Skip to content

Aktualności, newsy, krótkie wiadomości tekstowe

1126127129131132684

Komentarz

  • Kolejna ciekawostka. Film "kler" obejrzało 4mln ludzi i jest to najbardziej kasowy film, natomiast inne filmy Smarzowskiego też cieszyły się u nas powodzeniem. A czym jest kino Smarzowskiego? Przede wszystkim operowanie dosłownością w przekazie bez jakiegokolwiek niedopowiedzenia czy finezji. Żadnej poezji czy estetyki wogóle. Jest to kino które jest zrozumiałe dla człowieka nieobytego bez żadnego kodu kulturowego. Po prostu dla prymitywa i to pozbawionego empatii.

    A temat filmu odwołuje się do instytucji której ten polski ludek się lęka.
  • Trafny komentarz. Kościół jest nie tylko instytucją duchową, przede wszystkim łączy Polaków z cywilizacją a cywilizacja to wyrzeczenie: mówi, że na pożywienie nie należy się rzucać tylko są posiłki i co gorsza - są zasady ich spożywania, ryby się raczej nie kroi nożem, chucie należy zaspokajać tylko z jedną osobą, w żadnym razie publicznie i po specjalnym rytuale i tak dalej, tysiące zasad. Kto się nie poddał działaniu Kościoła, ten się nie poddał działaniu cywilizacji. U dzikusa cywilizacja budzi strach i wrogość, stąd zachwyt filmem Kler.

    Głupoty o złym mieszczaństwie, jak się teraz dowiaduję tak niejasno zdefiniowanym, by wypowiedzi wyprać z jakiejkolwiek treści, to odwracanie uwagi od problemu. Wójt Albert jest postacią z książki, nie ma z nami więcej wspólnego niz Tupak Amaru.
  • Powracając do consumera, a ściślej do tego co Koleżeństwo podaje że napisał, to mieszczaństwo definiuje pokrętnie lub wcale. Tak więc winy, czy obrzydlistwa przypisuje pewnej grupie ludzi których nazywa mieszczaństwem. To błąd, ale winy i obrzydlistwa są realne i taka grupa istnieje. To nie jest mieszczaństwo tylko właśnie owe wuje. Być może warto się zastanowić co tę grupę konstytuuje, skąd się wzięła (to już tutaj jest częściowo omówione) i czy to jest twór trwały oraz czy się zmienia.
  • edytowano October 2018
    Nawet w Gdańsku - mateczniku PO (za co się osobiście wstydzę) dojdzie do drugiej tury.

    W Wawie czaskowski wygrał w cuglach. Czy ktoś mi wyjaśni co się stało z tym konserwatywnym ponoć miastem?

    Aha - w Trójmieście jest również sporo ludności napływowej, podobnie jak w Stolycy.
  • MarianoX napisal(a):
    Nawet w Gdańsku - mateczniku PO (za co się osobiście wstydze) dojdzie do drugiej tury.

    W Wawie czaskowski wygrał w cuglach. Czy ktoś mi wyjaśni co się stało z tym konserwatywnym ponoć miastem?
    Z tym konserwatyzmem to lekka przesada. Lech Kaczyński był popularny swego czasu, ze względu na program "zero tolerancji dla przestępców". W tym czasie Warszawa na tle średnio-krajowej biedy transformacyjnej była już pewną oazą dobrobytu i część elektoratu, aspirująca do klasy średniej zaczęła się lękać o swój majątek oraz zdrowie i życie rodziny. Stąd popularność polityka, który wyczuł tę potrzebę i przekuł ją w sukces wyborczy. Ale to długo nie trwało.
  • W Warszawie mega-mobilizacja liberałów, starych komuchów. +10% za głosy wojskówki, milicji, esbecji itd (kandydaci czerwoni nie dostali nic), lemingi w amoku, niczym w 2007 r.

    Mamy do czynienia ze sprawną, dyskretną- ale mega intensywną akcją mobliizacyjną. 4 mln luda na Kler. Nikt z nich nie zagłosuje na "kościółkowy" PiS.
  • W Gdańsku platfusy miały 2 kandydatów i dlatego defacto ich głosy się podzieliły.
  • W punktach wyborczych były kolejki jakich do tej pory na Bemowie nie widziałem. Mobilizacja.
  • edytowano October 2018
    Krude no!

    Wywłąt wykrzacza się, do tego w zbyt ciekawym kierunku. Przeklejkon do któregoś wyborczego, albo nowego?

    Natęprzykład o wyborach - "W 2019 dusić uboli/mieszczan/wujów mniością czy nie" ?
  • MarianoX napisal(a):
    W Wawie czaskowski wygrał w cuglach. Czy ktoś mi wyjaśni co się stało z tym konserwatywnym ponoć miastem?
    Ja po prawdzie nie rozumię, skąd ten przymiotnik "końserwatywna" przed słowem "Warszawa". Pierwszy raz się z nim zetknąłem cheba we wpisach kol. Rozumu.

    Natomiast czemu Czasko czasnął wybory? A bo zamiast pierwszej odbyła się od razu druga tura wyborów. Po co się bawić w konfekcję w rodzaju jakichś tam zasranych ruchów miejskich, skoro i tak ma być NIE-PiS.
  • edytowano October 2018
    Pisałem na przykładzie Łodzi. Innymi słowami chodzi tu o kompletne ignorowanie lokalnej społeczności, jej liderów , ambicji i odrębności spraw lokalnych od centralnych. PiS nie poszukuje lokalnych liderów, nie szkoli i promuje ich. PiS od czasu do czasu zrzuca spadochroniarzy z centrali lub przerzuca działaczy z innego regionu na listy kandydatów do Sejmu i Senatu a nawet na stanowiska lokalnych burmistrzów czy rezydentów. Ma w wielu miastach słabe struktury terenowe, słabe ale zamknięte na nowych i nie poszukujące ich. Te struktury są traktowane i zarządzane jak faktorie centrali. To centrala ma decydować kto jest tam kim i co mają robić.

    Można odnieść wrażenie że taka jak koncepcja zarządzania strukturami lokalnymi partii jest jest też koncepcja samorządu. Oficjalnie ładnie nazywane jest to współpracą samorządu z rządem zamiast walki z rządem. Problem w tym że ta współpraca ma, zdaje się, polegać na wykonywaniu poleceń centrali partii i rządu i ich transmisji dalej. Paradoksalnie w małej miejscowości to może działać. I tak większość zadań jest zlecanych i są środki pomocowe więc za to zasilanie można utrzymać urzędy i realizować widoczne projekty, a i tak robić za resztę swoje po swojemu bo to są ośrodki za małe i za daleko dla skutecznej kontroli z centrali. Małe ośrodki są jednak nieco prostszymi strukturami i wielu funkcji, nazwijmy je aglomeracyjnych, nie mają, a wiele innych wykonują wspólnie w grupach lub jak wspomniałem na zlecenie bo nie są w stanie samodzielnie. Duże aglomeracje są bardziej skomplikowane, mają większe dochody własne, mają rozwinięte wszystkie samodzielne funkcje miejskie i aglomeracyjne, są bardziej samodzielne z natury, a nawet są naturalnymi centrami integracji i koordynacji okolicy (no na tym z grubsza chyba polega aglomeracyjność czy metropolitalność). Widać wyraźne różnice pomiędzy nimi, trwałą specyfikę lokalną. Uzyskanie rozpoznawalności i zaufania w takiej społeczności jest trudniejsze i trwa znacznie dłużej niż w małej społeczności. Takie ośrodki mają naturalną i opartą na solidnych podstawach ambicję, poczucie odrębności i potrzebę pewnej niezależności czyli samorządności właśnie - chcą się w znacznej mierze same rządzić, a nie wykonywać polecenia. Chcą same sobie wybierać władze, a nie słuchać namiestników.

    Technologia polityczna PiS w wielkich miastach jest autodestrukcyjna.Tak się nie da i nie ma co dalej próbować tak na rympał. Są cztery lata na identyfikację i/lub wypromowanie lokalnych liderów, ich pozyskanie dla PiS i pozyskanie mieszkańców dla nich bez zapędów centralistycznych i brutalnych ingerencji w sprawy lokalne. Tego nie da się załatwić doraźnym pijarem i świetnymi komandosami jak Jaki.
  • +1 dla kol. Rafału
  • Skoro to kosztuje i nie daje gwarancji sukcesu, to możemy mieć pewność, że kurs PiS się nie zmieni. Kol. Rozum przytoczył zimne cyferki i ja te cyferki szanuję.
  • peterman napisal(a):
    Skoro to kosztuje i nie daje gwarancji sukcesu, to możemy mieć pewność, że kurs PiS się nie zmieni. Kol. Rozum przytoczył zimne cyferki i ja te cyferki szanuję.
    Nie rozumiem. Można jaśniej?
  • Szturmowiec.Rzplitej napisal(a):
    MarianoX napisal(a):
    W Wawie czaskowski wygrał w cuglach. Czy ktoś mi wyjaśni co się stało z tym konserwatywnym ponoć miastem?
    Ja po prawdzie nie rozumię, skąd ten przymiotnik "końserwatywna" przed słowem "Warszawa". Pierwszy raz się z nim zetknąłem cheba we wpisach kol. Rozumu.

    Natomiast czemu Czasko czasnął wybory? A bo zamiast pierwszej odbyła się od razu druga tura wyborów. Po co się bawić w konfekcję w rodzaju jakichś tam zasranych ruchów miejskich, skoro i tak ma być NIE-PiS.
    Dawałem linka do strony, gdzie kto pierwszy użył takiego określenia. Na tym forum. Ale teraz może sam niech się ujawni i rozwinie własne tezy sprzed dwu czy kilku lat. Dajmy mu szansę. A kto pisał niedawno, że he he krakówek to jest na innej planecie już litościwie pominę ;)

    Natomiast odpowiadając na pytanie MarianoXa o wyniki w W-wie otóż było tak: i w Krakowie, i w Gdańsku obóz "postępowy" wystawił po dwóch mocnych kandydatów, tj. odpowiednio Gibałę i Majchrowskiego oraz Adamowicza i Wałęsę. Natomiast w Warszawie mimo teoretycznie mnogości kandydatów "postępowych" w praktyce elektorat "postępowy" zjednoczył się wokół Czaski.
    Z kolei wyniki Wassermann, Jakiego i Płażyńskiego są do siebie dość podobne, oczywiście z pewnym odchyleniem, czyli w Warszawie trochę gorzej, w Krakowie trochę lepiej, w granicach 3-5%. Może Płażyński zanotował jakiś istotny wzrost w stosunku do gdańskiej średniej PiSu, to do sprawdzenia jest.
  • raste napisal(a):
    rozum.von.keikobad napisal(a):
    peterman napisal(a):
    Wielkomieszczanin zatem?
    Nie no mieszczanin to raczej przedstawiciel burżuazji niż mieszkaniec miasta. Ktoś kogo definiuje zawodowa i majątkowa pozycja na drabinie społecznej, a nie to jak w papierach zakwalifikowano miejscowość, w której mieszka.
    Pracownicy najemni, czyli ogromna większość społeczeństwa, to nie jest żadne mieszczaństwo. Dyskutować można najwyżej o małej części pracowników najemnych w postaci kadry kierowniczej i wysoko opłacanych specjalistów.
    Skąd to wziąłeś? Kiedyś były trzy klady. Szlachta, mieszczanstwo i chlopstwo. Teraz wszystko się zlało albo raczej szlachta i chlopstwo wygineło

    Z języka. Weź użyj w tej dyskusji słowa takiego, jak używają Francuzi albo Niemcy. Burgeois, Bürger. Czy bourgeois to serio ktoś, kogo definiuje mieszkanie w obrębie administracyjnej granicy miasta?
    I jeszcze, w średniowieczu też nie każdy kto mieszkał w mieście miał miejskie, mieszczańskie prawa. O szczegółowe dane trudno, ale można zaryzykować stwierdzenie, że w ogóle nie była to nawet większość mieszkańców miasta. Nie mówiąc już o prawie efektywnego udziału w jego rządach.
    Weź też sobie stosowny kawałek ze św. Tomasza i zobacz, że tam podział społeczny wcale nie jest taki jak z polskiego podręcznika do historii. A on to pisał już w średniowieczu (XIII w.)
  • peterman napisal(a):
    https://excathedra.pl/index.php?p=/discussion/10457/benchmark/p1
    Nie no ale to było o sejmikach. Ja piszę o specyficznej sytuacji w wielkich miastach. nawet w nich skala i ilość błędów PiS oraz poziom olewania tamtejszego elektoratu jest różny. W nielicznych, w tym w Krakowie, mają jednak jakieś struktury i jakieś mocne nazwiska lokalne.

    Co do statystyk, korelacji i współczynników to byłbym ostrożny. Właśnie z uwagi na statystyki. Mamy do analizy raptem 3 razy wybory. To jest naprawdę mała próba. Masa warunków wpływa i te warunki się zmieniają. Ja nie przeczę że w samorządowych, do sejmików, każda partia zbierze mniej niż w sejmowych. Powód bardzo prosty, jeden z głównych nie jedyny, że występują jeszcze różni lokalsi których nie ma w sejmowych i zgarniają sporą część puli. Jeszcze niżej jeszcze więcej może być. Tam niżej to nawet identyfikacja działaczy z partią jest mniejsza niż z lokalsami. Złośliwiec by podsumował ze jest większa identyfikacja z korytem i działacze są gotowi zaryzykować przynależność do partii dla koryta. Właśnie obserwujemy tę walkę wewnętrzną w partiach tonących i w głowach działaczy nie chcących tonąć z nimi - SLD, PSL, Nowoczesna i Kukiz.
  • Ja pamiętam jeszcze ze szkoły (średniej? podstawowej?) że mieszczaństwo dzieliło się na patrycjat, pospólstwo i plebs.
  • O Warszawie też tam było, tylko trzeba przeczytać więcej niż post otwierający.
  • Rafał napisal(a):
    Nie no ale to było o sejmikach. Ja piszę o specyficznej sytuacji w wielkich miastach. nawet w nich skala i ilość błędów PiS oraz poziom olewania tamtejszego elektoratu jest różny. W nielicznych, w tym w Krakowie, mają jednak jakieś struktury i jakieś mocne nazwiska lokalne.
    Wiadomo. Ale typuję, że generalnie karmienia wielkomiejskiego elektoratu ptasim mleczkiem nie będzie. Jakaś idea robiąca dobrze wszystkim jest niezbędna, lecz lekcja Gronkopolis i Zdanogrodu zostanie zapamiętana.
  • Janosikowe 100%?
  • los napisal(a):
    Janosikowe 100%?
    No taki hardkor nie przejdzie, ale jakieś przepływy środków z górnego lewego do prawego dolnego rogu muszą nastąpić. Zgodnie z unijnymi wytycznymi spójności, hehe.
  • edytowano October 2018
    Brzydko Koledzy się bawią. Chcecie odpowiedzialności zbiorowej łodzian, czyli mnie również. Ja takie rzeczy traktuję poważnie. Kto zagraża dobru, w tym utrzymaniu, mojej rodziny i to świadomie jest moim wrogiem. Tak go też potraktuję.
  • Serio serio? Jest Kolega zasadniczo przeciwny transferom z bogatych miast do ubogich prowincji i prowincjuszy? Jak jaki - horribile dictu! - korwinista?
  • Antyjanosikizm tylko w pakiecie z takim postulatem: 'biedna' prowincja wystawia Rechnung (tytułem koszt usług bublicznych) bogatej aglomeracji za ukształtowanie siły roboczej rabotającej na rzecz aglomeracji.
  • miała szansę być dobrze dogadaną aglomeracja Opolska jeszcze za poprzedniego prezydenta, był parytet i duch współpracy, gminy wiedziały, że miasto jest liderem i potrzebuje więcej kasy, a miasto poczuwało się do równego rozwoju sąsiadów. "idzemy razem"
    i się nie udało
  • No, ale potrzebny był sukces dla Opola, więc jebli młotem. Braweczko!
  • Jaki był to polityk, co tak dzielnie zadziałał? I chyba gdzieś na prezia startował, nie?
  • Trudno zaprzeczyć, panie kochanku!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.