Skip to content

Przegląd geopolityczny

1111213141517»

Komentarz

  • Zajebać doradcę prezydenta USA? Pewnie się da, bo wszystko się da ale pewnie jest cicha umowa, że w pewne rejony się nie sięga.
  • Poroszenko dziś powiedział, że Rosja szykuje się do wojny (bo manewry, bo koncentracja wojsk). No pewnie, ale po Mundialu. To było wiadome od dawna.
  • Ciekawe3 czy po manewrach wyjdą z Białorusi?
  • Mania napisal(a):
    Ciekawe3 czy po manewrach wyjdą z Białorusi?
    Ponoć nie. Zobaczymy. Czas się zgadza, lipiec/sierpień 2018, czyli trzeba się przemieszczać już.
  • Aha. Atakować upadłą Ukrainę i odpuścić Polskę?
  • A mnie ostatnio wepchł się przed oczęta interesujący tekst pt. "Przeciw geopolityce". Warto!
    Geopolityka, wnosząc powiew intelektualnej świeżości, przebojem weszła do głównego nurtu polskiej opinii publicznej. Zdobywając serca i umysły wielu, stała się fenomenem społecznym ostatnich lat. Nastąpił jednak „zawrót głowy od sukcesów”. Dlatego najwyższy czas na otrzeźwienie. Inaczej geopolityka stanie się niczym marksizm-leninizm albo neoliberalizm: martwą ideologią nietłumaczącą rzeczywistości.

    Koncepcja ta uczyniła dużo dobrego, przyczyniając się do uświadomienia, że narracja spod znaku „końca historii” jest już nieaktualna. To naiwne i niemądre przekonanie wyrządziło wiele szkód interesom RP, gdyż demokracja i prawa człowieka to – parafrazując słowa Gandhiego o cywilizacji zachodniej – dobry pomysł, lecz kierowanie się jedynie ich obroną w polityce to samobójstwo, szczególnie dla kraju tak położonego jak Polska i mającego takich sąsiadów. Geopolityka wyautowała tę narrację – i jest to jej wielka zasługa.

    Potem jednak nastąpiło coś niepokojącego. Geopolityka, zdobywając szerokie poparcie społeczne, stała się celem w samym w sobie, swoistym intelektualnym perpetuum mobile: dziś wszystko można wytłumaczyć geopolityką. Każde zdarzenie polityczne jest interpretowane i analizowane przez pryzmat geopolityki. Stała się ona synonimem „polityki międzynarodowej”. Tajemniczo brzmiące hasła jak Heartland stały się natomiast magicznymi zaklęciami, mającymi zmieniać rzeczywistość.

    Mnie też zaraziło. Kilka lat temu przeżyłem ukąszenie geopolityką. Ale już mi przeszło.

    Grzechem pierworodnym geopolityki – który powoduje wszystkie pozostałe grzechy – jest pewna postawa filozoficzna. Przekonanie, że za pomocą geopolityki można wyjaśnić świat i zachodzące w nim procesy. W języku geopolityków odzwierciedla się to w takich hasłach jak „odwieczne prawa geopolityki”, „żelazne prawa geopolityki”, czy „obiektywne prawa geopolityki”. Geopolitycy wierzą – bo to zaiste wyłącznie wiara jest – że dzięki znajomości reguł sformułowanych przez Mackindera i spółkę, a przedstawionych jako prawa naturalne geografii, mogą obiektywnie wyjaśnić procesy społeczne na świecie. Problem w tym, że właśnie nie mogą.

    Ta postawa filozoficzna geopolityków nie jest nowa. Swoimi korzeniami sięga „fizyki społecznej” Comte’a. Wierzył on, że zjawiska społeczne można obiektywnie zbadać i wyjaśnić tak jak przyrodnicze, które miał za wzór. By to zrobić, trzeba je badać podobnymi metodami i powoli zbliżać się do ideału wyjaśnienia przez naukę wszystkiego. Ta optymistyczna postawa została nazwana pozytywizmem. Problem polega na tym, że to było ponad 150 lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło.

    Geopolityka nie jest obiektywną nauką, która niby odkryła odwieczne prawa, lecz powstałą w specyficznym momencie (przełom XIX i XX w.), opartą o darwinizm społeczny ideologią, mającą legitymizować imperializm europejski. Narodziła się jako intelektualne uprawomocnienie dominacji anglosaskiej. Była też bardzo lubiana w nazistowskich Niemczech, a po wojnie – w RPA i Ameryce Południowej (profesorem geopolityki był m.in. Pinochet). W świecie zachodnim niepopularna po II WŚ, powróciła po kryzysie ekonomicznym 2008 r. Jest więc intelektualnie „odgrzewanym kotletem”. Z Zachodu przywędrowała do nas. Jej niezwykła popularność w Polsce jest po prostu odblaskiem pewnej tendencji światowej.

    Twórca geopolityki, Halford Mackinder, to nie jakiś półboski guru, lecz konserwatywny (choć z partii liberalnej) zwolennik modernizacji Imperium Brytyjskiego, umocowany w specyficznym momencie kryzysu po wojnie burskiej. Chciał je reformować, by utrwalić jego panowanie, mimo pojawiających się wyzwań. Motto Mackindera brzmiało: „trzeba sprawić, by nasi ludzie myśleli imperialnie”. To w „geografii” – tak określał swoją ideologię nazwaną później geopolityką (tego słowa ponoć nie lubił, co jest zrozumiałe, bo utrudniało zawłaszczenie geografii na potrzeby jego wizji) – widział siłę mogącą odnowić Imperium Brytyjskie. Nie był dążącym do obiektywizmu naukowcem, tylko politykiem (przez 12 lat nawet posłem), konkretnie – społecznym imperialistą. Dlatego geografia nie była dla niego „zbiorem bezwartościowych informacji”, lecz miała służyć kształceniu umysłów imperialnych kadr.

    Z „grzechu pierworodnego” geopolityki biorą się grzechy następne, z najważniejszym – pychą – na czele.

    Ilekroć coś się dzieje, z wielkim zainteresowaniem zawsze czytam analizy pisane piórem geopolityków. Cóż za rozmach! Cóż za insiderska wiedza! Znają się na wszystkim. Żadne sekrety nie są im obce. Wszelkie intencje – te jawne i te tajne – każdego z mocarstw (małe i średnie państwa mają zazwyczaj w pogardzie) są im znane. Motywacje liderów są dla nich klarowne. Podobnie jak wieczne interesy narodowe. Knowania służb specjalnych. Deale oferowane państwom w zaciszu gabinetów. Podziały wśród elit. Pułapki wektorów polityki. Dylematy bezpieczeństwa… Przed umysłem geopolityka nic się nie ukryje! Gdy więc czytam lub słucham tego geopolitycznego teoretyzowania, to zawsze korci mnie, by spytać: a skąd to wiesz, drogi geopolityku? Skąd wiesz co myśli Merkel, Trump, Putin? W ich głowach siedzisz? Do dokumentów masz dostęp? Ich osobiste interesy znasz? Preferencje? Sympatie i antypatie? Powiązania biznesowe? Rodzinne? Towarzyskie? Uwarunkowania kulturowe, klasowe, społeczne? I tak dalej – listę można mnożyć.

    Bezkrytyczna pewność siebie, bijąca z geopolitycznych analiz, przypomina mi anegdotę, opowiadaną w którymś wywiadzie przez Bartłomieja Sienkiewicza. Zanim stał się on kontrowersyjnym politykiem, był cenionym analitykiem. Przyznał, że przepytując kandydatów do OSW najbardziej nie lubił politologów. Bo wszystko o wszystkim wiedzieli. Myślę, że gdyby przewrotny los rzucił Sienkiewicza na podobną funkcję dziś, to przy geopolitykach zatęskniłby on za skromnością ówczesnych politologów. Tak jak bowiem dawna mądrość głosiła, że w dyskusji należy się bać człowieka, który przeczytał jedną książkę, tak dzisiaj należy się bać geopolityka, który obejrzał jeden filmik na YouTube.
    https://nowakonfederacja.pl/przeciw-geopolityce/
  • No właśnie. Idealne do pomądrzenia się przy piwku albo na forum. Każdy lubi się pobawić w demona historii, nie?
  • Ostatnim cytowanym akapitem autor spalił ewentualną zagadkę o wykształcenie red.Warzechy.
  • No gieołolityka totalna, a szczególnie giełopolityka jako ideologia nie. Jednak geopolityka jako użyteczne narzędzie analizy procesów społecznych i politycznych na przestrzeni historii jak najbardziej. Nie jedyne, ale poręczne.
  • Fascynacja tzw. geopolityką nastąpiła chyba trochę na zasadzie odbicia wahadła.
    Dawno temu, pamiętam, w ramach zajęć z geografii politycznej klarowano, że niby może cośtam ta geopolityka tłumaczy, ale ostrożnie z nią, bo wicie-rozumicie przebrzydłe faszysty ją stosowały. Uzasadnianie imperializmów i lebensraum. I tak to funkcjonowało, bardziej jako egzotyczna ciekawostka.
  • Nu, zabawne, co cała ta polemikka, co ją vide svpra wkleiłem, to właśnie na takej się argumentacji opiera, jak to Kolega poruszył.
  • edytowano October 2018
    Ostrożna hippoteza uzupełniająca: pokolenie fanów wszelkich odmian Europa Uniwersalis weszło niedawny czas temu w fazę nałkowo-publikacyjną.
    Podobna hippoteza tyczy się również różnych odmian zychowiczowania.
  • edytowano October 2018
    Co do koncepcji Mackindera to mówi ona nie tyle o obiektywnym stanie rzeczy, co o sposobie myślenia elit politycznych w niektórych państwach (tak jak film "Kler" nie tyle mówi coś obiektywnego o polskim klerze co o stanie umysłu i ducha twórców). Więc tylko w takim zakresie wiedza o heartlandzie i rimlandzie może się przydać.
  • Lubina jednakowoż popada w przesadę z tą krytyką i trochę tym śmieszy jak każdy inteligent.
  • A ja bym tu zwrócił uwagę na zmiany polityczne zachodzące na scenie politycznej zachodniej Europy. I dlaczego wszystkie "antyestablizsmętowe" partie są tak bardzo proputinowskie. Przecież to oczywiste. U siebie otoczeni są szczelnym kordonem sanitarnym. Zero szans na zdobycie pieniędzy i i obecność w mediach ( oprócz Włoch - Berlusconi). A przecież do prowadzenia polityki potrzebne są .... pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Oczywistą oczywistością jest, że jedyną realną i konkretną pomoc tym siłom politycznym jest w stanie zapewnić tylko i wyłącznie Putinowska Rosja. I teraz fundamentalne pytanie - dlaczego JarKacz i Orban nie wykorzystują okazji - aby poprzez finansowanie i wspieranie opozycji ( AfD, Le Pen itp) - stosunkowo tanim kosztem nie zbudować sobie przyszłych sojuszników ? Myślę, że jedynym problemem jest to, że mentalnie jeszcze nie dojrzeli do tego - że mogą w ten sposób kreować politykę takich potęg jak Niemcy, Francja Wlk Brytania....
  • Berlusconi to już establiszment.
  • edytowano October 2018
    No - OK. Bunga bunga to faktycznie niekoniecznie pisowski i fideszowski target :D. Ale w Szwecji i Anglii na tenże przykład potencjał jest. Pamiętasz opad szczeny naszych strażaków - jak usłyszeli od Szwedów pytanie - a kiedy przyślecie swoją Policję i Wojsko, żeby zrobiło u nas porządek ? Jest potencjał do zagospodarowania. Ale - tak jak pisałem wcześniej - mentalnie nie jesteśmy gotowi.
  • adaho napisal(a):
    Jest potencjał do zagospodarowania. Ale - tak jak pisałem wcześniej - mentalnie nie jesteśmy gotowi.
    Bo ciągle nie mamy państwa. A państwa nie mamy, bo ciągle nie jesteśmy narodem.

  • To nie naród jest problemem i jego jestestwo - bo inni też mają z tym spore problemy. Nas akurat krwawo ociosano pod wymiar etniczny i religijny i wsadzono na 50 lat do zamrażarki. W związku z tym jesteśmy w lepszej sytuacji niż pozostałe nację. Mimo nieporównywalnie większej siły rażenia lewackich/laickich mediów ( nieporównywalnej z niczym wcześniej w historii), również na nasze społeczeństwo. Tu chodzi o mentalność decydentów. Tych, którzy kreują politykę. Odwagi i przenikliwości pierwszych Piastów - to oni raczej nie mają.
  • A zaprosić liderów AfD do Polski. Zapewnić wsparcie medialne - np. wydawanie opozycyjnego tygodnika z niepoprawną politycznie treścią. AfD nie jest jednolita. Neonaziole są tam głośną mniejszością i pewnie wtyką niemieckich służb. A wiadomo już, że istnieje coraz większy elektorat w Niemczech do zagospodarowania. Tylko trzeba to zrobić skuteczniej niż Putin....
  • adaho napisal(a):
    To nie naród jest problemem i jego jestestwo - bo inni też mają z tym spore problemy.
    Nie. Dla Niemca jest po prostu nie do pomyślenia, by jakiś Polaków czy nawet Francuzów uznawać za wyższą rasę, która z wysokości będzie rozstrzygać o niemieckich problemach. By być jednym narodem nie wystarczy wpierdalać podobne potrawy i nawijać podobnymi narzeczami. Potrzebna jest też pewna solidarność - której istnienia lub nieistnienia nie udowodni się odczynnikami chemicznymi ale której istnienie lub nieistnienie jest oczywiste dla tych, którzy widzą rzeczy.

  • adaho napisal(a):
    A zaprosić liderów AfD do Polski. Zapewnić wsparcie medialne - np. wydawanie opozycyjnego tygodnika z niepoprawną politycznie treścią.
    Vide supra. Takich nie rzeczy robią zastrachani niewolnicy, których niby uwolniono z kajdan, ale ich odciski nadal wyraźnie czują.

  • edytowano October 2018
    Cos mi się zdaje że historia mówi Polakom sprawdzam. Sprawdzam czy jesteście narodem. Te wszystkie TSUE, rezolucje PE, NordStreamy, bazy NATO lub ich brak, dekarbonizacja, prawa LGBT itd to są pytanka składające się na owo sprawdzam. Wywołał je PiS i Dobra Zmiana, ale wygląda na to że się wystraszyli swojej odwagi. Oni wywołali nie tak na poważnie tylko aby jeszcze trochę kaski dostać i PKB podnieść, a nie aby zbudować porządne państwo dla Narodu. No to zobaczymy czy pójdą dalej z Narodem, czy też to tylko naród i nie ma z kim i dokąd iść. Nie bardzo jest jak się z tej próby wycofać bez kapitulacji albo zwycięstwa.
  • Nie chce być złym prorokiem - ale wg mnie PiS jednak da dupy.....
  • Prawdopodobne to jest. Trzeba będzie więc pożyć trochę w świecie z dupowatym PiS, a potem przygotować się do życia w świecie bez PiS. Bez wątpienia taki jest wyobrażalny i brak PiS nie oznacza jeszcze końca świata.
  • Może wpierdol jaki PiS dostał w dużych miastach da im do myślenia. No i jeszcze jest do zagospodarowania ciekawy potencjalny sojusznik na północy. Pamiętacie jacy byli zdziwieni nasi strażacy entuzjastycznym przyjęciem przez Szwedów i prośbami, żeby Polska przysłała jeszcze wojsko i policję i zrobiła porządek..... Wysoki obecny wynik ich "antyestabliszmętowej" partii nie jest przypadkiem.
  • adaho napisal(a):
    Pamiętacie jacy byli zdziwieni nasi strażacy entuzjastycznym przyjęciem przez Szwedów i prośbami, żeby Polska przysłała jeszcze wojsko i policję i zrobiła porządek.....
    Mamy jakiegoś generała o nazwisku Czarniecki?

  • Na razie mamy imitację konfederatów barskich niemrawo ścierających się z Brukselą i niemałą częścią narodu.
  • po co ścierać się w Bruxeli, kiedy z bratnią pomocą można zdobyć Szwedów

    sympatję oczywiście
  • christoph napisal(a):
    po co ścierać się w Bruxeli, kiedy z bratnią pomocą można zdobyć Szwedów

    sympatję oczywiście
    Wróżenie z fusów. Czy też pobożne życzenia na podstawie kilku sygnałów.
    Szwedzi mają totalnie przerąbane mózgi. W całej swojej masie. To obserwacje Polek mieszkających tam od lat.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.