JORGE napisal(a): Ale tam takie, chyba najskuteczniejszy jest cios w kolano. Nogi są tak silne, że nawet średnio mocne uderzenie kolano masakruje.
Stopy też są niedoceniane, w ogóle bicie po stawach daje najlepsze efekty, czasem aż za dobre bo nieodwracalne. To taka warsiaska podwórkowa kraw maga, całkiem zresztą możliwe, że inspirowała tę prawdziwą, wiemy skąd pochodzą Żydzi.
Uch, ależ się rozhulało. W razie czego ja odnoszę się tylko do produktu marketingowego "trening KM raz w tygodniu, obroń siebie i rodzinę". Opakowanie jest zareklamowane cudnie, być może w niektórych miejscach treningi wyglądają porządnie.
Faktem jest że KM bywa reklamowana (głównie w gazetach czy portalach) jako cudowny lek na uliczne zagrożenia co jest oczywiscie bzdurą, natomiast jeśli instruktor jest uczciwy to wyprowadzi z błędu. Nam wpajano zasady - tym się zaczęło i co jakiś czas przypominano, że my nie mamy zwyciężyć przeciwnika, tylko się obronić (jeśli się nie da inaczej) i zwiać.
Koleś, ów instruktor, nawet podał przykłady czym się kończy "dobijanie" przeciwnika - jeden, dość wytrenowany w KM facet przewrócił napastnika i postanowił się wyżyć na w sumie już niegroźnym przeciwniku kopiąc leżącego. Niestety kopnął też w krawężnik i złamał palce czy tam stopę - skutkiem czego uciekać nie mógł, napastnik za to zdążył wstać i dokończyć dzieła.
No są rożne szkoły. Radykalna mówi, że od silniejszego lub bardzo groźnego przeciwnika, jak ten wariat z nożem, to trzeba uciekać. Jak się nie da to unieszkodliwić. Czyli Kravmaga. Unieszkodliwić trzeba skutecznie czyli czym się da i tak mocno aby był pozbawiony możliwości kontynuowania ataku przynajmniej na czas ucieczki. Najlepiej jednak leżącego nie kopać tylko dobić bo wtedy nie wstanie i nie będzie gonił i się mścił. Tyle teorii sztuk walki. Sam nie biłem się od czasów szkoły średniej czyli już dość dawno.Jednak biznes i korporacja to współczesne pola walki. Na tych polach tę zasadę zastosowałem ze dwa razy skutecznie. Jak nie zastosowałem to mnie dopadli i wykończyli. Nie dam im więcej takich okazji.
Kuba_ napisal(a): Uch, ależ się rozhulało. W razie czego ja odnoszę się tylko do produktu marketingowego "trening KM raz w tygodniu, obroń siebie i rodzinę". Opakowanie jest zareklamowane cudnie, być może w niektórych miejscach treningi wyglądają porządnie.
Kravka to komercja się zrobiła. Krav Maga Kids i te sprawy, chłopaki się powyszkalali i siepią kaskę. Chyba, żeby nie płacić haraczu organizacji matce, jakieś odrębne United w Polsce (i na całym świecie ?) działa, ponoć niekoszerne. Ale nawet ta główna Krav Maga (a właściwie to trzeba użyć liczby mnogiej, bo tego trochę jest) to żydowski interes, który kasą śmierdzi na kilometr. Jednak tym, którzy wejdą na wyższe poziomy robią poważniejsze treningi.
Ale nie robiłbym z tego problemu. Żydzi Krav Magi uczą powszechnie, w szkołach, właściwie całe społeczeństwo wie jak "działać" (taka przynajmniej narracja chodzi). U nas, jeżeli nawet to jest robione dla kaski, to im więcej osób spróbuje tym lepiej. Forma ruchu.
@pawel.adamski - ustawowo rzecz ujmując masz rację:) W praktyce nie sprawdzałem, ale obawiam się że mogłyby być kłopoty:)
@Jorge: "u nas, jeżeli nawet to jest robione dla kaski, to im więcej osób spróbuje tym lepiej. Forma ruchu. "
Ano, a nasz BAS niestety się na razie w cywilu nie przyjął. Chyba że w jakimś marginalnym stopniu - a szkoda, bo szansa na coś naszego i fajnego była i w sumie nadal jest.
"Polska nie zwycięży bronią, ale modlitwą, pokutą i wielką miłością bliźniego i Różańcem; Polska ma stanąć na czele Maryjnego zjednoczenia narodów; Zachód oczyszczając się ze zgnilizny, z podziwem na nas patrzeć będzie; Trzeba ufać i modlić się; Jedyna broń, której używając Polska odniesie zwycięstwo - to Różaniec; Ona tylko uratuje Polskę od tych strasznych chwil, jakimi może narody będą karane za swą niewierność względem Boga; Polska będzie pierwsza, która dozna opieki Matki Bożej; Maryja obroni świat od zagłady zupełnej; Polska nie opuści sztandaru Królowej Nieba; Całym sercem wszyscy niech się zwracają z prośbą do Matki Najświętszej o pomoc i opiekę pod Jej płaszczem; Nastąpi wielki triumf Serca Matki Bożej, po którym dopiero zakróluje Zbawiciel nad światem przez Polskę".
TecumSeh napisal(a): @KAnia - to fakt, ale mam nadzieję że nie postulujesz rozbrojenia. To że nie zwyciężymy bronią a modlitwą nie znaczy że mamy być bezbronni.
Tu się kryją jakieś tajemnice. Polecam lekturę losów proroka Jeremiasza, którego waadza ścigała za szerzenie defetyzmu.
TecumSeh napisal(a): @KAnia - to fakt, ale mam nadzieję że nie postulujesz rozbrojenia. To że nie zwyciężymy bronią a modlitwą nie znaczy że mamy być bezbronni.
Oczywiście, tylko konieczne jest właściwe ustawienie hierarchii duch vs. materia.
TecumSeh napisal(a): @KAnia - to fakt, ale mam nadzieję że nie postulujesz rozbrojenia. To że nie zwyciężymy bronią a modlitwą nie znaczy że mamy być bezbronni.
Tu się kryją jakieś tajemnice. Polecam lekturę losów proroka Jeremiasza, którego waadza ścigała za szerzenie defetyzmu.
Ło, widzę że spór o powszechne uzbro/rozbro jakoś przycichł, toji dorzucę do pieca:
Przeciwnik posiadania broni jest tak naprawdę przeciwnikiem miłości do broni. Do psychologicznego stanu jaki daje jej posiadanie. Do pragnienia jej posiadania i do całego tego poczucia mocy, jakie posiadanie broni ma dawać, a wraz z tym do wszystkiego, co uzbrojony człowiek symbolizuje.
Analogicznie jego przeciwnik w dyskusji. Jemu nie chodzi o to, by broni używać. Podaje rzecz jasna masę argumentów, wszystkie one nie dotykają jednak istoty sprawy. Nieznośne dla zwolennika dostępu do broni jest to, że ktoś może mu czegoś zakazać. Że jakiś potężniejszy byt – państwo – może go rozbroić i on musi znieść swą bezbronność. Nie chodzi tu wcale o realne niebezpieczeństwo zostania ofiarą napaści. To tylko racjonalizacja. W istocie chodzi o to, że będąc pozbawionym atrybutu, który ktoś inny może mieć, on się czuje od tego kogoś gorszy. Dobrowolna zgoda na to, by być pozbawionym broni, a więc słabszym na przykład od państwowego funkcjonariusza jest dla zwolennika posiadania broni czymś absolutnie niemożliwym do zniesienia. Z czysto psychologicznych, nie praktycznych przyczyn. To jak dobrowolna kastracja. I tym właśnie zwolennik posiadania broni jej przeciwnika doprowadza do białej gorączki. Nie tym, że będzie strzelał, ale tym, że kocha broń i to wszystko, co ona oznacza. Tym, że gloryfikuje oferowaną przez nią moc i jej się dla siebie domaga. To co faktycznie jest tu w grze, to perwersyjna rozkosz z posiadania narzędzia mordu, które daje poczucie nieskończonej mocy. Zwolennik posiadania broni korzysta z tego uczucia bezwstydnie, nieco ekshibicjonistycznie nawet, przeciwnik zaś ma mu to za złe, bo takich instynktów sam w sobie on nie akceptuje. Co nie znaczy oczywiście, że ich nie ma. Znaczy tylko, że ich się wyrzekł, zaś popisy posiadacza broni wtrącają go na nowo w świat, który on chciałby zostawić za sobą.
Domaganiem entuzjasty broni nie jest więc „chcę być bezpieczny” jak on deklaruje, a „chcę być dorosły”. Przeciwnik posiadania broni także nie stoi na stanowisku, jakie deklaruje. Mówi o bezpieczeństwie i zagrożeniach, jakie obecność broni może nieść za sobą, w rzeczywistości jednak nie o to mu chodzi. Jego celem jest, by siłowe popisy posiadacza broni nie wtrącały go w poczucie własnej bezbronności i nie zmuszały do niepokoju wywołanego nieznośną myślą, że może jednak i on powinien wziąć udział w tym dziwnym wyścigu i też może coś zademonstrować. Problematyka obu stron jest więc podobna, jednak niemal niemożliwa do otwartego zadeklarowania. Z tego powodu rozstrzygnięć nie będzie tu żadnych.
Dziś jest połowa kwietnia 2022 roku. Pięć u pół roku temu:
JORGE → napisał w październiku 2016 r.: ... 70 lat bez wojny w tej części świata to już bardzo długo. Za długo, no chyba że uznamy że historia się skończyła. Ale to nieprawda, właściwie to ten czas już się dopełnił, wojną na Ukrainie. Potoczy to się dalej.
Przemko napisał też w październiku 2016 r.: Jeżeli będziemy zwlekali i zaczekamy aż Ruskie sie dozbroją to tak, będzie wojna. Na razie oni nie mają czym wojowac za bardzo.
MarianoX napisal(a): Mam takie pytanie - kiedy zdano sobie sprawę, że właśnie trwa II-ga Wojna Światowa? We wrześniu '39 czy może po ataku na Francję?
Ktoś może zna relacje z epoki?
Właśnie sobie dzisiaj nad tym rozmyślałem - Arestowicz mówi, że są przekonani że jakieś starcia z Rosjanami będą trwały do 2035 roku co najmniej, IWŚ miała trwać kilka tygodni, IIWŚ - kilka miesięcy, Putin stawia na koniec przed majem 2022 ale wiemy że to się nie uda zresztą nie ma żadnej wojny - co będzie jak będzie?
Komentarz
Nam wpajano zasady - tym się zaczęło i co jakiś czas przypominano, że my nie mamy zwyciężyć przeciwnika, tylko się obronić (jeśli się nie da inaczej) i zwiać.
Koleś, ów instruktor, nawet podał przykłady czym się kończy "dobijanie" przeciwnika - jeden, dość wytrenowany w KM facet przewrócił napastnika i postanowił się wyżyć na w sumie już niegroźnym przeciwniku kopiąc leżącego.
Niestety kopnął też w krawężnik i złamał palce czy tam stopę - skutkiem czego uciekać nie mógł, napastnik za to zdążył wstać i dokończyć dzieła.
Zatem wszystko zależy od tego kto i jak prowadzi.
Pokarało...
Tyle teorii sztuk walki. Sam nie biłem się od czasów szkoły średniej czyli już dość dawno.Jednak biznes i korporacja to współczesne pola walki. Na tych polach tę zasadę zastosowałem ze dwa razy skutecznie. Jak nie zastosowałem to mnie dopadli i wykończyli. Nie dam im więcej takich okazji.
Na razie (jeszcze) ręce i nogi wolno:)
Kiedy wiadomo że wesele było udane?
Ale nie robiłbym z tego problemu. Żydzi Krav Magi uczą powszechnie, w szkołach, właściwie całe społeczeństwo wie jak "działać" (taka przynajmniej narracja chodzi). U nas, jeżeli nawet to jest robione dla kaski, to im więcej osób spróbuje tym lepiej. Forma ruchu.
@Jorge: "u nas, jeżeli nawet to jest robione dla kaski, to im więcej osób spróbuje tym lepiej. Forma ruchu. "
Ano, a nasz BAS niestety się na razie w cywilu nie przyjął. Chyba że w jakimś marginalnym stopniu - a szkoda, bo szansa na coś naszego i fajnego była i w sumie nadal jest.
To że nie zwyciężymy bronią a modlitwą nie znaczy że mamy być bezbronni.
Polecam lekturę losów proroka Jeremiasza, którego waadza ścigała za szerzenie defetyzmu.
Otóż, wojna światowa to jest wtedy, kiedy Amerykanie przychodzą pomóc Europie wydostać się z szamba, do którego na własne życzenie wlazła.
Wygląda więc, że tak zdefiniowaną 3WŚ mamy w całej krasie.
Ktoś może zna relacje z epoki?
Teraz albo nigdy.