Skip to content

Jacek Kurski

12357

Komentarz

  • trep napisal(a):
    Im więcej wiem o wierze katolickiej, tym więcej związków sakramentalnych postrzegam jako niesakramentalnych. Jeśli weźmiemy warunki ślubu katolickiego, to naprawdę nie tak wiele zawieranych związków je spełnia.
    Rzekł to samo papież Franciszek i ułatwił procedurę stwierdzenia nieważności małżeństwa.

    Czy to dobrze? Śmiem wątpić.
    Czy faktycznie niewiele ślubów jest ważnie zawartych? Nie sądzę.
    To furtka do rozwodów i nic więcej.
  • TecumSeh napisal(a):
    trep napisal(a):
    Im więcej wiem o wierze katolickiej, tym więcej związków sakramentalnych postrzegam jako niesakramentalnych. Jeśli weźmiemy warunki ślubu katolickiego, to naprawdę nie tak wiele zawieranych związków je spełnia.
    Rzekł to samo papież Franciszek i ułatwił procedurę stwierdzenia nieważności małżeństwa.

    Czy to dobrze? Śmiem wątpić.
    Czy faktycznie niewiele ślubów jest ważnie zawartych? Nie sądzę.
    To furtka do rozwodów i nic więcej.
    Owszem furtka, ale też i więcej jest nieważnych. Może i było dawniej ale z nieco innych powodów. W dzisiejszych czasach ślub kościelny jest traktowany jak show, benefis młodożeńców dla rodziny i znajomych. To mieszanina folkloru i prestiżowej imprezy. Do tego jest traktowany na równi z innymi elementami, szczególnie weselem traktowanym jako najważniejszy. A wielu małżonków" przystępuje" do ślubu kościelnego bez elementarnej wiedzy o zasadach wiary, a co najgorsze świadomie bez ich akceptacji. Nie chcą mieć dzieci, z góry przewidują aborcję w przypadku "wpadki", nie mają zamiaru uczestniczyć w praktykach religijnych, nie są przeciw "poliamorii" itp. Coraz częściej sakramenty są uważane za należną usługę parafialną w zamian za niechętne tolerowanie klechów i moherów. Katolicyzm, podobnie jak płeć, uważają za dowiedziony na mocy deklaracji. Tak więc tak.
  • I tak i nie. Skala tego co Kolega przytoczył nie jest aż tak duża - bo coraz więcej takich osób w ogóle nie zawiera ślubu kościelnego.
    A i stwierdzenie nieważności dostaje się z innych powodów - nie przez poglądy na temat płci czy akceptacji nauczania Kościoła Katolickiego.
  • Nie znam się, więc się wypowiem, żeby mi to wytłumaczył ktoś, kto się zna.

    W przypadku Eucharystii można ją sprawować albo przyjąć ważnie, ale niegodziwie, natomiast nie spotkałem się z określeniem "niegodziwe zawarcie ważnego małżeństwa".

    Rozumiem, że małżeństwo może być nieważne, gdy się na przyklad okaże, że narzeczeni to brat i siostra rozdzieleni w dzieciństwie albo że jedna ze stron była chora psychicznie w stopniu wymagającym ubezwłasnowolnienia, więc nie rozumiała, co się dzieje. Albo istnieje pewność, że któraś ze stron nie wypowiedziała formuły małżeńskiej. Czyli kiedy jednoznacznie jest coś nie tak z tym, co się nazywa materią i formą Sakramentu.

    Natomiast moim zdaniem śmieszne jest unieważnianie małżeństwa, bo ktoś był "niedojrzały" albo "nieprzygotowany" czy miał braki w wierze albo jakieś swoje głupie pomysły na małżeństwo.

    Jakby przyjmować podobne kryteria to przecież mogłoby się okazać, że połowa Pierwszych Komunii jest nieważna (wyliczenie optymistyczne). Bo z wiedzą religijną u dzieci bywa.... różnie. Dziwne pomysły też mają. Niektóre faktycznie są niedojrzałe, ale dołącza się je do reszty, żeby nie było traumy. To samo potem z Sakramentem Pokuty.

    Wiem, że małżeństwo to jest sytuacja, kiedy to nie ksiądz udziela sakramentu, ale małżonkowie sobie nawzajem. Ale w przypadku księdza nikt nie mówi, że Sakrament był nieważny, bo ksiądz niedojrzały. Nawet jeśli byłyby za tym dobre argumenty, bo na przykład ksiądz ten niedługo potem porzucił stan kapłański i został Obirkiem czy kimś podobnym.

    Więc jak słyszę o unieważnieniu małżeństw takich ludzi jak Kurski czy Cejrowski to jakiś taki dystans do nich mi się wytwarza. Dla mnie im bardziej tacy chcą być "w porządku", tym bardziej są nie w porządku. Już wolę szczerego grzesznika, który mówi "z tamtą babą żeniłem się na poważnie, ale potem nie dałem rady wytrzymać, to wziąłem inną. Żałuję, ale jestem słaby człowiek".
  • edytowano July 2020
    Występują w przyrodzie przypadki unieważnienia małżeństw z powodu "niedojrzałości" zawartych przez ludzi będących.. po 30-tce.
  • Lud katolicki nazywa to rozwodem kościelnym i mar rację. I wiecie co? Mnie się ta odrobina picu podoba a takie kalwińskie poszukiwanie doskonałości formy na Ziemi - odrzuca.
  • los napisal(a):
    Lud katolicki nazywa to rozwodem kościelnym i mar rację. I wiecie co? Mnie się ta odrobina picu podoba a takie kalwińskie poszukiwanie doskonałości formy na Ziemi - odrzuca.
    No ale te luzy rozwodowe to przecież z protestantyzmu przyszły. Teraz jest przez to w Kościele w praktyce więcej "kalwinizmu", a nie mniej.

    Protestanci to może kiedyś i raczej w niewielkich grupkach i w anegdotach byli rygorystami. Teraz to mają na doskonałość formy na Ziemi wywalone. Chyba że to ma być jakaś "doskonała nieforemność", w której wszystko może się okazać wszystkim. Kobieta biskupem, geje małżeństwem i tak dalej.

  • Kolega opisał europejskich luteran. A oprócz europejskich luteran jest cała masa innych protestantów, wielu ma bardziej rygorystyczne podejście do wielu rzeczy niż katolicy. Głównie w USA, choć oczywiście nie tylko.
  • No nie nie nie, u fundamentalnych kalwinistów nie ma luzów rozwodowych tylko jest rozwód legalny, doktrynalny i rygorystyczny, Cudzołóstwo? No to won! Żadnego pobłażania.
  • los napisal(a):
    u fundamentalnych kalwinistów
    W życiu nie spotkałem nikogo, kto by spotkał kogoś, kto zna fundamentalnego kalwinistę. Może na Ojerze :-) Pewnie gdzieś tacy jeszcze istnieją, ale ich wpływ na dzisiejszy świat jest bliski zera.

    Ja mówię o tym, co się rzeczywiście dzieje w Kościele Katolickim, "na oczach", u rozpoznawalnych ludzi ze znanymi nazwiskami.

    A tak w ogóle to wydaje mi się, że u kalwinistów nie ma doktrynalnego OBOWIĄZKU rozwodu w przypadku cudzołóstwa. Ale jak Kolega wie lepiej to bym prosił o źródło.

  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Kolega opisał europejskich luteran. A oprócz europejskich luteran jest cała masa innych protestantów, wielu ma bardziej rygorystyczne podejście do wielu rzeczy niż katolicy. Głównie w USA, choć oczywiście nie tylko.
    Ta rygorystyczna masa w USA topnieje w oczach. Trump jest rozwodnikiem, jego syn jest rozwodnikiem i to jest najmniejszy plus ujemny w jego wizerunku w oczach rygorystycznych amerykańskich protestantów. Tam takich rzeczy już się praktycznie nie zauważa, bo prawie wszyscy "znani" są rozwodnikami. Także nieprotestanci tacy jak na przykład Gibson.
  • Trump wygrał u ewangelikalnych nie dzięki byciu rozwodnikiem, a pomimo. Rozwodników przez 200 lat prezydentury było dwóch, jak już wspomniano. Z tej "postępowej" strony zresztą żadnego.
  • rozum.von.keikobad napisal(a):
    Trump wygrał u ewangelikalnych nie dzięki byciu rozwodnikiem, a pomimo.
    Nigdzie nie napisałem, żę "dzięki". Napisałem, że dziś to dla amerykańskich protestantów wada niewielka i pomijalna.

  • Rozwód to wada u katolików, u protestantów nakaz religijny. Protestant musi oddalić cudzołożną żonę, tu nie ma zmiłuj się, Szkarłatną Literę proszę przeczytać, a potem nie może żyć w bezżeństwie, bo mężczyzna musi płodzić dzieci.

    Ta religia jest dalej niż sobie to wyobrażamy.
  • los napisal(a):
    Protestant musi oddalić cudzołożną żonę, tu nie ma zmiłuj się, Szkarłatną Literę proszę przeczytać
    Dalej prosiłbym o jakieś poważne źródło. Powieść z pewnością nie jest źródłem doktrynalnym. Tym bardziej powieść zaplanowana jako stronnicza, obrzydzająca purytański rygoryzm. A tak w ogóle to w "Szkarłatnej literze" nikt się z nikim nie rozwodzi i w ogóle się tam nic o rozwodach nie mówi, bo przecież mąż głównej bohaterki uchodzi za zmarłego.

    Kto przeczytal ten wie :-)

  • mała żonka do mnie: a nowa żona również po stwierdzeniu nieważności ślubowania (poprzedniego)
  • Tomek napisal(a):
    los napisal(a):
    Protestant musi oddalić cudzołożną żonę, tu nie ma zmiłuj się, Szkarłatną Literę proszę przeczytać
    Dalej prosiłbym o jakieś poważne źródło. Powieść z pewnością nie jest źródłem doktrynalnym.
    Źródłami doktrynalnymi są wypociny każdego jednego pastora, bo bracia protestanci nie mają urzędu nauczycielskiego. Podejrzewam, że w tych stosach papieru znajdzie się każdą tezę. Dlatego powieść jest lepsza, zwłaszcza wybitna powieść, bo obrazuje sytuację społeczną.

  • los napisal(a):
    Dlatego powieść jest lepsza, zwłaszcza wybitna powieść, bo obrazuje sytuację społeczną.

    Ale ta powieść ma tą poważną wadę, że nikt się w niej nie rozwodzi i nie ma w niej nic na temat rozwodów. :-)

  • Ale jest mowa o traktowaniu cudzołożnic.
  • los napisal(a):
    Tomek napisal(a):
    los napisal(a):
    Protestant musi oddalić cudzołożną żonę, tu nie ma zmiłuj się, Szkarłatną Literę proszę przeczytać
    Dalej prosiłbym o jakieś poważne źródło. Powieść z pewnością nie jest źródłem doktrynalnym.
    Źródłami doktrynalnymi są wypociny każdego jednego pastora, bo bracia protestanci nie mają urzędu nauczycielskiego. Podejrzewam, że w tych stosach papieru znajdzie się każdą tezę. Dlatego powieść jest lepsza, zwłaszcza wybitna powieść, bo obrazuje sytuację społeczną.



    Sranje. Powieść oddaje to co się autoru kłębi w głowiznie. Na przykład była taka książka „Władca móh” i wszyscy mlaskali jak to rzetelnie y godnie Golding opisał społeczeństwo, a już zwłaszcza chłopców. Tymczasem okazało się, że tak napisał bo był poebany, a chłopcy ponad rok na tej wyspie przeżyli w harmonii i pokoju aż ich w końcu ktoś uratował.

    https://www.theguardian.com/books/2020/may/09/the-real-lord-of-the-flies-what-happened-when-six-boys-were-shipwrecked-for-15-months
  • No waśnie. To co się autoru kłębi w głowiznie obrazuje sytuację społeczną. Głowizna autora też należy do świata.
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    los napisal(a):
    Tomek napisal(a):
    los napisal(a):
    Protestant musi oddalić cudzołożną żonę, tu nie ma zmiłuj się, Szkarłatną Literę proszę przeczytać
    Dalej prosiłbym o jakieś poważne źródło. Powieść z pewnością nie jest źródłem doktrynalnym.
    Źródłami doktrynalnymi są wypociny każdego jednego pastora, bo bracia protestanci nie mają urzędu nauczycielskiego. Podejrzewam, że w tych stosach papieru znajdzie się każdą tezę. Dlatego powieść jest lepsza, zwłaszcza wybitna powieść, bo obrazuje sytuację społeczną.

    Sranje. Powieść oddaje to co się autoru kłębi w głowiznie. Na przykład była taka książka „Władca móh” i wszyscy mlaskali jak to rzetelnie y godnie Golding opisał społeczeństwo, a już zwłaszcza chłopców. Tymczasem okazało się, że tak napisał bo był poebany, a chłopcy ponad rok na tej wyspie przeżyli w harmonii i pokoju aż ich w końcu ktoś uratował.

    https://www.theguardian.com/books/2020/may/09/the-real-lord-of-the-flies-what-happened-when-six-boys-were-shipwrecked-for-15-months

    ...oukej ...wybaczcie rasistowskie pytanie - czy ci chłopcy byli ...biali?
  • romeck napisal(a):
    christoph napisal(a):
    ... ale radosna to w sumie wiadomość...
    ?

    to sarkazm czy serio?
    jestem naprawdę ciekaw procesu sądowego, który stwierdził, że narzeczeni nie udzielili sobie sakramentu małżeństwa i aż do jutra Kurski był (prawnie wg KKK) kawalerem...


    internety nie płoną!

    image
  • ...nie można powiedzieć, że nie walczył
  • edytowano July 2020
    romeck napisal(a):
    romeck napisal(a):
    christoph napisal(a):
    ... ale radosna to w sumie wiadomość...
    ?

    to sarkazm czy serio?
    jestem naprawdę ciekaw procesu sądowego, który stwierdził, że narzeczeni nie udzielili sobie sakramentu małżeństwa i aż do jutra Kurski był (prawnie wg KKK) kawalerem...


    internety nie płoną!


    A to nie mogą być rodziny niesakramentalne?
  • Kurde, czepiacie się człowienia. Ćwierć wieku męczył się z cholerą i może po prostu miał dosyć. Nawet żadnego dyplomu sryplomu nie dostał za swoje udręczenie.
  • ależ mogą i Kościół takie uznaje (tzn. uznaje małżeństwa cywilne/ państwowe/ innoreligiowe)


    Kiedyś nawet szukałem (w sieci), ale nie znalazłem, kiedy Kościół zmienił praktykę starożytną, pierwotną:

    nawróceni poganie (dorośli), małżonkowie, po przystąpieniu do Kościoła (po chrzcie) NIE MUSIELI powtarzać ślubu, brać jeszcze raz, tym razem ”kościelnego”

    ale mogę się tu mylić, może to wyjątki były...




  • Dobra, skoro małżeństwo jest nierozerwalne, te wszystkie unieważnienia to są tylko stwierdzenia nieważności, oraz do zawarcia faktycznego małżeństwa nie jest potrzebna wiara w Jezusa Chrystusa - to czym jest przywilej Pawłowy? Gdzie tu logika?
  • do faktycznego, ale nie sakramentalnego!


    np. poganin (mój szwagier, nie jest nawet ochrzczony, bo choć ojciec Szkot, to matka jest... Tajką) bierze za żonę katoliczkę (moja siostra) - ślub kościelny; dla niej małżeństwo jest przyjęciem sakramentu, dla niego - nie

    -
    bardzo pokręcone to wszystko
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.