Skip to content

PiS rozpieprza polską gospodarkę

1568101193

Komentarz

  • Ciężko walczyć z tak starą tradycją.
  • Owszem. Ciężko walczyć. Tyle że wydaje się że to konieczność. Sprawa na pewno bedzie sie musiała rozłożyć na pokolenia. Co ja jako jednostka i raczej pracownik niż przedsiębiorca mogę zdziałać by to się zaczęło zmieniać? :-/
  • wojtek napisal(a):
    Owszem. Ciężko walczyć. Tyle że wydaje się że to konieczność. Sprawa na pewno bedzie sie musiała rozłożyć na pokolenia. Co ja jako jednostka i raczej pracownik niż przedsiębiorca mogę zdziałać by to się zaczęło zmieniać? :-/
    Zwalczać w otoczeniu mentalne dziadostwo.
  • edytowano June 2020
    celnik.mateusz napisal(a):
    wojtek napisal(a):
    Owszem. Ciężko walczyć. Tyle że wydaje się że to konieczność. Sprawa na pewno bedzie sie musiała rozłożyć na pokolenia. Co ja jako jednostka i raczej pracownik niż przedsiębiorca mogę zdziałać by to się zaczęło zmieniać? :-/
    Zwalczać w otoczeniu mentalne dziadostwo.
    Może kolega rozwinąć? Mentalne? Znaczy mam pouczać? Toż czego jak czego ale Polacy najbardziej nienawidza jak pouczania.
    Wiem coś o tym bo sam jestem taki...
  • edytowano June 2020
    los napisal(a):
    celnik.mateusz napisal(a):
    Tak się jakoś składa, że w polskiej, badylarskiej rzeczywistości, gdzie podstawowym modelem biznesowym jest wszystko jak najtaniej, produktywność jest ciągniona przez płacę minimalną
    Ciężko będzie, bo tradycja ta ma kilkaset lat i chyba jest jedyną znaną Polakowi formą osiągania sukcesów materialnych - okraść najbiedniejszych. To jeden z bardzo niewielu elementów ciągłości Rzeczpospolitej. Kiedy Zachód tkał gobeliny, wytapiał surówkę, spekulował na giełdach, budował okręty i płynął na nich rabować obce ludy, Polacy gromadzili ziemię i zaludniali ją wyrobnikami. Jeśli majątek był wielkości Belgii lub Holandii, wystarczało to, by napić się hiszpańskiego wina z weneckiego kielicha, ubrać w węgierski żupan z chińskiego jedwabiu i przypasać turecką szablę.
    Weltbürger!
    Globalizacja!
  • wojtek napisal(a):
    celnik.mateusz napisal(a):
    wojtek napisal(a):
    Owszem. Ciężko walczyć. Tyle że wydaje się że to konieczność. Sprawa na pewno bedzie sie musiała rozłożyć na pokolenia. Co ja jako jednostka i raczej pracownik niż przedsiębiorca mogę zdziałać by to się zaczęło zmieniać? :-/
    Zwalczać w otoczeniu mentalne dziadostwo.
    Może kolega rozwinąć? Mentalne? Znaczy mam pouczać? Toż czego jak czego ale Polacy najbardziej nienawidza jak pouczania.
    Wiem coś o tym bo sam jestem taki...

    W sumie nie chodzi o pouczanie. Można wyśmiać lub sprowadzić pewne postawy i poglądy do absurdu, atakując nie osobę wprost, ale pewien stereotyp przezwany w internetach "Januszem". Ale to też nie jest najważniejsze.

    Jak ładnie napisał psor Los to jest polska tradycja. Badylarstwo tkwi głęboko w naszej mentalności, a mentalność narodu to mentalność jednostek. Więc kolejność zmian jest taka:
    uświadomienie sobie własnych postaw -> zmiana własnych zachowań -> naturalne oddziaływanie na otoczenie (nawet niekoniecznie świadome)

    Przejawy badylarstwa:
    - wszystko chcę kupić na promce
    - wszyscy chcą mnie oszukać
    - nigdy nie zapłacę więcej niż mogę (nawet jeśli produkt/usługa jest tego warta)
    - nigdy nie zapłacę za coś, co mogę dostać za darmo
    - lepiej skombinować samemu niż komuś zapłacić (mimo że zrobi to lepiej)

    Tak teraz myślę, że wszystko to syndrom biedy - brak zaufania do innych i lęk o własne pieniądze.
  • A jak dobrze pogrzebać rzecz wynika z niewiary w Boga.
  • "nigdy nie zapłacę więcej niż mogę" - chyba nie za bardzo zrozumiałem (być może kwestia rozumienia czasownika "móc"), bo "płacenie więcej niż sie może" to życie ponad stan. Chyba że chodzi o płacenie więcej niż ktoś żąda (np. napiwki).
  • edytowano June 2020
    W_Nieszczególny napisal(a):
    "nigdy nie zapłacę więcej niż mogę" - chyba nie za bardzo zrozumiałem (być może kwestia rozumienia czasownika "móc"), bo "płacenie więcej niż sie może" to życie ponad stan. Chyba że chodzi o płacenie więcej niż ktoś żąda (np. napiwki).
    Ja to zrozumiałem, że "nigdy nie zapłacę więcej za coś, czego mogę znaleźć tańszy odpowiednik", choćby ten zamiennik był wyraźnie gorszy jakościowo.

    Szczyt badylarstwa odwalił kiedyś wziewnikarz Kuźniar, który chwalił się jak to na jednym końcu USA kupował w WalMarcie sprzęt turystyczny i dziecięcy, by po użyciu zwrócić go w markecie na drugim końcu Wielkiego Szatana korzystając z możliwości zwrotu bez podania przyczyny.
  • loslos
    edytowano June 2020
    Z kontekstu się domyślam, że idzie o płacenie pracownikom. O ile za towary płaci się cenę rynkową i nie ma nic nagannego w korzystaniu z wyprzedaży, to z pracownikami już tak być nie musi. Ja staram się płacić jak najwięcej i zdarzało mi się nawet płacić więcej niż kandydat sobie życzył. I takie podejście jest też biznesowo uzasadnione.

    Wracamy do motywu polskiego sposobu na bogactwo, którym praktycznie zawsze było rabowanie gołodupców. Już w XIX wieku nie dawało to specjalnych efektów.
  • celnik.mateusz napisal(a):
    Znowu czytam, że PiS nic nie robi, co najmniej od 2016 r. Zupełnie jak gdyby utrzymanie gigantycznych wydatków socjalnych + dodanie kilku mniejszych to by było nic. Ale dopsz, nie będę się obrażał.

    Ovaj po zlikwidowaniu (niemalże) biedy, cóż jest największym problemem polskiej gospodarki? Niska konkurencyjność. Konkurencyjność bierze się zasadniczo z 2 rzeczy - produktywności i innowacyjności. Tak się jakoś składa, że w polskiej, badylarskiej rzeczywistości, gdzie podstawowym modelem biznesowym jest wszystko jak najtaniej, produktywność jest ciągniona przez płacę minimalną i bardzo dobrze PiS zapowiedział ostatnio sukcesywne podnoszenie tejże do 4 000 zł. Niech badylarze wiedzą

    To oczywiście jeden aspekt. Mógłbym mówić o dalszym uszczelnianiu systemu podatkowego, obniżaniu podatków, zwiększaniu wydatków na choćby służbę zdrowia, czy innych rzeczach (z ledwie ostatnich 12 miesięcy), ale nie mam czasu.

    Dwa wykresy:
    RLP - produktywność pracy, rok 2010 = 100%
    miinW - płaca minimalna wg cen z 2019 r., rok 2010 = 100%
    Oba wykresy pokazują dynamikę wzrostu. Wykres pierwszy to wartość skumulowana. Wykres drugi to wartość w stosunku do roku poprzedniego.
    image
    image
    A może to płaca minimalna jest ciągniona w górę przez produktywność? Moim zdaniem to gówno prawda że Polacy maja mentalność badylarską. Nie jest też ścisłe że dominujący model biznesowy to jak najtaniej. Nawet wykresy celnika, który te tezy stawia temu przeczą. Widać za to że jest to cecha rządów platfusa. Rządy PiS robią odwrotnie. Prawdą jest też że w polskim biznesie rodzinnym - małym i średnim wielki udział mają nadal byli badylarze i ich potomkowie i pociotki. Cecha wyróżniająca badylarzy był oportunizm i korupcyjne oraz kumoterskie stosunki z esbecja i nomenklaturą. To pozostało u nich i ich kontynuatorów w postaci korupcji i kumoterstwa oraz skłonności do oszustw i zwykłego złodziejstwa. Wielki polski biznes to prawie bez wyjątku TW lub bezpośrednio esbecy i wsioki. Mimo to polska przedsiębiorczość i kreatywność stopniowo się przebija.
  • @Rafał, jasne że to uogólnienie, jednak jest to problem wystarczająco powszechny, aby takie przejaskrawienie było uzasadnione. Zresztą Kolega tylko pozornie się ze mną nie zgadza.

    Przypomniało mi się jeszcze inne: "po co kupować nowy komputer/program/maszynę, skoro ten 10-letni ciągle działa?"

  • celnik.mateusz napisal(a):
    @Rafał, jasne że to uogólnienie, jednak jest to problem wystarczająco powszechny, aby takie przejaskrawienie było uzasadnione. Zresztą Kolega tylko pozornie się ze mną nie zgadza.

    Przypomniało mi się jeszcze inne: "po co kupować nowy komputer/program/maszynę, skoro ten 10-letni ciągle działa?"

    Czasem tak czasem nie.
    Second hand dla nie których ok
    Dla niektórych poniżej godności.

  • A o co chodzi konkretnie z tym "nie zapłacę za coś, co mogę dostać za darmo".
    Czy chodzi o to aby płacić za wodę w knajpie (w innych krajach za darmo) a może za powietrze którym się oddycha?
  • Mowa była tylko o płaceniu pracownikom. Ludzi biednych, słabych i zastraszonych bardzo łatwo się okrada.
  • jak wszędzie. Pytanie jest takie - dlaczego Polacy w swoim państwie są biedni, słabi i, przede wszystkim, zastraszeni? W państwie okupowanym wiadomo, na emigracji wiadomo, ale czemu we własnym państwie?
  • celnik.mateusz napisal(a):
    @Rafał, jasne że to uogólnienie, jednak jest to problem wystarczająco powszechny, aby takie przejaskrawienie było uzasadnione. Zresztą Kolega tylko pozornie się ze mną nie zgadza.

    Przypomniało mi się jeszcze inne: "po co kupować nowy komputer/program/maszynę, skoro ten 10-letni ciągle działa?"

    W pewnym zakresie się zgadzamy, ale trzeba by to rozwinąć. Ja nie uważam aby polska gospodarka nie była innowacyjna. Polacy są innowacyjni i w polskiej gospodarce nie ma jakichś mechanizmów innowacyjność uniemożliwiających czy choćby poważnie hamujących. Są ludzie i zaszłości to utrudniające. Historia gospodarcza ostatnich 30 lat, która ilustrują wykresy, świadczy o czymś przeciwnym, świadczy o wybitnej kreatywności. Można sobie oczywiście rytualnie ponarzekać na fornali i polskie zacofanie, ale to nudne i nieprawda. Polska po upadku komunizmu realnego weszła w gospodarkę rynkową zacofana technologicznie i organizacyjnie. Zaczęła intensywnie odrabiać straty. Oczywistą i skuteczną strategią doganiania w pierwszym etapie była strategia imitacyjna. Nie było sensu wymyślać koła od nowa i odkrywać Ameryki po raz kolejny. Ten okres dobiega końca i pewne elementy własnej strategii rozwoju zaczynają się pojawiać. Prawdę mówiąc osiągnęliśmy niebywały sukces zważywszy okoliczności. A te były takie że realna komuna nie upadła tylko jej elita się przeistoczyła w nieco karykaturalną elitę liberalną z wydatną pomocą zdrajców z opozycji rzekomo antykomunistycznej, a w rzeczywistości tajnych współpracowników komuny. Te elity okradły społeczeństwo nawet z marnych osiągnięć materialnych i organizacyjnych z czasów komuny. Przywłaszczyły je sobie lub rozprzedały za pół darmo zachodnim korporacjom za wiedzą, zgoda i poparciem ich elit politycznych rzekomo Polsce przyjaznych. Tak więc społeczeństwo startowało prawie od zera. Top była prawdziwa treść grubej kreski.

    Problemem nie jest brak innowacyjności tylko dominująca pozycja zachodnich korporacji w gospodarce uzupełniana przez postesbecką oligarchię. Mały i średni biznes zaś jest zaśmiecony reliktami wspomnianego badylarstwa i jego etyka czy jej brakiem. W takich warunkach własna strategia wymaga odbudowy i rozbudowy biznesu państwowego z wieloma jego niebezpieczeństwami i ryzykiem nieefektywności. Nie bardzo jest inne wyjście. Dobra Zmiana to robi całkiem udatnie. Dopiero wokół tego biznesu może powstać polski kapitał prywatny z nim współpracujący. Starak, Solorz i Kulczykowie oraz im podobni nie będą, moim zdaniem, nigdy współpracować szczerze z państwem polskim. Podobnie szemrani "paprykarze" i dealerzy samochodowi czy deweloperzy zblatowani z samorządami.
  • KazioToJa napisal(a):
    jak wszędzie. Pytanie jest takie - dlaczego Polacy w swoim państwie są biedni, słabi i, przede wszystkim, zastraszeni? W państwie okupowanym wiadomo, na emigracji wiadomo, ale czemu we własnym państwie?
    Przyzwyczajenie z ostatnich trzech stuleci. Zmiana obyczajów po przestawieniu kosza na papiery na drugą stronę biurka zajmuje około trzech tygodni, zauważenie, że szansa przeżycia do następnego dnia jest spora, zajmie nie mniej niż kolejne stulecie.
  • los napisal(a):
    KazioToJa napisal(a):
    jak wszędzie. Pytanie jest takie - dlaczego Polacy w swoim państwie są biedni, słabi i, przede wszystkim, zastraszeni? W państwie okupowanym wiadomo, na emigracji wiadomo, ale czemu we własnym państwie?
    Przyzwyczajenie z ostatnich trzech stuleci. Zmiana obyczajów po przestawieniu kosza na papiery na drugą stronę biurka zajmuje około trzech tygodni, zauważenie, że szansa przeżycia do następnego dnia jest spora, zajmie nie mniej niż kolejne stulecie.
    Co ciekawe, to przyzwyczajenie bywa dziedziczne w sensie ścisłym. Artykuł na ten temat wklejałem tyle razy, że uważni czytelnicy zaczęli już na mnie fukać ————>
    http://m.nautil.us/issue/47/consciousness/why-poverty-is-like-a-disease
  • fukam!
    choć przeczytam w końcu!... :)
  • Rafał napisal(a):
    celnik.mateusz napisal(a):
    @Rafał, jasne że to uogólnienie, jednak jest to problem wystarczająco powszechny, aby takie przejaskrawienie było uzasadnione. Zresztą Kolega tylko pozornie się ze mną nie zgadza.

    Przypomniało mi się jeszcze inne: "po co kupować nowy komputer/program/maszynę, skoro ten 10-letni ciągle działa?"

    W pewnym zakresie się zgadzamy, ale trzeba by to rozwinąć. Ja nie uważam aby polska gospodarka nie była innowacyjna. Polacy są innowacyjni i w polskiej gospodarce nie ma jakichś mechanizmów innowacyjność uniemożliwiających czy choćby poważnie hamujących. Są ludzie i zaszłości to utrudniające. Historia gospodarcza ostatnich 30 lat, która ilustrują wykresy, świadczy o czymś przeciwnym, świadczy o wybitnej kreatywności. Można sobie oczywiście rytualnie ponarzekać na fornali i polskie zacofanie, ale to nudne i nieprawda. Polska po upadku komunizmu realnego weszła w gospodarkę rynkową zacofana technologicznie i organizacyjnie. Zaczęła intensywnie odrabiać straty. Oczywistą i skuteczną strategią doganiania w pierwszym etapie była strategia imitacyjna. Nie było sensu wymyślać koła od nowa i odkrywać Ameryki po raz kolejny. Ten okres dobiega końca i pewne elementy własnej strategii rozwoju zaczynają się pojawiać. Prawdę mówiąc osiągnęliśmy niebywały sukces zważywszy okoliczności. A te były takie że realna komuna nie upadła tylko jej elita się przeistoczyła w nieco karykaturalną elitę liberalną z wydatną pomocą zdrajców z opozycji rzekomo antykomunistycznej, a w rzeczywistości tajnych współpracowników komuny. Te elity okradły społeczeństwo nawet z marnych osiągnięć materialnych i organizacyjnych z czasów komuny. Przywłaszczyły je sobie lub rozprzedały za pół darmo zachodnim korporacjom za wiedzą, zgoda i poparciem ich elit politycznych rzekomo Polsce przyjaznych. Tak więc społeczeństwo startowało prawie od zera. Top była prawdziwa treść grubej kreski.

    Problemem nie jest brak innowacyjności tylko dominująca pozycja zachodnich korporacji w gospodarce uzupełniana przez postesbecką oligarchię. Mały i średni biznes zaś jest zaśmiecony reliktami wspomnianego badylarstwa i jego etyka czy jej brakiem. W takich warunkach własna strategia wymaga odbudowy i rozbudowy biznesu państwowego z wieloma jego niebezpieczeństwami i ryzykiem nieefektywności. Nie bardzo jest inne wyjście. Dobra Zmiana to robi całkiem udatnie. Dopiero wokół tego biznesu może powstać polski kapitał prywatny z nim współpracujący. Starak, Solorz i Kulczykowie oraz im podobni nie będą, moim zdaniem, nigdy współpracować szczerze z państwem polskim. Podobnie szemrani "paprykarze" i dealerzy samochodowi czy deweloperzy zblatowani z samorządami.
    Taka innowacyjność bezobjawowa...
  • nawet w zakonie są ludzie.
    to tak nie aporpo

    platoński pomysł, żeby państwem rzadzili mędrcy, jestem za zasadniczo.
    tylko kto ma ustalić , kto mędrzec?
  • edytowano June 2020
    los napisal(a):
    KazioToJa napisal(a):
    jak wszędzie. Pytanie jest takie - dlaczego Polacy w swoim państwie są biedni, słabi i, przede wszystkim, zastraszeni? W państwie okupowanym wiadomo, na emigracji wiadomo, ale czemu we własnym państwie?
    Przyzwyczajenie z ostatnich trzech stuleci. Zmiana obyczajów po przestawieniu kosza na papiery na drugą stronę biurka zajmuje około trzech tygodni, zauważenie, że szansa przeżycia do następnego dnia jest spora, zajmie nie mniej niż kolejne stulecie.
    pamiętam wpis na jakimś forum, gdzie urzędnik urzędu skarbowego, podrzędny, powiedział "wiadomo, że 99% podatników oszukuje". Ludzie o takiej świadomości powinni wylatywać z urzędu z dożywotnim wilczym biletem na pracę w urzędach. Poczucie bezradności i strachu znikąd się nie wzięło, to nie przyzwyczajenie. Posłuchaj Modzelewskiego i jego teorii, że represje podatkowe się zużywają, więc trzeba tworzyć nowe.
  • Wildcatter napisal(a):
    Taka innowacyjność bezobjawowa...
    Objawowa, tylko w innych państwach. W mojej ocenie to dziedzictwo komuny, czyli dramatyczna zapaść w efektywnym zarządzaniu ludźmi w sprzężeniu zwrotnym. Proszę też pamiętać, że usprawnianie jest dochodowe, a innowacyjność nie (lepiej grać w kasynie).

  • ms.wygnaniec napisal(a):
    Wildcatter napisal(a):
    Taka innowacyjność bezobjawowa...
    Objawowa, tylko w innych państwach. W mojej ocenie to dziedzictwo komuny, czyli dramatyczna zapaść w efektywnym zarządzaniu ludźmi w sprzężeniu zwrotnym. Proszę też pamiętać, że usprawnianie jest dochodowe, a innowacyjność nie (lepiej grać w kasynie).

    Nie zgodzę się. Innowacyjność mierzona jest w dolarach i polega na wprowadzaniu nowych rozwiązań NA RYNEK.

    My niestety przez ostatnie 30 lat oddaliśmy zarządzenie rynkiem obcym podmiotom. I usprawniamy procesy wynalezione przez nich. Robimy to bardzo dobrze (bo niby dlaczego nie, skoro rzucamy na ten odcinek kwiat narodu?), ale niestety nie jest to jakoś wybitnie dochodowa działalność.

    Nie wiem czy to jest spuścizna po komunie. Chyba raczej wielowiekowa tradycja o której pisze los.
  • loslos
    edytowano June 2020
    ms.wygnaniec napisal(a):
    Wildcatter napisal(a):
    Taka innowacyjność bezobjawowa...
    Objawowa, tylko w innych państwach. W mojej ocenie to dziedzictwo komuny, czyli dramatyczna zapaść w efektywnym zarządzaniu ludźmi w sprzężeniu zwrotnym. Proszę też pamiętać, że usprawnianie jest dochodowe, a innowacyjność nie (lepiej grać w kasynie).

    Komuna była innowacyjna! K-202, Beskid, kopalnia Jan, zimna fuzja, zbiory przybliżone... Towarzysze potrafili wszystko spieprzyć na etapie realizacji ale Karpiński naprawdę budował swoje komputery, wykończył go dopiero Wojciech Kostrzewa.
  • los napisal(a):
    wykończył go dopiero Wojciech Kostrzewa.
    A jak konkretnie, bo mam czarną dziurę na synapsach.
    Co do innowacyjności, to komuna mogła sobie być innowacyjna, gdyż nie miała rachunku ekonomicznego, a obecnie potomkowie tych towarzyszy z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dalej mordują innowacyjność w Polsce.

  • ...teraz wszystko jest na sprzedaż
  • ms.wygnaniec napisal(a):
    los napisal(a):
    wykończył go dopiero Wojciech Kostrzewa.
    A jak konkretnie, bo mam czarną dziurę na synapsach.
    Co do innowacyjności, to komuna mogła sobie być innowacyjna, gdyż nie miała rachunku ekonomicznego, a obecnie potomkowie tych towarzyszy z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dalej mordują innowacyjność w Polsce.

    "Wykonał 500 sztuk, gdy BRE Bank zaczął egzekwować niespłacany kredyt." https://wiadomosci.onet.pl/kraj/jacek-karpinski-polski-steve-jobs/blc47z
  • „Wolę prawdziwe świnie od ludzi!”
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.