polmisiek napisal(a): Ale jak można rozpatrywać kredyt nie jako całość? Na przykład: podpisałem umowę z operatorem telefonicznym, pierwsze 2 miesiące mam za darmo, a potem drożej niż u konkurencji. To jaki sens ma mówić, że przez 2 miesiące moja umowa była super, a potem była zła? To ta sama umowa, nic się nie zmieniła.
Zależy jak bardzo lepsza i jak bardzo gorsza, nie? Bo jak tu dużo lepsza tam mało gorsza to średnio wyjść może na lepszą. Ale wiadomka że abonamentu i tak się nie opłaca, chyba że na firmę.
los napisal(a): Nie zrozumiałem ani słowa. Logika mówi, że zdanie twierdzące jest prawdziwe albo nie. Zdanie "kredyty frankowe są dla kredytobiorcy rozwiązaniem korzystniejszym niż złotówkowe" jest nieprawdziwe i tyle. Nie wiem nawet, jak je na części podzielić.
A dzielenie na okresy też jest absurdalne, bo przypomina dowcip o facecie, który wypadł z okna na dziesiątym piętrze. Wszyscy na niższych piętrach słyszeli, jak mówił: dotąd wszystko pod kontrolą.
I jeszcze jedno - ja jestem bankster, mnie ludzkie nieszczęścia nie obchodzą, ja nie widzę klientów, widzę tylko system finansowy. I z tego punktu widzenia kredyty franciszkowe były zbrodnią.
A całkowity koszt kredytu po angielsku wiesz jak jest czy mam przypomnieć? I teraz pytanie: czy dysponujemy porównaniem całkowitego kosztu kredytu złotówkowego / frankowego wziętego w tych najbardziej drażliwych datach czy nie?
rozum.von.keikobad napisal(a): A całkowity koszt kredytu po angielsku wiesz jak jest czy mam przypomnieć?
NPV. Było.
rozum.von.keikobad napisal(a): Czy dysponujemy porównaniem całkowitego kosztu kredytu złotówkowego / frankowego wziętego w tych najbardziej drażliwych datach czy nie?
Dobrze, pojęcie było, przeoczyłem, ale szczegółów nie było. Czy "strona frankowa" nie mogłaby się pokusić o ładną grafikę, żebyśmy wiedzieli o czym rozmawiamy? Albo chociaż podanie, ile wynosi NPV dla kredytów złotowych, a ile dla frankowych. Przecież NPV to jest wzór matematyczny, który po podstawieniu danych da jakiś dający się ująć cyfrowo wynik. Mnie człowieka konkretnego mogą przekonać konkrety, czyli liczby, coraz bardziej niesamowite metafory (kredyt we frankach jako skok z okna!) mogą mnie co najwyżej rozbawić.
rozum.von.keikobad napisal(a): Dobrze, pojęcie było, przeoczyłem, ale szczegółów nie było. Czy "strona frankowa" nie mogłaby się pokusić o ładną grafikę, żebyśmy wiedzieli o czym rozmawiamy?
rozum.von.keikobad napisal(a): Dobrze, pojęcie było, przeoczyłem, ale szczegółów nie było. Czy "strona frankowa" nie mogłaby się pokusić o ładną grafikę, żebyśmy wiedzieli o czym rozmawiamy?
Podany kalkulator dotyczy czego innego niż pytanie moje i kol. Rozuma. Nam chodzi o porównanie całkowitych kosztów obsługi kredytow złotowkowych i frankowych. Tego zreszta dotyczyła dolna czesc wklejonego przeze mnie obrazka (słupki) co kolega byl uprzejmy zbyć drobnym szyderstwem i kpinkami z niekonkretnosci terminu "rata".
los napisal(a): Termin 'rata' jest konkretny tylko spoza sfery finansów.
W takim razie co najmniej dziwne jest wrzucanie arkuszy, gdzie (1) słowo rata jest używane nader często, (2) wyliczenie jest jedynie dla kredytów frankowych, nie ma wyliczenia dla porównywalnych kredytów złotowych.
los napisal(a): Termin 'rata' jest konkretny tylko spoza sfery finansów.
Pytam o calkowity koszt kredytu, a kolega odpisuje, że termin "rata" jest niekonkretny. Ciekawe jak takie (niezbyt wyszukane) sztuczki erystyczne mają się do "złotej zasady komunikacji".
Po prostu Pawle - wklejony przez ciebie obrazek jest szkolnym przykładem manipulacji. Dziwne zresztą żeby wielka kasa inaczej traktowała małych ludzi. Tyle i tylko tyle napisałem. A kurs podstaw finansów? Forum dyskusyjne jest złym medium, misiek wkleił linkę, kto chce niech się douczy.
Spotkałem dzisiaj frankowicza. To znaczy spotkałem go już ładne kilka miesięcy temu ale dopiero dziś, akurat było w temacie o finansach (w langwydżu), przyznał że (i tu cytuję):
Dałem się wydymać. Z własnej nie przymuszonej woli dałem rzyci (użył ciut innego określenia).
Gość się zafasował ciupinę i dodał jeszcze:
Tak to jest gdy się tak bardzo chce miec iż zapomina się o cenie.
Ja ich trochę rozumiem, wydaje mi się że nieco podobny mechanizm stał za ludźmi kupującymi w programie MDM - z niższą ratą przez ileśtam lat. Zakładali że za te ileślat ich pensje podskoczą, taki klimat był za wczesnego Tuska przecież.
Kurde, a ja kupiłem se telefon za 700 zł, dostałem spis rat i jak je zsumowałem to mie wyjszło 1300 złoty, nożesz kruwa! Od tej pory tylko za kesz kupywam, bandyci, telekomsterzy.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Kurde, a ja kupiłem se telefon za 700 zł, dostałem spis rat i jak je zsumowałem to mie wyjszło 1300 złoty, nożesz kruwa! Od tej pory tylko za kesz kupywam, bandyci, telekomsterzy.
Foruma czabyło najpierw zapytać.
Odpowiedziałoby ono: AD 2016 branie teflona z abombamentem jest absolutnie bez sensu.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Kurde, a ja kupiłem se telefon za 700 zł, dostałem spis rat i jak je zsumowałem to mie wyjszło 1300 złoty, nożesz kruwa! Od tej pory tylko za kesz kupywam, bandyci, telekomsterzy.
Mój ojciec identyko kupił auto w komisie, "raty na dowód" bo nie chciało mu się po gotówkę jechać. Po zliczeniu rat z 18 tysięcy wyszło 35.
Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Kurde, a ja kupiłem se telefon za 700 zł, dostałem spis rat i jak je zsumowałem to mie wyjszło 1300 złoty, nożesz kruwa! Od tej pory tylko za kesz kupywam, bandyci, telekomsterzy.
Mój ojciec identyko kupił auto w komisie, "raty na dowód" bo nie chciało mu się po gotówkę jechać. Po zliczeniu rat z 18 tysięcy wyszło 35.
Tak tedy moja edukacje ekonomiczna wyszła mie ze 20 razy taniej. Jak mawiał mój śp. Ojciec, "Mądrej głowie dość dwa razy pałką w łeb!"
los napisal(a): Po prostu Pawle - wklejony przez ciebie obrazek jest szkolnym przykładem manipulacji. Dziwne zresztą żeby wielka kasa inaczej traktowała małych ludzi. Tyle i tylko tyle napisałem. A kurs podstaw finansów? Forum dyskusyjne jest złym medium, misiek wkleił linkę, kto chce niech się douczy.
Mam dziwne wrażenie, że nie chodziło o żaden "kurs podstaw finansów" tylko porównanie w twardych liczbach całkowitego kosztu kredytu frankowego i całkowitego kosztu kredytu złotówkowego - wziętych w tym samym okresie na podobną kwotę, przy podobnych zabezpieczeniach. Mamy takie dane czy tylko ogólny kurs podstaw finansów i kpiny z rozmówców?
Przeciez mozna wskazywac bledy w rozumowaniu bez podawania rozumowania poprawnego. Fajnie by bylo gdyby ktos wkleil tez sensowniejsze wyliczenia, ale "wezmy i zrobcie".
Komentarz
I teraz pytanie: czy dysponujemy porównaniem całkowitego kosztu kredytu złotówkowego / frankowego wziętego w tych najbardziej drażliwych datach czy nie?
Mnie człowieka konkretnego mogą przekonać konkrety, czyli liczby, coraz bardziej niesamowite metafory (kredyt we frankach jako skok z okna!) mogą mnie co najwyżej rozbawić.
Ciekawe jak takie (niezbyt wyszukane) sztuczki erystyczne mają się do "złotej zasady komunikacji".
Dałem się wydymać. Z własnej nie przymuszonej woli dałem rzyci (użył ciut innego określenia).
Gość się zafasował ciupinę i dodał jeszcze:
Tak to jest gdy się tak bardzo chce miec iż zapomina się o cenie.
Ot i tyle w tomacie.
Odpowiedziałoby ono: AD 2016 branie teflona z abombamentem jest absolutnie bez sensu.
BTW Kolega to potrafi człowieka namówić, może by tak w piąteczek po południu, a?