Skip to content

III wojna światowa pono nadchodzi

12467

Komentarz

  • Sumując, dlatego ten rozdział wątku zacząłem, ostatecznie tylko giwera. Sporty walki wg mnie są o tyle dobre, że to jest chyba najlepsza forma utrzymywania się we względnej sprawności. No i sparingi w rękawicach, dużo zabawy, i instynkty wojownicze na cały tydzień z głowy. Dużo to ciekawsze niż siłownie, bieganie, rowery itd., no i czegoś się jednak pożytecznego można nauczyć. Ale tak czy siak wygra ten co ma gnata. Wiem, że to trochę irracjonalne, bo kto dziś z bronią wyskoczy ? Powtarzam jednak - dziś.
  • qiz napisal(a):
    Na nóż nie ma mocnego. Kiedyś, gdy trenowałem fajty, czytałem nałogowo SFD. No i tam chłopaki zaprawione na dzielni opowiadały, że nawet z pałką teleskopową lepiej nie iść na nóż.
    Co do ciosów- zwykły śmiertelnik nie wyrobi sobie odruchów uderzenia "niszczącego". Ani w twarz, ani w grdykę, ani w oko. Po prostu jest blokada psychiczna. Trzeba być albo zwyrolem, albo odurzonym.
    Dlatego chwytanie. Grappling, zapasy, brazylijskie jj, ew. żydo. I sprowadzenie do parteru- które ma sens tylko przy jednym przeciwniku. Ale na ziemi różnica siły, masy, jest niwelowana.
    W każdym razie wywracając, chwytając nie ma się odruchu "bezpiecznikowego" i zaduszenie gościa, złamanie ręki w łokciu lub trzaśnięcie (wyciągnięcie nóg) przeciwnika plecami / potylicą o glebę.

    Kopniak czubem buta w kolano też daje radę. Kolana są zawsze z przodu, a mało który napastnik podchodzi z odsłoniętym i wyeksponowanym kroczem ;)
    chyba że uchodźca
  • Uchodźca wewnętrzny, Hartman
  • TecumSeh napisal(a):
    A w kwestii bezpieczeństwa ogólnego - o czarnoprochowcach wiecie, prawda?
    Bo tak się składa, że w Polsce można zabijającą broń dowolnego kalibru (nawet armatę) kupić BEZ POZWOLENIA - pod warunkiem że jest to replika broni rozdzielnego ładowania.

    Nie trzeba pozwoleń, badań, itp - wystarczy dowód. Owszem, trochę zabawy z ładowaniem tego, ale taki rewolwer w cenie 1500pln naładowany sześcioma ołowianymi kulami, może być wykorzystany do napadu, morderstwa lub małej masakry.

    I co? I nic.
    Prawo to mamy w Polsce od 2004 roku. Nie ma ani strzelanin, ani napadów, ani morderstw. A napady zdarzają sie np z pistoletami asg - bo kto rozróżni na pierwszy rzut oka (zwłaszcza jeśli się nie zna).

    Co ciekawe tego tematu unikają jak ognia przeciwnicy posiadania broni jak i zwolennicy. Przeciwnicy wiadomo - to obraca w pył ich główne argumenty, a zwolennicy - bo się boją że im zabiorą:)
    Nie mamy, bo natężenie broni, także czarnoprochowej, jest po prostu minimalne, to raz. Dwa, istotnie uważam, że ówczesna szarża niejakiego pana posła Komorowskiego to legislacyjny skandal stwarzający spore ryzyko.
    Dalej, legalizacja zwykłej broni, czy postulowana przez Ciebie "kultura posiadania broni" tylko zwiększyłaby ryzyko, że broń w istocie trafi w niepowołane ręce.

    Jeszcze dalej jest wątek, że "przestępcy się nie przejmują przepisami". Ogólnie to nie jest prawda, wiadomo jakiś menel w stanie odurzenia to niekoniecznie, natomiast że tak to ujmę "profesjonalista" jak najbardziej wie, że rozbój z "pistoletem asg" to jedynie par. 1, czyli występek, a z prawdziwą giwerą (prawdziwą lub gazową ;) ) to już par. 2, czyli zbrodnia. Dość powiedzieć, że jeszcze do 2015 r. praktycznie przy każdym występku, w tym "zwykłym" rozboju była opcja zawiasów, przy zbrodni już nie.
  • edytowano October 2016
    @Jorge: "Za oczy to się w kravce cywilnej łapie od tyłu, kiedy się chce przeciwnika powalić."

    Teoretycznie, tylko się tego nie ćwiczy, bo i jak. Więc sporo się o tym mówi, coś tam symuluje, ale przydatność bojowa tego jest praktycznie żadna. Prawo Kano czy coś takiego, jak już pisano, ale taka prawda.
    Co innego zawodowcy, ale oni ponoć ćwiczą - tzn faktycznie wsadzają palce w oczy. Ale tu tylko słyszałem, nic pewnego nie wiem.

    I jeszcze jeden problem - jest ryzyko że gościa oślepisz na amen. A wtedy masz poważny problem jeśli cię złapią.


    @Jorge: "A noże plastikowe z markerami, albo z ładunkiem elektrycznym chodziły ? Bo to dopiero pokazuje jak beznadziejna jest to walka. Niby wszystko cacy wychodzi a i tak pokreskowany jesteś. A każda kreska to rana. "

    A to bardzo dobre pytanie jest.
    Tak, ćwiczyliśmy z plastikowymi. I owszem - to mi uświadomiło, jak bardzo należy unikać takiego starcia.
    Tzn skala nieprzewidywalności jest taka, że tylko doskonale wyszkolony (czytaj: trenujący intensywnie latami) zawodnik może się tego podjąć.

    Dość powiedzieć, że przy demonstracji moja żona wbiła nóż (plastikowy) w klatę INSTRUKTOROWI. Śmiechu było co niemiara, ale przy okazji koleś nam opowiedział ciekawą historię.

    Otóż on popełnił dwa błędy - po pierwsze podał nóż mojej żonie. Tego się absolutnie nie robi - od czasu kiedy w ten sposób zginął instruktor Krav Magi w USA. Ponieważ latami na treningach wytrącał nóż z ręki kursantom a następnie podnosił go z ziemi i oddawał - kiedy doszło do realnego napadu, wytrącił rzezimieszkowi nóż z ręki a następnie podniósł go i go oddał.

    Tak działają odruchy właśnie.
    Koleś oczywiście natychmiast wbił mu nóż w serce.

    Podobna sytuacja miała miejsce u nas na treningu, przy czym instruktor podał mojej żonie plastikowy nóż do lewej ręki, licząc że ona przełoży go do prawej - a on w międzyczasie przyjmie postawę obronną. Poza tym nie spodziewał się że moja żona zareaguje błyskawicznie.

    A ona jest leworęczna a do tego jak instruktor powtarzał niejednokrotnie -ma wrodzony talent do sportów walki. Nigdy nic nie trenowała wcześniej, ale faktycznie łatwo jej to szło, więc kiedy tylko dostała nóż do ręki, facet nie zdążył nawet cofnąć swojej dłoni a plastikowy nóż ukłuł go w korpus.

    Ale przy powtórce już się nie dało mu zadać ciosu, więc faktycznie - o ile tylko nie popełni błędów, bardzo trudno go zranić. No ale jak widać każdy popełnia błędy.

    Ja się walczyć przeciwko nożownikowi na pewno nie podejmę, chyba że nie będzie wyjścia, to choć spróbuję.

    Natomiast żołnierze ponoć ćwiczą na ostrych nożach, tylko o bardzo krótkim ostrzu - więc grożą im rozcięcia i ukłucia, ale nic poważnego. Natomiast dość dobrze oddaje to realną sytuację jeśli chodzi o stres broniącego się, więc taki trening ma walory. No ale nikt się nie zgodzi by cywile taki mieli.
  • A pewnie słyszałeś topowy żart trenerów kravki, o instruktorze, który "zadziałał" wobec własnej matki, jadąc w windzie, kiedy ta mu chciała krawat poprawić ? To ponoć autentyk, opanował się i jej nie skaleczył, ale odruch to odruch.
  • edytowano October 2016
    @rozum.von.keikobad: "Nie mamy, bo natężenie broni, także czarnoprochowej, jest po prostu minimalne, to raz. "

    A skąd takie dane?
    Bo o ile mi wiadomo, to w Polsce mamy według różnych szacunków od 50tys do 200tys sztuk broni czarnoprochowej - nie jest to więc aż tak mało.


    @rozum.von.keikobad: "Dwa, istotnie uważam, że ówczesna szarża niejakiego pana posła Komorowskiego to legislacyjny skandal stwarzający spore ryzyko."

    Dlaczego?

    @rozum.von.keikobad: "Dalej, legalizacja zwykłej broni, czy postulowana przez Ciebie "kultura posiadania broni" tylko zwiększyłaby ryzyko, że broń w istocie trafi w niepowołane ręce."

    Nie rozumiem co masz na myśli mówiąc: "legalizacja zwykłej broni". Broń "zwykłą" jak rozumiem chodzi o broń współczesną, można zdobyć legalnie, tylko wymaga to czasu i pieniędzy. Nie aż tak dużo jak się zwykło sądzić (w sumie ok 2 tys PLN za wszystko łącznie z egzaminem, promesami, badaniami itp) i zajmuje to ok 1 miesiąc, ale jest to spokojnie do zrobienia.

    Ryzyko trafienia w niepowołane ręce zawsze jest, obecnie również.
    Ewentualny rzezimieszek może napaść na jednego ze 100 tysięcy myśliwych na przykład, ale nie sądzę by z tego powodu należało zakazać myślistwa.


    @rozum.von.keikobad: "Jeszcze dalej jest wątek, że "przestępcy się nie przejmują przepisami". Ogólnie to nie jest prawda, wiadomo jakiś menel w stanie odurzenia to niekoniecznie, natomiast że tak to ujmę "profesjonalista" jak najbardziej wie, że rozbój z "pistoletem asg" to jedynie par. 1, czyli występek, a z prawdziwą giwerą (prawdziwą lub gazową ) to już par. 2, czyli zbrodnia. Dość powiedzieć, że jeszcze do 2015 r. praktycznie przy każdym występku, w tym "zwykłym" rozboju była opcja zawiasów, przy zbrodni już nie."

    Owszem, a zatem skoro broń CP nie wpłynęła na liczbę przestępstw, to ułatwienia w dostępie do broni ostrej też nie. Zwłaszcza że ktoś musiałby być ciężkim idiotą by z użyciem legalnej broni dokonywać przestępstw - każda kulka z takiej broni to wręcz karteczka z imieniem, nazwiskiem i adresem.

    Ponadto w środowisku naprawdę mało kto jest zwolennikiem ułatwień dostępu w rodzaju CP - raczej chodzi o koszta i likwidację niektórych durnych przepisów. Warunki niekaralności, egzamin z prawa i praktyczny powinny zostać zachowane.

    A co do samego Twojego wywodu - jak rozumiem jesteś za jeszcze bardziej restrykcyjnym dostępem do broni?

    Pytam bo podobnie myśląc powinno się zakazać posiadania samochodu, bo przecież jest transport publiczny, w ostateczności są taksówki, a każdy obywatel z własnym samochodem to potencjalny wariat, pirat drogowy, psychol rozjeżdżający ludzi na molo, a już na pewno notorycznie przekracza prędkość i stwarza zagrożenie, w tym dla niewinnych ludzi.

    Gdyby ludziom zakazać posiadania i prowadzenia samochodów (prawo mieliby tylko zawodowi taksiarze, kierowcy busów, itp) wzrosłoby zatrudnienie w transporcie, spadłoby zanieczyszczenie powietrza, nie mielibyśmy korków na ulicach, a i nie ginęłoby 3 tys obywateli rocznie, plus kilkadziesiąt tysięcy rannych.

    Czyż postulat zakazu posiadania samochodów nie jest kuszący?
  • @Jorge: " A pewnie słyszałeś topowy żart trenerów kravki, o instruktorze, który "zadziałał" wobec własnej matki, jadąc w windzie, kiedy ta mu chciała krawat poprawić ? To ponoć autentyk, opanował się i jej nie skaleczył, ale odruch to odruch. "

    O tego nie słyszałem:)
    Ale odruch to odruch faktycznie - kiedyś w ramach żartu koleżanka wskoczyła mi na plecy. To było na imprezie, kupa ludzi dookoła, warunki sielankowe, sami znajomi. Odruchowo przerzuciłem ją przez głowę i grzmotnęła o ziemię.

    Na szczęście nic jej się nie stało:)
  • Albo inny, taki po paru latach treningu opowiadał, że zawsze chodzi z plecaczkiem. I trzyma ręce na ramiączkach, bo najbliżej pozycji gardy. Jakby co. A kiedy wchodzi do knajpy to zawsze ocenia drogę ucieczki, obserwuje meble, ewentualnie czym przyfasolić lżejszym. To jest już zboczenie, ale jestem w stanie uwierzyć, że może się w łeb wryć aż tak dokumentnie.

    Generalnie jest trochę sytuacji zabawnych. Byłem na treningu w autobusie. Wynajęli autobus MPK, zapakowali kilkunastu chłopa i jeździliśmy po mieście. I tam działanie. Ludzie się przytrzymywali i obserwowali z niedowierzaniem co tam się dzieje, kotłowanina w autobusie ! W biały dzień ! W każdym razie mnóstwo obrażeń zostało, rozcięte łby, łuki brwiowe i siniaków od groma, od żelastwa, mało miejsca, nie ma bata.

    Mnie to później zmęczyło. Trenowałem z dwa lata, 3 egzaminy, wcale nie poczułem się pewny, a wręcz odwrotnie. Ale cóż, coś robić trzeba, a na koszykówkę już za stary jestem. Kiedy Eden napisał do mnie - spróbuj kravki, właśnie wróciłem z treningu, pierwszego po przerwie, reaktywowałem się (zabawny zbieg okoliczności). Wszedłem do grupy początkującej, bo póki co nie mam ani zdrowia, ani chęci, żeby znowu podostrzyć. Ot rekreacyjnie i jest git. Dawno mi nic nie sprawiło takiej przyjemności jak przypierdzielenie z całej siły z kopa w tarczę.
  • No różnica z samochodami jest taka, że clue - punkt wyjścia do dyskusji o broni, gdzie akurat jestem zgodny ze zwolennikiem rozszerzenia dostępu Pawłem Adamskim - jest taki, że prywatne posiadanie broni nie zwiększa bezpieczeństwa, chyba że ktoś mieszka na totalnym za przeproszeniem zadupiu. A jednak auto przydaje się, zwłaszcza w kraju, gdzie poza wielkimi miastami komunikacja publiczna jest beznadziejna.
  • edytowano October 2016
    TecumSeh napisal(a):
    jak rozumiem jesteś za jeszcze bardziej restrykcyjnym dostępem do broni?
    Każdy kto chce mieć broń może ją mieć - co tu jest restrykcyjnego? O wiele trudniej jest zostać lekarzem i nikt nie robi z tego problemu.
  • @rozum.von.keikobad - co do punktu wyjścia dyskusji to ja się diametralnie nie zgadzam.

    Ja nie mam broni do obrony, nie noszę jej przy sobie (nawet mi nie wolno) - ja po prostu lubię strzelać. I nie widzę powodu by mi tego ktoś zabraniał.

    Jestem w tej sytuacji co potencjalny kierowca - jeśli spełniam warunki (zdrowie, niekaralność), zdam egzamin, to gówno kogo obchodzi czy ja chcę broń kolekcjonować, strzelać z niej na strzelnicach, czyścić z nudów, czy mieć ją w szafie bo tak - tak jak nikt nie pyta nikogo po co mu prawo jazdy albo po co mu samochód, skoro wszędzie ma na piechotę.

    Ale nie, bo ja muszę mieć "ważną przyczynę". Skoro tak to jesteśmy "kolekcjonerami" albo "sportowcami" - przy czym większośc z nas guzik ma do czynienia z jakimkolwiek sportem czy kolekcjonerstwem we właściwym tego słowa znaczeniu - po prostu odbębniamy to co konieczne by broń mieć, móc sobie ją przystrzelać pod siebie, dobajerzyć, pomalować cerakotą i tak dalej.

    Ja jako kolekcjoner musiałem zdać egzamin nie tylko z bezpieczeństwa użytkowania broni, ale z celności - bo kolekcjoner to taka osoba, która powinna trafiać do celu, logiczne przecież.
    Nie że sama obsługa i bezpieczeństwo - ja musze trafiać. To coś jak kazać na prawie jazdy umieć przyspieszać do setki w ileś sekund, albo pokonać tor rajdowy poniżej limitu czasowego - takie to mniej więcej ma uzasadnienie.

    Aha, jak NIEUMYŚLNIE spowoduję wypadek samochodowy, to też mi mogą uprawnienia cofnąć. Bo przecież to normalne, że każdy kolekcjoner broni ma obowiązek (wyższy niż inni obywatele) prowadzić samochód bezpiecznie, bez prawa do nieumyślnych wypadków. Logiczne i właściwe.



  • No, to na następnym katowickim piffku, do strzelaniny dochodzi krevka. I rzucamy się - od tyłu - na TecumSeha! :)

    Ja się pochwalę, że kilka lat trenowałem Aikido. Do dziś rozciągam się po ajkidowsku. Co jakiś czas gram w teatrzyku @fabrykakultury Króla. Bajka zaczyna się jak Król "chrapie i sapie" i trzy razy spada z łóżka. Reżyserka wyjść z podziwu nie mogła, bo jak 10 lat grają, nikt tak z hukiem i wdziękime nie spadał! (Charakterystyczna pomoc ręką w sztukach japońskich!)
    :)
    ===

    A III wojna i tak kiedyś będzie, ale nie wtedy kiedy wszyscy wokół o tym GŁOŚNO mówią....
  • edytowano October 2016
    @Jorge: "Byłem na treningu w autobusie."

    Też byłem:) Widać to typowe w kravce:)

    @przemko: "Każdy kto chce mieć broń może ją mieć - co tu jest restrykcyjnego? O wiele trudniej jest zostać lekarzem i nikt nie robi z tego problemu. "

    Abstrahując od absurdalnego zestawienia posiadacza broni z lekarzem (nie wiem nawet jak to skomentować), przeczytaj mój poprzedni wpis, a to uwierz mi bardzo skrócona lista absurdów.
  • Ech... Wątas miał być o III WS i megapolityce, a nie o kółkach strzeleckich, nożownikach i kravkich magikach... Trollololo niezłe tutaj odpierdoliliscie [-(
  • Zacząłeś Eden sam.... :P
  • TecumSeh napisal(a):
    Abstrahując od absurdalnego zestawienia posiadacza broni z lekarzem (nie wiem nawet jak to skomentować), przeczytaj mój poprzedni wpis, a to uwierz mi bardzo skrócona lista absurdów.
    Czytałem, ziewam z politowaniem, korwinoskie sofizmaty. Broń-auto jest z tego samego gatunku analogią, na koniec zapytam - a jak u kolegi z kawą, herbatą, czekoladą? Nic ich nie różni od heroiny przecież. ;)
  • romeck napisal(a):
    No, to na następnym katowickim piffku, do strzelaniny dochodzi krevka. I rzucamy się - od tyłu - na TecumSeha!.
    JORGE napisal(a):. Dawno mi nic nie sprawiło takiej przyjemności jak przypierdzielenie z całej siły z kopa w tarczę.
    b-( , :o3 :)) 8-| B-)
  • @przemko - ja nie wiem kompletnie o czym Ty mówisz, więc może faktycznie pomyliłeś herbatę z heroiną:)

    Dla mnie przedmiotem pracy lekarza co do zasady jest ocena stanu zdrowia i wpływanie nań u innych ludzi, zatem normalne są wysokie wymagania. Posiadacz broni co do zasady nie ma na innych żadnego wpływu, chyba że owe przepisy łamie - i tu analogia jest jak do prawa jazdy: wszystko pięknie gdy w zgodzie z przepisami, kiedy nie, to może zabić niewinnych ludzi.

    A nawet bardziej - kierowca może to zrobić bez złej woli i bez wykazania się głupotą, posiadacz broni raczej nie ma takiej możliwości.
  • Do spowodowania nieumyślnego wypadku to właśnie trzeba naruszyć przepisy...
  • edytowano October 2016
    TecumSeh napisal(a):
    Ale nie, bo ja muszę mieć "ważną przyczynę". Skoro tak to jesteśmy "kolekcjonerami" albo "sportowcami" - przy czym większośc z nas guzik ma do czynienia z jakimkolwiek sportem czy kolekcjonerstwem we właściwym tego słowa znaczeniu - po prostu odbębniamy to co konieczne by broń mieć, móc sobie ją przystrzelać pod siebie, dobajerzyć, pomalować cerakotą i tak dalej.
    To jest właśnie to co mnie w obecnych przepisach drażni faktyczne nakłanianie ludzi do cygaństwa...

  • @rozum.von.keikobad: "Do spowodowania nieumyślnego wypadku to właśnie trzeba naruszyć przepisy... "

    Tak, ale za to powinienem dostać karę np zakazu prowadzenia samochodów, a nie zakazu posiadania broni. Za nieumyśle spowodowanie wypadku nie odbierają karty wędkarskiej albo tego typu, prawda?

    Jak to się w ogóle ma taki przepis do zasad stanowienia prawa?
  • edytowano October 2016
    A takie spostrzeżenie mi po treningach kravki przyszło. To był mój pierwszy kontakt z jakimkolwiek sportem walki. Nigdy mnie nie ciągnęło. Nie mam też takiego charakteru, żeby z ludźmi się prać,nawet dla zabawy, nie miałem nigdy, nawet w młodości. Bardziej łagodziłem sytuacje, agresja 0. Poszedłem na trening, bo tak wyszło.

    I co się okazało ? Jakby mi dali miecz to bym do znudzenia mógł trenować i do perfekcji opanowywać rzemiosło posługiwania się nim. Szczególnie jeżeli postępy by było widać i bym miał wizję, że to mi się może przydać. Tak jak z kravką do pewnego momentu przychodziło mi wszystko bardzo szybko (walka w parterze już nie). Do usranej śmierci mogę wykonywać pewne ćwiczenia i mi się nie nudzi. A kiedy nałożyłem rękawice i sparowaliśmy, po prostu czułem te ruchy (typowo bokserskie, bo nie da się inaczej). Gdzieś w nas, głęboko siedzą zakodowane naturalne instynkty i predyspozycje. Mnie to bardzo zaskoczyło, bo zupełnie się tego po sobie nie spodziewałem. I sądzę, że mnóstwo ludzi tak ma, warto spróbować.
  • A ja odwrotnie. Napieprzanie piąchami i kopania nijak, za to obalenie, parter, chwyty, turlanie i ślizganie się jak wąż, dźwignie, duszenia- uwielbiałem to!
  • @Jorge - dokładnie.

    Co więcej - ja miałem tak samo w temacie broni.
    Poszedłem na strzelnicę pierwszy raz tylko dlatego, że uznałem że wypada choćby wiedzieć "jak się to robi" mając dziadka weterana wojennego i - podobnie jak ojciec - znakomitego strzelca. Obaj nie żyli już, trochę to "w hołdzie" im właśnie.

    Spodobało mi się, więc zacząłem chodzić w miarę możliwości finansowych regularnie. I choć nie jestem wybitnym strzelcem jak przodkowie, coś tam trafiam, instruktorzy mówią że poziom jest przyzwoity, a do tego wciągałem się coraz bardziej, interesowały mnie kolejne bronie, kalibry, budowa i zasada działania, wreszcie balistyka.

    Robiąc pozwolenie myślałem o broni czysto bojowej współczesnej - w rezultacie nie mam ani jednej dziś używanej, wszystko historia, bo ona najbardziej cieszy, zwłaszcza kiedy dobrze się z niej strzela:)

    I z tego co słyszę, wielu (większość?) z nas przebywa podobną drogę:)
  • edytowano October 2016
    qiz napisal(a):
    A ja odwrotnie. Napieprzanie piąchami i kopania nijak, za to obalenie, parter, chwyty, turlanie i ślizganie się jak wąż, dźwignie, duszenia- uwielbiałem to!
    Ostatecznie, jak trafi kumaty na kumatego spotkają się w parterze. I wygra ten, który posiadł umiejętności parterowe. Zauważyłem zresztą, że dużo dobrych chłopaków w kravce przesiadło się na defendo. Tam jest dużo więcej turlania się, bardziej efektywne.
  • TecumSeh napisal(a):
    I z tego co słyszę, wielu (większość?) z nas przebywa podobną drogę:)
    Czyli geny. No cóż, ja spróbuję postrzelać, ale miałem fatalny start. Na jakiejś dziwnej imprezie LOKu byłem, ale sami przypadkowi ludzie. Rano obudzili, część pijanych jeszcze była i na polową strzelnicę zawieźli. Potłumaczyli coś, widząc z kim mają do czynienia, zaczęli straszyć, zrobiło się nerwowo. Trzeźwi strzelali, reszta nie. Od kałacha się zaczęło z pozycji leżącej. Coś mi się przycięło, szarpnąłem nerwowo, rozwaliłem trochę paluch, podniosłem rękę, pokazali co źle zrobiłem. I waliłem w piach później, właściwie żeby szybciej skończyć. Z glocka już jakiś fan czerpałem. Źle, źle, za szybko, za nerwowo, w słabej atmosferze. Może drugie podejście będzie lepsze.

  • Rozumiem - LOK to towarzystwo minionej epoki, w ogóle mnie nie dziwi opis tej imprezy.
    Najlepiej albo na dobrej strzelnicy, albo na imprezie stowarzyszenia - grunt to spokój, czas i ktoś kompetentny kto doradzi, pokaże itp.
    Nadto z bronią trzeba się oswoić. Początkowo huk i odrzut mogą przestraszyć, potem się człowiek przyzwyczaja, a potem jest z tego radocha - tym większa im większy kaliber.

    Dobrze to widać na tym filmiku - czysty fan ze strzelania, nic poza tym:
  • A wracając do wojny, na jutubie wszystko jest:

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.