/romeck:/...na pełnienie przewodniej roli w UE. pełny akapit za wPolityce
„Kiedyś decyzje Unii były wypadkową uzgodnień dwóch konkurujących stolic i˙trzeciej, która musiała te ustalenia potwierdzić. Dziś ta struktura została zastąpiona układem monocentrycznym, który w˙mojej ocenie się nie utrzyma. Nieraz to już mówiłem: Niemcy są za słabym państwem na pełnienie tej roli. Nie mają wystarczającego potencjału ani gospodarczego, ani militarnego, by móc w˙sposób miękki dominować na Starym Kontynencie. (...) Dzisiejsza dominacja niemiecka w˙UE jest sytuacją sztuczną, wynikającą z˙relacji ekonomicznych i˙nieprawdopodobnego wręcz oportunizmu elit brukselskich. Ta konstrukcja jest skazana na katastrofę”
Ci, którzy plują narodowi w twarz, przeciągają strunę, która pewnego dnia może pęknąć. Na razie ciągle się napina.
Wydaje mi się, że pewne działania ludzkie można tłumaczyć już jedynie opętaniem. Bo jak inaczej wytłumaczyć postępowanie posła Niesiołowskiego w sprawie „Klątwy”? Czy ktoś mający choćby luźny związek z katolicyzmem mógłby zaangażować się w obronę ewidentnej profanacji, prowokacji, chamstwa… (dalej kończą się już normalne słowa, a zaczynają wulgaryzmy!)? Szarganie świętości, obrażanie symboli wiary, poniżanie tego co najświętsze – w jakiej kulturze to się mieści? Chyba tylko w sowieckiej i hitlerowskiej.
Ale tam stymulowała to obłędna ideologia. A tu o jakiej ideologii może być mowa? O nienawiści do „kaczyzmu”, polskości, religii, przyzwoitości? Bo wytłumaczcie mi, w imię czego powstają tego rodzaju widowiska? We współczesnej Polsce można wierzyć lub nie, demonstrować lub siedzieć z założonymi rękami, chodzić do kościoła, synagogi, meczetu lub jak ktoś lubi – agencji towarzyskiej. Jakie wartości są zagrożone, czyje prawa łamane? Może właśnie dlatego prowokacja musi osiągać tak monstrualne rozmiary, gdy trudno walczyć z konkretami.
Jednak nie o oburzeniu (skądinąd słusznym) chcę pisać. Raczej o obawach.
Ci, którzy plują narodowi w twarz, przeciągają strunę, która pewnego dnia może pęknąć. Na razie ciągle się napina. Władza ma ograniczone możliwości reakcji, a zresztą z nich nie korzysta. Po wyborach samorządowych pewnie łatwiej będzie pogonić aktorskich szmirusów, wskazując im właściwe miejsce. Ale i to nie jest pewne. Co innego z cierpliwością społeczeństwa. Poniżanie suwerena nigdy nie dawało dobrych skutków. Raczej budziło demony.
Słowo daję, Prawo i Sprawiedliwość jest partią rozsądku i umiaru na tle „partii gniewu”, które w przyszłości przyjść mogą i zapewne przyjdą.
Nie wiem, czy pojawią się bojówki walące w mordę za zniewagę uczuć patriotycznych i religijnych i czy przekonane o swej bezkarności gwiazdki nie będą musiały nosić peruk na swych ogolonych łbach. Może tak być.
A najgorsze, że w imię swych staroświeckich poglądów na temat wolności i tolerancji będę musiał ich bronić. Choć będzie to trudne.
Taki sobie niby fajny tekścik, ale zaniepokoiło mnie wytłuszczone (przeze mnie) zdanie: my, Polacy, chyba naprawdę mamy poważny problem: nie umiemy (boimy się? uważamy za grzech?) zabijać wrogów. Przekonanie, że można żyć nie oddając cesarzowi tego, co cesarskie, nie jest chyba prawomyślne?
Też nad tym wczoraj dumałem. I zgadzam się nie umiemy być zimnymi s/synami. Nawet tera, pacz wontas o "Januszach POlityki" .... Gorące głowy i serca. A po co? Musimy nauczyć się być zarówno gorącymi (jako tako umiemy) jak i zimnymi jak lód.
@extraneus; w wątku o objawieniach Teresy Neumann jest taki fragment (piszę z głowy): Polska będzie potęgą, nie będzie się mścić za doznane krzywdy, wrogom wybaczy. Słuchając tego zastanawiałam się czy JK zna to objawienie i czy właśnie dlatego tak łagodnie postępuje.... Tyle, że my- naród też mamy coś do zrobienia; choćby zademonstrowanie poparcia dla rządu. Schetyna już zapowiedział powtórkę z grudnia w maju. Gdzie wtedy będziemy? Przed komputerami czy na ulicy? Niezależnie od tego czy poparcie zacznie spadać - czas wyjść na ulicę i nie może to być demonstracyjka, musi być potężna demonstracja.
Ale po co demonstracje? Jarro wie co robić i nie potrzebuje naszego uznania, chodzi o to żeby zachodnie media pokazały a ludzie zobaczyli? Nie zobaczą, bo media zmanipulują.
Przemko napisal(a): Ale po co demonstracje? Jarro wie co robić i nie potrzebuje naszego uznania, chodzi o to żeby zachodnie media pokazały a ludzie zobaczyli? Nie zobaczą, bo media zmanipulują.
peterman napisal(a): Nieśmiało przypominam, że za miesiąc 8 rocznica Smoleńska.
no właśnie, nic nie trzeba od nowa organizować, niepotrzebna żadna "Gazeta Polska", wystarczy tylko pojawić się tam, gdzie będzie Pan Prezes Jarosław
przedtem jest jeszcze Kraków - Wawel, już w marcu gdyby krakusy rozpędziły na 4 wiatry to zoo z trasy dojścia do grobu śp. Prezydenta, to cała Polska poczułaby ulgę
i teoretycznie nie musi tam od razu zwalać cała Polska, żeby robić porządek, bo Kraków to przecież duże miasto...
Przemko napisal(a): Ale po co demonstracje? Jarro wie co robić i nie potrzebuje naszego uznania, chodzi o to żeby zachodnie media pokazały a ludzie zobaczyli? Nie zobaczą, bo media zmanipulują.
Zobaczą. Internet działa.
oczywiście, poza tym to nie jest informacja dla zdegenerowanej, odmóżdżonej publiki w Europie, której w głowie tylko jedno (Wells się kłania), to jest informacja dla rządów państw europejskich i możemy być pewni, że ichnie służby będą w obliczeniach frekwencji bardzo precyzyjne
W 2014 @pisorgpl alarmował,gdy Unizeto-firma rosyjskiego konsula informatyzowała urzędy państw.Dziś jest częścią Asseco i informatyzuje Sejm
Jako stary uzrzędas uwarzam Rze: 1) Podpis kwalifikowany powinien wystawiać jedynie GIODO. 2) Pani minister Sterżyńska jest za bardzo zafiksowana na punkcie elektronicznego załatwiania spraw urzędowych. 3) Fatalny przepływ informacji pomiędzy resortami, a jestto tym tragiczniejsze, że chodzi o policje tajne, jawne i dwupłciowe.
Bronisław Wildstein napisał: „Jaka jest różnica między mediami polskimi a innymi? Żadna. Jak ktoś ma jaja, to jest niezależny zawsze. Jak nie ma, to nigdy.” – Dopiero teraz przeczytałem to twitterowe wyznanie Tomasza Lisa. Tezy postawionej przez niego obronić nie sposób, no ale dobrze, że zdobył się chociaż na gest nowocześnie zwany coming outem. Nie jestem zwolennikiem tego typu ekshibicjonizmu, ale po publicznym ogłoszeniu swojego kalectwa, pluszak premiera Tuska może jednak liczyć na grosik współczucia.
Prawo i Sprawiedliwość doszło do samodzielnej władzy dzięki przywództwu Jarosława Kaczyńskiego, dzięki konsekwencji, dzięki dobremu programowi i dzięki udanej kampanii wyborczej, poprzedzonej zwycięstwem Andrzeja Dudy.
Ale trzeba też powiedzieć, że prawica miała wiele szczęścia. Bardzo wiele. Postkomuniści na własne życzenie podwyższyli sobie próg, Nowoczesna zabrała mandaty Platformie, Kukiz porwał wielu ludzi środka, klęska Komorowskiego wybiła ówczesny obóz rządzący z rytmu.
A wcześniej pojawiły się taśmy z Sowy i Przyjaciół, obnażające postkolonialną mentalność i sposób działania ludzi z wierchuszki III RP. Ich ujawnienie w wyniku wciąż niewyjaśnionych napięć na zapleczu władzy też było wydarzeniem wyjątkowym.
To są oczywistości. Przypominam je jednak, by przypomnieć, że powierzoną Prawu i Sprawiedliwości władzę trzeba szanować. Nie jest ona czymś danym raz na zawsze, nie wynika ona z jakichś niezmiennych prawideł fizyki, nie jest i nigdy nie będzie gwarantowana. Może zniknąć równie gwałtownie, jak się pojawiła, i w równie spektakularnych okolicznościach.
Więcej, ewentualny powrót do steru państwa PO i jej koalicjantów już po czterech latach będzie oznaczał odwrócenie wszystkich reform i zmian, które wprowadziła dobra zmiana. Będzie to także równoznaczne z próbą takiej przebudowy systemu społecznego i politycznego, by władza ludzi uważających się za naturalnych rządców Polski już nigdy nie została podważona. A przecież - jeżeli naprawdę chcemy wzmocnić siłę naszego państwa - obóz niepodległościowy powinien rządzić minimum 2 kadencje. Minimum. Wówczas dorobek będzie miał dużo trwalszy charakter. Ci, którzy głoszą, że „można przegrać wybory, byle zrealizować program”, głoszą tezę wyjątkowo niemądrą.
Co oznacza szacunek wobec powierzonej władzy? Oznacza obowiązek prowadzenia polityki możliwie najodważniejszej, możliwie daleko idącej. Ale jednocześnie polityki możliwie dobrze przemyślanej, roztropnej, a nawet ostrożnej. Takiej, która bierze pod uwagę, że nawet drobne sprawy - a czasem głównie drobne sprawy - mogą wywołać burzę o nieprzewidzianych skutkach.
Część wyborców Prawa i Sprawiedliwości uważa, że oglądanie się na okoliczności, poważne traktowanie reakcji opinii publicznej, jest albo oznaką słabości, albo wynika z porzucenia idei zmian głębokich, albo jedno i drugie. W demokracji w dłuższej perspektywie nie da się jednak prowadzić polityki, która ucieka od pytania o społeczny i medialny odbiór działań, zarówno wielkich reform, jak i drobnych decyzji. Rzecz jasna prowadzenie polityki skupionej wyłącznie na odbiorze społecznym jest również drogą donikąd, ale to akurat obozowi kierowanemu przez Jarosława Kaczyńskiego nie grozi.
Ktoś powie: media są w większości skrajnie nieżyczliwe. To prawda, ale czy w obecnych warunkach wewnętrznych i zewnętrznych da się tę sferę zmienić w sposób znaczący w ciągu jednej kadencji?
Promowanie przez niektóre środowiska strategii „ślepego marszu”, połączone z nakręcaną celowo radykalizacją, nasuwa pytanie, czy nie jest to taktyka obliczona na jakieś nowe rozdanie, już po ewentualnych przegranych wyborach. W innym ujęciu trudno po prostu zrozumieć liczne wezwania do prowadzenia polityki wręcz samobójczej. I to nawet nie w obszarze realnych zmian, ale w sferze faktycznie marginalnej, co najwyżej prestiżowej.
Komentarz
/romeck:/...na pełnienie przewodniej roli w UE.
pełny akapit za wPolityce
„Kiedyś decyzje Unii były wypadkową uzgodnień dwóch konkurujących stolic i˙trzeciej, która musiała te ustalenia potwierdzić. Dziś ta struktura została zastąpiona układem monocentrycznym, który w˙mojej ocenie się nie utrzyma. Nieraz to już mówiłem: Niemcy są za słabym państwem na pełnienie tej roli. Nie mają wystarczającego potencjału ani gospodarczego, ani militarnego, by móc w˙sposób miękki dominować na Starym Kontynencie. (...) Dzisiejsza dominacja niemiecka w˙UE jest sytuacją sztuczną, wynikającą z˙relacji ekonomicznych i˙nieprawdopodobnego wręcz oportunizmu elit brukselskich. Ta konstrukcja jest skazana na katastrofę”
Musimy nauczyć się być zarówno gorącymi (jako tako umiemy) jak i zimnymi jak lód.
(swoją drogą zawsze boję się sięgać do starych wątków)
Polska będzie potęgą, nie będzie się mścić za doznane krzywdy, wrogom wybaczy. Słuchając tego zastanawiałam się czy JK zna to objawienie i czy właśnie dlatego tak łagodnie postępuje....
Tyle, że my- naród też mamy coś do zrobienia; choćby zademonstrowanie poparcia dla rządu. Schetyna już zapowiedział powtórkę z grudnia w maju. Gdzie wtedy będziemy? Przed komputerami czy na ulicy? Niezależnie od tego czy poparcie zacznie spadać - czas wyjść na ulicę i nie może to być demonstracyjka, musi być potężna demonstracja.
przedtem jest jeszcze Kraków - Wawel, już w marcu
gdyby krakusy rozpędziły na 4 wiatry to zoo z trasy dojścia do grobu śp. Prezydenta, to cała Polska poczułaby ulgę
i teoretycznie nie musi tam od razu zwalać cała Polska, żeby robić porządek, bo Kraków to przecież duże miasto...
i możemy być pewni, że ichnie służby będą w obliczeniach frekwencji bardzo precyzyjne
8-|
Pod patronatem @MC_GOV_PL b.prezes Unizeto A.Bendig-Wielowiejski organizuje Eur. Forum Podp.Elektr.i Usług Zaufania-https://www.efpe.pl/
Aleksander Ścios @SciosBezdekretu 7.03
W 2014 @pisorgpl alarmował,gdy Unizeto-firma rosyjskiego konsula informatyzowała urzędy państw.Dziś jest częścią Asseco i informatyzuje Sejm
Marsz Niepodległości @StowMarszN 8 godz.8 godzin temu
Rosjanie ciągną transporty wojska pod ukraińską granicę. Zdjęcie sprzed 20 minut. pic.twitter.com/Zn8vlL0Clc
1) Podpis kwalifikowany powinien wystawiać jedynie GIODO.
2) Pani minister Sterżyńska jest za bardzo zafiksowana na punkcie elektronicznego załatwiania spraw urzędowych.
3) Fatalny przepływ informacji pomiędzy resortami, a jestto tym tragiczniejsze, że chodzi o policje tajne, jawne i dwupłciowe.