romeck napisal(a): ale od razu widać (kiedy się czyta), że artykuł sponsorowany, czyli napisany przez 'zespół marketingu'. Ciekawe, ile osób (dziewczyn) się na to nabiera.
Oczywiście, rozumiem, że chodzi o to, że taka reklama poszła...
Niemniej, abstrahując od korzyści finansowych, takie zjawisko istnieje i chociaż nadal mówimy o czymś relatywnie marginalnym, to i przeciętny użytkownik internetów może co nieco dojrzeć. Postępująca atrofia społecznych relacji – pandemia nie ma tu nic do rzeczy, może tylko trochę wzmocniła istniejące już tendencje – sprzyja szukaniu patologicznych substytutów i zaspokajaniu się nimi. Wczoraj na Wykopie ktoś napisał o dziewczynie bujającej się w plażowym odzieniu na dmuchanym bananie, która za ten entertejment inkasowała 3500 dolarów w 5 godzin. Oglądało ją 15 tysięcy, pozwolę sobie użyć młodzieżowej nomenklatury, spermiarzy bądź też spermochlipów. Czym są te nieboskie stworzenia? Ano właśnie, w gruncie rzeczy to dość pokaźny zespół indywiduów, którego wspólnym mianownikiem jest niewielkie bądź żadne doświadczenie z kobietami na polu romantycznym i pewna nadczułość na ich wdzięki. Skaczą wirtualnie wokół przedstawicielek płci pięknej, czasami przekraczając granicę, i wyglądają ich reakcji jak manny z nieba. Pokaźne grono gotowe jest płacić kobietom prawie że za samo bycie (casus niewiasty, która za stream ze spania inkasowała tysiące), ewentualnie śladową, instrumentalną interakcję, czego skrajną postacią jest zjawisko findomu (od 'financial' i 'domination') i paypigs płacących i wręczających upominki za to, że panienka istnieje i nawet będzie łaskawa powiadomić ich od czasu do czasu, że są śmieciami. A takie OnlyFans? Nu, powstało coś takiego – dziewczę wrzuca parę ogólnodostępnych zdjęć, a za zobaczenie reszty, w tym nierzadko pewnie bardziej ostentacyjnych, trzeba już zapłacić. No i ona robi to już "dla ciebie", only for fans.
Ktoś doradzi, żebym nie chodził do dzielnicy portowej nocą, to nie zobaczę tej całej menażerii, niemniej jeśli można mówić o różnicy między kiedyś a dzisiaj, to polega ona na rozlaniu się zwyczajów portowych na resztę miasta. Sekskamerki czy sekstelefony istnieją nie od wczoraj, ale dotąd, żeby z nich korzystać, trzeba było odwiedzać strony, których nazwy nie pozostawiały złudzeń co do zawartości, dzisiaj miejsca na takie harce użyczają platformy stworzone do czegoś innego, ot chociażby Twitch, Reddit czy Instagram. Ale że one go użyczają, to jedno, drugie to to, że są chętni. Rzuca się w oczy to, że owi spermiarze, mając milion darmowych zdjęć i filmów pornograficznych na wyciągnięcie ręki, czego nie pochwalam, gotowi są płacić za samą obecność panienki, zobaczenie streama z siedzenia niewiasty na dmuchanym bananie, gołej stopy, rytualnego, obcesowego zwrotu, którego używa wobec dziesiątków takich jak on. Wnoszę z tego, że zjawisko to daje wyraz nie tylko erotycznej ekspresji i seksualnemu zapotrzebowaniu, lecz po prostu staje się formą kontaktu między młodymi mężczyznami, coraz bardziej nieprzystosowanymi i wyalienowanymi, a kobietami. Czy roczniki dwutysięczne, w pełni i od początku zanurzone w wirtualności, w ogóle będą odczuwać potrzebę innego, realnego kontaktu, czy jak w „Nagim słońcu” Asimova z czasem wyda im się on czymś wręcz dziwacznym i paskudnym?
ale to jest brutto, w początkach zarabiania na youtube 10 lat temu pośrednicy zgarniali do 95% zarobków, w tej chwili dużo mniej, onlyfans oficjalnie pobiera 20%, pewnie jest coś i małym druczkiem.
I w końcu udało się na wielką skalę opodatkować tzw. młodzież, do tej pory to kino, czipsy, z czasem doszły komórki, netflix a teraz już z grubej rury - młodzież wydaje fortunę na napiwki dla swoich ulubionych youtuberów. No a porno to wiadomo, jak kokaina.
'Chad' - prawdziwy mężczyzna z przerysowanymi barami, w memach często przeciwstawiany chuderlawemu 'prawiczkowi'
'Simp' - jak opisywali koledzy, obecnie tak nazywa się głównie ludzika obsypującego funduszami kobiety ladaczne w Internetach, oczywiście bez wzajemności; częsty bywalec OnlyFans, Twitcha i takich tam
'Cuckold' - osobnik czerpiący satysfakcję z obserwacji sprośnych kontaktów swojej 'partnerki' z innymi osobami (opis maksymalnie oględny)
Jednosezonowe określenia dla wyrostków uważających, że angielsko brzmiące słowa są mocne. A jest wręcz odwrotnie :-) Na tt, większość Julek i Oskarków prezentuje się w jęz. angielskim. Czynią to również starsze wiekiem wyksztaciuchy i insze debile z lewicy, np "dziennikarze" z GWna i Onetu. Angielszczyzna ma z nich czynić prawdziwych ełropejczyków, w odróżnieniu od pisowskiej ciemnoty :-D
'Chad' - prawdziwy mężczyzna z przerysowanymi barami, w memach często przeciwstawiany chuderlawemu 'prawiczkowi'
'Simp' - jak opisywali koledzy, obecnie tak nazywa się głównie ludzika obsypującego funduszami kobiety ladaczne w Internetach, oczywiście bez wzajemności; częsty bywalec OnlyFans, Twitcha i takich tam
'Cuckold' - osobnik czerpiący satysfakcję z obserwacji sprośnych kontaktów swojej 'partnerki' z innymi osobami (opis maksymalnie oględny)
Ni, ni, nie do końca. Poczyńmy pewne sprostowania w opisie menażerii, szczególnie ostatniego osobnika. Określenie to, tj. „cuckold”, rzeczywiście zostało zaczerpnięte ze słownika dewiantów, gdzie takie praktyki są obecne, ale w tym powszechniejszym użyciu oznacza po prostu gościa, który skacze koło kobiety, zabawia ją, czasami jakoś usługuje albo wręcza nawet upominki i kasę, mimo że ta, świadomie z tego korzystając, bynajmniej nie wiąże z nim żadnych planów. Interesują ją wspomniane chady albo po prostu normalniejsi osobnicy. No właśnie, tu dodatkowe pytanie, czy rzeczywiście interesują, bo zawsze się patrzy na to bardziej z perspektywy męskich dziwoloągów, ale te kobiety też muszą być jakoś skrzywione i chyba przyzwyczają się do takiego życia bez normalnego związku. Wracając do „cuckolda” powiedziałbym, że to określenie mniej lub bardziej synonimiczne dla simpa. Dodajmy, że takie kółeczka nie tworzą się tylko wokół kobiet stricte ladacznych, ale np. tych, co grają w gry* i robią z tego streamy, nawet bez głębokiego dekoltu. Właściwie, to rzekłbym, że istotą simpostwa jest to, że osobnicy ci nie dostają profitów ani natury seksualnej, ani uczuciowej. Być może dostają samą iluzję tego albo nadzieję tego. W 2021 r. chyba już wystarcza.
Mania napisal(a): Jednosezonowe określenia dla wyrostków uważających, że angielsko brzmiące słowa są mocne. A jest wręcz odwrotnie :-) Na tt, większość Julek i Oskarków prezentuje się w jęz. angielskim. Czynią to również starsze wiekiem wyksztaciuchy i insze debile z lewicy, np "dziennikarze" z GWna i Onetu. Angielszczyzna ma z nich czynić prawdziwych ełropejczyków, w odróżnieniu od pisowskiej ciemnoty :-D
Etam, ja tam też produkuję się głównie po angielskiemu. Po prostu tak wyszło.
Mania napisal(a): Jednosezonowe określenia dla wyrostków uważających, że angielsko brzmiące słowa są mocne. A jest wręcz odwrotnie :-) Na tt, większość Julek i Oskarków prezentuje się w jęz. angielskim. Czynią to również starsze wiekiem wyksztaciuchy i insze debile z lewicy, np "dziennikarze" z GWna i Onetu. Angielszczyzna ma z nich czynić prawdziwych ełropejczyków, w odróżnieniu od pisowskiej ciemnoty :-D
Te określenia funkcjonują od paru sezonów. Po prostu obraca się koleżanka w lepszym towarzystwie i pewnie pierwszy raz je widzi. Wątpię, żeby w głowie wymyślających te nazwy zachodziły procesy „powiem tak, żeby nie być ciemnogrodzianinem”. Mówią tak, bo język internetów to angielski. To współczesna łacina. Chłoną to jak gąbka zanurzona w wodzie chłonie wodę.
Mania napisal(a): Jednosezonowe określenia dla wyrostków uważających, że angielsko brzmiące słowa są mocne. A jest wręcz odwrotnie :-) Na tt, większość Julek i Oskarków prezentuje się w jęz. angielskim. Czynią to również starsze wiekiem wyksztaciuchy i insze debile z lewicy, np "dziennikarze" z GWna i Onetu. Angielszczyzna ma z nich czynić prawdziwych ełropejczyków, w odróżnieniu od pisowskiej ciemnoty :-D
Mody przychodzą z zagranicy, to nie są nasze określenia ale są internalizowane przez julki i oskarki, jak również simpów i innych szurów o których mowa.
'Chad' - prawdziwy mężczyzna z przerysowanymi barami, w memach często przeciwstawiany chuderlawemu 'prawiczkowi'
'Simp' - jak opisywali koledzy, obecnie tak nazywa się głównie ludzika obsypującego funduszami kobiety ladaczne w Internetach, oczywiście bez wzajemności; częsty bywalec OnlyFans, Twitcha i takich tam
'Cuckold' - osobnik czerpiący satysfakcję z obserwacji sprośnych kontaktów swojej 'partnerki' z innymi osobami (opis maksymalnie oględny)
Ni, ni, nie do końca. Poczyńmy pewne sprostowania w opisie menażerii, szczególnie ostatniego osobnika. Określenie to, tj. „cuckold”, rzeczywiście zostało zaczerpnięte ze słownika dewiantów, gdzie takie praktyki są obecne, ale w tym powszechniejszym użyciu oznacza po prostu gościa, który skacze koło kobiety, zabawia ją, czasami jakoś usługuje albo wręcza nawet upominki i kasę, mimo że ta, świadomie z tego korzystając, bynajmniej nie wiąże z nim żadnych planów. Interesują ją wspomniane chady albo po prostu normalniejsi osobnicy. No właśnie, tu dodatkowe pytanie, czy rzeczywiście interesują, bo zawsze się patrzy na to bardziej z perspektywy męskich dziwoloągów, ale te kobiety też muszą być jakoś skrzywione i chyba przyzwyczają się do takiego życia bez normalnego związku. Wracając do „cuckolda” powiedziałbym, że to określenie mniej lub bardziej synonimiczne dla simpa. Dodajmy, że takie kółeczka nie tworzą się tylko wokół kobiet stricte ladacznych, ale np. tych, co grają w gry* i robią z tego streamy, nawet bez głębokiego dekoltu. Właściwie, to rzekłbym, że istotą simpostwa jest to, że osobnicy ci nie dostają profitów ani natury seksualnej, ani uczuciowej. Być może dostają samą iluzję tego albo nadzieję tego. W 2021 r. chyba już wystarcza.
*Mniejsza już o samą ocenę streamowania gier.
Jednym słowem - Simpecja i Kukoldecja to koalicjanci!
Mania napisal(a): Jednosezonowe określenia dla wyrostków uważających, że angielsko brzmiące słowa są mocne. A jest wręcz odwrotnie :-) Na tt, większość Julek i Oskarków prezentuje się w jęz. angielskim. Czynią to również starsze wiekiem wyksztaciuchy i insze debile z lewicy, np "dziennikarze" z GWna i Onetu. Angielszczyzna ma z nich czynić prawdziwych ełropejczyków, w odróżnieniu od pisowskiej ciemnoty :-D
Etam, ja tam też produkuję się głównie po angielskiemu. Po prostu tak wyszło.
Nie pisałam o produkowaniu się, ale o prezentacji w profilu.
Mania napisal(a): Angielszczyzna ma z nich czynić prawdziwych ełropejczyków, w odróżnieniu od pisowskiej ciemnoty :-D
Gdy mój Tata pracował w IPPT PAN, był tam pewien profesor, zresztą recenzent jego doktoratu, który (jak na owe czasy) podróżował sporo za granicę i szpanował* na zachodniaka. Nawet chód demonstrował "zachodni", lekki, swobodny, pokazując, że się różni od ciężkiego chodu osowiałych "tubylców". I oczywiście, zagadywał do wszystkich po angielsku. Pewnego razu Tata (nie pamiętam z jakiego powodu) zabrał do pracy moją małą Siostrzyczkę. Gdy zszedł z nią do bufetu na drugie śniadanie, natknął się na tego profesora, który wytrzeszczył oczy i wskazując palcem na dziecko spytał z teatralną intonacją: "Who is this little child?" Tata odpowiedział zgodnie z prawdą: "It's my daughter!" Profesor odpowiedział jakimś słownym emotikonem i poszedł. A dziecko po jego odejściu spytało: "Czy ten pan nie rozumie po polsku?" Tata odparł: "Rozumie, ale..." i tu zaczął się zastanawiać, jak w sposób przystępny wyjaśnić dziecku przyczyny, ale dziecko po chwili odpowiedziało sobie samo: "A, rozumiem, wygłupia się!" Tata opowiedział to później kolegom w pokoju i byli zachwyceni bystrością dziecka, które niczym w "Nowych szatach cesarza" najlepiej potrafiło uchwycić istotę rzeczy
* - szpan - słowo, którym w czasach młodości określało się snobizm, samochwalstwo itp.
I w końcu udało się na wielką skalę opodatkować tzw. młodzież, do tej pory to kino, czipsy, z czasem doszły komórki, netflix a teraz już z grubej rury - młodzież wydaje fortunę na napiwki dla swoich ulubionych youtuberów. No a porno to wiadomo, jak kokaina.
Od tysiącleci chodzi o to samo: by pozbawić głupca jego pieniędzy. W sumie czy to nie wszystko jedno, czy młodociany idiota wyda kasę tatusia na unikatowe adidaski za 3 tys. dolców, czy na abonament serwisu dla miłośników porno za tę samą cenę? Zapewne jeśli spytać Brawa, i tu, i tu tak samo wysoki poziom występku.
Motes napisal(a): ..., bo język internetów to angielski. To współczesna łacina. Chłoną to jak gąbka zanurzona w wodzie chłonie wodę.
Już tu pisałem, jak mój syn2, pięcioipółlatek ganiał po pokajach i krzyczał coś o "pet'ach". Pytam się go - Ossochozi? - No, pety! Takie-a-takie. - Aaa, to po angielsku zwierzaki domowe, pupile: pieski, kotki, chomiczki... - No, pety!
Motes napisal(a): ..., bo język internetów to angielski. To współczesna łacina. Chłoną to jak gąbka zanurzona w wodzie chłonie wodę.
Już tu pisałem, jak mój syn2, pięcioipółlatek ganiał po pokajach i krzyczał coś o "pet'ach". Pytam się go - Ossochozi? - No, pety! Takie-a-takie. - Aaa, to po angielsku zwierzaki domowe, pupile: pieski, kotki, chomiczki... - No, pety!
Teraz jest... gorzej.
paczpan, dotąd pety to były po polsku niedopałki papierosów, a od zakazu palenia — plastikowe butelki.
Motes napisal(a): ..., bo język internetów to angielski. To współczesna łacina. Chłoną to jak gąbka zanurzona w wodzie chłonie wodę.
Już tu pisałem, jak mój syn2, pięcioipółlatek ganiał po pokajach i krzyczał coś o "pet'ach". Pytam się go - Ossochozi? - No, pety! Takie-a-takie. - Aaa, to po angielsku zwierzaki domowe, pupile: pieski, kotki, chomiczki... - No, pety!
Teraz jest... gorzej.
paczpan, dotąd pety to były po polsku niedopałki papierosów, a od zakazu palenia — plastikowe butelki.
trep napisal(a): Wsęsie że posiadają nadwykrywalność krzywizn?
dziewczynki? Nie, często im coś łatwiej sformułować po angielsku. Domagamy się, żeby się wysiliły i mówiły po polsku. Nasiąkają tym angielskim nie wiadomo kiedy. Przydaje się na studiach, fajnie, że umieją, ale niech nie mylą porządków.
Lockdown (hłe hłe, makronizm) - rozmawiają z nami po polsku, trochę mają lekcji i wykładów, też częściowo po angielsku i filmy i znajomi - po angielsku. I tak siedząc na prasłowiańskiej ziemi zaczynają mieć kłopoty z mową ojczystą (bez przesady, mam nadzieję, że wymogliśmy jakąś dyscyplinę na czas).
Motes napisal(a): ..., bo język internetów to angielski. To współczesna łacina. Chłoną to jak gąbka zanurzona w wodzie chłonie wodę.
Już tu pisałem, jak mój syn2, pięcioipółlatek ganiał po pokajach i krzyczał coś o "pet'ach". Pytam się go - Ossochozi? - No, pety! Takie-a-takie. - Aaa, to po angielsku zwierzaki domowe, pupile: pieski, kotki, chomiczki... - No, pety!
Teraz jest... gorzej.
paczpan, dotąd pety to były po polsku niedopałki papierosów, a od zakazu palenia — plastikowe butelki.
Nie. (A w kiosku mam i Barbie Pets i sam magazyn z 'petamic Littlest PetShop za 10,99 zł)) Po prostu "petsy" weszły do języka dzieci. Zna z gier i z jutjuberów graczowych tych gier. Już nawet nie bije się mieczem, tylko "swordem", a jak go dźgnę (zabiję), to on -"Mam jeszcze dwa "HaPe", czyli "życia".
Komentarz
Ktoś doradzi, żebym nie chodził do dzielnicy portowej nocą, to nie zobaczę tej całej menażerii, niemniej jeśli można mówić o różnicy między kiedyś a dzisiaj, to polega ona na rozlaniu się zwyczajów portowych na resztę miasta. Sekskamerki czy sekstelefony istnieją nie od wczoraj, ale dotąd, żeby z nich korzystać, trzeba było odwiedzać strony, których nazwy nie pozostawiały złudzeń co do zawartości, dzisiaj miejsca na takie harce użyczają platformy stworzone do czegoś innego, ot chociażby Twitch, Reddit czy Instagram. Ale że one go użyczają, to jedno, drugie to to, że są chętni. Rzuca się w oczy to, że owi spermiarze, mając milion darmowych zdjęć i filmów pornograficznych na wyciągnięcie ręki, czego nie pochwalam, gotowi są płacić za samą obecność panienki, zobaczenie streama z siedzenia niewiasty na dmuchanym bananie, gołej stopy, rytualnego, obcesowego zwrotu, którego używa wobec dziesiątków takich jak on. Wnoszę z tego, że zjawisko to daje wyraz nie tylko erotycznej ekspresji i seksualnemu zapotrzebowaniu, lecz po prostu staje się formą kontaktu między młodymi mężczyznami, coraz bardziej nieprzystosowanymi i wyalienowanymi, a kobietami. Czy roczniki dwutysięczne, w pełni i od początku zanurzone w wirtualności, w ogóle będą odczuwać potrzebę innego, realnego kontaktu, czy jak w „Nagim słońcu” Asimova z czasem wyda im się on czymś wręcz dziwacznym i paskudnym?
ale to jest brutto, w początkach zarabiania na youtube 10 lat temu pośrednicy zgarniali do 95% zarobków, w tej chwili dużo mniej, onlyfans oficjalnie pobiera 20%, pewnie jest coś i małym druczkiem.
Niezawodny Budyń w tomacie.
https://mobile.twitter.com/karnkowski/status/1383015863540985858
'Simp' - jak opisywali koledzy, obecnie tak nazywa się głównie ludzika obsypującego funduszami kobiety ladaczne w Internetach, oczywiście bez wzajemności; częsty bywalec OnlyFans, Twitcha i takich tam
'Cuckold' - osobnik czerpiący satysfakcję z obserwacji sprośnych kontaktów swojej 'partnerki' z innymi osobami (opis maksymalnie oględny)
Na tt, większość Julek i Oskarków prezentuje się w jęz. angielskim. Czynią to również starsze wiekiem wyksztaciuchy i insze debile z lewicy, np "dziennikarze" z GWna i Onetu. Angielszczyzna ma z nich czynić prawdziwych ełropejczyków, w odróżnieniu od pisowskiej ciemnoty :-D
'Simp' - jak opisywali koledzy, obecnie tak nazywa się głównie ludzika obsypującego funduszami kobiety ladaczne w Internetach, oczywiście bez wzajemności; częsty bywalec OnlyFans, Twitcha i takich tam
'Cuckold' - osobnik czerpiący satysfakcję z obserwacji sprośnych kontaktów swojej 'partnerki' z innymi osobami (opis maksymalnie oględny)
Ni, ni, nie do końca. Poczyńmy pewne sprostowania w opisie menażerii, szczególnie ostatniego osobnika. Określenie to, tj. „cuckold”, rzeczywiście zostało zaczerpnięte ze słownika dewiantów, gdzie takie praktyki są obecne, ale w tym powszechniejszym użyciu oznacza po prostu gościa, który skacze koło kobiety, zabawia ją, czasami jakoś usługuje albo wręcza nawet upominki i kasę, mimo że ta, świadomie z tego korzystając, bynajmniej nie wiąże z nim żadnych planów. Interesują ją wspomniane chady albo po prostu normalniejsi osobnicy. No właśnie, tu dodatkowe pytanie, czy rzeczywiście interesują, bo zawsze się patrzy na to bardziej z perspektywy męskich dziwoloągów, ale te kobiety też muszą być jakoś skrzywione i chyba przyzwyczają się do takiego życia bez normalnego związku. Wracając do „cuckolda” powiedziałbym, że to określenie mniej lub bardziej synonimiczne dla simpa. Dodajmy, że takie kółeczka nie tworzą się tylko wokół kobiet stricte ladacznych, ale np. tych, co grają w gry* i robią z tego streamy, nawet bez głębokiego dekoltu. Właściwie, to rzekłbym, że istotą simpostwa jest to, że osobnicy ci nie dostają profitów ani natury seksualnej, ani uczuciowej. Być może dostają samą iluzję tego albo nadzieję tego. W 2021 r. chyba już wystarcza.
*Mniejsza już o samą ocenę streamowania gier.
*Mniejsza już o samą ocenę streamowania gier.
Jednym słowem - Simpecja i Kukoldecja to koalicjanci!
Pewnego razu Tata (nie pamiętam z jakiego powodu) zabrał do pracy moją małą Siostrzyczkę. Gdy zszedł z nią do bufetu na drugie śniadanie, natknął się na tego profesora, który wytrzeszczył oczy i wskazując palcem na dziecko spytał z teatralną intonacją:
"Who is this little child?"
Tata odpowiedział zgodnie z prawdą: "It's my daughter!"
Profesor odpowiedział jakimś słownym emotikonem i poszedł.
A dziecko po jego odejściu spytało:
"Czy ten pan nie rozumie po polsku?"
Tata odparł: "Rozumie, ale..." i tu zaczął się zastanawiać, jak w sposób przystępny wyjaśnić dziecku przyczyny, ale dziecko po chwili odpowiedziało sobie samo: "A, rozumiem, wygłupia się!"
Tata opowiedział to później kolegom w pokoju i byli zachwyceni bystrością dziecka, które niczym w "Nowych szatach cesarza" najlepiej potrafiło uchwycić istotę rzeczy
* - szpan - słowo, którym w czasach młodości określało się snobizm, samochwalstwo itp.
Teraz jest... gorzej.
STAR WARS episode
Pewnie w przedszkolu albo w innych zabawach z rówieśnikami spotkał się z tymi zabawkami: https://en.m.wikipedia.org/wiki/Littlest_Pet_Shop
Lockdown (hłe hłe, makronizm) - rozmawiają z nami po polsku, trochę mają lekcji i wykładów, też częściowo po angielsku i filmy i znajomi - po angielsku. I tak siedząc na prasłowiańskiej ziemi zaczynają mieć kłopoty z mową ojczystą (bez przesady, mam nadzieję, że wymogliśmy jakąś dyscyplinę na czas).
Nie. (A w kiosku mam i Barbie Pets i sam magazyn z 'petamic Littlest PetShop za 10,99 zł)) Po prostu "petsy" weszły do języka dzieci.
Zna z gier i z jutjuberów graczowych tych gier.
Już nawet nie bije się mieczem, tylko "swordem", a jak go dźgnę (zabiję), to on -"Mam jeszcze dwa "HaPe", czyli "życia".