycznym marketingiem. Przy pomocy propagandy udało się wtłoczyć Polakom kilka wymyślonych haseł. To był skrajny populizm. Ja jestem związany z III Rzeczpospolitą, dzięki niej w 1989 roku poczułem, że żyję we własnym kraju. Natomiast po 2005 roku, po wyborach, przez dwa lata się czułem jakbym żył innym kraju. - W takim razie po wyborach w 2007 roku czuł się pan jak po udanym powstaniu? - Oczywiście! Pamiętam, to był 21 października. Wysłałem wtedy dwa i pół tysiąca SMS-ów - wiem, bo przyszedł do mnie później biling (śmiech). Wtedy wszyscy się mobilizowali. Znałem wiele osób, które zawsze głosowały na lewicę, ale w tym momencie postanowili głosować na partię, która mogła powstrzymać szaleństwo IV Rzeczypospolitej. - Jakie były objawy tego szaleństwa? - W Polsce wypłynęły osoby, który nigdy nie były pierwszoplanowymi postaciami opozycji demokratycznej. Osoby siedemnastego i osiemnastego planu wystąpiły nagle przeciwko bohaterom - Jackowi Kuroniowi, Adamowi Michnikowi, Karolowi Modzelewskiemu, Władysławowi Frasyniukowi i wielu innym wybitnym postaciom. Nie pamiętało się o Komandosach z 1968 roku i robotnikach z lat 80. Tym szaleństwem była próba nachalnego naginania naszej historii, naszej tożsamości, samozawłaszczenie polskości. Dla mnie diagnoza całej IV Rzeczypospolitej była przejrzysta: zmierzaliśmy prostą drogą do państwa quasi-dyktatorskiego, w którym władza ma myśleć za ciebie - gdzie masz pracować, kogo cenić, z kim się przyjaźnić, co jest czarne, a co jest białe. Zapowiadano rewolucję moralna, a później brano do rządu Andrzeja Leppera, więc pytam - gdzie, kurwa, była ta ich moralność? Atakowanie Lecha Wałęsy, Adama Michnika, Tadeusza Mazowieckiego i Jacka Kuronia nie zaczęło się jednak w 2005 roku. Może to nie jest tylko wina polityków, ale również całego społeczeństwa? Mnie dziwi, że te postacie nie mają jeszcze pomników. To jednak chyba kwestia takiej słowiańskiej mentalności - bolszewicy najostrzej zwalczali mienszewików, którzy jeszcze niedawno byli ich sojusznikami. Myślę, że istotnym czynnikiem jest również zazdrość. Wiadomo, że najważniejszą siłą polskiej opozycji był Komitet Obrony Robotników. Teraz, gdy żyjemy w demokratycznym państwie, wielu ludzi, którzy w czasach komunizmu byli zwykłymi tchórzami zazdrości tym, którzy przyczynili się do obalenia poprzedniego ustroju. Awangarda przemian zawsze jest zjadana przez tych, którzy później dochodzą do głosu. Zazdrości się Adamowi Michnikowi tego, że wykorzystał szansę otrzymaną od Lecha Wałęsy i stworzył Gazetę Wyborczą, która stała się jednym z symboli przemian ustrojowych. W dodatku środowiska postkorowskie potrafiły przedstawić Polakom określoną wizję Polski - tolerancyjnej, otwartej, solidarnej, itd. Taka wizja Polski mi odpowiada, zgadzam się z nią. - A jakie jest pana zdanie na temat stosunku Gazety Wyborczej do generała Wojciecha Jaruzelskiego? Ten temat wywołuje w naszym społeczeństwie największe emocje. - Wychodzę z założenia następującego - myślę, że rok 1989 to był jedyny polski cud. Myślę, że w wyniku uwarunkowań geopolitycznych oraz ogólnej śmierci klinicznej komunizmu doszło do rozmów. Wiadomo, że obie strony chciały się wzajemnie przechytrzyć - tak jest w każdym starciu. Natomiast te wszystkie chytrości znalazły bardzo szczęśliwy finał, który - biorąc pod uwagę przeszłość naszego państwa - należy odbierać w kategorii cudu. Nie wierzę w żadne poufne ustalenia, ponieważ dzięki temu kompromisowi nasza ojczyzna stała się demokratycznym krajem. Po 1989 roku Polacy decydowali, kto ma rządzić ich ojczyzną. Moim zdaniem ogromny szacunek należy mieć także do osób, które doprowadziły do Okrągłego Stołu po stronie czerwonej. Zresztą, wielu beneficjentów poprzedniego systemu uważa komunistów, którzy doprowadzili do przemian - Wojciech Jaruzelskiego, Czesława Kiszczak, Floriana Siwickiego czy Mieczysława Rakowskiego - za zdrajców. Ta grupa ludzi była najniebezpieczniejsza, oni blokowali w Polsce wszystkie reformy, począwszy od Edwarda Gierka, na przemianach okrągłostołowych skończywszy."
Publicyści cytują ku uciesze gawiedzi obracane przez dr. Goliszewskiego banały, które zasłużony profesor Andrzej Zawiślak uznał za spełniające standardy doktorskiej dysertacji, co utytułowani recenzenci potwierdzili swoim autorytetem.Ależ piękna katastrofa! Na wydziałowym podwórku młodzież (jak Piwnica pod Baranami) czyta na głos kabaretowe fragmenty dysertacji prezesa, a jedyny znany mi komentarz władz akademickich należy do strażnika uniwersyteckiego, który w białoruskim stylu zabiera czytającemu tubę. Kiepskich doktoratów są setki. Wiele z nich pewnie zawiera treści bardziej wstydliwe niż dzieło prezesa BCC. Jednak w tym wypadku problemem jest nie tylko samo dzieło, ale też ranga bohaterów i mechanizm, który nie powinien mieć miejsca.Goliszewski jest członkiem Rady Przedsiębiorczości przy wydziale zarządzania. Celem rady jest załatwianie wydziałowi zleceń na badania, studentom praktyk, a absolwentom pracy. Ten wydział nie powinien więc otworzyć przewodu Goliszewskiemu, a on nie powinien tam doktoratu składać. Bo konflikt interesów jest dla obu stron kompromitujący. Bez względu na to, co komu Goliszewski załatwił i jak mocno profesorowie musieli przymykać oczy, czytając pracę, oraz zatykać uszy, słuchając jego obrony. Ale to nie wszystko.Promotor pracy prof. Andrzej Zawiślak to współtwórca BCC, wieloletni przewodniczący jej rady, więc kolega prezesa Goliszewskiego. Nie powinien być promotorem jego doktoratu, bo tu też powstaje konflikt interesów. Są w Polsce dziesiątki instytucji, w których Goliszewski mógł bronić doktoratu, i setki profesorów, którzy by mogli być promotorami. Może gdzieś udałoby się tę pracę obronić, nie wywołując skandalu. Ale Goliszewski nie powinien robić tego na tym wydziale i przy pomocy tego promotora.Goliszewski, Zawiślak, dziekan i członkowie Rady Wydziału powinni wszystko to wiedzieć, bo m.in. na tym ich praca polega, by przyszłych liderów polskiej gospodarki nauczyć standardów cywilizowanego świata. Przypuszczam, że w syllabusach nie mają promowania konfliktu interesów, nepotyzmu, działania po znajomości i zasady "rączka rączkę myje", a mają zapisane zasady przejrzystości i równych szans, unikanie konfliktu interesów, etyczny biznes etc. Problem w tym, że prawdopodobnie nie wszyscy profesorowie przyswoili to, czego uczą.Gorsze jest to, że kiedy afera wybuchła, nikt z zainteresowanych nie zareagował. Goliszewski nie zrzekł się doktoratu (nie wiem, jak to się robi), prof. Zawiślak niczego nie próbuje wyjaśnić, dziekan nie zwołał konferencji prasowej, by uroczyście przeprosić, Rada Wydziału nie zwołała nadzwyczajnego zebrania, członkowie Rady Przedsiębiorczości milczą, choć ich samych i ich firmy ten skandal obciąża. Również BCC milczy w sprawie kompromitacji swojego prezesa, milczą autorytety z gabinetu cieni BCC, którego "premierem" jest prezes. Milczy Uniwersytet Warszawski w sprawie kompromitacji istotnego wydziału, a Ministerstwo Nauki w sprawie kompromitacji ważnej uczelni. Wszyscy udają, że nic się nie stało.Sęk w tym, że im dłużej udają, że nic się nie dzieje, tym bardziej się dzieje. Bo narasta wrażenie, że to nie błąd w sztuce, niezręczność ani nic takiego, ale przejaw zaakceptowanej przez akademicki i biznesowy establishment patologicznej normy, która się przypadkiem ujawniła, bulwersując maluczkich.Jeśliby tak zostało, nie wstyd by to był, lecz groza. http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105405,16755734,Doktorat_ze_znajomosci.html#CukGW Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
Znam ten typ ustawki - synalkowie redachtorów Gazety Aborczej (jak ten czas leci, to już studęty) robią za szydzący lud obrabiajać wyrwane z kontekstu zdania. Tak obrabiano habilitację św.p. Prezydenta, tak obrabiano św.p. Prezesa Skrzypka. Jedyne ciekawe123 zagadnienie to - dlaczego Goliszewski? Dotąd byli w jednej bandzie. Pewnie cuś niedługo wyjdzie. Albo by wyszło, gdyby nie te śnięte ryby w gazecie. Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Komentarz
Piosenki z dedykacja na razie nie wkleje, bo by sie na mnie patrzyli.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Karpowicz odpowiedział na zarzuty swojej współpracownicy i mentorki oświadczeniem przesłanym portalowi natemat.pl. Zapewnia, że dług już zwrócił i… oskarża Dunin o molestowanie seksualne. Pisze m.in., że kiedy bywał w Warszawie, nocował u feministki. „Bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Moje uwielbienie i fascynacja kwitły w najlepsze”. Za którymś razem Dunin zaproponowała mu, żeby spali w jej łóżku. „Będzie ci wygodniej niż na tym wąskim łóżku w pokoju gościnnym” – miała zachęcać feministka. „Niezbyt mi się ten pomysł spodobał, ale bałem się, że jeśli odmówię, straci mną zainteresowanie, nie będę mógł jej lepiej poznać, być przy niej. Poza tym przekonywała mnie, że to absolutnie naturalne i poniekąd oczywiste zachowanie. Niestety spanie z czasem przestało być tylko spaniem, lecz łączyło się z dotykaniem, a potem z regularnym molestowaniem seksualnym” – napisał w oświadczeniu Karpowicz.
Według niego, przypomnienie o długu miało być zemstą publicystki.„A zatem post Kingi Dunin jest zemstą na maskotce seksualnej, która nie chciała być molestowana, a równocześnie jest wciągnięciem polskiego feminizmu w brudną i prywatną wojenkę Kingi Dunin” – twierdzi Karpowicz.
OJCKP:)
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
Mit dem Führer für ein freies Europa. Heil Merkel!
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Ja, osobiście, nie widzę probemu. Baba zapłaciła boyczykowi 14 kawałków żeby ją pokrył. Feministka i już.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
W końcu doczekał się ordera za próbę wysadzenia... Lenina pomnika!
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
w każdym razie nie latają wysoko
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
literatura, literatura to nie jest tylko zasługa pióra.
PS. Czy znany nam i lubiany pisorz też musioł?
The author has edited this post (w 30.09.2014)
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
miejscowa idiotka z tutejszym kretynem
Żaden człowiek rozumujący tylko według logiki ludzkiej nie czynił cudów. Lecz na sposób Boski działa ten, kto zawierza Bogu.
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
znaczit:
Bundes Wera doda ci /ale co?/
http://www.mmlodz.pl/493512/ogloszono-upadlosc-spoldzielni-srodmiescie
Stefek brOOdny, capiący i gryzący paznokcie przy świeczce. Mamroczący że to przez PiS.
Bezcenny widok.......
“It is not necessary to understand things in order to argue about them.”
“I quickly laugh at everything for fear of having to cry.”
mówię
tutaj o Tusku, ku..a mówię tutaj o Tusku!
Nie było bardziej faszystowskiego rządu dla artystów niż szajka tego rudzielca. Na początku nawet go, kurde, lubiłem, osobiście do dzisiaj go nawet lubię
"
http://wpolityce.pl/gwiazdy/216616-grabaz-o-rzadzie-tuska-nie-bylo-wiekszych-faszystow-niz-szajka-tego-rudzielca
Na wydziałowym podwórku młodzież (jak Piwnica pod Baranami) czyta na głos kabaretowe fragmenty dysertacji prezesa, a jedyny znany mi komentarz władz akademickich należy do strażnika uniwersyteckiego, który w białoruskim stylu zabiera czytającemu tubę.
Kiepskich doktoratów są setki. Wiele z nich pewnie zawiera treści bardziej wstydliwe niż dzieło prezesa BCC. Jednak w tym wypadku problemem jest nie tylko samo dzieło, ale też ranga bohaterów i mechanizm, który nie powinien mieć miejsca.Goliszewski jest członkiem Rady Przedsiębiorczości przy wydziale zarządzania. Celem rady jest załatwianie wydziałowi zleceń na badania, studentom praktyk, a absolwentom pracy. Ten wydział nie powinien więc otworzyć przewodu Goliszewskiemu, a on nie powinien tam doktoratu składać. Bo konflikt interesów jest dla obu stron kompromitujący. Bez względu na to, co komu Goliszewski załatwił i jak mocno profesorowie musieli przymykać oczy, czytając pracę, oraz zatykać uszy, słuchając jego obrony. Ale to nie wszystko.Promotor pracy prof. Andrzej Zawiślak to współtwórca BCC, wieloletni przewodniczący jej rady, więc kolega prezesa Goliszewskiego. Nie powinien być promotorem jego doktoratu, bo tu też powstaje konflikt interesów. Są w Polsce dziesiątki instytucji, w których Goliszewski mógł bronić doktoratu, i setki profesorów, którzy by mogli być promotorami. Może gdzieś udałoby się tę pracę obronić, nie wywołując skandalu. Ale Goliszewski nie powinien robić tego na tym wydziale i przy pomocy tego promotora.Goliszewski, Zawiślak, dziekan i członkowie Rady Wydziału powinni wszystko to wiedzieć, bo m.in. na tym ich praca polega, by przyszłych liderów polskiej gospodarki nauczyć standardów cywilizowanego świata. Przypuszczam, że w syllabusach nie mają promowania konfliktu interesów, nepotyzmu, działania po znajomości i zasady "rączka rączkę myje", a mają zapisane zasady przejrzystości i równych szans, unikanie konfliktu interesów, etyczny biznes etc.
Problem w tym, że prawdopodobnie nie wszyscy profesorowie przyswoili to, czego uczą.Gorsze jest to, że kiedy afera wybuchła, nikt z zainteresowanych nie zareagował. Goliszewski nie zrzekł się doktoratu (nie wiem, jak to się robi), prof. Zawiślak niczego nie próbuje wyjaśnić, dziekan nie zwołał konferencji prasowej, by uroczyście przeprosić, Rada Wydziału nie zwołała nadzwyczajnego zebrania, członkowie Rady Przedsiębiorczości milczą, choć ich samych i ich firmy ten skandal obciąża. Również BCC milczy w sprawie kompromitacji swojego prezesa, milczą autorytety z gabinetu cieni BCC, którego "premierem" jest prezes. Milczy Uniwersytet Warszawski w sprawie kompromitacji istotnego wydziału, a Ministerstwo Nauki w sprawie kompromitacji ważnej uczelni. Wszyscy udają, że nic się nie stało.Sęk w tym, że im dłużej udają, że nic się nie dzieje, tym bardziej się dzieje. Bo narasta wrażenie, że to nie błąd w sztuce, niezręczność ani nic takiego, ale przejaw zaakceptowanej przez akademicki i biznesowy establishment patologicznej normy, która się przypadkiem ujawniła, bulwersując maluczkich.Jeśliby tak zostało, nie wstyd by to był, lecz groza.
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105405,16755734,Doktorat_ze_znajomosci.html#CukGW
Zegar biologiczny tyka potęgując lęk Michnika
Jedyne ciekawe123 zagadnienie to - dlaczego Goliszewski? Dotąd byli w jednej bandzie. Pewnie cuś niedługo wyjdzie. Albo by wyszło, gdyby nie te śnięte ryby w gazecie.
Ci Polacy, co po raz kolejny uwierzyli don Aldowi, maja pamięć złotych rybek i nie potrzebują własnego państwa. Trzy dni po tym, jak je stracą, zapomną, że je kiedyś mieli.