Łomatko, jakie wy mondre dzieła polecacie. Co prawda dostałam również w prezencie Roszkowskiego "2005-2015 Kierunek Targowica", ale póki co rozglądam się za jakimś krwawym kreminałem lub soczystym romansem. Celem oderwania się od arcydzieła, nad którym sama się męczę, oczywiście jako ałtorka
Chciałabym bardzo szanownemu PT koleżeństwu polecić powieść, która mnie zachwyciła "Całe życie" -Roberta Seethaler'a. Króciutki, na jeden wieczór, wspaniale wydany drukarsko edytorski majsersztyk - a raczej majsterczyczek. Sięgnęłam po nią z intencja odetchnięcia alpejska sielanką - pelargonie w oknach krowy na pastwiskach, Heidi w drodze do szkoły a dostałam egzstencjalnie nasyconą, ascetyczą, niepokojacą ale kojacą zarazem opowieść. Są tam góry ale nie tylko dostarczaja wrażeń turystyczno estetycznym ale niosą śmierć, trudne warunki egzystencji, które stanowia pożywkę dla okrucieństwa ale także ksztaltuja charakter i pewien rodzaj stoicyzmu. Jest miłość, krótka i tragiczna a jednak nadająca życiu sens.W bardzo subtelny sposób pokazane jest jak rozwoj turystyki zmienia,- bez wartosciowania, życie jednostek i społeczności. Dużo znojnej pracy, wojna, ale i spora doza ukojenia i harmonii. Bardzo ascetycznie i nienachalnie jestu świadomiona rola wiary i religii w życiu a właciwie losie człowieczym. Tydzień minął odkąd skończyłam a ja ciagle pozostaję pod wrażeniem.
Miłośnikom kryminałów polecam niemiecką autorkę Charlotte Link. Przeczytałam "Poszukiwanie", teraz mam na warstacie "Obserwatora". Kobitka świetnie pisze, nie leje wody, tworzy spójne psychologicznie postacie, nie epatuje okrucieństwem, ani wulgaryzmami, potrafi tworzyć napięcie. Krótko mówiąc, jest dobra.
Wieczór się zbliża i dzień już się chyli Kard. Robert Sarah Nicolas Diat Trzecia część rozmów kardynała z Nicolasem Diatem. Poprzednie, to "Bóg, albo nic. Rozmowa o wierze" oraz "Moc milczenia. Przeciw dyktaturze hałasu"
Przeczytałam dopiero wstęp, ale już jestem pod takim wrażeniem, że natychmiast polecam. Koniecznie! Postać kardynała jest nam znana. "U samych korzeni zapaści Zachodu kryje się kryzys kulturowy i tożsamościowy. Zachód już nie wie, kim jest, ponieważ już nie wie i nie chce wiedzieć, kto go ukształtował, kto go utworzył takim, jakim był i takim, jakim jest. Wiele krajów nie zna dzisiaj swojej historii. To paraliżowanie samego siebie w naturalny sposób prowadzi do upadku, który otwiera drogę nowym cywilizacjom barbarzyńskim." "...nie mogę już milczeć. Nie wolno mi już milczeć. Chrześcijanie są pogubieni. Każdego dnia ze wszystkich stron docierają do mnie wołania od ludzi, którzy już nie wiedzą, w co wierzyć. Każdego dnia przyjmuję w Rzymie zniechęconych i poranionych księży. Kościół doświadcza nocy ciemnej. Ogarnia go i oślepia tajemnica nieprawości."
Spis treści Niestety, Judasz Iskariota - Robert kardynał Sarah CZĘŚĆ I Duchowa i religijna zapaść 1. Kryzys wiary 2. Kryzys kapłaństwa 3. Kryzys Kościoła 4. Acedia i kryzys tożsamości CZĘŚĆ II Człowiek poniżony 1. Nienawiść do człowieka 2. Nienawiść do życia CZĘŚĆ III Upadek prawdy, rozkład moralny i naganne działania polityczne 1. Dokąd zmierza świat? 2. Nienawiść, szyderstwo i cynizm 3. Kryzys Europy 4. Błędy Zachodu 5. Bezlitośni nieprzyjaciele 6. Zwodnicze uroki rzekomo wyzwolonego życia 7. Zmierzch odwagi i śmiertelne utopie "najlepszego ze światów" 8. Oblicze ponowoczesnych demokracji a kapitalizm 9. Marsz żałobny dekadencji 10. Wolność religijna CZĘŚĆ III Odzyskać nadzieję: praktykowanie cnót chrześcijańskich 1. Bóg otwiera swą rękę 2. Co robić? Nic się martwmy - Nicolas Diat -------------------------------------- Wydawnictwo Sióstr Loretanek (i tam do kupienia:)
Maria napisal(a): Maniu, jest nowy Jack Reacher, podobno dobry. Mam go już na półce, ale jeszcze nie czytałam (nie mam kiedy). Lee Child - Zgodnie z planem
Zapraszam - pożyczę, a przy okazji mnie odwiedzisz:))))
No, ale muszę poczekać aż sama przeczytasz, nieprawdaż? Chętnie wpadnę. :-)
Maria napisal(a): Maniu, jest nowy Jack Reacher, podobno dobry. Mam go już na półce, ale jeszcze nie czytałam (nie mam kiedy). Lee Child - Zgodnie z planem
Zapraszam - pożyczę, a przy okazji mnie odwiedzisz:))))
No, ale muszę poczekać aż sama przeczytasz, nieprawdaż? Chętnie wpadnę. :-)
Nie, nie musisz. Zięć ma na kindlu - mogę od niego wziąć wersję elektroniczną. Poza tym i tak chyba nieprędko się za tę książkę zabiorę. Naprawdę nie mam czasu, a na szafce leży w pierwszej kolejności ta, o której napisałam powyżej. I też nie wiem, kiedy ją skończę.
Powiedzcie mi moi mili, czy czytaliście coś ostatnio nowego i dobrze napisanego ? Wpadła mi ostatnio w ręce książka SF "Chór zapomnianych głosów" Remigiusza Mroza. Szybko zleciało, fajny pomysł, a właściwie połączenie i rozwinięcie kanonów podróży w gwiazdy, pierwszego spotkania, przemieszczania się w czasie i przestrzeni, walki o ocalenie rodzaju ludzkiego. W miarę świeże spojrzenie na klasyczne podejście.
Ale. To powtarza się kolejny raz. Książka oparta jest wyłącznie na dialogach i akcji. Nie ma przysłowiowych opisów przyrody, które dają możliwość dotknięcia stworzonego przez autora świata. Nie ma punktów, które mogłyby poruszyć wyobraźnię. Zagubienie tempa akcji. 1/3 książki to szczegółowy opis wydarzeń dwóch ocalałych na statku kosmicznym. Później akcja przyspiesza, zaczynają się dziać przełomowe wydarzenia strona po stronie, nagle mijają lata, kosmiczna afera przez eony, a na koniec kapiszon (no, zajawka do następnej części). Jakby autorom (bo to się też nagminni zdarza) zabrakło cierpliwości, albo zobaczyli że opowieść może być zbyt długa.
I znowu niesmak. Czy są pisarze przygotowani, wykształceni, mistrzowie którzy ciosali swoją sztukę latami prób i wiedzą o co chodzi ? Czasami odnoszę wrażenie, że pisarstwo zeszło pod strzechy, ale chłopaki nawet nie mieli takiego wycisku na polaku jak myśmy mieli w podstawówce.
Mroza spróbowałam raz. Tytułu nie pamiętam. Doczytałam do 1/3, dalej przekartkowałam, takich idiotyzmów - to miał być tzw. normalny kryminał - nigdzie indziej nie spotkałam. I na tym zakończyłam swoją przygodę czytelniczą z tym panem.
Jeden kryminał Mroza doczytałam do końca i na tym jednym poprzestanę.Podobnie jak z Bondą. Poza tym facet dostał obsesji antypisowskiej i daje jej wyraz w kolejnych powieściach - z tego co mi przekazała Zazula.
Sarmata1.2 napisal(a): Strata czasu na nowości. Czytam tylko klasykę. No i forum.
Ala ja muszę coś nowego, aktualnego. Od czasu do czasu, nie to że gonię.
A "Miasto Noży"? Kibicowskie klimaty mogą być koledze bliskie. Jakoś szczególnie dobre to to nie jest, ale da się przeczytać jak się jest w wieku zbliżonym do bohaterów książki.
Pani_Łyżeczka napisal(a): Na SF się nie znam ale myślę, że "Łaskawe" by Ci się Jorge spodobały.
Wygląda na ciężki temat. Czy nie ?
Ciężki ale powinieneś unieść i przyznam ciekawa jestem jak tak brutalnie pragmatczna osoba jak Ty odniosła by się do kontekstu w jakim stawia całość tytuł. Powieść jest "sprawnie" napisana czyli taka co zarywasz noce/przegapiasz przystanki.
Ciężki ale powinieneś unieść i przyznam ciekawa jestem jak tak brutalnie pragmatczna osoba jak Ty odniosła by się do kontekstu w jakim stawia całość tytuł. Powieść jest "sprawnie" napisana czyli taka co zarywasz noce/przegapiasz przystanki.
Klasyka ? Powiem tak, lubię rozumieć postacie w opowieści, wiedzieć czym i dlaczego się kierują. Albo kiedy autor do nas oko puszcza. Z klasyką nie mogę się połączyć. Problemy ludzi, przemyślenia, motywacje kompletnie rozjeżdżają się z dzisiejszymi.
Przykład, pół roku temu trafiłem na "Don Kichota z Manchy" Cervantesa. Przebrnąłem 1/4 i rzuciłem w kąt poirytowany. Nie wiem, możliwe że ta książka w 1605 roku waliła w czachę, dotykała ważkich problemów, miała świetne poczucie humoru, była ówczesnym pastiszem, a może przerażała ? Nie wiem, mnie wkurwiała tylko. Idiota, który nie radząc sobie z realem wymyślił własny świat, nie był w stanie zauważyć swojej hipokryzji i udawał, że robi coś ważnego. Do tego drugi cymbał, niby pragmatyczny, był bardzo słabym i nudnym tłem dla całości, w założeniu miał być w kontrze, ale za miernie wyciosany żeby być wiarygodnym. Słabe historyjki, przewidywalne do bólu, nic nie wnoszące do akcji, pokazujące tylko idiotyzm głównego bohatera.
Nawet jeżeli powieść rozwinęła się, postacie się zmieniały i był refleksyjny koniec, to sorki, problemy tam poruszane są po prostu infantylne i wtórne. To już było przerobiliśmy to dawno, nasze demony są poważniejsze z jednej strony i głupsze z drugiej. Powieść Cervatesa nijak nie może zainteresować dzisiejszego czytelnika, gdyż nastąpił postęp mentalny, 400 lat do bardzo dużo. Tak to czuję.
Sarmata1.2 napisal(a): Strata czasu na nowości. Czytam tylko klasykę. No i forum.
Ala ja muszę coś nowego, aktualnego. Od czasu do czasu, nie to że gonię.
A "Miasto Noży"? Kibicowskie klimaty mogą być koledze bliskie. Jakoś szczególnie dobre to to nie jest, ale da się przeczytać jak się jest w wieku zbliżonym do bohaterów książki.
"Według deklaracji Cervantesa z przedmowy do Don Kichota, utwór miał służyć krytyce literatury rycerskiej. Literatura sławiąca średniowieczne rycerstwo, rodzima lub adaptowana z literatur zagranicznych, była ówcześnie bardzo popularna w Hiszpanii i cieszyła się dużą poczytnością. Była wielokrotnie krytykowana, jako potencjalnie szkodliwa dla czytelnika, oparta na nieprawdopodobieństwach i cudowności. Krytykowali ją m.in. Luis Vives (Institución de la mujer cristiana), Juan de Valdés (Diàlogo de la Lengua), Juan de Mal Lara i Luis de Leon[5]. O szkodliwości takich utworów krążyły również liczne anegdoty: Luiz Zapata opisywał przypadek człowieka, który wyruszył w podróż, mającą na celu powtórzenie przygód z Orlanda szalonego, krążyła też opowieść o studencie, który zaatakował szpadą wyimaginowanych chłopów, napadających na rycerza[5]. Do utworów mogących zainspirować Cervantesa, zalicza się też anonimowe interludium Entremés de los romances, opowiadające o robotniku, który oszalał pod wpływem romansów rycerskich. Mimo, że interludium to wykazuje szereg zbieżności z Don Kichotem, to jednak nie wiadomo, czy powstało ono przed 1602, a więc czy mogło rzeczywiście służyć jako źródło do powieści Cervantesa[5].
Oprócz literatury rycerskiej w ogóle, w Don Kichocie sparodiowane zostały konkretne utwory. Najsilniej sparodiowany został Amadis (m.in. kult dla ukochanej damy oraz wątek umartwiania się w górskiej pustelni). Cervantes posłużył się również powieścią El caballero Cifar oraz romansem Przewaga Esplanadiana[6]."
Czyli parodia, pastisz. Odtrutka na ówczesne przegięcie w drugą stronę. Nie ma mowy, nie jesteśmy w stanie ogarnąć mentalu ówczesnych ludzi. Nie ma sensu tej książki czytać. Bo ta parodia, z naszego punktu widzenia jest po prostu gówniana. Nie rozumiemy ani przedmiotu parodiowanego, ani nie łapiemy humoru.
Komentarz
Co prawda dostałam również w prezencie Roszkowskiego "2005-2015 Kierunek Targowica", ale póki co rozglądam się za jakimś krwawym kreminałem lub soczystym romansem. Celem oderwania się od arcydzieła, nad którym sama się męczę, oczywiście jako ałtorka
Kawał przyrody. Rodzina amerykańskiego naukowca. Niemcy z Polski.
Bernd Heinrich
Chrapiący ptak
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/294701/chrapiacy-ptak-rodzinna-podroz-przez-stulecie-biologii
Sięgnęłam po nią z intencja odetchnięcia alpejska sielanką - pelargonie w oknach krowy na pastwiskach, Heidi w drodze do szkoły a dostałam egzstencjalnie nasyconą, ascetyczą, niepokojacą ale kojacą zarazem opowieść.
Są tam góry ale nie tylko dostarczaja wrażeń turystyczno estetycznym ale niosą śmierć, trudne warunki egzystencji, które stanowia pożywkę dla okrucieństwa ale także ksztaltuja charakter i pewien rodzaj stoicyzmu. Jest miłość, krótka i tragiczna a jednak nadająca życiu sens.W bardzo subtelny sposób pokazane jest jak rozwoj turystyki zmienia,- bez wartosciowania, życie jednostek i społeczności. Dużo znojnej pracy, wojna, ale i spora doza ukojenia i harmonii. Bardzo ascetycznie i nienachalnie jestu świadomiona rola wiary i religii w życiu a właciwie losie człowieczym.
Tydzień minął odkąd skończyłam a ja ciagle pozostaję pod wrażeniem.
Przeczytałam "Poszukiwanie", teraz mam na warstacie "Obserwatora". Kobitka świetnie pisze, nie leje wody, tworzy spójne psychologicznie postacie, nie epatuje okrucieństwem, ani wulgaryzmami, potrafi tworzyć napięcie. Krótko mówiąc, jest dobra.
Lee Child - Zgodnie z planem
Zapraszam - pożyczę, a przy okazji mnie odwiedzisz:))))
Wieczór się zbliża i dzień już się chyli
Kard. Robert Sarah
Nicolas Diat
Trzecia część rozmów kardynała z Nicolasem Diatem. Poprzednie, to "Bóg, albo nic. Rozmowa o wierze" oraz "Moc milczenia. Przeciw dyktaturze hałasu"
Przeczytałam dopiero wstęp, ale już jestem pod takim wrażeniem, że natychmiast polecam. Koniecznie!
Postać kardynała jest nam znana.
"U samych korzeni zapaści Zachodu kryje się kryzys kulturowy i tożsamościowy. Zachód już nie wie, kim jest, ponieważ już nie wie i nie chce wiedzieć, kto go ukształtował, kto go utworzył takim, jakim był i takim, jakim jest. Wiele krajów nie zna dzisiaj swojej historii. To paraliżowanie samego siebie w naturalny sposób prowadzi do upadku, który otwiera drogę nowym cywilizacjom barbarzyńskim."
"...nie mogę już milczeć. Nie wolno mi już milczeć. Chrześcijanie są pogubieni. Każdego dnia ze wszystkich stron docierają do mnie wołania od ludzi, którzy już nie wiedzą, w co wierzyć. Każdego dnia przyjmuję w Rzymie zniechęconych i poranionych księży. Kościół doświadcza nocy ciemnej. Ogarnia go i oślepia tajemnica nieprawości."
Spis treści
Niestety, Judasz Iskariota - Robert kardynał Sarah
CZĘŚĆ I
Duchowa i religijna zapaść
1. Kryzys wiary
2. Kryzys kapłaństwa
3. Kryzys Kościoła
4. Acedia i kryzys tożsamości
CZĘŚĆ II
Człowiek poniżony
1. Nienawiść do człowieka
2. Nienawiść do życia
CZĘŚĆ III
Upadek prawdy, rozkład moralny i naganne działania polityczne
1. Dokąd zmierza świat?
2. Nienawiść, szyderstwo i cynizm
3. Kryzys Europy
4. Błędy Zachodu
5. Bezlitośni nieprzyjaciele
6. Zwodnicze uroki rzekomo wyzwolonego życia
7. Zmierzch odwagi i śmiertelne utopie "najlepszego ze światów"
8. Oblicze ponowoczesnych demokracji a kapitalizm
9. Marsz żałobny dekadencji
10. Wolność religijna
CZĘŚĆ III
Odzyskać nadzieję: praktykowanie cnót chrześcijańskich
1. Bóg otwiera swą rękę
2. Co robić?
Nic się martwmy - Nicolas Diat
--------------------------------------
Wydawnictwo Sióstr Loretanek (i tam do kupienia:)
Marai genualny
Najgenialniejsze dzienniki
Ale. To powtarza się kolejny raz. Książka oparta jest wyłącznie na dialogach i akcji. Nie ma przysłowiowych opisów przyrody, które dają możliwość dotknięcia stworzonego przez autora świata. Nie ma punktów, które mogłyby poruszyć wyobraźnię. Zagubienie tempa akcji. 1/3 książki to szczegółowy opis wydarzeń dwóch ocalałych na statku kosmicznym. Później akcja przyspiesza, zaczynają się dziać przełomowe wydarzenia strona po stronie, nagle mijają lata, kosmiczna afera przez eony, a na koniec kapiszon (no, zajawka do następnej części). Jakby autorom (bo to się też nagminni zdarza) zabrakło cierpliwości, albo zobaczyli że opowieść może być zbyt długa.
I znowu niesmak. Czy są pisarze przygotowani, wykształceni, mistrzowie którzy ciosali swoją sztukę latami prób i wiedzą o co chodzi ? Czasami odnoszę wrażenie, że pisarstwo zeszło pod strzechy, ale chłopaki nawet nie mieli takiego wycisku na polaku jak myśmy mieli w podstawówce.
Mróz pisze jak by film robił
czytałem dwie ksiązki jego
Nieodnaleziona - zwroty akcji co i rusz
czarna madonna - thriller religijny, pisany jak ateista , ale z dobrym riserczem
sprawnie napisane obydwa, ale i męczące przez brak opisów czy to przyrody czy stanów emocjonalnych bohaterów a
Mróz to dno, pisarski bot.
A ten Mróz to już znany, tak ? "Chór zapomnianych głosów" to jego debiut, pewnie SF, napisał w 2015 roku.
Powieść jest "sprawnie" napisana czyli taka co zarywasz noce/przegapiasz przystanki.
Przykład, pół roku temu trafiłem na "Don Kichota z Manchy" Cervantesa. Przebrnąłem 1/4 i rzuciłem w kąt poirytowany. Nie wiem, możliwe że ta książka w 1605 roku waliła w czachę, dotykała ważkich problemów, miała świetne poczucie humoru, była ówczesnym pastiszem, a może przerażała ? Nie wiem, mnie wkurwiała tylko. Idiota, który nie radząc sobie z realem wymyślił własny świat, nie był w stanie zauważyć swojej hipokryzji i udawał, że robi coś ważnego. Do tego drugi cymbał, niby pragmatyczny, był bardzo słabym i nudnym tłem dla całości, w założeniu miał być w kontrze, ale za miernie wyciosany żeby być wiarygodnym. Słabe historyjki, przewidywalne do bólu, nic nie wnoszące do akcji, pokazujące tylko idiotyzm głównego bohatera.
Nawet jeżeli powieść rozwinęła się, postacie się zmieniały i był refleksyjny koniec, to sorki, problemy tam poruszane są po prostu infantylne i wtórne. To już było przerobiliśmy to dawno, nasze demony są poważniejsze z jednej strony i głupsze z drugiej. Powieść Cervatesa nijak nie może zainteresować dzisiejszego czytelnika, gdyż nastąpił postęp mentalny, 400 lat do bardzo dużo. Tak to czuję.
Ok, też spróbuję.
"Według deklaracji Cervantesa z przedmowy do Don Kichota, utwór miał służyć krytyce literatury rycerskiej. Literatura sławiąca średniowieczne rycerstwo, rodzima lub adaptowana z literatur zagranicznych, była ówcześnie bardzo popularna w Hiszpanii i cieszyła się dużą poczytnością. Była wielokrotnie krytykowana, jako potencjalnie szkodliwa dla czytelnika, oparta na nieprawdopodobieństwach i cudowności. Krytykowali ją m.in. Luis Vives (Institución de la mujer cristiana), Juan de Valdés (Diàlogo de la Lengua), Juan de Mal Lara i Luis de Leon[5]. O szkodliwości takich utworów krążyły również liczne anegdoty: Luiz Zapata opisywał przypadek człowieka, który wyruszył w podróż, mającą na celu powtórzenie przygód z Orlanda szalonego, krążyła też opowieść o studencie, który zaatakował szpadą wyimaginowanych chłopów, napadających na rycerza[5]. Do utworów mogących zainspirować Cervantesa, zalicza się też anonimowe interludium Entremés de los romances, opowiadające o robotniku, który oszalał pod wpływem romansów rycerskich. Mimo, że interludium to wykazuje szereg zbieżności z Don Kichotem, to jednak nie wiadomo, czy powstało ono przed 1602, a więc czy mogło rzeczywiście służyć jako źródło do powieści Cervantesa[5].
Oprócz literatury rycerskiej w ogóle, w Don Kichocie sparodiowane zostały konkretne utwory. Najsilniej sparodiowany został Amadis (m.in. kult dla ukochanej damy oraz wątek umartwiania się w górskiej pustelni). Cervantes posłużył się również powieścią El caballero Cifar oraz romansem Przewaga Esplanadiana[6]."
Czyli parodia, pastisz. Odtrutka na ówczesne przegięcie w drugą stronę. Nie ma mowy, nie jesteśmy w stanie ogarnąć mentalu ówczesnych ludzi. Nie ma sensu tej książki czytać. Bo ta parodia, z naszego punktu widzenia jest po prostu gówniana. Nie rozumiemy ani przedmiotu parodiowanego, ani nie łapiemy humoru.
Tak więc ten tego z tą klasyką. Różnie to jest.