Szturmowiec.Rzplitej napisal(a): Na sąsiednim forum dumaliśmy nad pochodzeniem społecznym prezesa Kurskiego, zważywszy na jego zamiłowanie do przaśności i paździerza.
Interesujący trop podaje Łajka. Mianowicie, babka Kurskiego była siostrą Lewisa Namiera, primo voto Ludwik Niemirowski, tej mendy co wymyśliła linię Curzona. Co ciekawe, ojciec go za to wydziedziczył.
Można by więc pedzieć, że w rodzinie Kurskiego to że jedno z rodzeństwa jest OK, a drugie nieOK, to już pewna tradycja.
Co więcej, skoro Jacek Kurski, znany z bycia Polakiem, jest Żydem po linii matki, to jest Żydem prawdziwym - w odróżnieniu od np. Romana Polańskiego, który jest znany z bycia Żydem, ale nim nie jest!
Co więcej, skoro Jacek Kurski, znany z bycia Polakiem, jest Żydem po linii matki, to jest Żydem prawdziwym - w odróżnieniu od np. Romana Polańskiego, który jest znany z bycia Żydem, ale nim nie jest!
Zawsze zamieszanie z tymi Żydami. Ci co nie wyglądają, są. Ci co wyglądają, nie są. A potem mówią, że antysemityzm wyrasta z irracjonalnej podejrzliwości.
Co więcej, skoro Jacek Kurski, znany z bycia Polakiem, jest Żydem po linii matki, to jest Żydem prawdziwym - w odróżnieniu od np. Romana Polańskiego, który jest znany z bycia Żydem, ale nim nie jest!
Zawsze zamieszanie z tymi Żydami. Ci co nie wyglądają, są. Ci co wyglądają, nie są. A potem mówią, że antysemityzm wyrasta z irracjonalnej podejrzliwości.
los napisal(a): Protestant musi oddalić cudzołożną żonę, tu nie ma zmiłuj się, Szkarłatną Literę proszę przeczytać
Dalej prosiłbym o jakieś poważne źródło. Powieść z pewnością nie jest źródłem doktrynalnym.
Źródłami doktrynalnymi są wypociny każdego jednego pastora, bo bracia protestanci nie mają urzędu nauczycielskiego. Podejrzewam, że w tych stosach papieru znajdzie się każdą tezę. Dlatego powieść jest lepsza, zwłaszcza wybitna powieść, bo obrazuje sytuację społeczną.
Sranje. Powieść oddaje to co się autoru kłębi w głowiznie. Na przykład była taka książka „Władca móh” i wszyscy mlaskali jak to rzetelnie y godnie Golding opisał społeczeństwo, a już zwłaszcza chłopców. Tymczasem okazało się, że tak napisał bo był poebany, a chłopcy ponad rok na tej wyspie przeżyli w harmonii i pokoju aż ich w końcu ktoś uratował.
Zabawne, gdyż ja, dziecięciem będąc, czytałem toto, nie miałem wrażenia, iż to była książka naukawa. Potraktowałem to jako przydługą przypowieść, co się stanie ze społeczeństwem, gdy zabraknie w nim jednego, a nie daj Panie Boże obu, czynnika z diady: prawo i religa. Symbolem prawa była tam koncha a religi ognisko. I chyba w sumie można autoru przyznać rację, wbrew temu, co sądzą anarchokapitaliści.
trep napisal(a): Zabawne, gdyż ja, dziecięciem będąc, czytałem toto, nie miałem wrażenia, iż to była książka naukawa. Potraktowałem to jako przydługą przypowieść, co się stanie ze społeczeństwem, gdy zabraknie w nim jednego, a nie daj Panie Boże obu, czynnika z diady: prawo i religa. Symbolem prawa była tam koncha a religi ognisko. I chyba w sumie można autoru przyznać rację, wbrew temu, co sądzą anarchokapitaliści.
Wszystko się zgadza, gdyż ci chłopcy którzy naprawdę wylądowali na wyspie byli uczniami szkoły katolickiej i codziennie wspólnie się modlili. Więc im owych rzeczy nie zabrakło.
Komentarz
Co aspirują
https://www.theguardian.com/books/2020/may/09/the-real-lord-of-the-flies-what-happened-when-six-boys-were-shipwrecked-for-15-months
Zabawne, gdyż ja, dziecięciem będąc, czytałem toto, nie miałem wrażenia, iż to była książka naukawa. Potraktowałem to jako przydługą przypowieść, co się stanie ze społeczeństwem, gdy zabraknie w nim jednego, a nie daj Panie Boże obu, czynnika z diady: prawo i religa. Symbolem prawa była tam koncha a religi ognisko. I chyba w sumie można autoru przyznać rację, wbrew temu, co sądzą anarchokapitaliści.
Nadrabiam zaległości
Np Indżoj